środa, 22 marca 2017

Pałka (VI) - treść płatna

Ponieważ ostatnio akurat dodawanie kolejnych części tego opowiadania mocno kulało, to w tym tygodniu odrobinę to nadrobimy.

            Pałka (VI)
Seks był upojny i miałam wrażenie, że Marcin poluzował mi wszystkie stawy, ponaciągał mięśnie i te ostatnie trzęsły się, jak galareta. Od nadmiaru rozkoszy i napinania całego ciała uda drżały, a kolana były, jak z waty. Czułam się, jakbym się upiła.
Byłam opita uczuciem i to mnie przerażało. Dawno temu powzięłam postanowienie, że nie pozwolę sobie na poważne emocje, w stosunku do mężczyzny. Nie po tym, jak tatuś Julki wystawił mnie do wiatru, każąc wyskrobać ciążę, zabić Julkę.
Mama mawia, że jeśli chce się rozśmieszyć Boga, to wystarczy mu opowiedzieć o swoich planach. Ten plan legł w gruzach. Naćpałam się Marcinem, miałam go w krwiobiegu, pod skórą, na języku. Wypełnił moje myśli, zapętliłam się w odbiorze tego, co się między nami wydarzyło. Sen, po kolejnym razie, tym razem pod prysznicem, zamglił mój umysł, rozluźnił, wciągnął w niebyt. Z sennej mgły wyrwał mnie gorąc trawiący ciało. Budziłam się powoli, czując posuwiste ruchy wewnątrz i Marcina przylegającego do pleców. Oddech pieszczący małżowinę ucha, dłoń drażniącą czuły punkt, prowadząc mnie ku światłu, wyginając w łuk tak, by wpasować pośladki w niego, przyjąc go jak najgłębiej.
– Kaśka – wyjęczał. – Diablico.
– Tylko nie kończ w środku – wyszeptałam resztką świadomości.
Było to o tyle głupie, że przecież miałam już w sobie jego spermę, sama tego wcześniej chciałam.
– Dobrze – mruknął w ucho, po czym wyłączył myślenie, zmieniając mnie w odbiornik przyjemności.
Doleciałam do słońca po kilku mocnych pchnięciach, wbiłam mu w biodro paznokcie, unieruchomiłam, nie mogąc znieść mocy odczuć. Wyszarpnął się z moich szponów, gwałtownie obrócił na plecy i ukląkł nade mną, napierając na usta penisem. Zaskoczył mnie, ale i podniecił, przedłużając tym samym orgazm. Przyjęłam go ulegle między wargi ssąc czubek, palcami obejmując jądra. Podziałało to na Marcina tak gwałtownie, że padł do przodu, podpierając się dłońmi o wezgłowie łóżka i wytrysnął mi w usta. Połykałam zaskoczona czymś, czego nie robiłam dotąd.  Nie pozwoliłam żadnemu mężczyźnie, by posunął się tak daleko. Teraz podobało mi się to, podnieciło, w efekcie byłam gotowa na więcej.
Marcin ośmielił mnie, pomógł porzucić zahamowania. Obudził ciekawość poznawania, chęć do zabaw ciałem, przekroczenia granic.

– Wiesz, że pierwszy raz ktoś zgwałcił mnie w buzię – kreśliłam senne kółka na pokrytym kropelkami torsie. Palcem wyczuwałam uderzenia serca. – I podobało mi się to. 

Jeśli chcesz przeczytać więcej, kliknij tutaj!

6 komentarzy:

  1. Ech, co drugie zdanie to, że mu te oczy pociemniały itd. A ten Marcin to psychol jak ten cały Grey. Czyżby jedna z was wzorowała się na nim?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, a to dla tego, że Grey to jedyna książka z erotyką, jaką znamy :D
      Gdy człowiek się podnieca, źrenice powiększają się, a w efekcie oczy wyglądają na ciemniejsze.
      Odruch, nie tylko u pana Greja ;-)

      Usuń
    2. Aha, czyli to Ty piszesz Kaśkę.

      Usuń
    3. Marcin nie jest moim ulubieńcem, ale uważam, że za porównanie do Greya, to mógłby, a nawet powinien się obrazić. Do psychola to mu baaardzo daleko - zdecydowanie nie potrzebuje kobiecie przylać, żeby się podniecić. Mnie samczość Marcina nie kręci, ale jak wynika z tekstu, Kasię zdecydowanie tak i to jest najważniejsze. Nawet jeśli Marcinowi co drugie zdanie oczy ciemniały, to nic dziwnego, bo był na Kasię najarany od czasów nastoletnich - takie nastoletnie fantazje potrafią człowiekowi nieźle w głowie namieszać:)

      Usuń
  2. To prawda Babeczko ze piszesz Marcina? :D

    OdpowiedzUsuń
  3. I mi się nie podoba Marcin.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.