środa, 3 lipca 2013

Niekompletni (VI)

Jak obiecałam :)))

link do części V - (klik)

Niekompletni (VI)

Dziewczyna otwarła zaspane oczy i lekko uniosła się na łokciach. Włosy rozsypały się na jej ramionach, odsłaniając pogrążoną w półmroku twarz. Spojrzała wprost na niego, ale nie z lękiem tylko z jakąś dziwną pewnością, która nie dała mu żadnych szans na ucieczkę. Kierowany niezrozumiałym impulsem pochylił się i przez krótki moment wpatrywał się w jej oczy, czując przyspieszony oddech na swojej twarzy. Wiedział już, że przegrał ten pojedynek, bo pożądanie było tak silne, że pokonało nawet domagająca się krwi, bestię w jego sercu. Potem pocałował ją, długo i namiętnie, jak gdyby chciał w ten sposób wyrazić wszystko, o czym tak trudno było mu mówić.
Nie protestowała, tylko obie dłonie splotła na jego karku i z żarem odpowiedziała na te pieszczoty. Jej usta było dokładnie tak cudowne jak pamiętał. Zdążył jeszcze z sarkazmem pomyśleć, że wszystko co robił by o niej zapomnieć, cały jego misterny plan był jak domek z kart, rozlatujący się przy pierwszym pocałunku. Później ogarnęło go pożądanie tak silne, że jakiekolwiek myśli przestały się liczyć. Powolnym ruchem przycisnął ją do poduszki, a ręce z niecierpliwością przesunęły się po jej ciele, z łatwością pozbywając się niedbale zapiętej na kilka guzików koszuli, odkrywając całą nagość.  Jeszcze mocniej przyciągnął ją do siebie, przesuwając dłońmi wzdłuż pleców i ściskając jędrne pośladki. Nie zaprotestowała gdy ustami pieścił szyję, na chwilę zatrzymał się przy piersiach, zataczając czubkiem języka kręgi wokół brodawek, a potem zsunął się jeszcze niżej. Jej ciało wygięło się w łuk gdy poczuła dotyk jego warg u dołu brzucha, a z ust wydobył się cichy jęk:
- Siergieju!
Przerwał tylko na sekundę, po to by jeszcze gwałtowniejszym ruchem rozsunąć jej uda i najpierw zagłębić tylko koniuszek języka, a po chwili wsadzić go tam głębiej. Dziewczyna krzyknęła i zacisnęła pięści na pościeli. Siergiej nie umiał już dłużej czekać. Podniósł się i szybkim ruchem zsunął z siebie ubranie, pozostając w samej bieliźnie, która aż nazbyt wyraźnie uwydatniała jak bardzo był podniecony. Bez odrobiny nieśmiałości uklękła przed nimi całując po brzuchu i powoli schodząc coraz niżej. Najpierw ręką otoczyła jego męskość, zacisnęła i kilkakrotnie przesunęła nią w górę i w dół. Później delikatnie języczkiem musnęła jego czubek i nagle nieoczekiwanie objęła wargami, wsuwając go sobie tak głęboko jak to możliwe. Wilgotne i ciepłe usta, zaciśnięte wokół jego członka, dały mu niebywałą rozkosz. Wplótł palce we włosy dziewczyny, podążając za rytmicznymi ruchami jej głowy. Potem podniósł ją i przez moment z satysfakcją wpatrywał się w szeroko otwarte pełne pożądania oczy Nataszy, nabrzmiałe od pocałunku wargi; lekko musnął  twarde od pieszczot piersi. Przez krótką chwilę trwali w milczeniu, którą przerwał Siergiej.
- Wygrałaś – wyszeptał, ale bez spodziewanej goryczy i żalu.
- A może oboje wygraliśmy?
Uśmiechnął się, choć nie do końca był to przyjemny uśmiech. Raczej przypominał bestię, kalkulującą na jak długo wystarczy jej zdobytego łupu. Podniosła dłonie i przyciągnęła go ku sobie, a pocałunek tym razem był niezwykle subtelny i delikatny. Jakby chciała wygonić wszystkie mroczne cienie z duszy Siergieja, a każdy jej dotyk palił żywym ogniem, potęgując i tak już narastające pożądanie.
- Naprawdę jestem dla ciebie tylko porażką? – spytała cicho, na moment przerywając pieszczoty. Spojrzał na nią coraz bardziej zamroczonym wzorkiem. Powoli tracił nad sobą kontrolę, pragnąc tylko jednego – wbić się w nią do samego końca, zrobić to tak brutalnie, by wiła się pod nim i krzyczała, błagając o spełnienie. Gwałtownie, po zwierzęcemu, bez zbędnych pieszczot i czułości.
Tylko że patrzyła na niego tak wyczekująco, z taką ufnością w to, iż nie uczyni jej krzywdy. Całą siłą woli poskromił budzącego się w nim demona, a potem objął ją tak mocno, że aż jęknęła z zaskoczenia.
- Nie jesteś. Ale powoli przestaję nad sobą panować…
- To nie panuj. – Lekko ukąsiła go w szyję, pragnąc by w końcu zaprzestał tym moralnych rozważań i kochał się z nią, tak jak od dawna tego pragnęła.
Te trzy słowa zerwały wszelkie tamy. Z mroku wynurzyła się bestia, lecz tym razem nie była spragniona krwi.
Rzucił Nataszę na łóżko i przycisnął swym ciałem. Wszedł w nią bez namysłu, zdecydowanie i zaczął się poruszać wściekłym, nieskoordynowanym rytmem. Objęła go smukłymi nogami i skrzyżowała na wznoszących się i opadających plecach. Ramiona zarzuciła na szyję, a ustami odszukała wargi.
Była jego! Ugiął się, poddał, ale całym sobą czuł, że było warto. Ona była tego warta! Po tylu stuleciach pełnych samotności i przelanej krwi, nareszcie czuł dziwną ulgę. Jakby po długiej wędrówce, trafił w końcu do domu…
Pragnął jej coraz więcej, coraz mocniej. Kompletnie stracił nad sobą panowanie, dążąc do tego, by stali się jednością. A ona nawet odrobinę nie zaprotestowała, choć wiedziała, że pieszczoty i uściski, jeszcze przez długi czas pozostawią purpurowe ślady na jej ciele.
Lecz czy teraz było to ważne, gdy wszystkie drogi prowadziły do upragnionego spełnienia? Gdy rozkosz stała się tak potężnym doznaniem, iż traciła świadomość samej siebie?
Świat przestał istnieć, czas zatrzymał się w jednym miejscu, a oni zmierzali do punktu, gdzie nie istniało nic prócz nich samych. Gdy z głuchym okrzykiem eksplodował w jej wnętrzu, ona również dotarła na sam szczyt. Orgazm był niczym niszczycielska fala, nie pozostawiająca po sobie nic,  prócz świadomości nieopisanej ekstazy. Wtulił twarz w szyję dziewczyny i po raz pierwszy, w całym swoim długim życiu pomyślał, że właśnie teraz mógłby umrzeć…
- Siergieju – szepnęła, dłonią gładząc go po mokrym od potu czole. – Być może to zbyt dużo na raz, ale teraz wiem, że nie będę potrafiła bez ciebie żyć…
Uniósł głowę i spojrzał w te cudowne, fascynujące go oczy. Wciąż jeszcze przygniatał ją ciężarem swego ciała, nadal opleciony smukłymi ramionami, ale wcale nie miał ochoty tego zmieniać.
A potem pierwszy raz czule pocałował kobietę. Z miłością, której jeszcze do końca nie rozumiał, lecz która pulsowała w rytm bicia jego serca. Z namiętnością, która choć chwilowo ukojona, wciąż była wyczuwalna w każdym oddechu.
Po całym życiu spędzonym w wiecznym mroku, poczuł się jakby wyszedł na polanę pełną słońca. A Natasza, wciąż niepewna jego uczuć, nagle się uśmiechnęła i z niespotykanym żarem oddała ten pocałunek.

Rozdział 7 – Po co marzyć, marzenia umierają.

Obudziło ją bardzo przyjemne uczucie. Jakby właśnie ktoś podarował długo wyczekiwany prezent. Przeciągnęła się i poszukała wzrokiem Siergieja. Stał przy ogromnym oknie, zadumany, z filiżanką w znieruchomiałej dłoni.
Owinęła się prześcieradłem i podeszła do niego, czując szalone bicie swego serca. Bała się, że teraz, gdy dostał to czego pragnął, stanie się dla niego niepotrzebnym balastem.
- Piękny poranek – powiedziała cicho, stając tuż obok i podziwiając roztaczający się przed nią widok budzącego się miasta.
Przytaknął skinieniem głowy, ale na nią nie spojrzał. Doskonale widziała jego zmarszczone czoło i surowo zaciśnięte usta. Jeszcze absurdalne przed chwilą obawy nabrały mocy.
- Siergieju! – szepnęła błagalnie, czując jak do oczu napływają niechciane łzy.
- Nie mam ochoty na rozmowę – mruknął. – Pewnie zaraz zjawi się Krisotfer.
Zasłoniła dłonią usta, by nie krzyknąć. A więc to tak? Wszystko okazało się złudzeniem, a ta cudowna noc, tak naprawdę nic dla niego nie znaczyła.
- Zawiadomiłeś go, że tu jestem?
- Co? – Tym razem na nią spojrzał. Ze zdumieniem.
- Powiedziałeś że za chwilę tu będzie.
- Moja maleńka. – Uśmiechnął się nagle i z czułością ją przygarnął. Ten mocny uścisk silnych ramion, przywrócił odrobinę równowagi. – Zapomniałaś, że teoretycznie jestem jego wspólnikiem? On po prostu cię szuka i jest tak wściekły, że nawet nie potrafię tego opisać.
Pochylił się i przytulił czoło do jej czoła, niemal dotykając małego, lekko zadartego noska swym własnym.
- Wystraszyłeś mnie – odparła z wyrzutem.
- Wiem.
- Nigdy więcej tego nie rób!
- Daję krwiste, wampirze słowo honoru! – Delikatnie dotknął cudownie miękkich warg. O poranku smakowała jeszcze cudowniej. I była jego, tylko jego!
Pocałunek, na początku nieco leniwy i enigmatyczny, po chwili zamienił się w pełen żaru i namiętności, stając się zapowiedzią narastającego pożądania. Ale Siergiej doskonale zdawał sobie sprawę, że nie mieli na to czasu.
- Nataszo? Musimy uciekać – wyszeptał jej do ucha, lekko przygryzając zębami jego płatek. Usłyszał cichutki jęk zawodu.
- Już teraz? Nie możemy…
- Nie – uciął krótko, niechętnie odsuwając ją od siebie. Wyglądała tak cudownie; naga, z włosami w nieładzie opadającymi na plecy, z nabrzmiałymi od pocałunku ustami. Ale naprawdę nie mieli czasu.
- Zjawi się za jakąś godzinę, może mniej. Masz tu ubranie. – To mówiąc podszedł do drzwi i podniósł spod nich mały pakunek. – Mam tylko nadzieję, że wybrałem dobry rozmiar butów?
Westchnęła z rezygnacją.
- Chyba tak – odpowiedziała, obojętnie patrząc na podaną odzież. – Pójdę najpierw do łazienki.
Skinął głową bez słowa. Gdy wróciła po kilku minutach, był już ubrany i gotowy do wyjścia. Ona również, choć spodnie były za duże, a bluzka miała sporo podwinięte rękawy.
- Nie jest źle, buty pasują.
- To dobrze, bo akurat teraz będą ci bardzo potrzebne. Uciekniemy tunelem, który biegnie pod częścią miasta.
Dopinając ostanie guziki, spojrzała na niego pytająco.
- Tunelem?
- Moje wyjście awaryjne. – Ponuro się uśmiechnął. – Nie myślałem, że kiedyś tak naprawdę się przyda.
- A co potem?
- Musimy znaleźć dla ciebie bezpieczne miejsce. Tylko nie mam pojęcia, gdzie takiego szukać.
- Pamiętasz tą kobietę, wtedy z nocnego klubu?
- O tak! Zwinęła mi sprzed nosa bardzo apetyczny kąsek…
Pomimo sytuacji Natasza roześmiała się.
- Wieczór mojego eksperymentu z alkoholem. A z ciekawości – co wtedy zamierzałeś?
- Lepiej nie pytaj. – Otwarł przed nią drzwi i wyszli na korytarz.
W pełnym napięcia milczeniu, zjechali windą do piwnicy. Siergiej podszedł do niewinnie wyglądającej szafki i odsunął ją na bok bez najmniejszego problemu.
- Kristofer ma wszędzie swoich szpiegów. Dlatego uciekamy właśnie tędy. – To mówiąc podał jej dłoń i pomógł przecisnąć się wąskie wejście.
- Myślisz, że wie?
- Żaden z wampirów mu tego nie zdradził. Inaczej zjawiłby się już w nocy. Czy ta kobieta, o której wspomniałaś może nam pomóc? – Znienacka zmienił temat.
Spodobało jej się to krótkie słówko „nam”. Droga, którą podążali była odrobinę nierówna, a wąski, ciemny korytarz, przyprawiał o klaustrofobię. Ale tuż obok miała Siergieja, czuła jego ciepłą dłoń i niemal słyszała bicie serca.
- Danika? Pewnie tak. Zresztą nie znam nikogo innego, do którego mogłabym się zwrócić.
Chodź nie mogła tego widzieć, wiedziała że się zasępił.
- Ja również. Ale do twego kraju daleka droga.
- Po co wywieźliście mnie aż tutaj? Księżyc świeci wszędzie tak samo…
- Nie mam pojęcia. To nie był mój pomysł. – Nagle gwałtownie się zatrzymał i odwrócił w jej kierunku. Zanim zaskoczona dziewczyna zdołała zapytać co się stało, przycisnął ją do zimnej ściany i zaczął zachłannie całować. Było w tym jakieś nieopisane szaleństwo, cała masa obcych, różnorakich uczuć, głód, którego nie potrafił zaspokoić w żaden inny sposób.
Wydawało się niemożliwe, by jedna, śmiertelna kobieta tak potrafiła całkowicie zmienić sens jego istnienia. Lecz teraz odsunął na bok wszelkie pytania, wątpliwości, bo nagle zapragnął tylko jednego. Całował ją coraz mocniej, niemal brutalnie, niecierpliwie usuwając wszelkie przeszkody. Dłonie wsunął pod pośladki i nieznacznie podniósł ją do góry, by następnie opuścić na swego nabrzmiałego członka. Z fascynacją przypatrywał się jak krzywi twarz, wsłuchiwał w głośny okrzyk rozkoszy. A potem zaczął wolno poruszać biodrami. Dotyk ust dziewczyny parzył jego wargi, a jednocześnie pocałunek stawał się coraz bardziej wilgotny i powolny, stanowiąc jakby przeciwwagę do coraz szybszych uderzeń, zbliżających ich do upragnionego finału.
Gładziła jego ramiona, ściskała barki, krzyczała i oddawała pieszczoty. Pragnęła by się to skończyło, a zarazem trwało wiecznie. Najcudowniejszy jednak był widok twarzy Siergieja i malującej się na niej niemal zwierzęcej żądzy, tak ogromnej, że graniczącej z obłąkaniem. To podniecało i dodawało sił.
W pewnym momencie wszystko zamieniło się w chaos. Głośny krzyk, wydobywający się z jego i jej ust, spazmatyczne, pełne brutalnej ekspresji ruchy i dłonie, w nieskoordynowany sposób na zmianę błądzące i ściskające.
Natasza na chwilę straciła świadomość samej siebie, kiedy potężną falą nadszedł oczekiwany orgazm, a jednocześnie Siergiej wytrysnął w jej rozpalonym wnętrzu. A przecież wydawało się, że to poprzedni raz był absolutnie najlepszy…
Patrzyła na niego zamglonym wzrokiem, dłonią delikatnie wodząc po wyrazistej twarzy.
- Och, Siergieju…
Posłał jej nieprzytomny uśmiech. Powoli jego oddech uspokajał się, a serce przestawało bić w tym szalonym tempie.
- Nie mogłem się powstrzymać – wyszeptał.
- Wiem – odpowiedziała również szeptem. – Czekałam na to od momentu gdy się obudziłam.
- Serio?
- Całkiem serio. Chyba czas się ubrać? – dodała z żalem.
- Tak. – Bardzo niechętnie wypuścił ją ze swych ramion. W milczeniu patrzył jak wciągała spodnie, zakładała koszulę, co chwila zerkając na niego z dość dwuznaczną miną. Pokręcił przecząco głową.
- Musimy jak najszybciej się stąd wydostać. Kristofer trafił na twój ślad.
- Skąd wiesz?
- Możesz to nazwać intuicją. Zostało nam mało czasu.
Zapięła ostatni guzik i spojrzała na niego, tym razem z powagą na twarzy i w oczach.
- Opowiem ci pewną historię...
- Naprawdę, teraz nie czas na to – odparł z nagłą irytacją.
- Wprost przeciwnie - Natasza leciutko się uśmiechnęła, ale w jej głosie nie było radości lecz smutek. - Dawno temu był sobie ktoś tak potężny, że jedno skinienie jego ręki przenosiło góry i burzyło morza. Choć nie był człowiekiem to postanowił dać i ludziom szansę na nieśmiertelność. Ale na mocy samej natury nie mógł ingerować w świat, który sam kiedyś stworzył. Dlatego postanowił posłać tam swoich synów...
Pobladł.
- I tak się stało. Wybrana kobieta miała urodzić jego dzieci, o ludzkim wyglądzie i boskim umyśle. Jednak misterny plan zakładał, że jedno z dzieci zostanie porwane tuż po porodzie przez dziwaczną i okrutną sektę. Rodzice musieli zataić to nie tylko przed całym światem, ale także przed drugim z braci. Porwany przez lata nic nie wiedział o swoim niezwykłym pochodzeniu. Dopiero kiedy skończył trzydzieści lat, odwiedził go pewien mężczyzna, który twierdził, że są braćmi. Tamten wiedział jakie jest ich powołanie i od początku miał świadomość  pochodzenia. Lecz nie zgadzał się na z góry wyznaczone role i na to by jego nieszczęśliwy brat odegrał rolę tego złego, na dodatek narzuconą mu jeszcze przed urodzeniem. Chciał sprzeciwić się nie tylko ojcu ale i przeznaczeniu. Jednak nic nie mógł zrobić, bo okrutne obrzędy i praktyki zmieniły duszę jego brata i było już o wiele za późno na ratunek...
Siergiej spojrzał jej prosto w oczy.
- To jedna z najpilniej strzeżonych tajemnic tego świata. Skąd TY o tym wiesz?
- Powiedział mi to ktoś, kto sądzi, że wciąż masz szansę...
Odrzucił głowę do tyłu i roześmiał się drwiąco. Natasza cierpliwie czekała. Wiedziała, jak bolesne wspomnienia przywołała i ile może kosztować rozdrapywanie starych ran. Może nie był to najlepszy moment, ale innego mogli nie dostać.
- Siergieju to nie był przypadek, ta zdrada od początku była zaplanowana i ktoś musiał się poświęcić, a według waszego ojca nie mógł to być człowiek. Dlatego było was dwoje i dlatego nikt nie mógł wiedzieć o twoich narodzinach. Wybrano cię i nie pytając o zdanie skazano na mrok. Twój ojciec...
Chwycił ją za ramiona. Nagła wściekłość zmieniła rysy jego twarzy, wykrzywiając ją niczym groteskową maskę.
- Powiedziałbym, że wybrał doskonale!
- On tak. Ale czy ty miałeś także taką możliwość? A może masz ją teraz?
Milczał wbijając wzrok w ziemię. Jego uścisk nie był już taki silny i więcej w nim było rozpaczy niż złości.
- Nie wiesz jak to jest... Mógłbym powiedzieć wzorem wielu psychopatów, że miałem koszmarne dzieciństwo, ale to nie byłaby prawda. Ja go w ogóle nie miałem. Nataszo kochanie, lepiej byłoby dla ciebie, gdybyś się wtedy nie obudziła. Poszedłbym dalej, zachowując jedynie w pamięci ten niezwykły księżycowy krajobraz i spokój twojego snu...
- I czułbyś się szczęśliwszy? – wyszeptała pochylając głowę.
Siergiej oparł się o mokrą ścianę tunelu i zmęczonym głosem powiedział:
- Nie, ale ty byłabyś bezpieczna. Nie zagrażałoby ci wtedy z kilka tuzinów potworów z piekła rodem, przeżarta złem prastara organizacja i jeden wampir, który ma problemy z określeniem swojej osobowości.
- Naprawdę masz z tym problemy?
- W stosunku do ciebie nie, do całej reszt świata owszem. A wierz mi, to jest mieszanka wybuchowa.
- Aaa... To stąd te nagłe zmiany nastroju?
Jęknął.
- Nataszo, litości. Jak byś się czuła, zakochując znienacka w swoim posiłku?
- No nie wiem. – W jej głosie było słychać wyraźne rozbawienie. Doskonale wiedziała o czym mówi, ale niezwykłe było, że potrafił na ten temat żartować. Wtuliła nos w jego pierś, a potem odchyliła głowę do tyłu i spojrzała mu prosto w oczy. – Nigdy nie pałałam uczuciem do schabowego z kapustą czy choćby groszku z marchewką...
Objął ją i roześmiał się. Potem pochylił się i wyszeptał do ucha:
- Nigdy nie porównałbym cię do schabowego...
- Poza tym czas abyś przedstawił mi się swoim prawdziwym imieniem.
- Nie – odparł stanowczo. – Lepiej niech zostanie zapomniane na wieki. To, co się z nim wiąże… - pokręcił głową w zadumie. – Nie zmienię przeszłości, ale mogę na nowo zbudować przyszłość.
- Może tak będzie lepiej?
Nagły, odległy dźwięk dobiegający z głębi tunelu sprawił, iż oboje odwrócili głowę w jego kierunku.
- Pogoń? – spytała z wahaniem Natasza.
- Chyba nie... Kristoffer nadciągałby z o wiele większym hałasem. Za dużo czasu tu straciliśmy. – To mówiąc pociągnął ją za sobą, nie zważając na słaby jęk protestu.
Szła potykając się o wszelakie nierówności, z filozoficzną zadumą rozważając wydarzenia ostatnich godzin. Siergiej był cudowny, brutalny i czuły zarazem, co stanowiło wybuchową, niecodzienną mieszankę. Ale wzięła go z całym dobrodziejstwem inwentarza, wszystko wybaczając w imię miłości, którą czuła.
Jednocześnie, gdzieś tam w głębi duszy narastała panika, strach że nie zdołają umknąć pogoni i całe ich szczęście
- Księżyc w nowiu – powiedziała cicho, ściągając ku sobie zdumione spojrzenie wampira. – To już dziś – dodała wyjaśniająco.
- Wiem. Musimy jak najszybciej znaleźć się na lotnisku i złapać jakikolwiek samolot. Powrót do domu, pod opiekuńcze skrzydła tej czarownicy, to w tej chwili jedyne dobre rozwiązanie.
- Dokąd prowadzi ten tunel?
- Daleko za miasto, w pewne puste, niegościnne miejsce. Mam tam ukryty motor – wyjaśnił, widząc pesymizm w oczach dziewczyny.
- Po co ci to było?
- Tyle lat… Przyzwyczaiłem się do tego, by zawsze dbać o wyjście awaryjne.
- Chyba się zbliżamy, bo widać coś, jakby światło? – Wskazała ręką.
- To tutaj.
Energicznie odstawił na bok kawałek powyginanej blachy, w połowie zasłaniającej wyjście. Na zewnątrz szalała burza. Była wyjątkowo potężna, a grafitowe niebo, raz po raz przecinała jasna wstęga błyskawicy. Siergiej zmrużył oczy. Coś było nie tak, jak powinno…
- Ach! To jest ten motor?
Światło dnia, choć słabe i stłumione, wydobyło z mroku kontury czegoś dużego, o podłużnym kształcie, przykrytego ciemną płachtą.
- To ten – mruknął i ostrożnie wyszedł z tunelu. Deszcz zacinał z taką siłą, że w jednej chwil był cały mokry, ale mało co go to obeszło.
- Coś nie tak? – Natasza stanęła obok, zaniepokojona jego nagłym milczeniem. W zasadzie bardziej odczytał te słowa z ruchu jej warg niż usłyszał.
- Jest i moja zguba! – Jak na komendę, oboje odwrócili się, wlepiając zaskoczony wzrok w stojącego nieopodal Kristofera. – Nieładnie Siergieju, nieładnie… Widzę twoje zdumienie. Nie doceniłeś Aylo, prawda? Nie przypuszczałeś, że może cię zdradzić?
- Przeklęta suka – burknął wampir. Jednocześnie błyskawicznie rozważał wszystkie możliwości ucieczki. Jeśli zdoła zatrzymać Kristofera na odpowiednio długą chwilę, Natasza będzie mogła to wykorzystać.
Demon wetchnął, niczym znużony widz, zmuszony do obejrzenia zbyt nieciekawego przedstawienia.
- Skoro już sobie ulżyłeś, to przestań się wygłupiać. Bierz dziewczynę i wracamy.
- Nie.
- Ja nie żartuję! Dam ci tylko jedną szansę, a potem wyślę cię do miejsca, które z pewnością ci się nie spodoba. I wtedy ona będzie tylko moja. – Uśmiechnął się lubieżnie.
Schroniła się w ramionach znieruchomiałego Siergieja. Tak naprawdę miała pełną świadomość tego, iż byli bez szans.
- Uciekaj – wyszeptał jej do ucha. – Uciekaj jak tylko możesz najszybciej! Kristofer przyjechał samochodem i bez jakiegokolwiek towarzystwa. Zostawił go tuż przy drodze, jakieś pół kilometra stąd. Znam jego zwyczaje i wiem, że kluczki tkwią w stacyjce.
- Nie – zaprotestowała z rozpaczą. – Ja nie chcę!
- Musisz kochanie, inaczej będzie tak jak powiedział –  trafisz w jego ręce. Nie czas na dyskusje, po prostu uciekaj!
Nie mogła nie zaprzeczyć. Pocałował ją jeszcze na pożegnanie, przekazując w tym pocałunku wszystko to, czego nigdy nie miał odwagi wyrazić słowami i odwróciwszy się, skierował w stronę stojącego nieopodal, z drwiącym uśmieszkiem na ustach, Kristofera.
Przeklęty deszcz – pomyślała dziewczyna odgarniając mokre kosmyki włosów z twarzy.
Naprzeciw niej dwóch niedawnych sojuszników mierzyło się wzrokiem. Demon i wampir szykowali się do śmiertelnej walki, w której zwycięzcą mógł być tylko jeden z nich. Choć Siergiej miał nadludzką siłę i niespotykaną szybkość, musiał je przeciwstawić czarnej magii i doświadczeniu Kristorefa. A to mogło okazać się trudne. Najgorsze jednak, że nie umiała mu pomóc. Gdyby spróbowała skorzystać ze swej mocy teraz, gdy księżyc był w nowiu, mogłaby zamienić się w zupełnie inną osobę. Kto wie czy nawet pozostałaby człowiekiem? Nie znała tej ciemnej strony swej natury, nigdy z niej nie korzystała i nic nie wiedziała o siłach, które mogłaby przywołać.
Zagryzła wargi i spojrzała w niebo. Można powiedzieć, że Kristofer wybrał idealną chwilę na tę walkę. Roześmiany spoglądał teraz na swego przeciwnika, jakby w oczekiwaniu na dobrą zabawę. Dobrze wiedział, że w bezpośrednim starciu nie miałby szans, jednak w pewnej odległości jego wiedza i praktyka w magii dawała mu znacząca przewagę. Siergiej choć nadludzko silny i szybki, nie posiadał żadnych mocy i zdolności do zaklinania. Stanął do tej walki tylko dlatego, żeby dać jej czas na ucieczkę. Lecz ona nie mogła go tak zostawić. Z bólem w sercu podjęła decyzję, która wydawała jej się najbardziej słuszna. Wstała i wyprostowała plecy, odchylając głowę do tyłu. Czuła jak krople deszczu spływają po jej twarzy, mieszając się z łzami, które nie wiadomo skąd się wzięły. Potem rozłożyła ramiona, zamknęła oczy i przywołała to czego obawiała się całe życie. Moc pojawiła się wartkim strumieniem, nieznana, nieokiełznana. Wypełniła jej umysł zacierając wspomnienia i niszcząc uczucia, pulsowała w rytm bicia serca.
Dziewczyna otworzyła oczy, teraz już nie szmaragdowe, ale koloru nieba przed burzą. Na koniuszkach jej palców ukazały się srebrzyste iskierki, widmowym blaskiem rozświetlając niesamowitą scenerię.
To wreszcie zwróciło uwagę mierzących się wzrokiem mężczyzn. Z ust Siergieja wyrwał się cichy okrzyk protestu, nazbyt dobrze wiedział co przywołała jego ukochana. Kristoffer zapatrzył się jakby z niedowierzaniem na ten niezwykły widok, który był zwiastunem jego klęski.
Stwór, który przed nimi stał, nie był ani Nataszą, ani nawet człowiekiem. Był naczyniem nieokiełznanej mocy, potężnej siły zdolnej zniszczyć wszystko i wszystkich.
Zapowiedzią końca świata.
- Spójrz kretynie, co narobiłeś! – syknął Siergiej do zaszokowanego tym demona. – Nawet karaluchy tego nie przeżyją…
- Ja?! Takie piękne plany mi pokrzyżowałeś. Wiesz, jaką zyskalibyśmy władzę?
Niebo nad nimi coraz bardziej przybierało odcień purpury. Moc rosła, wywołując coraz większe wibracje w ich ciałach.
- Piekło już czeka na nas obu – warknął przez zaciśnięte zęby Siergiej. – Ale gdzie trafiła ona?
Ziemia pod nim zadrżała, jakby coś chciało wydostać się z jej wnętrza. Oboje, jak na komendę dali krok w tył.
- Spróbuj to powstrzymać! W końcu jesteś czarownikiem!
- Cholera! Jest zbyt silna. Jest… - Demon pobladł tak bardzo, że jego twarz zaczęła przypominać kredową maskę. – To już naprawdę koniec?
Wydawało się, że właśnie teraz dotarła do niego świadomość klęski. Siergieja nie obchodził świat, władza czy ludzie. Cierpiał, bo nie umiał się pogodzić z faktem, że nie było już Nataszy. A przecież jeszcze przed godziną trzymał ją roześmianą w swoich ramionach.
Nie! To się tak nie skończy!
Dał krok naprzód, czując jak wciąż rosnąca moc, usiłuje go rzucić na kolana i unicestwić. I wtedy ktoś położył na jego ramieniu ciężką dłoń.
Stojący obok mężczyzna byłby całkiem przeciętny, gdy nie jego oczy, pełne nieludzkich uczuć i obcej inteligencji.
- Niszczysz mój świat – powiedział ze spokojem.
- Twój? – Teraz wiedział, kim był nieznajomy. Zerknął na znieruchomiałego Kristofera, którego twarz zastygła w krzywym grymasie, w oczekiwaniu na nieuniknione.
- Nieuniknione? – Nieznajomy bez problemu odczytał jego myśli. - To niezupełnie tak. Możemy zawrzeć pakt.
- Pojawiłeś się tylko dlatego, że twoja mrówcza ferma jest w niebezpieczeństwie? – spytał szyderczo Siergiej.
- Tak.
- To wiesz co ci powiem? Możesz sobie wsadzić ten  cały pakt w swoje boskie, nieśmiertelne dupsko!
Ten, który dawno temu dał mu życie, wzruszył obojętnie ramionami.
- Nie dam rady pokonać mocy, która jest mi równa. Ale mogę zrobić coś innego.
- Coś innego?  - powtórzył jak echo Siergiej.
- To cię interesuje, prawda?
Tak, to go interesowało. Spojrzał na piekło, które rozszalało się dookoła, a jasny słup czystej energii, w jaki zamieniała się Natasza i na tego, który dawno temu skazał go na wieczne potępienie.
- To będzie również kara dla mnie, prawda? – spytał ze spokojem.
Po raz pierwszy w oczach jego ojca pojawiło się coś, co przypominało radość i pełną zła satysfakcję.
- Prędzej czy później wszystko musi wrócić na właściwe tory.  Dlatego musimy cofnąć się do początku…


Epilog

Otwarła oczy i uniosła głowę. Ogród tonął w srebrzystym księżycowym blasku, który wyganiał wszystkie cienie i strachy z każdego zakątka. Czuła się dziwnie, jakby dopiero co przebyła długą, męczącą drogę. Usiadła na hamaku i rozejrzała dookoła. Dziwne wrażenie, że obserwują ją czyjeś oczy jeszcze się spotęgowało.
Poczuła na policzku coś mokrego i słonego. Łza? Przecież nie płakała?
Nagły powiew wiatru poruszył gałęziami drzewa, pod którym siedziała, wywołując jakieś mgliste wspomnienia w jej głowie. Nie rozumiała dlaczego, ale czuła się jakby właśnie coś straciła, coś bardzo ważnego i... cennego? Lecz choć bardzo się starała, nie umiała powiedzieć co mogłoby to być.
Otuliła się szczelnie puszystym kocem i zapatrzyła przed siebie. Tak zadumaną zastał ją wschód słońca.
Siergiej tak jak wtedy skierował swe kroki do parku. Potem przez chwilę z nienawiścią w oczach obserwował swego niedawnego sojusznika. Ale warunki paktu, który zawarł były twarde i nie ubłagalne. Choć wiele by dał by odwrócić się i uciec z tego miejsca, nie mógł tego zrobić. Ciężko westchnął i ruszył w kierunku demona. Ten gdy tylko go zauważył, szeroko się uśmiechnął.
- Witaj Siergieju. Więc znów się spotykamy? Nie sądziłem, że przystaniesz na tę umowę...
- Nie miałem wyjścia – odparł krótko wampir.
- Historia wraca na właściwe tory – powiedział zadumany demon. – Jej dała zapomnienie lecz tobie przyniosła o wiele gorszą niewolę...
Nie odpowiedział tylko ponuro zapatrzył się przed siebie. Czy było warto? Choć teraz gdy skazał się na życie bez niej, mógł z całą stanowczością powiedzieć, że tak
- Chodź Siergieju, przeznaczenie czeka. – W głosie demona nie było ironii tylko, o dziwo, smutek.
Tym, którzy umieją zobaczyć więcej niż przeciętny człowiek, w zachodzącym słońcu ukazał się dziwny widok. Aleją parkową szło dwóch rosłych mężczyzn, ponuro zadumanych, jeden realny, drugi jakby utkany z mgły. Szli by wypełnić warunki umowy zawartej w innym świecie i w innym czasie.

KONIEC

34 komentarze:

  1. ale mi smutnooo...
    miało nie być nieszczęśliwości...:(
    a tymczasem jak w Dżinie - już prawie, prawie ale rycerzyk musi szczęście poświęcić dla ukochanej.
    Muszę się z tym przespać.

    OdpowiedzUsuń
  2. A kto powiedział, że to koniec?
    ;)

    Niekompletni:
    Część I - Natasza
    Część II - Siergiej

    OdpowiedzUsuń
  3. A to kiedy bd kolejna część ??? :D

    OdpowiedzUsuń
  4. hmmm... epilog mi tak powiedział.. chyba, że skłamał;) jeśli tak - dla mnie bomba!;) czekam wiec na kolejną część;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, będzie dopiero na jesień :(
      Mam za dużo spraw na głowie, za mało czasu, by dokończyć ten tekst.
      ;)

      Usuń
    2. a czego mozemy sie teraz spodziewac? ;> moze "w mojej glowie w twoim sercu"? :D

      Usuń
  5. osobiście wolałabym Lustra nareszcie... albo Pomyłkę, moją ukochaną:)
    już nie wspomnę o Spod Ciebie to powstanie...:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Lustra", bo są po wnikliwym szlifowaniu tekstu :)))
      Właśnie ktoś mi zarzucił grafomanię i analfabetyzm wtórny, więc muszę zakasać rękawy i się poprawić :)

      Usuń
  6. Witaj! Całkowicie przypadkowo odkryłam identyczne opowiadanie jak ,, Niekompletni " tylko pod nazwą ,, Nieznane uczucie " na blogu Mroczne opowieści i nie wiem co teraz mam o tym myśleć. Jeśli możesz odpowiedz. Czekam i pozdrawiam Kinga

    OdpowiedzUsuń
  7. Autorzy bloga poprosili mnie o możliwość wykorzystania mojego tekstu, więc jest on tam całkowicie legalnie :)
    Co prawda zmienili tytuł, ale nie będę z powodu takiej drobnostki robić afery.
    W każdym bądź razie, jest to jedyny przypadek, gdzie w sposób grzeczny i uprzejmy poproszono mnie o udostępnienie mojego utworu, a ja się zgodziłam.
    I naprawdę dziękuję, że piszecie do mnie o takich rzeczach, bo zdarzyło się raz, że ktoś skopiował jedno z opowiadań, zmienił imiona bohaterów i umieścił na blogu jako własne...

    OdpowiedzUsuń
  8. Smutne opowiadanie. Bracia sie spotkali....

    OdpowiedzUsuń
  9. Błągam niech to nie bedzie koniec :(

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie przeboleje tego, żadne zakończenie nie było jeszcze tak smutne...już zakończenie Dżina było lepsze bo przynajmniej śmieszne :)
    Czekam na dalsze losy, olej trzy mile i w mojej głowie a daj nowe ,,życie" Siergiejowi i Nataszy :)

    ach Babeczko! Moje uznanie!

    OdpowiedzUsuń
  11. Koszmarnie brakuje mi czasu... A na dodatek zrobił się ruch w interesie i więcej pracy, a mniej czasu na pisanie...

    OdpowiedzUsuń
  12. Babeczko, usycham z tęsknoty za dalszą częścią tego opowiadania. Kiedy będzie ciąg dalszy? :( :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jesteś niesamowita Babeczko, kocham wszystkie twoje opowiadania. Ale czekam z utęsknieniem na kolejną część "Niekompletnych", bo jestem niepoprawną romantyczką.

    OdpowiedzUsuń
  14. Babeczko obiecalas na jesien, a mamy juz wiosne...

    OdpowiedzUsuń
  15. Błagam przestań pisać "otwarła" - otworzyła!!!!

    OdpowiedzUsuń
  16. Bardzo, ale to bardzo bardzo mocno chciałabym przeczytać dalszą część tej historii.

    OdpowiedzUsuń
  17. Babeczko kiedy dalsza część tej historii?

    OdpowiedzUsuń
  18. Dalsza część miała być juz dawno... Kiedy w końcu ja dasz?

    OdpowiedzUsuń
  19. ZAKOŃCZYŁO SIĘ WYJĄTKOWO KIEPSKO I MAŁO ZROZUMIALE...I BARDZO PROSZĘ POSTARAJ SIĘ NIE UŻYWAĆ TAK CZĘSTO ZWROTU"WZIĘŁA GO Z CAŁYM DOBRODZIEJSTWEM INWENTARZA" uwielbiam twoje opowiadania choć nie jestem fanką tych o demonach duchach i innych aniołach stróżach wampirach itp i być może dlatego te opowiadania również nie będzie moim ulubionym...jednocześnie proszę o jakieś zaznaczenie wyraźne tych wszystkich opowiadań, które mają jakieś paranormalne wątki...bo np te nie jest tak zaznaczone...proszę jednocześnie o opowiadania, bardziej realne, które napisane przez ciebie sprawiają mi ogromną przyjemność podczas czytania.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  20. Kobieto,dajże CD błagam,bo się zapłaczę...

    OdpowiedzUsuń
  21. Aż mi łzy napłynęły do oczu, choć nie mam w zwyczaju rozczulać się nad "opowieściami" (filmy, książki, opowiadania itp.) :) Czekam z utęsknieniem na ciąg dalszy! (skończyłam czytać o 3 w nocy i nie chce mi się logować na konto [tel] :P)
    Życzę weny, weny i jeszcze raz weny (choć myślę, że jej ci nie brakuje ;) )
    Pozdrawiam, Zuzanna

    OdpowiedzUsuń
  22. W takim razie ja wciąż czekam na ciąg dalszy. Nie chce takiego zakończenia... Dlaczego Siergiej ma być przekreslony od początku do samego końca ? Miłość nie jest uczuciem złym i w pewnym sensie odbudowuje pokiereszowaną duszę nawet największego łajdaka. A Siergiej na to miano nie zasłużył.;-( aczkolwiek wierzę, że wrócisz do tego opowiadania i poratujesz biednego Wampiłka w opałach:-))

    OdpowiedzUsuń
  23. Popieram - chcemy happy endu :)))

    OdpowiedzUsuń
  24. Czemu wszystkie twoje najleprze opowiadania jończą się źle??? Czemu nie mogliby być razem? Czemu musi zło zwyciężyć? Jesteś troche jak John Green, psujesz czytelnikom zabawe

    OdpowiedzUsuń
  25. Przepraszm że nagle tak wyjeżdżam z komentarzem pod starym opowiadaniem, ale zauważyłam drobną pomyłke. Otóż bohaterka w jednym ze zdań uzyla słów "wzięłam go z całym dobrodziejstwem inwentarza" moim zdaniem to stwierdzenie nie pasuje w tej sytuacji poniewaz oznacza że przyjmuje tylko jego dobre cechy bez tych złych a chyba nie o to chodziło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przepraszaj :-) Zerknę później i sprawdzę, co tam nie pasuje.

      Usuń
  26. Czy pojawiła się już gdzieś dalsza część bo nie mogę znaleźć :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie niestety nie :(

      Usuń
    2. Och szkoda strasznie mnie wciągnęło :( gratuluję świetnych opowiadań prawie codziennie tu zaglądam :)

      Usuń
  27. popłakałam się :( dlaczego oni nie mogli być razem...tak bym chciała byś zmieniła to zakończenie...

    OdpowiedzUsuń
  28. Babeczko, gdzie ta od trzech lat obiecywana kontynuacja? :D

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.