czwartek, 7 kwietnia 2016

Głupstwo (VI) kontynuacja

Ech... Dlaczego doba nie ma trzydziestu godzin?

link do części V - klik 

         Głupstwo (VI) kontynuacja
– Przecież żartowałem. Chciałem tylko cię przeprosić.
– I sądzisz, że to takie proste? Kolacja, kilka banalnych słów i po wszystkim? – spytałam z nagłą goryczą.
– Zapomniałaś o kwiatach…
Nie byłam w stanie zapanować nad zdradzieckimi łzami, które wymknęły się z moich oczu. Trzeba przyznać, że Konrad od razu przestał być beztroski. Patrzył na mnie zaniepokojony i zatroskany, delikatnie pieszcząc dłoń, którą położyłam na stole. Coraz wyraźniej było widać, z jaką siłą gryzło go sumienie. Wrednie pomyślałam, że mu się należało. W końcu ja też przepłakałam całą noc.
– Dobrze, przyznaję, głupek ze mnie. I nie masz pojęcia, jak się cieszę, że się wtedy pojawiłaś. Bo… – I tu raptownie zamilkł. Pewne słowa nie bardzo chciały przejść mu przez gardło.
Ja również nie miałam ochoty dłużej na ten temat dyskutować. Za to byłam głodna. Z zapałem przystąpiłam do pałaszowania swojej porcji, kątem oka zauważając osłupienie na twarzy Konrada.
– No co? – Przełknęłam kęs, delektując się smakiem potrawy. – Zaprosiłeś mnie tu, żebym jadła czy gapiła się na ciebie potępiająco?
– Jadła – roześmiał się z ulgą, zabierając się za swoją porcję. – Na deser będzie coś czekoladowego i daję słowo, że będzie ci smakowało.
– Oj, nieładnie. Wycofałeś swoją kandydaturę.
– Przecież oboje doskonale wiemy, że nic z tego. Przynajmniej dziś. I pewnie jutro też. I pojutrze – westchnął z rezygnacją.
– Kara musi być – oznajmiłam, zastanawiając się z roztargnieniem, czy uda mi się oblizać ukradkiem talerz. Pyszne to wszystko było ponad wszelkie wyobrażenie. Z drugiej strony po tych cielistych majtasach oraz wytwornym wyglądzie podczas ostatnich odwiedzin, Konrada chyba już nic nie zniechęci. W tym momencie całkiem przypadkiem spojrzałam w kierunku okna, tego tuż za plecami mojego towarzysza i zdrętwiałam. Mało brakowało, a zakrztusiłabym się popijaną wodą.
Bo za szybą ujrzałam Karola. Z tym niepokornym czarnym kołtunem na łbie, z wyraźnie malującą się na twarzy wściekłością, wyglądał jak zapowiedź bardzo poważnych kłopotów. Gapił się akurat prosto w plecy swego potencjalnego konkurenta, więc nie zauważył, że ja go zauważyłam. Odwróciłam wzrok, bardzo powoli odstawiłam kieliszek z wodą, a potem splotłam drżące dłonie na kolanach. Konrad wstał, z zamiarem udania się po zapowiedziany deser, ale chyba zorientował się, że coś jest nie tak. Podszedł do mnie, a potem kucnął i bardzo delikatnie pogładził mnie kciukiem po policzku.
– Co się stało? Strasznie pobladłaś.
– Hormony we mnie szaleją – uśmiechnęłam się nieszczerze. – Lekarz powiedział, że to minie, gdy przestanę karmić i, no wiesz…
Nie był kobietą, nie był w ciąży, mogłam mu wcisnąć dowolne głupstwo, byle tylko miało ręce i nogi. Chyba uwierzył, chociaż nadal wyglądał na zaniepokojonego.
– Chcesz się położyć? A może wrócić do domu?
Jeszcze czego! Za bezpiecznymi murami krążyła gdzieś wściekła małpa, o, pardon, wściekły goryl, wolałam więc zostać tutaj. Przynajmniej dopóty, dopóki nie zapanuję nad chaosem w mojej głowie i miękkimi kolanami. Co ten bydlak tu robił? Najwyraźniej mnie śledził, bo skąd inaczej wiedziałby, że tu jestem? I dlaczego śledził? Chociaż w zasadzie to proste. Wpadł z niezapowiedzianą wizytą do swego domu, bo w końcu jeszcze go nie sprzedał, po czym zobaczył jak jego dawna zdobycz wybiera się na randkę. Zaciekawiony podążył za nią i odkrył, że ma rywala. Strasznie głupie, bo przecież nigdy nie byliśmy parą. Chciał mnie tylko przelecieć. Spojrzałam Konradowi prosto w oczy. Też bydlak, ale u niego było chociaż widać chęć poprawy. Miałam pecha, bo w jednym się zakochałam, a do drugiego czułam dziwną słabość. Z deszczu pod rynnę, pomyślałam ponuro, po czym zdecydowałam, że czas na odwet. Zacznę od Karola…
– Przynieś ten deser – powiedziałam, siląc się na beztroski ton. Konradowi nie trzeba było dwa razy powtarzać. Obsłużył mnie elegancko i po chwili oboje zachwycaliśmy się czymś, co nazywało się Czarodziejska Fantazja i tak właśnie smakowało. Kiedy skończyłam swoją porcję, ukradkiem zerknęłam z stronę okna. Oczywiście Karol nadal tam sterczał, wlepiając gały w Konrada. Z satysfakcją pomyślałam, że mu się należało, a potem przyszło mi do głowy, że to o wiele za mało. Więc po prostu wstałam, obeszłam stół i wpakowałam się na kolana zaskoczonemu Konradowi. Objęłam go za szyję i przygryzając wargę, figlarnie spojrzałam w oczy.
– To pewnie ta twoja zemsta – mruknął, kładąc dłonie na moich biodrach. – Jak już doprowadzisz mnie do szaleństwa, to wstaniesz i oznajmisz, że pora wracać do domu.
– Coś w tym rodzaju – przyznałam uczciwie. – Ciekawe czy łatwo mi pójdzie?
– Oj, łatwo, łatwo.
– Masz na myśli twoje szaleństwo czy to, że opuszczę cię bez żalu? – Opuszkiem palca powiodłam wzdłuż linii podbródka, z zaciekawieniem obrysowałam kontur twarzy, a na samym końcu dotknęłam jego ust. Kiedy bardzo delikatnie przygryzł go zębami, poczułam mrowienie na całym ciele. Dziwnie niepokojące, bo przypominało to podniecenie. Tak długo nie czułam niczego podobnego, że teraz zamiast wycofać się, postanowiłam poigrać z ogniem. Zapomniałam nawet o Karolu za oknem, który z pewnością nie zrezygnował z przedstawienia, jakie mu zafundowałam. Jedną ręką objęłam Konrada za szyję, drugą położyłam na jego piersi, ustami dotknęłam warg. W szaro-błękitnych oczach widziałam słabo maskowane pożądanie, czułam je w jego oddechu, w uścisku silnych rąk, w szybkim biciu serca. Przymknęłam powieki pozwalając mu na więcej. To był pocałunek pełen pasji, namiętności, ale jednocześnie delikatny i jakby odrobinę powściągliwy. Niczego nie żądał, niczego nie nakazywał, lecz kusił i uwodził, powoli doprowadzając do stanu wrzenia. Teraz to ja przestałam być delikatna. Zacisnęłam dłonie na jego ramionach, oparłam się na muskularnym torsie, z euforią przyjmując fakt, że ręce Konrada wślizgnęły się pod materiał sukienki i błądziły teraz po moim ciele bez jakiegokolwiek skrępowania. Całowałam go, smakowałam, drażniłam czubkiem języka wnętrze jego ust. A kiedy to przerwał i jego wargi zaczęły błądzić po mojej szyi, utonęłam w niespodziewanym przypływie nagłego pożądania.
No i właśnie wtedy rozległ się brzęk tłuczonej szyby…
Oszołomiona spojrzałam na mężczyznę, który stał obok nas, z szaleństwem w oczach i wyraźnie wypisaną na twarzy wściekłością. Przez ułamek sekundy nie potrafiłam jasno ocenić sytuacji; do tego stopnia zatraciłam się w pocałunku z Konradem, że zapomniałam o gorylu za oknem. Niesamowite! I cudowne zarazem!
Za to mój towarzysz odzyskał zimną krew znacznie szybciej. Wstał, zmuszając mnie do zajęcia miejsca za jego plecami i bez strachu stawił czoła rozjuszonemu intruzowi.
– Znam cię – powiedział na początek beznamiętnym tonem. – Ale nie bardzo rozumiem, co tu robisz?
– Muszę z nią porozmawiać! – syknął Karol, nie spuszczając ze mnie wzroku.
– Akurat teraz? – W głosie Konrada dało się wyczuć ostrzegawczy ton. Chyba jednak był nie mniej wściekły od swego przeciwnika. – Krótka piłka, zabieraj swoje dupsko i wynoś się, albo ja ci w tym pomogę. I możesz być pewien, że nie będę delikatny.
– Gabrysiu! Maleńka… Musimy porozmawiać. – Teraz kudłacz zwrócił się bezpośrednio do mnie. – Od dawna chciałem to zrobić, ale…
– Nic tak nie mobilizuje sił, jak konkurencja? – spytałam z drwiną. Przy słowie Maleńka drgnęło mi serce, ale sekundę później pojawiło się wspomnienie tych chwil, gdy ja cierpiałam, a on się gził z ukochaną i od razu mi przeszło. – Nigdzie się stąd nie ruszam. I chętnie popatrzę, jak wylatujesz stąd na zbity pysk.
 

32 komentarze:

  1. babeczko, ja się pochlastam... no znow w tak wspaniałym momencie skonczylas :( :( :( ja chce więcej!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Mało uzasadnione to nagłe pojawienie się Karola. Wyskoczył jak diabeł z pudełka. Zobaczymy co będzie dalej. Aga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W całkiem ciekawym momencie się pojawił, nie sądzisz? Ani za późno ani za wcześnie. Może trochę jak ten Filip z konopì, ale jednak zapowiada się zwrot akcji taki w babeczkowym stylu😜
      P.s. Babeczko chcemy więcej... tylko szybko😉

      Usuń
  3. Uuu szybko proszę kolejną część bo oszaleję :) a gdyby doba miała 30 godzin to i tak byłoby nam mało i wciąż brakowałoby czasu na wszystko :) pozdrawiam i czekam na dalsze przygody

    OdpowiedzUsuń
  4. CZEKAM NA WIĘCEJ!!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Nigdy nie lubiłam Karola, więc mam nadzieję, że gorzko pożałuje swojego pojawienia się, a nawet tego że istnieje.

    OdpowiedzUsuń
  6. Cześć. Rozdział cudowny jak zawsze. Konrad coraz więcej zyskuje w moich oczach. Nie rozumiem jednak tony tych wszystkich komentarzy blagajacacych o powrót Karola i szczęśliwe zakończenie z tym typem. Dla mnie to nienormalne gdy facet się tak zachowuje. Te komentarze to chyba potwierdzenie zdolności samodestrukcyjnych kobiet. Pozdrawiam i trzymam kciuki za Konrada. Magda

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja wole Konrada

    OdpowiedzUsuń
  8. Więcej, więcej, więcej! :(

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam nadzieje że nie wróci to tego Karolka bo taki typ się nie zmieni . Czekam na więcej

    OdpowiedzUsuń
  10. A mi się wczoraj komputer zawiesił. Włączyłam Twoją stronę, zobaczyłam że nie ma nic nowego i nagle... wszystko znikło. Panika, bo to nowy i do tego pracowy. Ufff włączył się za chwilę i patrzę, a w tym czasie dodałaś nowe Głupstwo!:)

    Super! Chcę jeszcze, jeszcze!

    OdpowiedzUsuń
  11. Jejku, fajneee, Babeczko jak juz ten zdradziecki małpiszon musi sie zjawić to niech dostanie kosza i to solidnego. Nienawidzę takich typów jak Karol, Konrad może nie ideal ale wszystko lepsze od takiego wrednego, niewyżytego zdrajcy...

    OdpowiedzUsuń
  12. DOCZEKAŁAM SIĘ! :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Między tą dwójką wolę Karola. Facet ma jakikolwiek charakter. Chociaż przydałby się ktoś, kto nie lgnie do każdej napotkanej kobiety...

    OdpowiedzUsuń
  14. A ja jestem bardzo ciekawa czy Karol będzie próbował wrócić do Gabrysi.

    OdpowiedzUsuń
  15. Och błagam niech ona będzie z Karolem, w końcu stara miłość nie rdzewieje ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Dodaj dzisiaj kolejną część, błagam :( mam doła :(

    OdpowiedzUsuń
  17. Nareszcie Karol się pojawił :D

    OdpowiedzUsuń
  18. babeczko, karol musi być bo oni sa sobie przeznaczeni!!! bez dwóch zdan!!! oni musza być ze sobą!!! a te kobiety co wypisują ze karol jest zly, nie znaja co to prawdziwa milosc... wcześniej karol nie dojrzal do tej decyzji alw gabrysia wciąż ja kocha, tak samo jak karol kocha gabrysie... Konrad sam nie zachowal się fair w stosunku do gabrysi... i ja pragne Karola, więcej, więcej,wiecej, i jeszcze raz wiecej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam bardzo!!! Jaka prawdziwa miłość??? Yo ile ona ma miec lat 70 zeby dorosnac? Bo juz jest posunięty w latach z tego co pamiętam i skoro do tej pory sie nie zmienił to jasne na pewno Gabrysia go zmieni. I na pewno to z jego strony wielka miłość, chyba do własnego waclawa. Przepraszam, ze tak drastycznie, ale zdrada to zdrada i nie pierwszy i nie ostatni raz. Jasne niech sobie sama wbija w serce ten nóż. Brawo 😊 Babeczko nie usmiercaj, moze Karol Niech zostanie księdzem, Konrad ministrantem a Gabrysia organistka 😊😁

      Usuń
    2. Pomysł przedni, uśmiałam się na sama myśl o takim rozwoju sytuacji!!! Ale Karol jako ksiądz??? Oj, nie da rady, nie da :-D

      Usuń
    3. Jak juz kiedys pisalam, wyślij go do Tybetu, niech sie odmieni wewnętrznie ale tak na 100 lat najmniej 😊 Tybetu😊

      Usuń
  19. Jakbym tego nie zakończyła i tak część z Was będzie niezadowolona. Chyba że uśmiercę wszystkich bohaterów i Marysia zostanie sierotą? ;-) Bez obaw, aż tak krwawych zamiarów nie mam. No i poza tym, choć opowiadanie "wciąż się pisze" to scenę końcową już mam (częsta praktyka u mnie), więc zdania raczej nie zmienię.
    Buziaki
    Babeczka

    OdpowiedzUsuń
  20. Kiedy możemy spodziewać się kolejnej części? :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Kiedy będzie następna część Babeczko? :)

    OdpowiedzUsuń
  22. prawdziwa milosc taka ze czasami ludzie mimo swojego wieku nie dojrzewają do niej... a z tego co pamiętam to karol nie obiecal gabrysi... dokładnie nic jej nie obiecal, doskonale wiedziała jaki on jest!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zatem bylaby juz do reszty stuknieta gdyby wybrala przyszłość u boku podstarzalego lovelasa, który niczego jej nie obiecał, po gorącym powrocie o ile by wrócili do siebie nastalaby szara rzeczywistość, po której szanowne błękitne ptasiorzysko znów polazlo na baby-,w końcu niczego jej nie obiecywał. Mówię z obserwacji życia. Jezeli w opowiadaniu rozwinie sie to inaczej cóż taka wola Autorki, ale wydaje mi się ze nie ma co tuszować rzeczywistosci, samotny wilk zawsze pozostanie samotnym wilkiem, rpdzina to tylko zbędny balast. Sorry.
      ( do Babeczki: Kochana to Twoja wyobraznia i Ty rozwiniesz to jak zechcesz, nie umniejszam tutaj Twojej twórczości, jesteś fenomenalna i jedyna w swoim rodzaju <3 <3 <3 )

      Usuń
    2. Nie przeżywajcie tak tego opowiadania xDDDDD

      Usuń
  23. Babeczko Ty moja!
    Opowiadanie, jak zwykle świetne. Osobiście jestem zakochana w obydwu bohaterach, także będę zadowolona z każdego zakończenia. Chciałabym się tylko spytać, czy planujesz kontynuacje Krewnego? Osobiście uważam że jest to opowiadanie które powinno być kontynuowane, ale wiem też, że będzie to niezwykle trudne do zrobienia. Czekam na odpowiedź. :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Będzie coś dziś ? Bo nie wiem czy iść spać, czy czekać :D hahah :D pozdrawiam wszystkich czytelników a w szczególności BABECZKĘ - jesteś niesamowita <3

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.