Jutro Ja, Baba! i to nieco dłuższy kawałek, bo stwierdziłam, że skoro mam podział na Lenę i Ginewrę, to nie będę ich kwestii dodatkowo dzieliła.
Transakcja (III)
– Puść mnie,
proszę! – wyszeptała, jednocześnie naprężając ciało, podczas gdy jedna z
męskich dłoni wkradła się pod materiał spódniczki i z niecierpliwością
wędrowała dalej, ku bardziej intymnym rejonom. Zaczął poruszać biodrami,
ocierając się o nią i jednocześnie pokrywając pocałunkami szyję i twarz. Pomimo
ubrania doskonale wyczuwała, jak bardzo był podniecony. Twardy, uwięziony w
spodniach członek nie pozostawiał co do tego najmniejszych wątpliwości. Nagle Sebastian
sięgnął do rozporka, uwalniając nabrzmiałą męskość. Potem bez ceregieli
podwinął skraj spódniczki i wręcz w euforii poszukał kobiecych ust. Wbił się w
nie, wgryzł, bez odrobiny delikatności. Lecz to także przyniosło ze sobą
otrzeźwienie. Tym razem Iza była dużo bardziej stanowcza. Wyrwała się z jego
objęć, odskakując w bok. Stała nieruchomo, starając się uspokoić oddech i
rozszalałe bicie serca. Stała i patrzyła na niego, ogromnymi, pociemniałymi z
podniecenia oczyma. On również zamarł w bezruchu. A zza uchylonych drzwi
dobiegł ich uszu, głośny krzyk szczytującego mężczyzny.
– Ja tylko
wróciłam po klucze – powiedziała Iza z dziwną bezradnością w głosie. – Nie
chciałam… Nie przypuszczałam…
– Że cię zdradza?
– spytał z ironią w głosie.
– Nie zdradza
mnie. Nie znam go. Spotkaliśmy się raz, podczas ulewy – wyjąkała, obciągając
spódniczkę i poprawiając wzburzone włosy. – Wtedy mnie pocałował. Nic więcej.
– Tak, pewnie –
roześmiał się drwiąco. Zamknął drzwi, po czym zapiął spodnie. – I miałbym w to
uwierzyć?
– Wierz sobie, w
co chcesz! – rozzłościła się nagle. – A jak jeszcze raz będziesz próbował mnie
obmacywać, to nie ręczę za siebie! Żaden głupi palant nie będzie mnie tak
traktował!
– Nie? – Dał krok
do przodu, a ona zaczęła się cofać w panice. – Jesteś tego pewna?
Nie odpowiedziała.
Pogroziła mu zaciśniętą pięścią i uciekła, po drodze zabierając porzucone wcześniej
obuwie. Gnała jakby goniła ją cała wataha wilków. Nie skorzystała z windy,
wybrała schody. Tylko po to, aby nie musieć czekać. Kto wie, co takiemu
padalcowi przyjdzie jeszcze do głowy? Tym bardziej, że zamiast zaprotestować
już na samym początku, ona pozwoliła mu na więcej. Ależ wstyd!
Ochłonęła dopiero leżąc
na trawie i popijając zimną, miętową herbatę. Wspominała całe wydarzenie,
sekunda po sekundzie, popadając w coraz większe przygnębienie. Po pierwsze,
powinna już zacząć szukać nowej pracy. A po drugie, jak mogła tak biernie
przyjmować jego pieszczoty? Dlaczego od razu się nie wyrwała? Niby na co czekała?
Świadomość, że nie potrafiła odpowiednio zareagować, była ogromnie deprymująca.
To prawda, seks obserwowany na żywo był czymś wyjątkowo podniecającym, chociaż
wstydziła się przyznać do takich uczuć. Lecz to w niczym nie usprawiedliwiało
jej uległości. Z jękiem przewróciła się na brzuch, wtulając zaczerwienioną
twarz w miękki materiał koca.
– Nigdy więcej.
Nigdy więcej! Nigdy więcej!!!
Ostatnie słowa prawie
wykrzyczała. Dopiero potem się uspokoiła. Ale dziwnie nieprzyjemne wrażenie
towarzyszyło jej do końca dnia, nawet wtedy, gdy przyłożyła już głowę do
poduszki.
Jeśli chcesz przeczytać więcej, kliknij tutaj!
Kuszące. Więcej...
OdpowiedzUsuńTo chyba będzie moje ulubione opowiadanie z płatnych! ❤️
OdpowiedzUsuńA i dodam tylko, że nie lubie tej Elizy - mimozy. 🙄
OdpowiedzUsuń