piątek, 4 grudnia 2015

Głupstwo IV (kontynuacja)

Wybaczcie, ale nie będę się wdawać w dyskusję odnośnie poprawności politycznej, itd. Nie dlatego, że olewam Was czy brak mi argumentów, ale te nieliczne chwile, jakie mogę ostatnio spędzić przy komputerze wolę poświęcić pisaniu. Tak chyba lepiej? Jak Mały da trochę odetchnąć i mój cyc przestanie mu służyć jako element niezbędny do spania, wrócę i odpowiem na niektóre komentarze.

link do części III - klik

         Głupstwo IV (kontynuacja)
Minął miesiąc, podczas którego nie spotkaliśmy się jednak ani razu. Nie specjalnie, bo zadecydowało feralny los. Po pierwsze Konrad niechętnie wyjaśnił, że jedzie na wakacje, zaplanowane bodajże pół roku wcześniej. Do Australii, serfować. Na trzy tygodnie. Wyraźnie widziałam, że wystarczyło jedno moje słowo, a zrezygnowałby z wyjazdu. Ja jednak po namyśle uznałam, że dobrze nam zrobi trochę przerwy. Pożegnaliśmy się w pośpiechu, bo akurat trafił na porę karmienia i po prostu nie miałam czasu na cokolwiek dłuższego. Obiecał dzwonić codziennie i odjechał.
Najdziwniejsze było to, że naprawdę codziennie dzwonił. Cierpliwie czekał aż odbiorę, albo próbował później. Byle chociaż zamienić ze mną parę słów. Czasami były banalne, typu „jaka pogoda tam u was”, a czasami przeradzały się w prawdziwe dyskusje. Nie chcę nawet wiedzieć jaki zapłacił rachunek za telefon po przyjeździe…
Nadeszły pierwsze jesienne chłody. Tradycyjnie rozpoczęłam sezon przeziębieniem, choć na szczęście nie zaraziłam Małej. Trafiłam na kilka dni do łóżka, nieziemsko zasmarkana i z obolałym gardłem. Konrad wpadł zaraz po powrocie, ale stanowczo zakazałam go wpuszczać. Jeszcze tylko brakowało, żeby po tak długiej nieobecności, zobaczył mnie z przetłuszczonymi włosami, czerwonym jak burak nosem, w więziennej piżamce w pasy. Co to, to nie! Oświadczyłam że dam mu znać kiedy wyzdrowieję, a nawet zaproszę go na herbatkę. Potrwało to następne dwa tygodnie, bo jednak musiałam wziąć antybiotyk. A Konrad uparcie dzwonił co wieczór. Ja nie wiem, miał jakąś super zniżkę na te rozmowy czy co? Z drugiej jednak strony niesamowita błogość spływała na moją duszę, bo jednak było widać, że mu zależy.
A potem nagle zamilkł. Jeden dzień, drugi, trzeci. Zaniepokoiłam się. Może pomyślał, że się narzuca, a ja nie jestem chora, tylko nie chcę go widzieć. Pewnie że głupie, ale był facetem. Oni nie grzeszyli rozumem w tych sprawach. Siedziałam właśnie w fotelu, za oknem hulał wiatr, deszcz uderzał o szyby, a mój humor z minuty na minutę był coraz gorszy. Malutka spała, lecz ja nie mogłam zasnąć. Siedziałam z telefonem w dłoniach i zastanawiałam się, czy powinnam zadzwonić. A może choć wysłać krótką wiadomość? Bez wahania wystukałam kilka słów, kliknęłam wyślij i z coraz mocniej bijącym sercem czekałam na odpowiedź. Minęło pięć minut i nic. Kwadrans i dalej cisza. Pół godziny, a ja byłam coraz bardziej poirytowana. Co ten palant sobie myśli? Furia narastała w moim wnętrzu z prędkością światła, więc w końcu bez namysłu odszukałam doskonale mi znany numer i zadzwoniłam. I nic, bo jakiś damski głos poinformował mnie, że abonent tymczasowo niedostępny.
No nie! Na paluszkach przekradłam się w kierunku szafy, wyjęłam mój ukochany dres z dziurą na kolanie i wyszłam z pokoju. Pod pretekstem pilnego udania się po paracetamol, załatwiłam opiekę dla Malutkiej, ubrałam się nie zdejmując przy tym piżamy i szybkim krokiem udałam się w kierunku posesji Konrada. Byłam tak zaabsorbowana przemową jaką wygłoszę, gdy go spotkam, że nie zwróciłam uwagi na swój wygląd zewnętrzny. Ocknęłam się dopiero przed na wpół uchyloną furtką. Bez makijażu, z potarganą fryzurą, z nosem czerwonym od kataru i chłodu nocki, w rozwłóczonym dresie, spod którego widać było skrawki jaskrawoczerwonej piżamy, a na dodatek w wytwornych balerinkach założonych na grube skarpety w grochy. Normalnie szał. Jeszcze gorzej niż za pierwszym razem, gdy tu przyszłam. Podumałam chwilę przed tą niedomknięta furtką, wpatrując się w rozświetlone okna na parterze, a potem pomyślałam, że nie zaszkodzi sprawdzić, co on tak naprawdę robi. Podglądając. Ruszyłam, chowając się w cieniach drzew, aż w końcu dotarłam do pierwszego okna. Kuchennego. Postałam chwilkę, ale ponieważ nie było widać żadnych oznak życia, ruszyłam na tyły, tam gdzie znajdował się taras z wejściem do salonu. Bardzo ostrożnie wystawiłam głowę zza węgła, spojrzałam do środka i z miejsca trafił mnie szlag.
Konrad nalewał wina do dwóch kieliszków stojących na stole, a przed rozpalonym kominkiem, na kanapie siedziała cudnej urody brunetka, eksponując swoje nieziemsko długie nogi. A więc to tak! pomyślałam, zaciskając dłonie w pięści. Już ja mu kurwa dam kolejne spotkanie! Niech no tylko się pojawi… Tu mnie zastopowało, bo przypomniałam sobie, że w końcu Konrad od trzech dni się nie odzywał i dlatego tu jestem. Siedzę pod oknem, wyglądając niczym strach na wróble i złorzeczę facetowi, z którym tak naprawdę nic mnie nie łączyło. Rozsądek nakazywał ulotnić się, napić w domu melisy i pójść spać. Tyle rozsądek, bo furia szalejąca w mej duszy pomogła mi przybrać kamienny wyraz twarzy, ale nic poza tym. Spragniona byłam potężnej awantury, nawet za cenę tego, że oboje zobaczą mnie w takim stanie. Zanim jednak zdążyłam podjąć jakąś decyzję, oboje wstali i rozmawiając oraz wymieniając uśmiechy podążyli na górę. Oczywiście od razu pomyślałam o sypialni i moje wnętrze eksplodowało.
W pierwszej kolejności sprawdziłam czy są otwarte drzwi wejściowe, później te na tyłach, prowadzące na taras, a na samym końcu przyjrzałam się oknom. Jakoż i jedno spełniało moje oczekiwania, ale było wąskie i co gorsza, znajdowało się na piętrze. Wtedy nagle mnie olśniło, bo przypomniałam sobie, że o budynek gospodarczy znajdujący się przy bramie wjazdowej, stała oparta drabina. Przyniesienie jej nie stanowiło żadnego kłopotu, znacznie gorzej było przecisnąć się przez wąskie okno. Zasapana, wpadłam w końcu do środka, wprost na zimne płytki, boleśnie uderzając się w łokieć, co bynajmniej nie polepszyło mi humoru. Potem wstałam, otrzepałam się i ruszyłam na poszukiwanie tego skretyniałego palanta. Nie miałam z tym problemu, bo tylko w jednym z pomieszczeń paliło się dyskretne światło.
Dotarłam do sypialni. Stanęłam w drzwiach, podpierając się dłońmi w pasie, mściwie obserwowałam rozgrywającą się przede mną scenę. Świece, romantyczna muzyczka, wielkie łóżko, na nim brunetka, na brunetce Konrad. Traf chciał, że gdy tylko uniósł głowę, jego wzrok napotkał moje rozwścieczone spojrzenie. Skamieniał, a oczy o mało co nie wyszły mu z orbit. W końcu i jego partnerka zorientowała się, że coś jest nie tak.
– No i co mi powiesz zakłamany draniu? – spytałam złowróżbnym tonem.
– Gabrysia?! – jęknął, najwyraźniej zaszokowany. Zerwał się przy tym na równe nogi, niezdarnie usiłując zapiąć spodnie. – To nie tak…
– A jak? – przerwałam mu ze spokojem. Furia tylko czekała, abym mogła dać jej ujście.
– Kto to jest? – spytała nieco drwiąco brunetka, wstając i zajmując miejsce przy boku miotającego się Konrada. W pospiechu szukał koszulki. – Gosposia czy daleka krewna uciekła z zakładu dla obłąkanych?
Nie powinna była tego mówić. Nie tym tonem. Omiotłam wzrokiem pokój i to wystarczyło, bym namierzyła broń, a kilka sekund zajęło mi zawładnięcie nią. Po czym wpakowałam jej na głowę zawartość puszki z jakąś czarną mazią, która nie wiadomo dlaczego stała tutaj, a nie w warsztacie znajdującym się obok domu. Wrzasnęła, ale to coś, czarne i śliskie, spłynęło niżej, zmuszając ją do zamknięcia oczu.
– Załatwione! – oświadczyłam z satysfakcją. Konrad nadal się nie ruszał, na zmianę blednąc i czerwieniejąc, a na jego twarzy widać było wyraźny wysiłek umysłowy. Potem dał krok do przodu i porządnie się zachwiał. Wtedy do mnie dotarło, że jest potężnie wstawiony. Musiał wlać w siebie coś więcej niż ten kieliszek wina. Jednak to go nie usprawiedliwiało. Więc kiedy znalazł się wystarczająco blisko, zacisnęłam dłoń w pięść i z całej siły mu przywaliłam. Nie tylko za jego własne grzeszki, ale i za to, co zrobił mi Karol, a co tkwiło we mnie głęboko, choć tak bardzo starałam się udawać, że tego nie było. A potem odwróciłam się na pięcie i łykając łzy podreptałam do domu. W zasadzie to nie bolało nawet aż tak bardzo. W końcu przeszłam już niezłą szkołę życia i to, co wywinął mi Konrad było zaledwie ułamkiem tego, czego doświadczyłam ze strony Karola. Nic nowego, a życie płynie dalej.
Zdołałam ukryć mój smutek i łzy przed zaspaną mamą, a potem skuliłam się w łóżku, patrząc na leżącą obok córeczkę. Patrzyłam, a tysiące myśli wirowało w mojej głowie, ale w końcu zmęczenie wzięło górę i zasnęłam.


36 komentarzy:

  1. Ejjjjj co tak mało :( tesknie za Tymi dlugasnymi opowiadaniami :(
    Karolina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sadystka ;-) Bydzie na gwizdkę, abyście obżarci i nieruchawi mieli co czytać ;-)

      Usuń
    2. Babeczko!
      To nie sadyzm tylko tęsknota. :P Ja to opowiadanie łyknęłam nawet chyba dobrze oczyma nie mrugnęłam, z taką przyjemnością czytałam ;)

      Karolina.

      Usuń
    3. Czyli kolejna część będzie dopiero na gwiazdkę :(?

      Usuń
  2. Chyba się poradzę ;-; daj więcej bo chyba zaraz zwarjuję O.O

    OdpowiedzUsuń
  3. No i dalej Karola brak... :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Litości jeszcze jeszcze jeszcze proooszę😊 ja Cię uwielbiam. Twoje opowiadania są bardzo wciągające i uzależniające 😊

    OdpowiedzUsuń
  5. Hola, hola, jak to na Gwiazdkę? Na Gwiazdkę to może być zakończenie, a przed nim jeszcze kilka dobrych i długich części. Kto się zgadza palec do budki :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Daj spokój Karolowi plan pierwszej wody. A Konrad no cóż jak widać też nie lepszy. Ciekawe jest to że mam dwóch synów i zgadnijcie jak mają na imię?

    OdpowiedzUsuń
  7. No i gdzie ten Karol ? ;-)

    OdpowiedzUsuń
  8. A prezent na mikołaja? :(

    OdpowiedzUsuń
  9. Też czekałam że może na te Mikołajki coś dostanę :( Karolina :P

    OdpowiedzUsuń
  10. Miałam na myśli, że dopiero na gwiazdkę coś dłuższego ;-) Mikołaj padł, złapało go zapalenie gardła...

    OdpowiedzUsuń
  11. Oki to czekam na jakieś długaśne opowiadnko na gwiazdkę :P
    Karolina

    OdpowiedzUsuń
  12. Na gwiazdkę ma się pojawić Karol! ^^

    OdpowiedzUsuń
  13. Mam chwilkę i sobie wykańczam Głupstwo, a jednocześnie przypomniałam sobie, że w ubiegłym roku miałam nielichy problem, aby przed samymi świętami otworzyć kompa i dodać nowy post. W takim razie, tak na wszelki wypadek dodałam już trzy posty (opowiadanie w trzech częściach), które umieściłam w zaplanowanych. W ten sposób nawet gdy nie znajdę czasu na bloga, świąteczny prezent dostaniecie :-))) Każda część minutkę po północy, kto chce niech zaczeka, przeczyta wszystko hurtem. Buźka i wracam do pisania, bo o dziwo mam spokój...

    OdpowiedzUsuń
  14. To ile jeszcze bd czesci Glupstwa?

    OdpowiedzUsuń
  15. To ile jeszcze bd czesci Glupstwa?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc nie wiem. Tak na oko to z trzy. W zasadzie to zależy od tego jak podzielę napisany tekst.

      Usuń
    2. Trzy?! Nie! Z sześć góra ma być! I KAROL MA SIE POJAWIĆ, A NIE JAKIŚ KONRAD!

      Usuń
  16. Dopiero na gwiazdkę? :( Czekam na Karola w stroju Mikołaja ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie akcja toczy się latem... Może raczej na nagiego Karola, obwiązanego czerwoną wstążeczką?

      Usuń
    2. Może być :) Wystarczy sam Karol, ale narzekać nie będę ;)

      Usuń
  17. Kiedy kolejna część ? :D

    OdpowiedzUsuń
  18. :) chciałabym zobaczyć Gabrysię w akcji. Emocje emocjami, ale swoją drogą z boku musiało to nieziemsko wyglądać;)
    Pozdrawiam
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  19. Babeczko jestes cudowna :) nawet w komentarzach potrafisz sprawić że zaczynam sie uśmiechać po zajeb*scie ciulatym dniu.
    Karola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż musiałam zerknąć, co napisałam. A nago, owinięty kokardką, sprezentował mi się kiedyś jeden chłopak na walentynki ;-) Stąd pomysł.

      Usuń
  20. A ja mam nadzieję, że w momencie kiedy pojawi się Karol Gabrysia wybierze Konrada :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nieeeee ;/

      Usuń
    2. Właśnie że tak . Powinien być Konrad. Z Karola to kawał drania. Nie zasługuje na Gabrysię

      Usuń
  21. Kiedy dasz "on"

    OdpowiedzUsuń
  22. Daj tego Karola w koncu. :/

    OdpowiedzUsuń
  23. Kiedy przewidujesz jakieś nowości w tym opowiadaniu ? :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Hej Kochana !!! Twoje opowiadania są boskie. Jak skończysz już Oczy to proszę, nie- błagam o kontynuację Głupstwa i opowiadania On. <3

    OdpowiedzUsuń
  25. Popieram przedmówczynię :D naprawdę błagamy o kontynuację Głupstwa i Jego :* zlituj się babeczko :3

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.