Ponieważ większość z Was używa telefonów, nie widzicie tam wiadomości, które umieszczam na panelu po lewej. Dlatego chciałabym, abyście z uwagą przeczytali kilka słów poniżej.
Po pierwsze: dziś tekst zamieszczony poniżej, jutro i w weekend Do piekła i z powrotem. Z pewnych względów zmieniłam kolejność, bo jak wiadomo zazwyczaj przeplatam teksty płatne i bezpłatne.
Po drugie: mam nadzieję, że jeszcze w tym miesiącu pojawią się zapowiadane przeze mnie zmiany. Bardzo duże zmiany, więc proszę się nie wystraszyć, jak wejdziecie na bloga, a tam... ;-) Wtedy zyskacie również możliwość zapisania się na newsletter. Newsletter będzie totalnie bezpłatny i będę go wykorzystywać do co tygodniowego przesyłania nowych tekstów. Na początek będzie to Wygrana III. Ponadto teksty te nie będą publikowane na blogu, a po zakończeniu ich w newsletterze, zostaną przekształcone w ebooka i będą dostępne już jako treść płatna. Warto więc nie przegapić i zapisać się na samym początku. Przy czym nie mam tu na myśli jednego dnia, a około 30, więc spokojnie, zdążą nawet te osoby, które mojego bloga odwiedzają raz na miesiąc ;-) Nie trzeba będzie się tłoczyć przy "wejściu".
To na razie tyle, wracam do poprawiania kawałka na jutro. Wzięłam w obroty biednego demona i powiem Wam, że będzie zabawnie ;-)
Po statku mogła poruszać się bez
ograniczeń. Nie wiedziała czy uznano ją za nieszkodliwą, czy też za zbyt
głupią, aby w czymkolwiek mogła zaszkodzić. Fakty były takie, że nie zamknięto
jej, ani nie przydzielono osobistej straży. To było irytujące. Z drugiej
strony, trudno było nie zauważyć, że cała załoga szykuje się do jakiejś akcji. Choć
nie do końca rozumiała tę całą krzątaninę i większość wykonywanych czynności, instynkt
podpowiadał, że były to przygotowania do walki.
Kapitan był niczym duch,
najwyraźniej unikający towarzystwa niechcianego więźnia. To było przykre, ale z
drugiej strony zaczynała rozumieć dlaczego. Wrodzona przekora dała o sobie znać
i Amara niczym gończy ogar, podążała jego tropem przez cały statek. Nikt, prócz
niego nie chciał z nią rozmawiać. Wzruszano tylko ramionami i odwracano wzrok.
Załoga, zarówno jej męska jak i żeńska część, wydawała się zakłopotana
obecnością człowieka na ich okręcie. I może odrobinę zła, że kapitan do tej
pory nie zrobił z tym porządku. Osobnik wrogiej rasy, choćby nie wiadomo jak
nieszkodliwy, musiał po prostu wzbudzać takie emocje. Ale byli zbyt
zdyscyplinowani, by sprzeciwić się rozkazom.
Przez pierwsze kilka dni jeszcze
się tym przejmowała, starając się unikać czyjegokolwiek towarzystwa. Potem
przestało to mieć znaczenie. Chciała tylko jednego – znów zobaczyć jego twarz,
usłyszeć głos.
W końcu zawędrowała do całkiem
nieznanego miejsca. Mimo iż błąkała się po statku już od dłuższego czasu, to
były zupełnie nowe rewiry. Ładownia przytłaczała swym ogromem i pełno tu było
tych istot pochłoniętych pracą, dymu i snopów iskier. Najwyraźniej intensywnie
nad czymś pracowano. Ostrożnie rozejrzała się dookoła. Mało kto zwrócił uwagę
na jej obecność. Podążając wzdłuż ściany, przyglądała się doskonale
zorganizowanej pracy, jakby ktoś niewidzialny pociągał za sznureczki, sterując
wszystkim z wirtuozerską precyzją. Stanęła jak wryta, gdy wśród tego całego
tłumu dostrzegła półnagiego dowódcę, mocującego się z jakimś żelastwem.
Przyglądała się w podziwie napiętym muskułom, doskonale wyrzeźbionemu ciału. Nawet
teraz, pokryty smarem i potem, obudził jedynie zachwyt. Pewnie jeszcze długo
stałaby jak przysłowiowy słup soli, gdyby mężczyzna nie uniósł głowy i nie
spojrzał prosto w jej oczy.
I on zamarł w bezruchu, ciężko oddychając
po niedawnym wysiłku, klnąc w duchu. Przecież to było oczywiste, że w końcu się
spotkają. A teraz stała tam, wlepiając w niego najwyraźniej zafascynowany
wzrok, tak intensywny, iż poczuł się zakłopotany. Skoro nie chciał jej zabić, trzeba
było wsadzić ją z powrotem do poobijanej kapsuły i wysłać na ziemię. Dlaczego
nie mógł się na to zdobyć? Dlaczego z całej siły odsuwał od siebie tą decyzję, zasłaniając
się nawałem pracy i spraw do załatwienia? Nie spodobała mu się odpowiedź,
której udzielił sam sobie. Ale tym razem nie mógł stchórzyć, odwrócić się i
odejść.
– Co tu robisz?
Podała mu niewielki skrawek
czystego materiału, wygrzebany z kieszeni. Podejrzliwie spojrzał na wyciągniętą
ku niemu, drobną rękę.
Jeśli chcesz przeczytać więcej, kliknij tutaj!
Jak nadejdzie zmiana to dodasz swoje aktualne zdjęcie?
OdpowiedzUsuńRany! Tak, dodam ;-)
UsuńChciałam o coś zapytać, ale nie chcę byś to odebrała źle. Pisałaś, że wprowadziłaś płatne teksty, bo chcesz na tym zarabiać (co jak najbardziej popieram), inaczej będziesz musiała wrócić do pracy. Jesteś zadowolona z tej formy zarobku? W takim sensie, czy jest szansa, że poprzestaniesz na tym a co za tym idzie, będziesz mogła pisać i publikować tak jak do tej pory (mówię o częstotliwości). Pozdrawiam Babeczko i dużo weny życzę oraz życzliwych czytelników ;)
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze, że na razie badam rynek :) a czas daje sobie do sierpnia, może września. I wtedy zobaczymy :-)))
UsuńWięc trzymam kciuki, żebyś i Ty i my byli zadowoleni ;)
UsuńGdzie i kiedy by się akcja nie działa,to najważniejsze są relacje międzyludzkie/demoniczne/kosmiczne/wampirze i jakich by tam Babeczka nie opisała. Mam pojemny umysł, bardzo różną literaturą karmiony, więc i kosmici nie są mi straszni. A ciekawa jestem bardzo, co z tego wszystkiego wyniknie. I jakie historie kryją Amara i Rehn. I czy stworzą własną historię.
OdpowiedzUsuńJedno obiecuję - dramatu egzystencji na 300 stron nie będzie, bo po napisaniu takiego czegoś, sam popadłabym w depresję ;-)
Usuń"Z wirtuozerską precyzją, jakby ktoś pociągał za sznureczki" - na komendę jak szczury, prawda? ;) Wytresowani xd
OdpowiedzUsuńBabeczko kupiłam tekst a zablokowana jest strona co mam zrobić
OdpowiedzUsuńJuż działa. Była mała awaria. Jakby coś jeszcze było nie tak, daj znać.
UsuńBabeczko więcej więcej :)
OdpowiedzUsuń