Opanował mnie ostatnio konsumpcjonizm w najczystszej postaci. Nie zważając na stan zdrowia, udałam się do pobliskiej galerii handlowej i po godzinie z niesmakiem stwierdziłam, że większość rzeczy, które chciałam kupić, będę musiała zamówić przez internet. Dlaczego? Bo w sklepach, choć wydaje się, że są przeładowane towarem, wybór tak naprawdę jest niewielki. Nędzny. I wszystko na jedno kopyto. Buty, torebki, ciuchy... A ja tak lubię pomacać sobie kupowany towar ;-)
link do części VIII - klik
Głupstwo (IX) kontynuacja
Sama sobie się dziwię,
że się na to zgodziłam. Stałam teraz przed lustrem, krygując się i mizdrząc,
zastanawiając czy i tym razem nie ubrać nieśmiertelnych gaci poporodowych.
Chociaż… Konrada nie odstraszyły, więc Karola pewnie też nie zniechęcą. O ile
oczywiście do czegokolwiek by doszło. W tym momencie poczułam wyrzuty sumienia,
bo zełgałam Konradowi, że dziś nie mogę się spotkać. Nieładnie. Przysiadłam na
skraju łóżka, zamyślając się. Potem z głośnym westchnieniem sięgnęłam po
telefon. Nie chciałam kłamać, bo sama najlepiej wiedziałam, jak takie kłamstwa
bolą. Zaczęłam pisać esemesa i nagle przerwałam. Brutalna prawda też bywa
bolesna, pomyślałam niechętnie. Pal licho, gdyby przypadkiem się wydało, wytłumaczę
mu, że było to nieplanowane.
– Jesteś gotowa? –
Dorka wciąż była na mnie wściekła. Dobitnie wytłumaczyła mi, kim według niej
jest Karol i co powinnam zrobić. Ale była jeszcze Marysia, tajemnica, której
nie zdołałam zachować. Pozostało zadać sobie pytanie czy robiłam to ze względu
na nią, czy też żywiłam jakąś głupią nadzieję, że wszystko można naprawić, a
Karol dozna nagłego olśnienia, zakochując się bez pamięci.
– Jestem. Nie
patrz na mnie z takim potępieniem. Kolacja, rozmowa, powrót do domu. Naprawdę
nie mam ochoty na nic więcej.
– Wtedy też nie
miałaś.
– Na początku.
Później… Później tak i to był poważny błąd. Należało zaufać intuicji.
– No dobrze –
odparła z niechęcią. – Masz dwie godziny, ani minuty więcej. Co na to wszystko
Konrad?
– Nie powiedziałam
mu.
– Głupio.
– Może, ale
doszłam do wniosku, że zadam mu niepotrzebny cios za cenę mojego czystego
sumienia.
– No tak… Tutaj
akurat masz rację. Wiesz, to trochę dziwne, co teraz powiem, ale sądzę, że
Konrad naprawdę się w tobie zakochał. Nie powinnaś umawiać się z Karolem
inaczej, jak w obecności całego tabunu osób trzecich.
– Gdybym nie się
nie wygadała, w ogóle nie byłoby mowy o jakimkolwiek spotkaniu.
– A tak jest? Niby
po co?
– Na pewno nie z
powodu chęci naprawienia naszego związku – odparłam z lekką ironią. Troskliwa
czy nie, ale zaczynała działać mi na nerwy.
Przed furtką czekała
taksówka i Karol. Minę miał niezwykle zadowoloną, czym od razu mnie zirytował. Podałam
jeszcze Dorce nazwę restauracji, do której mieliśmy jechać i wsiadłam do
środka. Nie miałam ochoty na rozmowę, więc gapiłam się w okno. Za to Karol
najwyraźniej miał.
– Jesteś dziwnie
cicha. I wyglądasz na niezadowoloną.
– Nie miałam ci
mówić o Marysi.
– Dlaczego? –
zdumiał się, usiłując objąć mnie ramieniem. – Może i nie lubię dzieci, ale
wiesz, ona jest moja. To trochę zmienia sytuację.
– Tak. Będziesz
płacił alimenty – powiedziałam mściwie, odtrącając jego ramię. – Siedź
spokojnie, zapnij pas i trzymaj łapy przy sobie.
– Mogę płacić –
zgodził się dziwnie ochoczo. – Zdążyłem dziś złożyć pozew rozwodowy.
– Tak szybko? No
cóż, zapomniałam że masz w tym niemałą wprawę.
– Będziesz piąta –
poweselał, wygodnie się rozsiadając. Nie stracił nic ze swojej bezczelności,
wręcz przeciwne. Widomość o dziecku ucieszyła go nie ze względu na swój
przekaz, ale dlatego, że zyskał właśnie nadzieję, iż do siebie wrócimy. Wzruszyłam
ramionami, zerkając na niego ukradkiem. Niewiele się zmienił, chociaż ja
dostrzegałam teraz więcej szczegółów. A może inaczej? Potrafiłam spojrzeć na
jego fizyczną atrakcyjność krytycznym okiem. Nie bez znaczenia była też dobrze
zapowiadająca się znajomość z Konradem. No właśnie… Dorka twierdziła, że on
jest zakochany. To mnie zaniepokoiło, bo ja nie byłam. I za nic w świecie nie
chciałam potraktować go tak, jak mnie potraktował Karol.
– Gdzie jedziemy?
– Nagle olśniło mnie, że restauracja, w której ponoć mieliśmy spędzić wieczór,
leży dokładnie po przeciwnej stronie miasta.
– Niespodzianka.
– Moja siostra cię
zabije.
– Daj spokój –
skrzywił się. – Jesteś pełnoletnia.
Bez słowa otworzyłam
torebkę, chcąc wyjąc telefon i sprawdzić, czy nie dzwonił Konrad, ale po
krótkiej chwil cicho zaklęłam. Karol patrzył na mnie rozweselony, chociaż to,
że zapomniałam komórki z pewnością nie było jego winą.
– Jak tam ukochana
żonka? – spytałam, bo na kimś musiałam wyładować swoją irytację.
– Która? Ta była
czy ta przyszła?
– Ta, która jest
twoją wielką miłością.
– Było, minęło,
nie wróci – machnął ręką. – Prawie jesteśmy.
Nie znałam za dobrze
tej okolicy, zwłaszcza że przez ostatnie lata, sporo się tutaj zmieniło. Nowe
osiedla, nowe ulice, wszystko było inne. Na dodatek wysiedliśmy wcale nie przed
restauracją, a przed stylową willą.
– Zaczynam
żałować, że się zgodziłam – powiedziałam niechętnie patrząc na budynek. – Co
knujesz?
– Kolację.
– Akurat –
mruknęłam, lecz bez sprzeciwu dałam się wprowadzić do środka. Znajdowały się
tutaj cztery, może pięć mieszkań. Weszliśmy na piętro, Karol wygrzebał klucz z
kieszeni i po dżentelmeńsku przepuścił mnie w drzwiach, jednocześnie zapalając
światło. Ukazał się obszerny przedpokój, z którego widać było kawałek salonu.
Wszystko utrzymane w pastelowej tonacji, nowoczesne i stylowe zarazem, słowem
takie wnętrza, jakie zawsze mi się podobały. Odebrał ode mnie płaszcz, a potem
szybko rozpalił w kominku, podczas gdy ja usiadłam w fotelu, obserwując go bez
słowa.
– No dobrze – zadowolony
zatarł dłonie. – Od czego zaczniemy? Szampan? Wino? Seks? Upojny seks?
– Nie piję, bo
karmię i nie sypiam z żonatymi.
– Daj spokój
Gabrysiu. Mam ci przypomnieć ile razy mówiłaś nie, a potem i wychodziło na
moje?
Przygryzłam wargi. W
zasadzie to Karol wyglądał tak jak dawniej. Na głowie artystyczny nieład, ślad
zarostu, ciemne, hipnotyzujące oczy. Ubrany był w błękitną koszulę i w sprane
dżinsy, co dodatkowo podkreślało jego karnację i mroczny wygląd. Kawał ciacha,
jak to mówiła moja dawna przyjaciółka. Od siebie mogłam dodać, że akurat to
ciacho, było mocno ciężkostrawne.
– Zgodziłam się na
spotkanie, bo mieliśmy rozmawiać o naszej córce.
– E tam – machnął
lekceważąco ręką. – Przecież ślepy by zauważył, że jest moja. O czym tu
rozmawiać?
– Marysia to
wdzięczny temat do dyskusji – uśmiechnęłam się z przekąsem. – Ale co ty możesz
o tym wiedzieć?
Zanim odpowiedział,
zajął miejsce tuż naprzeciwko, siadając na kwadratowej pufie. Łokcie oparł o
kolana, głowę podparł dłońmi i wpatrywał się we mnie bez słowa. Wbrew samej
sobie poczułam żal. Czyżbym popełniła błąd nie dając mu wtedy drugiej szansy?
Czyżbym powtórzyła go, upierając się przy swojej racji teraz? Może warto było
powiedzieć „spróbujmy”? Tylko że Konrad…
Karol pochylił się ku
mnie i po raz pierwszy serce zabiło mi znacznie szybciej.
– Gabrysiu – z
niespotykaną jak na niego powagą, ujął obie moje dłonie. – Nie chciałem
dopuścić do siebie tej myśli, ale doskonale wiem, że jesteś we mnie zakochana.
To dlatego się tak wściekłaś, gdy przyjechałem z Ewą.
– Ja się
wściekłam? Nie przypominam sobie. I już nie jestem w tobie zakochana.
– A w kim? W tym
facecie, z którym się całowałaś? Nie wierzę.
– Dokładnie w tym,
który podbił ci oko – gładko skłamałam. – Dlaczego to aż tak niewiarygodne?
– Przeczucie –
uśmiechnął się lekko. – Wiesz co mi się przypomniało? Nasza rozmowa, kiedy
jechaliśmy nad morze.
– Chwilowe
zawieszenie broni – odpowiedziałam uśmiechem.
– Nie tęsknisz za
seksem ze mną?
– Bo ja wiem? –
Zakłopotałam się. W tej akurat kwestii zachowałam zdrowy rozsądek, chociaż
podejrzewałam, że to jednak sprawka cholernych hormonów. Serce drżało, lecz
cała reszta pozostała odporna. No, nie całkiem, bo ostatni pocałunek z Konradem
był… był… Z trudem przyznałam, że był taki, jak te na samym początku z Karolem.
– Byłaś śliczna,
ale teraz jesteś jeszcze piękniejsza – powiódł palcem po moich ustach. – Wiesz
że nie jestem najlepszy w opanowywaniu własnych pragnień?
– Wiem. –
Odruchowo spojrzałam w dół, pomiędzy jego uda i od razu się zaczerwieniłam. Bynajmniej
nie dlatego, że coś zobaczyłam.
– Ty też nie
jesteś – niski, seksowny głos Karola kusił i obiecywał, ale echo dawnego
rozgoryczenia i bólu powróciło. Jednak było to tylko echo. Zbyt słabe, abym
stanowczo powiedziała „żegnaj” i najzwyczajniej w świecie się ulotniła.
– Potrafię być –
odparłam, posyłając mu miażdżące spojrzenie. – Zwłaszcza że nigdy mnie nie
przeprosiłeś.
– Nie? Myślałem że
to oczywiste.
– Niby co? –
rozzłościłam się. – I gdzie ta kolacja? Głodna jestem!
Zerknął na zegarek.
– Będzie za pięć
minut. Nie sądziłaś chyba, że sam coś przygotuję?
– Byłoby miło. A
gdzie Ewunia?
– Mieszkam sam od
dwóch tygodni. Musiałem od niej odpocząć, a spotkanie z tobą utwierdziło mnie w
przekonaniu, że czas na rozwód.
– Jesteś
beznadziejnym kandydatem na męża.
- Wierzyłem że z Ewą
będzie inaczej – zamyślił się, a potem nagle poweselał. – Będę musiał spróbować
jeszcze raz.
Nie zdążyłam
powiedzieć, co sądzę o tym pomyśle, ponieważ rozległ się cichy dźwięk dzwonka
przy drzwiach. Mina mi nieco zrzedła, gdy Karol zapłacił i zaczął wypakowywać
potrawy.
– Sushi? A gdzie
mięsko? – spytałam z nutą tęsknoty w głosie.
– To też mięsko.
Tyle że rybie. I zdrowsze.
– Jak bym chciała
zdrowo się odżywiać, jadłabym owies z wodą – mruknęłam. – Albo jakieś durne
jagody gnojki…
– Goi. Jagody goi.
– Nieważne. Na
początek daj te kawałki z łososiem. Łosoś w każdym bądź razie może być –
oświadczyłam wspaniałomyślnie, sięgając po butelką z sosem sojowym. – I nie
nalewaj mi wina – dodałam, widząc jak zamierza napełnić mój kieliszek. – Woda
lub herbata wystarczy.
chyba to tak trochę za szybko napisane... ale ciesze się babeczko ze starasz się pogodzić gusta czytelniczek co do wyboru miedzy karolem i Konradem. mam nadzieje ze jak nadejdzie zakończenie będzie rewelacyjne
OdpowiedzUsuńCal już mam, nawet napisany. Ale droga do niego okazała się nieco dłuższa i bardziej pokrętna niż zakładałam...
UsuńZdecydowanie wolę Konrada, nie wierze w przemianę faceta a już na pewno nie w wieku Karola. Pozdrawiam Natalia
OdpowiedzUsuńKarol, Karol tylko Karol ! No kocham tego bezczela <3 jest taki bezczelny, że zarazem taki kochany. Wierze w jego przemianę. Muszą być razem !! :) Konrad zrozumie :)
OdpowiedzUsuńKarol❤❤❤❤❤❤
OdpowiedzUsuńNie "w każdym bądź razie" tylko "w każdym razie" albo "bądź co bądź" ;)
OdpowiedzUsuń"jagody gnojki" :D Prawdziwą zagadką dla mnie jest to, skąd Ty Babeczko bierzesz swoje teksty! Z niecierpliwością czekam na kolejne części :)
OdpowiedzUsuńDroga Babeczko,
OdpowiedzUsuńbardzo lubię Twoje opowiadania, ale rzuca mi się w oczy jeden, mały chochlik - w każdym bądź razie, zamiast w każdym razie. Wiem, że to drobiazg, ale byłabym wdzięczna gdybyś zwracała na to uwagę. :-)
Trzymaj się ciepło Babeczko.
Ps. Nie musisz nawet publikować tego komentarza. ;-)
Na odwrót - w każdym razie, zamiast w każdym bądź razie. W każdym razie jest całkowicie poprawne.
UsuńNo przecież autorka komentarza napisała to samo...
Usuńjedno jest pewne, będzie rewelacyjnie
OdpowiedzUsuńPóki co TeamKonrad! ;p
OdpowiedzUsuńM.
O rety jak ja nie lubię tej bohaterki. Mściwa egoistka. Niech bierze Karola z Ewą a Konrad oby szybko i bezboleśnie przejrzał na oczy i pojawił się w innym opowiadaniu :)
OdpowiedzUsuńDokładnie, zgadzam się z Tobą jakaś ona niestabilna. A Karolek to jakaś mierna imitacja mężczyzny.
UsuńSuper!!! Niech ona będzie z Karolem! W końcu nawet taki drań jak on może się zmienić ;)
OdpowiedzUsuńPaulina
Owszem może się zmienić ale chyba tylko na gorsze draństwo;-)
UsuńJak zwykle super i jak zwykle za krótko :) A tak przy okazji mam pytanie: czy miałaś kiedyś w planach opowiadanie, w którym narratorem byłby mężczyzna? A może już takie powstało i mimo, że jestem Twoją stałą czytelniczką je przeoczyłam? Tak czy siak fajnie byłoby zobaczyć jakąś historię widzianą "jego" oczami.
OdpowiedzUsuńŻyczę weny, a przede wszystkim dużo wolnego czasu!
Magda
Niech będzie z Karolem, albo z Konradem, obojętnie - wszyscy są tu siebie warci.
OdpowiedzUsuńHmm.. Ładnie napisane, ale definitywnie wolę Konrada :P
OdpowiedzUsuńJeszcze takie pytanko: Myślałaś może o kontynuacji "Czasu poświęconego zemście"? Przyznam że bardzo się stęskniłam za Bastianem :( już nawet powrót do starych opowiadań nie pomaga!
Pozdrawiam Cię Babeczko :*
Carey
Kiedy będzie Głupstwo? :-)
OdpowiedzUsuń