Nieoczekiwanie okazało się, że mam dziś wolne :)
Po błogim leniuchowaniu, wyprasowaniu całej sterty ciuchów, zajrzałam na bloga i na specjalne zamówienie, tudzież ze względu na podłą pogodę, idealaną na czytanie, daję dziś jeszcze jedno opowiadanie ;)
link do części I - klik
link do części I - klik
Pomyłka (II)
Ranek, choć
pogodny, nie dał zapomnieć o wydarzeniach ostatniej nocy. Każde słowo, gest, a
nade wszystko rozkosz, którą odczuwała w tamtej chwili, były wciąż zbyt
wyrazistym wspomnieniem. Anna po raz kolejny przewróciła się na drugi bok, bo
choć zdołała na chwilę zasnąć, to sen ten był zbyt płytki i pełen jakiś
niezrozumiałych majaków. Była zmęczona, poddenerwowana i nie mogła ukryć przed
samą sobą, że wciąż czuje podniecenie na samą myśl o silnych, męskich dłoniach,
błądzących po jej ciele. Pomyłka czy też nie, ale chłopak wspaniale całował...
Jęknęła, zaciskając jeszcze mocniej uda. Powinna pomyśleć o czymś innym, w
przeciwnym wypadku będzie zmuszona dokończyć sama, to co w nocy zapoczątkował
kompletnie nieznany facet o imieniu Dominik.
Z trudem
wygrzebała się z pościeli i człapiąc dotarła do łazienki. Miała nadzieję, że
chłodny prysznic przywróci choć trochę równowagę. Dobrze chociaż, że szła dziś
do pracy na późniejszą godzinę...
Nie po raz
pierwszy pomyślała o swoim zajęciu z dziwną czułością. Biblioteka była cichym i
spokojnym miejscem, zwłaszcza teraz gdy skończyła się sesja i niewielu
studentów potrzebowało książkowej wiedzy. Anna była niemal pewna, że z
powodzeniem uda jej się odzyskać wrodzoną harmonię ducha, gdy tylko znajdzie
się w ukochanym, pachnącym kurzem i książkami, miejscu. Tym bardziej, że po
południu miała samotny dyżur, bo koleżanka z którą pracowała musiała pójść na
obowiązkową wizytę u lekarza. Dziewczyna wcale nie zmartwiła ta wiadomość,
wręcz przeciwnie, już teraz zastanawiała się czym uprzyjemnić sobie te kilka
rozkosznych sam na sam z ukochanymi książkami.
Irka jeszcze
spała, a Anna nie miała najmniejszej ochoty jej budzić. W pośpiechu wypiła
poranną kawę i poszła do pokoju by się ubrać. Ponieważ dzień zapowiadał się
wyjątkowo upalnie, więc narzuciła na siebie lekką przewiewną sukienkę. Zresztą
jedną z dwóch, jakie w ogóle posiadała. Ujrzała ją pewnego wyjątkowo śnieżnego
dnia, robiąc świąteczne zakupy. Od pierwszego wejrzenia zauroczył ją delikatny,
przewiewny materiał w kolorze doskonałego błękitu oraz kobiecy krój, ze
sznurowanym dekoltem i rozkloszowaną spódnicą. A na tak upalny dzień jak dziś,
sukienka okazała się czystym błogosławieństwem.
Droga do pracy,
choć krótka, okazała się wyjątkowo męcząca. Autobus pełen był spoconych,
otępiałych od upału ludzi, a panujący zaduch, mógł przyprawić o mdłości osobę o
dużo mniej wrażliwym węchu niż ona. Z westchnieniem ulgi wysiadła na końcowym
przystanku i wachlując się kupioną w kiosku gazetą, powoli skierowała ku
ogromnemu gmaszysku, o futurystycznej architekturze.
Już w wejściu
powitał ją cichy szum wentylatorów i przyjemny chłód rześkiego powietrza. Oraz
Klaudia mocująca się z ogromną stertą książek...
- Zaczekaj,
pomogę ci! – Anka rzuciła się w jej kierunku.
- A to ty. – Koleżanka
stęknęła z wysiłku. Wspólnie udało im się uporać z ciężkim problemem.
- Chyba miałaś
przyjść nieco później? – Klaudia odetchnęła i przeciągnęła dłonią po spoconym
czole.
- Wiem, ale mam
ogromnego kaca i w domu ciężko było mi znaleźć sobie miejsce. Odrobina pracy
dobrze mi zrobi, tym bardziej że chciałam dziś rozpocząć porządkowanie tamtych
katalogów – wskazała ręką na odległe półki.
- Impreza na
którą zabrała cię siostra chyba nie bardzo się udała?
- Owszem – Anka
jakoś nie miała ochoty wdawać się w szczegóły. – Jeśli chcesz możesz już pójść
do domu. Tutaj i tak nie dzieje się nic ciekawego...
Tamta zaczęła
się nieoczekiwanie śmiać.
- Czasem
trafiają się przystojni studenci. – Filuternie mrugnęła okiem, jednocześnie
wyciągając z szafki torebkę i kluczyki od auta. – To przyjemności na dzisiejsze
popołudnie! Tylko żeby nie przysypał cię kurz z tamtych książek...
Nareszcie Anka
mogła się rozkoszować niczym nie zakłócaną ciszą. Po pierwsze postanowiła
uszykować sobie kolejną kawę. Potem wyciągnęła ogromne, zakurzone tomisko
traktujące o sztuce starożytnej i otwarła na stronie zaznaczonej kartką
papieru. Popijając małymi łyczkami stygnącą kawę, nawet nie zauważyła
upływającego czasu i tego, że na zewnątrz zaczęły zbierać się coraz to
ciemniejsze chmury. Ocknęła się dopiero kiedy do jej uszu dobiegł słabo
słyszalny dźwięk zamykanych drzwi wejściowych. Trochę zła na osobę zakłócającą
ten spokój, oderwała wzrok od czytanego tekstu i przywoławszy na twarz cień
uprzejmego uśmiechu, spojrzała w kierunku interesanta. I zamarła w bezruchu gdy
tylko ujrzała nadchodzącą postać.
- Cześć –
Dominik nie wyglądał ani na zakłopotanego, ani na onieśmielonego. Wręcz
przeciwnie – nonszalancko oparł się o biurko i z szerokim uśmiechem wpatrywał w
zaskoczoną dziewczynę. – Czyżbyś nie poznała mnie w świetle dnia?
Milczała,
zastanawiając się nad odpowiednio ciętą ripostą. Jakoś nie miała ochoty
podchwytywać jego żartobliwego tonu.
- Co tu robisz?
– spytała słabym głosem, dzielnie usiłując wytrzymać jakże bezczelne
spojrzenie.
- Szukam pewnej
gorącej, namiętnej bibliotekarki, którą miałem przyjemność całować... o
przepraszam, poznać poprzedniego wieczoru.
- Czy wczoraj
nie wyraziłam się dość jasno? – spróbowała nadać swemu głosu oschłe i zimne
brzmienie.
- Hm... Mówisz o
pocałunkach czy pieszczotach?
Zarumieniła się,
na moment opuszczając wzrok.
- Za dużo
wypiłam...
- Bzdura! –
chłopak pochylił się i opierając o blat biurka, próbował uchwycić spłoszone
spojrzenie. – A jeśli nie mam racji, to pocałuj mnie na pożegnanie i obiecuję,
że nigdy więcej nie będę cię nachodził.
- Jeszcze czego!
– tym razem w jej oczach pojawił się gniew. – Nie mam na to najmniejszej
ochoty, a poza tym to miejsce publiczne i możesz tu bywać tak często jak
chcesz.
Kłamała. Kłamała
przed samą sobą. Na myśl o tym, że mógłby jej dotknąć, przytulić, czuła dziwną
słabość w okolicach kolan i pulsujący żar w całym ciele. Wzburzona wstała i
skierowała się w stronę odległych półek, tam gdzie panował przyjemny półmrok, z
powodzeniem mogący ukryć jej zakłopotanie i coraz mocniejsze rumieńce. Ale
Dominik wcale nie miał zamiaru się poddać. Podążył w ślad za nią i skutecznie
zablokował wąskie przejście pomiędzy regałami.
- Nie potrafię
tak po prostu o tym zapomnieć – głos miał ochrypły i pełen podniecenia. – Nie
mogłem zasnąć przez całą noc... Chciałbym aby to był tylko nic nie znaczący incydent,
tak jak to powiedziałem przed domem Joanny, ale to byłoby kłamstwo!
- No właśnie...
A co z nią?
- To właśnie był
przypadek – poczuła ciepło jego ciała przez cienki materiał sukienki. – Aniu
proszę, tylko ten jeden raz! Jesteśmy tu sami...
- Kompletnie
oszalałeś! – Próbowała odepchnąć go i prześlizgnąć obok, ale natychmiast
poczuła silny uścisk męskich ramion. Tylko, że i ona tak naprawdę nie miała
siły by się mu oprzeć. – A poza tym co ty sobie w ogóle myślisz? Tylko jeden
raz?! Czy ja mam wypisane na czole „najem na godziny”?
Roześmiał się,
jakby powiedziała dobry kawał.
- Ja chętnie
piszę się na więcej – dłońmi zaczął już pieścić jej ciało, jednocześnie lekko
się pochylając i całując smukłą, opaloną szyję.
- Ktoś może tu
wejść – wyszeptała, bez sprzeciwu poddając się tym pieszczotom. – Co my
wtedy...
- Nikt nie
przyjdzie – mruknął i przylgnął wargami do jej ust. Nie miał najmniejszego
zamiaru przerywać z tak błahego powodu. A jeśli nawet, to co z tego? Byli
wystarczająco dobrze osłonięci wysokimi regałami, by nie obawiać się
jakichkolwiek intruzów.
Dziewczyna nie
zaprotestowała. Pozwoliła by podciągnął sukienkę do góry, by pieścił uda,
najpierw powoli i delikatnie, potem z coraz większą siłą, przesuwając dłońmi ku
ich wewnętrznej stornie. Jednocześnie całował ją długo i namiętnie, coraz
bardziej intensywnie, aż w końcu ich języki stworzyły intymny, śliski splot.
Potem przycisnął
ją do ściany. Doskonale wyczuła jego podniecenie, twardość nabrzmiałego
członka, niemal rozsadzającego mu spodnie. Krzyknęła gdy zagłębił palec w jej
wilgotnej szparce i delikatnie zaczął nim poruszać, wyciągając i wsadzając go z
powrotem na całą długość. Nigdy wcześniej nie była tak bardzo podniecona i
teraz mogła przyznać przed samą sobą, iż od samego początku pragnęła, by tak
właśnie się to potoczyło. Dominik jakby wyczuwając tą gotowość, bez
zastanowienia rozpiął pasek i guziczki rozporka, zsunął spodnie wraz z
bielizną. Jej majtki były cienkie i delikatne, więc wystarczyło tylko bardziej
stanowcze szarpnięcie i koronkowe stringi wylądowały gdzieś za nimi, na którejś
z półek. Potem przerwał na chwilę pocałunek, by ustami pieścić jędrne i
sterczące sutki, wydobyte poprzez duży dekolt sukienki z miękkiego,
elastycznego staniczka. Najpierw zataczał językiem kręgi wokół brodawek, a w
końcu wziął je całe do ust i zaczął ssać. Przez chwilę wiła się w jego
objęciach, cichutko jęcząc pod wpływem narastającej rozkoszy. Palce zatopiła mu
we włosach, całą sobą ocierając się o jego ciało błagała o zakończenie tych
słodkich tortur.
Ale i on nie
potrafił już dużej tego odwlekać. Odsunął się i cofnąwszy dwa kroki w tył,
odwrócił ją i stanowczym ruchem pchnął na niewielkie, solidne biureczko. Anna
oparła się dłońmi o gładki blat, wypinając pośladki ku górze i szeroko
rozstawiając nogi. Cała drżała, oczekując chwili, gdy nabrzmiały członek
zagłębi się w jej wilgotnym wnętrzu. Ale chłopak pochylił się nad nią i
wyszeptał:
- Powiedz jak
bardzo tego pragniesz... - Miał ochrypły, zmieniony z podniecenia głos.
- Dominik,
proszę! Ja... - krzyknęła kiedy delikatnie ukąsił jej szyję.
- Mów, albo tego
nie zrobię!
- Błagam! Chcę
cię poczuć w środku! - Wiła się pod wpływem jego pieszczot, zwłaszcza że
stwardniały i nabrzmiały członek, ocierał się o wypięte pośladki.
- Teraz? - Nie
miał zamiaru zbyt szybko zakończyć tych słodkich tortur, tym bardziej że
wczoraj to on został odrzucony.
- Tak!-
wyszeptała. W najmniejszym stopniu nie potrafiła wyjaśnić swego zachowania,
wiedziała tylko że za chwilę zwariuje, jeśli nie poczuje go w sobie.
Wymruczał coś
potakująco, powoli zagłębiając się w gorącym i mokrym wnętrzu. Ale ona, nie
mogąc dłużej czekać, gwałtownym ruchem nabiła się na sztywnego członka, jęcząc
z rozkoszy. Krótką chwilę trwali tak nieruchomo, poczym Dominik wyprostował się
i zaczął delikatnie się poruszać. Jednak widok kształtnych pośladków i coraz
głośniejsze okrzyki wyrywające się z ust dziewczyny, podniecały go tak bardzo,
że dość szybko przyspieszył tempo. Jedną dłoń zaplątał w długie włosy Anny,
odginając jej głowę do tyłu, drugą od czasu do czasu uderzał w wypiętą pupę. Za
każdym razem krzyczała, ale nie z bólu tylko z rozkoszy.
- Mocniej,
proszę...
Nie miał nic
przeciwko i jeszcze bardziej przyspieszył, czując zbliżający się finał.
- Aniu, ja
zaraz... - jego świszczący głos i wściekłe uderzenia zbyt wyraźnie świadczyły o
nadchodzącym wytrysku. Gdzieś w oddali zaskrzypiały drzwi, ale oni zbyt mocno
zatracili się w odczuwanej rozkoszy.
Wszystko stało
się prawdziwym chaosem, kiedy eksplodował w jej rozgrzanym wnętrzu. Zamarł, naprężając wszystkie mięśnie i głośno jęcząc. To był cudowny orgazm, choć
nadszedł niespodziewanie szybko. Wyraźnie czuł ciepły strumień spermy spływający
po drżących udach dziewczyny, zapach jej zmęczenia. Pochylił się i wtulił twarz
w zmierzwione włosy,
- Koniecznie
musimy to powtórzyć – wyszeptał do purpurowego uszka, widocznego zza
nieposłusznych kosmyków ciemnych włosów.
Minęło
podniecenie. Rozkosz, choć silnym strumieniem rozeszła się po całym jej ciele,
także przestała być tak intensywna jak na początku. Za to dość szybko pojawiły
się niechciane wyrzuty sumienia i poczucie wstydu.
Jak u diabła,
mogła to zrobić z zupełnie nieznanym facetem? I to jeszcze w takim miejscu?
Stała na
drżących nogach, wygładzając pogniecioną sukienkę i w popłochu rozglądając się
za odrzuconymi w ferworze zdarzeń, majtkami. Chłopak, choć już ubrany, opierał
się o ścianę i ciężko dysząc, przyglądał się bez skrępowania. Widziała w jego
wzroku wyraźnie rysujący się zachwyt i triumf. Nic dziwnego, okazała się
niezwykle łatwym podbojem…
- Powinieneś już
sobie pójść. – Miała zmieniony, schrypnięty głos.
- Dlaczego? –
spytał zdumiony.
- Nie pytaj. Po
prostu idź już sobie! – Ostatnie słowa były niezamierzenie ostre.
Zachmurzył się.
Najchętniej by został, porozmawiał, przytulił tą cudowną, słodką dziewczynę, a
potem umówił się na prawdziwą randkę. Fakt, że zaczęli jakby od końca w niczym
mu nie przeszkadzał.
- Skoro tak… -
Wzruszył ramionami. Przez chwilę miał jeszcze nadzieję, ze go zatrzyma. Ale ona
wciąż stała nieruchomo, kiedy znikał za skrzypiącymi drzwiami biblioteki.
Potem opadła na
pobliskie krzesło i rozpłakała się.
link do części III - klik
uwielbiam to opowiadanie - z resztą jak wszystkie Twoje.
OdpowiedzUsuńjak zwykle nie zawiodłam się i czekam na więcej:)
jak dobrze, że weszłam, żeby zobaczyć, czy przypadkiem czegoś nie dodałaś, chociaż sądziłam, że to watpliwe- w końcu parę godzin temu wrzuciłaś "aż do końca świata". Czekam na "niekompletnych", z utesknieniem, powiedz: kiedy mogę się spodziewać?
OdpowiedzUsuńUwielbiam twoje opowiadania ale to akurat nie przypadło mi do gustu Anna jest łatwa dziewczyną która nawet nie zważa na fakt że jeszcze poprzedniej nocy tylko przypadkiem znalazła się w Dominika ramionach, ten natomiast jest typowym przystojniakiem który zalicza kolejne dziewczyny. A poza ktory facet traktuje poważnie dziewczynę która przeleciał i co jest wrecz nie realne zabiera ją na randki? Mężczyźni są typem łowcy który goni za swoją zdobyczą jeśli ta sama wpada im w ręce to co prawda pocieszy się nia chwilę ale tak naprawdę nie czuję smaku prawdziwego zwycięstwa. Więcej realizmu:) vet
OdpowiedzUsuńW 99 przypadkach na 100 masz absolutną rację! Ale zawsze istnieje wyjątek potwierdzajacy regułę. Mówię nie żeby się wymądrzać, ale z doświadczenia.
OdpowiedzUsuńCo do podobania czy niepodobania - nie sprzeczam się, bo o gustach się nie dyskutuje i masz absolutne prawo napisać, że ci się nie podoba :))
a ja lubię to co przedmówca nazywa brakiem realizmu.
OdpowiedzUsuńRealizm nie zawsze jest aż tak bardzo potrzebny, mamy go nadmiar w życiu, dobre są takie odskocznie, osobiście cieszę sie, ze Anna - ma ochotę to sex uprawia, nie udaje, nie robi z siebie cnotki nie wydymki a fakt, iż ma po wszystkim wyrzuty sumienia świadczy o tym, że nie jest łatwa i wyuzdama. On też w moim guście, cwaniaczkowaty trochę typowy, ale widać, ze nie traktuje jej jako kolejnej zdobyczy, bo ma do dziewczyny słabość. Jak dla mnie bomba!
K.
Obiecuję że będę realistyczna i fantastyczna, wyuzdana i cnotliwa, poważna i śmiechowa! Żyję w każdej mojej bohaterce, za każdym razem trochę inaczej.
OdpowiedzUsuńPo to piszę! By żyć nie raz, ale tysiąc razy.
A jutro na Pokatnych część III o pechowym demonie ;)
nie wiem jak to robisz ale zawsze taka własnie jesteś w swoich bohaterkach...
OdpowiedzUsuńczekam na "Niekompletnych" i po komentarzach widzę, że nie jestem sama:)
Pozdrawiam, życzę dobrej nocy i nie kończącej się twórczej weny:)
K.
Opowiadanie dobre, odskocznia od codzienności. Do jednego się przyczepić muszę, bo mi zgrzyta zębami: śliski nie ślizgi :)
OdpowiedzUsuńO rany! Faktycznie. Stokrotne dzięki, już poprawiam :)
OdpowiedzUsuńPrzy okazji wyłapałam jeszcze trzy hańbiące błędy :)
OdpowiedzUsuńNa sam koniec cały tekst dodatkowo sprawdzam wordem, ale tu chyba musiałam zapomnieć. Poza tym ten głupi program pokazuje, że wersja "ślizgi" jest poprawna... Za to "lody" to według niego wulgaryzm...
Znam to opowiadanie jak własną kieszeń. Więc idę dalej. :-)
OdpowiedzUsuń