Z tego późnego popołudnia zrobił się wieczór, ale na szczęście zdążyłam :-) Na przyszłość weźcie poprawkę, jakieś trzy do czterech godzin...
link do części V - klik
Rozmowa (VI)
Prowokowała go? Nie,
dałby głowę, że robiła to bezwiednie. Tak mocno pogrążona we własnych myślach, z
nieobecnym wzrokiem błądzącym po jego twarzy. A on czuł, że twardniejąca
męskość po raz kolejny rozsadza mu spodnie. Nie, wcale nie miał dosyć. Zdawał sobie
sprawę z tego, że Nadia będzie protestować. Musiał więc po raz kolejny użyć
podstępu, aby się do niej zbliżyć. Trochę go to irytowało, ale było też czymś
przyjemnie nowym.
– To będzie długa,
bezsenna noc – wymamrotała z nagłą irytacją Nadia, otulając się ramionami.
– Przyjemna
bezsenna noc. Zazwyczaj człowiek leży w łóżku, gapiąc się w sufit i rozmyślając
o sprawach, których nie da się już naprawić. A my możemy uprawiać seks.
– Dziwne słowa w
twoich ustach – uniosła zdumiona brwi.
– Nie żartuj? Te o
seksie?
– Nie, te o
sprawach nie do naprawienia. Jesteś raczej typem, który nie ogląda się za
siebie.
– Każdy ma jakąś
przeszłość – odparł beztrosko. Zbyt beztrosko, bo to jeszcze bardziej pobudziło
jej ciekawość.
– Wątpliwe,
aby powodem była kobieta – zaczęła swoje rozważania na głos. – Chyba że taka,
której nie miałeś okazji zaliczyć?
– Bez przesady.
Ciebie tez nie miałem okazji zaliczyć – powiedział drwiąco. – Ale raczej snu z
powiek mi to nie spędzało. Nawet więcej, kompletnie wyleciałaś z mojej pamięci.
Nie wiadomo dlaczego,
po tych słowach, poczuła się dotknięta. Drań. Niby wesolutki i słodziutki, lecz
dokładnie wiedział, co powiedzieć, aby zabolało. Wrednie pomyślała, że powinna
mu się odwdzięczyć.
– W takim razie to
coś bardziej osobistego – kontynuowała ze spokojem, mrużąc oczy. – Rodzina?
Relacje z kolegami?
– Dziękuję,
rodzina ma się dobrze. – Sarkazm w jego głosie był aż nadto wyczuwalny. – A
koledzy, wbrew temu co myślisz, nie gwałcili mnie pod prysznicem po każdym
meczu.
– Przyznałeś, że
jesteś ambitny – ciągnęła Nadia, nie zważając na jego uszczypliwe riposty. – A
niezdrowa ambicja bywa zabójcza.
– Moja jest jak
najbardziej zdrowa. Skończ już z tym, dobrze? Zrobiłaś się nudna.
– Już cię
zaliczyłam, mam gdzieś twoją opinię. – Teraz to ona ironizowała. Zauważyła, że
Filipowi nie spodobały się te słowa.
– Chyba wiem,
dlaczego wtedy sobie odpuściłem. Bywasz jak ocet. A minę masz przy tym jak
postny śledź.
– Za to ty jesteś
słodki jak kandyzowane owoce. Tylko czasami człowiek łamie sobie zęby, bo w
środku takiego owocu jest gorzka, twarda pestka.
– Przestań! –
jęknął nagle, kładąc rękę na brzuchu. – Głody jestem. Masz tam jeszcze te
herbatniki?
– Swoje zjadłam,
ale twoje zostały.
– Do czego to
doszło – mamrotał Filip rozdzierając opakowanie zębami. – Zamiast ekstra
kolacji, jabol, ogórki i ciastka. Zamiast upojnego wieczoru… - tu go
przystopowało. Zajadając ze smakiem, przyglądał się milczącej kobiecie. Nie
skomentowała jego słów. Wpatrywała się w swoje dłonie, próbując zapanować nad
chaosem w umyśle, nad budzącymi się po raz kolejny pragnieniami. Zerknęła na jedzącego
Filipa, napotykając jego pełen zainteresowania wzrok.
– Oddam pół paczki
za twoje myśli – odezwał się nieoczekiwanie.
– Nie, dziękuję.
Nie jestem głodna.
– Po twoich oczach
widać, że masz ochotę na coś innego.
– Przestań! –
rozzłościła się. – Ty wciąż tylko o jednym!
– Zostało nam –
zerknął na zegar – ponad sześć godzin. Zimno tutaj i niewygodnie. Alkohol się
skończył, jedzenia za moment też nie będzie. Czymś trzeba się zając. Może
zagramy jeszcze raz? – spytał podstępnie. Nadia roześmiała się głośno.
– Nie, lepiej nie.
Jestem śpiąca. Pożyczysz mi swój płaszcz?
Przez chwilę przeżuwał
zamyślony resztkę herbatników. Potem zgniótł w dłoniach opakowanie i celnym
rzutem posłał je do kosza, stojącego przy drzwiach.
– To radio działa?
– wskazał na stojący na parapecie zabytek.
– Nie wiem –
odparła z wahaniem. – Chyba tak. Dlaczego pytasz?
– Zobaczymy –
wymruczał, zbliżając się do cuda techniki ubiegłego wieku. Kilka sekund później
ciszę rozdarł dziwny pisk, a w eter popłynęły rzewne słowa piosenki.
– Działa –
ucieszył się Filip. Potem podszedł do nieufnie spoglądającej Nadii. – Mogę
prosić panią do tańca?
– Wariat! Przecież
właśnie zaczęły się wiadomości.
– To ja coś zanucę
– ujął ją za dłoń, pociągając na środek pokoju. Przytulił, ale nie gwałtownie,
lecz ostrożnie, jakby miał do czynienia z czymś niesłychanie kruchym. Ramieniem
objął w pasie, drugą rękę wplótł we włosy, nie spuszczając z niej nieco
rozbawionego wzroku. Nie trudno było jednak zauważyć, że w głębi pociemniałych
źrenic czaiło się coś jeszcze. Pochylił głowę, wtulając twarz w potargane
kosmyki, zaciągając się ich zapachem. To podziałało na Nadię odprężająco. W
pierwszym momencie sztywna jak kołek, powoli się rozluźniała. Położyła obie
dłonie na jego ramionach, policzek oparła o szeroką pierś, lekko się
uśmiechając. Tak, to również było przyjemne. Jak tamten pocałunek. Takiego
Filipa lubiła, chociaż przeczuwała, że to wszystko jest tylko na pokaz. Tylko
że tak naprawdę nie miała już nic do stracenia. Wyjątkowo szybko się poddała,
więc czy teraz jakakolwiek walka miała sens? Zwłaszcza gdy czuła ciepło
męskiego ciała, jego jędrność, twardość; więcej, gotowość. Jak widać wcale nie
zamierzał ukrywać, jak bardzo był podniecony.
– Ślicznie
pachniesz – wymruczał. Delikatnie kołysali się w rytm melodii, której nie
słyszeli, lecz która grała w ich duszach. Nadia nie wiedziała, że on również
uległ magii tej chwili. Nie rozumiał tego, nawet nie chciał się nad tym
zastanawiać. Wystarczyło że było mu dobrze, że za chwilę będzie mógł znowu ją
pocałować, wtulić się w jędrne piersi, Dotknąć nagiej skóry, wbić się w ciasne
i gorące wnętrze. Dostarczyć rozkoszy i samemu jej zaznać.
– Miałeś coś
zaśpiewać.
– Tak? No cóż… – a
później strasznie fałszując, zanucił kawałek znanej piosenki. Nadia mimo woli
się roześmiała.
– Okropnie –
oświadczyła, ocierając się o jego nabrzmiałą męskość. Podniecenie rosło w
tempie wykładniczym, całe jej ciało płonęło, a podbrzusze pulsowało pożądaniem.
Pragnęła go, pragnęła go poczuć w środku, całować, pieścić, krzyczeć, gdy
będzie poruszał się w jej wnętrzu. W jednej sekundzie bez zastanowienia
porzuciła wszystkie swoje zastrzeżenia, wszystkie obietnice, cały wstyd. Chciała
więcej. Była niczym narkoman na głodzie, chociaż nigdy wcześniej nie
zachowywała się w ten sposób. Uniosła głowę. Z radia popłynęła w końcu rzewna,
przesiąknięta romantyzmem piosenka. W normalnych warunkach oboje skrzywiliby
się z niesmakiem. Lecz nie tym razem, nie teraz.
– Twoje usta
doprowadzają do szaleństwa – wyszeptał.
– A nie piersi?
– Nie, akurat
teraz mam ochotę tylko cię całować.
Nie poprzestał na
słowach. Rozchyliła wargi, pozwalając by do środka wślizgnął się ciekawski
koniuszek języka, smakując, badając, dostarczając przyjemności. Sama pozostała
bierna, chociaż delikatnie drżała, czując narastające podniecenie. Rozlało się
po jej ciele ogromną falą, wzbierało niczym przypływ, docierając do każdego
zakamarka. Obezwładniało i budziło rozkosz.
– To takie dziwne
– przerwała pocałunek.
– Co jest dziwne?
– Ty. My. Przecież
jeszcze kilka minut temu sprzeczaliśmy się, irytowaliśmy. A za chwilę będziemy
się kochać.
– Masz na to
ochotę, prawda? – Jego głos był schrypnięty, pełen pożądania. Oczy całkiem
ciemne, dłonie coraz mniej delikatne, wślizgnęły się pod materiał sukienki.
– A ty?
– Jak cholera! –
Tym razem brutalnie zmiażdżył jej wargi. Posadził na biurku, kolanem rozchylił
uda, szarpnął zapięcie dekoltu. Niecierpliwie uwolnił obie piersi, pieszcząc je
z taką siłą, aż jęknęła protestująco. Nie zareagował, choć przerwał pocałunek.
Ręką zebrał włosy kobiety, potem odchylił jej głowę do tyłu, a jego usta
zaczęły błądzić po wygiętej szyi.
– Przestań
wariacie, zrobisz mi krzywdę!
– Krzywdę? – Na
moment przerwał. – Nie, na pewno nie krzywdę.
I tym razem nie
potrzebował żadnej gry wstępnej. Był tak podniecony, tak nieziemsko napalony,
że w pośpiechu rozpiął jedynie spodnie, a potem odsunął wąski paseczek jej
majtek. Nadia szarpnęła się w jego uścisku, czując jak twardy członek toruje
sobie drogę do wilgotnego, gorącego wnętrza.
– Nie tak szybko.
Zwolnij trochę.
– Nie! – syknął ze
złością. Zacisnął zęby i wbił się w nią z taką siłą, aż krzyknęła. Lecz Filip
nie wycofał się, nie przerwał. Poruszał się jak oszalały, wbijał i cofał w
coraz szybszym tempie. Na jego czole perlił się pot, oczy miał szalone, prawie
całkiem czarne. Jedną ręką wciąż przytrzymywał jej głowę w nienaturalnej
pozycji, drugą zacisnął na biodrze kobiety. Z jego rozchylonych ust wydobywał
się głośny, świszczący oddech. Zachowywał się, jakby całkiem zwariował, ale
Nadia nie miała siły, aby protestować. Ona również pogrążyła się w odczuwanej
rozkoszy, oddała pożądaniu. Przymknęła oczy, dłońmi chaotycznie wodziła po
muskularnym ciele kochanka, jękami pobudzając go do szaleństwa. I kiedy już
wydawało się, że więcej nie da rady, że więcej nie wytrzyma, nadszedł orgazm.
Rozorała paznokciami skórę na jego karku, a z jej ust wydobył się długi, głośny
krzyk. Stłumił go pocałunkiem, lecz zwolnił jedynie na kilka sekund, bo ekstaza
Nadii udzieliła się i jemu. Po raz ostatni poruszył lędźwiami, zanurzając się
aż po same jądra. A potem zamknął oczy, czując jak członek eksploduje w jej
wnętrzu. Poruszył się i trysnął kolejną porcją spermy, jeszcze mocniej wbijając
się w rozgrzaną, wilgotną od soków szparkę.
Później dysząc ciężko,
opadł na bezwładne ciało Nadii. Leżała pod nim nieruchomo, nie mając siły na
nic. Oczy miała zamknięte, usta nabrzmiałe, policzki i szyję zarumienione pod
wpływem przeżytego orgazmu. To on pierwszy uniósł głowę, delikatnie ją całując.
Za to ona się uśmiechnęła.
Genialne to..... Poprostu genialne!!! Oczekujemy kolejnego kawałka :)
OdpowiedzUsuńTwoje fankii :]
Genialne;) cały dzień na to czekałam, taka przyjemność pod koniec dnia przeczytać nowy rozdział:). Życzę weny i co raz więcej takich pomysłów. Uwielbiam Twoje opowiadania. Gosia
OdpowiedzUsuńW takim momencie kończyć?! :o
OdpowiedzUsuńJak zawsze świetne! Ciekawa jestem co się będzie działo rano.
OdpowiedzUsuńSylwia
Cudowne!
OdpowiedzUsuńZrobilo się super ciekawie :) chce wiecej! Julka
OdpowiedzUsuńa mogę spytać się czy będzie następna część "Uwikłani"???
OdpowiedzUsuńZepsuję nastrój, ale szczerze martwię się tą ciążą...
OdpowiedzUsuńTortura - przerywać w takim momencie. Jak wszyscy czekam na więcej! :)
OdpowiedzUsuńO jaaaaa. Babeczko kocham Twoje opowiadania.
OdpowiedzUsuńA ja kocham takie komentarze! Zresztą, wszystkie kocham, nawet te z "ale", bo w końcu świadczą o zaangażowaniu.
OdpowiedzUsuńCiążą się nie martwić ;-)
Mam nadzieję, że zakończeniem was zaskoczę...
Świetna część. :) Podoba mi się bardzo scena ich tańca. :) Wzbudziłaś ciekawość tym wspomnieniem o zakończeniu. :)
OdpowiedzUsuńI o to chodzi ;-D
UsuńI tak nieodpowiedzialni ludzie zaliczają wpadki.
OdpowiedzUsuńOśmielę się zaprzeczyć. Lekkomyślni, owszem. Nierozsądni, jak najbardziej. Nieodpowiedzialni będą, gdy konsekwencje ich lekkomyślności czy braku rozsądku zutylizuje szpital...
UsuńNie zgodzę się.
UsuńDziecko powinno być planowane, a nie być skutkiem wpadki ledwo się znających ludzi, którzy czują jedynie do siebie zwierzęcą chuć, ale żadnych głębszych uczuć.
To opowiadanie to romans i można robić romantyczne zakończenia, ale w prawdziwym życiu byłby to tylko seks obcych sobie ludzi, bez zabezpieczenia, bez myślenia o chorobach wenerycznych (a facet pochwalił się bogatym życiem erotycznym)
Kobieta na tym etapie rozwoju opowieści zdaje sobie sprawę, że ewentualnie poczęte dziecko nie ma szans na posiadanie pełnej rodziny, i wzorowego ojca - bo bohater jest podczas spotkania wulgarny, prostacki, pogardza kobietami i wpaja złe wzorce postępowania siostrzeńcowi i nic nie świadczy, że zmieni się w cudownego, zakochanego człowieka).
Gdzie tu odpowiedzialność?
Po prostu przypadkowy seks pijanych ludzi, niczym nie różniący się od seksu menelstwa czy bezmyślnych nastolatków w dyskotekowej ubikacji.
Moje dziecko było nieplanowane. Wpadka na całego, na dodatek na pigułkach. Do dziś nie wiem, co zawiodło? Za to znam kilka "planowanych" dzieciaszków, poczętych bez alkoholu i po ślubie, czyli na maksa odpowiedzialnie, za to aktualnie ich rodzice są również po rozwodzie... I tyle po planowaniu. My swoje, życie swoje.
UsuńWłaśnie o to chodzi, aby za swą lekkomyślność (przypadkowy seks, seks z nieznajomym, seks po pijaku) oraz głupotę umieć ponieść konsekwencje swoich wcześniejszych czynów. To jest odpowiedzialność. Można też uznać, że jest to odpowiedzialność za wcześniejszy brak odpowiedzialności. Albo odpowiedzialność za własną lekkomyślność czy głupotę. Jak zwał, tak zwał, sens jest ten sam, nie zabijajmy się o słowa :-)))
Problem polega na tym, że czasami nasze plany ponoszą totalne fiasko, a spontaniczne (czasem i lekkomyślne) czyny dają nam nieoczekiwane szczęście. Oczywiście nie namawiam tym do seksu w dyskotekowej ubikacji :-) ale chcę powiedzieć, że sztywne trzymanie się własnych reguł czasem może sprawić, że przegapimy coś bardzo cennego. Trzeba być elastycznym, słuchać własnego serca, kierować się intuicją. Los to przewrotne bydlę. I złośliwe. Przychodzi mi do głowy bardzo smutny przykład. Po porodzie leżałam na sali z trzema dziewczynami. Tylko jeden tatuś świętował pępkowe. Jego synek zmarł tydzień później. Los bywa przewrotny. Nigdy nie wiadomo, co nam szykuje. Dlatego przypadkowy seks może się okazać totalnym fiaskiem, a może się skończyć prawdziwym związkiem. To drugie znacznie rzadziej, ale się trafia ;-) Niektórzy to mają farta i upolują tę "szóstkę" w życiu...
Jest jednak różnica między seksem z mężem a przypadkowym kolesiem, który kobietą w zasadzie pogardza.
UsuńPowoływanie do życia dziecka w sytuacji, kiedy okoliczności (sytuacja finansowa, mieszkaniowa, osobista, zdrowotna) są niesprzyjające jest niedopowiedzialne.
Czy w tym opowiadaniu miejsem akcji jest tylko ten pokój czy jeszcze jakieś inne są miejsca? :-D
OdpowiedzUsuńNic nie powiem, ale kolejna część będzie chyba ostatnia, bo nie chce już więcej rozdrabniać tekstu. Poza tym chciałabym skończyć napoczęte wątki do końca maja. Mowa o Głupstwie, Rozmowie, Uwikłanych i chyba powolutku nadgryzę Onego :-) Wszystko zależy od czasu, jaki będę miała do dyspozycji.
UsuńA Wygrana III ?
UsuńO tak! Nie ma jak dobry kawał soczystego tekstu :* pozdrowionka spod kołderki ^^
OdpowiedzUsuńA ile zamierzasz jeszcze publikować części Rozmowy ?
OdpowiedzUsuńJedną. Właśnie ją dodaję do operacji zaplanowanych, będzie w niedzielę, minutę po północy.
Usuń