Do piekła i z powrotem (XV)
– Chodź panie
demon – ujęła go pod ramię, pociągając za sobą. – Będziesz robił za cudotwórcę.
– A może ja nie
chcę? – spytał zrzędliwym tonem, ale nie stawił oporu. Tak naprawdę powoli
docierał do niego fakt, że ta dziewczyna robiła z nim to, co chciała. I to nie
tylko z powodu umowy.
– Daj spokój. Pani
Alinka to przemiła staruszka. Zawsze nam pomagała, teraz czas się jej
odwdzięczyć. No i piecze taki sernik, że nawet ty się mu nie oprzesz.
Łypnął na nią
podejrzliwie. Żartowała? Niby minę miała poważną, ale w oczach wyraźne
rozbawienie.
– Niech ci będzie
– mruknął, wchodząc do małego, przytulnego domku. W kuchni na podłodze leżała
starsza pani, cichutko jęcząc z bólu. Obok klęczał jej mąż, trzymając ją za
rękę i drżącym głosem zapewniając, że zaraz zjawi się pomoc. Demon wsłuchiwał
się w jego słowa, pełne ciepła i miłości, zastanawiając się, jak to możliwe.
Przecież ta baba była stara, pomarszczona i pewnie nie miała zębów. Z drugiej
strony, ten facet również. Lecz mimo wszystko…
– Co tak stoisz
jak ten słup soli? – Daria wymierzyła mu kuksańca. – Do dzieła!
Cała operacja trwała
kilka sekund. Tylko że Davyan nie wstał. Kucnął, przyglądając się z uwagą
obojgu staruszkom.
– Masz chłopcze
magiczne ręce. Zupełnie przestało boleć – powiedziała pani Alinka z zachwytem.
– Zazwyczaj przyjeżdżało pogotowie i dawali mi taki zastrzyk z blokadą, ale to
jest lepsze.
– I ręczę, że
efekt będzie trwały – roześmiała się Daria. – Chodź mój czarodzieju, wracamy.
Jestem nieludzko zmęczona.
Zostali odprowadzeni
słowami wdzięczności. Na dodatek zaproszeni na obiad w najbliższą niedzielę. Daria
ziewała z taką siłą, że o mało nie zwichnęła sobie szczęki. Za to Davyan
wydawał się być zamyślony.
– Zamknij drzwi –
rozkazała. – Chociaż w zasadzie przy tobie nie mam się czego bać. Idę się umyć
i spać – ziewnęła ponownie. Zostawiała wciąż milczącego demona w salonie i
szybko wbiegła na górę. Mycie zajęło jej pięć minut, po czym zarzuciła na
siebie szlafrok i poszła do swojego pokoju. Tam szybciutko wskoczyła w piżamkę,
zgasiła światło, a potem z rozkoszą rozciągnęła się na łóżku.
I wtedy zaskrzypiały
drzwi.
– Davyan? –
uniosła czujnie głowę.
– Tak. Możemy
porozmawiać?
– Zwariowałeś? –
jęknęła. – Śpiąca jestem. Czy to jest tak pilne, że nie może zaczekać do jutra?
– W zasadzie nie.
– I zamilkł.
– To idź sobie i daj
pospać – wymamrotała, odwracając się na bok, tyłem do drzwi. I wtedy poczuła,
że kładzie się za jej plecami.
– Nie! Ja nie… –
zaprotestowała niemrawo.
– Będę grzeczny –
obiecał szeptem, przytulając się do niej i obejmując jednym ramieniem. – Masz
na to moje słowo.
Nic nie odpowiedziała,
zbyt zdumiona jego zachowaniem. Faktycznie, wtulił nos w jej włosy, palce
zacisnął na przegubie dłoni. I to wszystko. Leżał tak, a ona czuła jak jego
serce się uspakaja, oddech staje się coraz bardziej miarowy. I co
najdziwniejsze, on zasnął pierwszy.
Gdy to do niej dotarło,
zamknęła oczy, odprężając się.
– Miałam rację –
wyszeptała cichutko. – Jesteś niezwykły.
A potem zasnęła i ona.
***
Dniało, kiedy się
obudziła. Ponieważ przez te kilka godzin nie zmieniła pozycji, bo za jej
plecami smacznie pochrapywał demon, czuła że cała jest odrętwiała. Ostrożnie
wysunęła się z jego ramion, a potem na paluszkach umknęła do łazienki.
I na dół. Na kawę. Z
kubkiem aromatycznego napoju usiadła przy kuchennym stole i zamyśliła się.
Ta cała umowa, to był
bardzo głupi pomysł. A jednak jej plan powoli się realizował. Miała na to
niepowtarzalny dowód. Wściekał się, wpadał w szał, ale nigdy nie próbował jej
skrzywdzić. Był zazdrosny. Umiał być delikatny i czuły. A ta noc… To było tak
niespodziewane, tak zaskakujące, że nadal nie mogła w to uwierzyć. Davyan obejmujący ją i zasypiający
z błogim uśmiechem na ustach. Kiedyś Aleksander pomylił się, co do jej ojca.
Teraz było tak samo. Więc może…
– Masz strasznie
głupi wyraz twarzy – rozległ się pełen irytacji męski głos. W kuchni pojawił
się demon w dezabilu, z malowniczo rozczochranymi włosami i ze wspaniałym,
porannym wzwodem.
Cóż, w jego przypadku o
romantyzmie raczej nie mogło być mowy. Poza tym najlepsze rezultaty dawała
metoda małych kroczków. Nie od razu z krwawej bestii zrobi się namiętnego
kochanka.
– W ekspresie jest
kawa. Częstuj się.
Ziewnął i podszedł do
szafki, aby wyjąc kubek. Daria obserwowała go, czując, jak jej policzki robią
się coraz bardziej czerwone. Trzeba go będzie jeszcze przeszkolić w kwestii
zakładania bielizny. Bo inaczej to ona się na niego rzuci.
– Zjesz coś?
Zrobić kanapki? – spytała uprzejmie.
– Coś ty taka
ugrzeczniona? – zerknął na nią podejrzliwie, popijając kawę. Oparty o blat
kuchennej szafki, jeszcze dodatkowo wysunął biodra do przodu, eksponując
nabrzmiałą męskość o niespotykanych rozmiarach. A ona przyłapała się na myśli,
że gapi się pomiędzy jego nogi zbyt zachłannie. Davyan podążył za jej wzorkiem
i skrzywił się z niesmakiem.
– No co? Zawsze
tak mam po przebudzeniu. Zresztą, zaraz to załatwię. – To mówiąc położył dłoń
na sterczącym członku i stanowczym ruchem przesunął po całej jego długości.
– Nie! –
zaprotestowała gwałtownie. Szybko wstała i podeszła do podejrzliwie
spoglądającego na nią demona. Potem rozsunęła poły szlafroka. Była już po
porannej kąpieli, ale jeszcze nieubrana. Pod spodem nic na sobie nie miała.
Rozsunęła na tyle, że jej piersi znalazły się na widoku, a Davyan zamarł
zaskoczony.
– Nie igraj ze mną
– odezwał się cicho, schrypniętym głosem. – Nie igraj, bo może nie starczyć mi
siły, aby nad sobą zapanować.
– Ciii – uniosła
dłoń i położyła palec na jego ustach. Następnie usiadła na krześle, przysunęła
się jeszcze bliżej i wsadziła sobie jego penisa pomiędzy swoje piersi. Rękoma
ścisnęła je tak, aby ciasno obejmowały nabrzmiałego członka i powoli zaczęła
się poruszać.
– Podoba ci się? –
spytała, patrząc na niego prowokująco spod opuszczonych rzęs.
Nie odpowiedział.
Oddychał coraz szybciej i coraz głośniej, palce zaciskając w pięści. Teraz już
sam poruszał biodrami, zwiększając tempo. Jego męskość znikała i wynurzała się
spośród dwóch cudownych półkuli, a kiedy Daria pochyliła się i zaczęła go
jeszcze dodatkowo pieścić czubkiem języczka, eksplodował. Napiął całe ciało i
głucho jęcząc, trysnął prosto na jej biust i twarz. Nie odwróciła głowy.
Zafascynowana patrzyła na ilość białego nektaru, która teraz pokrywała jej
dekolt, szyję i z pewnością także policzki. Bezczelnie gapiła się na jego
rozkosz, na ekstazę, którą mu podarowała. Dopiero po chwili uwolniła nadal
sztywnego członka i skromnie zakryła się puszystym skrajem szlafroka.
– Jak będziesz
grzeczny, dostaniesz więcej – zażartowała, chociaż ręce jej drżały od nadmiaru
emocji.
Wciąż stał nieruchomo,
a z czubka jego kutasa kapała sperma.
– Będę – obiecał
tak zmienionym głosem, że prawie go nie poznała. – To kiedy dostanę więcej?
– Davyan, ty
głuptasie – roześmiała się. – Muszę to dobrze przemyśleć. W końcu to będzie mój
pierwszy raz – dodała nagle poważniejąc.
– Jaki pierwszy
raz? O czym bredzisz babo?
– Ponieważ do
ciebie najlepiej trafiają dosadne argumenty, ujmę to tak. Jeszcze nigdy nie
miałam tego – wskazała na jego penisa – w tym miejscu – dźgnęła palcem w swoje
podbrzusze.
– Jak to nigdy? –
Zauważalnie osłupiał. – Znaczy się, brali cię od tyłu? W dupkę?
– Tam tym bardziej
nie. Znasz słowo dziewica?
– Teoretycznie tak
– odparł przeciągle. – Serio? Wzorem niewinności to bym cię nie nazwał. Nie
robisz sobie ze mnie jaj?
– A po co?
– No… – Tym razem
jego spojrzenie stało się dziwnie zachłanne. – Ale dlaczego?
– Sama nie wiem –
wzruszyła ramionami. – Zwlekałam z wielu powodów. Nie czułam potrzeby. A może
nie spotkałam odpowiedniego mężczyzny?
– Odpowiedniego? A
ja? Ja jestem odpowiedni?
– Ty? – Wspięła
się na palce i czule pocałowała go w policzek. – Jesteś jedyny.
A potem odwróciła się i
wyszła z kuchni. Demon stał nieruchomo, skamieniały z zaskoczenia. Jak to był
jedyny? Co ona miała na myśli? Czyżby… Aż otrząsnął się ze zgrozą. Już on
wybije jej z głowy uczucia, czułości i takie tam, jak tylko otworzy bramę. Będzie
nieugięty, brutalny, bezlitosny. Będzie jak dawnej, okrutną bestią, spragnioną
ludzkiej krwi. Będzie przegryzał gardła, gwałcił, pastwił się i…
– Davyan! – Daria
zajrzała przez uchylone drzwi. – Ale masz minę. Pewnie znów obmyślasz różne
niegodziwości. Od czego lub kogo zaczniesz?
– Od ciebie! –
warknął niezadowolony, że przerwała mu w tak ciekawym momencie.
– Aha –
podsumowała to obojętnym tonem. – Ubieraj się. Masz do odśnieżenia podjazd. A
potem pójdziemy na zajęcia z resocjalizacji na świetlicę osiedlową. Nauczę cię
lepić ptaszki i kwiatki z papieru – dodała, chichocząc. – Przyda ci się, chlubo
wszystkich demonów i przyszły kacie ludzkości.
– Na twoim miejscu,
nie kpiłbym z takich rzeczy – wysyczał, godnie się nadymając. Powróciła też
wczorajsza wściekłość. Bo dlaczego ona się go nie bała? Nie okazywała szacunku,
nie traktowała poważnie?
– E tam –
lekceważąco wzruszyła ramionami, a Davyan o mało co, nie pękł ze złości. – Idę
na górę, ubrać się. Ale najpierw szybki prysznic, bo muszę z siebie zmyć co
nieco. Jak chcesz, to możesz się przyłączyć.
Od razu uszła z niego
para. Przyłączyć się? Do kąpieli? Nago, pod prysznicem?
– Idę! – krzyknął,
zgrabnie przeskakując przez stół. Od razu zapomniał o swoich planach dręczenia
ludzkości. Zdawał sobie sprawę, że Daria nie pozwoli ani sobie, ani jemu pójść
na całość. Ale mimo to pędził po schodach na złamanie karku. Byle tylko móc ją dotknąć,
pocałować, pieścić. Byle tylko być jak najbliżej.
No nie! W takim momencie?!
OdpowiedzUsuńJejuuu jak ja kocham to opowiadanie!!❤❤dziekuje
OdpowiedzUsuńBabeczko moja Kochana :) jeszcze z żadnego opowiadania nie miałam tyle frajdy co z tego, nie mówiąc, że inne są jakieś złe czy coś. Po prostu to opowiadanie sprawia, że na mojej twarzy pojawia się uśmiech, jest przezabawne i postaci są takie interesujące i ta chemia między nimi...Ach! Dziękuję za nie z całego serca, koniecznie dodaj następną część jak najszybciej :D
OdpowiedzUsuńJulka
A najzabawniejsze jest to, że powyższe opowiadanie miało być dane jako płatne po Tajemnicy. Jednak tak się ułożył harmonogram, że trafiło na bloga dopiero w styczniu, no i do bezpłatnych. Już mówiłam, że ja nie wybieram specjalnie tekstów, po prostu daję to, co mam na tapecie ;-)
OdpowiedzUsuńAle nas katujesz Babeczko!!!
OdpowiedzUsuń