Do kawuchy, na smętne popołudnie. Daję i znikam, bo dziś ani chwilki wolnego. Mogą być błędy, bo sprawdziłam zaledwie raz.
Link do części II - (klik)
Siedem dni burzy III
Dzień
4
Tej nocy niebo
rozjaśniał okrągły, pyzaty księżyc. O poranku zastąpiła go złocista kula ognia.
Karolina wróciła znad
jeziora i orzeźwiona poranną kąpielą w lodowatej jeszcze wodzie, przygotowała
sobie kawę i ogromną kanapkę. Potem zasiadła w fotelu i z apetytem zabrała się
do jedzenia.
Nie miała planów na
dziś. Ani na jutro czy pojutrze. Tylko jedna myśl kołatała w jej głowie –
pragnienie zagłuszające głos rozsądku i pokonujące wszystkie bariery.
Chciała znów go zobaczyć.
– Cześć słonko –
Wiktoria wyszła z namiotu i przeraźliwie ziewnęła. – O, dzisiejszy dzień także
zapowiada się słonecznie. Co za popieprzona pogoda!
Karolina przytaknęła
jej z pełnymi ustami.
– Wiesz, że jutro
przyjeżdża reszta towarzystwa?
– Wraca Iza z
Maćkiem?
– Nie tylko. Jeszcze
paru fajnych chłopaków, jego kumpli z uczelni, oraz dwie dziewczyny. Nie znam
wszystkich, ale im nas będzie więcej tym lepiej? Prawda? Przestaniesz się w
końcu nudzić.
Żeby ona tylko
wiedziała… Karolina uśmiechnęła się promiennie. Nudzić? Chociaż mimo wszystko
wieczory przy ognisku w licznym towarzystwie były kuszącą perspektywą.
– Nieźle się
zapowiada.
– No właśnie. I
nie trzeba będzie chodzić do sklepu piechotą.
– Dlaczego? Lubię
spacery.
– W samo południe
gdy z nieba leje się żar? Lub odwrotnie, gdy leje jak cholera? – Wiki prychnęła
z niedowierzaniem. – Daj spokój.
– A właśnie.
Ubiorę się i idę do sklepu. Coś wam kupić?
– Hm – jej kuzynka
zamyśliła się. – Może jakieś kruche z cukrem. A skoro bierzesz plecak, to kilka
jabłek. Dasz radę?
– Nie ma sprawy.
Godzinę później
przyjacielsko gawędziła z pulchną ekspedientką. Ponieważ poza nią nikogo akurat
nie było, popijała colę i z ciekawością słuchała rwącego niczym wezbrana rzeka,
potoku słów. A to o tych nowobogackich, co wrócili z miasta i wybudowali willę
na samym skraju. Albo o nowym ośrodku agroturystycznym. Czy o jarmarku, hucznej
imprezie sezonowej, odbywającej się zawsze pod koniec lipca w pobliskiej
miejscowości.
Kiedy rozgadana
kobieta, na moment umilkła, by odetchnąć, Karolina bez chwili wahania zadała
jej nurtujące ją pytanie.
– Wczoraj trafiłam
na samotną chatę, prawie pośrodku lasu. Nie wie pani czyj to dom?
– Oj, przypuszczam
że jeżeli myślimy o tym samym dziecinko, to trzymaj się lepiej z daleka od tego
miejsca.
– Dlaczego? –
zdumiona nagłą zmianą serdecznego tonu, spojrzała na wystraszoną kobietę.
– Chodzi o tego,
który tam mieszka. To zły, niebezpieczny mężczyzna.
– Morderca?
– Ależ skąd! Były
żołnierz. Zresztą zawsze był z niego odludek. A kiedy wrócił po kilku latach
służby w armii, nie tylko nic się nie zmienił, ale stał się jeszcze gorszy.
Żołnierz? Tak jak
podejrzewała nieśmiertelniki były jego.
– Zaciekawiła mnie
pani – powiedziała po prostu i oparła się o ladę. – W jakim sensie stał się
gorszy?
– Bo widzisz
kochaniutka, dawno temu, tuż po wojnie, do miejscowej szkoły przyjechała bardzo
sympatyczna kobietka, nauczycielka. Przywiozła ze sobą córeczkę i już u nas
została. Męża straciła ponoć na froncie, ale nie zdecydowała się na powtórny
związek. Ta jej córcia był słodkim dzieciakiem, a potem piękną kobietą. Wyszła
za mąż za miastowego i wyjechała. Po kilku latach zginęli oboje w wypadku, a ich
syn, chłopiec, zamieszkał z babcią, choć dziwne to było dziecko. Milczące,
ciche, ale o żelaznych nerwach. Brał udział w każdej bójce w szkole i gdyby nie
odrywali go siłą od ofiary, pewnie potrafiłby i zabić. Nic dziwnego, że
zdecydował się pójść do wojska.
– Ale wrócił?
– Całkiem
niedawno, siedem czy osiem miesięcy temu. Sprzedał dom rodzinny i kupił tę
zaniedbaną chatę na odludziu. Prawie z nikim nie rozmawia, nawet jak przyjeżdża
do sklepu – tu kobieta nerwowo poprawiła natapirowane włosy – mówi zaledwie
kilka słów. I na dodatek – tym razem w jej głosie pobrzmiewała prawdziwa groza
– jak ksiądz proboszcz zapraszał go na niedzielną mszę, to bardzo niegrzecznie
odpowiedział, że ma w…, no wiesz kochaniutka gdzie, ten nasz cały kościół i nie
wierzy w nic, i nikogo. Prawdziwy bezbożnik!
Karolina zagryzła
wargi. Biedna kobieta wyglądała na tak przejętą, jakby fakt nie chodzenia do
kościoła równał się wielokrotnemu morderstwu.
– Chyba go
widziałam – odezwała się w końcu, pokonując nagłą wesołość.
– Och! Naprawdę,
omijaj go szerokim łukiem. Ostatnio córka Malkiewicza jechała rowerem przez
las, gdy dopadł ją i próbował zgwałcić. Niestety, policja twierdzi, że jest
bezsilna bo brak dowodów czy czegoś tam. Jakby potrzebne były dowody! – unosiła
się ekspedientka, a jej piskliwy głos rozchodził się nie tylko po wnętrzu
malutkiego sklepiku, ale i po najbliższej okolicy.
Zgwałcić? Z pewnością
dziewczyna chciała poderwać nieznajomego, a on wyrzucił ją na zbity pysk.
Ciekawe, dlaczego z nią nie zrobił podobnie?
– Wie pani, gdzie
służył?
– Tułał się po
całym świecie ponoć. Kiedy żyła jego babka, czasami z dumą opowiadała nam o
tych misjach. Ostatnia była chyba w jakimś egzotycznym kraju. Afga… Afgastanie
czy coś w tym rodzaju.
– Afganistanie –
poprawiła ją zamyślona Karolina.
– Chyba tak. To
też bezbożny kraj. Może się od nich zaraził czy coś?
Biedny facet. Wystarczył
fakt, że nie klepał co niedziela zdrowasiek, by zakwalifikować go jako
niebezpiecznego typa, potencjalnego gwałciciela, a kto wie, kogo jeszcze.
Chociaż… Zastanowiła
się. Tak, miejscowi mieli rację. Był niebezpieczny. Widać to było w intensywnie
niebieskich oczach, pełnych ukrytego żaru i tłumionej złości. W rysach twarzy,
w surowo zaciśniętych ustach.
Miała szczęście, że nie
potraktował jej jak tamtej dziewczyny. Tym bardziej, że i ona na to zasłużyła.
Pożegnała się z
ekspedientką, na której twarzy zagościło wyraźne zadowolenie. Nic dziwnego,
mogła się wygadać jak nigdy dotąd.
Zjadła po drodze kupione
lody, a kiedy doszła do namiotu, cała opływała potem. Bez namysłu przebrała się
w strój kąpielowy i z ręcznikiem przerzuconym przez ramię, pomaszerowała nad
wodę. Kwadrans później poczuła, że wraca jej życie. Rozłożyła się na drewnianym
pomoście, korzystając z względnej ciszy, słońca i przynoszącego odrobinę
orzeźwienia, wiatru. Zamknęła oczy i od razu powróciła myślami do nieznajomego.
Szkoda, że nie spytała
jak ma na imię.
W ogóle szkoda, że tak
kategorycznie zabronił jej kolejnej wizyty.
Co zrobi, gdy nie
posłucha?
Wcale nie chciała być
natrętna. Była po prostu spragniona – widoku jego twarzy, a nawet czegoś
więcej. Dotyku, zapachu, dźwięku szorstkiego głosu. A gdyby ją pocałował?
Najpierw delikatnie, potem coraz bardziej namiętnie…
Aż usiadła, tak bardzo
wzburzył ją ten pomysł. Nie powinna. Nie powinna zawracać sobie głowy tym
człowiekiem. Ciekawość nie stanowiła dla niej wytłumaczenia.
A jednak z całej siły
musiała zacisnąć uda, czując narastający pomiędzy nim żar i wilgoć moczącą
materiał majtek od stroju kąpielowego.
Zerknęła na brzeg. Wiki
drzemała w cieniu rozłożystego drzewa, Marcin siedział tuż obok z nosem w
książce. Z pewnością szybko nie wrócą do namiotu.
Zerwała się i sięgnęła
po rozłożony ręcznik. Uspokajająco pomachała chłopakowi, który na chwilę
oderwał się od lektury i szybkim marszem ruszyła w kierunku namiotu. Zaschło
jej w ustach, sutki bezwstydnie sterczały pokazując, jak bardzo była
podniecona, a podbrzusze znów pulsowało tęsknotą za spełnieniem.
Karolina pomyślała z
rozpaczą, że kompletnie jej odbija. Wystarczy, że pomyśli o tym facecie, a już
jest mokra i spragniona. Przecież to wariactwo! Nie może spędzić całych wakacji
albo go podglądając, albo onanizując się i wtulając twarz w poduszkę, aby nikt
nie słyszał jej cichych jęków.
Ostatni raz, a potem z
tym kończy!
Wpadła do namiotu,
drżącymi rękoma zasunęła zamek od wejścia i od razu wepchnęła palce pomiędzy
rozchylone nogi. Zamknęła oczy i dysząc, błyskawicznie, bo zaledwie kilkoma
ruchami doprowadziła się do orgazmu. Nie tak wspaniałego jak ten wczorajszy,
ale po wszystkim poczuła niewysłowioną ulgę.
Leżała na materacu,
usiłując uspokoić oddech. Dopiero teraz dotarło do niej, jak duszno jest w
środku i jak bardzo chce się jej pić. Poprawiła kostium i wyszła z namiotu.
Chwyciła butelkę mineralnej i przystawiła do ust.
Po czym zamarła, bo tuż
naprzeciwko, stała przyczyna jej szaleństwa.
Oparty o drzewo, ze
skrzyżowanymi ramionami, ubrany w ten sam biały podkoszulek i w te same spodnie
moro i ciężkie buty, co dwa dni temu.
Stał, przypatrując się
jej z namysłem. Powoli przesuwał wzorkiem po smukłej sylwetce, rozpoczynając od
bosych stóp, poprzez łono zakryte białym trójkątem majtek, małe, ale zgrabne
piersi, a kończąc na nabrzmiałych wargach i ogromnych, pełnych zdumienia,
oczach.
– Odpłaciłem ci
pięknym za nadobne – odezwał się w końcu drwiącym tonem. – Ty widziałaś mnie,
ja słyszałem ciebie.
Co powinna
odpowiedzieć?
– Sądziłam, że nie
chcesz mnie więcej widzieć?
– Ja także –
oderwał się od drzewa i podszedł bliżej.
Patrzyła na niego,
zastanawiając się jak to możliwe, by serce biło tak mocno, a powietrze wokół
zrobiło się nagle tak gęste.
Głośno przełknęła
ślinę. Dłonie niemal bez udziału świadomości powędrowały na ramiona i Karolina
skuliła się niczym dziecko oczekujące na lanie.
– Dopiero teraz
zaczęłaś się mnie bać?
Zaprzeczyła ruchem
głowy. Cofnęła się i uderzyła plecami o drewniany słup konstrukcji dachu, który
wybudowano nad stojącą w sąsiedztwie przyczepą.
Niebieskie oczy, o
intensywnym blasku, hipnotyzowały, doprowadzając jednocześnie do szaleństwa.
– A mnie się
wydaje, że tak – wymruczał, obejmując ją w pasie. Pochylił się nad drżącą
dziewczyną i z nieukrywaną przyjemnością zanurzył twarz w jej włosach. –
Śliczna jesteś, wiesz o tym mała?
– Tak –
odpowiedziała nie zamierzając udawać fałszywej skromności.
– I gorąca – jego
usta błądziły teraz na granicy policzka i szyi.
W głowie Karoliny
eksplodowała cała feeria kolorów. Powróciło podniecenie, splatając się z
niepewnością, co do całej tej sytuacji.
– Po co
przyszedłeś? – wykręciła głowę i złapała zamglone spojrzenie pełne pożądania. Zrozumiała
po co.
– Doskonale wiesz
po co. Całą noc przez ciebie nie spałem.
Gwałtownym ruchem
odwrócił ją plecami i nie bawiąc się w subtelności przycisnął do szorstkiego
drewna.
– Nic ci nie zrobię
– wyszeptał zmienionym głosem. Prawą ręką rozpiął spodnie, lekko ugiął kolana i
wpasował się w jej ciało z taką siłą, że protestująco jęknęła. Tylko że zaraz
poczuła na swych pośladkach dotyk twardego, naprężonego członka. Zaczął się
ocierać o jej wypiętą pupę, a ręce zacisnął na piersiach. Poczuła, że kręci się
w jej głowie na samą myśl, iż oddziela ich teraz prawdopodobnie jedynie cienki
materiał majtek, które miała na sobie.
– Przestań! Ktoś
może nas zobaczyć?
– Tutaj? Nie
żartuj. Jedni siedzą nad wodą, drudzy w cieniu domów.
Zresztą sam musiał
przyznać, że było to mu w tej chwili obojętne. Mówił prawdę o nieprzespanej
nocy. A teraz czuł się niczym smarkacz, nie potrafiący zapanować nad
podstawowymi instynktami. Wystarczyło, że raz spojrzał w duże, błękitne oczy, a
jego zmysły opanowało czyste szaleństwo.
Tym razem chciał brać,
a nie dawać. Bez względu na konsekwencje.
– Nie rób mi
krzywdy! – wyjąkała. – Proszę!
Ta dziwna bezbronność,
słabość, którą właśnie okazała, o mało co nie sprawiły, że posunąłby się dalej
niż zamierzał.
– Nie zrobię –
szeptał, podczas gdy jego penis w coraz szybszym tempie ocierał się o dwie
zgrabne półkule. – Chcę jedynie tego samego co ty wczoraj.
Jedną ręka powędrował w
dół. Dotarł do subtelnie przystrzyżonego trójkącika, wślizgnął się pomiędzy
mokre z podniecenia uda, a na sam koniec gładkim, szybkim ruchem wbił się bez
żadnych przeszkód głębiej.
Konwulsyjnie szarpnęła
się w jego objęciach. Powieki zatrzepotały niczym skrzydła motyla, dłonie
zacisnęły się na jego udach, choć taka pozycja z pewnością nie należała do
wygodnych.
Pierwszy raz w życiu
miał ochotę porzucić wszelkie zasady i świadomie wpakować się w kłopoty.
Tak, bo ta dziewczyna
mogła stać się dla niego nie lada problemem.
Docisnął ją do siebie
jeszcze mocniej i zaczął poruszać palcem w mokrej, gorącej szparce. Jednocześnie
coraz szybciej ocierał się o jej pośladki. Kąsał skórę na ramionach i szyi,
masował i ugniatał piersi.
Za to Karolina
zapragnęła nagle czegoś więcej.
– Wejdź we mnie! –
wydyszała. – Proszę!
Nie spodziewał się tak
szybkiej kapitulacji. Była gorąca, ale zauważył w niej również pewną
nieśmiałość, coś, co kazało mu wierzyć, że działała pod wpływem chwilowego
impulsu, a nie wyrachowania pochodzącego z bogatego doświadczenia.
A jednak teraz błagała
o seks!
Nie, tego nie powinien
robić. Bo po wszystkim nie będzie już odwrotu. Wpadnie w pułapkę jej lubieżnego
i jednocześnie czystego spojrzenia, by potem ogłosić całkowitą kapitulację.
Po cholerę w ogóle tu
przylazł?
Znał odpowiedź.
Bo nie mógł się oprzeć
własnemu pożądaniu.
– Nie – wydyszał.
Pot spływał po jego twarzy, po plecach, mięsnie napinały się i rozluźniały, a w
głębi narastało przeczucie, że ekstaza jest już tak blisko, prawie na
wyciągnięcie ręki.
– Proszę! –
desperacko usiłowała odsunąć piekielny materiał. Widziała, że gdyby nie on,
mężczyzna nie miałby żadnych szans.
Tak jak ona wczoraj.
– Nie! – prawie
wykrzyczał te słowa. Jeszcze kilka ruchów bioder, doskonale zsynchronizowanych
z ruchami palca i głośno jęcząc wytrysnął na jej pośladki.
Kurwa! To było lepsze
niż niejeden wyuzdany seks w jego popapranym życiu.
Po chwili dotarło do
niego, że ona również doszła.
Niesamowite! Prawie w
tym samym momencie. Dygotała teraz głośno dysząc, z szeroko otwartymi ustami
jak u ryby, którą dopiero co wyciągnięto w wody. Drobne ciało zwiotczało w jego
objęciach, palce spazmatycznie zacisnęły się na jego dłoniach.
– Musimy to
powtórzyć – powiedziała cicho, urywanym głosem. Odchyliła głowę do tyłu i
złapała spojrzenie mężczyzny. – Ale tym razem bez półśrodków.
– Nie.
Cofnął się o krok, patrząc
na jej poplamione od spermy majtki.
Odwróciła się i
spojrzała na niego figlarnie, jakby chciała dać do zrozumienia, że jego „nie”
to jedynie puste słowo.
Być może miała rację…
– Jak masz na
imię?
– Jacek – mruknął,
zapinając spodnie.
– Karolina.
Nie ujął wyciągniętej
ręki. Przez moment gapił się na nią w milczeniu, potem gwałtownie odwrócił się
i zniknął pomiędzy drzewami.
Zdumiona dziewczyna została
sama ze wspomnieniem gorącego dotyku jego dłoni i spojrzeniem intensywnie
niebieskich oczu.
Uciekł? Na to
wyglądało. A więc z tym, co się pomiędzy nimi działo, miał chyba jeszcze
większy problem niż ona sama?
Tak mało o nim
wiedziała. Kilka zdań od obcej kobiety. Imię. Mogła też być pewna, że był
starszy o dobre dziesięć, a może i więcej lat.
Cała ta znajomość
zaczęła się od dupy strony – rozmyślała kwaśno, szukając w torbie drugiego
stroju kąpielowego. Nawet dosłownie.
Przebrała się i usiadła
w cieniu, wgryzając się zębami w dorodne, czerwone jabłko.
Miała nieodparte
wrażenie, że gdyby nie panujące pomiędzy nimi erotyczne napięcie, to
potraktował by ją jak córkę tego tam Maliniaka, czy jak gość nazywał.
Jedno wiedziała na
pewno. To nie był koniec tej znajomości, a dopiero początek.
Szalony początek.
Roześmiała się nagle,
radośnie wyciągając ramiona ku niebu.
Zaspokoiłaś moje pragnienia, ale tylko w 10%. I oto chodzi! Tak czy inaczej, jesteś boska! Kocham Cię Babeczko!
OdpowiedzUsuńVo#a
Idealne:-) Cudowne opowiadanie:-)
OdpowiedzUsuńMeega!
OdpowiedzUsuńDlaczego nie kończysz poprzednich opowiadań a dodajesz nowe nie rozumiem tego xd
OdpowiedzUsuńNie podoba sie to wypad:-)
UsuńMy chce nowe!!duzo nowego:-D
Kazdy ma prawo wyrazić swoje zdanie zwłaszcza jeśli jest opcja skomentowania. Oczywiście pewnie się mylę bo można komentować tu jedynie w pochlebny sposób dla autorki, bo jak ktoś jest łaskaw zwrócić uwage na coś co nie przypadło mu do gustu to jest w jakiś prostacki sposób linczowany przez autorkę i czytelniczki. Ja też powinnam się zachwycać, jakież to głębokie i realistyczne opowiadanie, będę się na nim wzorować... a takie teksty w stylu jak nie pasuje to wypad są szczytem głupoty:D pozdro dla kobiet spragnionych prawdziwej miłości które zamiast trzymać zmysły na uwięzi lądują z pierwszym lepszym facetem do łóżka a potem czekają i płaczą po nocach, ale skoro naczytacie się takiej "literatury" to nie ma się co dziwić
UsuńWiesz co? POCAŁUJ MNIE W DUPĘ głupia babo! Specjalnie na tę okazję ją umyję. Albo i nie. Całuj brudną, na więcej nie zasłużyłaś.
UsuńA tak serio, to ty się zżymaj, a ja będę pisać. I podaj jeszcze, który twój krytyczny komentarz usunęłam, bo zaników pamięci nie mam, a publikuję wszystko, jak leci (prócz spamu z reklamami).
Jak cię boli, że inni zamiast mnie krytykować, chwalą, to spierdalaj na jakiś pseudo psychologiczne forum, gdzie będziecie wymieniać uwagi o ćwierkających ptaszkach i platonicznej miłości. Oraz licytować się ile która przetrzymała z dala od diabelskich pokus.
Jestem żoną mężczyzny, z którym całowałam się na drugiej randce, do łóżka poszłam po trzeciej, a po pół roku dorobiliśmy się dziecka. Nie zdradzamy się, nie kłócimy (prócz tematów finansowych ;-)), jesteśmy ze sobą prawie 9 lat. Mogę powiedzieć, że w zdrowiu i chorobie (bo i tych nie brakowało). Seks nadal jest cudowny, a czasem wręcz zajebisty i przez te dziewięć lat nawet nie pomyślałam o kimś innym.
Za to moja koleżanka, która wszystko robiła pomalutku, odczekała pół roku na pierwszy seks i tak dalej, właśnie się rozwiodła. Ba! Nie, nie jedna. Dwie.
Więc jeśli jesteś na tyle głupia, by wierzyć, że długość wstrzemięźliwości seksualnej wpływa na jakość związku, to gratuluję naiwności. Czasem warto kierować się instynktem, a nie głupimi regułami. Czasem warto zaryzykować, bo można stracić więcej tchórząc.
Sorry, że się uniosłam, ale wkurwiają mnie takie "chodzące" wyrocznie, którym wydaje się, że przepis na szczęście jest dla wszystkich taki sam.
Otóż nie. Nie jest. I nie będzie.
PS. Dla mnie przepis był prosty - brać, co życie daje :-) I uważam, że dobrze zrobiłam :-)))
UsuńMożna zwrócić uwagę na to, co Ci nie pasuje, drogi Anonimku, ale przyczepianie się do tego, że autorka, kochana Babeczka, dodała kolejne nowe opowiadanie jest bezsensowne. W końcu to blog z opowiadaniami a nie opowiadaniem. To jakby narzucać jej, w jakiej kolejności ma wszystko wydawać, by żyło się komuś lepiej. Ale przedprzedmówca słusznie zwrócił uwagę - nie podoba się, to wypad. Bo to nie krytyka, tylko złośliwe czepianie się. Chyba czekanie do dziesiątej randki na seks źle wpływa na charakterek? ;-/ :-D
UsuńBo to jest tak Babulku, że inni, nie prowadzący bloga, lub mający małe nim zainteresowanie chcą Ci zepsuć humor i piszą takie bzdety. Nie wiem na co liczą. Może na to, że Ci wena siądzie, albo odbije się pysznym obiadem?
UsuńGłupie to, ale tak samo zachowują się ludzie przy kasach w marketach, jebiący kasjerki za złą cenę wystawioną na regale pod produktem. Nie mają zamysłu na wywalenie negatywnej energii, więc walą na pierwszą osobę, która im się nawinie. Są to osoby moim zdaniem oziębłe i niedoruchane (nawet własnoręcznie).
Pisz i pieprz to. Ja tak zrobiłam :D
Całusy
Skoro jest Pani taka szczęśliwa to skąd to oburzenie i sącząca się żółć? Ma Pani problem z przyjmowaniem krytyki? Jak mniemam wielki problem nie tylko z krytyką ale i ze słownictwem albo brakiem kultury. Jeszcze zauważyłam problem z czytaniem ze zrozumieniem. Nie obchodzi mnie Pani życie osobiste i podejście do spraw kontaktów damsko męskich bo to już zauważyłam w każdym Pani "opowiadanku" tzw "ku pokrzepieniu serc" ( wiem że nie zna Pani jego pierwotnego znaczenia skoro używa w kontekście tego czegoś co Pani pisze). I powiem Pani jeszcze jedno pisarzem na pewno Pani nie jest i nigdy nie będzie, traci Pni szacunek za jakiś czas nikt nie będzie chciał tego czytać. Ludzie wyrastają z takich mrzonek ale Pani z nich nigdy nie wyrośnie co wskazuje jednoznacznie że są to Pani niespełnione fantazje. Jak ma Pani kłopot z psychiką i dorastaniem to radzę zgłosić się do psychologa. I jak już Pani kiedyś napisałam " Kończ waść, wstydu oszczędź" i zniżę się teraz do Pani poziomu kultury" Idź kobieto krowy paść bo z takim słownictwem tylko tam się nadajesz" :) pozdrawiam
UsuńJeden link do tego, co stworzyłeś i co ludzie podziwiają, a pochylę czoła. Zresztą, czego można żądać od kogoś, kto nie ma odwagi nawet się podpisać.
UsuńNędzny tchórz (tu wyobrazić sobie wyraz pogardy).
Więc się zżymaj, wylewaj żółć, a ja będę dalej pisać i zbierać laury, choć w niewielkim na razie gronie. Każdy niech robi to, co umie najlepiej...
A gdybyś waćpan przeczytał ze zrozumieniem, to oburzenie wzięło się z powodu zarzutu o wymazywanie niepozytywnych komentarzy. Razem przez cały okres istnienia bloga usunęłam sześć, w tym dwa przez przypadek. Cztery, bo chamstwa nie toleruję. Twój komentarz jest jeszcze grzeczny, w porównaniu do tamtych. A to moje podwórko i nie pozwolę go "obsrywać" takim typom ja Ty.
Poza tym, te, inteligent! Co ty tu robisz???
PS. My tu na ty jesteśmy, to nie urząd skarbowy czy zus... Chyba że "wielki artysta" oraz równie "wielki inteligent" z pospólstwem się nie brata?
UsuńMłoda pogrywa niebezpiecznie,dobrze,że to fikcja;-)
OdpowiedzUsuńCudownie :*
OdpowiedzUsuńZrobiłaś mi, Babeczko niespodziankę - weszłam sobie do Ciebie bez większych nadziei, a tu kolejna część!
OdpowiedzUsuńBardzo mi się spodobała - pisz, pisz
A teraz wyobraźcie sobie jak Karolina wykrzykuje ostatnie słowa a na jej twarzy gości złowrogi uśmiech a oczy blyszcza jej żądzą krwi "Szalony początek... ...CUDOWNY POCZĄTEK" teraz następuje złowrogi śmiech i walą pioruny.
OdpowiedzUsuńK.
podoba mi sie ten poczatek znajomosci;)czekam na kolejna czesc:)
OdpowiedzUsuńFajne :)
OdpowiedzUsuńa KARA???????
OdpowiedzUsuńKiedy kolejna część? :-)
OdpowiedzUsuńJutro się odezwę, bo dziś już nie mam siły :(
OdpowiedzUsuńNapisałaś to po 12 więc miałaś na myśli poniedziałek czy może jednak niedziele? :D
UsuńBabeczko, to opowiadanie podoba mi się :)
OdpowiedzUsuńBardziej niż poprzednie "Głupstwo"
Chciałam jeszcze dodać, że przez ciebie Babeczko mam teraz skrzywienie - gdy czytam inne książki przyłapałam się na tym że czekam kiedy będzie wreszcie ta scena erotyczna, oraz kto z kim :) :) :)
UsuńBabeczko dzięki Tobie chce się żyć :-) Twoje opowiadania dają możliwość oderwania się od szarej rzeczywistości :-)
OdpowiedzUsuńCoś nowego na niedzielę? :) tą pochmurną, deszczową i BURZOWĄ :D Przypadeg? Nie sondze.
OdpowiedzUsuńHaha, sorka, to ten kachumor :( Przydałaby się jakaś dłuższa część :)
Podoba mi się ogromnie! Mam nadzieje, ze jednak coś się dzis pojawi i umili mi podróż pociągiem ze stolicy do Łodzi ;) !
OdpowiedzUsuńBędzie kolejna pikantna część na miłe niedzielne popołudnie ?:))))
OdpowiedzUsuńI jak Babeczko, będzie dziś kolejna część? :) Jak tak, to o której gdzieś tak możemy się jej spodziewać? :) Nie mów tylko, że musisz sprawdzić, przeczytamy bez tego, bo bardzo jesteśmy spragnieni Twoich tekstów :D
OdpowiedzUsuńBędzie dziś jakiś rozdział do niedzielnej kawki? :P
OdpowiedzUsuńWeszłam tu już dziś z 30 razy :)) Uzależnienie? TAK! Ale za to jakie przyjemne :)
OdpowiedzUsuńTak poza tym, dajesz może korki z matematyki wyższej? :D całki, szeregi i te spawy..
Twoje opowiadania są cudowne <3 Mam nadzieje, że będą zbliżą się do siebie jeszcze bardziej, a nie tylko przelotny romans :) Co chwile odświeżam twojego bloga w nadziei, że już dodałaś kolejny kawałek :) Kiedy można spodziewać się kolejnej części ??
OdpowiedzUsuńjestes tu, akceptujesz, a nawet nic nie odpiszesz i nie dodasz :(
OdpowiedzUsuńOna (babeczka) tez ma swoje zycie, rodzinę, stara sie jak może, i tak dużo pisze dla nas,
UsuńTrochę cierpliowości i wyrozumiałośći!!!!!!
Ona (babeczka) tez ma swoje sprawy, swoje zycie. Musi mieć czas dla siebie.
UsuńWięcej cierpliwości i wyrozumiałości!!!!
Akurat wróciłam i usiadłam by przygotować nową partię tekstu, ale przeczytałam komentarz i szlag mnie trafił. Więc zamiast bloga, poleciałam upiec babeczki z kawałkami snickersa. Jedną właśnie zajadam, tworząc wyjątkowo ponury i bardzo realistyczny tekst. Sama po nim złapię doła ;-)
OdpowiedzUsuńto nie bedzie dzisiaj nic nowego? ;/
OdpowiedzUsuńPsy szczekają,a karawana jedzie dalej,Babeczko ;-)
OdpowiedzUsuńA jeszcze nie masz Babeczko skończonego tego tekstu? 7 dni burzy
OdpowiedzUsuń?
Ja pierdziele, Babeczko, czym Ty się do cholery przejmujesz?? Jednym głupim komentarzem?? Serio? Jeden negatywny komentarz w morzu, a nawet oceanie pozytywnych i przychylnych opinii, nie powinien rujnować Ci humoru, a już na pewno nie dnia, no do jasnej ciasnej! Jesteś osobą publiczną, w pewnym sensie, i szczerze zdziwiłabym się, gdyby nie znalazł się nikt, kto by był wrogo nastawiony. Taki już mamy świat. Nawet słońce nie jest w stanie wszystkich zadowolić, albo jak ostatnio pisałaś - dziwka. Mówiłaś, że piszesz dla siebie i rób to dalej, nie przejmuj się opinią innych ludzi, a już na pewno nie tych anonimowych, bo wątpię, że znalazłby się ktokolwiek, kto by był w stanie Ci w oczy powiedzieć coś takiego :) Kozak w necie, dupa w świecie, pamiętaj! I miej też na uwadze, że robisz się co raz popularniejsza i to nie pierwszy i na bank nie ostatni debil/ka, któremu coś nie pasuje :D
OdpowiedzUsuńBuziaki, Ada.
My zawsze z Tobą! ~Babeczkonators haha
Babeczko, Babeczko :)
OdpowiedzUsuńZrobię Ci herbaty, chcesz? Nie mam w domu cytryny, ale mam lemonkę i sok malinowy :)
I mam jeszcze piwo :) Chcesz?
Masz otwarty blog i bardzo uczęszczany :) - to pochwała dla Ciebie, a nie deprecjacja :)
Nie dogodzisz wszystkim, chocbyś się skichała.
Więc po prostu PIERDÓL TO :) Tap Madln bąć :)
Jak się komuś nie podoba, to przecież nie musi czytać...
A wiesz, co jest najfajniejsze? :)
To, że Ty nie musisz WCALE odpowiadać :)
Jedna moich ulubionych żółtych karteczek niesie za sobą takie oto przesłanie: "wszystkich zadowolić się nie da, ale wszystkich wkurwić- nie ma sprawy ( albo jakos tak)
Bardzo lubię Twoje opowiadania :)
Bardzo, bardzo
Uszy do góry i cycki do przodu
Babeczko, wiem, że jestem czepiakiem ale "a ich syn, chłopiec, zamieszkał z babcią, " trochę mnie razi do w końcu syn musi być chłopcem. Zdaje się, że taka konstrukcja to pleonazm.
OdpowiedzUsuńOpowiadanie rewelacyjne, zupełnie inne od ostatnio publikowanych. I nie zmuszam cię do odpowiadania a kolejną część dodasz wtedy, kiedy uznasz za stosowne :) Chociaż nie ukrywam, że wchodzę co chwila i nerwowo zerkam czy już :)
Faktycznie o jedno słowo za dużo...
UsuńBędzie dzisiaj ten tekst dla kogoś na urodziny? :)
OdpowiedzUsuńDam'tylko mezowi wyrwe kompa, bo na razie mam jedynie do dyspozycji tablet.
OdpowiedzUsuńDziękuję :) jutro ostatnia ustna matura i mam woolne!!! ;)
UsuńJak ja cię dobrze rozumiem. Miałam taki okres w życiu gdy miałam komputer z mężem na spółkę ;) I też musiałam mu go wyrywać, niemalże zębami i pazurami.
UsuńTy to się chyba umówiłas z mika
OdpowiedzUsuńKurde, Babeczko. ruch tu masz jak nie wiem, od godziny zauważyłam 1000 wejść! Nie rozumiem, dlaczego jeszcze nie masz tu reklam! :O Przecież nam to nie będzie przeszkadzać, a nawet będziemy się cieszyć, że możesz coś sobie zarobić, za to, że nas uszczęśliwiasz :D
OdpowiedzUsuńOj dziewczyno mężowi to daj natychmiast. I jeszcze jedno pisałaś wcześniej że myślałaś o napisaniu erotyka no. O potterze a mi po głowie chodzi ,Tarzan i Jane.co ty na to ,a może czytelniczki się wypowiedzą. Aga
OdpowiedzUsuńChodziło o to, że dam tekst, gdy wyrwę mężowi komputer :-)
UsuńMoimi mili Babeczkonators ( swietnie okreslenie drogi Anonimie) ja w ciagu dnia sprawdzam strone milion razy w nadziei na nowy kawalek tekstu i choc ciagle mi malo, to jednak na czytaniu troche schodzi. Podziwiam Babeczke, ze znajduje czas zeby dla nas pisac, wiec nie pospieszajmy jej. Jest kochana, ze tak nas rozpieszcza, ale do cholery ona tez ma swoje zycie. Przepraszam za ewentualne bledy, pisalam z tel.
OdpowiedzUsuńZrozumiałam Twoje "dam" w dwuznaczny sposób heheheheheheh
OdpowiedzUsuńBabeczko będzie dzisiaj ta kolejna część? K :)
OdpowiedzUsuńMiśka, wrzuć coś ;D:p
OdpowiedzUsuńCzekamy kochana ;p.
OdpowiedzUsuńA Babeczka pewnie poszła spać i nic już dziś nie będzie :P
OdpowiedzUsuńZ Twoimi opowiadaniami chce sie zyc. Poprostu je uwielbiam, wszystkie. Pozdrawiam Jola
OdpowiedzUsuń