sobota, 25 lutego 2017

Do piekła i z powrotem (VI)

Herbatka, wygodny fotel i zapraszam, na krótka chwilę zapomnienia.

            Do piekła i z powrotem (VI)
Zerknął ukradkiem w stronę siedzącej na kanapie Darii. Niezła jest, pomyślał z niechęcią, gapiąc się na jej piersi. Potem przeniósł wzrok wyżej, napotykając kpiące spojrzenie.
– Druid już wie, że tu jesteś – odezwała się nieoczekiwanie. – Na razie węszy, ale wkrótce się zjawi.
– A ty co, dobra samarytanka, że z takim zapałem mnie o tym ostrzegasz?
– Nie, ale chciałabym cię zaliczyć przed odesłaniem do domu – westchnęła z cierpiętnicza miną. Widać doskonale bawiła się jego kosztem, podczas gdy on był rozżalony, rozdrażniony i co tu dużo ukrywać, nieziemsko napalony. I cierpiał z powodu koszmarnego kaca. Wiedźma miała rację, nie powinien był tyle pić.
– Nic nie powiesz?
– Nie – mruknął. – Głowa mi pęka. Wynoś się babo, albo sam cię wywalę.
– Co innego też ci pęka – odparła ze śmiechem, wymownie zerkając na jego krocze. Zgrzytnął zębami w bezsilnej złości. Czy ona nie mogłaby sobie po prostu pójść? – No mów, co się stało? Widać, że coś cię gryzie. I nie są to żadne insekty, chociaż nie zdziwiłaby mnie ich obecność tutaj.
Nie odpowiedział. Nagle dotarły do niego pewne słowa: zanim odeśle cię do domu. A więc wiedział już, jak może wrócić. Tylko że… Przesunął dłońmi po twarzy, po zmierzwionych włosach. Potem ruszył w kierunku kuchni. Wody. Musi odzyskać jasność umysłu. Wsadził więc głowę pod odkręcony kran i czekał, aż otrzeźwi go zimny strumień. Na samym końcu jeszcze się napił i wyprostował, opierając tyłem o blat kuchennej szafki.
– Lepiej? – Jaki ona miała cholernie zatroskany głos. W zasadzie to mógłby ją teraz zabić, ale krystalizujący się powoli plan w jego umyśle, kazał mu powstrzymać krwawe ciągoty. Owszem, wiedział jak wrócić do swego świata, ale nie mógł tego zrobić bez tego piekielnego bachora. Inaczej zostanie ukarany. A dla przegranych Władca był bezlitosny.
– Lepiej – burknął.
– Proponuję jeszcze, abyś w spodnie włożył sobie worek lodu – roześmiała się Daria, zerkając na ociekającego wodą demona. Podeszła bliżej, ocierając się o jego ramię i biodro, patrząc mu prowokująco w oczy. Naprawdę, nigdy z takim trudem nad sobą nie panował. Zasznurował usta, mierząc ją nieprzyjaznym spojrzeniem spod opuszczonej głowy, ale wtedy dziewczyna zrobiła coś nieoczekiwanego. Położyła swoją dłoń na jego nabrzmiałej męskości. Jęku już nie dał rady powstrzymać. Zaczęła go masować, delikatnymi, okrężnymi ruchami, jednocześnie nie spuszczając z niego wzroku. Davayn zacisnął palce na blacie, wyginając ciało do tyłu i przymknął oczy. Oddychał coraz szybciej, czując narastające pożądanie.

– Mam go wziąć do buzi? – wyszeptała mu do ucha, drażniąc wydychanym powietrzem każdy skrawek skóry.
– Tak – wychrypiał. Nie powinien był, ale… Jej dłoń wślizgnęła się za pasek spodni, potem dołączyła do niej druga, pomagając pozbyć się uciążliwej odzieży. A kiedy poczuł wilgotne wargi, kiedy poczuł jak obejmują jego sztywnego kutasa, po prostu oszalał. Chwycił jej głowę i pchnął z taką siłą, że dziewczynie momentalnie napłynęły łzy do oczu. Nic dziwnego, bo był zbyt duży i nie zdołał zanurzyć się nawet do połowy. Próbowała się oswobodzić, ale nie pozwolił jej na to. Teraz to on rządził, nabijając ją na swą męskość, zaspokajając się nią. Nadał rytm, ustalił tempo i bez żadnych skrupułów zmierzał do końca. Na szczęście dla Darii, nie potrzebował zbyt wiele. Wystarczyło kilka ruchów, aby z ust demona wydobył się głośny skowyt, a z jego penisa trysnął gęsty, mlecznobiały strumień. W tym samym momencie ją puścił, pozwalając na zaczerpnięcie powietrza i pozbycie się jego nasienia. Z trudem złapała oddech, a spływająca po brodzie sperma zaczęła kapać na podłogę. Davyan patrzył na to z satysfakcją. Niech wie, jak się kończy prowokowanie go. Dopiero kiedy przetarł oczy, zrozumiał, że coś jest nie tak. Wcale jej nie przestraszył. Wydawała się wręcz… zadowolona?
Niemożliwe!  
– Lód już nie będzie potrzebny – mruknęła, wstając z klęczek. Potem mrużąc oczy, starła palcem odrobinę mlecznej cieczy i oblizała go, patrząc na niego prowokująco. I w tej chwili przeczucie zamieniło się w pewność.
– Ocknij się! – wrzasnął mu ktoś prosto do ucha. A potem na jego głowie wylądował kubeł lodowatej wody. Ryknął ile sił w płucach, usiłując zerwać się na równe nogi, ale kiepsko mu poszło. Otworzył oczy. Siedział tuż przy szafce ze zlewem, w kałuży wody, a obok kucała wyraźnie zaniepokojona dziewczyna.
– Nie przypuszczałam, że możecie być tak delikatni – powiedziała, przykładając do jego czoła jakąś szmatę. Szmatę przesiąknięta brązowo brunatną krwią. Nie musiał zastanawiać się czyją, bo ludzka krew nie miewała takiego koloru. – Ależ sobie przywaliłeś! Aż iskry poszły! Czy na misje w naszym świecie zawsze wysyłają nieudaczników?
– Hę? – Nie stać go było na bardziej inteligentną odpowiedź. Niemrawo odtrącił jej rękę, próbując wstać.
– Z tego co słyszałam, mój ojciec też nie radził sobie najlepiej. Bredził coś o jakimś pechu…
– Pech? No właśnie – spojrzał na nią z jawną niechęcią. – Idź już sobie, bo diabli wiedzą, co się może stać. Chałupa się zawali, nadciągnie fala tsunami, cholera wie, co jeszcze?
– Tsunami? W centralnej Polsce? – roześmiała się, prostując. – Daj spokój. Za dużo wypiłeś i straciłeś równowagę. Zamiast wsadzić głowę pod kran, walnąłeś o niego, aż echo poszło po domu. I nie martw się, zaraz wychodzę. Jestem umówiona – westchnęła, zerkając na niego z wyraźnym żalem.
– To dobrze.
– I tak, i nie. – Sięgnęła z ociąganiem po kurtkę. – Wiesz, jak straciłeś przytomność, to chyba… – zaczerwieniła się odrobinę. – Zresztą sam spójrz – wskazała jego krocze.
– Niby co? – Nie widział tam nic szczególnego, poza do cna mokrymi spodniami.
– Wiesz… Zaraz po tym, jak przywaliłeś, a przed tym, jak cię oblałam, pojawiła się tam taka duża plama. A zniknął ten mało dyskretny namiocik. Nie wiem, co zmalowała twoja podświadomość, ale to musiała być niezwykle sugestywna wizja.
***
Davyan siedział przy kawiarnianym stoliku popijając kawę i podjadając czekoladowe ciasto, specjalność tej kafejki. Ale nie dla rozkoszy podniebienia się tu zjawił, lecz na polowanie. Dość miał już abstynencji i bezustannego paradowania ze sztywnym kutasem. Musiał temu zaradzić. Ciągłe napięcie oraz podniecenie buzujące w lędźwiach, przeszkadzały mu w racjonalnym myśleniu. A przecież miał do opracowania plan.
Po zmianie postaci, udał się do miasteczka i teraz dyskretnie rozglądał. Smętnie pomyślał, że jako ten podstarzały pryk, ma niewielkie szanse na podbój. Zwłaszcza szałowej blondynki, która siedziała pod oknem, rozmarzonym wzrokiem wpatrując się przed siebie. Nawet jakby nago odtańczył jakiś dziki taniec, nic by nie wskórał. I nagle przyszło mu do głowy, że może przecież posłużyć się iluzją. Ludzie byli bardzo podatni na jej wpływ. Zwabi ofiarę w ustronne miejsce, a jak już ją będzie rżnął, to co za różnica, w jakiej postaci?
Uśmiechając się chytrze, wstał. Zapłacił rachunek, a potem zniknął w drzwiach prowadzących do męskiej toalety. Tam stanął naprzeciwko ogromnego lustra i w skupieniu zaczął tworzyć swój nowy wizerunek. Za przykład posłużyła mu wielka reklama wisząca na ścianie przy wejściu. Skopiował wszystko, kropka w kropkę, tylko ubranie pozostawił bardziej odpowiednie na tę okazję. Nauczył się już, że ludzie nie paradują w samych gaciach, przynajmniej nie w centrum miasta. Odetchnął i ruszył na podbój.
– Mogę się przysiąść? – Modulował głos, tak aby pasował do jego wizerunku przystojniaka. Blondynka mimo to zmarszczyła brwi, a potem na niego spojrzała. W jej oczach wyczytać mógł bezbrzeżne zdumienie.
– Niemożliwe! – wyszeptała, gwałtownie się rumieniąc. – David Beckham? Tutaj? W tym kraju? Przy moim stoliku?!
– Nie – uśmiechnął się czarująco. – Ale często nas mylą. No i ja jestem kawalerem.
– Och!
I ją zamurowało. Za to Davyan zagapił się w głęboki dekolt bluzki, w myślach oblizując się ze smakiem. Co z tego, że były sztuczne. Były duże, ogromne, jędrne i twarde. Szczerze mówiąc to miał bzika na punkcie kobiecych piersi. Daria też miała niezłe… Otrząsnął się ze zgrozą. Bez takich myśli, bo po co kusić licho? Poza tym miał jeszcze do odpracowania grę wstępną, coś niebywale głupiego i bezsensownego, coś, co te ludzkie idiotki uwielbiały.
– Co taka piękność, robi w tak smutnym mieście, jak nasze?
– Eee… Przyjechałam do koleżanki – posłała mu rozanielony uśmiech. – Razem wygłosimy serię wykładów.
– Nie dosyć, że piękna, to także inteligentna – powiedział, zastanawiając się, kiedy porzyga się od tych czułych, pełnych udawanego zachwytu słówek. – Jakie wykłady?
– Należymy do stowarzyszenia Równość. Propagujemy zdrowy tryb życia, tolerancję i kontakt z naturą, zwłaszcza ze słońcem.
– Ze słońcem? – Szeroko się uśmiechnął, a baba prawie, że odpłynęła.
– Uważamy, że im silniejsza opalenizna, tym lepszy kontakt.
W tym momencie Davyan nieco zdębiał. O czym ta kretynka bredziła?
– Bo wiesz, nasza skóra przetwarza światło na wiedzę i pobiera ją bezpośrednio z energii kosmicznej. W ten sposób możemy również komunikować się z innymi światami, z duchami przodków i…
Przestał słuchać już przy energii kosmicznej. Wyłączył fonię, napawając się wizją i czyniąc dyskretne kroki, aby wprowadzić ją w odpowiedni stan. Szło mu doskonale. Dziewczyna wyraźnie była coraz bardziej podniecona, zahipnotyzowana spojrzeniem orzechowych oczu. Dalej plotła bez sensu jakieś dyrdymały, ale demon ograniczył się tylko do potakiwania, nie wnikając w sens, a raczej w bezsens jej wynurzeń. Przyszła mu do głowy myśl, że męska toaleta również nie jest złym miejscem na szybki numerek. A miał do niej blisko. Kolejna iluzja i nikt nie zauważy, że do niewielkiego pomieszczenia wchodzą, aż dwie osoby i to na dodatek odmiennej płci. Poczeka jeszcze kilka minut, dwie, może trzy. Sięgnął po kawę, wygłaszając kolejny, banalny komplement. I przystąpił do ataku.
– Masz ochotę ze mną pójść?
– Z tobą zawsze – odparła z żarem w głosie.
– To chodź – kusił głosem i spojrzeniem. Bez problemu realizował swój plan. Wstał i zdrętwiał, bo naprzeciwko siedziała Daria, zdejmując szalik i kpiąco się uśmiechając.
– Inteligentna bestia z ciebie – pochwaliła, a blondynka odwróciła głowę, mierząc ją wrogim spojrzeniem. – I sprytna. Ale widzę, że chcecie pójść wymienić energię kosmiczną, więc może nie będę przeszkadzać – dodała drwiąco.
– Policzę ja się z tobą – odparł pełnym radości tonem, chociaż w jego oczach wyczytała prawdziwą furię.
– Kto to? – Blondynka uczepiła się jego ramienia, jakby chcąc oznajmić światu swój sukces.
– Radykalnie skrajna desperatka. Gania za mną już od kilku tygodni.
– Ładna jest – mruknęła z niechęcią. – Dlaczego jej nie chcesz?
– Ma rzeżączkę – skłamał na poczekaniu.
– A ty skąd to wiesz?
– Jestem jej ginekologiem…
W tym momencie, Daria zaczęła się śmiać. Chichotała jak oszalała, nie mogąc powstrzymać ataku nagłej wesołości. 

8 komentarzy:

  1. A "On" kiedy skończysz

    OdpowiedzUsuń
  2. Niezłe;) a ostatnia scena po prostu the best xd

    OdpowiedzUsuń
  3. Babeczko, kilka spraw:
    1. Opowiadanie cudne, czekam na następną część.
    2. Nie przejmuj się hejtami. Sama nie kupuje na razie twoich opowiadań bo zwyczajnie nie mam na nie kasy ale jak zacznę się sama utrzymywać to na pewno to nadrobie :) tylko pamiętaj że nie możesz zaniedbac tej biedniejszej części czytelników 😂 😂 😂 haha
    3. oczywiście: CZEKAM NA ON'EGO i już się nie mogę doczekać :)
    4. Uwaga techniczna: czytałam kilka opowiadań na innych blogach i faktem jest że zawsze wracam do Cb (ale nie o tym teraz) i zauważyłam że np na kilku innych blogach linki do poprzednich i następnych części opowiadań są na końcu podane. Myślę że to mogłaby być w porządku opcja :)
    Całusy i szybciutko pisz kolejne opowiadania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie nie daję linków, bo cały blog czeka potężna przebudowa i linki nie będą potrzebne :-) Właśnie wtedy pojawi się również newsletter. Można się będzie zapisać i otrzymać dostęp do opowiadania, które nie będzie dostępne na blogu :-D Na początek planuję Wygraną III, a potem się zobaczy.
      Zaniedbywać nie zamierzam, właśnie siedzę nad niespodzianką na Dzień Kobiet i mam nadzieję, że uda mi się ją przygotować w terminie :-)))

      Usuń
  4. Trzeba przyznać że pomysły madz genialne przez co bohaterowie świetny refleks- ginekolog za którym gania pacjentka z rzezaczka...
    Tina

    OdpowiedzUsuń
  5. Zdaje się, że Davyan przebije w pechu Darena:) Miało to być proste zadanie, a tymczasem nic nie idzie zgodnie z planem... począwszy od tego, że zamiast syna jest córka i bynajmniej nie jest to płoche dziewczątko:)He, he, David Beckham - ale się Davyanowi trafiło. Pomysł z ginekologiem i rzeżączką przedni - czego, jak czego, ale poczucia humoru i refleksu Davyanowi nie brakuje:) Jak się w końcu z Darią dorwą do siebie, to wyładowanie energetyczne rozwali sieć elektryfikacyjną w mieście.

    OdpowiedzUsuń
  6. No w tym momencie? :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Ostatnia scena, po prostu mnie rozwaliła :) czekam na dalszy ciąg :D

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.