wtorek, 20 września 2016

Tajemnica (III) - treść płatna

Wyrabiam normę na ten tydzień :-) Ogólnie, to poniższe opowiadanie stanowi mix babeczkowego romansu i kryminału. Mała odmiana po poprzednich tekstach.

           Tajemnica (III)
– Puść mnie! – Walnęłam pięścią w jego pierś.
– Jak ja bym cię chętnie… – warknął, po czym równie nieoczekiwanie zerwał się na nogi.
– Przeleciał? – spytałam kpiąco, unosząc się na łokciach. Zagrożenie minęło, więc od razu poczułam się pewniej. – No wiesz! Jak to tak, dziecko?
– Dziecko? – prychnął, ale minę miał dość nietęgą. Tak mi się przynajmniej wydawało. – Zabieraj dupę z mojej sypialni. I żebym cię tu więcej nie widział!
– Dobrze już, dobrze.
Wstałam i odprowadzona czujnym wzrokiem gospodarza, opuściłam jego prywatne królestwo. Bynajmniej jednak nie zamierzałam rezygnować. Zbiegłam po schodach i stanęłam pośrodku salonu, zastanawiając się, gdzie kontynuować poszukiwania, maskując je jednocześnie pilnym machaniem szmaty. Padło na gabinet, czy jak tam to nazwać. Półki pełne książek dawały szerokie pole do popisu, a solidne, dębowe biurko stwarzało nadzieję na znalezienie czegoś ciekawego. Gdzie jak nie tam, mógł trzymać rodzinne zdjęcia?
– W tym tempie nie uwiniesz się do świąt – usłyszałam za plecami poirytowane prychnięcie. – Obiad ma być na drugą.
– Będzie, będzie – odparłam w roztargnieniu, zastanawiając się dlaczego nie słyszałam jak schodził? Skradał się specjalnie? – Nawet wcześniej, o ile gdzieś nie wychodzisz? – spytałam podstępnie.
– O ile pan gdzieś nie wychodzi!
– Cierpisz na manię wielkości – mruknęłam. – Niech ci będzie. O ile pan gdzieś nie wychodzi. Podczas seksu też każesz się tytułować? – zerknęłam na niego figlarnie. Trzeba przyznać, że go zatkało. Kurczę, jak ja nie chciałam, żeby był mordercą. Taka strata…
Nie zdążyłam sprecyzować rodzaju straty, gdy gospodarz, sięgnąwszy po kurtkę, wyszedł z domu, trzaskając głośno drzwiami. Skrzywiłam się. Dziwne. Widać było wyraźnie, że moja obecność go irytuje, a słowa wkurzają. I jeszcze mnie nie wywalił? Przecież zaraz nie umarłby od nadmiaru brudu przez te dwa tygodnie. Z głodu raczej też nie. A jednak wolał się wściekać niż wykopać mnie za próg. Podobałam mu się? Z powątpiewaniem spojrzałam w duże lustro, na które padały promienie popołudniowego słońca. Lekko zadarty nos, pełne usta, których kąciki przekornie unosiły się w górę, nieco kocie oczy, ni to niebieskie, ni to zielone, dwa grube, rude warkocze, dołeczek w prawym policzku, gdy się uśmiechałam Delikatnie rysy twarzy, smukła sylwetka, wzrost średni, żadnych nóg sięgających nieba, ani cycków gwiazdy porno. Tak przeciętnie. No dobrze, won z fałszywą skromnością, mogłam się podobać, ale raczej żaden facet nie padł jeszcze rażony moją urodą. Gorzej, zazwyczaj pełni nieufności pytali się o wiek. Dwa razy na randce musiałam pokazywać dowód…
Zachichotałam. Kuba również był pewien, że ma do czynienia z nieletnią. To się porobiło! Potencjalny morderca i fałszywa małolata. Niezły duet.
 

Jeśli chcesz przeczytać więcej, kliknij tutaj!

9 komentarzy:

  1. W końcu nie ma tej brody! Czekam na więcej! ;-D

    OdpowiedzUsuń
  2. szkoda ze płatne. dla osób za granicy nieosiągalne :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez mam ten problem,SMS ani przelew nie przejdą :(

      Usuń
    2. Niestety, na razie nic nie mogę na to poradzić. Ale w najbliższym czasie postaram się coś z tym zrobić. Może wystawienia całości jako ebook na jakiejś platformie? Zobaczymy. Plany są, realizacja niestety trwa dłużej niż zakładałam :-)

      Usuń
  3. Kiedy następna część?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. We wtorek. Zawsze można sobie zerknąć w zakładkę "jeszcze więcej opowiadań" i tam podaję datę publikacji.

      Usuń
    2. A no tak :)

      Usuń
  4. Uhahałam się fajne😆😅😂😂😊

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.