Jeszcze raz - NIE CZYTAŁAM GREYA! W ogóle wolę książki sf, historyczne albo biografie. Bo już mi to porównywanie do pana Szarego nosem i uszami wychodzi. Jak ktoś jeszcze raz coś napisze, to zacznę zionąc ogniem i buchać parą...
Zbliżamy się do końca. Jeszcze jakieś trzy części, w zależności jak je podzielę.
Tysiąc odcieni bieli (XI)
Siedziała w
nowoczesnym, sportowym wozie, odwracając twarz od kierującego nim mężczyzny. Po
raz kolejny kilkudniowa rozłąka z nim okazała się prawdziwą udręką. Ale bała
się wyjawić swoje myśli, choćby wspomnieć o nadziei po słowach, które
wypowiedział podczas ich ostatniego spotkania. Czuła, że to będą ostatnie wspólnie
spędzone dwa dni. Wiedziała, że nie uniknie zbliżeń. Zauważyła to w jego
pociemniałych z pożądania oczach. Miała jedynie nadzieję, że nie będą tak
brutalne jak to ostatnie.
Właśnie wtedy się
poddała. Nie miała więcej sił, by walczyć choćby o maleńki skrawek miejsca w
jego sercu. To nie miało sensu. Basia miała rację. Krzywdziła samą siebie,
wierząc w coś, co nigdy nie mogło stać się realne.
– O czym myślisz?
– spytał cicho.
– O tym, by jak
najprędzej był już poniedziałek.
Zacisnął dłonie na
kierownicy z taką siłą, że aż pobielały kłykcie. I nie odpowiedział. W jego
duszy szalały demony, a na pierwszy plan wysuwała się nieopanowana żądza.
Nagle gwałtownie
zahamował i skręcił w pobliską drogę. Gałęzie szurały po gładkim lakierze,
kiedy samochód przedzierał się w głąb lasu. W końcu stanął i wtedy Rafał
spojrzał na pobladłą Agnieszkę.
– Wiesz, czego
chcę.
– Wiem.
– To chodź tu do
mnie – pociągnął ją, sadzając sobie na kolanach. Patrzyła na niego z wyraźnym
wahaniem, ze strachem czającym się gdzieś w głębi oczu. – Nie uderzę cię.
Cichutko westchnęła, bo
poczuła właśnie jego nabrzmiałą męskość, ukrytą pod warstwą materiału
eleganckich spodni. I swoje własne podniecenie, wilgoć moczącą wąski, koronkowy
pasek stringów.
Przerażał ją. Pociągał.
Fascynował. Budził odrazę.
Położyła dłonie na
barczystych ramionach Rafała, pochylając głowę. Zawisła wargami nad jego
ustami, patrząc teraz prosto w oczy bestii. Jak mogła pomyśleć, że może go
zmienić? Jak mogła w ogóle o tym marzyć? Nie mogła wyczytać w nich niczego poza
czystym pożądaniem. Intensywność tego spojrzenia, pewna zawziętość, nie poskromniony
głód, powinny ją przerazić. Ale widziała to nie po raz pierwszy. Strach
zamienił się w ekscytację, gdy ich usta się spotkały, gdy jego dłonie władczo
wsunęły się pod cienki materiał sukienki. Nie bawił się w subtelności. Jedną
ręką położył na jej karku i nie przerywając pocałunku, rozpiął spodnie i
wydobył z nich nabrzmiałego penisa. Potem lekko uniósł ją w górę i odchylając
skraj majtek, nabił na sterczącą męskość. Bez żadnych subtelności, brutalnie,
bez litości. Wmawiał sobie, że tak lubi. Ale to nie do końca była prawda. Przez
te kilka dni o mało nie oszalał. Nie tęsknił jednak, lecz spalało go pożądanie.
Zresztą, czasami nawet tego nie był pewien. Niczego już nie był pewien.
Zbliżenie było krótkie,
spontaniczne. Harmonijne ruchy ich ciał, przeplatały się z chaotycznymi
pieszczotami i pocałunkami. Ona coraz głośniej pojękiwała, on milczał, chociaż
kontrolował się z coraz większym trudem. Ujeżdżała go, palce zaciskając na
szerokich ramionach, z głową odchyloną do tyłu, z półprzymkniętymi oczami. Galopowała
w stronę kolejnego orgazmu, a kiedy dotarła do niego, wykrzyczała całą swoją
rozkosz. Rafał znieruchomiał na moment. I on był blisko spełnienia, lecz
potrzebował jeszcze kilku sekund. Chwycił ją, unosząc lekko w górę i zaczął się
poruszać. Pozycja diabelsko niewygodna, ale było mu wszystko jedno, bo już
trzecie pchnięcie przyniosło ekstazę. Zamknął oczy. Z jego ust wydobył się
cichy dźwięk, nie zdołał go powstrzymać. Ciało Agnieszki zwiotczało i opadła
prosto w jego ramiona. Oddychała z wyraźnym trudem, powoli dochodząc do siebie.
Dopóki nie usłyszała beznamiętnych słów, wypowiedzianych tonem całkowicie
wypranym z emocji.
– Skończyłem.
Możemy jechać.
Poczuła gorycz w
ustach. Tylko czy mogła się spodziewać czegoś więcej? Bez słowa wróciła na
miejsce, poprawiając sukienkę i walcząc z cisnącymi się do oczu łzami.
Gdy samochód ruszył, przymknęła
powieki, opierając głowę o szybę. Po raz kolejny dała się wykorzystać. A
przecież obiecała sobie, że na nic więcej mu nie pozwoli. Jak widać jej silna
wola topniała niczym lód wrzucony w ogień, gdy tylko Rafał jej dotykał. Nie
potrafiła mu się oprzeć. Ani wcześniej, ani teraz. Co do przyszłości, to Basia
miała rację. Wszystko się skończy, gdy Rafał się nią znudzi. To on powie dość,
on odejdzie. Miał nad nią przewagę, bo to ona wydawała się być w jakiś sposób z
nim związana, zauroczona. A może i zakochana? Agnieszka poruszyła się
niespokojnie. Nie, nie to ostatnie. Nie tylko nie zasługiwał na jej miłość, ale
z pewnością nie umiałby także jej docenić.
Samochód gwałtownie
przyhamował, a potem skręcił w prawo. Ocknęła się z zadumy, rozglądając
dookoła. Poczuła nagły niepokój. Kolejny wysoki płot, automatyczna brama, park
i pałacyk. Jednak gdy tylko podjechali odetchnęła z ulgą, bo przed budynkiem
czekała na nich elegancka starsza pani, w ogromnym kapeluszu i z szerokim
uśmiechem na ustach.
– Nareszcie! –
krzyknęła rozradowana, podczas gdy Rafał pomagał Agnieszce wysiąść z samochodu.
Jedno musiała przyznać, że kiedy tego chciał, potrafił zachować się z klasą. –
Nie mogłam się doczekać!
Wnętrza były jasne i
słoneczne, gospodyni serdeczna i wylewna. Nawet Rafał wyglądał jakby odrobinę
odtajał. Zostali zaproszeni na taras, znajdujący się na tyłach domu, gdzie
mieli zjeść lunch.
Jednak Agnieszka nie
miała apetytu. Wypiła jedynie dwie filiżanki kawy. Apatycznie przysłuchiwała
się rozmowie pani Anny z siostrzeńcem, a w zasadzie nieustającemu monologowi.
Nie zauważyła nawet, że Rafał posyła jej ostrzegawcze spojrzenia.
– Ciociu – odezwał
się nagle. – Agnieszka chyba jest zmęczona. Odprowadzę ją do pokoju.
– Och, kochani,
bardzo was przepraszam. Byłam taka samolubna.
Była mu wdzięczna za te
słowa, chociaż silna męska dłoń zaciśnięta na jej ramieniu budziła niepokój.
Szerokimi schodami udali się na piętro, do jasnej, przestronnej sypialni.
Dopiero tam ją puścił.
– Słabo grasz –
powiedział drwiąco, gdy tylko zamknął drzwi. Zauważyła, że obok łóżka stała jej
torba podróżna i kuferek z kosmetykami.
– Boli mnie głowa.
– Czyżby?
– Tak – ucięła
krótko. – A teraz jeśli możesz, zostaw mnie samą. Nie mam ochoty ani na twoje
towarzystwo, ani na seks.
– Czyżby? –
powtórzył, lecz tym razem w jego głosie można było wychwycić nutki gniewu.
– Tknij mnie, a
zacznę krzyczeć. – Odważnie spojrzała w ciemne, zmrużone oczy. Nie żartowała,
naprawdę czuła się fatalnie, chociaż jej złe samopoczucie nie było raczej
związane z fizycznymi dolegliwościami. Rafał milczał, bo zaskoczył go ten
niechętny, zdecydowany ton. Po czym wzruszył ramionami.
– Jak chcesz. Masz
zejść na obiad. I bardziej się postarać. Nie za to płacę.
– Czyżby? – Teraz
to ona zadrwiła. – A ja sądziłam, że płacisz za możliwość rżnięcia mnie o
każdym czasie i w każdym miejscu?
– Jesteś
niekonsekwentna. – Obrócił się na pięcie i wyszedł. Tak po prostu. Pomyślała,
że ma szczęście. W domu ciotki nie odważy się jej skrzywdzić.
Spuściła rolety, wzięła
dwie tabletki przeciwbólowe. Lepiące się majtki wrzuciła do bocznej kieszeni
torby, a wyjęła świeże. Potem położyła się na łóżku, próbując zdrzemnąć. Co
dziwniejsze, udało się jej. Chaos w głowie się pogłębił i nagle zniknął.
Agnieszka zasnęła, nie wiedząc, że tuż za ścianą, siedzi prawdziwy powód jej
zmartwień. Ponuro zadumany, wpatrujący się w jeden punkt na ścianie, z umysłem
i ciałem w stanie wrzenia.
I co dziwniejsze, nagle
uświadomił sobie, że dla niego również będą to bardzo trudne, dwa dni.
Zwłaszcza, że jednocześnie musi zrobić wszystko, aby to były ostatnie dwa dni
spędzone w jej towarzystwie.
***
Po kilku godzinach snu,
świat wydawał się zdecydowanie lepszym miejscem. Umyła się, poprawiła makijaż i
przebrała. Na obiad oczywiście nie zdążyła, ale na kolację stawiła się
punktualnie. Rafał nic nie powiedział, za to pani Anna ze zrozumieniem
poklepała ją po ręce. Poza tym okazało się, że zaproszono kilkoro innych,
obcych osób. Ucieszyła się, bo nie miała ochoty na rozmowy. Czuła się
poddenerwowana, rozbita, a nade wszystko dręczyło ją pytanie, czy to naprawdę
koniec? Nie cieszył nawet fakt, że być może dostanie swoją kamienicę. Zresztą,
nie do końca w to wierzyła.
Była tak przygnębiona,
że dopiero po jakimś czasie zauważyła Rafała konwersującego w najlepsze, z
młodą, piękną kobieta. Wyglądał przy tym najzupełniej normalnie, jeśli można
było powiedzieć coś takiego, o kimś takim jak on. Pozbył się pogardy, poczucia
wyższości. Tak ją zaskoczył ten widok, że zazdrość pojawiła się dużo, dużo
później. Biedna dziewczyna nie miała pojęcia, że ciemnowłosa piękność w
najmniejszy sposób nie pociąga swego rozmówcy. Dla niego była zbyt zuchwała,
zbyt roszczeniowa. No i kiedyś już ją zaliczył…
– Kochanie? – Pani
Anna ujęła ją pod ramię, nakłaniając do wyjścia na zewnątrz. Znalazły się na
ogromnym tarasie, a później na wąskiej ścieżce prowadzącej w głąb ogrodu. –
Przejdziemy się. Jesteś taka blada. Głowa nadal dokucza?
– Odrobinę. – Nie
zaprotestowała. Może faktycznie odrobina świeżego powietrza to dobry pomysł. –
Nie jestem w formie.
– Wybacz, ale to
widać. Czy coś się wydarzyło pomiędzy tobą, a Rafałem?
Przypomniała sobie, jak
rozluźniony gawędził z tą obcą kobietą, jak ostentacyjnie zdawał się nie
zwracać na nią uwagi, mimo że mieli udawać parę i nagle poczuła rodzący się
bunt. Dosyć tego! Niezależnie jakie były jego plany, ona je pokrzyżuje.
Zniszczy. Ten bydlak sądzi, że ma do czynienia z naiwnym, bezwolnym
dziewczątkiem, które zrobi to, co każe. Zamiast marchewki wywiesił na kijku
kamienicę i macha nią przed jej nosem. Przystanęła, z powagą spoglądając w oczy
starszej pani.
– Wynajął mnie.
Nie jestem jego narzeczoną. Wynajął mnie, obiecując zapłatę za dwa dni
odgrywania przed panią przedstawienia. Nie wiem dokładnie, w jakim celu, mogę
się tego jedyni domyślać, ale zgodziłam się. I teraz tego żałuję.
O dziwo, pani Anna
wcale nie wyglądała na zaskoczoną. Raczej na zasmuconą.
– Mój siostrzeniec
to uparty osioł – powiedziała tylko, siadając na fikuśnej ławeczce stojącej pod
wysmukłą brzozą. – Tak sobie myślałam, że to zbyt piękne, aby było prawdziwe.
– Przepraszam.
Musiałam wyznać prawdę. – Agnieszka usiadła obok, chociaż najchętniej odwróciłaby
się na pięcie i uciekła. Daleko, daleko, najlepiej na drugi koniec świata.
Uśmiechnęła się niewesoło do swoich myśli.
– A nie
chciałabyś, aby prawda była inna?
To pytanie ją
zaskoczyło.
– Czasami –
odparła z namysłem. – Sądzę jednak, że to przegrana sprawa. Nie zależy mu.
– Kochanie, wierz
mi. Znam swojego siostrzeńca aż za dobrze. Wszystkim może wydać się taki ja
zawsze – zimny, opanowany i bezlitosny, ale ja wiem, że coś go trapi. I tym
czymś jesteś ty. A skoro tak, to znaczy, że mu zależy.
– Jeśli tak, to
znakomicie się z tym maskuje – mruknęła Agnieszka apatycznie.
– Rafał, tak jak
jego ojciec, nigdy nie należał do wylewnych osób.
– Ma mnie za dziwkę,
za panienkę do wynajęcia. Sądzi, że jest jedynie kolejnym klientem, chętnym na
moje usługi. A ja nie jestem dziwką. Na spotkanie namówiła mnie moja
przyjaciółka. To miała być zwyczajna biznesowa kolacja, nic poza tym. Może się
pani zdziwi, ale na co dzień prowadzę niewielką piekarnię i cukiernię.
– Nie zdziwię się.
Powiedziałaś mu to, co mnie?
– Tak. – Agnieszka
spojrzała na panią Annę z wyraźnie malującym się bólem w błękitnych oczach. –
Lecz on nie zmienił zdania.
– Głupie gadanie.
Uwierzyłaś mu?
– Tak.
– Och, dziewczyno!
Nie jestem ślepa, a Rafał już od dawna jest moim problemem numer jeden. Gdy
umrę, zostanie całkiem sam. To niedobrze, bo być może zamknie się w sobie
jeszcze bardziej. Ostatnio zauważyłam jednak, że coś go gnębi, rozprasza. Tym
czymś, tym kimś, jesteś ty. On nie wścieka się na ciebie, tylko na samego
siebie, na to, że w końcu coś poczuł. Zrozum jedno, jeśli nie będziesz walczyć,
to zarówno ty jak i on, będziecie nieszczęśliwi do końca swego życia. Zwłaszcza
on. Ty może się otrząśniesz, zakochasz po raz drugi. Ale Rafał… Nigdy.
– Dlaczego to ja
mam walczyć? – spytała buntowniczo.
– Zrób to tak, aby
on myślał, że inicjatywa leży po jego stronie.
Pokiwała bez
przekonania głową. Może w słowach starszej pani był sporo racji, ale ona
naprawdę nie wiedziała jak zbliżyć się do tego sopla lodu. I czy chciała.
Traktował ją jak przedmiot, dwukrotnie uderzył, wielokrotnie upokorzył. Czy
walka miała sens? Przypomniała sobie te dziwne słowa, w zasadzie prośbę, aby
nauczyła go miłości. Zaskakujące, niepasujące do wszystkiego, co robił i mówił.
Lecz nie było w nich pokory, a jedynie zniecierpliwienie. On żądał, zawsze
żądał, nawet jeśli prosił. Nie uważała żeby odkrył wtedy przed nią duszę,
pokazał swoją słabość. Po prostu… Sama już tego nie rozumiała, sama nie
wiedziała, co powinna zrobić.
– Głowa mnie boli
– uśmiechnęła się blado do gospodyni. – Pójdę się położyć.
– Oczywiście. Kazałam
przydzielić wam osobne sypialnie, więc Rafał z pewnością nie będzie ci się
narzucał. Już ja tego dopilnuję – żartobliwie poklepała ją po ręce. –
Odpocznij. W razie czego wezwij służbę. Zobaczymy się jutro, na śniadaniu.
– Dziękuję.
Kiedy zniknęła, starsza
pani zmarszczyła czoło. Posmutniała. Nie dlatego, że Agnieszka wyjawiła jej
prawdę, o tym, że nie jest narzeczoną jej siostrzeńca. Posmutniała właśnie
dlatego, że nie była. Przydałaby mu się taka dziewczyna, delikatna, subtelna, a
jednocześnie obdarzona wewnętrzną siłą. I kochająca, bo nie było trudno
zauważyć jej uczuć. Jaka szkoda, ze Rafał nie potrafił tego docenić.
Pani Anna rytmicznie
postukiwała palcami w gładki blat stołu. Szukała rozwiązania. Nie chciała się
poddać, bo wyraźnie widziała, że jemu również w jakiś sposób zależy. Tylko jak
ma skłonić tego upartego osła do działania? Zagrozić, że go wydziedziczy? Nie,
w ten sposób nie przysłuży się sprawie. W takim razie jak?
Odetchnęła. Na początek
po prostu z nim porozmawia.
Jedno słowo: WSPANIAŁE :-)
OdpowiedzUsuńA ja myślę, ze każda, ktora porównuje Cię do Pisarki Greya- nigdy nie miała styczności z takim człowiekiem ...takim seksem, taka siłą,władzą mężczyzny nad ciałem kobiety. SSąd to beznadziejnie porownanie- bo,nie znają tego uczucia...!
OdpowiedzUsuńUściski Asia;)
Ja nie miałam, więc nic w stylu Greya raczej nie stworzę... ;-)
UsuńTeraz to przesadziłaś!
OdpowiedzUsuńNie podoba mi się to opowiadanie. Bohaterka jest pyskata i prowokuje, a potem niby jej wrażliwa dusza cierpi... Bo się zakochała. Ból głowy był kłamstwem i pretekstem, a wzięła dwie tabletki. Lekomanka ;) Już nie wspominam, że po seksie zmieniła majtki dopiero przed drzemką! A! No i co z zabezpieczeniem? Skąd wie, że Rafał nie zarazi jej jakimś świństwem? Może opisy scen z prezerwatywą nie są zbyt romantyczne, ale czytają Cię też i młode kobiety :/ A tu w ogole nie ma kwestii ani nawet refleksji bohaterki, co do antykoncepcji.
OdpowiedzUsuńJak Boga kocham, postaram się napisać jeden tekst umoralniający. I to nie są jaja z mojej strony! Będą więc kondomy, pigułki przed i po, seks bez seksu, rozważania na temat ryzyka głównej bohaterki i bohatera, bo jednak te bakterie to przemieszczają się w obie strony i co tam jeszcze przyjdzie mi do głowy ;-)
UsuńCudowne<3
OdpowiedzUsuńNie rozumiem-przeciez Pięćdziesiąt twarzy Greya ma całkiem inna fabułę i może przydałoby się niektórym jeszcze raz ja przeczytać. A to że ten facet jest ma podobne usposobienie to nie znaczy że babeczka kopiuje James! Pozdrawiam Paula :*
OdpowiedzUsuńJa to kiedyś przeczytam. Może za rok, za dwa, na razie się wstrzymuję, bo jak wspomniałam nie lubię za bardzo czytać tego typu literatury. Zabawnie to brzmi, prawda :-) Autorka tkliwych, erotycznych romansideł, bardziej gustuje w biografiach i książkach historycznych :-) Nie mówię, że w ogóle nie czytuję, ale ostatnio jakoś mało. Wyjątkiem są teksty z zaprzyjaźnionych blogów :-D
UsuńOpowiadanie fantastyczne, choć osobiście nie wyobrażam sobie szczęśliwego zakończenia. O jakie chodzi, wiemy. Być może, gdyby naprawdę się starał, pokazał, że mu zależy, ale w trzech częściach na pewno się nie zmieścisz, więc... no, nie wróżę im wspólnej przyszłości :)
OdpowiedzUsuńA co do harmonogramu - mam nadzieję, że Ty, Babeczko, będziesz się go trzymała, bo to, co robi Anna, to jakaś kpina. Jak się czegoś nie potrafi dotrzymać, to po jaką cholerę to dalej trzymać.
Tak jak pisałam, będzie dobrze i bardziej przewidywalnie jeśli chodzi o kolejne części opowiadań. Obecnie piszę, że tak powiem, na żywca, ale chcę to zmienić. czyli najpierw skończyć tekst, a potem publikować go w częściach. Trudne zadanie, ale wierzę, że dam radę. Wtedy nie będzie najmniejszego problemu z harmonogramem :-)
UsuńCo do Ani - bywają trudne okresy w życiu, gdzie brakuje i weny, i siły. Bądźcie wyrozumiali, bardzo was proszę. Ja, gdy nie mogłam pisać, miałam straszne wyrzuty sumienia, ale podnosiły mnie na duchu komentarze typu "nie martw się, zaczekamy". Serio. I wróciłam. Więc trochę cierpliwości, będzie dobrze :-)
Ależ tu nie chodzi o to, że Ani nie ma, bynajmniej! Ja również życzę jej wszystkiego najlepszego, aby w końcu mogła usiąść przed laptopem i bez żadnych innych (przede wszystkim smutnych) myśli zacząć pisać. Mam na myśli ten harmonogram. Teraz - wiadomo, dlaczego go nie przestrzega i w porządku. Jednak to nie jest tak, że tylko i wyłącznie w tym okresie zaniedbała go. Chyba od samego początku coś jej nie wychodzi trzymanie się tego. Piszę to tylko dlatego, że po Ani jestem już przewrażliwiona, gdy widzę jakiś harmonogram ;)
UsuńProblem z Anna nie tyczy sie trudnych okresów, braku czasu itp. Tutaj chodzi o niesłowność, usuwanie komentarzy, zwykle kłamstwo. Caly czas pisze, ze doda tekst bo ma gotowy i za kilka godzin będzie, mija kilka tygodni i dalej nie ma ale za to jest post z tapeta ;) na blogu o opowiadaniach erotycznych ;) Ty Babeczko nie porównuj sie do Anny, Ty dotrzymujesz słowa, SZANUJESZ CZYTELNIKÓW!!!
UsuńTak się zastanawiam czy odpowiedzieć na tak odważne anonimowe wyzwanie. Poprzednio odpuściłam. Ale ponieważ błoto aż pryska to jednak to zrobię.
UsuńAgnieszka wie dlaczego nie piszę, a ja nie biorę udziału w żadnym show by pisać o tym na lewo i prawo.
Które to Twoje komentarze usunęłam? Zadałeś/ zadałaś (Wybacz, ale "anominowy" to nadal "anonimowy") sobie trud by sprawdzić to co napisałam niedawno? ... Ups, chyba nie.
Nie wrzucam nic bo nie mogę.
Przykro mi. A czytając między innymi takie teksty .. nie będę się szarpać by sobie zaszkodzić jeszcze bardziej.
Za to Agnieszka i Mika piszą na potęgę i publikują więc może doceń je, a nie obrzyguj mnie.
I czyżby jakaś cenzura mnie ominęła? Nie wiedziałam, że nie mogę umieszczać na swojej stronie innych rzeczy niż opowiadania. To dotyczy tylko mojego bloga, czy te innych? :D
Tapety polubiłam, chciałam się nimi podzielić .. czy ja jakoś Cię zmuszam do ich pobierania, bo inaczej tekstu nie dostaniesz, czy co? Miały być w newsleterze, ale ponieważ w nim będzie coś innego to puszczam je gratis. Czy to Ci aż tak bardzo przeszkadza? (PS. znowu wpadną dwie - uprzedzam, bo zdaje się jest z tym problem)
Oj, oj, ja bym tego o sobie nie powiedziała. Też miałam trudne chwile i to nie te związane z ciąża. I też zawalalam harmonogram. Dlatego teraz żadnego nie daje :-D
UsuńOj, oj, ja bym tego o sobie nie powiedziała. Też miałam trudne chwile i to nie te związane z ciąża. I też zawalalam harmonogram. Dlatego teraz żadnego nie daje :-D
UsuńA ja mam słabość do tej zakładki u siebie :)
UsuńNiewytłumaczalną, ale mówi się trudno. Harmonogram jest i będzie. Czułabym się jak po wykastrowaniu "Diabła". Nie ma po prostu opcji by zniknął.
Anno, mam nadzieję, że się nie obrazisz, kiedy powiem coś takiego - nikt cię nie obrzyguje, mówiąc prawdę. Chyba od samego początku nie byłaś w stanie się trzymać swojego własnego harmonogramu i tyle. To, że masz trudny okres każdy powinien móc zrozumieć i zaakceptować, a potem czekać, aż sytuacjasię u ciebie polepszy. Jednak nikt nie chce być robiony w balona, kiedy mówisz że masz coś już do dodania, zaraz, jeszcze momencik itd., a potem ludzie czekają z wywieszonymi jęzorami, za przeproszeniem i dostają figę z makiem. Piszę to tutaj, a nie na twoim blogu, bo wywiązała się akurat taka dyskusja. Jak mówiłam - wszystkie twoje problemy jestem w stanie zrozumieć, życzyć ci powodzenia i czekać cierpliwie, ale bez srania w banie na śniadanie z twojej strony. Słowo, dwa wyjaśnienia na blogu, rezygnacja z pustych obietnic i byłabyś o wiele bardziej wiarygodna dla swoich czytelników.
UsuńPozdrawiam,
Monika
Anno ... mnie też wkurwiłaś niemożebnie :) Wiesz czemu ? Bo wkręciłam się w opowieść :)A Ty ją olałaś na pół roku ( nie wnikam z jakich przyczyn, ale też piszę i olania pisania na pół roku sobie ...nie wyobrażam) I dlatego juz bloga nie odwiedzam, co zreszta napisalam w komentarzu ( nie wnikam czy opublikowanym czy nie ) - jak tylko u Babeczki zobacze, ze cos napisalas to pewnie wpadne znow, ale prawda jest taka, ze zaczelam od Babeczki i pewnie na niej skoncze...Oprocz zajebistosci jej opowiadan jest jeszcze jedna kwestia : chora, nie chora, zakatarzona, zaciazona, zapracowana, z malymi dziecmi - niewazne jaka - jak obieca to doda :D Taka nasza czytelnicza slabosc :) Nie bierz tego do siebie - Twoje opowiadania tez bardzo lubie, ale Babeczka tym swoim samozaparciem i tym, ze jest prawdziwym twardzielem 'publikuje czy jest dobrze czy zle, czy dziala komp czy nie' , akurat moje serce zdobyla :) Rozumiem, ze sa ludzie ktorzy maja przeszkody w pisaniu..... Ale jako gawiedz ktora kocha chleb i igrzyska muszę docenić to, ze u Babeczki zawsze mogę się pocieszyć, oderwac, wzmocnić - i dlatego kupię wszystko co babeczka opublikuje- nawet jesli nie mam czasu czytac - po prostu dlatego, że szanuję ją i jej pracę :) Agnieszko pisz jak najwięcej ! :)
UsuńNiezależnie od tego jak nieprzyjemna jest ta dyskusja, w sumie jest ogromnym pochlebstwem wobec piszących autorek :)
UsuńCzytelnicy tak się wkręcili w Wasze pisarstwo, że pochodzą do braku lub nieregularności opowiadań skrajnie emocjonalnie.
Ola
Już nie mogę doczekać sie kolejnej części, kiedy sie pojawi? 😄
OdpowiedzUsuńPonieważ czeka mnie teraz trochę technicznych spraw, pewnie gdzieś w drugim tygodniu grudnia. W zasadzie tekst zakończenie jest napisane, muszę je tylko połączyć z resztą tekstów.
UsuńKiedy będzie newsletter , Babeczko twoje opowiadania są super czekam na kolejne części 😊
OdpowiedzUsuńKiedy strona przejdzie w "nowy wymiar" ;-) Daję słowo, zauważycie.
UsuńA kiedy "On"?
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na więcej!!! :) :*
OdpowiedzUsuńNo tak, ale czy temu "osłu" da sie cokolwiek przetłumaczyć? Ot co.
OdpowiedzUsuńJa tam wolę Sashe Grey :D
OdpowiedzUsuńTu Grey, tam Grey... Niedługo lodówkę otworze, a tam Grey ;-)
Usuń