Ech... Dlaczego doba nie ma trzydziestu godzin?
link do części V - klik
Głupstwo (VI) kontynuacja
– Przecież
żartowałem. Chciałem tylko cię przeprosić.
– I sądzisz, że to
takie proste? Kolacja, kilka banalnych słów i po wszystkim? – spytałam z nagłą
goryczą.
– Zapomniałaś o
kwiatach…
Nie byłam w stanie
zapanować nad zdradzieckimi łzami, które wymknęły się z moich oczu. Trzeba
przyznać, że Konrad od razu przestał być beztroski. Patrzył na mnie
zaniepokojony i zatroskany, delikatnie pieszcząc dłoń, którą położyłam na
stole. Coraz wyraźniej było widać, z jaką siłą gryzło go sumienie. Wrednie
pomyślałam, że mu się należało. W końcu ja też przepłakałam całą noc.
– Dobrze,
przyznaję, głupek ze mnie. I nie masz pojęcia, jak się cieszę, że się wtedy
pojawiłaś. Bo… – I tu raptownie zamilkł. Pewne słowa nie bardzo chciały przejść
mu przez gardło.
Ja również nie miałam
ochoty dłużej na ten temat dyskutować. Za to byłam głodna. Z zapałem
przystąpiłam do pałaszowania swojej porcji, kątem oka zauważając osłupienie na
twarzy Konrada.
– No co? –
Przełknęłam kęs, delektując się smakiem potrawy. – Zaprosiłeś mnie tu, żebym
jadła czy gapiła się na ciebie potępiająco?
– Jadła –
roześmiał się z ulgą, zabierając się za swoją porcję. – Na deser będzie coś
czekoladowego i daję słowo, że będzie ci smakowało.
– Oj, nieładnie.
Wycofałeś swoją kandydaturę.
– Przecież oboje
doskonale wiemy, że nic z tego. Przynajmniej dziś. I pewnie jutro też. I
pojutrze – westchnął z rezygnacją.
– Kara musi być –
oznajmiłam, zastanawiając się z roztargnieniem, czy uda mi się oblizać
ukradkiem talerz. Pyszne to wszystko było ponad wszelkie wyobrażenie. Z drugiej
strony po tych cielistych majtasach oraz wytwornym wyglądzie podczas ostatnich
odwiedzin, Konrada chyba już nic nie zniechęci. W tym momencie całkiem
przypadkiem spojrzałam w kierunku okna, tego tuż za plecami mojego towarzysza i
zdrętwiałam. Mało brakowało, a zakrztusiłabym się popijaną wodą.
Bo za szybą ujrzałam
Karola. Z tym niepokornym czarnym kołtunem na łbie, z wyraźnie malującą się na
twarzy wściekłością, wyglądał jak zapowiedź bardzo poważnych kłopotów. Gapił
się akurat prosto w plecy swego potencjalnego konkurenta, więc nie zauważył, że
ja go zauważyłam. Odwróciłam wzrok, bardzo powoli odstawiłam kieliszek z wodą, a
potem splotłam drżące dłonie na kolanach. Konrad wstał, z zamiarem udania się
po zapowiedziany deser, ale chyba zorientował się, że coś jest nie tak.
Podszedł do mnie, a potem kucnął i bardzo delikatnie pogładził mnie kciukiem po
policzku.
– Co się stało?
Strasznie pobladłaś.
– Hormony we mnie
szaleją – uśmiechnęłam się nieszczerze. – Lekarz powiedział, że to minie, gdy
przestanę karmić i, no wiesz…
Nie był kobietą, nie
był w ciąży, mogłam mu wcisnąć dowolne głupstwo, byle tylko miało ręce i nogi. Chyba
uwierzył, chociaż nadal wyglądał na zaniepokojonego.
– Chcesz się
położyć? A może wrócić do domu?
Jeszcze czego! Za
bezpiecznymi murami krążyła gdzieś wściekła małpa, o, pardon, wściekły goryl,
wolałam więc zostać tutaj. Przynajmniej dopóty, dopóki nie zapanuję nad chaosem
w mojej głowie i miękkimi kolanami. Co ten bydlak tu robił? Najwyraźniej mnie
śledził, bo skąd inaczej wiedziałby, że tu jestem? I dlaczego śledził? Chociaż
w zasadzie to proste. Wpadł z niezapowiedzianą wizytą do swego domu, bo w końcu
jeszcze go nie sprzedał, po czym zobaczył jak jego dawna zdobycz wybiera się na
randkę. Zaciekawiony podążył za nią i odkrył, że ma rywala. Strasznie głupie,
bo przecież nigdy nie byliśmy parą. Chciał mnie tylko przelecieć. Spojrzałam
Konradowi prosto w oczy. Też bydlak, ale u niego było chociaż widać chęć
poprawy. Miałam pecha, bo w jednym się zakochałam, a do drugiego czułam dziwną
słabość. Z deszczu pod rynnę, pomyślałam ponuro, po czym zdecydowałam, że czas
na odwet. Zacznę od Karola…
– Przynieś ten
deser – powiedziałam, siląc się na beztroski ton. Konradowi nie trzeba było dwa
razy powtarzać. Obsłużył mnie elegancko i po chwili oboje zachwycaliśmy się
czymś, co nazywało się Czarodziejska Fantazja i tak właśnie smakowało. Kiedy
skończyłam swoją porcję, ukradkiem zerknęłam z stronę okna. Oczywiście Karol
nadal tam sterczał, wlepiając gały w Konrada. Z satysfakcją pomyślałam, że mu
się należało, a potem przyszło mi do głowy, że to o wiele za mało. Więc po
prostu wstałam, obeszłam stół i wpakowałam się na kolana zaskoczonemu Konradowi.
Objęłam go za szyję i przygryzając wargę, figlarnie spojrzałam w oczy.
– To pewnie ta
twoja zemsta – mruknął, kładąc dłonie na moich biodrach. – Jak już doprowadzisz
mnie do szaleństwa, to wstaniesz i oznajmisz, że pora wracać do domu.
– Coś w tym
rodzaju – przyznałam uczciwie. – Ciekawe czy łatwo mi pójdzie?
– Oj, łatwo,
łatwo.
– Masz na myśli
twoje szaleństwo czy to, że opuszczę cię bez żalu? – Opuszkiem palca powiodłam
wzdłuż linii podbródka, z zaciekawieniem obrysowałam kontur twarzy, a na samym
końcu dotknęłam jego ust. Kiedy bardzo delikatnie przygryzł go zębami, poczułam
mrowienie na całym ciele. Dziwnie niepokojące, bo przypominało to podniecenie.
Tak długo nie czułam niczego podobnego, że teraz zamiast wycofać się,
postanowiłam poigrać z ogniem. Zapomniałam nawet o Karolu za oknem, który z
pewnością nie zrezygnował z przedstawienia, jakie mu zafundowałam. Jedną ręką
objęłam Konrada za szyję, drugą położyłam na jego piersi, ustami dotknęłam
warg. W szaro-błękitnych oczach widziałam słabo maskowane pożądanie, czułam je
w jego oddechu, w uścisku silnych rąk, w szybkim biciu serca. Przymknęłam
powieki pozwalając mu na więcej. To był pocałunek pełen pasji, namiętności, ale
jednocześnie delikatny i jakby odrobinę powściągliwy. Niczego nie żądał, niczego
nie nakazywał, lecz kusił i uwodził, powoli doprowadzając do stanu wrzenia.
Teraz to ja przestałam być delikatna. Zacisnęłam dłonie na jego ramionach,
oparłam się na muskularnym torsie, z euforią przyjmując fakt, że ręce Konrada
wślizgnęły się pod materiał sukienki i błądziły teraz po moim ciele bez
jakiegokolwiek skrępowania. Całowałam go, smakowałam, drażniłam czubkiem języka
wnętrze jego ust. A kiedy to przerwał i jego wargi zaczęły błądzić po mojej
szyi, utonęłam w niespodziewanym przypływie nagłego pożądania.
No i właśnie wtedy
rozległ się brzęk tłuczonej szyby…
Oszołomiona spojrzałam
na mężczyznę, który stał obok nas, z szaleństwem w oczach i wyraźnie wypisaną
na twarzy wściekłością. Przez ułamek sekundy nie potrafiłam jasno ocenić
sytuacji; do tego stopnia zatraciłam się w pocałunku z Konradem, że zapomniałam
o gorylu za oknem. Niesamowite! I cudowne zarazem!
Za to mój towarzysz
odzyskał zimną krew znacznie szybciej. Wstał, zmuszając mnie do zajęcia miejsca
za jego plecami i bez strachu stawił czoła rozjuszonemu intruzowi.
– Znam cię –
powiedział na początek beznamiętnym tonem. – Ale nie bardzo rozumiem, co tu
robisz?
– Muszę z nią
porozmawiać! – syknął Karol, nie spuszczając ze mnie wzroku.
– Akurat teraz? –
W głosie Konrada dało się wyczuć ostrzegawczy ton. Chyba jednak był nie mniej
wściekły od swego przeciwnika. – Krótka piłka, zabieraj swoje dupsko i wynoś
się, albo ja ci w tym pomogę. I możesz być pewien, że nie będę delikatny.
– Gabrysiu!
Maleńka… Musimy porozmawiać. – Teraz kudłacz zwrócił się bezpośrednio do mnie.
– Od dawna chciałem to zrobić, ale…
– Nic tak nie
mobilizuje sił, jak konkurencja? – spytałam z drwiną. Przy słowie Maleńka
drgnęło mi serce, ale sekundę później pojawiło się wspomnienie tych chwil, gdy
ja cierpiałam, a on się gził z ukochaną i od razu mi przeszło. – Nigdzie się
stąd nie ruszam. I chętnie popatrzę, jak wylatujesz stąd na zbity pysk.
babeczko, ja się pochlastam... no znow w tak wspaniałym momencie skonczylas :( :( :( ja chce więcej!!!
OdpowiedzUsuńMało uzasadnione to nagłe pojawienie się Karola. Wyskoczył jak diabeł z pudełka. Zobaczymy co będzie dalej. Aga
OdpowiedzUsuńW całkiem ciekawym momencie się pojawił, nie sądzisz? Ani za późno ani za wcześnie. Może trochę jak ten Filip z konopì, ale jednak zapowiada się zwrot akcji taki w babeczkowym stylu😜
UsuńP.s. Babeczko chcemy więcej... tylko szybko😉
Uuu szybko proszę kolejną część bo oszaleję :) a gdyby doba miała 30 godzin to i tak byłoby nam mało i wciąż brakowałoby czasu na wszystko :) pozdrawiam i czekam na dalsze przygody
OdpowiedzUsuńCZEKAM NA WIĘCEJ!!!!
OdpowiedzUsuńNigdy nie lubiłam Karola, więc mam nadzieję, że gorzko pożałuje swojego pojawienia się, a nawet tego że istnieje.
OdpowiedzUsuńCześć. Rozdział cudowny jak zawsze. Konrad coraz więcej zyskuje w moich oczach. Nie rozumiem jednak tony tych wszystkich komentarzy blagajacacych o powrót Karola i szczęśliwe zakończenie z tym typem. Dla mnie to nienormalne gdy facet się tak zachowuje. Te komentarze to chyba potwierdzenie zdolności samodestrukcyjnych kobiet. Pozdrawiam i trzymam kciuki za Konrada. Magda
OdpowiedzUsuńCudne!
OdpowiedzUsuńJa wole Konrada
OdpowiedzUsuńWięcej, więcej, więcej! :(
OdpowiedzUsuńMam nadzieje że nie wróci to tego Karolka bo taki typ się nie zmieni . Czekam na więcej
OdpowiedzUsuńA mi się wczoraj komputer zawiesił. Włączyłam Twoją stronę, zobaczyłam że nie ma nic nowego i nagle... wszystko znikło. Panika, bo to nowy i do tego pracowy. Ufff włączył się za chwilę i patrzę, a w tym czasie dodałaś nowe Głupstwo!:)
OdpowiedzUsuńSuper! Chcę jeszcze, jeszcze!
Jejku, fajneee, Babeczko jak juz ten zdradziecki małpiszon musi sie zjawić to niech dostanie kosza i to solidnego. Nienawidzę takich typów jak Karol, Konrad może nie ideal ale wszystko lepsze od takiego wrednego, niewyżytego zdrajcy...
OdpowiedzUsuńDOCZEKAŁAM SIĘ! :)
OdpowiedzUsuńMiędzy tą dwójką wolę Karola. Facet ma jakikolwiek charakter. Chociaż przydałby się ktoś, kto nie lgnie do każdej napotkanej kobiety...
OdpowiedzUsuńA ja jestem bardzo ciekawa czy Karol będzie próbował wrócić do Gabrysi.
OdpowiedzUsuńOch błagam niech ona będzie z Karolem, w końcu stara miłość nie rdzewieje ;)
OdpowiedzUsuńDodaj dzisiaj kolejną część, błagam :( mam doła :(
OdpowiedzUsuńNareszcie Karol się pojawił :D
OdpowiedzUsuńbabeczko, karol musi być bo oni sa sobie przeznaczeni!!! bez dwóch zdan!!! oni musza być ze sobą!!! a te kobiety co wypisują ze karol jest zly, nie znaja co to prawdziwa milosc... wcześniej karol nie dojrzal do tej decyzji alw gabrysia wciąż ja kocha, tak samo jak karol kocha gabrysie... Konrad sam nie zachowal się fair w stosunku do gabrysi... i ja pragne Karola, więcej, więcej,wiecej, i jeszcze raz wiecej
OdpowiedzUsuńPrzepraszam bardzo!!! Jaka prawdziwa miłość??? Yo ile ona ma miec lat 70 zeby dorosnac? Bo juz jest posunięty w latach z tego co pamiętam i skoro do tej pory sie nie zmienił to jasne na pewno Gabrysia go zmieni. I na pewno to z jego strony wielka miłość, chyba do własnego waclawa. Przepraszam, ze tak drastycznie, ale zdrada to zdrada i nie pierwszy i nie ostatni raz. Jasne niech sobie sama wbija w serce ten nóż. Brawo 😊 Babeczko nie usmiercaj, moze Karol Niech zostanie księdzem, Konrad ministrantem a Gabrysia organistka 😊😁
UsuńPomysł przedni, uśmiałam się na sama myśl o takim rozwoju sytuacji!!! Ale Karol jako ksiądz??? Oj, nie da rady, nie da :-D
UsuńJak juz kiedys pisalam, wyślij go do Tybetu, niech sie odmieni wewnętrznie ale tak na 100 lat najmniej 😊 Tybetu😊
UsuńJakbym tego nie zakończyła i tak część z Was będzie niezadowolona. Chyba że uśmiercę wszystkich bohaterów i Marysia zostanie sierotą? ;-) Bez obaw, aż tak krwawych zamiarów nie mam. No i poza tym, choć opowiadanie "wciąż się pisze" to scenę końcową już mam (częsta praktyka u mnie), więc zdania raczej nie zmienię.
OdpowiedzUsuńBuziaki
Babeczka
Kiedy możemy spodziewać się kolejnej części? :)
OdpowiedzUsuńKiedy będzie następna część Babeczko? :)
OdpowiedzUsuńprawdziwa milosc taka ze czasami ludzie mimo swojego wieku nie dojrzewają do niej... a z tego co pamiętam to karol nie obiecal gabrysi... dokładnie nic jej nie obiecal, doskonale wiedziała jaki on jest!!!!!
OdpowiedzUsuńZatem bylaby juz do reszty stuknieta gdyby wybrala przyszłość u boku podstarzalego lovelasa, który niczego jej nie obiecał, po gorącym powrocie o ile by wrócili do siebie nastalaby szara rzeczywistość, po której szanowne błękitne ptasiorzysko znów polazlo na baby-,w końcu niczego jej nie obiecywał. Mówię z obserwacji życia. Jezeli w opowiadaniu rozwinie sie to inaczej cóż taka wola Autorki, ale wydaje mi się ze nie ma co tuszować rzeczywistosci, samotny wilk zawsze pozostanie samotnym wilkiem, rpdzina to tylko zbędny balast. Sorry.
Usuń( do Babeczki: Kochana to Twoja wyobraznia i Ty rozwiniesz to jak zechcesz, nie umniejszam tutaj Twojej twórczości, jesteś fenomenalna i jedyna w swoim rodzaju <3 <3 <3 )
Nie przeżywajcie tak tego opowiadania xDDDDD
Usuńbabeczko dodasz cos dzisiaj?
OdpowiedzUsuńBabeczko Ty moja!
OdpowiedzUsuńOpowiadanie, jak zwykle świetne. Osobiście jestem zakochana w obydwu bohaterach, także będę zadowolona z każdego zakończenia. Chciałabym się tylko spytać, czy planujesz kontynuacje Krewnego? Osobiście uważam że jest to opowiadanie które powinno być kontynuowane, ale wiem też, że będzie to niezwykle trudne do zrobienia. Czekam na odpowiedź. :)
Będzie coś dziś ? Bo nie wiem czy iść spać, czy czekać :D hahah :D pozdrawiam wszystkich czytelników a w szczególności BABECZKĘ - jesteś niesamowita <3
OdpowiedzUsuń