W zasadzie nowy tekst miałam dodać jutro. Ale pomyślałam, że dziś dzień wolny, niejedna osoba ma okazję w spokoju sobie poczytać, itd... Sama wiem, jak to jest przed świętami (lub wolnym czasem, bo zakładam, że nie wszyscy muszą świętować Wielkanoc), kiedy człowiek ma czasem na głowie tysiąc i jeden obowiązków.
Ta część nieco upuści z Was pary, choć od razu zapowiadam, że to nie koniec :-)
PS. Od siebie dodam podziękowania dla niezwykle czujnych czytelniczek i czytelników. Chodzi oczywiście o opublikowanie Wygranej na innym portalu, bez mojej wiedzy i zgody.
PS. Od siebie dodam podziękowania dla niezwykle czujnych czytelniczek i czytelników. Chodzi oczywiście o opublikowanie Wygranej na innym portalu, bez mojej wiedzy i zgody.
link do części II - (klik)
Kłamca (III)
Po obiedzie, który
upłynął im w całkowitym milczeniu, jakby każde słowo mogło zburzyć ten kruchy
wciąż rozejm, Marianna przygotowała herbatę i oboje usiedli na kanapie.
– Teraz mów. Jak
mam ci pomóc?
– Muszę dotrzeć do
Monachium. Tam, w pewnej skrytce czeka na mnie torba z nowymi dokumentami,
pieniędzmi i kluczykami. A na parkingu auto. Przygotowywałem tę ucieczkę przez
wiele lat.
– Nie mogłeś po
prostu przejąć władzy w tej, hm, firmie?
– Nie mogłem. I
nie chciałem.
– Wspomniałeś coś
o bracie?
– Złotowłosy goguś,
który studiował w Anglii – prychnął z pogardą. – Na najlepszych uczelniach. Mnie pozwolono
zaledwie skończyć szkołę podstawową. Co z tego, że chciałem więcej – dodał z
goryczą.
Marianna spojrzała na
niego uważnie. Słyszała w tych słowach wiele ukrytego żalu.
– Więcej?
– Chciałem zostać
weterynarzem – mruknął, odwracając głowę.
Totalnie ją zadziwił. Weterynarzem?
Brutalny morderca, zajmujący się handlem ludźmi?
– Weterynarzem?!
– Skąd te
zdumienie? Każdy ma jakieś marzenia. Przynajmniej na początku.
– Chyba jeszcze
dlatego żyję – powiedziała cicho.
– Bo chciałem
zostać weterynarzem?
– Ktoś, kto chce
się opiekować zwierzętami, nie może być całkowicie pozbawiony serca.
– Bo ja wiem –
wzruszył ramionami. – Całe moje życie przeczy temu stwierdzeniu.
Zsunęła obuwie i
podwinęła nogi pod siebie. Siedziała w samym rogu kanapy, możliwie jak najdalej
od niego. Nie dlatego, że się bała.
Zaskoczył ją. Po tej
brutalnej i upokarzającej scenie, jak gdyby nigdy nic pił herbatę i opowiadał o
tym, że chciał kiedyś zostać lekarzem dla zwierzaków. Gdyby urodził się w
normalnej rodzinie, być może i tak by się stało. Los jednak zadecydował
inaczej.
– Dlaczego nie
uciekłeś?
– Nie pozwoliłby
na to.
– Twój ojciec?
– Tak. Byłem mu
potrzebny… – tu lekko się zająknął. – Do pewnych rzeczy.
– Chciał, byś
został jego następcą?
– Na początku nie.
– To do czego
byłeś mu potrzebny?
– Nie mówmy o tym
– Witalij wykrzywił się z niechęcią. – To są wspomnienia, których wolałbym nie
mieć.
Umilkła. Palcem
kreśliła na oparciu kanapy chaotyczne wzory.
– Bolesne
wspomnienia – powiedziała cicho. – Może lepiej gdybyś o tym z kimś porozmawiał?
– Nie! – ryknął
nieoczekiwanie gwałtownie. – Chcesz mnie wkurzyć?
– Próbuję cię
zrozumieć.
– Nie próbuj.
Szkoda czasu. Jutro i tak się rozstaniemy i więcej mnie nie zobaczysz.
Coś mocno ukuło ją prosto
w serce. Nigdy więcej? Zerknęła na siedzącego obok mężczyznę. Ramiona miał
opuszczone, dłońmi oplatał kubek z herbatą, głowę odchylił do tyłu i przymknął
oczy. Wyglądał na niebywale zmęczonego. I zagubionego.
Nic dziwnego, ona sama
również czuła się zagubiona.
Gdyby tylko mogła
zostawić to wszystko…
Ale porzucić uwielbiana
pracę, rodzinę, z którą była tak zżyta? Dla niepewnej przyszłości, u boku
kogoś, kto wciąż był dla niej obcy?
Zbeształa się za głupie
myśli. Jednocześnie jednak odczuła żal, że nie może tego zrobić.
– Jeśli jesteś
śpiący możesz skorzystać z mojego łóżka w sypialni.
– Nie do końca ci
ufam – mruknął.
Uśmiechnęła się z
melancholią.
– Właśnie
zastanawiam się, czy nie rzucić tego wszystkiego i nie błagać, byś zabrał mnie
ze sobą. Wierz mi, możesz mi zaufać.
Odstawił kubek i usiadł
bokiem, zatapiając w niej nieodgadnione spojrzenie szarych oczu.
– Dlaczego jesteś
sama?
– Nie jestem.
– Jesteś. I to
długo. Kiedy ostatnio się z kimś bzykałaś?
– Nie twoja sprawa
– zmarszczyła czoło. – Rok temu zerwałam zaręczyny.
– Rok czasu?
Kobieto! Jak ty wytrzymałaś rok bez seksu?!
– Wyciągasz
pochopne wnioski.
– Akurat! Byłaś
rozpalona…
– Dość! –
Energicznie zerwała się z miejsca. – Dziś sobota, a ja mam na poniedziałek dużo
pracy.
– Nie to nie. –
Wstał. – Skorzystam w takim razie z twojego zaproszenia.
– Tylko zdejmij spodnie.
Spojrzał pytająco.
– Nie lubię jak
ktoś w ciuchach śpi w moim łóżku.
– A już miałem
nadzieję na coś więcej – rzucił żartobliwie na odchodnym i zniknął w drugim
pokoju.
Kwadrans później w
mieszkaniu zapanowała cisza.
Marianna siedziała
przed włączonym laptopem, lecz w ogóle nie docierało do niej to, co miała przed
oczyma.
Ukryła twarz w
dłoniach.
Czy powinna uciekać?
Powiadomić policję?
Nie, naprawdę nie
chciała, by stała mu się krzywda.
I nie wierzyła, że on
mógłby skrzywdzić i ją.
Wstała i podeszła do
lodówki. Wyjęła stamtąd butelkę wina i napełniła nim kieliszek. Do pełna.
Szkoda, że nie miała w domu nic mocniejszego. A może i dobrze? Pijana,
przestałaby nad sobą panować…
Odstawiła kieliszek do
zlewu i usiadła na kanapie. Potem położyła się i przykryła kocem. Skulona,
leżała chwilę w takiej pozycji, później niecierpliwie odwróciła się na drugi
bok.
Czuła, jak bardzo jest
rozpalona. Podniecona samą myślą, że obok leży mężczyzna, z którym mogłaby…
Kurczowo zacisnęła
powieki.
Chyba oszalała?
Powinna być wściekła o
ten numer z pistoletem, o to, co zamierzał jej zrobić. Powinna czuć strach.
Obrzydzenie. Pogardę.
Czyżby uwierzyła w
bajeczkę o weterynarzu? Nigdy nie była naiwną kretynką, tracącą głowę dla
pierwszego lepszego ociekającego testosteronem brutala. Dlaczego właśnie
teraz?!
Nic nie mogła zrobić.
Całe jej ciało płonęło. Wargi nabrzmiały. Niemal czuła dotyk dłoni Witalija na
swej rozpalonej skórze. Przypomniała sobie pocałunek. Jego poważną, surową
twarz…
Ukryła twarz w
poduszce, by stłumić jęk.
Miała tylko jedno
wyjście.
Drugie nie wchodziło w
rachubę.
Położyła się na plecach
i rozpięła spodnie. Zamknęła oczy i ostrożnie dotknęła gorącego i pulsującego
podnieceniem podbrzusza.
Jednak gdy jej place
zanurzyły się w wilgotnym już wnętrzu, całe ciało wygięło się w łuk, a kobieta
z ledwością powstrzymała się, by nie krzyknąć. Niecierpliwie zsunęła spodnie i
zepchnęła je na podłogę. Jedną nogę zarzuciła na oparcie kanapy, drugą nieco
ugięła. Teraz miała niczym nieskrepowany dostęp do najintymniejszych zakamarków
swego ciała. Zazwyczaj musiała lekko poślinić place. Lecz nie tym razem. Wyobraziła
sobie, że to męska dłoń błądzi w zakazanych rejonach. Duża, silna, opalona
męska dłoń.
Pod palcami czuła
nabrzmiałą łechtaczkę, nabrzmiałą do granic możliwości. Przez sekundę miała
ochotę zerwać się i pójść do sypialni. Cholernie wielką ochotę. Dlaczego u
diabła miała się sama zaspokajać, skoro tuż obok spał seksowny mężczyzna?
Druga dłoń wślizgnęła
się pod sweter, odsunęła koronkę stanika i dotknęła twardych jak głaz piersi. Marianna
odchyliła do tyłu głowę, a na jej twarzy malowała się nieokiełznana rozkosz.
Rozkosz, której dostarczała sama sobie. W tym momencie cały świat nic dla niej
nie znaczył, liczyła się jedynie intensywna przyjemność.
Wyobraźnia podsunęła
jej obraz nagiego Witalija. Nagiego i podnieconego, ze sterczącym w pełnym
wzwodzie członkiem. Jak całuje wnętrze jej ud, zanurza się w niej, powoli, do
samego końca.
Zadrżała. Słyszała swój
własny, głośny oddech, lecz nawet nie próbowała go stłumić. Prawa dłoń
poruszała się coraz szybciej, serce biło jak oszalałe, aż do momentu, gdy całym
ciałem wstrząsnął gwałtowny skurcz orgazmu i z ust na wpół przytomnej kobiety
wydobył się stłumiony krzyk.
Zamarła. Powoli wracała
świadomość tego, co właśnie uczyniła.
O Boże! Jeśli nie spał,
to z pewnością słyszał ten krzyk. Zresztą, wcześniejsze jęki również.
Błyskawicznie zerwała
się z kanapy i uciekła do łazienki.
W lustrze ujrzała
zaczerwienioną twarz, z nabrzmiałymi wargami i błyszczącymi oczyma. Włosy miała
potargane, oddech urywany.
Nigdy wcześniej nie
przeżywała tego tak intensywnie.
Czy to dlatego, że
myślała o nim? Że to właśnie jego sobie wyobrażała?
Zrzuciła sweter i
biustonosz. Splątała włosy i szybko weszła pod prysznic.
Lodowaty strumień wody
przywrócił odrobinę równowagi.
Jednak gdy owinęła się
ręcznikiem i ponownie spojrzała w lustro, dotarła do niej nieunikniona prawda.
Chciała się z nim
kochać. Pragnęła tego wbrew zdrowemu rozsądkowi, wbrew wszystkiemu.
– Chociaż raz –
szepnęła Marianna do swego odbicia. – Jeden, jedyny raz. Muszę! – dodała z
rozpaczą.
Co ją opętało? Co
sprawiało, że traciła nad sobą panowanie? Że ponownie narastało w niej
podniecenie?
– Jestem chora! – Teraz
dla odmiany w jej głosie pobrzmiewało obrzydzenie.
Napadł ją, groził
bronią, zamierzał skrzywdzić… Jęknęła i walnęła czołem o gładką taflę lustra.
Nigdy wcześniej nie doświadczała tak skrajnych emocji, jej myśli i pragnienia
tak bardzo ze sobą nie kolidowały.
Czy on zdawał sobie z
tego sprawę?
Nie wiadomo dlaczego,
przypomniała sobie Andrzeja, swojego eks. Był starszy o ponad dziesięć lat,
elegancki, ułożony, inteligentny.
Przy wytatuowanym Ukraińcu,
wydał się jej nagle taki mdły, nijaki.
Drgnęła, gdy usłyszała
ciche pukanie.
– Jesteś tam?
– Tak. Kąpałam
się?
– Teraz? – Drzwi uchyliły
się i ukazała się zaspana, zdumiona twarz Witalija. – Robiłaś pod prysznicem
to, czego nie chciałaś robić ze mną?
Poczerwieniała.
– Nie twoja
sprawa!
– Dlaczego? Wiesz jak
kręci mnie taka myśl?
– Czy możesz mówić
o czymś innym niż seks? – wybuchła, gwałtownie się odwracając.
Patrzył na nią w
milczeniu. Uśmiechał się przy tym drapieżnie, niebezpiecznie, mrużąc oczy. Ciemne
włosy w nieładzie opadały na twarz, dłonie zacisnęły się na futrynie.
– Mogę. Ale co to
da? Czy to zmieni nasze myśli?
Oblizała zaschnięte
wargi.
– Też myślałeś… –
umilkła, bo szerzej otworzył drzwi. Ani ciemna koszulka, ani luźne bokserki nie
zdołały zamaskować potężnej erekcji.
Szare oczy hipnotyzowały
obietnicą przyszłej rozkoszy. Silne dłonie bez problemu zsunęły z niej wilgotny
ręcznik.
– Tak – powiedział
cicho, błądząc ustami po jej szyi. – Nie mogłem spać, słuchając jak sama się
zaspokajasz.
– Sądziłam że…
– Spałem? Mając
tuż obok kobietę, która w nieopisanie cudowny sposób reagowała na każdy mój
dotyk? Zwariowałaś?
Przymknęła oczy. Wszystko
słyszał? Och!
– Nie powinniśmy –
wyszeptała. – Ja nie powinnam.
– Bo?
– Istnieje tysiąc
powodów.
– Podaj choć
jeden. – Gorące i suche wargi dotarły do jej piersi. Dłonie zacisnął na
krągłych biodrach, czubkiem języka muskając sterczącą brodawkę.
– Odejdziesz…
Zamarł. Uniósł głowę i
spojrzał w bezradne, pełne rozpaczy błękitne oczy.
– Martwi cię, że
odejdę?
– Nie wiem. Już
nic nie wiem! – Wplotła palce w jego włosy. Czuła napływające łzy. Co się z nią
działo?
– Mari –
powiedział po chwili, prostując się i ujmując jej twarz w obie dłonie. –
Posłuchaj mnie niezwykła kobietko. Jesteś piękna, seksowna, inteligentna.
Zupełnie inna niż ja. I tak naprawdę w ogóle mnie nie znasz. Nigdy nie
zrozumiesz rządzących mną demonów. Możemy się kochać. Jeden raz, dwa, dziesięć.
Ale tylko tyle. Nic więcej.
– Wiem –
przygryzła wargi i odwróciła głowę.
– Być może wydaję
ci się fascynujący. Pochlebia mi to. Lecz dzieje się tak tylko dlatego, że nic
o mnie nie wiesz. I lepiej żebyś nie wiedziała.
– Powtarzasz to z
maniackim uporem.
– Bo pierwszy raz
nie chcę nikogo świadomie skrzywdzić.
– Wcześniej to
robiłeś?
– Nieustannie.
Pochylił się i podniósł
z ziemi ręcznik. Otulił nim znieruchomiałą kobietę.
– Tym razem chyba
zasnę bez trudu – zażartował lekkim tonem. Ale jej nie zmyliła ta pozorna
beztroska. Znów wyglądał na zmęczonego, znużonego. Pojawił się dawny chłód w
szarych źrenicach.
A ona poczuła
nieprzepartą chęć, by zetrzeć z jego twarzy wszystkie troski, ukoić ból, który
czasem ukazywał się w oczach.
Ubrała się.
Napełniła kolejny
kieliszek winem.
Włączyła cichą muzykę.
Zapaliła kilka świec.
I siedząc samotnie na
kanapie, otulona kocem, łykała nieustannie napływające łzy. Bo najgorsze było
przeczucie, że ona tak łatwo nie zapomni, tak szybko nie przestanie marzyć.
Zauroczył ją.
Obudził coś więcej niż
podniecenie.
Jak miała sobie z tym
do diabła poradzić?
Jak miała na powrót
odzyskać własne serce? Własne myśli?
Otarła twarz wierzchem
dłoni i odstawiła kieliszek. Patrzyła w milczeniu na dogasające świece. Po
chwili w pokoju zapanował półmrok. Było późne popołudnie, ale zasnute chmurami
niebo dawało wrażenie, jakby za chwilę miała nadjeść noc.
Wstała i na palcach
weszła do sypialni.
Spał na boku, przodem do
ściany.
Zsunęła spodnie,
zrzuciła sweter i wślizgnęła się pod kołdrę, przytulając do szerokich pleców.
Jedną dłoń położyła na twardym, umięśnionym brzuchu. Nos wtuliła w przyjemnie
pachnącą koszulkę. Wymruczał coś niezrozumiałego przez sen, ale się nie
obudził.
Marianna westchnęła.
Poczuła niebywałe
zmęczenie.
Nie minęła minuta, a
zasnęła i ona.
***
Śniła o wilgotnych
pocałunkach. O dłoniach pieszczących jej ciało. O ogromnym członku, zanurzającym
się w jej wnętrzu. W tym śnie odpowiadała na każdy pocałunek, na każdą
pieszczotę, biodra unosiła w górę, pokazując jak bardzo była tego spragniona.
Powoli sen zamieniał
się w jawę. Ciężar męskiego ciała stawał się coraz bardziej realny, a obcy
zapach coraz bardziej intensywny.
– Zrobiłaś
głupstwo – wyszeptał, czubkiem języka pieszcząc płatek jej ucha.
– Nie! – Otoczyła jego
pośladki nogami, rozcapierzone palce wpiła w szerokie barki. – Pierwszy raz w
życiu pragnę czegoś tak bardzo, że nie potrafię nad sobą zapanować.
– Wcześniej
potrafiłaś?
– Zawsze.
Zdumiały go te słowa.
Jej gotowość, żar ciała, słodycz pocałunków. Tak, pierwszy raz zrozumiał, że
pocałunki mogą być też słodkie. Namiętne, wilgotne, pełne pożądania i słodkie.
To doświadczenie było
dla niego czymś nowym, czymś wyjątkowym. Nigdy wcześniej nie spotkał kobiety,
której obecność oddziaływałaby na wszystkie jego zmysły, doprowadzając
jednocześnie do prawdziwego szaleństwa. Nie tylko chciał zaznać rozkoszy,
ugasić ogień płonący w jego ciele, ale przede wszystkim pragnął podarować ją
drugiej osobie.
Wplótł palce w
jedwabiste włosy, rozrzucone na poduszce i zatopił spojrzenie w ogromnych,
pełnych obietnic, oczach.
– Jak teraz
zacznę, to mogę nie skończyć…
– Och!
Uniosła głowę i sama go
pocałowała. Przylgnęła do niego z taką siłą, że czuł każdą wypukłość, każdy
szczegół. Nagie piersi ocierały się o jego tors, biodra falowały sprawiając, że
jego ciało przeszył dreszcz.
Przerwał namiętny
pocałunek i nie zważając na jej cichy jęk zawodu zsunął się w dół. Tam zerwał z
niej majtki i zanurzył twarz pomiędzy rozpalone uda.
Smakowała bosko!
Czubkiem języka przesunął po nabrzmiałej łechtaczce, zanurzył go najgłębiej jak
się dało i delektował się rozkoszą, którą właśnie podarował.
Marianna głośno dysząc
przycisnęła mocniej jego głowę, intensywnie poruszała biodrami w górę i w dół,
jednocześnie wyginając całe ciało w łuk.
– O, tak! Nie przestawaj!
– błagała.
Nie miał najmniejszego
zamiaru tego robić. Do języka dołączyły dwa palce, energicznie zanurzając się w
mokrym i gorącym wnętrzu. Krzyknęła głośno, bo błyskawica przeszyła ciało, a
ekstaza stała się nieporównywalna z czymkolwiek, co zdarzyło się jej się
przeżyć.
Wyczerpana opadła na
łóżko, patrząc roziskrzonymi oczyma na górującego nad nią mężczyznę.
– To nie koniec –
powiedział schrypniętym głosem.
Uśmiechnęła się
rozmarzona.
– Na to liczę.
Możesz zrobić ze mną wszystko czego zapragniesz…
O mało co nie oszalał,
słysząc te słowa. Podniecenie osiągnęło apogeum, powoli zamieniało się w obłęd.
Najpierw ją pocałował.
Wygłodniały, wgryzał się w kształtne wargi, smakował wnętrza jej ust. Potem
nagle przerwał. Wyprostował się i ujął w dłoń nabrzmiałego penisa.
Głośno westchnęła. Nie
przypuszczał, że dlatego, iż rzeczywistość okazała się znacznie cudowniejsza
niż marzenia.
Powoli potarł jego
czubkiem wrażliwą skórę w miejscu, gdzie jeszcze przed chwilą bezczelnie
buszował jego język.
Uniósł zgrabne nogi i
zarzucił je sobie na ramiona. Nie spuszczając z niej wzroku, gwałtownie wbił
się, aż po nasadę członka.
– Witalij! –
krzyknęła.
Jak cudownie było
słyszeć własne imię wykrzyczane właśnie w ten sposób. Jak cudownie patrzeć na
wykrzywioną z rozkoszy twarz, na spazmatycznie zaciśnięte na pościeli palce.
Wiedział, że tym razem
nie potrwa to długo. Był u skraju wytrzymałości. Zaczął się więc poruszać,
szybko, nieustępliwie. Ujeżdżał ją jak dziką klacz, dysząc coraz głośniej. Pot
perlił się na jego ciele, podniecenie odbierało zmysły, a upragniony finał był
tuż tuż, prawie że na wyciągnięcie ręki.
Ani na chwilę nie
zwolnił tempa. Nawet wtedy, gdy zamarła, a potem wstrząsnął nią dreszcz
orgazmu.
Krzyczała, zatapiając
paznokcie w jego skórze, kreśląc krwawe bruzdy i odginając głowę do tyłu. Przez
moment całkowicie przestała nad sobą panować, bo znalazła się w miejscu, w
którym zawładnęła nią tylko ekstaza.
Widząc, jak przeżywa
orgazm, nie mógł dłużej nad sobą panować. Dobił z całej siły i trysnął,
przymykając oczy i głośno jęcząc.
Nie był przygotowany na
tak wielką rozkosz. Rozlała się po jego wnętrzu, sprawiła, że z ledwością łapał
oddech. Nabrzmiała męskość pulsowała, wyrzucając z sobie coraz to nowe porcje
nasienie, a kiedy to się skończyło, opadł wyczerpany, wprost w ramiona leżącej
pod nim kobiety.
Żadne wcześniejsze
doświadczenie, nie przygotowało go na coś takiego.
– Jasna cholera! –
wyszeptał, z trudem unosząc głowę. – Co ty ze mną zrobiłaś?
link do części IV - klik
Mmm według mnie babeczko to jest lepsze niz opowiadanie Miki:-D czekam na kolejna część:-D
OdpowiedzUsuńJest inne, dłuższe, dzięki czemu mogłam inaczej budować napięcie :-) Ale i tak dziękuję.
UsuńJak zawsze super, jestem zachwycona, dziękuję!!!!!!
OdpowiedzUsuńDodasz dziś jeszcze jedną część? :)
OdpowiedzUsuńŚwietna cześc jak zawszę, juz nie mogę sie doczekać następnej. Gratuluje :)
OdpowiedzUsuńDroga Babeczko!
OdpowiedzUsuńJako iż wczoraj nie dane mi było spokojnie przeczytać i skomentować części drugiej „Kłamcy” to po prostu napiszę wszystko tutaj :)
Co tu dużo mówić obie części podobały mi się strasznie! Akcja rozwija się w idealnym tempie, a napięcie jakie budujesz sprawia, że czytając mam ochotę zjechać na dół i sprawdzić, co się zaraz stanie.
Postać Witalija podoba mi się coraz bardziej! Jest naprawdę intrygujący i tajemniczy, w jednej chwili miły i zabawny, a w drugiej zimny i bezlitosny, zdolny pociągnąć za spust bez mrugnięcia okiem. Podoba mi się to, że mimo iż Marianna wyraźnie go pociąga, to jednak w scenie z bronią zachował się jak na brutala przystało, to dodaje mu wiarygodności, bo jakoś nie chce mi się wierzyć, że nagle po spotkaniu z bohaterką zapomniał o tym jak to jest być tym złym gościem. Całe życie był kim był i nie wyobrażam sobie żeby nagle stał się milutkim i potulnym sąsiadem zza ściany ^^ Niemniej jednak fakt, że wobec Marianny raczej nie posunąłby się do ostateczności cieszy (ahh ta dusza romantyczki ^^), a i jego własne przemyślenia sprawiają, że lubię go jeszcze bardziej, najlepszy typ złego chłopca- wciąż posiadający ludzkie uczucia. Z niecierpliwością czekam na więcej informacji o jego przeszłości :)
Co do Marianny to również muszę przyznać, że bardzo ją lubię :) Silna z niej kobietka, nie ma co :) zachowuje spokój w sytuacji, gdzie większość najnormalniej w świecie zeszłaby na zawał, nawet jeśli jest to pozorny spokój! Do tego też trzeba mieć stalowe nerwy, a ona mimo to daje sobie radę. Dobrze jednak, że zdarzają się chwile, kiedy się rozkleja i ulega emocjom, bo kto w takiej sytuacji nie straciłby głowy? Poza tym, to całe szczęście, że walka z pragnieniami własnego ciała w pozostałych sytuacjach jakoś jej nie wychodziła. Mimo wszystko, jako niepoprawna romantyczka, wszędzie najchętniej widziałabym właśnie takie sytuacje, jak końcowa w łazience i potem w sypialni. I coś czuję, że jeszcze wiele się możemy po tej bohaterce spodziewać... :)
A co do samej sceny w sypialni, muszę przyznać, że bardzo lubię czytać Twoje opisy zbliżeń między bohaterami. Opisujesz to w taki sposób, że nie tylko rozpalasz wyobraźnię, ale i pozostawiasz dla niej pole do popisu (w przeciwieństwie na przykład do pewnej trylogii, która ostatnio królowała na rynku literatury...). Wszystkie słowa, zwroty, niedopowiedzenia i kwestie bohaterów idealnie pasują do danej sytuacji i sprawiają, że czyta się to wspaniale.
Podsumowując, obie części są świetne! Nie mogę się już doczekać kolejnych i mam nadzieję, że wybaczysz mi te moje elaboraty :) nigdy nie umiałam pisać krótkich komentarzy...
Pozdrawiam, życzę dużo zdrówka i pięknej, wiosennej pogody, pasującej do nowej szaty graficznej (u mnie swoją drogą też mogłoby się wypogodzić :( )
A.M.P.
P.S. Znalazłam kilka literówek i drobnych błędów :)
W części drugiej: „ścierpnięte koniczyny”; „kilki ekskluzywnych klubów”; „Mężczyzna przestał się wydawać się jej fascynującym nieznajomym”.
W trzeciej w sumie rzuciło mi się w oczy tylko to: „Teraz miała niczym nieskrepowany dostęp do najintymniejszych”.
Ależ ja lubię długie komentarze. Krótkie zresztą także :-)
UsuńCieszę się, że Witalij wydaje się wiarygodny. Mam nadzieję, że udało mi się go utrzymać takim do samego końca. Oczywiście, nieco musiał odpuścić, nawet więcej niż trochę, bo w innym wypadku nie byłoby opowiadania :-) Zawsze jednak uważałam, że sztuka "zmiękczania" musi przebiegać powoli, scena po scenie, bo nawet "cud" musi być w miarę wiarygodny. Cały klimat mych opowiadań bierze się z tego, że też mam duszę romantyczki i lubię pisać o... niegrzecznych chłopcach :-D
A Marianna trochę przypomina mnie. Nie chwaląc się, jako pilot zbierałam pochwały właśnie za to opanowanie. Co nie przeszkadza mi w tym, by ryczeć jak bóbr oglądając zwykłe bajki dla dzieci...
Czasem się zastanawiam czy sceny erotyczne nie opisywać odważniej, ale przyznam, że na słowa "wsadził kutasa wprost do jej cipki" sama zgrzytam zębami. W końcu to nie ma być pornografia, a erotyka. Nie wiem dlaczego, drugie określenie kojarzy mi się z czymś subtelniejszym, czymś mniej dosłownym. To subiektywny punkt widzenia, ale trudno. Chyba jednak na razie nie zmienię stylu...
Buziaki i podziękowania za wskazanie błędów. Za chwilkę poprawię. Swoją drogą - ścierpnięta koniczyny? Ależ kwiatek!
PS. U mnie pada, ale zrobiło się też pięknie, zielono i biało!
booskieeeeeeeeeee!!!!!!!!11 Babeczko ubostwiam Ciebie i Twoja tworczosc :)
OdpowiedzUsuńno nie!!! w takim momencie przerwac???!!! ja chce jeszcze !!!
OdpowiedzUsuńże tak powiem, ktoś ci podwinal opowiadanie... ;/ http://www.intymnie.quku.org/wygrana_czesc_1,9588.html
OdpowiedzUsuńJeszcze napisała "Jak się podoba to napisze kolejną część" masakra....
UsuńTeż poinformowałam, że nie trzeba, bo już są... :-)
UsuńNapisałam do redakcji portalu i jestem ciekawa czy zareagują?
Chyba zareagowali, bo już nie ma... :-)))
Usuńmusieli zareagować :) już nie ma tego opowiadania...nawet w komentarzu napisałam że to nie jest jej opowiadanie! ludzie są strasznie podli...;/ ale trzeba współczuć ich głupocie xd Idiots. Idiots everywhere!
UsuńTam, głupota... Ja się zastanawiam nad sensem? Rozumiem, wzorować się. Napisać podobnie, itd. Ale wklej-kopiuj? Po kiego?
Usuń"Uniósł zgrabne nogi i zarzucił je sobie na ramiona" Brzmi trochę jakby to swoje nogi zarzucił sobie na ramiona.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że wyrwane z kontekstu faktycznie. Ale w całości? Unikam zaimków jak tylko mogę :-))) i możliwe, że po prostu przesadziłam...
UsuńKochana Babeczko, będzie coś dzisiaj???????
OdpowiedzUsuń"Kłamca" jest dla mnie ogromnym zaskoczeniem ! Nie spodziewałam się takiego rozwoju akcji. Witalij to niezwykle intrygująca osoba. Kiedy dodasz nową część ? Proszę szybko !
OdpowiedzUsuńInaczej, ale równie świetnie pisze: mintycollar.blogspot.com
Wjakim odstępie czasowym możemy się spodziewać czegoś nowego, a najlepiej kłamcy? :)
OdpowiedzUsuńMinutkę po północy...
UsuńKochana babeczko! Niesamowita część, prawdę mówiąc, nie mogłam doczekać się aż tych dwoje ludzi wyląduje w łóżku :) z niecierpliwością czekam na kolejną część.
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że postać
Witalija jest bardzo intrygująca :) w jednej chwili jest spokojny, opanowany, a za chwilę staje się agresywny, wściekły..
Postać Marianny też jest interesującą :) z jeden strony opanowana kobieta, a nagle jest taka.. hmm.. "dzika" :)
W każdym bądź razie świetne opowiadanie, nastrój, który tak wspaniale tworzysz, że aż czasami mam ochotę pominąć kawałek i zjechać na dół, by dowiedzieć się, co się stanie... Świetne i jeszcze świetne!
Buziaki :)
PS. Wyżej w komentarzach wspominałaś o zmianie stylu pisania na odważniejszy.. Nie sądzę, by było to potrzebne, sposób w jaki piszesz teraz jest jak najbardziej dobry :)
I jeszcze pytanko... Kiedy kolejna część Anioła? :)
No to jeszcze raz buziaki! :) Gorąco pozdrawiam.
Właśnie się oblizałam, jak kot po wypiciu tłustej śmietanki :-))) Dziękuję!
UsuńA Aniołek będzie po świętach!
Świetnie, świetne i jeszcze raz świetne! Dziekuje że jesteś i że piszesz takie perełki, dzięki temu moge choć sobie troche pomarzyć o prawdziwej milości. Mi niestety chyba nie jest dane kogoś wyjątkowego spotkać ale przynajmniej moge realizować swoje plany, spokojnie studia skończyć, ale czasami by sie przydal ktos, komu mige zaufać i po prostu sie przytulić do kogoś :) nie samymi imprezami człowiek zyje :p ale to moje małe głupie problemy :) wracając do TEGO opowiadania jest nieziemiekie! On- pełen sprzeczności, nieprzewidywalny i cholernie męski za to Ona- pełna delikatności z pazurkiem no i zafascynowana :-D idealne połączenie! Ty to masz kobieto łeb :)
OdpowiedzUsuńbuziaczki i usmiechu na twarzy babeczko!! :***
P.S. Przepraszam że wylalamt u swoje żale, ale jakos musialam :) buźka