sobota, 22 marca 2014

Anioł stróż (V)

Słowo się rzekło...

link do części IV - klik

          Anioł stróż (V)
Czas mógłby stanąć w miejscu. Poddałam się całkowicie, gładząc jego barki i przymykając powieki. Nie wiadomo jakby się to skończyło, gdyby nie drwiący śmiech, który znienacka rozległ się tuż obok nas.
Zamarliśmy.
– No proszę! Moje gratulacje! Udało ci się rozruszać tego drewniaka – przedstawiciel piekła zaczął bić brawo. Lecz pomimo pozornej radości, nie wyglądał na zadowolonego. Raczej na wściekłego.
Daniel opiekuńczo objął mnie ramieniem.
– Wynocha! – powiedział głosem nie znoszącym sprzeciwu.
– Dlaczego? Może mógłbym się przyłączyć?
– Nie.
Przelotnie pomyślałam, że szkoda. Mieć ich obu, naraz… Otrząsnęłam się, bo takie marzenia były niebezpiecznie kuszące.
– Nie sądziłem, że uda ci się namówić go do czegokolwiek prócz trzymania za rączki. A tu proszę, taka niespodzianka!
– Możesz sądzić co chcesz – mój aniołek wyglądał, jakby panował nad sobą resztką sił.
– Przedstawisz nas? – spytałam z nadzieją. Rzucił mi spojrzenie pełne niemego wyrzutu.
– Tak tylko pytam… – skapitulowałam.
Lecz przedstawiciel piekła wyraźnie się ożywił. Dał krok do przodu i patrząc mi w oczy z dziwną mieszanką podziwu, pogardy oraz prawdziwie seksualnego głodu, od razu skorzystał z okazji.
– Damian – oznajmił radośnie.
– Że jak?
– Damian.
– Wiesz… Oczekiwałam raczej Rokity, Belzebuba czy Azazela. A tu kolejne, całkiem zwyczajne imię.
Nie wiem dlaczego, oboje prychnęli z pogardą.
– Mego prawdziwego imienia nie jest w stanie wymówić żaden śmiertelnik – dodał jakby usprawiedliwiająco przedstawiciel piekieł.
– I dlatego musiałeś wybrać podobne do mojego? – wysyczał rozwścieczony Daniel.
– On zawsze mówił o tobie piekielne bydlę – dodałam.
– Tak? – Damian wyglądał jakbym go tymi słowami nadzwyczaj uradowała. Czyżby jego główną przyjemnością było dokuczanie niebiańskim stworom?
– Koniec konwersacji. Wracamy do domu. Jesteś przemoczona – stanowczo oznajmił mój aniołek.
Nowo poznany znajomy, wymownie spojrzał na lepiący się do skóry mokry materiał sukienki i wyraźnie sterczące sutki. Spojrzał i uśmiechnął się lubieżnie. Przyznam szczerze, że gdybym była sama, to z pewnością bez namysłu rzuciłabym się mu na szyję.
Lecz nie miałam na to szans. Daniel objął mnie w pasie i niemal pociągnął za sobą. Miał przy tym taką minę, że wolałam nie protestować. Posłałam jeszcze Damianowi całusa i rzewnie westchnęłam.
Chmura burzowa obok mnie pociemniała i rozległo się coś na kształt wściekłego warkotu. Trochę dziwna była ta złość u niebiańskiej istoty, ale jaki widać i anioły bywały krewkie.
– Przesadzasz – oznajmiłam pogodnie, gdy tylko weszliśmy do mieszkania.
– Ja?! – ryknął tuż nad moim uchem. – Ty nawet świętego doprowadziłabyś do szału!
– E tam – wyjęłam z lodówki kawałek sernika. – Chcesz ciacho?
– Nie. I przyjmij do wiadomości, że się obraziłem!
– Nie to nie. Zostanie więcej dla mnie…
I wtedy puff! Daniel zniknął jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
– Hej, aniołku? – krzyknęłam z niepokojem.
Oczywiście nikt mi nie odpowiedział. Tym razem miałam przeczucie, że naprawdę udał się gdzieś daleko, aby ochłonąć i odzyskać swą anielską cierpliwość. Wzruszyłam ramionami i w pośpiechu spałaszowałam ogromny kawałek sernika. Później zdecydowałam się na kąpiel w wannie pełnej lawendowej piany.
Nalałam sobie wina do kieliszka i włączyłam relaksacyjną muzykę. Za oknem szalała nawałnica, deszcz padał jakby chciał zatopić świat i jakoś tak zrobiło się mi ponuro i smutno. Z westchnieniem ulgi zanurzyłam się w gorącej wodzie, i przymknęłam oczy. Depresyjne myśli stały się mgliste, niewyraźne i po chwili mój nastrój nieco się polepszył.
Do czasu, gdy poczułam tuż obok czyjąś obecność.
Na takie niespodzianki byłam jednak po ostatnich wydarzeniach doskonale uodporniona, więc ze spokojem otwarłam oczy i uśmiechnęłam się na widok siedzącego na muszli klozetowej, mężczyzny.
– Pytanie, jak wszedłeś, pewnie nie ma sensu?
– Nie ma – odparł Damian odwzajemniając mój uśmiech. – Skorzystałem z tego, że twój pierzasty przyjaciel ulotnił się w nieznane.
– Hm… Ale mogę spytać po co?
– Nie wiesz?
– Podejrzewam – mruknęłam, obserwując jak wstaje i podchodzi tuż do krawędzi wanny. Daję słowo, był pierwszym facetem, który działał na mnie jak przysłowiowa czerwona płachta na byka. Już czułam słodkie podniecenie, kumulujące się w dole brzucha.
– Podejrzewasz? – ujął moje dłonie i podciągnął mnie w górę. Stałam teraz po kolana w wodzie, całkiem naga. Jedynie piana tu i ówdzie zasłaniała skrawki mojego ciała. – I trudno nie zauważyć, że ci się to podoba.
– Chyba tak – westchnęłam, bo jego ręce objęły mnie w pasie i zsuwały się niżej, coraz niżej, aż w końcu zacisnęły się na mokrych pośladkach.
– Chyba? – drażnił się ze mną, pochylając się i zatapiając spojrzenie nieprzeniknionych ciemnych źrenic. Zupełnie mu nie przeszkadzało, że byłam mokra.
– Jakimi czarami się posługujesz? – odpowiedziałam pytaniem. Znów się uśmiechnął, choć wyraźnie było widać, że jego podniecenie rosło w tym samym tempie co moje. A może i szybciej?
Przytuliłam się do niego i zarzuciłam ramiona na szyję.
– Dlaczego sądzisz, że to czary?
– A cóż innego sprawiałoby, że tak od pierwszego kopa straciłam zdrowy rozsądek?
– Ty sama…
Dłużej nie zwlekał z pocałunkiem. Wpił się we mnie zachłannie, tak, że od razu poczułam nie tylko smak jego warg, ale i język bezczelnie buszujący w moich ustach. Dłonie stały się jeszcze bardziej natrętne, i podczas gdy jedna ściskała pośladki, druga wkradła się w zupełnie inne miejsce, bardziej intymne i znacznie bardziej spragnione pieszczot niż jakikolwiek inny skrawek mego ciała.
Było cudownie i zupełnie inaczej niż z Danielem. Lecz coś psuło ogólne wrażenie, nie pozwalało by namiętność i pożądanie na dobre zawładnęły mym ciałem i umysłem.
– Zaczekaj – szepnęłam, wyswobadzając się z uścisku przedstawiciela piekieł.
– Na co? – Jego spojrzenie było zamglone i pełne zwierzęcego pożądania. Właśnie to dodatkowo mnie przeraziło.
– Bo ja nie chcę! – oznajmiłam stanowczo. Już wiedziałam czego mi brakowało.
Uczuć. Takich zwykłych, ludzkich. Początkowej fascynacji, banalnego flirtu. Nawet przygodny seks zaczynał się inaczej. A tu? Kilka zdań mdłej konwersacji i już by chciał, abym wpadła mu w ramiona.
O nie! Nie ze mną takie numery! Aż tak łatwa znów nie jestem!
– Nie chcesz?
Trzeba przyznać, że rzadko widywałam tak potężne zdumienie na czyjejkolwiek twarzy.
– Nie.
– Dlaczego?! – W jednym słowie zmieściło się całe morze zdziwienia.
– Brak gry wstępnej.
– Czego? – spytał osłupiały.
W tym momencie otwarły się z hukiem drzwi do łazienki. Na progu pojawił się Daniel. Lekko zgarbiony, wręcz purpurowy, ze zmarszczonymi brwiami, dysząc głośno ze złości. Ba! Mało brakowało, a zacząłby toczyć pianę z pyska i ryć kopytem, znaczy się nogą, w podłodze.
– Won! – wrzasnął, dopadając Damiana. Zaskoczony przedstawiciel piekła nawet nie pomyślał o proteście. Nic dziwnego, najpierw ja, teraz mój tak zwany opiekun. Też bym na jego miejscu zdębiała. Na szczęście dość szybko odzyskał rezon.
– Precz z łapami skrzydlaty niewydymańcu! – z odrazą strząsnął z siebie ręce Daniela. Ten jednak nie odpuścił i chwyciwszy przeciwnika za poły koszuli, szarpnął, energicznym ruchem wywalając z łazienki.
W pośpiechu wyszłam z wanny i owinąwszy się ręcznikiem, skierowałam do salonu. Niestety załapałam się na samo zakończenie tego przedstawienia, bo mój aniołek właśnie z hukiem zatrzasnął drzwi wejściowe. Trzeba przyznać sprawnie sobie poradził. Takiego zdecydowania spodziewałbym się raczej po piekielnej, a nie niebiańskiej istocie.
Stał teraz pośrodku, wciąż czerwony jak burak, sapiąc ze złości i zaciskając kurczowo pięści.
A potem nagle usiadł na tapczanie i ukrył twarz w dłoniach.
– Jestem do niczego! – jęknął przejmująco.
– Dlaczego? – Ostrożnie przysiadłam tuż obok. Trzeba przyznać, że czułam się dość nieswojo.
– Przegrywam na każdym polu. Jako anioł, jako mężczyzna… Nie tylko wolisz grzeszyć, ale nawet wolałaś wybrać do tego jego!
Och! Lekko mnie przymurowało.
– Jesteś zazdrosny?
– Jestem rozczarowany. Nie, nie tobą. W końcu jesteś tylko człowiekiem – wyprostował się i obrzucił mnie wzorkiem pełnym rozpaczy. – Jestem rozczarowany samym sobą. Zobacz, jak ja się zachowuję! Czy to przystoi wysłannikowi nieba?
– Wiesz… Takiego ludzkiego nawet bardziej cię lubię.
– Nie jestem tu po to, byś obdarzyła mnie sympatią. Miałem cię nawrócić.
– Dobrze, że przyszedłeś. Sama mogłabym sobie nie poradzić.
– Hę?!
– To co zobaczyłeś… To niezupełnie było tak. Wcale nie chciałam się z nim kochać. No, może na początku – przyznałam uczciwie. – Lecz później przypomniał mi się nasz pocałunek i przeszła mi ochota.
– Mówisz serio? – Daniel nie wyglądał na przekonanego.
– Przysięgam, że to prawda.
Przeczesałam palcami jego włosy i posłałam nieśmiały uśmiech. Mimo to wciąż spoglądał na mnie z powątpiewaniem.
– Nie bardzo rozumiem dlaczego?
Jak miałam mu wytłumaczyć, że nasz deszczowy pocałunek był czymś wyjątkowym, czymś całkowicie najcudowniejszym. Że działał nie tylko na moje ciało, ale i na wszystkie zmysły? Przenikał, aż po koniuszki palców i sprawiał, że zapominałam o całym tym, bożym świecie.
– Naprawdę dobrze, że się zjawiłeś.
– Możliwe – mruknął. – Ale teraz idź i się ubierz. Nie wystawiaj mojej anielskiej cierpliwości na kolejną próbę.
– Zgoda! – cmoknęłam go w policzek i jak na skrzydłach pomknęłam do sypialni.
Ubierając się rozmyślałam o dwóch, tak różnych od siebie mężczyznach. Zresztą, to że dziś zrezygnowałam ze szybkiego seksu, wcale nie oznaczało, że całkowicie sobie odpuściłam. Niech się jednak piekielnik nieco pomęczy. Nie ma nic za darmo, wszystko kosztuje, a zwłaszcza moja dusza.
Na razie jednak miałam zamiar dotrzymać słowa danego Danielowi.
Uśmiechnęłam się do swego odbicia. Do soboty zostało jeszcze dużo, bardzo dużo czasu. Na to by zdobyć niezdobyte. Zresztą trudno było nie zauważyć, że silna wola mojego aniołka zaczęła się kruszyć. Był przy tym tak słodki, tak niedoświadczony i rozczulająco nieśmiały. Innym razem zaś stanowczy i pewny swego.
Niewiele brakowało do zwycięstwa, tam w deszczu, wśród szumiących drzew.
Lecz nagle po raz pierwszy zadałam sobie pytanie „co dalej”?
Mój pierzasty przyjaciel wróci do siebie, a ja? Czy nie zostanę sama, ze złamanym sercem, marząc o kimś, kto nigdy nie będzie mój?
Ech! Życie bywa czasami zbyt skomplikowane. Na razie powinnam się zając bieżącymi sprawami…
I dlatego wkroczyłam do salonu z podstępnym uśmiechem i telefonem w dłoni.
– Dziś zamówimy chińskie żarcie, dwie pizze, wyjmiemy z lodówki cały zapas piwa i obejrzymy kilka filmów o miłości! – oznajmiłam radośnie.
– Pizzę?
– Zobaczysz.
Westchnął z prawdziwie cierpiętniczą miną.
Ale godzinę później, gdy na stole stały wymienione przeze mnie wiktuały plus sporych rozmiarów kartonik chusteczek, a ja szlochałam na losem głównych bohaterów, Daniel objął mnie ramionami i delikatnie gładząc po włosach, płakał razem ze mną.
I co dziwniejsze wcale nie odebrało mu to uroku. Wręcz przeciwnie, nigdy wcześniej nie czułam się przy nikim tak dobrze, tak bezpiecznie.
Określenie „mój anioł stróż” rzeczywiście idealnie do niego pasowało.
Jednak przy trzecim filmie skończyły nam się chusteczki, a przy czwartym także papier toaletowy.
Więc najzwyczajniej w świecie poszliśmy spać.
Zasypiałam co prawda z pełnym nosem, ale za to wtulona w szerokie, muskularne ramiona. Nic dziwnego, że tej nocy miałam naprawdę piękne sny…

link do części VI - klik

PS. Drugiego też nieco uczłowieczymy w kolejnej części...

14 komentarzy:

  1. Chyba jednak wole nie umiem stąpać tak cicho :)
    Ale to tez jest naprawdę dobre ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Która pojawi się... ?

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie zachowal sie Daniel. Super opowiadanie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Która pojawi się w przyszłym tygodniu ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Już nie mogę doczekać się kolejnej części! :) Moje drugie ulubione po "Pechowej dziewczynie", przy której wypłakiwałam oczy :( Ale tutaj mam przeczucie, że wszystko dobrze się skończy.

    OdpowiedzUsuń
  6. A swoją drogą, nie wiem dlaczego, ale mam jakieś irracjonalne, podświadome przeczucie, że oni okażą się braćmi? :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Króciutkie :( Z niecierpliwością czekam na kolejną część :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak Aniołek jakimś cudem z nią nie zostanie to się pochlastam :D

    OdpowiedzUsuń
  9. nie wiem dlaczego ale wole Damiana;d chyba złe charaktery sa ciekawsze...no ale Daniel tez byc bardziej normalny,wiec nawet ujdzie;)

    OdpowiedzUsuń
  10. "Trochę dziwna była ta złość u niebiańskiej istoty, ale jaki widać i anioły bywały krewkie."
    ...ale jak widać

    "Takiego zdecydowania spodziewałbym się raczej po piekielnej, a nie niebiańskiej istocie."
    ...spodziewałabym*

    "Ubierając się rozmyślałam o dwóch, tak różnych od siebie mężczyznach. Zresztą, to że dziś zrezygnowałam ze szybkiego seksu, wcale nie oznaczało, że całkowicie sobie odpuściłam."
    ...z szybkiego seksu*

    "Na razie powinnam się zając bieżącymi sprawami…"
    ...zająć

    "Ale godzinę później, gdy na stole stały wymienione przeze mnie wiktuały plus sporych rozmiarów kartonik chusteczek, a ja szlochałam na losem głównych bohaterów, Daniel objął mnie ramionami i delikatnie gładząc po włosach, płakał razem ze mną."
    ...nad losem*

    Już czasem nie wiem jak wprowadzać te poprawki, żeby nie zlewały się z teksem ;) Ale chyba wreszcie wygląda to najbardziej czytelnie ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Ci dobra kobieto z całego serca. Poprawki naniosę jutro, bo teraz jestem już koszmarnie śpiąca :-)

      Usuń
  11. Czy znów(jak w każdym opowiadaniu z demonami) zakochana bohaterka zostanie samotna na swojej planecie? Wolałabym nie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Co z ciągiem dalszym? Czekamy... :<

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie mogę doczekać się kolejnej części! :))

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.