sobota, 24 października 2015

Spadek XI

Zakręcimy... :-D

link do części X - klik

            Spadek XI
Zaczerwieniłam się jak piwonia. A więc jednak mnie podglądał. Założę się, że wtedy gdy byłam z Kubą, też tam był. To nie była moja upiorna wyobraźnia, a Sebastian. Całe szczęście, że skończyło się na pocałunku…
Dobijająca pogoda nie pozwalała na zbyt intensywną pracę. Przygotowywałam hektolitry mrożonej herbaty i w zasadzie tylko raz ogromny talerz kanapek. Konsekwentnie unikałam sam na sam z Sebastianem, głównie dlatego, że mogłabym się na niego rzucić. Jednak musiałam się czymś zająć, a prace porządkowe dawały odrobinę wytchnienia, pozwalając skierować myśli na inne tory niż seks. Wypucowałam na błysk łazienkę. Wyrzuciłam ze strychu resztę rupieci, przy okazji znajdując ogromne pudło starych fotografii. Zaciekawiło mnie, dlatego kiedy poczułam ochotę na przerwę, usiadłam na kocu pod rozłożystym drzewem i zajadając kanapki, przeglądałam zdjęcia. Były stare. Niektóre jeszcze sprzed pierwszej wojny światowej. Dwa przedstawiały dom, który właśnie odziedziczyłam. Jedno było z początku stulecia, drugie sprzed dziesięciu lat. Akurat siedziałam naprzeciwko budynku, więc od razu mogłam porównać, co się zmieniło. Wyciągnęłam rękę z fotografią i uważnie się przyjrzałam. Sto lat to sporo. Było więcej drzew, węższy podjazd, inne okna, większy ganek. No i studnia. Ta obecna znajdowała się po prawej stronie, ta dawniejsza po lewej. A kobieta stojąca u dołu schodów miała długą suknię, elegancki kapelusz i parasolkę. Niestety, nie miałam pojęcia kim mogła być. W zasadzie bardzo mało wiedziałam o własnej krewnej. Może to jej babka? Albo matka? Ona sama raczej nie, aż tak stara nie była. Nawet nie pamiętałam jak miała na imię… Zawstydziłam się. Dziwnie mało uwagi poświęciłam  nieznanej kobiecie, która uczyniła mnie swoją spadkobierczynią. Spadek co prawda był nieco kłopotliwy i obwarowany warunkami, ale i atrakcyjny. Kim była staruszka mieszkająca w tej ruderze, choć na koncie miała wystarczająco dużo pieniędzy by przeprowadzić trzy takie remonty? Naprawdę szkoda, że nie udał mi się wyjazd do babci, która mogłaby odrobinę naświetlić sytuację. Z drugiej strony mogłam przecież do niej jechać w każdej chwili. Przyda się mała rozłąka, zwłaszcza że spodobała mi się wizja stęsknionego Sebastiana. No i tym razem postaram się nie spóźnić na autobus.
– Zobaczcie! – Po obiedzie położyłam fotografie domu na kuchennym stole. – Tak wyglądał prawie sto lat temu. Z tyłu jest data.
– Tysiąc dziewięćset piąty – odczytał zdumiony Konrad. – Ponad sto! Więc i tak nieźle się trzymał.
– Niewykluczone, że przed obecną właścicielką przeprowadzono kilka remontów.
– Niewiele, wierz nam, niewiele.
– Zdążycie na czas? – Po raz pierwszy poruszyłam tę nieprzyjemną dla mnie kwestię. – Wiecie że od tego zależy, czy zostanę właścicielką?
– Ta baba musiał być szurnięta – mruknął Adam, popijając herbatę. – Zdążymy, choć od razu dodam, że niektóre prace to będzie przysłowiowa prowizorka.
– Nie szkodzi – mruknęłam zamyślona. – Gdzie jest Sebastian?
– Śpi. Znowu. Ciekawe co go tak wymęczyło?
Ja, pomyślałam złośliwie.
– A Kuba?
– Przyjedzie wieczorem na grilla. A właśnie! Cała lodówka jest zapakowana kiełbasą i piwem. Kupiliśmy też dodatki, keczup, musztardę, chleb. Musisz powiedzieć co jeszcze, to jeden z nas pojedzie do miasteczka po resztę.
Przez dłuższą chwilę uzgadnialiśmy listę zakupów. Potem oni wrócili do pracy, a ja poszłam na górę się przespać. Nie tylko Sebastian był wykończony. W kuchni, na stole zostawiłam pudło ze zdjęciami, które znalazłam. Wtedy nie wiedziałam, jak poważne tego będą konsekwencje w przyszłości.
***
– Chodź, wymkniemy się z tego tłumu ludzi – wyszeptał mi na ucho, dyskretnie kładąc dłoń na pupie.
– Do ciebie nikt nie przyjechał?
– Nie. Po co? – wzruszył ramionami, jednocześnie gapiąc się w kierunku, gdzie z butelką piwa stał Kuba. Roześmiany, czarujący, w towarzystwie prześlicznej szatynki. Nie byłam jednak zazdrosna z dwóch powodów; po pierwsze zmieniłam obiekt zainteresowania, po drugie to była jego siostra, Marysia. Marysia oprócz niewątpliwej urody dysponowała inteligencją, elokwencją oraz nieposkromnioną ciekawością. Jednym słowem – pierwsza plotkara powiatu. Jeśli kogoś chciałam zapytać o mój dom i jego byłą właścicielkę, to tylko ją.
– Idziemy czy nie? – syknął poirytowany Sebastian. – Cały dzień się przede mną ukrywałaś. Myślisz że jestem z kamienia?
– Później – odparłam, posyłając mu wieloznaczne spojrzenie. – Najpierw obowiązki gospodyni. I nie ukrywałam się, sprzątałam strych. Jeśli ci się nudzi, to w kuchni leżą stare zdjęcia domu, które dziś znalazłam. Pokaż je Kubie, może go zaciekawią.
– Zdjęcia? – spytał ostrym tonem Sebastian. Sądziłam że zaprotestuje, a tymczasem on odstawił piwo i pobiegł do budynku. Nie przykuło to mojej uwagi, bo właśnie pojawili się kolejni goście, w tym moi starzy przyjaciele, których powitałam z okrzykiem radości. Dopiero po dobrym kwadransie zostawiłam ich sam na sam z kiełbaskami i rozejrzałam się w poszukiwaniu Sebastiana. A wtedy natknęłam się na Marysię.
– Nieźle ta rudera wygląda – powiedziała z podziwem. – Chyba odziedziczysz fortunę?
– Raczej nie – uśmiechnęłam się, zajmując miejsce przy niej na wąskiej ławce. – Ale dom jest coraz piękniejszy.
– No nie wiem, nie wiem. Skarbu nie znalazłaś?
– Nie szukałam. Za to znalazłam coś innego.
– Nie skarb, to co? – spytała podejrzliwie.
– Mężczyznę – uśmiechnęłam się promiennie, bo Sebastian właśnie pojawił się w moim polu widzenia, znacząco puszczając oczko. Za to Marysia zaczęła chichotać, kołysząc się na boki.
– Nie mojego brata, to pewne.
– Skąd wiesz? Jest zaręczony? Żonaty?
– Żonaty? Kuba?! Wykluczone!
– Nie bardzo rozumiem… – zaczęłam zdezorientowana. Czyżbym trafnie przypuszczała, że nie nadaje się na stałe związki? Marysia się w końcu ulitowała, czerpiąc niemałą satysfakcję z własnych słów.
– Widać że nie rozumiesz. Kuba jest homo.
Zamarłam, rozdziawiwszy usta.
– Że niby Kuba?... Jest gejem? – Wielu rzeczy bym się spodziewała, ale nie tego. A przecież sądziłam, że się mu podobam. Więcej, swego czasu wierzyłam, że z tej znajomości wykluje się coś więcej. Prawił mi komplementy, całował, obejmował. Do diabła! Przecież wtedy nad jeziorem chciał się ze mną kochać!
– Niemożliwe – powiedziałam słabym głosem.
– To okoliczna tajemnica poliszynela. Tylko rodzice nie wiedzą. Dobrze że nie robiłaś sobie w związku z nim żadnych nadziei.
– O, tak – wyjąkałam. Na pierwszy plan wysuwało się pytanie – dlaczego starał się mnie poderwać? Może mylnie sądził, że odziedziczę spory majątek? Nie, przecież od samego początku ustalaliśmy budżet remontu, przy czym wyraźnie zaznaczyłam, że musimy zmieścić się w planie, bo nie mam żadnych środków własnych na dołożenie. O co w tym wszystkim do diabła chodziło? Zakochał się i postanowił zmienić orientację? Nie, to nie tak działało, tego akurat byłam pewna.
– No to gadaj, kim jest ten mężczyzna? – dopytywała się natrętnie Marysia. – Twierdzisz że to nie mój brat, ekipa zajęta, więc kto? Miejscowy?
– Ekipa zajęta? Sebastian też? – Coś nieprzyjemnie ukuło mnie w serce. Popiłam trzymane w ręku piwo, aby choć troszkę zniwelować to uczucie.
– No pewnie – Marysia prychnęła rozbawiona. – Sebastian to przecież chłopak Kuby.

link do części XII - klik

23 komentarze:

  1. noooo bez jaj!!!.....śledzę Twoj blog od niedawna i pierwszy raz zakończyłam czytanie z koparą na dole...pozdr Ag.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tego się nie spodziewałam. i jakoś mi to nie pasuje , może Maryśka powtarza tylko plotki . Natalia

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojjej to się porobiło oni ze sobą O_O Kuba ok ale Sebastian taki byczek :). Opowiadanko super.

    OdpowiedzUsuń
  4. No, no namieszałaś! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. No to mnie zaskoczyłaś! :)
    Chcę więcej Babeczko! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozwaliłaś mi mózg Babeczko:D końcówka najlepsza :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Poszalałaś... Ale bardzo się cieszę, że wróciłaś do formy i raczysz nas kolejnymi fragmentami swojej twórczości :-D
    Pozdrawiam i (nie)cierpliwie czekam na ciąg dalszy ;-)
    Styna

    OdpowiedzUsuń
  8. O matko, ja chce ostatnia część....

    OdpowiedzUsuń
  9. Szok w skali od 1 do 10 to 100 :-)
    Czytałam końcówke kilka razy, aby sie upewnić czy aby napewno dobrze przeczytałam. Aż boje sie myśleć co będzie dalej :-)
    Pozdrawiam

    AGucha

    OdpowiedzUsuń
  10. Kiedy dodasz kolejna część?

    OdpowiedzUsuń
  11. Wiesz... Chociaż mam z tego powodu wyrzuty sumienia,to jesteś jedyną osobą,której życzę jak najwięcej spokojnych,ale bezssenych nocy. ;)
    Ciebie i Twoich opowiadań nie można mieć dosyć...
    Chcę więcej!

    OdpowiedzUsuń
  12. Troche jak w "Głupiej miłości" hihi :D Ada nie dała za wygraną!

    OdpowiedzUsuń
  13. Już miałam pisać że zaczynasz przynudzać, a tu taka niespodzianka. Czekam co będzie dalej.

    OdpowiedzUsuń
  14. Babeczko, jesteś mistrzynią trzymania w napięciu :))

    OdpowiedzUsuń
  15. No, no. Zaskoczyłaś mnie bardzo! :D Może dodasz jeszcze jedną osobę, żeby bardziej podkręcić opowiadanie?

    Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Lubię zaskakiwać ;-) Dla tej sceny musiałam przeredagować cały tekst, ale widzę że się opłaciło. Opowiadanie będzie więc nieco dłuższe - następna część miała być ostatnia, ale będzie przed ostatnia. XII dodam już w tym tygodniu, właśnie ją "szykuję" :-)))

    OdpowiedzUsuń
  17. No no babeczko wymiatasz;-) nie mogę się doczekać kolejnej części:-)

    OdpowiedzUsuń
  18. Ale szok!! Te ostanie zdanie.. Nadal nie moge ogarnąć zdziwienia :o porobiło się jednym słowem.

    OdpowiedzUsuń
  19. Kiedy można się spodziewać kolejnej części "On"? Musisz je dokończyć. Jestem rozdarta,bo nie wwiem czy będziesz kontynuować pisanie tego opowiadania. ;-;

    OdpowiedzUsuń
  20. A może to było w planie Sebastiana i Kuby, żeby uwieść spadkobierczynię tylko po aby dowiedzieć się coś o ukrytym skarbie. Ona podekscytowana najpierw Kuba teraz Sebastianem nie zauważa ich intrygi. Trudno zgadnąć co tam w trawie piszczy:) tzn. w umyśle autorki. Zwrot akcji niespodziewany. Czekam zatem na ciąg dalszy z utęsknieniem. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  21. Zwrot akcji zaskakujący. Myślę, że Kuba i Sebastian knuli coś od samego początku. Muszą sporo wiedzieć na temat ukrytego skarbu. Dlatego też biedna bohaterka wpadła w ich sidła. Najprawdopodobniej wiedzieli, że któryś z nich spodoba się jej i wykorzystali to , żeby móc swobodniej poruszać się w jej domu, w celu znalezienia czegoś co mogłoby ich przybliżyć do skarbu. No, jestem bardzo, ale to bardzo ciekawa co tam siedzi autorce w głowie i jak zakończy ta historię. pozdrawiam i czekam niecierpliwie

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.