czwartek, 28 kwietnia 2016

Głupstwo (IX) kontynuacja

Opanował mnie ostatnio konsumpcjonizm w najczystszej postaci. Nie zważając na stan zdrowia, udałam się do pobliskiej galerii handlowej i po godzinie z niesmakiem stwierdziłam, że większość rzeczy, które chciałam kupić, będę musiała zamówić przez internet. Dlaczego? Bo w sklepach, choć wydaje się, że są przeładowane towarem, wybór tak naprawdę jest niewielki. Nędzny. I wszystko na jedno kopyto. Buty, torebki, ciuchy... A ja tak lubię pomacać sobie kupowany towar ;-)

link do części VIII - klik 

         Głupstwo (IX) kontynuacja
Sama sobie się dziwię, że się na to zgodziłam. Stałam teraz przed lustrem, krygując się i mizdrząc, zastanawiając czy i tym razem nie ubrać nieśmiertelnych gaci poporodowych. Chociaż… Konrada nie odstraszyły, więc Karola pewnie też nie zniechęcą. O ile oczywiście do czegokolwiek by doszło. W tym momencie poczułam wyrzuty sumienia, bo zełgałam Konradowi, że dziś nie mogę się spotkać. Nieładnie. Przysiadłam na skraju łóżka, zamyślając się. Potem z głośnym westchnieniem sięgnęłam po telefon. Nie chciałam kłamać, bo sama najlepiej wiedziałam, jak takie kłamstwa bolą. Zaczęłam pisać esemesa i nagle przerwałam. Brutalna prawda też bywa bolesna, pomyślałam niechętnie. Pal licho, gdyby przypadkiem się wydało, wytłumaczę mu, że było to nieplanowane.
– Jesteś gotowa? – Dorka wciąż była na mnie wściekła. Dobitnie wytłumaczyła mi, kim według niej jest Karol i co powinnam zrobić. Ale była jeszcze Marysia, tajemnica, której nie zdołałam zachować. Pozostało zadać sobie pytanie czy robiłam to ze względu na nią, czy też żywiłam jakąś głupią nadzieję, że wszystko można naprawić, a Karol dozna nagłego olśnienia, zakochując się bez pamięci.
– Jestem. Nie patrz na mnie z takim potępieniem. Kolacja, rozmowa, powrót do domu. Naprawdę nie mam ochoty na nic więcej.
– Wtedy też nie miałaś.
– Na początku. Później… Później tak i to był poważny błąd. Należało zaufać intuicji.
– No dobrze – odparła z niechęcią. – Masz dwie godziny, ani minuty więcej. Co na to wszystko Konrad?
– Nie powiedziałam mu.
– Głupio.
– Może, ale doszłam do wniosku, że zadam mu niepotrzebny cios za cenę mojego czystego sumienia.
– No tak… Tutaj akurat masz rację. Wiesz, to trochę dziwne, co teraz powiem, ale sądzę, że Konrad naprawdę się w tobie zakochał. Nie powinnaś umawiać się z Karolem inaczej, jak w obecności całego tabunu osób trzecich.
– Gdybym nie się nie wygadała, w ogóle nie byłoby mowy o jakimkolwiek spotkaniu.
– A tak jest? Niby po co?
– Na pewno nie z powodu chęci naprawienia naszego związku – odparłam z lekką ironią. Troskliwa czy nie, ale zaczynała działać mi na nerwy.
Przed furtką czekała taksówka i Karol. Minę miał niezwykle zadowoloną, czym od razu mnie zirytował. Podałam jeszcze Dorce nazwę restauracji, do której mieliśmy jechać i wsiadłam do środka. Nie miałam ochoty na rozmowę, więc gapiłam się w okno. Za to Karol najwyraźniej miał.
– Jesteś dziwnie cicha. I wyglądasz na niezadowoloną.
– Nie miałam ci mówić o Marysi.
– Dlaczego? – zdumiał się, usiłując objąć mnie ramieniem. – Może i nie lubię dzieci, ale wiesz, ona jest moja. To trochę zmienia sytuację.
– Tak. Będziesz płacił alimenty – powiedziałam mściwie, odtrącając jego ramię. – Siedź spokojnie, zapnij pas i trzymaj łapy przy sobie.
– Mogę płacić – zgodził się dziwnie ochoczo. – Zdążyłem dziś złożyć pozew rozwodowy.
– Tak szybko? No cóż, zapomniałam że masz w tym niemałą wprawę.
– Będziesz piąta – poweselał, wygodnie się rozsiadając. Nie stracił nic ze swojej bezczelności, wręcz przeciwne. Widomość o dziecku ucieszyła go nie ze względu na swój przekaz, ale dlatego, że zyskał właśnie nadzieję, iż do siebie wrócimy. Wzruszyłam ramionami, zerkając na niego ukradkiem. Niewiele się zmienił, chociaż ja dostrzegałam teraz więcej szczegółów. A może inaczej? Potrafiłam spojrzeć na jego fizyczną atrakcyjność krytycznym okiem. Nie bez znaczenia była też dobrze zapowiadająca się znajomość z Konradem. No właśnie… Dorka twierdziła, że on jest zakochany. To mnie zaniepokoiło, bo ja nie byłam. I za nic w świecie nie chciałam potraktować go tak, jak mnie potraktował Karol.
– Gdzie jedziemy? – Nagle olśniło mnie, że restauracja, w której ponoć mieliśmy spędzić wieczór, leży dokładnie po przeciwnej stronie miasta.
– Niespodzianka.
– Moja siostra cię zabije.
– Daj spokój – skrzywił się. – Jesteś pełnoletnia.
Bez słowa otworzyłam torebkę, chcąc wyjąc telefon i sprawdzić, czy nie dzwonił Konrad, ale po krótkiej chwil cicho zaklęłam. Karol patrzył na mnie rozweselony, chociaż to, że zapomniałam komórki z pewnością nie było jego winą.
– Jak tam ukochana żonka? – spytałam, bo na kimś musiałam wyładować swoją irytację.
– Która? Ta była czy ta przyszła?
– Ta, która jest twoją wielką miłością.
– Było, minęło, nie wróci – machnął ręką. – Prawie jesteśmy.
Nie znałam za dobrze tej okolicy, zwłaszcza że przez ostatnie lata, sporo się tutaj zmieniło. Nowe osiedla, nowe ulice, wszystko było inne. Na dodatek wysiedliśmy wcale nie przed restauracją, a przed stylową willą.
– Zaczynam żałować, że się zgodziłam – powiedziałam niechętnie patrząc na budynek. – Co knujesz?
– Kolację.
– Akurat – mruknęłam, lecz bez sprzeciwu dałam się wprowadzić do środka. Znajdowały się tutaj cztery, może pięć mieszkań. Weszliśmy na piętro, Karol wygrzebał klucz z kieszeni i po dżentelmeńsku przepuścił mnie w drzwiach, jednocześnie zapalając światło. Ukazał się obszerny przedpokój, z którego widać było kawałek salonu. Wszystko utrzymane w pastelowej tonacji, nowoczesne i stylowe zarazem, słowem takie wnętrza, jakie zawsze mi się podobały. Odebrał ode mnie płaszcz, a potem szybko rozpalił w kominku, podczas gdy ja usiadłam w fotelu, obserwując go bez słowa.
– No dobrze – zadowolony zatarł dłonie. – Od czego zaczniemy? Szampan? Wino? Seks? Upojny seks?
– Nie piję, bo karmię i nie sypiam z żonatymi.
– Daj spokój Gabrysiu. Mam ci przypomnieć ile razy mówiłaś nie, a potem i wychodziło na moje?
Przygryzłam wargi. W zasadzie to Karol wyglądał tak jak dawniej. Na głowie artystyczny nieład, ślad zarostu, ciemne, hipnotyzujące oczy. Ubrany był w błękitną koszulę i w sprane dżinsy, co dodatkowo podkreślało jego karnację i mroczny wygląd. Kawał ciacha, jak to mówiła moja dawna przyjaciółka. Od siebie mogłam dodać, że akurat to ciacho, było mocno ciężkostrawne.
– Zgodziłam się na spotkanie, bo mieliśmy rozmawiać o naszej córce.
– E tam – machnął lekceważąco ręką. – Przecież ślepy by zauważył, że jest moja. O czym tu rozmawiać?
– Marysia to wdzięczny temat do dyskusji – uśmiechnęłam się z przekąsem. – Ale co ty możesz o tym wiedzieć?
Zanim odpowiedział, zajął miejsce tuż naprzeciwko, siadając na kwadratowej pufie. Łokcie oparł o kolana, głowę podparł dłońmi i wpatrywał się we mnie bez słowa. Wbrew samej sobie poczułam żal. Czyżbym popełniła błąd nie dając mu wtedy drugiej szansy? Czyżbym powtórzyła go, upierając się przy swojej racji teraz? Może warto było powiedzieć „spróbujmy”? Tylko że Konrad…
Karol pochylił się ku mnie i po raz pierwszy serce zabiło mi znacznie szybciej.
– Gabrysiu – z niespotykaną jak na niego powagą, ujął obie moje dłonie. – Nie chciałem dopuścić do siebie tej myśli, ale doskonale wiem, że jesteś we mnie zakochana. To dlatego się tak wściekłaś, gdy przyjechałem z Ewą.
– Ja się wściekłam? Nie przypominam sobie. I już nie jestem w tobie zakochana.
– A w kim? W tym facecie, z którym się całowałaś? Nie wierzę.
– Dokładnie w tym, który podbił ci oko – gładko skłamałam. – Dlaczego to aż tak niewiarygodne?
– Przeczucie – uśmiechnął się lekko. – Wiesz co mi się przypomniało? Nasza rozmowa, kiedy jechaliśmy nad morze.
– Chwilowe zawieszenie broni – odpowiedziałam uśmiechem.
– Nie tęsknisz za seksem ze mną?
– Bo ja wiem? – Zakłopotałam się. W tej akurat kwestii zachowałam zdrowy rozsądek, chociaż podejrzewałam, że to jednak sprawka cholernych hormonów. Serce drżało, lecz cała reszta pozostała odporna. No, nie całkiem, bo ostatni pocałunek z Konradem był… był… Z trudem przyznałam, że był taki, jak te na samym początku z Karolem.
– Byłaś śliczna, ale teraz jesteś jeszcze piękniejsza – powiódł palcem po moich ustach. – Wiesz że nie jestem najlepszy w opanowywaniu własnych pragnień?
– Wiem. – Odruchowo spojrzałam w dół, pomiędzy jego uda i od razu się zaczerwieniłam. Bynajmniej nie dlatego, że coś zobaczyłam.
– Ty też nie jesteś – niski, seksowny głos Karola kusił i obiecywał, ale echo dawnego rozgoryczenia i bólu powróciło. Jednak było to tylko echo. Zbyt słabe, abym stanowczo powiedziała „żegnaj” i najzwyczajniej w świecie się ulotniła.
– Potrafię być – odparłam, posyłając mu miażdżące spojrzenie. – Zwłaszcza że nigdy mnie nie przeprosiłeś.
– Nie? Myślałem że to oczywiste.
– Niby co? – rozzłościłam się. – I gdzie ta kolacja? Głodna jestem!
Zerknął na zegarek.
– Będzie za pięć minut. Nie sądziłaś chyba, że sam coś przygotuję?
– Byłoby miło. A gdzie Ewunia?
– Mieszkam sam od dwóch tygodni. Musiałem od niej odpocząć, a spotkanie z tobą utwierdziło mnie w przekonaniu, że czas na rozwód.
– Jesteś beznadziejnym kandydatem na męża.
- Wierzyłem że z Ewą będzie inaczej – zamyślił się, a potem nagle poweselał. – Będę musiał spróbować jeszcze raz.
Nie zdążyłam powiedzieć, co sądzę o tym pomyśle, ponieważ rozległ się cichy dźwięk dzwonka przy drzwiach. Mina mi nieco zrzedła, gdy Karol zapłacił i zaczął wypakowywać potrawy.
– Sushi? A gdzie mięsko? – spytałam z nutą tęsknoty w głosie.
– To też mięsko. Tyle że rybie. I zdrowsze.
– Jak bym chciała zdrowo się odżywiać, jadłabym owies z wodą – mruknęłam. – Albo jakieś durne jagody gnojki…
– Goi. Jagody goi.
– Nieważne. Na początek daj te kawałki z łososiem. Łosoś w każdym bądź razie może być – oświadczyłam wspaniałomyślnie, sięgając po butelką z sosem sojowym. – I nie nalewaj mi wina – dodałam, widząc jak zamierza napełnić mój kieliszek. – Woda lub herbata wystarczy.
 

20 komentarzy:

  1. chyba to tak trochę za szybko napisane... ale ciesze się babeczko ze starasz się pogodzić gusta czytelniczek co do wyboru miedzy karolem i Konradem. mam nadzieje ze jak nadejdzie zakończenie będzie rewelacyjne

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cal już mam, nawet napisany. Ale droga do niego okazała się nieco dłuższa i bardziej pokrętna niż zakładałam...

      Usuń
  2. Zdecydowanie wolę Konrada, nie wierze w przemianę faceta a już na pewno nie w wieku Karola. Pozdrawiam Natalia

    OdpowiedzUsuń
  3. Karol, Karol tylko Karol ! No kocham tego bezczela <3 jest taki bezczelny, że zarazem taki kochany. Wierze w jego przemianę. Muszą być razem !! :) Konrad zrozumie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Karol❤❤❤❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie "w każdym bądź razie" tylko "w każdym razie" albo "bądź co bądź" ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. "jagody gnojki" :D Prawdziwą zagadką dla mnie jest to, skąd Ty Babeczko bierzesz swoje teksty! Z niecierpliwością czekam na kolejne części :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Droga Babeczko,
    bardzo lubię Twoje opowiadania, ale rzuca mi się w oczy jeden, mały chochlik - w każdym bądź razie, zamiast w każdym razie. Wiem, że to drobiazg, ale byłabym wdzięczna gdybyś zwracała na to uwagę. :-)
    Trzymaj się ciepło Babeczko.
    Ps. Nie musisz nawet publikować tego komentarza. ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na odwrót - w każdym razie, zamiast w każdym bądź razie. W każdym razie jest całkowicie poprawne.

      Usuń
    2. No przecież autorka komentarza napisała to samo...

      Usuń
  8. jedno jest pewne, będzie rewelacyjnie

    OdpowiedzUsuń
  9. Póki co TeamKonrad! ;p
    M.

    OdpowiedzUsuń
  10. O rety jak ja nie lubię tej bohaterki. Mściwa egoistka. Niech bierze Karola z Ewą a Konrad oby szybko i bezboleśnie przejrzał na oczy i pojawił się w innym opowiadaniu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, zgadzam się z Tobą jakaś ona niestabilna. A Karolek to jakaś mierna imitacja mężczyzny.

      Usuń
  11. Super!!! Niech ona będzie z Karolem! W końcu nawet taki drań jak on może się zmienić ;)
    Paulina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem może się zmienić ale chyba tylko na gorsze draństwo;-)

      Usuń
  12. Jak zwykle super i jak zwykle za krótko :) A tak przy okazji mam pytanie: czy miałaś kiedyś w planach opowiadanie, w którym narratorem byłby mężczyzna? A może już takie powstało i mimo, że jestem Twoją stałą czytelniczką je przeoczyłam? Tak czy siak fajnie byłoby zobaczyć jakąś historię widzianą "jego" oczami.
    Życzę weny, a przede wszystkim dużo wolnego czasu!
    Magda

    OdpowiedzUsuń
  13. Niech będzie z Karolem, albo z Konradem, obojętnie - wszyscy są tu siebie warci.

    OdpowiedzUsuń
  14. Hmm.. Ładnie napisane, ale definitywnie wolę Konrada :P
    Jeszcze takie pytanko: Myślałaś może o kontynuacji "Czasu poświęconego zemście"? Przyznam że bardzo się stęskniłam za Bastianem :( już nawet powrót do starych opowiadań nie pomaga!
    Pozdrawiam Cię Babeczko :*
    Carey

    OdpowiedzUsuń
  15. Kiedy będzie Głupstwo? :-)

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.