Ponieważ ostatnio akurat dodawanie kolejnych części tego opowiadania mocno kulało, to w tym tygodniu odrobinę to nadrobimy.
Pałka (VI)
Seks był upojny i miałam wrażenie,
że Marcin poluzował mi wszystkie stawy, ponaciągał mięśnie i te ostatnie
trzęsły się, jak galareta. Od nadmiaru rozkoszy i napinania całego ciała uda
drżały, a kolana były, jak z waty. Czułam się, jakbym się upiła.
Byłam opita uczuciem i to mnie
przerażało. Dawno temu powzięłam postanowienie, że nie pozwolę sobie na poważne
emocje, w stosunku do mężczyzny. Nie po tym, jak tatuś Julki wystawił mnie do
wiatru, każąc wyskrobać ciążę, zabić Julkę.
Mama mawia, że jeśli chce się
rozśmieszyć Boga, to wystarczy mu opowiedzieć o swoich planach. Ten plan legł w
gruzach. Naćpałam się Marcinem, miałam go w krwiobiegu, pod skórą, na języku.
Wypełnił moje myśli, zapętliłam się w odbiorze tego, co się między nami
wydarzyło. Sen, po kolejnym razie, tym razem pod prysznicem, zamglił mój umysł,
rozluźnił, wciągnął w niebyt. Z sennej mgły wyrwał mnie gorąc trawiący ciało.
Budziłam się powoli, czując posuwiste ruchy wewnątrz i Marcina przylegającego
do pleców. Oddech pieszczący małżowinę ucha, dłoń drażniącą czuły punkt,
prowadząc mnie ku światłu, wyginając w łuk tak, by wpasować pośladki w niego,
przyjąc go jak najgłębiej.
– Kaśka – wyjęczał. – Diablico.
– Tylko nie kończ w środku –
wyszeptałam resztką świadomości.
Było to o tyle głupie, że przecież
miałam już w sobie jego spermę, sama tego wcześniej chciałam.
– Dobrze – mruknął w ucho, po czym
wyłączył myślenie, zmieniając mnie w odbiornik przyjemności.
Doleciałam do słońca po kilku
mocnych pchnięciach, wbiłam mu w biodro paznokcie, unieruchomiłam, nie mogąc
znieść mocy odczuć. Wyszarpnął się z moich szponów, gwałtownie obrócił na plecy
i ukląkł nade mną, napierając na usta penisem. Zaskoczył mnie, ale i podniecił,
przedłużając tym samym orgazm. Przyjęłam go ulegle między wargi ssąc czubek,
palcami obejmując jądra. Podziałało to na Marcina tak gwałtownie, że padł do
przodu, podpierając się dłońmi o wezgłowie łóżka i wytrysnął mi w usta.
Połykałam zaskoczona czymś, czego nie robiłam dotąd. Nie pozwoliłam
żadnemu mężczyźnie, by posunął się tak daleko. Teraz podobało mi się to,
podnieciło, w efekcie byłam gotowa na więcej.
Marcin ośmielił mnie, pomógł
porzucić zahamowania. Obudził ciekawość poznawania, chęć do zabaw ciałem,
przekroczenia granic.
– Wiesz, że pierwszy raz ktoś
zgwałcił mnie w buzię – kreśliłam senne kółka na pokrytym kropelkami torsie.
Palcem wyczuwałam uderzenia serca. – I podobało mi się to.
Jeśli chcesz przeczytać więcej, kliknij tutaj!
Ech, co drugie zdanie to, że mu te oczy pociemniały itd. A ten Marcin to psychol jak ten cały Grey. Czyżby jedna z was wzorowała się na nim?
OdpowiedzUsuńOczywiście, a to dla tego, że Grey to jedyna książka z erotyką, jaką znamy :D
UsuńGdy człowiek się podnieca, źrenice powiększają się, a w efekcie oczy wyglądają na ciemniejsze.
Odruch, nie tylko u pana Greja ;-)
Aha, czyli to Ty piszesz Kaśkę.
UsuńMarcin nie jest moim ulubieńcem, ale uważam, że za porównanie do Greya, to mógłby, a nawet powinien się obrazić. Do psychola to mu baaardzo daleko - zdecydowanie nie potrzebuje kobiecie przylać, żeby się podniecić. Mnie samczość Marcina nie kręci, ale jak wynika z tekstu, Kasię zdecydowanie tak i to jest najważniejsze. Nawet jeśli Marcinowi co drugie zdanie oczy ciemniały, to nic dziwnego, bo był na Kasię najarany od czasów nastoletnich - takie nastoletnie fantazje potrafią człowiekowi nieźle w głowie namieszać:)
UsuńTo prawda Babeczko ze piszesz Marcina? :D
OdpowiedzUsuńI mi się nie podoba Marcin.
OdpowiedzUsuń