poniedziałek, 19 maja 2014

Siedem dni burzy (V)

Z ręką na sercu, chciałam odpowiedzieć na każdy komentarz z osobna.  Nawet zaczęłam...

Chyba nocki by mi nie starczyło ;-)

Więc mówię prosto i z serca - dziękuję.

Więcej burzy w szklance wody nie będzie, miałam ciężką niedzielę, choć pogoda dopisała i w planach było błogie lenistwo. A jednak, jak każdy, miewam gorsze dni, co się przejawiło nadmiernym uwrażliwieniem. Normalnie, zlewam takie teksty ciepłym moczem, jak ktoś nie wierzy, niech sobie pokopie w komentarzach pod starymi postami. Tym razem jednak przybita własnym kiepskim humorem, poległam na placu boju :-D

A propos pogody - u mnie cieplutko było dziś i słonecznie. Pozdrowienia dla czytelniczki z Ełku!

Link do części IV - (klik)

         Siedem dni burzy (V)

Dzień 6

Zwlekł się z łóżka późnym rankiem. Nocka spędzona na nadużywaniu alkoholu wcale nie poprawiła sytuacji.
Wszedł pod prysznic i pochylił głowę pod strumieniem gorącej, niemal parzącej wody.
Zawsze doskonale czuł się w swoim własnym towarzystwie. Zawsze. Nigdy nie odmawiał sobie seksu, zwłaszcza gdy to strona przeciwna wykazywała inicjatywę.
Aż do teraz.
Podświadomie czuł, że jeśli to zrobi, tym razem będzie inaczej. Nie umiał powiedzieć jak i dlaczego, ale jego życie się zmieni. Ta intuicyjna pewność dyktowała mu zachowanie ostrożności, bo przecież tak naprawdę nie chciał zmian.
Dawno temu uciekł stąd chcąc rozpocząć nowe życie. Było ciężko, ale udało się. Piętnaście długich lat na obczyźnie. Trudnych lat, choć nigdy nie zwątpił czy wybrał słuszną drogę. A jednak nadszedł moment, gdy poczuł się zmęczony. Wypalony do cna. Wrócił do domu, w którym nikt na niego nie czekał i który już dawno przestał być mu bliski. Lecz przynajmniej tutaj mógł odpocząć.
Zmienił strumień na lodowaty. Kilka minut później skończył kąpiel i owinął się ręcznikiem.
Wyczuł jej obecność, zaledwie wszedł do pokoju. Błękitne kalosze leżały niedbale porzucone na podłodze, a ona podkuliwszy nogi, siedziała na kanapie.
– Cześć – uśmiechnęła się, najwyraźniej nie przejmując się jego groźną miną.
– Mam użyć siły?
– Aby mnie wywalić? To nie będzie trudne, prawda?
Byłoby. Bardziej niż chciałby przyznać.
– Nie, nie będzie. Czego tym razem chcesz?
– Tego samego co za poprzednim.
Jego twarz stężała. Powoli miał tego dosyć. Dawno temu, nauczył się doskonale panować na swoimi emocjami, w taki sposób, by twarz czy spojrzenie nie wyrażały absolutnie niczego.
A jednak właśnie w tej chwili miał wrażenie, że eksploduje.
Jednym susem znalazł się tuż przy niej i wplótłszy palce w krótkie, kręcone włosy, pociągnął w górę, tak że musiała wstać. Krzyknęła z bólu i zaskoczenia, ale nie zwrócił na to uwagi. Odwrócił ją plecami i pchnął na stojący w pobliżu stół. Potem silnym uściskiem przygwoździł do gładkiego blatu i pochylając się wysyczał:
– Chcesz seksu? Chcesz?! Zafunduję ci taką jazdę, że przez miesiąc nie będziesz mogła siedzieć na tej swojej ślicznej dupci!
Mokry ręcznik opadł na ziemię, a on bez ceregieli podwinął sukienkę i zerwał majtki.  Chciał to zrobić tak brutalnie i ostro, by tym razem już nie wróciła.
Tymczasem Karolina doświadczała właśnie najbardziej kontrastowych wrażeń. Strach, podniecenie, fizyczny ból, bo mężczyzna wcale nie był delikatny oraz ogarniający zmysły głód, stały się obezwładniającą mieszanką.
Pomyślała, że jest całkiem popieprzona. Potem że nie wie o sobie jeszcze wielu rzeczy. A później przestała się nad czymkolwiek zastanawiać. Pragnęła jedynie tego, co właśnie zamierzał zrobić.
Bez ceregieli wepchnął w nią dwa palce i zamarł. Była tam zupełnie mokra i tak gorąca, że ten dotyk niemal go oparzył. Jęknęła przy tym, gdy wściekle zaatakował ją od tyłu, a teraz sama pomalutku zaczęła się poruszać. Odrobinę do przodu, odrobinę do tyłu.
Zaklął i odskoczył jak oparzony.
– Co do kurwy nędzy! – wrzasnął.
Wykręciła głowę i nie zmieniając pozycji, spojrzała na niego zamglonym wzorkiem.
– Dlaczego przestałeś?
Policzki miała zarumienione, usta nabrzmiałe, a oczy pełne pożądania.
– Dziwka! – rzucił z pogardą.
Wtedy jakby oprzytomniała. Zerwała się, objęła ramionami. I rozpłakała.
– Ja wcale nie chciałam… – szlochała. – To nie tak miało być… Sam zacząłeś! – wytknęła z pretensją.
W życiu nie czuła się tak poniżona. Owszem, miała na niego szaloną ochotę, ale wcale nie po to przyszła. Chciała porozmawiać, ponapawać się widokiem jego twarzy, tymczasem zaprezentowała się z jak najgorszej strony.
W pośpiechu wciągnął na siebie leżące na krześle spodnie. Rycząca baba to było ostatnie, czego mu brakowało.
– Przestań się mazać! – warknął. – Sama włazisz mi w spodnie, a potem udajesz skrzywdzone niewiniątko.
– Nie włażę! – wrzasnęła, dla potwierdzenia swych racji, przytupując nogą. – No, może odrobinę. Ale nie po to tu przyszłam.
– Nie? A po co?
– Tęskniłam – odpowiedziała szybko i zarumieniła się. Nawet dla niej samej zabrzmiało to niesamowicie głupio. Co z tego, że to była prawda?
– Dobrze. Jestem kretynką. Naiwną kretynką. Szaloną. Ale nie dziwką! Akurat to sobie wypraszam!
Prychnął z pogardą, ale wolał nie kontynuować tematu.
Tęskniła?
Cudownie. Prócz nocnych koszmarów będzie go teraz prześladowała napalona małolata. Gdzie miał do diabła uciec? Na biegun północy?
– Kiedy wracasz do domu?
Zachmurzyła się.
– Pojutrze. Będziesz miał się z czego cieszyć, prawda?
Podszedł bliżej. Nie spojrzała na niego, wzrok uparcie wbijając gdzieś w jakiś punkt na podłodze.
– Dzieciak z ciebie – pogładził kciukiem jej policzek. – Ponętny, kuszący ale dzieciak. Jadłaś obiad?
Tym banalnym pytaniem tak ją zaskoczył, że na moment straciła swój obrażony wyraz twarzy.
– Obiad?
– Mam mrożoną pizzę i piwo. Zjemy, porozmawiamy, a na sam koniec pożegnamy i wyniesiesz się w diabły, tym razem więcej nie wracając. Zgoda?
Wzruszyła ramionami i bez zbędnych słów, pomaszerowała na werandę. On ją zaprosił, to niech ją obsłuży. Usiadła na wiklinowym fotelu, dla gospodarza pozostawiając niski taboret, i zamyśliła się.
Niedobrze się to wszystko zaczęło. Nie tak jak powinno. Pewnie sądził, że jest napaloną małolatą, szukającą wakacyjnej przygody? Jak miała mu wytłumaczyć, co tak naprawdę dzieje się w jej duszy? Jednak o ironio losu, gdyby protestowała, zrobiłby to, co zamierzał.
Postawił na stole dwie puszki zimnego piwa, dwa talerze i ketchup. Potem przyniósł ogromną, parująca pizzę.
Nie miała ochoty na jedzenie. Ale pomyślała, że może to pozwoli przywrócić między nimi w miarę normalne stosunki.
– Jak na mrożoną, to nawet niezła – pochwaliła.
Mruknął coś w odpowiedzi, czego nie zdołała dosłyszeć. Wgryzła się energicznie w kolejny kawałek, bacznie go obserwując.
Mocna opalenizna, wyrzeźbione mięśnie, wszechobecne tatuaże pokrywające ramiona i prawy bok. Z tego co pamiętała także lewą łopatkę i któreś udo. Żadne inicjały czy serduszka, raczej dość mocne, niektóre z napisami w obcym języku. O ile dobrze kojarzyła, to był francuski.
– Ja już dziękuję – wymiękła po drugim kawałku. – Słyszałam, że jesteś żołnierzem?
– Byłem – burknął.
– Długo?
– Piętnaście lat.
– Długo – popiła z zadumą piwo. Było cudownie gorzkie i chłodne. Idealne na panujący upał. – Wyrzucili cię czy sam odszedłeś? A może krótki urlop?
– Emerytura.
– Nie gadaj? – tym razem wyglądała na porządnie zaskoczoną. – To ile ty masz lat?
– Masz zamiar napisać o mnie książkę? – spytał z sarkazmem.
– Nie. Jestem po prostu ciekawa. Trochę dowiedziałam się od ekspedientki ze sklepu. Resztę wolałbym od ciebie.
Zerknął na nią i również chwycił puszkę. Przystawił ją do ust i pił, jakby celowo wydłużając czas pozostawiony mu na odpowiedź.
– Trzydzieści cztery – powiedział nagle, gdy tylko skończył.
– Tak dużo?! – Karolina od razy zrzedła mina. – Wyglądasz na młodszego.
– Pokazać metrykę chrztu?
– No co ty. Wierzę. W wojsku biegałeś z karabinem czy jeździłeś czołgiem?
– Litości – mruknął. – Byłem kucharzem.
– Kucharzem? – w jej głosie usłyszał cały ocean wątpliwości. – Bzdura! Nie wyglądasz na kucharza, ale na twardziela.
– Wiesz co się działo, jak miesiąc z rzędu serwowaliśmy tę samą zupę? Trzeba było się bronić przed rozjuszonym tłumem…
Parsknęła śmiechem.
– A tak serio?
– Drugi rep.
Zrobiła dość niemądrą minę. Potem spojrzała z wyrzutem i westchnęła.
– Czy ja wszystko muszę od ciebie wyciągać siłą? Co ci szkodzi powiedzieć prawdę?
– Mówię prawdę. Drugi regiment cudzoziemski spadochroniarzy.
– Zaraz? – zmarszczyła brwi. – To nie mówimy o polskim wojsku?
– Nie. O Legii Cudzoziemskiej.
– Och! – tylko tyle udało jej się z siebie wykrztusić.
Popijał piwo i patrzył z rozbawieniem na jej dość nietęgą minę. Nic dziwnego, legia przez lata obrastała w legendy, wydawała się wręcz egzotycznym dziwadłem.
– Od samego początku miałem świetne wyniki. Rekrutację przeszedłem bez żadnych problemów, załapałem się na pierwszy pięcioletni kontrakt, a dalej już poszło samo.
– Wiesz… W zasadzie to niewiele wiem na ten temat. Coś tam widziałam w takiej starej polskiej komedii, nie pa…
Parsknął piwem.
– Tak, to rzeczywiście bardzo konkretna wiedza – odparł zajadle. – Nie masz dziewczyno w domu internetu?
– Mam. Ale po co miałam szukać takich informacji?
– Ta, pewnie głównie przydaje ci się do umawiania na randki.
– Och, przestań. Lepiej powiedz jak tam było?
Bardzo długo patrzył w dół, na swoje dłonie obejmujące pustą już puszkę po piwie. Jak było? Nie da się opisać za pomocą kilka banalnych zdań prawdziwego piekła na ziemi.
– Nie najgorzej. Ciężkie treningi, wieczorne wypady do pubów i domów publicznych, twarda dyscyplina i misje.
– Do domów publicznych?
– Akurat ten aspekt mojej służy tak cię interesuje? – spytał kpiąco. – Opowiedzieć kilka bardziej pikantnych szczegółów?
– Nie trzeba.
Jak to możliwe, by potrafiła być jednocześnie tak namiętna i tak nieśmiała? Albo zawstydzała się, albo wręcz na niego rzucała. To chyba właśnie mieszanka tych dwóch przeciwstawnych cech, tak bardzo go pociągała.
– Czyli stacjonowałeś w Afryce? – spytała ostrożnie.
– Głównie na Korsyce. Stamtąd mieliśmy punkt wypadowy prawie w każdy zakątek świata.
– Zazdroszczę – westchnęła. – Tak sobie podróżować…
– Aha. Podróżować – odparł z goryczą. – Dziewięciogodzinny lot do Bangui, stolicy Republiki Środkowoafrykańskiej. Na miejscu gorąco jak w saunie, z ledwością można było złapać powietrze. W dżungli wszystko się ruszało, spróbujesz oprzeć się o drzewo, od razu masz mrówki za kołnierzem, ręce puchły od wywijania maczetami. To nie był amerykański film dzieciaku, ani wycieczka z biurem podróży.
– Nie nazywaj mnie dzieciakiem. Mam imię.
Spojrzał na nią krzywo.
– Krew, pot i śmierć. Tylko tyle.
– Ale ty wytrzymałeś aż piętnaście lat. To bardzo dużo.
– Idzie się przyzwyczaić – sięgnął pod fotel i wyjął na wpół opróżnioną butelkę wódki. – Po drugiej misji, gdy wycieliśmy w pień całą wioskę, zrozumiałem, że albo będę zabijał, albo to mnie zabiją.
– Wioskę?
– Wszystkich. Kobiety, dzieci, każdego mieszkańca. To byli wrogowie.
– Dzieci?
– Kolega, który służył już kilka lat, puścił serię w kierunku matki z półrocznym niemowlęciem. Wtedy to było przerażające. Z czasem stało się czymś normalnym.
– Żartujesz, prawda? Chcesz mnie nastraszyć? – pobladła, zacisnęła palce na twardym oparciu fotela.
– Nie dzieciaku. Taka była moja codzienność. Byłem porąbany, gdy stąd uciekałem. Teraz jestem prawdziwym wariatem – zaczął się śmiać. Potem pociągnął porządnego łyka. – Chcesz więcej szczegółów? Więcej ciekawych historyjek?
– Chyba nie.
– To odpuść. Nie wyganiam cię z mojego powodu. Chodzi o ciebie – sięgnął nad stołem palcami do jej twarzy i delikatnie ją pogładził. – Skrzywdziłbym cię maleńka. A dałem sobie słowo, że z tym koniec. Jestem szaleńcem, wrakiem człowieka. Nawet nie wiesz ile zła kryje się w głębi mojej duszy? Jak przerażające koszmary śnią mi się nocami. Twarze tych, których zabiłem. Obrazy pełne krwi i bólu.
– Dlatego zaszyłeś się na tym pustkowiu? – przykryła jego dłoń swoją ręką.
– Nie chodzi o odkupienie. Jedyne czego pragnę, to spokój. Tutaj wydaje się to możliwe do osiągnięcia.
Zamrugała oczami. Ale nie pozbyła się łez, które bardzo powoli spłynęły po bladych policzkach. Mimo wszystko nie wierzyła, że jest tak źle. Nie mogło być. Wciąż wyczuwała w nim coś pokrewnego jej duszy. Nigdy nie chodziło tylko o seks. Owszem, był ważny, bardzo ważny, ale nie z tego powodu się tu znalazła, choć tyle już razy ją przepędzał.
– Jacek… – zaczęła z wahaniem, a on drgnął. Dziwnie było słyszeć własne imię. Jakby nagle przestało należeć do niego, albo wręcz przeciwnie, po raz pierwszy od wielu lat stało się jego własnością. – Nie wyglądasz na mordercę.
– O święta naiwności!
– Powiedziałam, że nie wyglądasz, a nie że nim nie jesteś.
– Co za różnica?
– Ja też zachowałam się… nieprzyzwoicie – przełknęła ślinę. – W takich sytuacjach mówi się, że pozory mylą.
– Czy zawsze bywasz tak kurewsko uparta?
– Jedynie, gdy mi zależy.
– Dlaczego ci więc zależy? Dałem ci jakiś powód?
Pokiwała zrezygnowana głową i płynnym ruchem przesiadła się na jego kolana. Pomyślał, że powinien ją odepchnąć, nawet uderzyć. Niby nic trudnego, ale w przypadku tego dziewczątka wszystko okazywało się zbyt trudne.
Przytuliła się do niego, policzkiem muskając skraj twarzy. Poczuł cytrynowy zapach szamponu do włosów, którego używała. Zaciągnął się nim niczym narkoman upragnioną działką. Prawie wbrew sobie wsunął palce w te ciemne, gęste pukle, poszukał ustami jej warg. Przymknęła oczy i bez sprzeciwu na to przystała. Nie odsunęła się, lecz zatraciła w coraz intensywniejszej przyjemności. Dłońmi oplotła jego szyję, ciałem przylgnęła do jego ciała.
Była delikatna, gorąca i słodka. Tak, również spragniona, lecz tym razem nie miało to aż takiego znaczenia.
Kiedyś właśnie o takiej kobiecie marzył. Wierzył, że ją spotka, że to tylko kwestia czasu. To było dawno, bardzo dawno temu.
Dlaczego więc akurat teraz, gdy pozbył się złudzeń, godząc z własną samotnością, pojawiała się ona? Po to, by bardziej cierpiał? By w końcu mógł pewnego pięknego poranka, a może i popołudnia, palnąć sobie w łeb?
Żadna decyzja nie była tak trudna, jak oderwanie się od jej kuszących warg.
– Musisz już iść – wyszeptał.
Otworzyła oczy. Było w nich i zrozumienie, i rozczarowanie. Jeszcze raz dotknęła jego twarzy, delikatnie przesuwając palcami po szczupłych policzkach, obrysowując zdecydowaną linię podbródka.
– Nie przeszkadza mi różnica wieku. Ani twoja przeszłość. Najgorsza jest pogarda, jaką żywisz dla samego siebie.
– Proszę, idź już! – Głos miał schrypnięty, w oczach cierpienie, ale pomimo to jego dłonie wciąż nieśmiało błądziły po ciele dziewczyny.
– Pójdę. I daję słowo, że nie wrócę – odpowiedziała z powagą. – Pojutrze i tak wyjeżdżam. A jeśli będziesz chciał mnie znaleźć… – nie dokończyła tych słów. Posłała mu wieloznaczny uśmiech i zniknęła, zabierając jeszcze pod drodze błękitne kalosza.
Najgorsze że czuł się tak, jakby zabrała coś, co należało do niego.
Może cząstkę duszy albo kawałeczek serca?
Pomyślał, że pobyt w cywilu mu nie służy. Zaczął się rozklejać, przytłoczony nadmiarem wspomnień i poczuciem zmarnowanego życia.
A dziewczyna była zaledwie impulsem, który wyzwolił te wszystkie reakcje.

link do części VI - klik


102 komentarze:

  1. PS. Czy Wy przypadkiem nie "czatujecie" na kolejną część? Bo tłoczno tu, jak w samo południe na dworcu głównym...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oczywiście że czatujemy ;)

      Usuń
    2. Ja babeczko non stop odświeżam stronę i sprawdzam tylko czy dodałaś coś nowego!:D

      Usuń
    3. Zdecydowanie ,tak !

      Usuń
    4. Owszem ;)

      Usuń
    5. Czekamy, czekamy! :)

      Usuń
    6. Po prostu jesteśmy uzależnieni od Ciebie i Twojej twórczości, Babeczko :) J.

      Usuń
    7. Zawsze i wszędzie :D
      Mad.

      Usuń
    8. Zawsze przed snem zaglądam. Taka mała bajeczka na dobranoc ;).
      To jest "siedem dni burzy", więc powinna być jeszcze jedna część, prawda? ;)

      Usuń
    9. Czatujemy! Ja zasnęłam w oczekiwaniu. Hahah. :D

      Świetnie, jak zawsze.
      Błędy jakieś ktoś inny wytknie. ;)

      Pozdrawiam.

      Usuń
    10. Ja bardzo chętnie przeczytam kolejną część.
      Babeczkoo jesteś po prostu niesamowita :)

      Usuń
    11. Czatujecie, czatujecie :) Przynajmniej ja czatuję. Czytam szybciutko i idę spać. A potem, na drugi dzień, czytam sobie powoli w przerwie na II śniadanie.

      Szczerze powiem, że jest to jedno z lepszych Twoich opowiadań. I już nie mogę doczekać się ostatniej (jak przypuszczam) części. I będę czatować :D

      Usuń
    12. chatuje?? to malo powiedziane . ja tu zagladam kilka razy dziennie . kurcze gorzej jak z narkotykiem :P

      Usuń
  2. Chyba większość czytelników wyczekuje kolejnego fragmentu :) Rozwój akcji coraz bardziej mi się podoba, wciąga po całości :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ochhh aż się popłakałam jak to czytałam :(((( masz talent..wspaniałe..genialne!...oby tym razem Jacek się odzważył i zawalczył o nią...

    OdpowiedzUsuń
  4. Jasne, że czekamy na kolejną część :) a jak przyjemnie byłoby dostać więcej niż jedną... ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejku Babeczko, zrobilam sobie kilka dni przymusowej przerwy od Ciebie. Dzisiaj nadrabiam zaleglosci. Akurat kiedy skonczylam czwarta czesc, dodalas piata =) zaskakujesz historia Jacka, wciaz go nie rozszyfrowalam.
    A zolnierze po przejsciach mnie przesladuja, wczoraj skonczylam czytac "uratuj mnie" rachel gibson. Tam tez na zolnierza z koszmarami spada milosc.

    OdpowiedzUsuń
  6. Myślę ze jak najbardziej można to nazwać czatowaniem :-) rewelacyjne jest to opowiadanie. Z niecierpliwością czekam na kolejna część. Pozdrawiam serdecznie wszystkich BabeczKowiczow

    OdpowiedzUsuń
  7. Czatujemy babeczko . A przynajmniej ja . Natalia

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj cztujemy, czatujemy babeczko :) ... No przynajmniej ja.. Rozumiem, że jeszcze 2 części i koniec.. tak? Znalazłam jedną literowke powinno być "po drodze zabierając błękitne kalosze", a nie "błękitne kalosza" Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na kolejną część . K :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jasne, że czatujemy! Jak zwykle ;D możesz dodać nową po północy, będzie się liczyło na kolejny dzień haha nie no oczywiście żartuje, nie chcemy Cię zamęczyć :)

    PS czy tylko ja, jako głównego bohatera wyobrażam sobie Channinga Tatuuma??

    Ada

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. EJ mi tez ;OO Bez kitu ;D Ciekawe kogo wyobraza sobie Babeczka ;>

      Usuń
    2. A mnie Theo Rossi z SoA ;-)

      Usuń
    3. ale chyba emocjonalnie bardziej ogarnięty sie wydaje niż Juice z SoA

      Usuń
  10. "wyczatowane, oj wyczatowane" i przeczytane:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Czatujemy! :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Tak czatujemy!!!
    Babeczko od dawna czytam Twoje opowiadania..na zajeciach, w pracy,w domu nie moge przestac ich czytac.Masz ogromne stadko stalych czytelnikow i to sie powinno liczyc!!..Pozdrawiam Cie serdecznie i zycze wszystkiego dobrego...uff w koncu napisalam 1 komentarz(;

    Mag

    OdpowiedzUsuń
  13. Cudowne opowiadanie! <3

    Babeczko.. muszę się do czegoś przyznać.
    Twoje opowiadania od roku są moją lekturą do snu, najpierw pokatne, teraz Twój blog..
    Uzależniłam się.
    I nie chodzi o to, że są nudne, bo oczywiście nie są! Bez Twojego opowiadania mam problemy ze spanie, nie mam czego przeczytać.. mogę leżeć 3h w łóżku i nic, przyzwyczaiłaś mnie do "luksusu" mogąc czytać Twoją twórczość.
    Chciałam Cie Tylko poinformować, że jeżeli zaśpię kiedyś do pracy to będzie tylko i wyłącznie Twoja wina :(
    Nie przestawaj tworzyć!

    Pozdrawiam MG

    OdpowiedzUsuń
  14. Jak jest na co to warto 'czatowac' !

    OdpowiedzUsuń
  15. Osobiście, gdy zanosi się na kolejną część (lub bardzo chciałabym, żeby się pojawiła) mam zwyczaj odświeżać stronę z Twoim blogiem co jakieś 10 - 15 minut. Tak więc czatowanie jest chyba odpowiednim słowem.
    Więc chyba jutro po południu zacznę oczekiwać VI części
    Z.

    OdpowiedzUsuń
  16. Tak, dokładnie tak - czatujemy ;D

    Anna

    OdpowiedzUsuń
  17. Kiedy będzie dzień siódmy? ;-)

    OdpowiedzUsuń
  18. Jakby to powiedzieć... TAK :-)

    OdpowiedzUsuń
  19. :) oczywiście że czatujemy :D
    a potem następnego dnia odsypiam do 10h, i na wizytach muszę kitować klientom że z rana miałam niezwykle pilne wezwania i dlatego jestem spóźniona....
    Czatujemy bo coraz i coraz bardziej mi się podoba!

    OdpowiedzUsuń
  20. Świetne opowiadanie. Z każdą kolejną częścią robi się coraz ciekawiej. Mam jedno pytanie: skąd czerpiesz wiedzę do opowiadań? Bo za każdym razem się nad tym zastanawiam. Czy wymyślasz sama czy masz jakieś źródło. Np. w tym opowiadaniu odnośnie służby Jacka (w sensie jak to wygląda od tamtej strony). Pozdrawiam, J.

    OdpowiedzUsuń
  21. czatujemy, całymi nocami :D

    OdpowiedzUsuń
  22. Pewnie że czatujemy na tak zajebiste opowiadanie :* super Babeczko coraz bardziej mi się podoba;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Babeczko :) pierwszy raz piszę tu komentarz mimo że od dłuższego czasu czytam Twoje opowiadania. Są naprawę świetne. Nie przejmuj się negatywnymi komentarzami bo zawsze znajdą się osoby, które tylko krytykują. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Babeczko kolejna cudowna czesc:D jakoś szkoda zrobiło mi sie Jacka...mam cicha nadzieje ze ze soba beda:)

    OdpowiedzUsuń
  25. To jest już nałóg Babeczko :D Siedzisz i ciągle chodzi Ci po głowie - a może coś jest nowego? :D To trzeba sprawdzić:)

    OdpowiedzUsuń
  26. Jeśli pozdrawiasz mnie - dziękuję :D
    Swoją drogą w wakacje w Ełku można wypocząć.. Nawet niecałego żubry hodują.. :) no ale przede wszystkim urok Mazur :)
    Szczerze mówiąc ja czatowałam, ale niestety po 22 zasnęłam.. więc przeczytałam teraz i.. nie zawiodłam się :)
    Szczególnie podoba mi się to, jak kobieta działa na mężczyznę i odwrotnie :) chociaż nie lubię jak kobiety uganiają się za facetami.. mówi się, ze to pies lata za suką..
    No ale pomijając to - świetne opowiadanie :) ale mam pytanie...
    Czy dzień siódmy będzie końcem opowiadania?
    Całusy, N. :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Oj,czekamy,czekamy. Bedzie jakieś gradobicie na koniec burzy? A potem słoneczko,bo nie ukrywam ,że liczę na happy end. Pozdrawiam z Krakowa. Poznań jest piekny. Marek

    OdpowiedzUsuń
  28. I co tam Bbebeczko, kiedy mozemy sie spodziewcac nowej czesci? :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Miałam potworny poranek, ale po kolejnym kawałku twojej cudownej twórczości, całe smutki poszły w las. Dziękuję Ci Babeczko, poprawiasz mi każdy dzień.

    Izabella

    OdpowiedzUsuń
  30. Ja czekam na końcówkę żeby móc całość przeczytać ;)
    Pozdrawiam Em.

    OdpowiedzUsuń
  31. Dopadl mnie dzisiaj i podly humor i bol gardla a teraz jeszcze klotnia z facetem..ach niech chociaz tutaj bedzie slodko i lukrowato:-)
    Taba

    OdpowiedzUsuń
  32. Będzie dziś nowa część?? Nie mogę się doczekać :***
    Asia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Babeczka napisala ze to koniec acz kolwiek tytuł to 7 dni burzy a dni jest 6

      Usuń
    2. Dobrze spokojnie , dopiero teraz to zauważyłam :)

      Usuń
    3. Koniec dotyczył zdaje się sprawy z poprzednich postów i chamstwie pewnego Anonima.

      Usuń
  33. Jestem dziś tak padnięta, że zaraz idę spać. A kolejna część oczywiście będzie, dam jutro po pracy.
    Siedem dni to siedem dni, pierwsze część zawierała od razu dzień 1 i 2, bo tekst był za krótki, by go rozdzielać...
    Matko! Liter już nie wiedzę... Idę spać, buziaki, do jutra!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no juz jest jutro i raczej po pracy?! blagam daj kolejna czesc !!!!

      Usuń
    2. czwartkowy poranek, a tekstu ani widu, ani słychu :-(

      Usuń
    3. Nie cierpię niedotrzymanych obietnic.

      Usuń
  34. W tej sytuacji nie pozostaje nic innego jak cierpliwie poczekać.

    Dobranoc :)

    OdpowiedzUsuń
  35. Mozesz juz podrzucić nową część Babeczko? Prosimyyyyyyyyyyyyyyy <3

    OdpowiedzUsuń
  36. A czy godzina 19 to już jest po pracy? Czekamy! :)

    OdpowiedzUsuń
  37. odsiwezanie, odswiezanie... ciagle i wciaz
    ;]

    OdpowiedzUsuń
  38. Jak zawsze nerwowo odświeżam stronę z nadzieją, że to już :p.
    Babeczko zlituj się nad nami i dodaj kolejną część.

    OdpowiedzUsuń
  39. Kiedy dodasz dzień siódmy? :-)

    OdpowiedzUsuń
  40. Liczyłam na tekst z rana tak z okazji urodzin a tu nic :(

    OdpowiedzUsuń
  41. kiedy będzie kolejna część ?? ;D

    OdpowiedzUsuń
  42. Będzie jeszcze dzisiaj kolejna część Babeczko?:)

    OdpowiedzUsuń
  43. Masakra, prawie 70 osob online :) Czekamy, gdze jestes :((((((((

    OdpowiedzUsuń
  44. Czekamy, czekamy i NIC :)

    OdpowiedzUsuń
  45. obsesja..... zeby wstac o 5 rano i pierwsze co zrobic- zajrzec w oczekiwaniu.Zeby zasypiac dopiero po sprawdzeniu- czy moze cos juz wrzucilas. I wiem ze takich wariatow jest tu wiecej-nie tylko Jacek z opowiadania. Patim

    OdpowiedzUsuń
  46. Babeczko kiedy kolejna część? Miała być.wczoraj wieczorem, a tu nadal nic :c

    OdpowiedzUsuń
  47. Jestes niesłowna. Opowiadanie mialo byc wieczorem i co? jak głupie wszystkie czekamy i nabijamy Ci odwiedzin. Przecież możeszustawić godzine dodania posta wiec jeśli nie mialas czasu to czemu tego nie zrobilas?

    OdpowiedzUsuń
  48. Myślałam, że dziś to już coś będzie... ;( Kiedy możemy spodziewać się ostatniego rozdziału 7?

    OdpowiedzUsuń
  49. DODAJ JUŻ, codziennie sprawdzam i nie mogę się doczekać :D

    OdpowiedzUsuń
  50. Babeczko kochana mam nadzieję, że nic się nie stało u Ciebie i wszytko w porządku ;*

    OdpowiedzUsuń
  51. PISZ BABO RESZTE !!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  52. Co sie stalo? Martwimy się :((

    OdpowiedzUsuń
  53. czym tym razem będziesz się tłumaczyć?

    OdpowiedzUsuń
  54. Co się stało? :(

    OdpowiedzUsuń
  55. Dodaj coś prosimy :-)

    OdpowiedzUsuń
  56. kiedy bedzie kolejna czesc ?? taka przerwa to katorga dla czytelnikow bo kazdy co chwile zaglada czy juz dodalas koleja czesc czy nie;/

    OdpowiedzUsuń
  57. Nie żebym marudziła, ale mogłabyś już zaspokoić nasze pragnienie dotyczące kolejnej części ;) tęsknimy ♥

    OdpowiedzUsuń
  58. czyżbyś zapomniała o swoich czytelnikach Babeczko ?? :-(

    OdpowiedzUsuń
  59. Jejku Babeczko.... czekam i czekam i czekam na jakieś nowe dzieło spod Twojej ręki i zaraz depresja mnie dopadnie, bo doczekać się już nie mogę :( odwiedzam Twój blog co 5min by sprawdzić czy czegoś nie dodałaś. Szczerze mówiąc, to chyba już jestem uzależniona od Twojej twórczości :) piszesz cudownie :))
    Wierna czytelniczka, Efi

    OdpowiedzUsuń
  60. Babeczka chyba nam robi przymusowy odwyk :)
    Już nie mogę się doczekać następnej części :)

    OdpowiedzUsuń
  61. Kochana Babeczko, bo już zaczynamy się martwić..

    OdpowiedzUsuń
  62. Proszę, nie dręcz nas. Dodaj kolejną część!

    OdpowiedzUsuń
  63. Babeczko,jutro mam moje dziewiętnaste urodziny ;). Czy i ja mogłabym prosić o jakiś mały prezent w postaci kolejnej części opowiadania siedem dni burzy :) ?

    OdpowiedzUsuń
  64. Babeczko prosimy

    OdpowiedzUsuń
  65. zostawilas nas tak bez zadnego slowa wyjasnienia kochana :(

    OdpowiedzUsuń
  66. Oj babeczko zaniedbujesz nas i to bardzo:((( Kiedy będzie nastepna część?

    OdpowiedzUsuń
  67. A gdzie jest nasza Babeczka i jej twórczość :(((((((((((((((((((((((((((((((((((((((

    OdpowiedzUsuń
  68. czy ja mam coś nie tak z tą stroną czy od poniedziałku cisza?

    OdpowiedzUsuń
  69. Babeczko kiedy cos dodasz?

    OdpowiedzUsuń
  70. Babeczko wszystko ok? Taka tu cisza:(:(
    Matyld

    OdpowiedzUsuń
  71. Ojej, no dajcie zyc Babeczce. Tez ma swoje zycie ;) . I zamiast co 5 minut odswiezac najlepiej sie czyms zajac :) .
    ~Karola

    OdpowiedzUsuń
  72. Kurczę, nareszcie ktoś z fajną przeszłością... Taki zepsuty unikat.. To intryguje :-)

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.