Pewnie niektórzy domyślają się, że to część przedostatnia.
Wszystko czego pragnę (VI)
Beznamiętnym spojrzeniem mierzył
skuloną, leżącą na wąskim łóżku kobiecą postać. Wędrował wzrokiem od
kształtnych łydek, aż po delikatną twarz otoczoną chmurą miedzianych włosów. Czuł
satysfakcję. Była tutaj. Leżała tak bezbronna, nadal nieprzytomna, ze
skrępowanymi nadgarstkami i zamkniętymi oczyma. Bezbronna, całkowicie skazana
na jego łaskę i nie łaskę. Miał ją. W końcu dopadł. Tak, satysfakcja to dobre
słowo. Nie dlatego, że ją odzyskał, ale dlatego, że będzie mógł się zemścić.
Nareszcie! Zemsta!
Najpierw na niej, potem na
reszcie tych nędznych robaków. Siedział więc uśmiechając się ze złośliwą
satysfakcją. Lecz z każdą upływającą minutą jego myśli stawały się coraz mniej
kategoryczne, a na dodatek pojawiło się uczucie, którego tak bardzo
nienawidził.
Pożądanie.
Zaklął soczyście na głos, ale to
niewiele pomogło. Nie potrafił oderwać oczu od skulonej dziewczyny. W końcu,
powoli, jakby czynił to wbrew sobie, uniósł ramię i palcami dotknął miękkiego
policzka. Z trudem przełknął ślinę. Pragnienie zemsty ulotniło się niczym mgła,
a zastąpiło je coś innego.
Pożądanie.
Dlaczego akurat ona? zadał sobie
to pytanie z narastającą rozpaczą. Dlaczego ta kobieta? Nie dosyć, że
pochodziła z rodzaju ludzkiego, to na dodatek pokrzyżowała jego cudownie
niezawodny plan zemsty. Plan, który miał wypalić w stu procentach, a runął, bo
on od samego początku nie potrafił wydać prostego rozkazu. Sprowadził ją tutaj,
aby wyładować swój gniew, pokazać ogrom przepełniającej go nienawiści. A może
zrobił to z innego powodu? Może po prostu chciał ją jeszcze raz zobaczyć?
– Dość tego! – warknął
rozgniewany. Chwycił szczupłe ramię i brutalnie nim potrząsnął. – Koniec
spania! Pobudka! Czas na porachunki.
Otworzyła oczy, chociaż
spojrzenie miała nieprzytomne, zamglone. Potem lekko się uniosła, a na samym
końcu usiadła, łapiąc z jękiem za głowę.
– Rehn? – Nareszcie w jej
oczach pojawił się strach. – Nic nie rozumiem…
– To proste i akurat tutaj
nie mam nic do ukrycia – wzruszył ramionami. - Jest na Ziemi taka grupa
oszołomów, która twierdzi, że obcy, czyli my, to bogowie. Od dawna utrzymują z
nami kontakt, udzielając wszelkiej pomocy. Nie mam pojęcia, na co liczą, nie
obchodzi mnie to. Jak przyjdzie odpowiednia pora, zginą tak samo, jak cała
reszta ludzkości. Ale na razie bywają przydatni.
– Dobrze że za tym
porwaniem stałeś ty – posłała mu lekki uśmiech. – Już się bałam, że znowu
znajdę się wśród całkowicie mi obcych osób.
– Dobrze? – wysyczał. –
Twierdzisz, że to dobrze?
Nie odpowiedziała. Prawnie
niezauważalnie cofnęła się do tyłu. A jednocześnie poczuła jak jej serce bije w
coraz szybszym tempie, jak gardło zaciska się pod wpływem emocji. Bo dopiero
teraz dotarło do niej, jak bardzo tęskniła i jak bardzo jej uczucia były
bezsensowne. Kochała mężczyznę, który ją nienawidził, próbował zgwałcić, chciał
zabić. Kochała go wbrew zdrowemu rozsądkowi, wbrew wszystkiemu. I nawet nie
mogła mu tego powiedzieć.
Jeśli chcesz przeczytać więcej, kliknij tutaj!
A przedostatnia?
OdpowiedzUsuńBabeczko, jak zawsze fantastycznie. Chciałbym pisać tak jak Ty, ale nie zawsze mam wenę i czas na pisanie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :) Buziaczki dla Ciebie i dziecieczków :*
Czekam z utęsknieniem na finał,a jak idą prace informatyków w sprawie newslettera? Pozdrawiam j.
OdpowiedzUsuńDroga Babeczko,
OdpowiedzUsuńciekawi bohaterowie męscy, kobieca znów denerwuje. Choć ostatnio doszłam do wniosku, że to nie jest takie złe. ^^ Kobiety są różne, niektóre zachowują się dokładnie jak ta bohaterka. Mogę mieć tylko nadzieję, ze mój portret osobowościowy przypomina bardziej Darię niż Amarę.
Pozdrawiam.
Mam nadzieję, że wymyślisz coś epickiego by Rehn na nią zasłużył :) Lubię gnojka :)
OdpowiedzUsuń