piątek, 9 maja 2014

Głupstwo (IX)

Sorki, siostra namówiła mnie na Tesco 24h i dopiero wróciłam :-)

Za to kawałek jest długi. Już go nie sprawdzałam, jak są błędy, to proszę je "wytknąć". Zgodnie z obietnicą część przedostatnia.

Link do części VIII - (klik)

          Głupstwo (IX)
– Pogodziłaś się z Karolem? – spytała nieufnie Dorka.
– Tak. Dlaczego pytasz?
– Bo widziałam jak się dziś całowaliście na plaży.
– A, to – machnęłam ręką. – Mało znaczący incydent.
– Siostra, jesteś głupia czy tylko taką udajesz? Ten facet to brutal. Pozornie wszystko z nim w porządku, ale nie zapomnę wyrazu jego oczu, wtedy, na plaży.
– Podobno to wolny i wymarzony kandydat dla mnie? – spytałam podstępnie.
– Tak sądziłam.
– I taki seksowny…
– To akurat się nie zmieniło. Zaś cała reszta… – zamyśliła się. – Rafałowi na mnie zależy. Chyba nawet bardzo.
– Co ma do tego twój chłopak?
– Zdradził mi kilka szczegółów z życia swego kuzyna. Nieciekawych, wręcz odstraszających. Po pierwsze, ale to chyba już wiesz, kocha pewną kobietę.
– Tak, wiem.
– I nie rusza cię to? – spytała z niedowierzaniem.
– Wyzwala ducha walki.
– Och, Gabrysiu – wyglądała na zaniepokojoną. – W każdym bądź razie, tutaj możesz czuć się bezpieczna. Nie mówię, że nie spuścimy cię z oka, ale na pewno zawsze będziemy w pobliżu.
– To dobrze – uśmiechnęłam się. – To bardzo dobrze.
– Ale przed chwilą powiedziałaś…
– Co nie stoi na przeszkodzie temu, żebym czuła strach. Też wolę nie zostawać z nim sama.
– Sfiksuję przez ciebie – moja siostra zafrasowana podrapała się po nosie. Zawsze tak robiła, kiedy coś pozostawało dla niej niezrozumiałe. – Idę z Rafałem na spacer. Iza i Łukasz zostają.
– Dobrze. Ja wracam do lektury.
Nieuważnie skinęła głową. Ale w tej samej chwili pojawił się Rafał z szerokim uśmiechem na twarzy.
– Kochanie, płyniemy na Bornholm – oświadczył radośnie.
Spojrzałyśmy na siebie z Dorką.
– Wybij sobie z głowy, żebym wsiadła na jakąkolwiek łajbę przy tej fali – popukałam się w czoło. – Chyba że weźmiecie ze sobą Karola, a ja zostanę na włościach?
– Karol właśnie dostał telefon z firmy, nawaliły im jakieś systemy więc jutro z rana jedzie do Poznania. Wróci późnym wieczorem albo wcale – oświadczył radośnie Rafał. – Możesz zostać i czuć się bezpieczna.
– Na pewno? – spytałam nieufnie.
– Pracuję w tej samej branży, wiem co mówię. Podróż dwie, trzy godziny, naprawa najmniej pięć, sześć i powrót. Razem da to około dziesięciu godzin minimum. My wypływamy o siódmej rano, wracamy o dwudziestej drugiej.
– A jak stwierdzi, że wróci wcześniej?
– Po co? Będzie myślał, że płyniesz z nami.
W sumie to nie był najgorszy pomysł. Zostałabym sama, w uroczej chatce, bez obawy, że zza rogu wyłoni się pewien kudłacz z obsesją na punkcie seksu.
– Zgoda – oświadczyłam.
– Chyba że chcesz płynąć z nami?
– Za żadne skarby świata! – zażegnałam się ze zgrozą. Jednego w życiu nie cierpiałam – podróży jakimikolwiek obiektami pływającymi. Czy to był kajak, czy łódka czy też ogromny prom, unikałam jak ognia, bo nawet patrzenie na bujający się okręt powodowało u mnie chorobę morską.
– Płyńcie dzieci – rzekłam wspaniałomyślnie – i dobrze się bawcie.
Rzeczywiście, Karol oznajmił nam przy późnym obiedzie, że jutro jedzie do domu. Dodał, że chyba wróci jak najszybciej się da, abyśmy nie zostali pozbawieni jego czarującego towarzystwa. Trudno było ukryć, że patrzył przy tym wyraźnie na mnie.
Pozostali pokiwali głowami i udali lekkie zmartwienie, że nie wybierze się z nami na wycieczkę. Ja siedziałam cicho jak mysz pod miotłą, samą siebie besztając za myśli, które w tej chwili błądziły po mojej głowie.
A nie były to grzeczne myśli, o nie!
Nocka minęła spokojnie, choć poranek był zapowiedzią nadchodzącej burzy. Duszny, parny, ze słońcem świecącym zza lekkiej mgiełki.
Pomachałam wszystkim na pożegnanie, po czym poszłam na kawę i rogalika. Do domu miałam wrócić dopiero po dziewiątej, bo Karol zamierzał wyjechać około ósmej. Nie spieszyło mu się jak widać do pracy.
Posiedziałam na promenadzie, obserwując budzące się życie, pospacerowałam po miasteczku, a na sam koniec zeszłam na plażę i wolniutko wracałam do kwatery. Ponad pięć kilometrów trasy nie przerażało, gdy bose stopy obmywała chłodna woda, piasek łaskotał w pięty, a wiatr bawił się z moimi włosami.
Wczorajsze zapowiedzi pogodynki okazały się jednak trafne i na końcu ruszyłam biegiem, by zdążyć nie tyle przed deszczem, co przed burzą. Ale i tak przemokłam do suchej nitki, pokonując ostatnie metry.
W środku było spokojnie i cicho.
Uśmiechnęłam się, bo choć na zewnątrz szalała nawałnica, to w mojej duszy zapanowała radość. Zrzuciłam mokre ubrania i nago pomaszerowałam na górę. Przez chwilę zapatrzyłam się na oszałamiające widowisko, jakie fundowała matka natura, po czym postanowiłam to czymś uczcić.
Jeden szybki, bardzo mocny drink i wino. Po wypiciu pierwszych łysków zakręciło mi się w głowie, ale miałam to w nosie. Do wieczora zdążę wytrzeźwieć.
Wygodnie rozsiadłam się na fotelu, wciąż naga, z wciąż mokrymi włosami i świętowałam dalej. Trudno powiedzieć co, może posmak wolności?
Po wypiciu prawie całej flaszki oraz obmyślania coraz śmielszych scenariuszy, jak to zauroczony Karol pada u mych stópek żebrząc choćby o jeden pocałunek, wciąż rozbawiona postanowiłam się wykąpać.
Nie, nie pod prysznicem. Ani nie w wannie.
Z nieba lały się potoki deszczu, a plaża była puściusieńka.
Wyszłam więc tak jak stałam, naga, nieźle już wstawiona, a na dodatek dziwnie podniecona.
Stanęłam i wyciągnęłam ramiona ku górze. Mogłam sobie skakać, krzyczeć i wygłupiać się, ile wlezie. Byłam wolna i tak kurewsko szczęśliwa, jak nigdy dotąd. Na szczęście miłosierna opatrzność ustrzegła mnie przed kąpielą w rozhulanym morzu.
Niestety zbliżała się kolejna nawałnica. Chyba jeszcze potężniejsza niż poprzednia. Pioruny walił raz za razem, momentami cały świat rozświetlał potężny błysk, jakby ktoś tam na górze chciałby zrobić nam zdjęcie.
Roześmiałam się i posłałam w przestrzeń całusa. Po czym uciekłam do domu i beztrosko pomaszerowałam do łazienki.
Tym razem napuściłam do wanny gorącej wody, nalałam czegoś, co pachniało lawendowo, odpisałam na smsa Dorki, że wszystko w porządku i otwarłam szampana, którego wygrzebałam z wnętrza lodówki.
Przy akompaniamencie niebiańskich żywiołów, zanurzyłam się w pachnącej pianie i przymknęłam oczy.
Tak, teraz było mi dobrze. Prawie doskonale. Gdyby jeszcze był przy mnie mężczyzna, z którym mogłabym się kochać, który dałby mi rozkosz, wtedy pewnie pomyślałabym, że jestem w raju.
Z drugiej strony, od czego mam wyobraźnię.
Moja dłoń bardzo powoli sunęła po brzuchu, aż dotarła do celu. Jęknęłam przy tym gardłowo, wyczuwając nabrzmiałą łechtaczkę i własne podniecenie.
A potem zamarłam przerażona, bo do moich paluszków dołączyły inne.
– Ależ jesteś napalona – mruknął Karol, siedzący na obrzeżu wanny.
– Co ty tu robisz? – wyjąkałam słabo.
– Może jestem tylko wytworem twojej wyobraźni?
Chwila. Wypiłam sporo, ale chyba nie aż tyle?
– Jak sądzisz? – Jego dłoń odsunęła moją i teraz bardzo delikatnie dotykała najwrażliwszych miejsc. Bardzo delikatnie, ale i z doskonałym wyczuciem.
– Wróciłeś już? Ale Rafał powiedział…
– Nigdzie nie wyjeżdżałem. Podsłuchałem ich, jak rozmawiali o wycieczce. Twoja siostra stanowczo oświadczyła, że ty nie popłyniesz, a ona ciebie nie zostawi. Więc udałem, że wracam z joggingu, potem zaaranżowałem rozmowę przez telefon i zmartwiony oświadczyłem, że wyjeżdżam. Oraz to, że wierzę, iż płyniesz razem z nimi. Bułka z masłem – oświadczył z satysfakcją.
– Bułka z masłem? – powtórzyłam zaszokowana, a moje ostatnie słowo zagłuszył huk pioruna.
– Och! – nagle do mnie dotarło. Jestem sama, pijana, na dodatek z facetem, który tylko czyha, by mnie zaliczyć. I jeszcze podniecona jak diabli!
Powinnam się bać czy cieszyć? Być przerażona czy zachwycona?
Chwycił mnie i stanowczym ruchem postawił na nogi. Zacisnęłam uda, ale to i tak nic nie dało. Wyraźnie czułam, że tym razem przede wszystkim będę musiała walczyć z samą sobą. Na samą myśl, że mógłby mnie tam znów dotknąć, pocałować, miękły kolana.
Pochylił się i złapał zębami sterczący sutek, na którym wciąż były bąbelki piany. Bawił się nim, na zmianę przygryzając go i ssąc, wydając przy tym coraz głośniejsze pomruki.
– Karol, przestań! – wyszeptałam zmartwiałymi wargami. – Proszę, przestań!
– Nie mogę – uniósł głowę i spojrzał mi prosto w oczy. – Po prostu nie mogę. Błagam Gabrysiu! Choć ten jeden raz! Nawet się z tobą ożenię, jeśli będziesz chciała…
Roześmiałam się.
– Oszalałeś!
– Gorzej. Czekając te kilka godzin nieustannie wyobrażałem sobie tylko jedno. Raz nie wytrzymałem i sam się zaspokoiłem. Reszta została dla ciebie – mówiąc to pokrywał pocałunkami moje ciało. – Jestem tak cholernie napalony, jak nigdy wcześniej w życiu. Nawet Ewa tak na mnie nie działa.
Można to było uznać za słodkie zwycięstwo. Gdyby tylko nie strach czający się gdzieś w głębi umysłu, strach przed tym mężczyzną, który tak namiętnie mnie pieścił.
Wyciągnął mnie z wanny i posadził na jej skraju. Stał nade mną, powoli rozpinając spodnie. Kiedy opadły, w ślad za nimi powędrowała koszula. Nie bawił się w odpinanie guzików, po prostu ją rozerwał, aż dźwięcznie potoczyły się po podłodze.
Kciukiem podniósł mój podbródek do góry, tak abym patrzyła mu prosto w oczy.
Nigdy wcześniej nie widziałam wyrazu takiego pożądania, prawie na granicy szaleństwa. Zadrżałam, czując i podniecenie, i ekscytację. Nie pozbyłam się obaw czy niepewności, ale nagle przestały się liczyć.
– Jesteś taka piękna – powiedział schrypnięty, przeczesując moje mokre włosy. – Tak cholernie piękna.
Wstałam, czując jak bardzo mam miękkie kolana, jak mocno trzepocze mi serce. Gdyby nie jego silne ręce, to kto wie, czy zdołałabym ustać na nogach.
– Musimy to skończyć – mój głos nigdy wcześniej nie brzmiał tak błagalnie. – Teraz, zaraz. Ja nie chcę…
– Nieważne! – syknął. Jednym, silnym ruchem odwrócił mnie tyłem i zacisnął dłonie na moich ramionach. Czułam jego erekcję, jego twardość i gotowość. Szarpnęłam się, lecz na próżno. Przecież już wcześniej przekonałam się, że w bezpośrednim starciu nie mam żadnych szans. – W tej pozycji nie wytniesz mi tak paskudnego numeru jak poprzednio.
– Karol! – nagły skok adrenaliny, spowodowany gniewem, wyzwolił we mnie niemal nadludzkie siły. Wiłam się w jego ramionach niczym węgorz, wciąż mokra i przez to podwójnie śliska, z całej siły zdecydowana stawić opór.
Bynajmniej nie dlatego, że chciałam zwyciężyć. Albo by przestał.
Nie. Byłam tak samo podniecona jak i on. Tak samo pragnęłam poczuć go w swym wnętrzu, jak on pragnął się tam znaleźć.
Ale nie chciałam się poddać.
– Ty dziwko! – syknął, przyszpilając mnie do ściany. Palce zacisnął na krtani, drugą dłonią brutalnie rozsunął uda.
O, tak! Takim go chciałam widzieć.
Alkohol wyzwolił we mnie coś nowego, zupełnie nieznanego. Dzikość i pragnienie, którego wcześniej nie zaznałam.
Karol idealnie pasował do moich mrocznych marzeń. Silny, owłosiony, mroczny. W jego czarnych oczach błyszczała zwierzęca żądza, ogromny członek sterczał dumnie, stanowiąc zapowiedź przyszłej rozkoszy.
– Wiesz jak to zrobię? Na wszelkie sposoby. Mamy mnóstwo czasu, włożę ci go do każdej dziurki, przerżnę tak, że będziesz wyła z rozkoszy i bólu – syczał, a ja czułam coraz większą wilgoć pomiędzy udami. Nie tylko czyny, ale i słowa podniecały mnie bez granic.
Tym razem pocałunek był brutalny. Wgryzał się w moje wargi, wsuwając język tak głęboko, że prawie się zakrztusiłam. Obie dłonie położyłam ręce, która ściskała mą szyję, jakby to miało mi w czymś pomóc.
Nagle nie przerywając pocałunku, przycisnął mnie do ściany jeszcze mocniej. Potem na chwilę przerwał. Odetchnęłam, ale zaraz potem głośno krzyknęłam, gdy jednym szybkim ruchem, wszedł we mnie cały, aż do samego końca. Palce jak szpony zacisnęły się na moich piersiach, usta przesuwały się po mokrej skórze.
To było jak sen. Zębami kąsał mój kark, jedną ręką zsunął w dół i dodatkowo pieścił ten najwrażliwszy punkt, sprawiając, że każdemu pchnięciu towarzyszyła nowa fala rozkoszy. Rozchodziła się po całym ciele i na sekundę pozbawiała zmysłów. A po chwili powracała z jeszcze większą siłą.
Tego się nie spodziewałam. I po sobie, że będę to odczuwała tak intensywnie. I po nim, że będzie potrafił doprowadzić mnie do takiego stanu. Bez gry wstępnej, bez zbędnych słów.
Jak to możliwe?
Nagle dotarło do mnie, że te wszystkie kłótnie, te słowne utarczki, potęgowały jedynie napięcie pomiędzy nami, sprawiały, że narastało w oszałamiający, niekontrolowany sposób.
Co z tego, że na początku Karol mi się nie podobał?
I co z tego, że nie powinnam była ulegać?
Powoli stawałam się jedną wielką prośbą o więcej, o mocniej.
– Tak! Tak! - krzyczałam i w tym momencie moje ciało przeszyła błyskawica. Krzyknęłam, napinając wszystkie mięśnie i poczułam, jak coś niezwykle ciepłego rozlewa się w moim wnętrzu.
To dziwne jak rozkosz odczuwana przez partnera może i nam dostarczyć dodatkowej przyjemności. Orgazm, który przeżywał, splótł się z moim, eksplodował w naszych głowach barwnymi fajerwerkami. A nasz przeciągły krzyk zagłuszył kolejny huk błyskawicy.
Oddychałam z trudem, wciąż podtrzymywana przez silne dłonie.
Lecz myliłam się myśląc, że to już koniec.
– Gabrysiu – wyszeptał mi do ucha. – Chcę jeszcze! Teraz, jutro, do końca życia.
– Ale…
Podniósł mnie do góry. Pot perlił się na jego czole, włosy kleiły się do policzków, jednak w oczach płonął ogień.
– Mamy kilka godzin do ich powrotu. I zamierzam wykorzystać każdą minutę.
– Nie zrobisz mi krzywdy, prawda? – spytałam cicho, obejmując jego szyję.
– Krzywdy? Nie, tak bym tego nie nazwał – uśmiechnął się lubieżnie.
Bałam się. Ale ciekawość i pragnienie przeżycia czegoś podobnego po raz kolejny, były znacznie silniejsze niż moje obawy.
Piekielny alkohol spożyty w nadmiarze też zrobił swoje.
Udaliśmy się prosto do sypialni. Bez ceregieli rzucił mnie na łóżko i usiadł okrakiem. Słowem nie zdążyłam zaprotestować, gdy uwięził moje nadgarstki, przyciskając je do aksamitnie miękkiej pościeli.
– Co robisz? – serce zatrzepotało we mnie ze strachu.
– Spełniam swoje fantazje.
Poczułam chłód żelaza na swoich dłoniach i zaskoczona jęknęłam. W mgnieniu oka byłam przykuta do metalowej ramy łóżka, obnażona, całkowicie zdana na jego łaskę.
– Obiecałeś! – jęknęłam.
– Obiecałem, że nie zrobię ci krzywdy – potwierdził ze spokojem, patrząc na mnie z satysfakcją.
– Karol, proszę! Uwolnij mnie!
– Jak skończę – oświadczył, kładąc się obok. Głowę podparł dłonią, podczas gdy palce drugiej ręki bardzo delikatnie pieściły moją skórę. W oczach widziałam błysk zadowolenia. I coś jeszcze. Nie rozumiałam tego, ale nie wiadomo skąd pojawiło się porównanie do polującego drapieżnika. Który choć syty, schwytał właśnie kolejną ofiarę i postanowił się zabawić.
– Nie chcę! – szarpnęłam się, a twardy metal boleśnie wbił się we wrażliwą skórę na nadgarstkach.
– Nie? – spytał z przewrotnym uśmiechem. – Sprawdźmy.
Siłą rozsunął moje uda i zanurkował. Kiedy czubek języka zaczął kreślić skomplikowane wzory, zbliżając się do najwrażliwszego miejsca, jęknęłam i ścisnęłam nogami jego głowę.
Nie chciałam? Wręcz przeciwnie. Pragnęłam tego z siłą, która mnie przerażała.
Ale wtedy on przerwał.
Otworzyłam oczy rozczarowana takim rozwojem sytuacji.
– Nie Gabrysiu, nie tak szybko – powiedział rozbawiony, wstając. – Tym razem nie skończymy po pięciu minutach.
– A po dziesięciu? – spytałam uśmiechając się kusząco.
– Kto wie? – mruknął. – Przy tobie ciężko mi nad sobą panować.
– Jak ciężko? – jedną stopę położyłam na jego wciąż nabrzmiałej męskości i delikatnie zaczęłam go pieścić.
Możliwe, że miał względem mnie całkiem inny plan. Ale kiedy patrzyłam w ciemne z pożądania oczy, widziałam, że burza szaleje nie tylko na zewnątrz i w moim ciele.
– Nie prowokuj mnie. Nie pozwoliłem ci na to.
Odepchnął moją stopę i dał krok do tyłu. Potem stał zamyślony, jakby zastanawiał się, której pokusie powinien ulec w pierwszej kolejności.
I chyba się zdecydował, bo w ułamku sekundy dosiadł mnie okrakiem w taki sposób, że jego ogromny członek znalazł się tuż przy mojej twarzy.
– Co robisz wariacie? – jęknęłam. Ale skrepowana nie mogłam nic zrobić.
Nie odpowiedział, lecz wepchnął się pomiędzy moje wargi z takim impetem i tak głęboko, że poczułam jak łzy napływają mi do oczu. Chciałam błagać by przestał, bo to wcale nie jest zabawne, ale nie mogłam.
Dławiłam się i krztusiłam, a on bez litości wpychał się coraz głębiej, lub zatrzymywał na kilka sekund, z członkiem zanurzonym prawie do samego końca.
Dłonie oparł na metalowej poręczy, pochylił głowę i dysząc ciężko, patrzył prosto w moje oczy. Kiedy napinałam się w proteście, napierał jeszcze bardziej, bo chyba to właśnie go nakręcało.
Ale nie mnie.
Przynajmniej nie w pierwszym momencie.
Panicznie walczyłam o powietrze, na próżno próbując się uwolnić. Uderzał coraz mocniej, tym razem o wnętrze mego policzka, a ja czułam się niczym przedmiot, choć powoli pojawiało się także coś innego, coś podniecającego.
Perwersyjna przyjemność, choć to on zaspokajał swoje pragnienia, ani przez moment nie licząc się z moim zdaniem.
Widziałam w czarnych oczach czystą satysfakcję. Uśmiechał się przy tym jak prawdziwy zwycięzca. Chociaż czy było w tym coś dziwnego? W końcu zdobył to, czego pragnął.
Jęczałam i stękałam, ale Karol nie odezwał się ani jednym słowem. Patrzył tylko na mnie, poruszając się coraz szybciej, wykonując coraz silniejsze i mocniejsze pchnięcia. Straciłam ostrość widzenia poprzez załzawione oczy, dłonie zacisnęłam w pięści, wbijając w skórę czubki paznokci. Jednocześnie cierpiałam, modląc się, by skończył, jak i pragnęłam by dał mi więcej.
I nagle jego ciało znieruchomiało. Krzyknął i wplótł palce w moje włosy, przytrzymując głowę, abym przypadkiem się nie odsunęła. Wytrysk był długi, choć na szczęście nie tak obfity. Krztusiłam się, bo dopilnował abym wszystko połknęła.
A potem bardzo powoli wyciągnął go i położył się obok, usiłując uspokoić świszczący oddech.
– I jak Gabrysiu? – palcem otarł spływającą z kącika mych ust stróżkę spermy. – Zakwalifikujesz to pod krzywdę czy wręcz przeciwnie?
– Bydlak! – jęknęłam w odpowiedzi. – Rozkuj mnie.
– Hm – jego dłoń wepchnęła się pomiędzy moje uda i wręcz zanurzyła w wilgoci sączącej się ze spragnionego pieszczot wnętrza. Podniósł palce do ust i z namysłem je oblizał.
– Bydlak? – uśmiechnął się drapieżnie. – Nie, na pewno tak nie myślisz. Ale masz rację, odrobinę cię zaniedbałem. Kolejny raz ci to wynagrodzi.
– Nie chcę! Masz mnie jedynie puścić!
Wzruszył ramionami i odwrócił się tyłem. Z szuflady nocnego stolika wyjął kluczyki i po chwili siedziałam na łóżku, drżąca, wciąż rozpalona, masując obolałe nadgarstki.
Za to Karol wstał i podniósł z podłogi porzucone bokserki.
– Zjemy coś i wrócimy do zabawy. Co ty na to? – spytał.
Aż podskoczyłam na te słowa. Zjemy coś i wrócimy do zabawy?
Miałam dosyć jego pewności siebie, zadufania i przekonania, że wszystko to również i mnie podniecało. W sumie, to miał rację, ale nie zamierzałam mu jej przyznawać.
Zerwałam się na równe nogi i wymierzyłam siarczysty policzek.
– To za to, jak mnie potraktowałeś! – wrzasnęłam.
Wyraźnie spochmurniał. W ciemnych oczach pojawiała się niekontrolowana wściekłość.
– Nie chcesz być grzeczna? To będę musiał ustalić kilka zasad i pokazać ci, kto tu rządzi.
– Karol, przestań! To wcale mnie nie bawi – cofnęłam się ze strachem.
– Dlaczego?
– Po prostu nie. Co innego normalny seks, a co innego to, co zrobiłeś.
– Zrobiłem? Skarbie, ja jeszcze nawet nie zacząłem. Głuptas! – roześmiał się. – Ledwo zobaczyłaś kajdanki, a już wyobrażasz sobie nie wiadomo co.
– Nie zacząłeś?
– Brak mi rekwizytów – oznajmił beztrosko. – A teraz podejdź tutaj, do mnie. Natychmiast!
W odpowiedzi wyciągnęłam przed siebie dłoń z wyprostowanym środkowym palcem.
Kilka sekund później przekonałam się, że to było bardzo nierozsądne. Leżałam na brzuchu i na nic zdały się moje wrzaski i protesty. Choć całe szczęście, że tym razem nie skrępował.
– Niegrzeczna dziewczynka – powiedział cicho, a jego oddech pieścił moje ucho. – Ale twój tyłeczek wygląda wprost oszałamiająco. Nawet od samego patrzenia tym razem mi staje. Czwarty raz Gabrysiu, możesz w to uwierzyć?
– To zrób w końcu z niego pożytek! – syknęłam wciąż rozzłoszczona.
– Tak? Z twojego tyłeczka?
– W żadnym wypadku – stęknęłam. – Masz go zostawić w spokoju.
I w tym momencie mnie uderzył. Wymierzył silnego klapsa wprost w wypięte pośladki. I jeszcze jednego, z taka siłą, że mało brakowało, a znów bym się rozpłakała.
– Przestań!
– Od czego zaczniemy skarbie? Od starego dobrego pieprzenia czy też masz ochotę na coś innego?
– Przestań popaprańcu bo… – słowa zamieniły się w nieartykułowany jęk, gdy gwałtownie zanurzył palce w moim gorącym wnętrzu. Błyskawicznie dołożył drugi palec i zaczął nimi intensywnie pracować.
– Uwielbiam gdy protestujesz z taki ogniem – szeptał. – A teraz zrobimy przerwę i pójdziemy do kuchni. Tam dostaniesz fartuszek i przygotujesz obiad.
I mnie puścił.
Moje rozczarowanie było niemal fizycznie namacalne. Obróciłam się na plecy i ciężko dysząc, patrzyłam jak zakłada bieliznę.
– No chodź słoneczko – ujął mnie za ramiona i podciągnął do góry. Palcami przeczesał na wpół suche włosy, kciukiem obrysował kształt ust. – Chodź, zanim ponownie stracę nad sobą panowanie.
– Muszę coś ubrać – mruknęłam.
– Nie – zatrzymał mnie. – Nago.
– Nie ma mowy. Wstydzę się – oświadczyłam z godnością.
W zamian otrzymałam mocnego klapsa. Oburzona, aż sapnęłam. Ale Karol śmiejąc się, chwycił mnie w ramiona i po prostu zniósł na dół. Zgodnie z zapowiedzią, dostałam gustowny, skąpy fartuszek.
– Traktujesz mnie jak przedmiot – poskarżyłam się, zaglądając do lodówki. Trzeba przyznać, że również poczułam głód. Za to alkohol chyba do reszty wyparował.
– Przesadzasz.
– Te twoje dziwne praktyki…
– Kobieto! Czasami lubię kogoś związać i potraktować nieco instrumentalnie. Wymierzyć kilka klapsów, pobawić się z wibratorem. Przestań więc robić ze mnie potwora.
Wyciągnęłam zimną pizzę, podejrzliwie zerkając, to na zastygły ser, to na wygodnie rozpostartego w fotelu Karola.
– Wiesz, po tym, jak walnęłam cię przez pomyłkę kijem, obejrzałam sobie w necie kilka filmików.
– Niech zgadnę? Wpisałaś hasło bdsm?
– Między innymi – odparłam dyplomatycznie. – I zaczęłam czytać dzieła markiza de Sade…
Karol zakrztusił się popijaną wodą i zaczął się tak śmiać, że spadł z fotela.
– Gbur! – powiedziałam nadąsana. – Z czego rechoczesz?
– Sadomaso ci w tej ślicznej główce? – otarł łzy wierzchem dłoni. – Nie powiem, próbowałem. Od czasu do czasu może stanowić miłą odskocznię.
– Miłą? Miałam rację, jesteś pokręcony.
– Podgrzewaj tę pizzę i wracajmy na górę.
– Nie powiedziałam, że chcę.
– Ale ja tak – posłał mi bezczelne spojrzenie. – A jak się nie pośpieszysz, to wezmę cię tutaj, na stole.
– Lubisz używać siły, co?
– Tak, to akurat lubię – podszedł bliżej i objął mnie w pasie. – Ale nie tylko.
I pocałował mnie, choć tym razem było to tak delikatne i subtelne, że zamarłam zdumiona. Leciutko kąsał moje wargi, badał językiem wnętrze ust, zapraszając do wspólnej zabawy. Rzeczywiście, temu trudno było się oprzeć.
– Jesteś jak narkotyk, a seks z tobą jak porządna działka – powiedział cicho. – Mam w nosie jedzenie. Idziemy na górę.
Z wrodzoną sobie przekorą, ogniście zaprotestowałam. W rezultacie zostałam siłą zawleczona do sypialni.
– Co teraz? – spytałam drżąc z napięcia, podczas gdy on pochylał się nade mną.
– A co byś chciała?
– Wszystko – odparłam zachłannie.
– Wszystko? – Oczy zabłysły mu podnieceniem. – Dostaniesz wszystko Gabrysiu. A spróbuj potem powiedzieć, że ci się nie podobało! – dodał groźnie.
Przyznam, że kilka godzin później, zasypiając w jego ramionach, naprawdę nie miałam powodów do narzekań.
***
Gdy tylko weszłam rankiem do kuchni, zostałam powitana ponurą, pełną potępienia miną mojej siostry.
– Jak się udał wyjazd?
– Doskonale. Dlaczego nie dałaś znać, że wrócił?
– Nigdy nie wyjechał – wzruszyłam ramionami i syknęłam siadając. Nic dziwnego, bo Karol dotrzymał słowa i zajął się każdym skrawkiem mojego ciała.
– Wiem. Rafał z nim rozmawiał. To podły sukinsyn! – warknęła Dorka.
– Rozmawiał? Kiedy? – zdziwiłam się.
– Jak wróciliśmy. Ty spałaś, ale on nie. Opowiedział nam wszystko i jeszcze bezczelnie się przy tym śmiał.
– Było cudownie – powiedziałam cicho. – Nie zrobił mi krzywdy.
– Nie? Idź, spójrz w lustro jak wygląda twoja szyja. A nadgarstki? Uda?
– No, może trochę – zakłopotałam się.
– Oczy mu wydrapię za to oszustwo!
– Dorka, nie – położyłam dłoń na jej ramieniu. – Daj spokój. Czas pokaże czy popełniłam błąd.
– Czego po nim oczekujesz? Kwiatów i miłości, aż po grób? Za trzy dni będzie miał następną.
– Nic nie będę miał – dał się słyszeć nieco poirytowany głos Karola. – Prędzej za trzy miesiące.
Opuściłam głowę. Chyba zrozumiał, że te słowa i tak sprawiły mi przykrość, bo przykucnął obok i z niepokojem spojrzał mi w oczy.
– Gabrysiu, żartowałem – dał mi pstryczka w nos.
– Chyba nie do końca – odpowiedziałam, nagle smutniejąc. Dorka wstała i bez słowa wymaszerowała z kuchni.
– Nie wiem – potarł zafrasowany czoło. – Czy możemy teraz o tym nie mówić i cieszyć się chwilą?
– Możemy – wtuliłam się w jego ramiona, jak spragnione czułości dziecko.
– No już dobrze – pogładził mnie po włosach. – Tobie naprawdę przydałby się ktoś na stałe. Jakiś miły, spokojny i porządny facet.
Tym razem mnie rozzłościł. Odepchnęłam go z wściekłością.
– Jak chcesz mogę zaraz zacząć takiego szukać?
– Nie, nie zaraz – pocałował mnie. – Teraz chodź, pójdziemy pod prysznic.
– Znów? – jęknęłam. – Jestem tak obolała, że nie mogę zrobić nawet… no, wiesz czego.
– Za to masz cudne cycuszki – szepnął. – Nimi też mogę sobie zrobić dobrze.
– Myślisz tylko o sobie.
– O tobie pomyślę, gdy przestaniesz być obolała. Zgoda?
– Nie. Masz sprawne obie dłonie, więc popracuj.
– Gabrysiu. Nie zmuszaj mnie, abym zaniósł cię pod ten prysznic.
– Tym razem dom jest pełen ludzi – stwierdziłam z drwiną.
Dużo mi to dało. Jedną ręką zatkał moje usta, druga objął od tyłu w pasie i pięć minut później stałam pod gorącym strumieniem wody.
Ostatni dzień, wbrew wszystkiemu, upłynął nam bardzo spokojnie. O dziwo, znalazło się setki tematów, o których mogliśmy dyskutować. I tyle samo takich, przy których ogniście się kłóciliśmy.
Wieczorem wybraliśmy się na kolację i bardzo długi spacer. Towarzyszył nam cichy plusk fal i wyjątkowo piękny zachód słońca. Podczas gdy część nieba płonęła żywym ogniem, rzucając na spokojną powierzchnię wody niesamowite cienie, po drugiej stornie widać było już pojedyncze gwiazdy.
– Co będzie jak wrócimy? – zadałam w końcu nurtujące mnie pytanie.
Karol przytulił się do moich pleców i zamknął w silnym uścisku.
– Wszystko i nic Gabrysiu. Chyba nie myślisz, że po prostu z ciebie zrezygnuję?
Zerknęłam na niego, wykręcając do tyłu głowę.
– Nie wiem, co mam myśleć.
Delikatnie zsunął materiał koszulki z mojego ramienia i zaczął pokrywać je pocałunkami.
– Jeszcze wiele przed nami.
Czego? chciałam spytać. Seksu?
Ale milczałam, bo żal było mi burzyć nastrój tej chwili. Milczałam, a kiedy odnalazł moje usta, przyszłość przestała być aż tak ważna.
Liczyła się jedynie teraźniejszość.
***
Wróciliśmy do domu. Do zwyczajnej, szarej rzeczywistości.
Bałam się, że wbrew wcześniejszym zapowiedziom, to będzie oznaczało koniec. Przecież postawił sprawę jasno – tylko seks.
Ale Karol, tak jak powiedział, chyba nie zamierzał ze mnie zrezygnować? Spędzaliśmy razem każdy wieczór, każdą wolną chwilę. Nie było żadnej innej, zapomniałam więc o Ewie, o własnym strachu.
I pewnego dnia, budząc się przy nim, zrozumiałam straszną prawdę.
Zaczęło mi zależeć, by nasz związek stał się prawdziwy, pełny. Zaczęło mi zależeć na jego obecności, na jego pocałunkach. Na tym, abym stała się dla niego czymś więcej niż przelotną przygodą.
A jednak gdy pytałam go o przyszłość, zbywał mnie śmiechem. Tylko czasami czule całował i mówił, że jestem najwspanialszą kobietą, jaką dane było mu spotkać.
Mnie jednak to nie wystarczało. Pragnęłam czegoś innego. Pragnęłam jego miłości.
Pewnego dnia zrozumiałam, że jestem zakochana.
I musiałam milczeć.
Po kilku szalonych tygodniach, Karol wyjechał na jakieś szkolenia do dość egzotycznego kraju. Chciał mnie zabrać ze sobą, ale musiałbym mieć paszport, którego wyrobienie zajęłoby zbyt wiele czasu.
Pożegnałam się z nim na lotnisku i wróciłam do domu. Czekał mnie cały miesiąc samotności.
Dzwonił każdego wieczoru. Czasami sobie żartowaliśmy, czasami się kłóciliśmy i kończyłam, rzucając słuchawką o ścianę.
Ale miałam wrażenie, że naprawdę za mną tęskni.
Od środka zżerała mnie zazdrość i niepewność. Czy spotyka się z innymi kobietami? Czy się z nimi kocha? Pewnie tak, lecz co mogłam zrobić? Zabronić mu? Roześmiałby się i powiedział, że mam się nie wtrącać.
W końcu nadszedł ostatni tydzień. Ponieważ Karol dał mi klucze od domu, żartobliwie prosząc, bym podlewała kwiatki, postanowiłam to wykorzystać.
Powitalna kolacja, upojna nocka, no i miałam dla niego niespodziankę.
Darowałam sobie podchody i po prostu spytałam, o której godzinie wraca. Trochę się ze mną podroczył, a potem odparł, że samolot ląduje około dwudziestej, a w domu pojawi się pewnie godzinę później.
Idealnie!
Ubrana w seksowną sukienkę, równie seksowne buciki, stałam w kuchni, z bijącym sercem rozglądając się dookoła. Wszystko było gotowe. Kolacja czekała w piekarniku na podgrzanie. Stół zastawiony i udekorowany, a dookoła same świece, zamiast tradycyjnego oświetlenia. Pozostał niecały kwadrans do jego powrotu.
Godzinę później siedziałam przy stole, nerwowo popijając wino i uparcie wystukując ten sam numer.
Ale Karol wciąż nie odbierał.
Zadzwoniłam na lotnisko, gdzie potwierdzono, że samolot wylądował o czasie.
Zadzwoniłam do Rafała, ale on oznajmił mi zdziwiony, że nic nie wie o tym, jakoby jego kuzyn zmienił swoje plany.
Nie płakałam, za to czułam się coraz podlej. Coraz gorzej.
A kiedy wybiła dwunasta, siedziałam przy stole, sącząc kolejny kieliszek wina. Patrzyłam na wypalone świece, na milczącą komórkę i zimną kolację.
Patrzyłam i wszystko we mnie umierało.
Wtedy dał się słyszeć chrobot klucza i otwarły się drzwi wejściowe.
Przytłumione głosy, męski i kobiecy, splatały się w jedno, wzbudzając we mnie tysiące różnorodnych uczuć.
W końcu Karol wszedł do jadalni i przystanął zdumiony.
– Gabrysia?
– Czekałam na ciebie z kolacją – powiedziałam bezbarwnie, wskazując na zastawiony stół. – To i coś jeszcze, miało być niespodzianką…
Wyraźnie się zakłopotał.
– Nie wiedziałem.
– Nie odbierałeś moich telefonów.
– Cały czas od powrotu byłem zajęty. Ewa potrzebowała pomocy.
No tak. Nie katastrofa go zatrzymała, ale życiowa miłość.
– A pomyślałeś, że ja na ciebie czekam?
– Pytałaś tylko, o której wracam. Nie umawialiśmy się na dziś wieczór. Poza tym przyjechała tu ze mną, bo znów pokłóciła się z mężem.
– Rozumiem – wstałam. To, co czułam, nie dałoby się opisać żadnymi słowami. Ból był tak okropny, że miałam ochotę zgiąć się w pół i wyć. Ale nie, nie dam mu tej satysfakcji. Tej wrednej małpie również.
– Pójdę do domu, by wam nie przeszkadzać. Możecie odgrzać sobie kolację, jest w piekarniku. Moje ciuchy z sypialni zgarnij gdzieś do szuflady.
– Dobrze. Przywitamy się później. Bardzo jesteś na mnie zła?
– Niezbyt – odparłam, sama siebie podziwiając za żelazne opanowanie. Na myśl o tym, że dziś to ona zajmie miejsce w ogromnym łóżku na piętrze, że to ją będzie dziś całował, miałam ochotę się zabić. Albo nie. Miałam ochotę zabić jego.
Tylko że sama sobie byłam winna. Wiedziałam, w co się pakuję i jak to się może skończyć. Doskonale wiedziałam.
Podjęłam ryzyko i… przegrałam.
On również.
Nawet więcej niż przypuszczał. A może wcale, by mu nie zależało?
– Miłej nocy – powiedziałam obojętnym tonem i bez dodatkowych słów minęłam opartą o futrynę drzwi jego ukochaną. Uśmiechnęła się szyderczo, by zaraz potem przybrać minę skrzywdzonej sierotki.
Wróciłam do domu i zdjąwszy buty, położyłam się na własnym łóżku.
Leżałam tak nie czując absolutnie nic. Suchymi oczyma wpatrywałam się w cienie na suficie i marzyłam tylko o jednym.
By w końcu przestało boleć.
 


Link do części X -

48 komentarzy:

  1. Fantastyczne! I cudownie długi kawałek ;) tylko tak smutno na końcu. A to dupek ten Karol! Żeby tą flądrowatą Ewunię szlag trafił!

    A.

    OdpowiedzUsuń
  2. Aż sie poplakalam ;( kiedy następna cześć ? D.

    OdpowiedzUsuń
  3. Biedna Gabrysia...Kiedy można spodziewać się następnej części?

    OdpowiedzUsuń
  4. Straszne, ale uzależniłam się od twoich opowiadań! Dzisiaj średnio co godzinę sprawdzałam czy już jest kolejna część:) nie mogę się doczekać kolejnej:)

    OdpowiedzUsuń
  5. W rakim momencie skończyć to przecież grzech xD kiedy następna część??

    pozdrawiam
    yuya

    OdpowiedzUsuń
  6. Chce już kolejną część. :-D

    OdpowiedzUsuń
  7. Strasznie podoba mi się to opowiadanie. Troszke kojarzy mi się ich los z piosenką Myslovitza - Alexander :) Czekam z niecierpliwością na kolejną część, szkoda że już ostatnią ;/ I mam nadzieję że doczekam się w końcu kolejnej części Mandatu :) Pozdrawiam Kinga.

    OdpowiedzUsuń
  8. no nie wierzeee...jak moglas to zrobic???!! a juz bylo tak ladnie..nie zdradzal jej tam nie wspominał o ewce i myslalam ze już Karol sobie ja odpuscił, przecież zależało mu na Gabrysi...i znow ulegl tej wywloce :(( ojjjaz czulam jak to musiało bolec Gabrysie...mam nadzieje ze jednak karol w ostatniej chwili wyrzuci ta lafirynde z domu...bo jesli nie to Gabrysia nie powinna już się z nim zadawać...
    prosimy szybko o kolejna czesc bo umrzemy w niepewności!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Chce więcej!!!!!! Jestem tak cholernie ciekawa jak to zakończysz, co z nimi będzie... ?? Kiedy X ?

    OdpowiedzUsuń
  10. Wszyscy płaczą nad biedną Gabrysią, a ja nad biedną sobą! Bo teraz to już na pewno nie zasnę i jutrzejszy dzień zacznę z oczami przekrwionymi jak u wampira, snując się po domu jak zombie i sprawdzając średnio co minutę czy Babeczka dodała ostatnią część :P

    OdpowiedzUsuń
  11. Postac Karola ogromnie przestala mi sie podobac :( . Jakos ogolnie smutno mi sie zrobilo przez taki obrot spraw. I mimowolnie Karola w wyobrazni widze jako Boba z Rozowych lat 70' ;D .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha dobre porównanie:-D mi też się tak kojarzy. A z tego Boba to żaden przystojniak;P. ANDRZEJ

      Usuń
    2. Ale tez jest zboczony i owlosiony :3

      Usuń
  12. Karol to gnój.
    Gnoi się nie kocha. Pożąda się ich obecności, ale nie kocha.
    Gabrysia powinna znaleźć swojego bohatera, który bronił jej przed Karolem na plaży.
    Kocha się bohaterów choć pewnie to nie będzie łatwe.
    Kompletne zawirowanie, chora obsesja Karola na punkcie Ewy powinna obrócić się przeciwko niemu, a Gabryśka powinna pokazać mu, że pewnych rzeczy nie da się odzyskać i wytknąć mu, że zostanie sam jak palec.


    Mam nadzieje, że to będzie tragiczne zakończenie...dla Karola.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tak samo, niech Karol się przekona że przegrał życie.

      Usuń
    2. Myślę dokladnie tak samo!

      Usuń
  13. Ale po co właściwie kolejna część (poza happy endem)? Karol dostał to, czego chciał, a dziewczyna się głupio zakochała i cierpi. Tak jest bardziej życiowo....;-)

    OdpowiedzUsuń
  14. Babeczko, kiedy dodasz kolejny rozdział opowiadania "Mandat". Miał być 27 kwietnia, a nie ma do dzisiaj... Rozmyśliłaś się i nie powstanie kolejna część?

    OdpowiedzUsuń
  15. O kurczę...
    Poryczałam się czytając końcówkę :(
    A juz myślałam że Karol odpuścił sobie Ewę a tu wystarczyło że pstryknęła palcem a on już do niej popędził.
    Mimo tego że zachował się jak świnia mam nadzieję że jeszcze tego samego wieczoru ocknie się i zrozumie że Gabrysia jest dla niego ważniejsza i spróbuje wszystko naprawić.
    Oby tylko przez przypadek nie bzyknął Ewuni bo to byłby już koniec a szkoda.

    Ciekawi mnie zdanie "To i coś jeszcze, miało być niespodzianką…" czym może być owe "coś" ;) Liczę na kolejny wspaniały zwrot akcji ;)
    Mam nadzieję na dobre zakończenie :)

    S.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 'coś' to raczej zakończenie wieczoru w łóżku

      Usuń
    2. Albo powie że go kocha albo że jest w ciąży. :D

      Usuń
    3. Owe coś, to zapewne ona w łóżku, bądź gdziekolwiek indziej:) chociaż, teraz jak się zaczęłam nad tym zastanawiać, to myślę- tylko nie dziecko. Kocham dzieci ale nie chciałabym, zeby był z nią tylko dlatego, ze zaszła. Nawet gdybyś miała zamiar Babeczko, zrobić to tak, że niby uświadomiło mu to, ze w koncu powinien być odpowiedzialny, to jak dla mnie nie byłoby dobre dla tego opowiadania.

      Ale właściwie zdecydowałam się opisać moje przemyślenia, bo rozbawiło mnie "przez przypadek nie bzyknął Ewuni" ;p

      Usuń
    4. I Karol mówi później Gabrysi 'to był przypadek' a Gabrysia 'przypadek? Nie sądzę' :D

      Usuń
  16. Ale po co właściwie kolejna część (poza happy endem)? Karol dostał to, czego chciał, a dziewczyna się głupio zakochała i cierpi. Tak jest bardziej życiowo... A ostatnie zdanie stanowi doskonałą pointę.

    OdpowiedzUsuń
  17. Świetna część, kiedy planujesz dodać ostatnia?Karol to podły człowiek. Jeśli Gabrysia sobie coś zrobi..To normalnie żal mi go.

    OdpowiedzUsuń
  18. Babeczko!
    Ja to Ci chyba zacznę tłumaczyć z ruskiego opowiadania o W. Rednej i wrzucać po kawałeczku. Sadyzm za sadyzm :-)) a co!
    Zdrawim
    Tomek

    OdpowiedzUsuń
  19. Ja czekam z niecierpliwością na ostatnią część i kolejne opowiadania :3 Znalazłam kilka błędów, więc zgodnie z poleceniem "wytykam" :D
    "W każdym bądź razie, tutaj możesz czuć się bezpieczna." - Nie mówi się "w każdym bądź razie", to błędna forma, powinno być "w każdym razie" lub "bądź co bądź" :)
    "Obie dłonie położyłam ręce, która ściskała mą szyję" brakuje "na" :)
    Więcej błędów już nie pamiętam, itd, itd... :D
    Pozdrawiam Cię gorąco :*

    OdpowiedzUsuń
  20. Hej.w pełni zgadzam się z Minimalną. Bo jeśli to ma być miłość to bardzo toksyczna.i często się zastanawiam, co kobiety widzą w takich gościach.mówią nie, już nigdy więcej, ale wystarczy że taki mrugnie i ona już do niego leci , a później cierpi. I co najlepsze wie, że cierpieć bedzie. Ale cóż.tak już jest.opowiadanie genialne.pozdrawiam.marek

    OdpowiedzUsuń
  21. Babeczko kochana moge wiedziec kiedy kolejna czesc? Prosze..odpowiedz

    OdpowiedzUsuń
  22. ja mimo wszystko wierze w niego. wierze, ze sie z nia nie przespal, sytuacja byla bardzo powazna i musial jej pomoc, ale to sie jakos wyjasni. Powiedz Babeczko, ze wlasnie tak bedzie.

    OdpowiedzUsuń
  23. Ech.głupi telefon i ten jego słownik. Zgadzam się z Maniakalną a nie minimalna. PRZEPRASZAM. MAREK

    OdpowiedzUsuń
  24. Po raz pierwszy odkąd czytam Twoje opowiadania mam wielką nadzieję że para głównych bohaterów nie będzie razem i nie będą "żyli długo i szczęśliwie". To jak się zachowuje Karol pokazuje że tak naprawdę zależy mu tylko na seksie z Gabrysią i nic nie może go zmienić ( przynajmniej w realnym życiu by sie nie zmienił) . Zdradza i będzie zdradzał a ja traktował jako wyjście awaryjne jak nie uda mu się z Ewunią. Dlatego licze na to że Gabi się otrząśnie i zacznie układać sobie życie bez niego. Najlepiej niech znajdzie sobie kogoś w podobnym wieku i zapomni o tym padalcu Karolku. Czekam z niecierpliwością na finał tego opowiadania oby nie było sielanki dla Karolka to że został skrzywdzony przez Ewunie nie znaczy że może tak traktować inne kobiety. Niech drań zapłaci za krzywdę Gabrysi !
    PS. Oby tylko nie była z nim w ciąży !
    PS2. Babeczko jesteś WSPANIAŁA !!!
    K.

    OdpowiedzUsuń
  25. Nie pisnę słówka na temat zakończenia. Możecie na razie gdybać ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie dzisiaj zakończenie? :)

      Usuń
    2. a kiedy kolejna część ?

      Usuń
    3. Ja w głowie mam 3 różne wersje, ale co tam po moich przypuszczeniach... To twoja wizję chcę poznać i to jak najszybciej bo w ogóle nie moge skupić się na nauce do kolokwium !!! Czekaam na X, zniecierpliwiona zapewne jak każdy Twoj czytelnik!

      Usuń
    4. A do kiedy mamy tak gdybać?;)

      Usuń
    5. Babeczko, badz taka kochana i dodaj ostatnia czesc... W poniedzialek mam mature z biologii i zamiast sie do niej uczyc, ja co chwile wchodze zeby sprawdzic czyjuz cos jest lub czy napisalas kiedy bedzie... Babeczko, nie mecz nas tak! ; ) wystarczy, ze wymeczylam sie na pokantnych kiedy czekalam na cos nowego i pewnie gdyby nie przypadek, to dalej bym czekala ; >
      Dominika

      Usuń
    6. Ojej... Jak ja już bym chciała to zakończenie . Zmiłuj się i dodaj ją dzisiaj, bo ja zamiast skupić się na konczeniu pracy licencjackiej to wchodzę tu średnio co godzinę i patrzę czy nie dodałaś X .. Proszę dodaj coś dzisiaj :) Pozdrawiam. K :)

      Usuń
  26. Jesli zakończysz to opowiadanie tak ze Gabi i Karol beda razem to obiecuje Ci że przestane Cię czytac...niestety ale tutaj nie moze byc happy endu...Takiego czegoś nie można wybaczyc, a w tym jednym przypadku Twoje opowiadanie mogloby być realne :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Świetne ! Co chwilę sprawdzam czy nie ma części :) Kiedy przewidujesz X ?

    OdpowiedzUsuń
  28. Co do treści - nadal nie pisnę ani słówka. A kolejna część już przygotowana i ukaże się równiutko minutkę po północy ;-)) A teraz proszę się ładnie pouczyć (to do tych co muszą oczywiście), a ja wracam do sobotnich porządków, bo mi kurz fruwa po pokoju ;-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możesz troszeczkę wcześniej ?
      Bo ja mam twardy sen...

      Usuń
  29. A mój kurz leży więc pomyślałam, że też sobie poleżę :D
    Moja Pszczoła zabrała naszą Pszczółkę na kucyki, wrócą wieczorem więc chyba zaraz muszę wstać :P

    Co do "Głupstwa" uważam, że oprócz dobrego tematu jest przede wszystkim swietnie napisane. Rozwijasz się Droga Babeczko, nie da się ukryć:)
    A zakończenie? Mam nadzieję, że popełnia to tytułowe głupstwo, uwierzą w tą miłość i dadzą jej szansę:)
    Pozdrawiam ciepło i leniwie,
    LIA.

    OdpowiedzUsuń
  30. jezeli Karol jej nie zdradzil to niech bd z Gabrysia!!

    OdpowiedzUsuń
  31. A "Mandat" ? Czekam i czekam i doczekać się jakoś nie mogę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja tez sie podpinam pod liste oczekujacych :D kiedy "Kara" kochana Babeczko ? buzio

      Usuń
  32. Dodaj już :)

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.