Bez wstępu i słowa otuchy. Na razie czuję się tak, że sama bym jej potrzebowała :-( Dodam tylko, że starałam się z całej siły uniknąć błędów. Sprawdzałam, poprawiałam, czytałam zasady gramatyki i stawiania przecinków... Zobaczymy czy mi się udało? Chyba jednak wolę matematykę ;-)
A swoją drogą podobno w oryginale powinien być Vitaliy. Mam jednak nadzieję, że przypadła Wam do gustu nieco spolszczona wersja?
A swoją drogą podobno w oryginale powinien być Vitaliy. Mam jednak nadzieję, że przypadła Wam do gustu nieco spolszczona wersja?
link do części IV - (klik)
Kłamca (V)
Przytulił się do jej
pleców, jedną ręką pieszcząc jędrną pierś, drugą zaciskając na szyi kobiety.
Jednocześnie nabrzmiałą męskością ocierał się o wypięte pośladki, a ustami delikatnie
muskał skraj policzka.
– Wiesz jak
najbardziej lubię się kochać?
– Od tyłu?
– Nie tylko –
ukąsił ją w płatek ucha. – Kochałaś się kiedyś analnie?
Zamarła, a potem nagle
gwałtownie się szarpnęła.
– Witalij, nie!
Proszę! Ja nie chcę!
– Nie pytałem się
czy chcesz.
– Ale nigdy
wcześniej…
– Ułożone
dziewczynki i grzeczni chłopcy nie robią tego w ten sposób, prawda? Ale chyba
wspominałem, że ja do grzecznych nie należę?
– Przestań! –
jęknęła, czując jak jego palec zaczyna masować okolice odbytu. – To obrzydliwe!
– Nie laleczko, ja
ci pokażę jak może być przyjemne.
– Zrobisz mi
krzywdę!
– Nie. To będzie
inny wymiar przyjemności.
Marianna usiłowała
wydostać z jego ramion. Ale skrepowana, unieruchomiona w silnym uścisku, nie
miała żadnych szans. Mogła jedynie błagać.
– Witalij, proszę!
– zakwiliła cicho, gdy jeden palec stanowczo wtargnął do bardzo ciasnego
wnętrza.
– Nie martw się,
pójdę po oliwkę. Choć zazwyczaj robiłem to na sucho, nie zważając na wrzaski
tych wszystkich kobiet. Zobaczymy, czy po wszystkim nadal będziesz mnie
uwielbiać?
Tym razem jego palec
zanurzył się do samego końca, a po sekundzie dołączył do niego kolejny. Szarpnęła
się i krzyknęła z bezsilnej złości.
– Cii… Bo naprawdę
będzie bolało.
– Dlaczego mi to
robisz?
– Przecież
chciałaś?
– Wiesz dobrze, że
nie o to mi chodziło.
– I tu, i tam
jesteś cudownie ciasna – szepnął. – Ale tym razem nie tak gorąca i wilgotna.
– A co myślałeś?
Robisz mi krzywdę!
– Jeszcze nawet
nie zacząłem. Nie wyrywaj się i nie zaciskaj tyłka. To w niczym nie pomoże.
Poślinił jeszcze raz
palce i ponownie zaczął delikatnie penetrować drugą dziurkę.
– O, tak, coraz
lepiej – mruczał.
– Przestań! Masz
czego chciałeś, naprawdę się boję. A teraz skończ to! – szarpnęła się
gwałtownie. Uderzyła przy tym głową w jego szczękę. Jęknął i od razu ją puścił.
– Kurwa! –
wrzasnął, chwytając się za poszkodowaną część ciała. – Co mówiłem suko? – Z
całej siły wymierzył brutalnego klapsa w wypięte pośladki. – Miałaś się nie
wyrywać!
– Będę! –
odwrzasnęła. Obróciła się przodem i mierzyła go teraz rozgniewanym wzorkiem.
– Ach tak? –
uśmiechnął się drapieżnie. – Tylko wiesz co? Mam niezłą wprawę w poskramianiu
takich dzikich kotek.
Głos uwiązł jej w gardle.
Patrzyła bez słowa jak wychodzi i z narastającą paniką zastanawiała się, co powinna
uczynić? Gdyby chociaż nie dała się tak głupio skuć! W bezsilnej złości,
szarpnęła skrępowanymi nadgarstkami. Więcej nie zdążyła zrobić, bo Witalij
wrócił niosąc ze sobą oliwkę.
– Masz śliczne,
przerażone oczy – powiedział z satysfakcją, ściskając jej podbródek. – A teraz
klęknij i wypnij dupcię.
– Nie! Chcesz mnie
zgwałcić? Nie ma sprawy, ale nie licz na współpracę!
– Trudno.
Brutalnie odwrócił ją
plecami i pchnął tak, że od razu zaryła nosem w miękkiej pościeli, eksponując
wypięte pośladki.
Poczuła, jak na pupę
kapie coś zimnego i śliskiego. Ale nie pozwolił na najmniejszy ruch, ściskając
jej biodra.
– Będę krzyczeć! –
zagroziła w skrajnej desperacji. Wciąż miała wrażenie, że to jakiś koszmar, a
może po prostu chciał ją jedynie wystraszyć. Tylko, że ta nadzieja była coraz
słabsza.
– Krzycz laleczko,
krzycz. Im głośniej, tym lepiej.
– Witalij, proszę!
– jęknęła, czując jak coś ogromnego i niezwykle twardego, toruje sobie drogę
przez jej zaciśnięte pośladki.
– Przy takiej
ilości oliwki, wejdzie bez problemu.
Krzyknęła, bo ból
przeszył całe ciało. Miała wrażenie jakby coś rozrywało ją na kawałeczki,
rozszarpywało na części. Zero przyjemności, jedynie strach i cierpienie.
– Błagam! –
rozpłakała się, niezdarnie usiłując wyswobodzić się z jego uścisku.
Witalij uśmiechnął się
z triumfem. Był w połowie drogi i wcale nie zamierzał kończyć. Chciał
zrealizować swój plan w każdym szczególe. Przylgnął do jej pleców i brutalnie
obrócił głowę kobiety w taki sposób, by mógł patrzeć prosto w pełne przerażenia
oczy. Pragnął się nim napawać, nakarmić bestię w swoim sercu i zniszczyć
wszelkie wątpliwości.
– Tak będzie łatwiej
– powiedział cicho i jednym, silnym ruchem wbił się prawie do samego końca.
Wrzasnęła, ale było to niczym w porównaniu do wyrazu jej oczu.
Nie powinno to być dla
niego nic nowego, widywał znacznie gorsze rzeczy.
A jednak…
Zaczął się poruszać,
powoli, jakby mimo woli chciał zminimalizować odczuwane przez nią cierpienie.
– Znasz mnie kilka
godzin i wydaje ci się, że tak łatwo mnie nawrócić? Że to kwestia jednego
bzykanka i kilku słów, bym stał się tym, za kogo mnie masz? – Tym razem pchnął
silniej. Łkała bezgłośnie skazana na jego łaskę, nie tylko upokorzona, ale i
skrzywdzona. – To nie jest takie proste Mari. Musisz wiedzieć, że nie jest.
– Dlaczego mi to
robisz?
– Bo masz mieć
świadomość do czego byłem i jestem zdolny.
– Już wiem. Możesz
przestać?
– Nie.
Zamknęła oczy i
zagryzła wargi, choć najchętniej wyłaby z bólu. Czuła jego gorący oddech na
swoim karku, dłonie zaciskające się na piersiach, lecz wszystko to przestało
cokolwiek znaczyć.
Bolało. Tak bardzo, że
momentami miała wrażenie, iż nie da rady tego przeżyć. Jednak nie miała
wyjścia. Modliła się jedynie, by trwało jak najkrócej.
– No i jak? Chyba
nie jest tak źle?
– Jest –
wyszeptała. – Ale kiedyś się skończy…
– Nie za szybko.
To skutek braku współpracy z twojej strony laleczko.
Poruszał się teraz
znacznie szybciej. Marianna poczuła, jak wiruje jej w głowie, jak ból przetacza
się coraz potężniejszymi falami po całym ciele. Przestała już zastanawiać się,
dlaczego to robił.
Powoli traciła
świadomość.
Witalij wyprostował się
i zacisnął dłonie na jej biodrach. Chciał jak najszybciej skończyć, jednak
wiedział, że przyjdzie mu to z trudem. Najlepsze orgazmy zawsze miał przy
seksie analnym, ale nie tym razem. Tym razem czuł jedynie złość, obrzydzenie i
żal. Że w ogóle to zaczął, że wciąż to robił, choć błagała, by przestał.
Zamknął oczy i
przywołał wspomnienie sprzed kilku godzin, gdy tak namiętnie kochali się pod
prysznicem. Odtwarzał w pamięci szczegół po szczególe. To go podnieciło tak
bardzo, że nie zwrócił uwagi, iż kobieta pod nim przestała w jakikolwiek sposób
reagować. Leżała bezwolna, podtrzymywana jedynie jego silnymi rękoma. Więc
kiedy nadszedł finał, wcale nie przyniósł oczekiwanej satysfakcji. Padł na
miejsce obok głośno dysząc i patrząc na leżącą w bezruchu Mariannę. Jasne włosy
opadły na twarz, zasłaniając oczy. Była nienaturalnie blada, a policzki wciąż
miała mokre od łez.
Sięgnął pod poduszkę i
wyjął kluczyk. Nie drgnęła nawet, gdy ją uwolnił.
– Mari –
powiedział nieoczekiwanie bezradnie. Pierwszy raz w życiu czuł się tak podle.
Zaufała mu, była nim zauroczona i co z tym zrobił? Wstał i chwycił leżący obok
koc. Delikatnie przykrył bezwładne kobiece ciało. Drgnęła i skuliła się niczym
dziecko oczekujące uderzenia.
Potem położył się obok
nie spuszczając z niej wzroku.
– Kiedy miałem
siedem lat – zaczął z wahaniem. To było coś, o czym nigdy nie mówił. To były
wspomnienia, których za wszelką cenę chciał się pozbyć. – Nie, chyba byłem
trochę starszy? Zresztą, czy to ważne? Przyszedł do mnie wtedy po raz pierwszy.
Nic nie rozumiałem… – zająknął się.
Marianna lekko obróciła
głowę. Włosy zsunęły się na bok i patrzył teraz wprost w pełne bólu niebieskie
oczy. Witalij zacisnął zęby i kontynuował.
– Kazał mi robić
pewne rzeczy. Kiedy protestowałem, wiązał mnie. Kiedy zaciskałem wargi, blokował
mój nos i wtedy wkładał go do środka. Na samym początku rzygałem. Torsje były
czasami tak silne, że leżałem chory przez kilka dni.
– O czym ty
mówisz? – spytała cicho. Choć w zasadzie, to zaczęła się domyślać.
– O moim
pieprzonym ojczymie. Gustował w małych chłopcach. Od sześciu, siedmiu lat, do
czternastu, piętnastu. Po to mnie adoptował. Owszem, byli i inni. Niektórzy
wariowali, inni popełniali samobójstwa. Albo najzwyczajniej w świecie mu się
nudzili. Ze mnie korzystał przez sześć lat…
Tym razem patrzyła na
niego przerażona.
– Chcesz
powiedzieć, że on… Boże!
– Bóg nie miał z
tym nic wspólnego, zapewniam cię laleczko. A ja byłem dość silny, by przeżyć to
wszystko, uodpornić się i zdobyć zaufanie starego zboczeńca. Piętnaście lat po
tym, gdy pierwszy raz zmusił mnie do seksu, stałem się jego prawą ręką. Ufał mi
do tego stopnia, że uczynił swoim zastępcą.
– Gwałcił cię przez
sześć lat?
– Na różne, chore
sposoby. A potem zaczął uczyć. Robiłem takie rzeczy, przy których to, co
zdarzyło się przed chwilą, byłoby zaledwie rozgrzewką. I planowałem zemstę.
Każdy szczegół, każdy najdrobniejszy detal.
Wyciągnęła rękę i
pogładziła jego policzek.
– Biedaku – wyszeptała.
Znów się rozpłakała. Najgorsze, że on z całej siły musiał zacisnąć usta, bo
inaczej zrobiłby to samo. Tylko że takich odruchów pozbył się już dawno temu.
– Nie powinnaś
tego robić – odsunął jej dłoń. – Nie zasługuję na współczucie.
– Ale tamten
zagubiony, wystraszony chłopiec tak.
– Już dawno go nie
ma. Żeby przeżyć, musiał szybko dorosnąć.
– Nie byłabym tego
taka pewna – wsunęła wzgardzoną rękę pod policzek.
– Sądzę, że przed
chwilą to udowodniłem.
– Sobie czy mnie?
– spytała z niesłychaną powagą.
Nie odpowiedział. Wstał
i zaczął się ubierać. Nadeszła pora, by wyruszyć w drogę. Nic go już nie
zatrzymywało.
Marianna wciąż leżała
skulona. Jednak najdotkliwszy nie był wcale ból fizyczny, a psychiczny. Choć
domyślała się, dlaczego tak z nią postąpił, choć zdecydował się wyznać o sobie
prawdę, to nic nie umniejszało rozczarowania.
Gorycz porażki spalała
ją od wewnątrz. Była jeszcze gorsza niż sam fakt gwałtu. Tak, bo to właśnie był
gwałt.
Wtuliła twarz w
poduszkę i zaczęła płakać. Wstrząsana spazmami, pragnęła tylko jednego.
Umrzeć.
Może wtedy przestałoby
tak boleć?
Drgnęła, gdy poczuła
lekki dotyk na ramieniu.
– Wezmę twój
samochód. Postaram się później odesłać finansową rekompensatę.
– Nie musisz.
– Ale chcę.
– Po co? – Z
jękiem odwróciła się na plecy. Patrzyła teraz wprost w pełne chłodu szare oczy.
Jak ten drań mógł być tak opanowany? Tak obojętny? Jej o mało nie pękło serce,
a on zachowywał się jak gdyby nigdy nic!
Może miał rację? Może nie
miała szans, by wykrzesać w nim jakiekolwiek normalne uczucia?
– Dasz mi trochę
czasu, zanim zawiadomisz policję?
– Zabij mnie, to będziesz
pewien, że dam – odpowiedziała z goryczą.
Przez chwilę w jego
oczach mignęła złość. Potem zniknęła i znów zagościł w nich chłód.
– Żegnaj Mari.
Odwróciła się z udawaną
obojętnością.
– Masz trzy
godziny.
– Wystarczy.
– To dobrze – znów
skuliła się, marząc by w końcu się wyniósł. Płacz dławił ją w gardle, miała
ochotę krzyczeć i wyć, przeklinać każdą chwilę, którą spędziła w jego
towarzystwie. Nie tylko skrzywdził ją fizycznie. Znacznie gorsze było coś
innego.
Porażka.
Rozczarowanie.
Świadomość, że tak
naprawdę nigdy nie miała szans na zwycięstwo.
Kiedy więc usłyszała
jak zamykają się drzwi wyjściowe, po prostu wykrzyczała z siebie całe to
cierpienie. I krzyczała tak długo, aż zabrakło jej tchu.
link do części VI - klik
Popłakałam się...
OdpowiedzUsuńBoże... To świetne ! Babeczko, jutro mam urodziny, mogłabym liczyć na prezent w postaci kolejnej części? Proszę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam J.
Jutro? No dobrze :-)
UsuńDZISIAJ CHCEMY POSTA DRUGIEGO !
UsuńJESTEŚ GENIALNA! Łzy same lecą mi po policzkach. Przeczytałam wszystkie Twoje opowiadania i jak do tej pory najlepsze wg. mnie było "W mojej głowie, w twoim sercu" ale teraz widzę, że "Kłamca" wychodzi na zdecydowane prowadzenie. Czuje oczywiście niedosyt... mam nadzieje, że nie każesz długo czekać na kolejną część.....przez ten czas będę umierać z ciekawości! :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńŚwietne Babeczko! Czuję niedosyt... :)
OdpowiedzUsuńMiłego, słonecznego dnia życzę i dużo uśmiechu na twojej buźce :) no i żeby już wszystko było dobrze :)
Swietna czesc, poplakalam sie, Jestes cudowna babeczko, nie moge doczekac sie jutra, na nowa czesc. Czym znow nas zaskoczysz?
OdpowiedzUsuńKochana! Nie przejmuj się błędami interpunkcyjnymi i gramatycznymi. Owszem, popełniasz je, ale chyba nie aplikujesz do Nagrody Pulitzera, a Twoje opowiadania mają nieco inny cel ;) Masz swój styl, który nie każdemu może odpowiadać, ale są tutaj rzesze Twoich fanów, więc głowa do góry.
OdpowiedzUsuńCo za dran! A Marianna co? Facet chwile wczesniej ja zgwałcił a ona idioty zaluje? Bo opowiedzial jej lzawa historyjke? I moze jeszcze go to usprawiedliwia? Powinna zadzwonic zaraz po jego wyjsciu i wsadzic kutasa do wiezienia, najlepiej na dluuugie lata.
OdpowiedzUsuńNo, wywnetrzylam sie, to teraz ufff i moge powiedzieć, ze czesc oczywiscie świetna, genialnie napisana, ale serce nadal sie kraja... :(
Pozdrawiam serdecznie i czekam na kolejna czesc,
Kaska :)
Boże, kochana Babeczko cudo opowiadanie, i jego i jej mi żal, żal obojga.
OdpowiedzUsuńDziękuję, że jesteś, piszesz tak pięknie, można się oderwać choć na chwile od szarej rzeczywistości, męża alkoholika..... itp. Życzę dużo zdrówka i weny, weny, weny....!!.Pozdrawiam Ania
Cześć Babeczko, dawno się nie odzywałam ale każde opowiadanie czytałam, słuchaj powiem tak, opowiadania są wspaniałe ,biją prosto w serce ,ale martwię się o Ciebie,wiem że przeżyłaś chwilę bolesne i cierpisz, opowiadania opowiadaniami ale myślę o Twoim samopoczuciu, nie wiem co powiedzieć by Ci pomoc.Nie gniewaj się że tak mówię ale potrzebujesz czegoś więcej jak wrzucania opowiadań na bloga, owszem czytelnicy się cieszą ale Ty?Jesteś smutna, zgasło w Tobie to Światło jakie mialaś,ta radośc i to mnie martwi.Wiem że żadne slowa Cię nie pocieszą w tym ogromie bólu jaki teraz Cię przeszywa ale pamiętaj każdy dzień przynosi nam coś innego ,coś co nam pomaga przetrwać chwile bólu, zwątpienia i strachu,Ty też pewnego dnia to zobaczysz choć teraz tak nawet nie myślisz.Wybacz ,nie chciałam się wymądrzać ,chcę tylko powiedzieć że choć Twoją twórczość wciąż reprezentuje wysoki poziom to pamiętaj Kochana Babeczko są też ludzie których bardzo Ty obchodzisz, bardziej jak Opowiadania. Pozdrawiam Cię i nie martw się czas naprawdę nie uleczy bólu jaki czujesz ale go z czasem przytępi. Buziaki Skarbie ,Anna
OdpowiedzUsuńoch nie wierze ze to zrobil :(((
OdpowiedzUsuńA ile części przewidujesz? :)
OdpowiedzUsuńTo jest... Wow. Jestem w totalnym szoku. Coś zupełnie innego. Jak ty to robisz, ze jako czytelnik powinnam nienawidzić Witalija, a jednak go lubię i to coraz bardziej ... ! Czekam na więcej!
OdpowiedzUsuńI Babeczko trzymaj się !
Płakałam, a mam 17 lat :) Czekam z utęsknieniem na kolejną część :) A no i..proszę, niech Pani nie kończy tak szybko tej historii :) I niech będzie happy end :) Byłoby cudownie :) Serdecznie Panią pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKiedy następna?
OdpowiedzUsuńHmm. Tu powinno być zakończenie. Podobało mi się (prócz gwałtu naturalnie ale cóż, by były odejścia musi być powód).
OdpowiedzUsuńA już mialam nadzieję, że jest następna część kamcy :(
OdpowiedzUsuńPrzed chwilą trafiłam na to opowiadanie, przeczytałam je całe! jest niesamowite! nie mogę doczekać się kolejnej części ;D
OdpowiedzUsuńOmal nie puściłam pawia. Obrzydlistwo. :X
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze że przeczytałam wszystkie Twoje opowiadania. Jednak najlepszy był mimo wszystko "Kłamca" pisz więcej tego typu ;) Weny i miłego wieczoru.
OdpowiedzUsuń