niedziela, 5 października 2014

On (VII)

Witam ponownie po dłuższej przerwie. Nadal będzie kulawo, bo najzwyczajniej w świecie kiepsko się czuję, głównie spędzając wolny czas w pozycji horyzontalnej. W głowie mam całkowitą próżnię i kiepsko mi idzie poprawianie, nie mówiąc o pisaniu. Ostatnio siedziałam dwie godziny i napisałam jedno zdanie...
Jak widać moja wena twórcza pojechała na zasłużone wakacje ;-D
Jednak jestem optymistką i wierzę, że wkrótce się to zmieni.

PS. Sztucznego oka nie będzie...

Link do części VI - klik 

         On (VII)
Po czym zamarła, zbyt zdumiona tym co zobaczyła, by od razu przekuć to w słowa.
– Ale… – odezwała się w końcu zmieszana.
– Co chciałaś ujrzeć?
– Sądziłam… Byłam pewna…
– Jest niepotrzebne, bo i tak nic przez nie widzę.
– Wygląda prawie normalnie. – Bo wyglądało. Jedynie ta delikatna mgiełka, całkowity brak rzęs, świadczyło o tym, że nie jest takie do końca.
– Wiem.
– Masz fascynujące oczy – uśmiechnęła się nieśmiało. – Mimo wszystko szkoda je zasłaniać. Poza tym to bez sensu – kontynuowała, opuszkami palców rysując niewidzialne wzory na jego obliczu. Nie od razu zdała sobie sprawę, że to było jak pieszczota.
– Przyzwyczaiłem się.
– Rozumiem. Wizerunek twardziela. Och, nie patrz na mnie tak groźnie. I tak się nie boję.

– Może powinnaś – zasłonił oko, przybierając dość posępny wyraz twarzy. Tylko że tak naprawdę nie potrafił się na nią złościć. No, może tylko wtedy gdy grzebała w torbie z jego arsenałem.
– Pewnie powinnam. Zresztą na początku się bałam. Zaszyłam ranę, ale sądzę, że i tak potrzebujesz pomocy lekarza – raptownie zmieniła temat.
– Nie.
– Dorian, a jeżeli wdało się jakieś zakażenie?
– To umrę – skwitował krótko.
– Cholera! Jaki ty jesteś uparty!
Wzruszył ramionami i sięgnął po sfatygowaną książeczkę.
– Skończyłaś? – spytał, wskazując na notatnik.
– Tak. Ale sam spójrz, to bez sensu – pokazała mu to, co zapisała. – I raczej wątpię, by ten zlepek przypadkowych cyfr mógłby czemukolwiek służyć. Choć z drugiej strony, kto zadałby sobie tyle trudu? Szkoda że wszystkich zabijasz. Może któryś z nich powiedziałby coś nam na ten temat?
Prychnął z niedowierzaniem.
– To były płotki.
– Przydałaby się każda wskazówka.
– Marudzisz – oparł się o poduszki i przez moment sądziła, że zasnął. – Prawdziwą zagadką jesteś ty.
– Ja? Wątpię. Wychowała mnie o piętnaście lat starsza siostra. Poza sobą nie miałyśmy żadnej rodziny. Skończyłam szkołę, poszłam na studia, rok temu miałam obronę. Kierunek całkiem zwyczajny, kulturoznawstwo. Pracę dostałam po znajomości i nie wstydzę się do tego przyznać. Takie czasy. Żyłam całkiem zwyczajnie, parę razy pozwoliłam złamać sobie serce, parę razy i ja je komuś złamałam. Mam swoje hobby, małe dziwactwa. Kocham święta. Na wakacje zawsze jadę pod namiot, na kompletne pustkowie – Orina uśmiechnęła się ze smutkiem. – A moja siostra z mężem zginęli dokładnie pięć miesięcy, dwadzieścia dwa dni temu. Nawaliły hamulce. Dodatkowo iskra wywołała pożar, więc samochód doszczętnie spłonął. Nawet jeśli by przeżyli, nie mieli szans na ratunek. Od tego czasu wiodłam bardzo smutne i bardzo nieciekawe życie. Można powiedzieć, że do wczoraj.
Dziewczyna zamilkła. On także. Faktycznie, w jej opowieści nie było nic ciekawego.
– Widocznie diabeł tkwi w szczegółach – powiedział w końcu.
– Możliwe. Mam opowiedzieć z detalami całe moje życie? – spytała z sarkazmem.
– Nie.
– Noc jest długa, chyba dam radę – pokpiwała.
Nie odpowiedział. Zadumał się. A jednak nie mógł zebrać myśli, bo siedziała zbyt blisko, a pełzające płomienie sprawiały, że wyrazista twarz dziewczyny stała się znacznie bardziej intrygująca. Szkoda że był ranny. Gdyby nie to, spędziliby tę noc w zupełnie inny sposób. Z pewnością by protestowała, ale to dodałoby całości pikanterii. Nie lubił łatwych zdobyczy.
– Co zrobimy jutro? Dokąd pojedziemy? – cicho spytała Orina. To dziwne, ale nigdy wcześniej nie czuła się taka bezradna. Nawet po śmierci Karoliny. Teraz naprawdę nie wiedziała, co robić.
– Prześpimy się.
– Musisz oddać jedną kołdrę. Dostałeś wszystkie, które znalazłam.
– Jedną? – uśmiechnął się. A potem uniósł skraj nakrycia i odezwał się nieco kpiąco. – Chodź.
– Ale… – poczerwieniała oburzona. Potem równie nagle się uspokoiła. Przecież w tym stanie nie był dla niej żadnym zagrożeniem. – Nie wiem czy dam radę zasnąć.
– Z powodu?
– Są dwa, bardzo różne i na dodatek równie zagadkowe powody – odparła ze spokojem, energicznie zsuwając spodnie. – Tylko łapy przy sobie! – zagroziła, marszcząc czoło. – Bo inaczej…
– Uderzysz rannego?
– Tak. Posuń się.
To nie był najlepszy pomysł. Lecz była nieziemsko śpiąca, zmęczona i naprawdę jak nigdy dotąd potrzebowała pocieszenia. A on leżał zakopany w stercie ciepłych kołder, silny, pewny siebie, a jednocześnie unieszkodliwiony. Miał szeroką pierś i ramiona, w których bardzo chętnie by się skryła. Na zewnątrz było zimno, gdzieś tam kryli się ludzie chcący jej śmierci. Obcy mężczyzna, morderca, był w tej chwili jedynym pewnym punktem oparcia.
– Dorian, tylko bez żadnych numerów – powtórzyła groźnie. – Jestem zmęczona i nie mam ochoty cię bić.
– Bić? – wyglądał na rozbawionego.
– Doskonale wiesz, o co chodzi.
– Chyba tak…
Odwróciła się plecami i otuliła kawałkiem kołdry. Odetchnęła z ulgą, a sekundę później zdrętwiała, bo mężczyzna przytulił się do jej pleców, objął ramieniem.
– Będę grzeczny – wyszeptał na ucho. – Słowo mordercy do wynajęcia.
– Trzymam cię za to słowo.
Zapadła cisza. Ogień w kominku wygasł, żarzyły się jedynie ostatnie kawałki polana. Na zewnątrz wył wiatr, a śnieg padał jakby w jedną noc chciał przykryć cały świat.
– Lubię śnieg – wymruczała sennie Orina. Było jej tak dobrze, tak przyjemnie i bezpiecznie, jak nigdy dotąd. – Boli cię?
Ciekawe czy często tak przeskakiwała z tematu na temat?
– Nie.
– Kłamczuch…
To chyba były jej ostatnie słowa. Wtulił nos w pachnące włosy, wsłuchując się w wolny, regularny oddech dziewczyny. Przymknął oko, delikatnie ucałował skrawek skóry za uchem. Szczerze mówiąc nie miał żadnego pomysłu, by wyjaśnić sytuację w jakiej się znaleźli. Lecz ona w niego wierzyła. Z taką ufnością pytała „co dalej?”. Nie mógł jej zawieść.
Nie chciał.

link do części VIII - klik

17 komentarzy:

  1. Ehh nie wiem czy już wiesz ale do wieczności odeszła od nas cudowna osoba ,aktorka , matka i żona Anna Przybylska ;( najbardziej szkoda dzieciaczków :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Uuu.... romantica :) fajne, ale jak zwykle za krótkie ;) Wolego czasu, weny i lepszego samopoczucia :))

    Weronikuś

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zawsze super♥♥♡♡♡》☆☆☆☆☆☆☆《

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawy, wręcz finezyjny rozdział...
    Natchnienia:)

    OdpowiedzUsuń
  5. serio?
    dlaczego tak mało ???? ;<
    co ja teraz zrobię ?

    OdpowiedzUsuń
  6. A jednak nie sztuczne... :-D

    OdpowiedzUsuń
  7. "....kontynuowała, opuszkami palców rysując niewidzialne wzory na jego obliczu." -policzku ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Blagam dodaj coś na poprawę nastroju

    Załamana :(

    OdpowiedzUsuń
  9. Babeczko, do opisu bloga dopisz: tylko dla cierpliwych. A tak to oczywiście cudowne, oczywiście krótkie, oczywiście długo czekaliśmy. Ale nie martw się, ja jestem wierna, mogę czekać latami, więc odpoczywaj, łap wenę. Polecam spacery, obowiązkowo niedaleko drzew, pięknie wyglądaję tej jesieni :) Trzymaj się Kochana. / Lana

    OdpowiedzUsuń
  10. Może się zbytnio czepiam, ale proszę cię w wolnej chwili pouzupełniaj indeks opowiadań, a po za tym prosiłabym o dodanie do każdego opowiadania tej opcji "link do.... części (klik)" To naprawdę denerwujące, że w jednym opowiadaniu to jest, a w następnej części tego samego opowiadania już tego nie ma :) Pozdrawiam . Lekko pedantyczna Kasia :))

    OdpowiedzUsuń
  11. Babeczko mam dzisiaj urodzinki, czy można liczyć na jakąś część dzisiaj? Proooosze :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Bądź systematyczna, to pomaga w zdobywaniu sympatii czytelników, którzy maja prawo wkurzać sie ze olewasz bloga.

    OdpowiedzUsuń
  13. pisz pisz pisz!! cudowne. Zarówno to jak i "kłamca" nie moge sie doczekać ciągu dalszego. Weny i błagam wstawiaj częściej.

    OdpowiedzUsuń
  14. Babeczko nie zostawiaj nas bez niczego na ty jesienne wieczory..
    Cam

    OdpowiedzUsuń
  15. Babeczko, a może kolejna cześć "Onego"? Błagam! Wchodzę po kilka razy dziennie, żeby sprawdzić, czy coś tu nowego się nie pojawiło, to już chyba uzależnienie :-)
    A.

    OdpowiedzUsuń
  16. I znów piszę ,że jestem gościem w Twoich progach.Dziękuję za piękne chwile i możliwość przeżycia naprawdę fajnych chwil. Pisz w swoim tempie..... dziękuję za wszystko ,co wychodzi " spod Twoich palców" i nie dopominam się o nic więcej:-)

    OdpowiedzUsuń
  17. proszę dodaj kolejna część:) pozdrawiam O

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.