Anioł stróż (V)
Czas mógłby stanąć w
miejscu. Poddałam się całkowicie, gładząc jego barki i przymykając powieki. Nie
wiadomo jakby się to skończyło, gdyby nie drwiący śmiech, który znienacka
rozległ się tuż obok nas.
Zamarliśmy.
– No proszę! Moje
gratulacje! Udało ci się rozruszać tego drewniaka – przedstawiciel piekła zaczął
bić brawo. Lecz pomimo pozornej radości, nie wyglądał na zadowolonego. Raczej
na wściekłego.
Daniel opiekuńczo objął
mnie ramieniem.
– Wynocha! –
powiedział głosem nie znoszącym sprzeciwu.
– Dlaczego? Może
mógłbym się przyłączyć?
– Nie.
Przelotnie pomyślałam,
że szkoda. Mieć ich obu, naraz… Otrząsnęłam się, bo takie marzenia były
niebezpiecznie kuszące.
– Nie sądziłem, że
uda ci się namówić go do czegokolwiek prócz trzymania za rączki. A tu proszę,
taka niespodzianka!
– Możesz sądzić co
chcesz – mój aniołek wyglądał, jakby panował nad sobą resztką sił.
– Przedstawisz nas?
– spytałam z nadzieją. Rzucił mi spojrzenie pełne niemego wyrzutu.
– Tak tylko pytam…
– skapitulowałam.
Lecz przedstawiciel
piekła wyraźnie się ożywił. Dał krok do przodu i patrząc mi w oczy z dziwną
mieszanką podziwu, pogardy oraz prawdziwie seksualnego głodu, od razu
skorzystał z okazji.
– Damian –
oznajmił radośnie.
– Że jak?
– Damian.
– Wiesz…
Oczekiwałam raczej Rokity, Belzebuba czy Azazela. A tu kolejne, całkiem
zwyczajne imię.
Nie wiem dlaczego,
oboje prychnęli z pogardą.
– Mego prawdziwego
imienia nie jest w stanie wymówić żaden śmiertelnik – dodał jakby
usprawiedliwiająco przedstawiciel piekieł.
– I dlatego
musiałeś wybrać podobne do mojego? – wysyczał rozwścieczony Daniel.
– On zawsze mówił
o tobie piekielne bydlę – dodałam.
– Tak? – Damian
wyglądał jakbym go tymi słowami nadzwyczaj uradowała. Czyżby jego główną
przyjemnością było dokuczanie niebiańskim stworom?
– Koniec
konwersacji. Wracamy do domu. Jesteś przemoczona – stanowczo oznajmił mój
aniołek.
Nowo poznany znajomy,
wymownie spojrzał na lepiący się do skóry mokry materiał sukienki i wyraźnie
sterczące sutki. Spojrzał i uśmiechnął się lubieżnie. Przyznam szczerze, że
gdybym była sama, to z pewnością bez namysłu rzuciłabym się mu na szyję.
Lecz nie miałam na to
szans. Daniel objął mnie w pasie i niemal pociągnął za sobą. Miał przy tym taką
minę, że wolałam nie protestować. Posłałam jeszcze Damianowi całusa i rzewnie
westchnęłam.
Chmura burzowa obok
mnie pociemniała i rozległo się coś na kształt wściekłego warkotu. Trochę
dziwna była ta złość u niebiańskiej istoty, ale jaki widać i anioły bywały
krewkie.
– Przesadzasz –
oznajmiłam pogodnie, gdy tylko weszliśmy do mieszkania.
– Ja?! – ryknął
tuż nad moim uchem. – Ty nawet świętego doprowadziłabyś do szału!
– E tam – wyjęłam
z lodówki kawałek sernika. – Chcesz ciacho?
– Nie. I przyjmij
do wiadomości, że się obraziłem!
– Nie to nie.
Zostanie więcej dla mnie…
I wtedy puff! Daniel
zniknął jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
– Hej, aniołku? –
krzyknęłam z niepokojem.
Oczywiście nikt mi nie
odpowiedział. Tym razem miałam przeczucie, że naprawdę udał się gdzieś daleko,
aby ochłonąć i odzyskać swą anielską cierpliwość. Wzruszyłam ramionami i w
pośpiechu spałaszowałam ogromny kawałek sernika. Później zdecydowałam się na
kąpiel w wannie pełnej lawendowej piany.
Nalałam sobie wina do
kieliszka i włączyłam relaksacyjną muzykę. Za oknem szalała nawałnica, deszcz
padał jakby chciał zatopić świat i jakoś tak zrobiło się mi ponuro i smutno. Z
westchnieniem ulgi zanurzyłam się w gorącej wodzie, i przymknęłam oczy. Depresyjne
myśli stały się mgliste, niewyraźne i po chwili mój nastrój nieco się
polepszył.
Do czasu, gdy poczułam
tuż obok czyjąś obecność.
Na takie niespodzianki
byłam jednak po ostatnich wydarzeniach doskonale uodporniona, więc ze spokojem
otwarłam oczy i uśmiechnęłam się na widok siedzącego na muszli klozetowej,
mężczyzny.
– Pytanie, jak
wszedłeś, pewnie nie ma sensu?
– Nie ma – odparł
Damian odwzajemniając mój uśmiech. – Skorzystałem z tego, że twój pierzasty przyjaciel
ulotnił się w nieznane.
– Hm… Ale mogę
spytać po co?
– Nie wiesz?
– Podejrzewam –
mruknęłam, obserwując jak wstaje i podchodzi tuż do krawędzi wanny. Daję słowo,
był pierwszym facetem, który działał na mnie jak przysłowiowa czerwona płachta
na byka. Już czułam słodkie podniecenie, kumulujące się w dole brzucha.
– Podejrzewasz? –
ujął moje dłonie i podciągnął mnie w górę. Stałam teraz po kolana w wodzie,
całkiem naga. Jedynie piana tu i ówdzie zasłaniała skrawki mojego ciała. – I
trudno nie zauważyć, że ci się to podoba.
– Chyba tak –
westchnęłam, bo jego ręce objęły mnie w pasie i zsuwały się niżej, coraz niżej,
aż w końcu zacisnęły się na mokrych pośladkach.
– Chyba? – drażnił
się ze mną, pochylając się i zatapiając spojrzenie nieprzeniknionych ciemnych
źrenic. Zupełnie mu nie przeszkadzało, że byłam mokra.
– Jakimi czarami
się posługujesz? – odpowiedziałam pytaniem. Znów się uśmiechnął, choć wyraźnie
było widać, że jego podniecenie rosło w tym samym tempie co moje. A może i
szybciej?
Przytuliłam się do
niego i zarzuciłam ramiona na szyję.
– Dlaczego
sądzisz, że to czary?
– A cóż innego
sprawiałoby, że tak od pierwszego kopa straciłam zdrowy rozsądek?
– Ty sama…
Dłużej nie zwlekał z
pocałunkiem. Wpił się we mnie zachłannie, tak, że od razu poczułam nie tylko
smak jego warg, ale i język bezczelnie buszujący w moich ustach. Dłonie stały
się jeszcze bardziej natrętne, i podczas gdy jedna ściskała pośladki, druga
wkradła się w zupełnie inne miejsce, bardziej intymne i znacznie bardziej
spragnione pieszczot niż jakikolwiek inny skrawek mego ciała.
Było cudownie i
zupełnie inaczej niż z Danielem. Lecz coś psuło ogólne wrażenie, nie pozwalało
by namiętność i pożądanie na dobre zawładnęły mym ciałem i umysłem.
– Zaczekaj –
szepnęłam, wyswobadzając się z uścisku przedstawiciela piekieł.
– Na co? – Jego
spojrzenie było zamglone i pełne zwierzęcego pożądania. Właśnie to dodatkowo
mnie przeraziło.
– Bo ja nie chcę!
– oznajmiłam stanowczo. Już wiedziałam czego mi brakowało.
Uczuć. Takich zwykłych,
ludzkich. Początkowej fascynacji, banalnego flirtu. Nawet przygodny seks
zaczynał się inaczej. A tu? Kilka zdań mdłej konwersacji i już by chciał, abym
wpadła mu w ramiona.
O nie! Nie ze mną takie
numery! Aż tak łatwa znów nie jestem!
– Nie chcesz?
Trzeba przyznać, że
rzadko widywałam tak potężne zdumienie na czyjejkolwiek twarzy.
– Nie.
– Dlaczego?! – W
jednym słowie zmieściło się całe morze zdziwienia.
– Brak gry
wstępnej.
– Czego? – spytał
osłupiały.
W tym momencie otwarły
się z hukiem drzwi do łazienki. Na progu pojawił się Daniel. Lekko zgarbiony,
wręcz purpurowy, ze zmarszczonymi brwiami, dysząc głośno ze złości. Ba! Mało
brakowało, a zacząłby toczyć pianę z pyska i ryć kopytem, znaczy się nogą, w
podłodze.
– Won! – wrzasnął,
dopadając Damiana. Zaskoczony przedstawiciel piekła nawet nie pomyślał o
proteście. Nic dziwnego, najpierw ja, teraz mój tak zwany opiekun. Też bym na
jego miejscu zdębiała. Na szczęście dość szybko odzyskał rezon.
– Precz z łapami
skrzydlaty niewydymańcu! – z odrazą strząsnął z siebie ręce Daniela. Ten jednak
nie odpuścił i chwyciwszy przeciwnika za poły koszuli, szarpnął, energicznym
ruchem wywalając z łazienki.
W pośpiechu wyszłam z
wanny i owinąwszy się ręcznikiem, skierowałam do salonu. Niestety załapałam się
na samo zakończenie tego przedstawienia, bo mój aniołek właśnie z hukiem
zatrzasnął drzwi wejściowe. Trzeba przyznać sprawnie sobie poradził. Takiego
zdecydowania spodziewałbym się raczej po piekielnej, a nie niebiańskiej
istocie.
Stał teraz pośrodku, wciąż
czerwony jak burak, sapiąc ze złości i zaciskając kurczowo pięści.
A potem nagle usiadł na
tapczanie i ukrył twarz w dłoniach.
– Jestem do
niczego! – jęknął przejmująco.
– Dlaczego? –
Ostrożnie przysiadłam tuż obok. Trzeba przyznać, że czułam się dość nieswojo.
– Przegrywam na
każdym polu. Jako anioł, jako mężczyzna… Nie tylko wolisz grzeszyć, ale nawet
wolałaś wybrać do tego jego!
Och! Lekko mnie
przymurowało.
– Jesteś
zazdrosny?
– Jestem
rozczarowany. Nie, nie tobą. W końcu jesteś tylko człowiekiem – wyprostował się
i obrzucił mnie wzorkiem pełnym rozpaczy. – Jestem rozczarowany samym sobą.
Zobacz, jak ja się zachowuję! Czy to przystoi wysłannikowi nieba?
– Wiesz… Takiego
ludzkiego nawet bardziej cię lubię.
– Nie jestem tu po
to, byś obdarzyła mnie sympatią. Miałem cię nawrócić.
– Dobrze, że
przyszedłeś. Sama mogłabym sobie nie poradzić.
– Hę?!
– To co zobaczyłeś…
To niezupełnie było tak. Wcale nie chciałam się z nim kochać. No, może na
początku – przyznałam uczciwie. – Lecz później przypomniał mi się nasz
pocałunek i przeszła mi ochota.
– Mówisz serio? –
Daniel nie wyglądał na przekonanego.
– Przysięgam, że
to prawda.
Przeczesałam palcami
jego włosy i posłałam nieśmiały uśmiech. Mimo to wciąż spoglądał na mnie z
powątpiewaniem.
– Nie bardzo
rozumiem dlaczego?
Jak miałam mu
wytłumaczyć, że nasz deszczowy pocałunek był czymś wyjątkowym, czymś całkowicie
najcudowniejszym. Że działał nie tylko na moje ciało, ale i na wszystkie
zmysły? Przenikał, aż po koniuszki palców i sprawiał, że zapominałam o całym
tym, bożym świecie.
– Naprawdę dobrze,
że się zjawiłeś.
– Możliwe –
mruknął. – Ale teraz idź i się ubierz. Nie wystawiaj mojej anielskiej
cierpliwości na kolejną próbę.
– Zgoda! –
cmoknęłam go w policzek i jak na skrzydłach pomknęłam do sypialni.
Ubierając się
rozmyślałam o dwóch, tak różnych od siebie mężczyznach. Zresztą, to że dziś
zrezygnowałam ze szybkiego seksu, wcale nie oznaczało, że całkowicie sobie
odpuściłam. Niech się jednak piekielnik nieco pomęczy. Nie ma nic za darmo,
wszystko kosztuje, a zwłaszcza moja dusza.
Na razie jednak miałam
zamiar dotrzymać słowa danego Danielowi.
Uśmiechnęłam się do
swego odbicia. Do soboty zostało jeszcze dużo, bardzo dużo czasu. Na to by
zdobyć niezdobyte. Zresztą trudno było nie zauważyć, że silna wola mojego
aniołka zaczęła się kruszyć. Był przy tym tak słodki, tak niedoświadczony i rozczulająco
nieśmiały. Innym razem zaś stanowczy i pewny swego.
Niewiele brakowało do
zwycięstwa, tam w deszczu, wśród szumiących drzew.
Lecz nagle po raz
pierwszy zadałam sobie pytanie „co dalej”?
Mój pierzasty
przyjaciel wróci do siebie, a ja? Czy nie zostanę sama, ze złamanym sercem,
marząc o kimś, kto nigdy nie będzie mój?
Ech! Życie bywa czasami
zbyt skomplikowane. Na razie powinnam się zając bieżącymi sprawami…
I dlatego wkroczyłam do
salonu z podstępnym uśmiechem i telefonem w dłoni.
– Dziś zamówimy chińskie
żarcie, dwie pizze, wyjmiemy z lodówki cały zapas piwa i obejrzymy kilka filmów
o miłości! – oznajmiłam radośnie.
– Pizzę?
– Zobaczysz.
Westchnął z prawdziwie
cierpiętniczą miną.
Ale godzinę później,
gdy na stole stały wymienione przeze mnie wiktuały plus sporych rozmiarów
kartonik chusteczek, a ja szlochałam na losem głównych bohaterów, Daniel objął
mnie ramionami i delikatnie gładząc po włosach, płakał razem ze mną.
I co dziwniejsze wcale
nie odebrało mu to uroku. Wręcz przeciwnie, nigdy wcześniej nie czułam się przy
nikim tak dobrze, tak bezpiecznie.
Określenie „mój anioł
stróż” rzeczywiście idealnie do niego pasowało.
Jednak przy trzecim
filmie skończyły nam się chusteczki, a przy czwartym także papier toaletowy.
Więc najzwyczajniej w
świecie poszliśmy spać.
Zasypiałam co prawda z
pełnym nosem, ale za to wtulona w szerokie, muskularne ramiona. Nic dziwnego,
że tej nocy miałam naprawdę piękne sny…
link do części VI - klik
PS. Drugiego też nieco uczłowieczymy w kolejnej części...
Chyba jednak wole nie umiem stąpać tak cicho :)
OdpowiedzUsuńAle to tez jest naprawdę dobre ;)
Która pojawi się... ?
OdpowiedzUsuńŚwietnie zachowal sie Daniel. Super opowiadanie!
OdpowiedzUsuńKtóra pojawi się w przyszłym tygodniu ;-)
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę doczekać się kolejnej części! :) Moje drugie ulubione po "Pechowej dziewczynie", przy której wypłakiwałam oczy :( Ale tutaj mam przeczucie, że wszystko dobrze się skończy.
OdpowiedzUsuńA swoją drogą, nie wiem dlaczego, ale mam jakieś irracjonalne, podświadome przeczucie, że oni okażą się braćmi? :)
OdpowiedzUsuńKróciutkie :( Z niecierpliwością czekam na kolejną część :*
OdpowiedzUsuńJak Aniołek jakimś cudem z nią nie zostanie to się pochlastam :D
OdpowiedzUsuńnie wiem dlaczego ale wole Damiana;d chyba złe charaktery sa ciekawsze...no ale Daniel tez byc bardziej normalny,wiec nawet ujdzie;)
OdpowiedzUsuń"Trochę dziwna była ta złość u niebiańskiej istoty, ale jaki widać i anioły bywały krewkie."
OdpowiedzUsuń...ale jak widać
"Takiego zdecydowania spodziewałbym się raczej po piekielnej, a nie niebiańskiej istocie."
...spodziewałabym*
"Ubierając się rozmyślałam o dwóch, tak różnych od siebie mężczyznach. Zresztą, to że dziś zrezygnowałam ze szybkiego seksu, wcale nie oznaczało, że całkowicie sobie odpuściłam."
...z szybkiego seksu*
"Na razie powinnam się zając bieżącymi sprawami…"
...zająć
"Ale godzinę później, gdy na stole stały wymienione przeze mnie wiktuały plus sporych rozmiarów kartonik chusteczek, a ja szlochałam na losem głównych bohaterów, Daniel objął mnie ramionami i delikatnie gładząc po włosach, płakał razem ze mną."
...nad losem*
Już czasem nie wiem jak wprowadzać te poprawki, żeby nie zlewały się z teksem ;) Ale chyba wreszcie wygląda to najbardziej czytelnie ;P
Dzięki Ci dobra kobieto z całego serca. Poprawki naniosę jutro, bo teraz jestem już koszmarnie śpiąca :-)
UsuńCzy znów(jak w każdym opowiadaniu z demonami) zakochana bohaterka zostanie samotna na swojej planecie? Wolałabym nie.
OdpowiedzUsuńCo z ciągiem dalszym? Czekamy... :<
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się kolejnej części! :))
OdpowiedzUsuń