Nie czuję pełnej satysfakcji z zakończenia. Powiem szczerze - nigdy więcej kontynuacji! Tak będzie lepiej dla jakości i dla mnie, bo zauważyłam, że z początku doskonały pomysł na ciąg dalszy, po jakimś czasie zaczyna mnie nudzić.
link do części X - klik
Głupstwo (XI) kontynuacja - zakończenie
Karol pojawił się
oczywiście już następnego dnia. Mało triumfujący i wcale nie gniewny,
przeciwnie, jakiś taki skruszony, zamyślony, zwłaszcza gdy na progu przywitała
go moja siostra. Ze spokojem oznajmił, że przyjechał do córki. Dorka ugięła się,
wpuszczając go do środka, chociaż wcale nie jestem pewna, czy nie miała w
planach ubicia go i zakopania w ogródku…
– Masz tupet –
oznajmiłam, gdy zjawiłam się na dole. – Czego chcesz?
– Daj spokój! –
zirytował się. – Przecież nie ciebie. Już mi czubkiem nosa wychodzi to twoje
niezdecydowanie.
– Jakie
niezdecydowanie? Mówiłam że mam dosyć.
– Zawsze mówisz
„nie” myśląc „tak”.
– Kretyn –
wzruszeniem ramion skwitowałam jego słowa. - Po co przyjechałeś?
– Do dziecka.
– Oho! Obudziły
się w tobie ojcowskie uczucia?
– Jeszcze nie
wiem. Ale chciałbym spróbować.
Gdyby skłamał, że tak,
wyrzuciłabym go od razu na zbity pysk. Lecz jego słowa, choć szorstkie, tchnęły
szczerością. Niechętnie przypomniałam sobie, że obiecałam dać mu jeszcze jedną
szansę. To była odpowiednia chwila, aby zrealizować własne postanowienia. Westchnęłam,
oddając Karolowi mój skarb. Marysia całkiem utonęła w jego przepastnych
ramionach, ale wcale się nie rozpłakała. Przyglądała się mu tylko ogromnymi
oczyma, z pewnością zdziwiona, co robi w objęciach tego kudłacza.
Za to Karol umilkł.
Gapił się na Malutką w absolutnej ciszy, nie reagując nawet na moje uszczypliwe
słowa, że ma być ostrożny, bo jest jak słoń w składzie z porcelaną. Usiadł w
fotelu, tak jak kazałam i gapił się nadal. Zajęłam miejsce tuż obok i też
milczałam.
– No i co? –
spytałam w końcu.
– Nie wiem –
spojrzał na mnie nieprzytomnie. – Dziwnie się czuję. Nigdy wcześniej… To
zdumiewające, że ona jest naprawdę moja – przy ostatnich słowach, głos mu lekko
zadrżał.
– Szkoda że wtedy
nie wróciłeś sam – odparłam cicho.
– Zaczynam się
zastanawiać, czy nie była to największa pomyłka mojego życia. Twoje wczorajsze „nie”
było na serio?
– Tak.
– Dlaczego?
– Bo ja wiem? Za
dużo się działo w przeciągu ostatniego roku. Zbyt wielu skrajnych uczuć
doświadczyłam. I jeszcze jedno. Zraniłeś mnie.
– Przeprosiłem.
– Mogę przyjąć
przeprosiny, ale to niczego nie zmieni. Już nie. Mam teraz ją – pogładziłam
główkę córeczki, która właśnie rozkosznie ziewała.
– A ten facet, z
którym się spotykasz?
– Też ma sporo za
uszami, całkiem jak ty – uśmiechnęłam się.
– Ja cię babo nie
rozumiem – burknął ponurym tonem Karol. – W łóżku było nam wspaniale,
zaproponowałem ci małżeństwo, mamy dziecko, a ty nagle strzelasz focha i
oświadczasz, że nie masz ochoty.
– To że mnie nie
rozumiesz, zauważyłam już dawno – odparłam z sarkazmem. – Głupia siksa ze mnie,
prawda? Pogardziłam zaszczytem zostania żoną numer pięć, cóż za bezczelność.
Karol zamiast
odpowiedzi, podejrzliwie pociągnął nosem. Potem to powtórzył. Zagryzłam wargi,
bo od razu wiedziałam, co się stało.
– Chcesz ją
przebrać?
– Ja?!
– A widzisz tu
kogoś innego, komu zadałabym takie pytanie?
– Nie lubię
dzieci.
– Tylko pejcze i
kajdanki? Zresztą co to ma do zmiany pieluszki?
– Daj spokój – zirytował
się, wstając. – Jak mi pomożesz, to spróbuję.
Poszliśmy na górę, ja
przodem, Karol z tyłu, wciąż z Malutką w objęciach. Ostrożnie położył ją na
przewijaku, a potem z nietęgą miną spojrzał na fikające niemowlę. Z
rozbawieniem pomyślałam, że to naprawdę dziwny widok. Wielki, postawny
mężczyzna i maleńka kruszyna. Chociaż to on wyglądał na wystraszonego.
Udzieliłam mu słownych
instrukcji i to wszystko. Po dziesięciu minutach i zużyciu całej paczki mokrych
chusteczek, Karol odetchnął z ulgą, ocierając pot z czoła. Chwycił Marysię pod
paszki i podniósł, a wtedy okazało się, że część towaru wyciekła na plecy,
czego wcześniej nie zauważył… Z całej siły opanowałam wesołość, widząc wyraz
jego twarzy. Potem ruszyłam na ratunek. Kiedy prawie kończyłam, uchyliły się
drzwi i do pokoju zajrzała moja mama.
– O! – powiedziała
tylko, milknąc nagle.
– Tatuś przyszedł!
– oznajmiłam radośnie, kończąc dopinanie body. – W odwiedziny.
– No właśnie –
zakłopotała się. – Na dole czeka Konrad.
– Znowu on! –
warknął ze złością Karol.
– Tylko mi się nie
bijcie przy dziecku, bo obu was wykopię za drzwi – ostrzegłam.
– To nie ja wtedy
zacząłem…
Wręczyłam Marysię mojej
mamie.
– Idę z nim
porozmawiać.
– Idę z tobą –
zadecydował błyskawicznie Karol. Uniosłam zdumiona brwi. Czyżbym słyszała w
jego głosie zazdrość? Rychło w porę…
Na nasz widok Konrad
spochmurniał. Z niepokojem zauważyłam, że kiepsko wygląda. Nieco zarośnięty,
oczy ma przekrwione, nawet włosy wyglądały na rozczochrane, co biorąc pod uwagę
ich długość, było raczej niemożliwe.
– Zostawiłaś
torebkę – podał mi czarny prostokąt, usiłując nie patrzeć na rywala.
– O, dziękuję! –
ucieszyłam się. – A już się zastanawiałam, gdzież ją zgubiłam. Napijesz się
herbaty? Może kawy?
– Nie chcę
przeszkadzać w tworzeniu rodziny – powiedział złośliwie, odwracając się na
pięcie. I wyszedł bez pożegnania. Westchnęłam ciężko, kręcąc w zadumie głową. Czyżby
naprawdę się na mnie obraził? A może to widok zadowolonego z siebie Karola tak
go rozjuszył? Kij mu w nos, pomyślałam rozgniewana. Ja za nim latać nie będę…
– Zakładasz ze mną
rodzinę? No patrz, nic o tym nie wiem – usłyszałam rozbawiony głos tuż obok.
– Mam z wami same
kłopoty. Dlaczego nie mogę trafić na normalnego, miłego faceta, w którym
mogłabym się zakochać? – zadałam sobie filozoficzne pytanie.
– Bo taki byłby
kiepski w łóżku.
– Wyrocznia się
odezwała.
– Muszę już
jechać, jestem umówiony z adwokatem, ale wrócę wieczorem – oznajmił zadowolony
Karol, całując mnie, o dziwo, w policzek.
– Pojutrze.
– Nie, wieczorem.
– Nie igraj z
ogniem, bo w ogóle cię nie wpuszczę.
– Jutro?
– No dobrze –
zgodziłam się z ociąganiem. – Ale wieczorem.
Po jego wyjściu,
usiadłam zamyślona na kanapie. Szczerze mówiąc byłam tym wszystkim znużona.
Karola miałam praktycznie podanego na talerzu z jabłkiem w zębach. Skąd ta
niechęć? Trudno powiedzieć. Wtedy, w samochodzie kłamałam. Wcale nie
zamierzałam dawać Karolowi kolejnej szansy, a tym bardziej zakładać z nim
stadła oficjalnego. Po jego dzisiejszej wizycie zaczęłam się wahać. Za chwilę
przestanę karmić piersią, moje hormony wrócą do równowagi i co będzie, gdy
wtedy stwierdzę, że źle postąpiłam? Poza tym naprawdę chciałam, aby Marysia
miała ojca. Niekoniecznie jego, ale skoro już trafiła się szansa, aby wszystko
naprawić, może powinnam z niej skorzystać?
Kolejne dwa tygodnie
upłynęły pod znakiem codziennych odwiedzin Karola, wyrywania się z jego objęć
oraz całkowitego milczenia ze strony Konrada. Pierwsze nawet sprawiało mi
radość, drugie peszyło, a trzecie smuciło. Co za uparciuch? Co za głupek,
powtarzałam w myślach, poirytowana brakiem odpowiedzi na moje smsy. W końcu
zadzwoniłam. Raz, drugi, dziesiąty. Nie odebrał. Nie odpisał. I strasznie mnie
tym rozjuszył.
W końcu nie
wytrzymałam. Ubrałam się, tym razem przyzwoicie, miotłę zostawiłam w domu i
pomaszerowałam pod znajomy adres. Musiałam się spieszyć, bo wiedziałam, że
wieczorem znów zjawi się Karol. Akurat dziś myślałam o tej wizycie z wyraźną
niechęcią.
Furtka była uchylona.
Wślizgnęłam się do środka, podchodząc od frontu do budynku. Panowała cisza, nie
paliły się żadne światła. To akurat nie było dziwne, bo zaledwie zmierzchało.
– Konrad? –
zawołałam cicho. Dom otwarty, więc na pewno był w środku. Zajrzałam do salonu.
Pusto. Poszczęściło mi się dopiero w kuchni. Konrad siedział przy stole, oparty
o niego ramionami, z opuszczoną głową. Przed nim stała nietknięta jeszcze
butelka wódki i kieliszek. Weszłam na paluszkach, zbliżając się do niego.
Ocknął się, gdy znalazłam się już na wyciągnięcie ręki.
Wyglądał okropnie.
Nieogolona twarz, przekrwione, podpuchnięte oczy, wykrzywione z goryczą usta.
Nawet włosy, o ile to możliwe przy tej długości, miał w nieładzie. Słowem,
obraz nędzy i rozpaczy.
Nie zadawałam głupich
pytań, co się stało. Usiadłam naprzeciwko i w milczeniu wpatrywałam się w jego
oczy.
– Od dwóch tygodni
nie dajesz znaku życia, nie odpowiadasz na smsy – powiedziałam w końcu. – O co
chodzi?
– Nie wiesz? –
spytał zmęczonym głosem.
– Sęk w tym, że
nie. Mogę się jedynie domyślać. To przez Karola, prawda?
– Poniekąd –
mruknął. Nie zmienił pozycji, nie podniósł głowy, nie zaszczycił mnie ani
jednym spojrzeniem.
– Brunetka cię
zdradziła?
– Bru… Jaka
brunetka? – W końcu uniósł głowę. – Oszalałaś?
– Twoja eks.
– Kiedyś tak –
mruknął sięgając po butelkę. – Ale to był odwet za to, że przespałem się z jej
przyjaciółką.
No, ładny mi się trafił
kandydat. Odebrałam mu butelkę, szklankę odsunęłam na drugi kraniec stołu. Spojrzał
na mnie ponuro, a potem zagapił się w blat.
– Z jej
przyjaciółką? Toż to szczyt perfidii!
– Po co przyszłaś?
– Z zaproszeniem
na mój rychły ślub.
Oczywiście żartowałam,
ale Konrad potraktował moje słowa jak najbardziej serio. Podniósł głowę,
pobladł i wlepił we mnie zaskoczone spojrzenie.
– Idź już sobie,
dobrze? Nie mam ochoty na niczyje towarzystwo. Zresztą, on zaraz przyjedzie.
– Skąd wiesz?
– Nie udawaj
zaskoczonej. Odwiedza was codziennie. Czasami wychodzi bardzo późno. Nie
uwierzę, że dyskutujecie o jakości pieluch czy zaletach karmienia piersią –
dodał drwiąco.
Uśmiechnęłam się
szeroko, by zaraz potem spoważnieć. Biedaczysko! A najgorsze, że tak naprawdę
sam był sobie winien. Wstałam, aby sekundę później zająć miejsce na jego
kolanach. Oplotłam go ramionami, przytulając się do szerokiej piersi.
– Przydałaby się
kąpiel – zauważyłam, pociągając nosem. Konrad znieruchomiał, zaskoczony. – A tak
poza tym, to straszny z ciebie głupek.
– Bo? – spytał, chwytając
moje nadgarstki i nieco mnie odsuwając, a przy tym mierząc wrogim spojrzeniem.
– Zjawiłeś się
wtedy w najbardziej odpowiednim momencie, a potem wszystko zepsułeś. Chociaż
przyznaję, nie powinnam była kłamać.
– Kłamać? –
Wrogość zniknęła, pojawiła się nieufność.
– O zakładaniu
rodziny i tak dalej. – Uniosłam dłoń i z czułością pogładziłam go po policzku. –
Buziaka nie dostaniesz, bo założę się, że nie myłeś dzisiaj zębów.
– Jesteś zdrowo
pokręcona.
– Podobno to
zaleta? Mówiłeś, że ze mną nie można się nudzić. Pamiętasz te cieliste majtasy?
Czyżbym w głębi jego
oczu dojrzała wesołe ogniki? Dałabym głowę, że tak.
– Pamiętam
znacznie więcej. To dlaczego on przychodzi?
– Do córki.
Przynajmniej tak twierdzi, a ja udaję, że mu wierzę. Zresztą – wzruszyłam ramionami.
– Kto go tam wie? Na moje oko zakochał się w Maleńkiej i jeśli zamierzasz być
ze mną, będziesz musiał się pogodzić z tymi wizytami.
Konrad milczał. Bawiłam
się włosami na jego głowie, zastanawiając się, co powie. W końcu prawie mu się
oświadczyłam. To zabawne, bo nawet ze sobą nie spaliśmy. Może jednak tym razem
warto było poczekać?
– Ja? – odezwał się
w końcu schrypniętym głosem. Potem uniósł głowę, spoglądając prosto w moje oczy.
Co dziwniejsze, zauważyłam, że jego podejrzanie się szklą.
– Kocham cię –
powiedział po prostu, wprawiając mnie jednocześnie w zachwyt, zdumienie i
zakłopotanie. Bo chociaż chciałam z nim związać przyszłość, chociaż zależało mi
na nim, nie wiedziałam, czy mogę nazwać to miłością. Przypomniała mi się scena
z brunetką i to, co wtedy czułam.
– Dla mnie to za
szybko – ujęłam jego twarz w obie dłonie. – Ale zależy mi na tobie.
Kąciki ust Konrada
zadrgały. Z niewiadomego powodu nagle poweselał.
– O co chodzi? –
spytałam zdezorientowana.
– Myłem zęby –
oświadczył, po czym czule mnie pocałował, wywołując przyjemny dreszcz w całym
ciele. Rażenie piorunem to to nie było, a raczej wstęp do czegoś większego.
Potem przerwał i wyszeptał mi na ucho.
– Nie chcę się
skarżyć, ale ojciec twojego dziecka znów stoi pod oknem, obserwując nas z
wściekłością. Jak tak dalej pójdzie, to nie zarobię na szyby…
A mnie się podoba :) i brawoooo za Konrada!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńNie wierzę że już koniec :( Zakonczenie cudne! Dobrze że wybrala Konrada. Karol mimo tego że zainteresowal się dzieckiem, dalej jest dupkiem. Liczylam na seks z Konradem ale trudno. Zakończenie na 5 :) Pozdrawiam goraco. Julka
OdpowiedzUsuńNo właśnie... Dziwnie tak bez seksu, prawda? Sama się sobie dziwię!
UsuńSłaby koniec. I tyle mam do powiedzenia.
OdpowiedzUsuń:-( przykro mi, ale słowo że postaram się przy kolejnym. Ostatnio jak coś takiego obiecałam wyszedł "Czas poświęcony zemście" :-)
UsuńJak dla mnie zakończenie tej części jest słabe w porównaniu do pierwszej :)
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest...
UsuńJa tam lubię te Twoje słodko pierdzące romansidełka ;) Ale rozumiem, że każdy potrzebuje urozmaicenia. Z równą przyjemnością poczytam u Ciebie coś w nieco innym klimacie. Bardzo mi się podobało zakończenie "Rozmowy" spodziewałam się różnych wersji, ale na śpiączkę nie wpadłam. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJa też lubię swoje słodko pierdzące romansidełka, ale na Croma (jakby powiedział Conan) muszę od tego odpocząć :-D
UsuńZakończenie SUUUPER!!! Mi się podoba :-D co do innych klimatów,to z chęcią przeczytałabym coś w rodzaju Pechowej Dziewczyny czy Dżina. Albo tym podobnych ;-)
OdpowiedzUsuńMoże Lucyfer?
UsuńJa też cieszę się ze Konrad 😊 Babeczko jak na myśl o powrocie do pracy tak się denerwujesz to może warto to przemyśleć? Pamiętaj że szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko. Opowiadanie chętnie wykupię i pewnie nie ja jedna.
OdpowiedzUsuńSzczęśliwa mama to również taka bez kłopotów finansowych, a jedna pensja nie wystarczy :( Coś tam wykombinuję ;-D
UsuńOh, świetne. :) Cieszy mnie to, że Karol pokochał Marysię. :) Ale fajnie też, że wybrała Konrada. :)
OdpowiedzUsuńCudnie Babeczko😊 zakończenie jednak naprawdę fajne 👍 i jest Konrad!!!
OdpowiedzUsuńNie potrafiłam go porzucić, prawdę mówiąc!
UsuńEj! Nawet seksu nie było! ;-/
OdpowiedzUsuńDziwnie, prawda?
UsuńKiedy "Tysiąc odcieni bieli"? ;)
OdpowiedzUsuńPierwsza część 8 czerwca :-)
Usuńmuszę przyznać że jestem trochę zawiedziona ;) w kontynuacji spodziewałam się raczej Karola i Gabrysi razem..że w końcu dotrze do niego że ją kocha..w końcu sam powiedział że nie chce ewy a brakowało mu jej..czy możliwe że aż tak jest pozbawiony uczuć czy nie chciał po prostu tego przyznać bo przecież w córeczce się zakochał..dlaczego więc w inny sposób nie walczył o Gabrysię tylko w tak bezczelny..oczywiście uwielbiam czytać Twoje opowiadania jednak jak powiedziałam troszkę jestem rozczarowana bo ogólnie ta kontynuacja jakoś nie porwała..to nie to samo co pierwsza część :) pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńA mi dziką satysfakcję sprawiłoby gdyby Karol dostał nauczkę za to jak ją potraktował. Ja bym nie potrafiła być z Karolem po tym jaki numer odwalil z Ewą. Teraz próbuje się tlumaczyc, bo go zostawiła, a nie chcr zostać sam na stare lata i myśli tylko o seksie. Niby czuje do córeczki coś na kształt ojcowskiej miłości, jednak i tak bym nie mogła. Moja dusza gorąco protestowała gdy czytałam to opowiadanie. Powinna go ignorować i spróbować na spokojnie z Konradem zamiast tak jakby skakać od jednego do drugiego. Pokazać Konradowi jaka jest na prawdę i na co się godzi poprzez bycie z nią,cudowną, szaloną wariatką, a tak nawzajwem sprawili sobie przykrość. On jej umawiając się z seksowną brunetką, przestając się odzywać, a ona tak dużo czasu spędzając z byłym zostawiając Konrada zdanego tylko na własne domysły. Ale rozumiem, że dobrze jest gdy po 1 dziecko zna ojca, a po 2 bohaterka sieje zamęt gdzie tylko się pojawi. Ogólnie opowiadanie CUDOWNE, jedno z moich ulubionych. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń