Witam ponownie po dłuższej przerwie. Nadal będzie kulawo, bo najzwyczajniej w świecie kiepsko się czuję, głównie spędzając wolny czas w pozycji horyzontalnej. W głowie mam całkowitą próżnię i kiepsko mi idzie poprawianie, nie mówiąc o pisaniu. Ostatnio siedziałam dwie godziny i napisałam jedno zdanie...
Jak widać moja wena twórcza pojechała na zasłużone wakacje ;-D
Jednak jestem optymistką i wierzę, że wkrótce się to zmieni.
PS. Sztucznego oka nie będzie...
Link do części VI - klik
On (VII)
Po czym zamarła, zbyt
zdumiona tym co zobaczyła, by od razu przekuć to w słowa.
– Ale… – odezwała
się w końcu zmieszana.
– Co chciałaś
ujrzeć?
– Sądziłam… Byłam
pewna…
– Jest
niepotrzebne, bo i tak nic przez nie widzę.
– Wygląda prawie normalnie.
– Bo wyglądało. Jedynie ta delikatna mgiełka, całkowity brak rzęs, świadczyło o
tym, że nie jest takie do końca.
– Wiem.
– Masz fascynujące
oczy – uśmiechnęła się nieśmiało. – Mimo wszystko szkoda je zasłaniać. Poza tym
to bez sensu – kontynuowała, opuszkami palców rysując niewidzialne wzory na
jego obliczu. Nie od razu zdała sobie sprawę, że to było jak pieszczota.
– Przyzwyczaiłem
się.
– Rozumiem.
Wizerunek twardziela. Och, nie patrz na mnie tak groźnie. I tak się nie boję.
– Może powinnaś –
zasłonił oko, przybierając dość posępny wyraz twarzy. Tylko że tak naprawdę nie
potrafił się na nią złościć. No, może tylko wtedy gdy grzebała w torbie z jego
arsenałem.
– Pewnie powinnam.
Zresztą na początku się bałam. Zaszyłam ranę, ale sądzę, że i tak potrzebujesz
pomocy lekarza – raptownie zmieniła temat.
– Nie.
– Dorian, a jeżeli
wdało się jakieś zakażenie?
– To umrę –
skwitował krótko.
– Cholera! Jaki ty
jesteś uparty!
Wzruszył ramionami i
sięgnął po sfatygowaną książeczkę.
– Skończyłaś? –
spytał, wskazując na notatnik.
– Tak. Ale sam
spójrz, to bez sensu – pokazała mu to, co zapisała. – I raczej wątpię, by ten
zlepek przypadkowych cyfr mógłby czemukolwiek służyć. Choć z drugiej strony,
kto zadałby sobie tyle trudu? Szkoda że wszystkich zabijasz. Może któryś z nich
powiedziałby coś nam na ten temat?
Prychnął z
niedowierzaniem.
– To były płotki.
– Przydałaby się
każda wskazówka.
– Marudzisz –
oparł się o poduszki i przez moment sądziła, że zasnął. – Prawdziwą zagadką
jesteś ty.
– Ja? Wątpię.
Wychowała mnie o piętnaście lat starsza siostra. Poza sobą nie miałyśmy żadnej
rodziny. Skończyłam szkołę, poszłam na studia, rok temu miałam obronę. Kierunek
całkiem zwyczajny, kulturoznawstwo. Pracę dostałam po znajomości i nie wstydzę
się do tego przyznać. Takie czasy. Żyłam całkiem zwyczajnie, parę razy
pozwoliłam złamać sobie serce, parę razy i ja je komuś złamałam. Mam swoje
hobby, małe dziwactwa. Kocham święta. Na wakacje zawsze jadę pod namiot, na
kompletne pustkowie – Orina uśmiechnęła się ze smutkiem. – A moja siostra z
mężem zginęli dokładnie pięć miesięcy, dwadzieścia dwa dni temu. Nawaliły
hamulce. Dodatkowo iskra wywołała pożar, więc samochód doszczętnie spłonął.
Nawet jeśli by przeżyli, nie mieli szans na ratunek. Od tego czasu wiodłam
bardzo smutne i bardzo nieciekawe życie. Można powiedzieć, że do wczoraj.
Dziewczyna zamilkła. On
także. Faktycznie, w jej opowieści nie było nic ciekawego.
– Widocznie diabeł
tkwi w szczegółach – powiedział w końcu.
– Możliwe. Mam opowiedzieć
z detalami całe moje życie? – spytała z sarkazmem.
– Nie.
– Noc jest długa,
chyba dam radę – pokpiwała.
Nie odpowiedział.
Zadumał się. A jednak nie mógł zebrać myśli, bo siedziała zbyt blisko, a pełzające
płomienie sprawiały, że wyrazista twarz dziewczyny stała się znacznie bardziej
intrygująca. Szkoda że był ranny. Gdyby nie to, spędziliby tę noc w zupełnie
inny sposób. Z pewnością by protestowała, ale to dodałoby całości pikanterii.
Nie lubił łatwych zdobyczy.
– Co zrobimy
jutro? Dokąd pojedziemy? – cicho spytała Orina. To dziwne, ale nigdy wcześniej
nie czuła się taka bezradna. Nawet po śmierci Karoliny. Teraz naprawdę nie
wiedziała, co robić.
– Prześpimy się.
– Musisz oddać jedną
kołdrę. Dostałeś wszystkie, które znalazłam.
– Jedną? –
uśmiechnął się. A potem uniósł skraj nakrycia i odezwał się nieco kpiąco. –
Chodź.
– Ale… –
poczerwieniała oburzona. Potem równie nagle się uspokoiła. Przecież w tym
stanie nie był dla niej żadnym zagrożeniem. – Nie wiem czy dam radę zasnąć.
– Z powodu?
– Są dwa, bardzo
różne i na dodatek równie zagadkowe powody – odparła ze spokojem, energicznie
zsuwając spodnie. – Tylko łapy przy sobie! – zagroziła, marszcząc czoło. – Bo
inaczej…
– Uderzysz
rannego?
– Tak. Posuń się.
To nie był najlepszy
pomysł. Lecz była nieziemsko śpiąca, zmęczona i naprawdę jak nigdy dotąd
potrzebowała pocieszenia. A on leżał zakopany w stercie ciepłych kołder, silny,
pewny siebie, a jednocześnie unieszkodliwiony. Miał szeroką pierś i ramiona, w
których bardzo chętnie by się skryła. Na zewnątrz było zimno, gdzieś tam kryli
się ludzie chcący jej śmierci. Obcy mężczyzna, morderca, był w tej chwili
jedynym pewnym punktem oparcia.
– Dorian, tylko
bez żadnych numerów – powtórzyła groźnie. – Jestem zmęczona i nie mam ochoty
cię bić.
– Bić? – wyglądał
na rozbawionego.
– Doskonale wiesz,
o co chodzi.
– Chyba tak…
Odwróciła się plecami i
otuliła kawałkiem kołdry. Odetchnęła z ulgą, a sekundę później zdrętwiała, bo
mężczyzna przytulił się do jej pleców, objął ramieniem.
– Będę grzeczny –
wyszeptał na ucho. – Słowo mordercy do wynajęcia.
– Trzymam cię za
to słowo.
Zapadła cisza. Ogień w
kominku wygasł, żarzyły się jedynie ostatnie kawałki polana. Na zewnątrz wył
wiatr, a śnieg padał jakby w jedną noc chciał przykryć cały świat.
– Lubię śnieg –
wymruczała sennie Orina. Było jej tak dobrze, tak przyjemnie i bezpiecznie, jak
nigdy dotąd. – Boli cię?
Ciekawe czy często tak
przeskakiwała z tematu na temat?
– Nie.
– Kłamczuch…
To chyba były jej
ostatnie słowa. Wtulił nos w pachnące włosy, wsłuchując się w wolny, regularny
oddech dziewczyny. Przymknął oko, delikatnie ucałował skrawek skóry za uchem.
Szczerze mówiąc nie miał żadnego pomysłu, by wyjaśnić sytuację w jakiej się
znaleźli. Lecz ona w niego wierzyła. Z taką ufnością pytała „co dalej?”. Nie
mógł jej zawieść.
Nie chciał.
link do części VIII - klik
Ehh nie wiem czy już wiesz ale do wieczności odeszła od nas cudowna osoba ,aktorka , matka i żona Anna Przybylska ;( najbardziej szkoda dzieciaczków :(
OdpowiedzUsuńUuu.... romantica :) fajne, ale jak zwykle za krótkie ;) Wolego czasu, weny i lepszego samopoczucia :))
OdpowiedzUsuńWeronikuś
Jak zawsze super♥♥♡♡♡》☆☆☆☆☆☆☆《
OdpowiedzUsuńCiekawy, wręcz finezyjny rozdział...
OdpowiedzUsuńNatchnienia:)
serio?
OdpowiedzUsuńdlaczego tak mało ???? ;<
co ja teraz zrobię ?
A jednak nie sztuczne... :-D
OdpowiedzUsuń"....kontynuowała, opuszkami palców rysując niewidzialne wzory na jego obliczu." -policzku ;)
OdpowiedzUsuńBlagam dodaj coś na poprawę nastroju
OdpowiedzUsuńZałamana :(
Babeczko, do opisu bloga dopisz: tylko dla cierpliwych. A tak to oczywiście cudowne, oczywiście krótkie, oczywiście długo czekaliśmy. Ale nie martw się, ja jestem wierna, mogę czekać latami, więc odpoczywaj, łap wenę. Polecam spacery, obowiązkowo niedaleko drzew, pięknie wyglądaję tej jesieni :) Trzymaj się Kochana. / Lana
OdpowiedzUsuńMoże się zbytnio czepiam, ale proszę cię w wolnej chwili pouzupełniaj indeks opowiadań, a po za tym prosiłabym o dodanie do każdego opowiadania tej opcji "link do.... części (klik)" To naprawdę denerwujące, że w jednym opowiadaniu to jest, a w następnej części tego samego opowiadania już tego nie ma :) Pozdrawiam . Lekko pedantyczna Kasia :))
OdpowiedzUsuńBabeczko mam dzisiaj urodzinki, czy można liczyć na jakąś część dzisiaj? Proooosze :)
OdpowiedzUsuńBądź systematyczna, to pomaga w zdobywaniu sympatii czytelników, którzy maja prawo wkurzać sie ze olewasz bloga.
OdpowiedzUsuńpisz pisz pisz!! cudowne. Zarówno to jak i "kłamca" nie moge sie doczekać ciągu dalszego. Weny i błagam wstawiaj częściej.
OdpowiedzUsuńBabeczko nie zostawiaj nas bez niczego na ty jesienne wieczory..
OdpowiedzUsuńCam
Babeczko, a może kolejna cześć "Onego"? Błagam! Wchodzę po kilka razy dziennie, żeby sprawdzić, czy coś tu nowego się nie pojawiło, to już chyba uzależnienie :-)
OdpowiedzUsuńA.
I znów piszę ,że jestem gościem w Twoich progach.Dziękuję za piękne chwile i możliwość przeżycia naprawdę fajnych chwil. Pisz w swoim tempie..... dziękuję za wszystko ,co wychodzi " spod Twoich palców" i nie dopominam się o nic więcej:-)
OdpowiedzUsuńproszę dodaj kolejna część:) pozdrawiam O
OdpowiedzUsuń