Rozerotyzowałam się ;-))) A propos humoru. Mojemu tacie w CCC odpisano na reklamację obuwia, że ma źle uformowaną stopę, dlatego buty się rozkleiły... Jak ja reklamowałam w CCC dziecięce sandałki z gwoździem sterczącym ku górze, to odpisali, że taka wada nie powstała z ich winy. Pewnie to ja wbiłam sobie sterczący do góry, pionowy kolec? Taaa.... Od tego czasu powyższy sklep omijam bardzo szerokim łukiem. Stracili klienta z winy bucików za 29 złotych. Ale skoro im się opłaca, to co ja będę więcej pisać...
link do części II - klik
link do części II - klik
Sylwestrowa opowieść (III)
– Pewnie myślisz,
że straszny śpioch ze mnie?
Dziewczyna podeszła od
tyłu i przytuliła się do jego pleców.
– Co to jest?
– Z zawodu i
zamiłowania jestem architektem.
– Nie żartuj?
Serio?
– Jak najbardziej
– ucałował wnętrze jej dłoni. – Słyszałem jak się kąpałaś.
– Musiałam. Wiesz
ile było na mnie… Zresztą, mniejsza z tym.
– Nie musisz
ubierać swetra, tutaj jest na to za ciepło. Możesz wziąć którąś z moich koszul.
– W każdej utonę –
mruknęła. – Ale gdybyś miał pasek, to mogłabym z jednej zrobić sukienkę.
– Mam. Poszukaj w
szafie, a ja tu posprzątam i przygotuję kolację. Już prawie dwudziesta druga.
– Ależ ten czas
leci – pokręciła głową zdumiona. – I pomyśleć, że gdybym się nie zgubiła, to
siedziałabym teraz w kącie łykając własne łzy, nieszczęśliwa i samotna…
– Kasiu! Jesteś
naga. Zmykaj się ubrać, bo nie ręczę za siebie!
– Też bym chciała,
ale technicznie rzecz biorąc mam awarię.
Zaczął się śmiać.
– Technicznie, to
ja również. Ty myślisz, że facet może tak w nieskończoność?
– A mówiłeś, że
nie ręczysz za siebie?
– Łapiesz mnie za
słówka.
– Kłamczuch z
ciebie – mruknęła i przytuliła się do jego piersi. Prześcieradło, którym była
owinięta, zsunęło się na ziemię, a jej dłoń nieśmiało zaczęła gładzić sporą wypukłość
pomiędzy nogami Wiktora. Odchylił głowę do tyłu i przymknął oczy. Jego męskość
zaczęła twardnieć w zastraszającym tempie.
Dziewczyna uśmiechnęła
się. Mieć władzę nad takim mężczyzną! To cudowne uczucie. Nie chodziło zresztą
o samą przewagę, ale o sposób w jaki na niego oddziaływała. Czuła się naprawdę
piękna i pożądana. Nigdy w życiu, przy nikim innym, nie doznawała takich
emocji, takiego bezgranicznego szczęścia.
– I pomyśleć, że
poznałam cię wczoraj wieczorem – powiedziała zamyślona, ujmując jego twarz w
obie dłonie.
– Też masz
wrażenie, że to niemożliwe?
– Tak.
– Może to miejsce,
może sytuacja w jakiej się znaleźliśmy ma na to wpływ?
– Czy to ważne? –
uśmiechnęła się lekko. – Idę się ubrać, a ty przygotuj kolację.
– Idź – pocałował
ją i pchnął w kierunku sypialni. – Tylko nie zakładaj bielizny.
Zaczęła się śmiać.
Dokładnie wiedziała, o co mu chodzi. O ile staniczek był koronkowym cackiem, o
tyle same majtki przypominały wyglądem babcine. Jakoś nie zastanawiała się
wcześniej nad tym dziwacznym wyborem. Po prostu same wpadły jej w ręce.
Kiedy upięła włosy w
wymyślny kok, pożałowała, że nie ma przy sobie żadnych kosmetyków. Nawet
głupiego pudru. No cóż. Będzie musiała obyć się bez takich rarytasów. Związała
jeszcze sznurkiem od spodni dresowych obszerną, białą koszulę, a później z
bijącym serce skierowała się do salonu.
Stół był przyozdobiony
zielonymi gałązkami i świecami. Zresztą było ich więcej, wraz z blaskiem
kominka zastępowały tradycyjne oświetlenie. Wiktor również zamienił sweter na
luźną koszulę. Ale czuprynę wciąż miał niepokorną, wzburzoną i pełną chaosu.
Szarmanckim gestem
zaprosił ją do stołu. Podsunął krzesło i nalał wina.
– Jak niewiele
potrzeba, by znaleźć się w raju – westchnęła cichutko, gdy nakładał na jej
talerz spaghetti.
– Odrobina
makaronu i cała masa śniegu – zażartował.
– Nie o to chodzi.
– Wiem. Nie pytam
jak smakuje, bo to danie z paczki. Nie może nie smakować.
Zaczęła się śmiać.
Uwielbiał ten dźwięk, beztroskiego, kobiecego śmiechu, w którym słychać było tyle
szczęścia.
– A co potem? –
spytała, upijając łyk wina.
– Potem będziemy
tańczyć, albo jeśli wolisz usiądziemy na kanapie, przytulimy się i
porozmawiamy. Lub pomilczymy. Chyba, że masz ochotę na coś więcej?
To niesamowite, ale
wciąż się rumieniła, gdy mówił o seksie. Jakim cudem wcześniej żaden facet nie
zauważył, że była śliczna i seksowna? Zanim zdążył pomyśleć, zapytał o to.
Kitty grzebała
bezmyślnie w talerzu, zastanawiając się nad odpowiedzią.
– Nie wiem. Od tak
dawna byłam zauroczona Tobiaszem, że nie zwracałam uwagi na innych chłopców.
Tylko raz, kiedy wypiłam za dużo na imprezie u kuzynki, poderwał mnie jakiś
nieznajomy. Skończyło się na kilku pocałunkach i obściskiwaniu na tyłach domu.
– Tobiasz, to ten
cud-miód?
– Zabawne
określenie.
– Wiesz, że
zaczynam się robić zazdrosny?
– Ty?! Dlaczego?
– Poświęciłaś mu
trzy lata swojej uwagi.
– Proszę,
przestań. Właśnie teraz wydało mi się to głupie i niepotrzebne. Te wszystkie
ukradkowe spojrzenia, westchnienia, które razem zebrałyby się na całkiem
potężny huragan, beznadziejne marzenia, że nagle odkrywa we mnie dziewczynę
swego życia… Przecież to było takie idiotyczne! – dokończyła z goryczą. – A on
podsumował mnie słowami, niezgrabna krowa. Powinnam mu za to przywalić!
Wiktor nagle pomyślał,
że kaczątko właśnie zamienia się w łabędzia. I że on ma w tym niemały udział.
– Chodź. Przeboje,
które mam, są strasznie wiekowe, ale i romantyczne.
Pozwoliła się zaprosić
do tańca. I dopiero teraz spostrzegła, jaka jest przy nim niska i drobna. Nie
sięgała mu nawet do ramienia. Zdumiona uniosła oczy i napotkała wzrok pełen
rozbawienia oraz znacznie mroczniejszych uczuć. Zamknął ją w swych objęciach,
przytulił z taką siłą, aż zabrakło tchu. Piosenki faktycznie były nieco
staromodne, ale znakomicie pasowały do tej chwili, pełnej magii i ulotnego
czaru.
Tym razem słowa nie
były potrzebne. Delektowali się swoją obecnością, intymnością dotyku i wzajemną
bliskością. Ona zarzuciła mu dłonie na ramiona, on obejmował ją w pasie, czasem
zsuwając dłonie na krągłe pośladki. Oparła głowę o jego pierś, a on wtulił
twarz w jej włosy. Kołysali się wolno, rytmicznie, jakby nie istniało nic
innego, poza nimi samymi, a to, co na zewnątrz przestało się liczyć. Czasem wymieniali
leniwe pocałunki i delikatne, subtelne pieszczoty.
Wszystko było takie
ulotne, stało się takie nierzeczywiste i na wskroś przesiąknięte erotyzmem.
Ocknęli się gdy zegar
wybił dwunastą.
– Chyba czas
powitać nowy rok? – wyszeptał jej do ucha.
– Tak – odparła z
niezwykłą stanowczością. – I pożegnać stary. Na zawsze.
Zrozumiał, że tak
naprawdę mówiła o czymś innym. Zniknęła zalękniona, nieśmiała i wiecznie kuląca
ramiona Kitty. Pojawił się ktoś nowy, silniejszy, bardziej pewny siebie. Jednak
wszystko był wciąż takie świeże, mało stabilne. Musiał pomóc jej uwierzyć, że
to co ją spotkało, to nie tylko przypadek. To coś zupełnie naturalnego, coś, co
drzemało w głębi jej duszy, czekając, by mogło się przebudzić.
Usiedli na kanapie i
Wiktor z hukiem otwarł butelkę, która tak długo czekała na specjalną okazję.
– Chodź,
wzniesiemy toast. Czego sobie życzysz Kasiu? – spytał, unosząc w górę kieliszek
pełen złocistego szampana.
Nie odważyła się
powiedzieć tego, co naprawdę przyszło jej na myśl. Mimo wszystko ta świeżo co
nabyta pewność siebie, też miała swoje granice.
– Sama nie wiem? A
ty?
– Ja sobie życzę
ciebie. Na dłużej, nie tylko na te dwie noce.
– Na trzy?
– Na wieczność? –
I z mocno bijącym sercem czekał na odpowiedź.
– A chciałbyś?
– Tak.
Pozwoliła, by ją
pocałował. Delikatnie pieścił wargi, potem policzek, zszedł niżej i jeszcze
niżej, aż dotarł do wycięcia koszuli. I przerwał.
– Chodź tu do
mnie!
Odstawili kieliszki i
przytuleni, siedzieli na kanapie, wpatrując się w migoczący blask ognia.
– Czy teraz mi
powiesz, co tu robisz? Sam, na tym pustkowiu? – Wplotła place w jego dłoń.
– Niechętnie, ale
tak. Kiedy skończyłem studia i zacząłem robić tak zwaną karierę, poznałem
kobietę. Była starsza ode mnie o dwa lata. Może nie tyle piękna, co szalenie
seksowna. Zaręczyliśmy się. Do idealnego wizerunku człowieka sukcesu, brakowało
mi tylko odpowiedniej żony. Ale ona zostawiła mnie na miesiąc przed ślubem.
– Biedaku! To
straszne! Bardzo bolało?
– Nie powinnaś mi
współczuć. To ja zawiniłem. Obce było mi pojęcie wierności. Doszło do tego, że
zdradzałem ją regularnie, w każdy weekend, uważając, że słusznie mi się to
należy.
– Chyba żartujesz?
– Kitty spojrzała na niego z przestrachem.
– Niestety nie.
Wtedy jednak przeżyłem prawdziwy szok. Sądziłem, że mam złamane serce i inne,
tym podobne bzdury. Teraz wiem, że ucierpiała jedynie moja duma. Olałem karierę
i przyjechałem tutaj. Początkowo na miesiąc, by odpocząć. I zostałem dwa
kolejne lata.
– To dość
niezwykłe.
– Nie jestem
rycerzem bez skazy – uśmiechnął się krzywo.
– I dobrze. Byłbyś
wtedy strasznym nudziarzem.
– Ale na tobie
naprawdę mi zależy. I to nie jest tylko chwilowy kaprys.
– Ciii… Nic nie
mów – położyła palec na jego ustach. – Przyszłość pokaże czy to, co nas
połączyło, ma szansę przetrwać.
– A ty? Jak
znalazłaś się tutaj z ludźmi, których ani trochę nie obchodzisz?
– Przypomniałeś mi
o czymś nieprzyjemnym – wykrzywiła usta. – Jak wrócę do domu, czeka mnie
potężna awantura. Zwędziłam z piwnicy dwanaście butelek markowego szampana,
które przywiózł mój brat na sylwestra i swoje wesele.
– Zwędziłaś? Po
co?
– A ty myślisz,
jakiego argumentu użyłam, by wkręcić się w ten wyjazd?
– Naraziłaś się
rodzinie tylko po to, aby popatrzeć sobie na obiekt swych marzeń?
– Wiem, to głupie.
Lepiej już o tym nie wspominajmy.
– Jakiej marki był
ten szampan?
Wzruszyła ramionami.
– Nie pamiętam.
Pewnie zostaną butelki. Zresztą, przypuszczam, że zauważą moją nieobecność, gdy
dojdzie do sprzątania. Czyli drugiego, bo trzeciego mieliśmy wracać.
Wiktor spojrzał na nią
surowo.
– Ja cię odwiozę
do domu – oświadczył stanowczo.
– Ale…
– Bez ale i innych
sprzeciwów. Odwiozę, choćbym miał związać i zakneblować.
– Wiesz… Ja muszę
jeszcze skończyć szkołę i liczyć się z ich towarzystwem. Zatrują mi życie, a w
tym roku matura.
Nagle jęknął.
– Matura?!
Kitty zaczęła się
śmiać. Wyglądał na przerażonego i zmieszanego tym słowem.
– Matura –
poświadczyła wesoło. – Ty się ciesz, że nie egzamin gimnazjalny.
– Tak młodo nie wyglądasz.
Ale to i tak straszne… Na pewno masz skończone osiemnaście lat? – spytał podejrzliwie.
– A jeśli nie to
co?
Nie odpowiedział, ale
zrobił taką minę, że wybuchła niepohamowanym śmiechem.
– To nie jest
zabawne. Wiesz jak się czuję?
Usiadła okrakiem na
jego kolanach i czule pogładziła policzek.
– Chyba nie jest
tak źle?
– Nie. Lecz dziesięć
lat to sporo.
– Dziwne, że nie
pomyślałeś o tym wcześniej?
– Jak jesteś tak
blisko, w dodatku prawie naga – dłonie wsunął pod luźny materiał koszuli,
kładąc je na pośladkach dziewczyny – to nie mam siły myśleć o czymkolwiek, poza
tym, co mógłbym z tobą zrobić…
– Dlaczego tylko
myśleć? – szepnęła i zaczęła wolno poruszać biodrami, ocierając się o jego
krocze.
– Niegrzeczna
dziewczynka! – ukąsił ją w szyję. – Jak wolisz? Od przodu czy od tyłu? A może
wsadzę ci go głęboko do buzi i spuszczę się w środku, tak abyś musiała wszystko
połknąć?
Jęknęła gardłowo. Ta
wizja nie przerażała, ale podniecała.
– Podobało mi się,
jak brałeś mnie od tyłu. Ale tym razem zrób to mocniej, ostrzej, bym mogła
poczuć twoją siłę i własną bezbronność…
– Zwariuję przy tobie!
Wpił się w jej usta,
językiem bezczelnie wtargnął do środka, brutalnie ugniatał piersi. Nawet nie
wiedział kiedy pozbyła się ubrania. Siedziała na jego kolanach naga, gorąca i już
mocno wilgotna. Ocierała się coraz mocniej, błądząc dłońmi po nagim torsie. Ale
tym razem nie chciał, by był to tylko szybki numerek. Miał ochotę by trwał
długo, bardzo długo, tak aby krzykiem błagała go o spełnienie.
Pokazał jej, że ma klęknąć.
A potem zsunął spodnie i bieliznę. Kitty z fascynacją wpatrywała się w już
całkiem sztywnego członka. Doskonale zrozumiała, czego pragnie Wiktor. Z lekkim
wahaniem, bo przecież robiła to w końcu po raz pierwszy, ujęła go w obie ręce i
zaczęła delikatnie pieścić, przesuwając nimi w górę i w dół. Ale jemu to nie
wystarczało. Odsunął jej ramiona do tyłu i chwyciwszy obiema dłońmi głowę dziewczyny,
wręcz nabił na swą męskość. Zachłysnęła się, nieznacznie przestraszona jego
brutalnością.
– Cicho kochanie.
Pokażę ci, co masz robić.
Bez sprzeciwu pozwoliła
sobą pokierować. Z początku niezgrabne ruchy i niepewne pieszczoty, zaczęły
zamieniać się w coś więcej. Po kilku minutach mężczyzna głośno jęczał, czując
jak kobiece wargi rytmicznie zaciskają się na jego członku. Gdy robiła to za wolno,
chwytał jej głowę i pokazywał, że ma przyspieszyć.
A kiedy z męskością zanurzoną
w ustach, aż po same jądra, spojrzała na niego z pożądaniem, po prostu oszalał,
eksplodując w jej wnętrzu. Nie odsunęła głowy, tylko posłusznie, wciąż patrząc
mu prosto w oczy, połykała wszystko, starając się nie uronić ani kropelki.
Spotęgowało to tylko orgazm, który przeżywał.
W końcu wstała i
usiadła obok, skromnie podwijając nogi pod siebie. Wiktor ciężko dyszał, ale
objął ją i przytulił.
– Gdzieś ty się
tego nauczyła dziewczyno?
– Bo ja wiem…
– Z początku bałem
się, że zrobisz mi krzywdę swoimi ząbkami, ale później, gdy się rozkręciłaś…
Powinienem ci się zrewanżować? – powiedział z niepokojem.
– Tak – odparła
zalotnie. – Dasz radę?
– Pytanie! Wystarczy,
że wstaniesz, klękniesz na kanapie i wypniesz się.
– Co?
– Wiesz jak kręci
mnie twój wypięty tyłeczek? – szepnął. – Na samo wspomnienie mi staje, a co
dopiero gdy widzę go w realu!
– Nie wiedziałam…
Nie sądziłam, że akurat to… – zarumieniła się, ale posusznie zrobiła co kazał. Dłonie
położyła na oparciu sofy i wysunęła biodra w górę.
Wiktor stał kilka
kroków za nią. Podniecony wpatrywał się w te wszystkie wspaniałości, na widok których
jego męskość faktycznie na powrót zaczęła twardnieć.
– Zakręć nim! –
rozkazał ochrypłym szeptem. – O, tak! Tak dobrze. A teraz poruszaj się jak
podczas stosunku. Ślicznie! Masz cudowną dupcię, jakby stworzoną do tego by ją
na okrągło posuwać…
Jeszcze tydzień temu
słysząc takie słowa, umarłaby ze wstydu. A teraz czuła jedynie niesamowite
podniecenie i pragnienie, by w końcu zrealizował słowa, które wypowiedział.
Podszedł bliżej i wymierzył
jej solidnego klapsa. Krzyknęła zaskoczona. Ale kiedy zrobił to po raz drugi i
trzeci, krzyk zamienił się w jęk.
– Podoba ci się
to? – wyszeptał, pochylając się nad nią. – Poproś!
– Proszę!
– Nie, nie, za
mało. Zrób to tak, bym w końcu mógł go zanurzyć w twojej mokrej cipce. – Jakby na
potwierdzenie swej gotowości, włożył swą męskość w rowek pomiędzy wypiętymi pośladkami,
a potem delikatnie zaczął nią przesuwać w górę i w dół.
Była tak podniecona, że
czuła wilgoć spływającą po wewnętrznej stornie ud. I gotowa na każde słowa, na
każde żądanie, byle tylko w końcu znalazł się w jej wnętrzu.
– Błagam!
– Jeszcze maleńka,
jeszcze!
– Błagam! Zerżnij
mnie!
– Już lepiej. Ale
to za mało… Lubię sprośne słówka.
– Wiktor! –
Niezdarnie sama usiłowała się nabić na jego członka. Wykręciła głowę i patrzyła
na niego błagalnie. – Zrób to, proszę!
Poddał się. W końcu ile
można wytrzymać, mając raj na wyciągnięcie ręki? Wbił się w nią z taką siłą, że
krzyknęła z bólu. Do samego końca, nie zważając na cokolwiek. A potem zaczął
się poruszać, uderzając wściekle i bez opanowania. Jedną dłoń zacisnął na karku
dziewczyny, drugą chwycił włosy i pociągnął ku sobie, tak że ciało Kitty
wygięło się w łuk. Jęczała przy każdym pchnięciu, wiła się pod nim, niemal
łkała. Po ciele mężczyzny spływał pot, twarz miał całkiem mokrą i purpurową z
wysiłku. Ale nie przestawał i nie zwalniał. Dążył do spełnienia, bo tylko tego pragnął
i doskonale wiedział, że ona również.
Tym razem potrzebował trochę więcej czasu by dojść.
Gdy Kitty wydawało się, że już dłużej nie da rady, że już więcej nie wytrzyma,
Wiktor zaczął drżeć i głośno jęczeć. Chwilę potem i w jej głowie eksplodowało
tysiące fajerwerków. Mężczyzna ścisnął jej biodra i pochylił się tak, że twarzą
dotknął nagiej skóry na karku. A kiedy nadeszła kulminacyjna fala, ukąsił ją z
taką siłą, że ból niemal zagłuszył odczuwaną rozkosz. Krzyknęła przenikliwie, a
zaraz potem osunęła się na miękką kanapę, mając wrażenie, że to połączenie bólu
i ekstazy, którego przed chwilą doświadczyła, dało jej wyjątkowe spełnienie.
Nigdy wcześniej czegoś takiego nie przeżyła. Ba! Więcej! Nigdy nie myślała, że
w ogóle coś takiego jest możliwe!
– Wiktor… – wyszeptała,
niezdarnie przekręcając się na plecy. Patrzyła teraz wprost w jego pociemniałe
oczy, wyciągnęła dłoń, by przesunąć od lepiących się od potu włosach.
– Tak kochanie?
Dopiero teraz do niej
dotarło, że nazwał ją tak nie pierwszy raz.
Nieoczekiwanie się
rozpłakała.
Choć sam nieziemsko zmęczony,
podniósł ją i zaczął tulić, szepcząc czułe słówka. A Kitty krztusiła się łzami
i śmiechem, jakby te dwie rzeczy splotły się nagle w jedno, pozwalając znaleźć
ujście, dotąd skrywanym uczuciom.
– Pewnie myślisz,
że zwariowałam? – spytała, gdy w końcu udało jej się odrobinę uspokoić.
– Nie. Kiepsko
rozumiem kobiety, ale sądzę, że chyba było to konieczne?
– Było. Nawet nie
wiesz jak bardzo.
– W takim razie
możesz trochę powariować – uśmiechnął się, a potem otulił ją kocem, który zsunął
się z oparcia kanapy. Miał nadzieję, że tym razem cień niejakiego Tobiasza
oddalił się bezpowrotnie. Nic nie mógł na to poradzić, ale naprawdę był
zazdrosny. Nawet jeśli to był tylko cień zwykłego dupka.
A Kitty patrzyła na
tego cudownego mężczyznę, który właśnie z uśmiechem podawał jej kieliszek z
szampanem i myślała, że pierwszy raz powitała Nowy Rok z prawdziwymi fanfarami.
link do części IV - klik
link do części IV - klik
Cudne. Cały dzień czekałam i warto było :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam M.
Mam taką małą nadzieję, że ciąg dalszy nastąpi? :)
OdpowiedzUsuńNie ufam ci! Po każdym słowie dopatruję się sytuacji, w której ta cała sielanka się popsuje, ale Babeczka coś knuje… Ogólnie to wyczekuję każdej części tego opowiadania, obgryzając paznokcie, w duchu prosząc, żeby te przeklęte 5 minut po północy wreszcie wybiło! Cud miód i perełka! Teraz pozostaje poczekać kolejną dobę, waląc głową w klawiaturę. :>
OdpowiedzUsuńChciałabym jakiś motyw nowego obiektu zazdrości dla Wiktora . Np. więcej Tobiasza ( cukierkowość tego związku zaczyna przerażać , przecież uwielbiamy niekoniecznie dobrze kończące się historie ) lub jego brata ,który przyjedzie po maturzystów i zauroczy Kitty. Myślę ,że atmosfera by się nakręciła .
OdpowiedzUsuńZrobisz jak uważasz nasza kochana babeczko ,ale podkręć ich jakimś nowym "ostrzem" ,a z Kasi niech wykluje się prawdziwa uwodziciela ,która słabości nie będzie miała tylko do Wiktora.
Ja również miałam przeboje z CCC i juz tam nie kupuję. Najgorszy sklep z butami ever. A opowiadanie - jestem przez nie taka podniecona :D Aż mnie ściska w dole brzucha:P Aneczka^^
OdpowiedzUsuńNo takie zakończenie starego roku jest super!!!!
OdpowiedzUsuńMilego sylwestra i szczesliwego Nowego Roku Babeczko :-)
AD
Jest idealne Babeczko. Nic nie zmieniaj proszę :)
OdpowiedzUsuńEwa
Kiedyś też miałam problem z CCC ale dostałam zwrot pieniędzy za rozklejone buty. Chociaż myślę że to dlatego, że kierowniczką sklepu w moim mieście była siostra mojej przyjaciółki i tak to załatwiła że oddali kasę. Ale i tak już nigdy nic tam nie kupiłam.
OdpowiedzUsuńA co do opowiadania to Wiktor jest boski- takie wielki facet o dobrym serduszku ;-)
Aż by się chciało zaśpiewać "Gdzie Ci mężczyźni, prawdziwi tacy..."
S.
Z nieprzyjętą reklamacją można zwrócić się do rzecznika praw konsumenta, i potem reklamować jeszcze raz z załączonym pismem z urzędu. Wysiłek niewielki, a zwrot pieniędzy na 99% ;)
OdpowiedzUsuńOpowiadanie jak zawsze świetne;)
Ech, to było dawno. Nie chciało mi się latać i prosić, znacznie łatwiej jest kupować po prostu w sklepach sprawdzonych. A tak na marginesie - mój mąż kupił mi w prezencie bieliznę w Esotiq. Pani zapewniła go, że w razie złego rozmiaru można wymienić na inny. Zapomniała tylko o jednym - że musi być to w ramach tego samego modelu. Oczywiście bielizna okazała się za mała (wypada o rozmiar mniejsza od triumfowskiej, którą zawsze mi kupował) i teraz czekam, aż znajdzie się gdzieś w Polsce mój rozmiar. A jak nie, to zostanę z zonkiem... Totalny idiotyzm, bo czy nie lepiej byłoby pozwolić mi wybrać sobie coś innego w ramach danej kwoty? A tak? Będę po prostu niezadowoloną klientką, która sklep Esotiq będzie omijała z daleka... Ta dbałość o klienta mnie poraża i zastanawia kto w danej firmie wymyślił coś tak głupiego?
OdpowiedzUsuńCo do opowiadania - widzę, że dużo osób na równi ze mną lubi takie lekko przesłodzone, całkiem zakręcone historyjki. To dobrze :-D Ale i tak odrobinę przerwę tę sielankę, bo dwa ziarnka goryczy się przydadzą...
Może jednak tylko jedno ziarnko goryczki?
UsuńNie znęcaj się za bardzo nad nimi ;-)
No nie, zbyt szybko się skończyło.. Jak dla mnie to zbyt szybko ;-) błagam, nie znęcaj się bardzo nad nimi, może jedynie tak troszeczkę ;-) czekam z niecierpliwością do jutra, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńLenczix :-)
Nie Ty jedna masz problem z prawami konsumenta, Babeczko :) Wiesz, ja miałam przeboje z zimowymi butami z Venezi. Ja ogólnie jestem pedantką i cholernie dbam o różne rzeczy. Obcas miał być w całości z jakiegoś koloru (niemalowany). Jakież było moje zdziwienie, gdy po trzech-czterech wyjściach na zewnątrz zaczął schodzić z niego kolor. Oczywiście paragon, buty i do sklepu po reklamacje, bo Venezia co prawda kosztuje.. I wiesz, co usłyszałam? Że najwidoczniej źle pielęgnowałam obuwie i nie przyjmie mi reklamacji. Po dwóch godzinach czekania i kłótni z kierowniczką w końcu się udało. Gdy po miesiącu przyjechałam po buty dowiedziałam się tego samego i otrzymałam nawet nieruszone buty. Skończyło się na dwóch listach do Venezi i trzech rozprawach sądowych. Co prawda wygrałam, no ale prosze Cie.. W rezultacie i tak go tylko POMALOWALI (ten rzekomo niemalowany obcas) i otrzymałam buty z powrotem.... ._.
OdpowiedzUsuńJa z tego powodu omijam Geparda. Pamiętne włoskie buty, produkowane w Lublinie... Żałuję tylko, że nie ściągnęłam z nich za rzeczoznawcę...
OdpowiedzUsuńDziś o tej samej godzinie? :)))
OdpowiedzUsuńDodasz do indeksu opowiadań ( 1 , 2 (...) Bo mnie przez czas pewien czas tu nie było i nie mogę przeczytać pierwszej części .:( A od 3 nie chcę zaczynać. :(
OdpowiedzUsuńSzczęśliwego Nowego Roku! Spełniania marzeń, zdrowia, pieniędzy dużo weny oraz żeby udało Ci się wydać książkę :) Sylwestrowa opowieść bardzo mi się podobała... kocham Cię m. in. dlatego, że zawsze piszesz opowiadanie takie, jak mój nastrój w konkretnym dniu. A dziś i wczoraj właśnie czegoś takiego potrzebowałam! Wiktor nie jest idealny, lecz coś w nim urzeka... może ta dominacja? ;) Proszę Cię o więcej takich świetnych kawałków.
OdpowiedzUsuńCzekam ze zniecierpliwieniem!
Yumi :)
Hah! Tak sobie przeczytałam o tych reklamacjach i aż uwierzyć nie mogę... Doprawdy... Serce rośnie gdy widzę te wszystkie starania podrzędnych idealistów poszukujących pomysłów na dobry biznes. Po czym obserwuję jak wszystko pęka niczym bańka mydlana, w czeluściach rzeczywistości. Przykro mi tylko, że cierpią na tym zwykli szarzy ludzie.
OdpowiedzUsuńNo ale.., część świetna, choć wydaję mi się, że Wiktor tu trochę wyblakł. Na początku był cudowny. Taki burkliwy, lakoniczny, tajemniczy... A później się odrobinę przesłodził. Może rzeczywiście sie zakochał ? Diabeł go tam wie!
Wolę być zdrową feministką, niż wierzyćwierzyć, że facet zmięknie i będzie skakał jak mu zagram. :-))