sobota, 17 maja 2014

Siedem dni burzy (III)

Do kawuchy, na smętne popołudnie. Daję i znikam, bo dziś ani chwilki wolnego. Mogą być błędy, bo sprawdziłam zaledwie raz.

Link do części II - (klik) 

       Siedem dni burzy III

Dzień 4


Tej nocy niebo rozjaśniał okrągły, pyzaty księżyc. O poranku zastąpiła go złocista kula ognia.
Karolina wróciła znad jeziora i orzeźwiona poranną kąpielą w lodowatej jeszcze wodzie, przygotowała sobie kawę i ogromną kanapkę. Potem zasiadła w fotelu i z apetytem zabrała się do jedzenia.
Nie miała planów na dziś. Ani na jutro czy pojutrze. Tylko jedna myśl kołatała w jej głowie – pragnienie zagłuszające głos rozsądku i pokonujące wszystkie bariery.
Chciała znów go zobaczyć.
– Cześć słonko – Wiktoria wyszła z namiotu i przeraźliwie ziewnęła. – O, dzisiejszy dzień także zapowiada się słonecznie. Co za popieprzona pogoda!
Karolina przytaknęła jej z pełnymi ustami.
– Wiesz, że jutro przyjeżdża reszta towarzystwa?
– Wraca Iza z Maćkiem?
– Nie tylko. Jeszcze paru fajnych chłopaków, jego kumpli z uczelni, oraz dwie dziewczyny. Nie znam wszystkich, ale im nas będzie więcej tym lepiej? Prawda? Przestaniesz się w końcu nudzić.
Żeby ona tylko wiedziała… Karolina uśmiechnęła się promiennie. Nudzić? Chociaż mimo wszystko wieczory przy ognisku w licznym towarzystwie były kuszącą perspektywą.
– Nieźle się zapowiada.
– No właśnie. I nie trzeba będzie chodzić do sklepu piechotą.
– Dlaczego? Lubię spacery.
– W samo południe gdy z nieba leje się żar? Lub odwrotnie, gdy leje jak cholera? – Wiki prychnęła z niedowierzaniem. – Daj spokój.
– A właśnie. Ubiorę się i idę do sklepu. Coś wam kupić?
– Hm – jej kuzynka zamyśliła się. – Może jakieś kruche z cukrem. A skoro bierzesz plecak, to kilka jabłek. Dasz radę?
– Nie ma sprawy.
Godzinę później przyjacielsko gawędziła z pulchną ekspedientką. Ponieważ poza nią nikogo akurat nie było, popijała colę i z ciekawością słuchała rwącego niczym wezbrana rzeka, potoku słów. A to o tych nowobogackich, co wrócili z miasta i wybudowali willę na samym skraju. Albo o nowym ośrodku agroturystycznym. Czy o jarmarku, hucznej imprezie sezonowej, odbywającej się zawsze pod koniec lipca w pobliskiej miejscowości.
Kiedy rozgadana kobieta, na moment umilkła, by odetchnąć, Karolina bez chwili wahania zadała jej nurtujące ją pytanie.
– Wczoraj trafiłam na samotną chatę, prawie pośrodku lasu. Nie wie pani czyj to dom?
– Oj, przypuszczam że jeżeli myślimy o tym samym dziecinko, to trzymaj się lepiej z daleka od tego miejsca.
– Dlaczego? – zdumiona nagłą zmianą serdecznego tonu, spojrzała na wystraszoną kobietę.
– Chodzi o tego, który tam mieszka. To zły, niebezpieczny mężczyzna.
– Morderca?
– Ależ skąd! Były żołnierz. Zresztą zawsze był z niego odludek. A kiedy wrócił po kilku latach służby w armii, nie tylko nic się nie zmienił, ale stał się jeszcze gorszy.
Żołnierz? Tak jak podejrzewała nieśmiertelniki były jego.
– Zaciekawiła mnie pani – powiedziała po prostu i oparła się o ladę. – W jakim sensie stał się gorszy?
– Bo widzisz kochaniutka, dawno temu, tuż po wojnie, do miejscowej szkoły przyjechała bardzo sympatyczna kobietka, nauczycielka. Przywiozła ze sobą córeczkę i już u nas została. Męża straciła ponoć na froncie, ale nie zdecydowała się na powtórny związek. Ta jej córcia był słodkim dzieciakiem, a potem piękną kobietą. Wyszła za mąż za miastowego i wyjechała. Po kilku latach zginęli oboje w wypadku, a ich syn, chłopiec, zamieszkał z babcią, choć dziwne to było dziecko. Milczące, ciche, ale o żelaznych nerwach. Brał udział w każdej bójce w szkole i gdyby nie odrywali go siłą od ofiary, pewnie potrafiłby i zabić. Nic dziwnego, że zdecydował się pójść do wojska.
– Ale wrócił?
– Całkiem niedawno, siedem czy osiem miesięcy temu. Sprzedał dom rodzinny i kupił tę zaniedbaną chatę na odludziu. Prawie z nikim nie rozmawia, nawet jak przyjeżdża do sklepu – tu kobieta nerwowo poprawiła natapirowane włosy – mówi zaledwie kilka słów. I na dodatek – tym razem w jej głosie pobrzmiewała prawdziwa groza – jak ksiądz proboszcz zapraszał go na niedzielną mszę, to bardzo niegrzecznie odpowiedział, że ma w…, no wiesz kochaniutka gdzie, ten nasz cały kościół i nie wierzy w nic, i nikogo. Prawdziwy bezbożnik!
Karolina zagryzła wargi. Biedna kobieta wyglądała na tak przejętą, jakby fakt nie chodzenia do kościoła równał się wielokrotnemu morderstwu.
– Chyba go widziałam – odezwała się w końcu, pokonując nagłą wesołość.
– Och! Naprawdę, omijaj go szerokim łukiem. Ostatnio córka Malkiewicza jechała rowerem przez las, gdy dopadł ją i próbował zgwałcić. Niestety, policja twierdzi, że jest bezsilna bo brak dowodów czy czegoś tam. Jakby potrzebne były dowody! – unosiła się ekspedientka, a jej piskliwy głos rozchodził się nie tylko po wnętrzu malutkiego sklepiku, ale i po najbliższej okolicy.
Zgwałcić? Z pewnością dziewczyna chciała poderwać nieznajomego, a on wyrzucił ją na zbity pysk. Ciekawe, dlaczego z nią nie zrobił podobnie?
– Wie pani, gdzie służył?
– Tułał się po całym świecie ponoć. Kiedy żyła jego babka, czasami z dumą opowiadała nam o tych misjach. Ostatnia była chyba w jakimś egzotycznym kraju. Afga… Afgastanie czy coś w tym rodzaju.
– Afganistanie – poprawiła ją zamyślona Karolina.
– Chyba tak. To też bezbożny kraj. Może się od nich zaraził czy coś?
Biedny facet. Wystarczył fakt, że nie klepał co niedziela zdrowasiek, by zakwalifikować go jako niebezpiecznego typa, potencjalnego gwałciciela, a kto wie, kogo jeszcze.
Chociaż… Zastanowiła się. Tak, miejscowi mieli rację. Był niebezpieczny. Widać to było w intensywnie niebieskich oczach, pełnych ukrytego żaru i tłumionej złości. W rysach twarzy, w surowo zaciśniętych ustach.
Miała szczęście, że nie potraktował jej jak tamtej dziewczyny. Tym bardziej, że i ona na to zasłużyła.
Pożegnała się z ekspedientką, na której twarzy zagościło wyraźne zadowolenie. Nic dziwnego, mogła się wygadać jak nigdy dotąd.
Zjadła po drodze kupione lody, a kiedy doszła do namiotu, cała opływała potem. Bez namysłu przebrała się w strój kąpielowy i z ręcznikiem przerzuconym przez ramię, pomaszerowała nad wodę. Kwadrans później poczuła, że wraca jej życie. Rozłożyła się na drewnianym pomoście, korzystając z względnej ciszy, słońca i przynoszącego odrobinę orzeźwienia, wiatru. Zamknęła oczy i od razu powróciła myślami do nieznajomego.
Szkoda, że nie spytała jak ma na imię.
W ogóle szkoda, że tak kategorycznie zabronił jej kolejnej wizyty.
Co zrobi, gdy nie posłucha?
Wcale nie chciała być natrętna. Była po prostu spragniona – widoku jego twarzy, a nawet czegoś więcej. Dotyku, zapachu, dźwięku szorstkiego głosu. A gdyby ją pocałował? Najpierw delikatnie, potem coraz bardziej namiętnie…
Aż usiadła, tak bardzo wzburzył ją ten pomysł. Nie powinna. Nie powinna zawracać sobie głowy tym człowiekiem. Ciekawość nie stanowiła dla niej wytłumaczenia.
A jednak z całej siły musiała zacisnąć uda, czując narastający pomiędzy nim żar i wilgoć moczącą materiał majtek od stroju kąpielowego.
Zerknęła na brzeg. Wiki drzemała w cieniu rozłożystego drzewa, Marcin siedział tuż obok z nosem w książce. Z pewnością szybko nie wrócą do namiotu.
Zerwała się i sięgnęła po rozłożony ręcznik. Uspokajająco pomachała chłopakowi, który na chwilę oderwał się od lektury i szybkim marszem ruszyła w kierunku namiotu. Zaschło jej w ustach, sutki bezwstydnie sterczały pokazując, jak bardzo była podniecona, a podbrzusze znów pulsowało tęsknotą za spełnieniem.
Karolina pomyślała z rozpaczą, że kompletnie jej odbija. Wystarczy, że pomyśli o tym facecie, a już jest mokra i spragniona. Przecież to wariactwo! Nie może spędzić całych wakacji albo go podglądając, albo onanizując się i wtulając twarz w poduszkę, aby nikt nie słyszał jej cichych jęków.
Ostatni raz, a potem z tym kończy!
Wpadła do namiotu, drżącymi rękoma zasunęła zamek od wejścia i od razu wepchnęła palce pomiędzy rozchylone nogi. Zamknęła oczy i dysząc, błyskawicznie, bo zaledwie kilkoma ruchami doprowadziła się do orgazmu. Nie tak wspaniałego jak ten wczorajszy, ale po wszystkim poczuła niewysłowioną ulgę.
Leżała na materacu, usiłując uspokoić oddech. Dopiero teraz dotarło do niej, jak duszno jest w środku i jak bardzo chce się jej pić. Poprawiła kostium i wyszła z namiotu. Chwyciła butelkę mineralnej i przystawiła do ust.
Po czym zamarła, bo tuż naprzeciwko, stała przyczyna jej szaleństwa.
Oparty o drzewo, ze skrzyżowanymi ramionami, ubrany w ten sam biały podkoszulek i w te same spodnie moro i ciężkie buty, co dwa dni temu.
Stał, przypatrując się jej z namysłem. Powoli przesuwał wzorkiem po smukłej sylwetce, rozpoczynając od bosych stóp, poprzez łono zakryte białym trójkątem majtek, małe, ale zgrabne piersi, a kończąc na nabrzmiałych wargach i ogromnych, pełnych zdumienia, oczach.
– Odpłaciłem ci pięknym za nadobne – odezwał się w końcu drwiącym tonem. – Ty widziałaś mnie, ja słyszałem ciebie.
Co powinna odpowiedzieć?
– Sądziłam, że nie chcesz mnie więcej widzieć?
– Ja także – oderwał się od drzewa i podszedł bliżej.
Patrzyła na niego, zastanawiając się jak to możliwe, by serce biło tak mocno, a powietrze wokół zrobiło się nagle tak gęste.
Głośno przełknęła ślinę. Dłonie niemal bez udziału świadomości powędrowały na ramiona i Karolina skuliła się niczym dziecko oczekujące na lanie.
– Dopiero teraz zaczęłaś się mnie bać?
Zaprzeczyła ruchem głowy. Cofnęła się i uderzyła plecami o drewniany słup konstrukcji dachu, który wybudowano nad stojącą w sąsiedztwie przyczepą.
Niebieskie oczy, o intensywnym blasku, hipnotyzowały, doprowadzając jednocześnie do szaleństwa.
– A mnie się wydaje, że tak – wymruczał, obejmując ją w pasie. Pochylił się nad drżącą dziewczyną i z nieukrywaną przyjemnością zanurzył twarz w jej włosach. – Śliczna jesteś, wiesz o tym mała?
– Tak – odpowiedziała nie zamierzając udawać fałszywej skromności.
– I gorąca – jego usta błądziły teraz na granicy policzka i szyi.
W głowie Karoliny eksplodowała cała feeria kolorów. Powróciło podniecenie, splatając się z niepewnością, co do całej tej sytuacji.
– Po co przyszedłeś? – wykręciła głowę i złapała zamglone spojrzenie pełne pożądania. Zrozumiała po co.
– Doskonale wiesz po co. Całą noc przez ciebie nie spałem.
Gwałtownym ruchem odwrócił ją plecami i nie bawiąc się w subtelności przycisnął do szorstkiego drewna.
– Nic ci nie zrobię – wyszeptał zmienionym głosem. Prawą ręką rozpiął spodnie, lekko ugiął kolana i wpasował się w jej ciało z taką siłą, że protestująco jęknęła. Tylko że zaraz poczuła na swych pośladkach dotyk twardego, naprężonego członka. Zaczął się ocierać o jej wypiętą pupę, a ręce zacisnął na piersiach. Poczuła, że kręci się w jej głowie na samą myśl, iż oddziela ich teraz prawdopodobnie jedynie cienki materiał majtek, które miała na sobie.
– Przestań! Ktoś może nas zobaczyć?
– Tutaj? Nie żartuj. Jedni siedzą nad wodą, drudzy w cieniu domów.
Zresztą sam musiał przyznać, że było to mu w tej chwili obojętne. Mówił prawdę o nieprzespanej nocy. A teraz czuł się niczym smarkacz, nie potrafiący zapanować nad podstawowymi instynktami. Wystarczyło, że raz spojrzał w duże, błękitne oczy, a jego zmysły opanowało czyste szaleństwo.
Tym razem chciał brać, a nie dawać. Bez względu na konsekwencje.
– Nie rób mi krzywdy! – wyjąkała. – Proszę!
Ta dziwna bezbronność, słabość, którą właśnie okazała, o mało co nie sprawiły, że posunąłby się dalej niż zamierzał.
– Nie zrobię – szeptał, podczas gdy jego penis w coraz szybszym tempie ocierał się o dwie zgrabne półkule. – Chcę jedynie tego samego co ty wczoraj.
Jedną ręka powędrował w dół. Dotarł do subtelnie przystrzyżonego trójkącika, wślizgnął się pomiędzy mokre z podniecenia uda, a na sam koniec gładkim, szybkim ruchem wbił się bez żadnych przeszkód głębiej.
Konwulsyjnie szarpnęła się w jego objęciach. Powieki zatrzepotały niczym skrzydła motyla, dłonie zacisnęły się na jego udach, choć taka pozycja z pewnością nie należała do wygodnych.
Pierwszy raz w życiu miał ochotę porzucić wszelkie zasady i świadomie wpakować się w kłopoty.
Tak, bo ta dziewczyna mogła stać się dla niego nie lada problemem.
Docisnął ją do siebie jeszcze mocniej i zaczął poruszać palcem w mokrej, gorącej szparce. Jednocześnie coraz szybciej ocierał się o jej pośladki. Kąsał skórę na ramionach i szyi, masował i ugniatał piersi.
Za to Karolina zapragnęła nagle czegoś więcej.
– Wejdź we mnie! – wydyszała. – Proszę!
Nie spodziewał się tak szybkiej kapitulacji. Była gorąca, ale zauważył w niej również pewną nieśmiałość, coś, co kazało mu wierzyć, że działała pod wpływem chwilowego impulsu, a nie wyrachowania pochodzącego z bogatego doświadczenia.
A jednak teraz błagała o seks!
Nie, tego nie powinien robić. Bo po wszystkim nie będzie już odwrotu. Wpadnie w pułapkę jej lubieżnego i jednocześnie czystego spojrzenia, by potem ogłosić całkowitą kapitulację.
Po cholerę w ogóle tu przylazł?
Znał odpowiedź.
Bo nie mógł się oprzeć własnemu pożądaniu.
– Nie – wydyszał. Pot spływał po jego twarzy, po plecach, mięsnie napinały się i rozluźniały, a w głębi narastało przeczucie, że ekstaza jest już tak blisko, prawie na wyciągnięcie ręki.
– Proszę! – desperacko usiłowała odsunąć piekielny materiał. Widziała, że gdyby nie on, mężczyzna nie miałby żadnych szans.
Tak jak ona wczoraj.
– Nie! – prawie wykrzyczał te słowa. Jeszcze kilka ruchów bioder, doskonale zsynchronizowanych z ruchami palca i głośno jęcząc wytrysnął na jej pośladki.
Kurwa! To było lepsze niż niejeden wyuzdany seks w jego popapranym życiu.
Po chwili dotarło do niego, że ona również doszła.
Niesamowite! Prawie w tym samym momencie. Dygotała teraz głośno dysząc, z szeroko otwartymi ustami jak u ryby, którą dopiero co wyciągnięto w wody. Drobne ciało zwiotczało w jego objęciach, palce spazmatycznie zacisnęły się na jego dłoniach.
– Musimy to powtórzyć – powiedziała cicho, urywanym głosem. Odchyliła głowę do tyłu i złapała spojrzenie mężczyzny. – Ale tym razem bez półśrodków.
– Nie.
Cofnął się o krok, patrząc na jej poplamione od spermy majtki.
Odwróciła się i spojrzała na niego figlarnie, jakby chciała dać do zrozumienia, że jego „nie” to jedynie puste słowo.
Być może miała rację…
– Jak masz na imię?
– Jacek – mruknął, zapinając spodnie.
– Karolina.
Nie ujął wyciągniętej ręki. Przez moment gapił się na nią w milczeniu, potem gwałtownie odwrócił się i zniknął pomiędzy drzewami.
Zdumiona dziewczyna została sama ze wspomnieniem gorącego dotyku jego dłoni i spojrzeniem intensywnie niebieskich oczu.
Uciekł? Na to wyglądało. A więc z tym, co się pomiędzy nimi działo, miał chyba jeszcze większy problem niż ona sama?
Tak mało o nim wiedziała. Kilka zdań od obcej kobiety. Imię. Mogła też być pewna, że był starszy o dobre dziesięć, a może i więcej lat.
Cała ta znajomość zaczęła się od dupy strony – rozmyślała kwaśno, szukając w torbie drugiego stroju kąpielowego. Nawet dosłownie.
Przebrała się i usiadła w cieniu, wgryzając się zębami w dorodne, czerwone jabłko.
Miała nieodparte wrażenie, że gdyby nie panujące pomiędzy nimi erotyczne napięcie, to potraktował by ją jak córkę tego tam Maliniaka, czy jak gość nazywał.
Jedno wiedziała na pewno. To nie był koniec tej znajomości, a dopiero początek.
Szalony początek.
Roześmiała się nagle, radośnie wyciągając ramiona ku niebu.
Cudowny początek.

link do części IV - klik
 

59 komentarzy:

  1. Zaspokoiłaś moje pragnienia, ale tylko w 10%. I oto chodzi! Tak czy inaczej, jesteś boska! Kocham Cię Babeczko!
    Vo#a

    OdpowiedzUsuń
  2. Idealne:-) Cudowne opowiadanie:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dlaczego nie kończysz poprzednich opowiadań a dodajesz nowe nie rozumiem tego xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie podoba sie to wypad:-)

      My chce nowe!!duzo nowego:-D

      Usuń
    2. Kazdy ma prawo wyrazić swoje zdanie zwłaszcza jeśli jest opcja skomentowania. Oczywiście pewnie się mylę bo można komentować tu jedynie w pochlebny sposób dla autorki, bo jak ktoś jest łaskaw zwrócić uwage na coś co nie przypadło mu do gustu to jest w jakiś prostacki sposób linczowany przez autorkę i czytelniczki. Ja też powinnam się zachwycać, jakież to głębokie i realistyczne opowiadanie, będę się na nim wzorować... a takie teksty w stylu jak nie pasuje to wypad są szczytem głupoty:D pozdro dla kobiet spragnionych prawdziwej miłości które zamiast trzymać zmysły na uwięzi lądują z pierwszym lepszym facetem do łóżka a potem czekają i płaczą po nocach, ale skoro naczytacie się takiej "literatury" to nie ma się co dziwić

      Usuń
    3. Wiesz co? POCAŁUJ MNIE W DUPĘ głupia babo! Specjalnie na tę okazję ją umyję. Albo i nie. Całuj brudną, na więcej nie zasłużyłaś.

      A tak serio, to ty się zżymaj, a ja będę pisać. I podaj jeszcze, który twój krytyczny komentarz usunęłam, bo zaników pamięci nie mam, a publikuję wszystko, jak leci (prócz spamu z reklamami).

      Jak cię boli, że inni zamiast mnie krytykować, chwalą, to spierdalaj na jakiś pseudo psychologiczne forum, gdzie będziecie wymieniać uwagi o ćwierkających ptaszkach i platonicznej miłości. Oraz licytować się ile która przetrzymała z dala od diabelskich pokus.

      Jestem żoną mężczyzny, z którym całowałam się na drugiej randce, do łóżka poszłam po trzeciej, a po pół roku dorobiliśmy się dziecka. Nie zdradzamy się, nie kłócimy (prócz tematów finansowych ;-)), jesteśmy ze sobą prawie 9 lat. Mogę powiedzieć, że w zdrowiu i chorobie (bo i tych nie brakowało). Seks nadal jest cudowny, a czasem wręcz zajebisty i przez te dziewięć lat nawet nie pomyślałam o kimś innym.

      Za to moja koleżanka, która wszystko robiła pomalutku, odczekała pół roku na pierwszy seks i tak dalej, właśnie się rozwiodła. Ba! Nie, nie jedna. Dwie.

      Więc jeśli jesteś na tyle głupia, by wierzyć, że długość wstrzemięźliwości seksualnej wpływa na jakość związku, to gratuluję naiwności. Czasem warto kierować się instynktem, a nie głupimi regułami. Czasem warto zaryzykować, bo można stracić więcej tchórząc.

      Sorry, że się uniosłam, ale wkurwiają mnie takie "chodzące" wyrocznie, którym wydaje się, że przepis na szczęście jest dla wszystkich taki sam.

      Otóż nie. Nie jest. I nie będzie.

      Usuń
    4. PS. Dla mnie przepis był prosty - brać, co życie daje :-) I uważam, że dobrze zrobiłam :-)))

      Usuń
    5. Można zwrócić uwagę na to, co Ci nie pasuje, drogi Anonimku, ale przyczepianie się do tego, że autorka, kochana Babeczka, dodała kolejne nowe opowiadanie jest bezsensowne. W końcu to blog z opowiadaniami a nie opowiadaniem. To jakby narzucać jej, w jakiej kolejności ma wszystko wydawać, by żyło się komuś lepiej. Ale przedprzedmówca słusznie zwrócił uwagę - nie podoba się, to wypad. Bo to nie krytyka, tylko złośliwe czepianie się. Chyba czekanie do dziesiątej randki na seks źle wpływa na charakterek? ;-/ :-D

      Usuń
    6. Bo to jest tak Babulku, że inni, nie prowadzący bloga, lub mający małe nim zainteresowanie chcą Ci zepsuć humor i piszą takie bzdety. Nie wiem na co liczą. Może na to, że Ci wena siądzie, albo odbije się pysznym obiadem?
      Głupie to, ale tak samo zachowują się ludzie przy kasach w marketach, jebiący kasjerki za złą cenę wystawioną na regale pod produktem. Nie mają zamysłu na wywalenie negatywnej energii, więc walą na pierwszą osobę, która im się nawinie. Są to osoby moim zdaniem oziębłe i niedoruchane (nawet własnoręcznie).
      Pisz i pieprz to. Ja tak zrobiłam :D
      Całusy

      Usuń
    7. Skoro jest Pani taka szczęśliwa to skąd to oburzenie i sącząca się żółć? Ma Pani problem z przyjmowaniem krytyki? Jak mniemam wielki problem nie tylko z krytyką ale i ze słownictwem albo brakiem kultury. Jeszcze zauważyłam problem z czytaniem ze zrozumieniem. Nie obchodzi mnie Pani życie osobiste i podejście do spraw kontaktów damsko męskich bo to już zauważyłam w każdym Pani "opowiadanku" tzw "ku pokrzepieniu serc" ( wiem że nie zna Pani jego pierwotnego znaczenia skoro używa w kontekście tego czegoś co Pani pisze). I powiem Pani jeszcze jedno pisarzem na pewno Pani nie jest i nigdy nie będzie, traci Pni szacunek za jakiś czas nikt nie będzie chciał tego czytać. Ludzie wyrastają z takich mrzonek ale Pani z nich nigdy nie wyrośnie co wskazuje jednoznacznie że są to Pani niespełnione fantazje. Jak ma Pani kłopot z psychiką i dorastaniem to radzę zgłosić się do psychologa. I jak już Pani kiedyś napisałam " Kończ waść, wstydu oszczędź" i zniżę się teraz do Pani poziomu kultury" Idź kobieto krowy paść bo z takim słownictwem tylko tam się nadajesz" :) pozdrawiam

      Usuń
    8. Jeden link do tego, co stworzyłeś i co ludzie podziwiają, a pochylę czoła. Zresztą, czego można żądać od kogoś, kto nie ma odwagi nawet się podpisać.
      Nędzny tchórz (tu wyobrazić sobie wyraz pogardy).

      Więc się zżymaj, wylewaj żółć, a ja będę dalej pisać i zbierać laury, choć w niewielkim na razie gronie. Każdy niech robi to, co umie najlepiej...

      A gdybyś waćpan przeczytał ze zrozumieniem, to oburzenie wzięło się z powodu zarzutu o wymazywanie niepozytywnych komentarzy. Razem przez cały okres istnienia bloga usunęłam sześć, w tym dwa przez przypadek. Cztery, bo chamstwa nie toleruję. Twój komentarz jest jeszcze grzeczny, w porównaniu do tamtych. A to moje podwórko i nie pozwolę go "obsrywać" takim typom ja Ty.

      Poza tym, te, inteligent! Co ty tu robisz???

      Usuń
    9. PS. My tu na ty jesteśmy, to nie urząd skarbowy czy zus... Chyba że "wielki artysta" oraz równie "wielki inteligent" z pospólstwem się nie brata?

      Usuń
  4. Młoda pogrywa niebezpiecznie,dobrze,że to fikcja;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zrobiłaś mi, Babeczko niespodziankę - weszłam sobie do Ciebie bez większych nadziei, a tu kolejna część!
    Bardzo mi się spodobała - pisz, pisz

    OdpowiedzUsuń
  6. A teraz wyobraźcie sobie jak Karolina wykrzykuje ostatnie słowa a na jej twarzy gości złowrogi uśmiech a oczy blyszcza jej żądzą krwi "Szalony początek... ...CUDOWNY POCZĄTEK" teraz następuje złowrogi śmiech i walą pioruny.
    K.

    OdpowiedzUsuń
  7. podoba mi sie ten poczatek znajomosci;)czekam na kolejna czesc:)

    OdpowiedzUsuń
  8. a KARA???????

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedy kolejna część? :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jutro się odezwę, bo dziś już nie mam siły :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisałaś to po 12 więc miałaś na myśli poniedziałek czy może jednak niedziele? :D

      Usuń
  11. Babeczko, to opowiadanie podoba mi się :)
    Bardziej niż poprzednie "Głupstwo"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałam jeszcze dodać, że przez ciebie Babeczko mam teraz skrzywienie - gdy czytam inne książki przyłapałam się na tym że czekam kiedy będzie wreszcie ta scena erotyczna, oraz kto z kim :) :) :)

      Usuń
  12. Babeczko dzięki Tobie chce się żyć :-) Twoje opowiadania dają możliwość oderwania się od szarej rzeczywistości :-)

    OdpowiedzUsuń
  13. Coś nowego na niedzielę? :) tą pochmurną, deszczową i BURZOWĄ :D Przypadeg? Nie sondze.
    Haha, sorka, to ten kachumor :( Przydałaby się jakaś dłuższa część :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Podoba mi się ogromnie! Mam nadzieje, ze jednak coś się dzis pojawi i umili mi podróż pociągiem ze stolicy do Łodzi ;) !

    OdpowiedzUsuń
  15. Będzie kolejna pikantna część na miłe niedzielne popołudnie ?:))))

    OdpowiedzUsuń
  16. I jak Babeczko, będzie dziś kolejna część? :) Jak tak, to o której gdzieś tak możemy się jej spodziewać? :) Nie mów tylko, że musisz sprawdzić, przeczytamy bez tego, bo bardzo jesteśmy spragnieni Twoich tekstów :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Będzie dziś jakiś rozdział do niedzielnej kawki? :P

    OdpowiedzUsuń
  18. Weszłam tu już dziś z 30 razy :)) Uzależnienie? TAK! Ale za to jakie przyjemne :)

    Tak poza tym, dajesz może korki z matematyki wyższej? :D całki, szeregi i te spawy..

    OdpowiedzUsuń
  19. Twoje opowiadania są cudowne <3 Mam nadzieje, że będą zbliżą się do siebie jeszcze bardziej, a nie tylko przelotny romans :) Co chwile odświeżam twojego bloga w nadziei, że już dodałaś kolejny kawałek :) Kiedy można spodziewać się kolejnej części ??

    OdpowiedzUsuń
  20. jestes tu, akceptujesz, a nawet nic nie odpiszesz i nie dodasz :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ona (babeczka) tez ma swoje zycie, rodzinę, stara sie jak może, i tak dużo pisze dla nas,
      Trochę cierpliowości i wyrozumiałośći!!!!!!

      Usuń
    2. Ona (babeczka) tez ma swoje sprawy, swoje zycie. Musi mieć czas dla siebie.
      Więcej cierpliwości i wyrozumiałości!!!!

      Usuń
  21. Akurat wróciłam i usiadłam by przygotować nową partię tekstu, ale przeczytałam komentarz i szlag mnie trafił. Więc zamiast bloga, poleciałam upiec babeczki z kawałkami snickersa. Jedną właśnie zajadam, tworząc wyjątkowo ponury i bardzo realistyczny tekst. Sama po nim złapię doła ;-)

    OdpowiedzUsuń
  22. to nie bedzie dzisiaj nic nowego? ;/

    OdpowiedzUsuń
  23. Psy szczekają,a karawana jedzie dalej,Babeczko ;-)

    OdpowiedzUsuń
  24. A jeszcze nie masz Babeczko skończonego tego tekstu? 7 dni burzy
    ?

    OdpowiedzUsuń
  25. Ja pierdziele, Babeczko, czym Ty się do cholery przejmujesz?? Jednym głupim komentarzem?? Serio? Jeden negatywny komentarz w morzu, a nawet oceanie pozytywnych i przychylnych opinii, nie powinien rujnować Ci humoru, a już na pewno nie dnia, no do jasnej ciasnej! Jesteś osobą publiczną, w pewnym sensie, i szczerze zdziwiłabym się, gdyby nie znalazł się nikt, kto by był wrogo nastawiony. Taki już mamy świat. Nawet słońce nie jest w stanie wszystkich zadowolić, albo jak ostatnio pisałaś - dziwka. Mówiłaś, że piszesz dla siebie i rób to dalej, nie przejmuj się opinią innych ludzi, a już na pewno nie tych anonimowych, bo wątpię, że znalazłby się ktokolwiek, kto by był w stanie Ci w oczy powiedzieć coś takiego :) Kozak w necie, dupa w świecie, pamiętaj! I miej też na uwadze, że robisz się co raz popularniejsza i to nie pierwszy i na bank nie ostatni debil/ka, któremu coś nie pasuje :D

    Buziaki, Ada.

    My zawsze z Tobą! ~Babeczkonators haha

    OdpowiedzUsuń
  26. Babeczko, Babeczko :)
    Zrobię Ci herbaty, chcesz? Nie mam w domu cytryny, ale mam lemonkę i sok malinowy :)
    I mam jeszcze piwo :) Chcesz?
    Masz otwarty blog i bardzo uczęszczany :) - to pochwała dla Ciebie, a nie deprecjacja :)
    Nie dogodzisz wszystkim, chocbyś się skichała.
    Więc po prostu PIERDÓL TO :) Tap Madln bąć :)
    Jak się komuś nie podoba, to przecież nie musi czytać...
    A wiesz, co jest najfajniejsze? :)
    To, że Ty nie musisz WCALE odpowiadać :)
    Jedna moich ulubionych żółtych karteczek niesie za sobą takie oto przesłanie: "wszystkich zadowolić się nie da, ale wszystkich wkurwić- nie ma sprawy ( albo jakos tak)

    Bardzo lubię Twoje opowiadania :)
    Bardzo, bardzo

    Uszy do góry i cycki do przodu

    OdpowiedzUsuń
  27. Babeczko, wiem, że jestem czepiakiem ale "a ich syn, chłopiec, zamieszkał z babcią, " trochę mnie razi do w końcu syn musi być chłopcem. Zdaje się, że taka konstrukcja to pleonazm.

    Opowiadanie rewelacyjne, zupełnie inne od ostatnio publikowanych. I nie zmuszam cię do odpowiadania a kolejną część dodasz wtedy, kiedy uznasz za stosowne :) Chociaż nie ukrywam, że wchodzę co chwila i nerwowo zerkam czy już :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Będzie dzisiaj ten tekst dla kogoś na urodziny? :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Dam'tylko mezowi wyrwe kompa, bo na razie mam jedynie do dyspozycji tablet.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) jutro ostatnia ustna matura i mam woolne!!! ;)

      Usuń
    2. Jak ja cię dobrze rozumiem. Miałam taki okres w życiu gdy miałam komputer z mężem na spółkę ;) I też musiałam mu go wyrywać, niemalże zębami i pazurami.

      Usuń
  30. Ty to się chyba umówiłas z mika

    OdpowiedzUsuń
  31. Kurde, Babeczko. ruch tu masz jak nie wiem, od godziny zauważyłam 1000 wejść! Nie rozumiem, dlaczego jeszcze nie masz tu reklam! :O Przecież nam to nie będzie przeszkadzać, a nawet będziemy się cieszyć, że możesz coś sobie zarobić, za to, że nas uszczęśliwiasz :D

    OdpowiedzUsuń
  32. Oj dziewczyno mężowi to daj natychmiast. I jeszcze jedno pisałaś wcześniej że myślałaś o napisaniu erotyka no. O potterze a mi po głowie chodzi ,Tarzan i Jane.co ty na to ,a może czytelniczki się wypowiedzą. Aga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chodziło o to, że dam tekst, gdy wyrwę mężowi komputer :-)

      Usuń
  33. Moimi mili Babeczkonators ( swietnie okreslenie drogi Anonimie) ja w ciagu dnia sprawdzam strone milion razy w nadziei na nowy kawalek tekstu i choc ciagle mi malo, to jednak na czytaniu troche schodzi. Podziwiam Babeczke, ze znajduje czas zeby dla nas pisac, wiec nie pospieszajmy jej. Jest kochana, ze tak nas rozpieszcza, ale do cholery ona tez ma swoje zycie. Przepraszam za ewentualne bledy, pisalam z tel.

    OdpowiedzUsuń
  34. Zrozumiałam Twoje "dam" w dwuznaczny sposób heheheheheheh

    OdpowiedzUsuń
  35. Babeczko będzie dzisiaj ta kolejna część? K :)

    OdpowiedzUsuń
  36. Miśka, wrzuć coś ;D:p

    OdpowiedzUsuń
  37. Czekamy kochana ;p.

    OdpowiedzUsuń
  38. A Babeczka pewnie poszła spać i nic już dziś nie będzie :P

    OdpowiedzUsuń
  39. Z Twoimi opowiadaniami chce sie zyc. Poprostu je uwielbiam, wszystkie. Pozdrawiam Jola

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.