środa, 26 lutego 2014

Anioł stróż (III)

      Przyznam, że ciąg dalszy Wygranej rodzi się w bólach i mękach ;-/ Ale do końca tygodnia na pewno uda mi się zamieścić średniej wielkości fragment. 

      Co do Anioła, to w tej części delikatnie rozbujamy akcję. Pędu nabierze nieco dalej. Pewnie po tym fragmencie niektórzy poczują niedosyt, ale cóż, tak to bywa ;-) Dla czytelniczki, która oparła się pokusie i postanowiła czekać, aż będą wszystkie części - gratuluję silnej woli, bo ja będąc po "przeciwnej stronie barykady", chyba nie umiałabym się oprzeć :-)))

      Za zwracanie uwagi na błędy - dziękuję. Taka pomoc zawsze mile widziana. 

link do części II - klik

          Anioł stróż (III)
Mina Nataszy była bezcenna. Powstrzymałam tylko Daniela od padnięcia na kolana i bicia głową w ziemię. Aż takiej sensacji nie chciałam wzbudzać.
– To co do kościółka i klęczymy na grochu?
Jęknął i spojrzał na mnie z prawdziwym wyrzutem w niebieskich oczach. Akurat zrobiło się nieco romantycznej, bo dj puścił jakieś przytulisko, więc nie zważając na lekki opór, pociągnęłam go za sobą na parkiet.
– Jak już chcesz klęczeć na tym grochu, to pogrzeszymy jeszcze trochę – szepnęłam mu na ucho, przytulając się i zarzucając ramiona na szyję. Pachniał czymś przyjemnym, a ja poczułam się w jego ramionach nieoczekiwanie dobrze. Do czasu.
Do diaska! Jakiż on był sztywny! W umarlaku byłoby więcej życia! Z rezygnacją pomyślałam, że trzeba będzie potrenować w domu. Czekał mnie pracowity tydzień. A za dwa, cholerna obrona doktoratu. Co prawda nie przewidywałam jakiś większych trudności, bo część doświadczalną odwaliłam bardzo solidnie, a na dodatek bez jakiejkolwiek pomocy. Nie wysadziłam niczego w powietrze, nie podpaliłam, więc chyba z teorią też nie stałam najgorzej?
Otrząsnęłam się. Pomyślę o tym później, uznałam. Przyszłe problemy zniknęły z mojej głowy, zostały za to te jak najbardziej teraźniejsze.
– Daniel! – syknęłam. – Paralityk tańczyłby lepiej! Przytul mnie, nie gryzę!
Jakby na próbę, nieśmiało objął mnie w pasie. Żaden cud, ale biedak i tak wyglądał jakby za moment miał trafić na samo dno piekielnych czeluści. Dobrze, że Bóg anioły stworzył na samym początku, ot tak, jednym gestem, bo gdyby miały się rozmnażać tak jak my, ludzie, to cienko byłby z nim. Oj, cienko!
– Rusz tym tyłkiem! – Dla poparcia moich słów, złapałam go za pośladki i z całej siły przyciągnęłam ku sobie. Po czym ukryłam twarz na jego piersi i zaczęłam wyć ze śmiechu. Bo takiego przerażenia nie widziałam dotąd w żadnych męskich oczach. Miałam w nosie, że rozmażę sobie tusz na rzęsach i zniszczę makijaż. Wyłam i piałam, brudząc jego koszulkę, wstrząsana coraz to nowymi spazmami śmiechu.
– No co? – wymamrotał ze złością, wprost do mojego ucha.
– Och mój aniołku! Jesteś boski!
– Znów bluźnisz!
Podniosłam głowę i wierzchem dłoni otarłam oczy.
– Idę poprawić makijaż, a jak wrócę to pokażę ci jak to się robi. Stań tam i nie ruszaj się na krok.
Pięć minut później gdy wróciłam, zastałam Daniela otoczonego wianuszkiem dziewcząt, wśród których prym wiodła Natasza uwieszona u jego ramienia. Trzeba przyznać, że miał dość dziwną minę. Jakby nagle zaczęło mu się to podobać…
Otrząsnęłam się i rozejrzałam dookoła. Sukienkę miałam nieco dziwaczną, ale wciąż byłam sobą czyli waleczną lwicą, zdolną poderwać prawie każdego faceta na tej sali. To, że  potem uciekali w podskokach, albo omijali mnie szerokim łukiem, pominę milczeniem. Nie moja wina, że te barany oceniały mnie po długości kiecki i głębokości dekoltu, jako łatwą zdobycz i naiwną idiotkę.
Odetchnęłam i ruszyłam w kierunku przystojnego bruneta, który już od dłużej chwili przyglądał mi się z doskonale wypisaną na twarzy zachłannością. Miał ciemne włosy, ciemne oczy, śniadą cerę i diaboliczny uśmiech. Poza tym zbudowany był niczym starożytny atleta. Szerokie ramiona, wąskie biodra, mocne nogi. Gdyby nie umowa z Danielem, to kto wie?
Nie paliłam, więc prośba o ogień odpadała. Nie lubiłam jak ktoś mi stawia drinka więc to również odpadało. Postanowiłam  że tym razem walnę prosto z mostu o co mi chodzi.
– Zatańczysz? – spytałam po prostu. Z bliska był znacznie cudowniejszy. O emanującym z niego erotyzmie nie wspomnę. Od razu zerwał się z miejsca, jakby tylko na to czekał. Kątem oka zauważyłam, że Daniel wpatruje się we mnie zdziwiony. A niech się dziwi, uznałam. Pozwoliłam nieznajomemu na pierwszy ruch. Przycisnął mnie do swego ciała, objął w pasie, a jego dłonie bez skrępowania zjechały niżej, dużo niżej. Uśmiechnął się widząc moje zaskoczenie i jeszcze mocniej zacisnął palce na pośladkach.
– Tego przecież chcesz, prawda? – spytał, szeptając mi na ucho. – Pokazać temu niebiańskiemu wypierdkowi, jak to się robi?
– Co?! – zdumiona złapałam jego spojrzenie. Mroczne i pełne pożądania.
– Naprawdę zależy ci na miejscówce w niebie? – dodał drwiąco.
Milczałam, bo dotarło do mnie straszne przypuszczenie z kim mam do czynienia.
– Ty z piekła? – upewniłam się na wszelki wypadek.
– Z piekła – poświadczył, czubkiem języka pieszcząc płatek mego ucha.
– Jasna cholera! – I umilkłam.
– To mi się podoba. Ty również. Niezwykła z ciebie kobieta.
Ktoś popukał mnie w ramię. Wykręciłam głowę i napotkałam pełen złości wzrok Daniela.
– Ona jest ze mną! – oznajmił. Choć na dobrą sprawę słowa nie były tu potrzebne. Powietrze zaiskrzyło od wzajemnej niechęci, od starannie skrywanej nienawiści. Mój aniołek może i był prawiczkiem, ale za to niezwykle bojowym. Pewnie gdyby nie ten tłum dookoła, to już przyłożyłby przeciwnikowi.
Zagryzłam wargi i wyplątałam się z objęć bruneta. Natychmiast poczułam jak Daniel obejmuje mnie i siłą przyciąga ku sobie.
– Jest – potwierdził wysłannik piekieł z przewrotnym uśmiechem. – Ciekawe jak długo?
– Nie dostaniesz jej duszy!
– W tej chwil bardziej zależy mi na ciele…
Obrzucił mnie takim spojrzeniem, że cała stanęłam w płomieniach. W opowiadaniu erotycznym autor napisałby, że poczułam wilgoć obficie moczącą moją bieliznę. 
– Ciała również nie dostaniesz! Już ja się o to postaram! – warknął Daniel. – Idziemy stąd! – rozkazał.
Ponieważ ani drgnęłam, zauroczona obietnicą w oczach nieznajomego, po prostu podniósł mnie i wyniósł na zewnątrz. Świeże powietrze odrobinę mnie ocuciło.
– Znasz go?
– Aż za dobrze. Masz się trzymać od niego z daleka, zrozumiałaś?
– Dlaczego? – spytałam z wyraźnie wyczuwalną tęsknotą.
– Ty się jeszcze pytasz dlaczego? Przecież to zło wcielone!
– Ale w jakim opakowaniu! – jęknęłam, zezując w kierunku z którego przyszliśmy.
– Mario! – zagrzmiał mój anioł stróż. – Nawet o tym nie myśl!
– Mario? Wieki nikt tak do mnie nie mówił. Może chociaż jeden pocałunek? – spojrzałam z nadzieją w gniewne, niebieskie oczy. – Błagam! Mam taką straszną ochotę…
– Nie!
– Pokazowo – drażniłam go dalej. – Zobaczyłbyś jak się całuje. To co?
Poczerwieniał ze wzburzenia. A potem nagle pochylił się i przywarł gorącymi wargami do moich ust. Tak szybkiej kapitulacji się nie spodziewałam. Zamarłam zaskoczona, z szeroko otwartymi oczyma.
Brakowało mu wprawy, ale i tak była to jedna z najcudowniejszych rzeczy jakich doświadczyłam w całym swoim życiu. Na dodatek niezdarnie mnie przytulił, bardzo delikatnie obejmując dłońmi w pasie. Żadnej nachalności, jedynie lekki dotyk, subtelna pieszczota, romantyczna i jednocześnie podniecająca jak najbardziej wyuzdany bodziec. Przymknęłam oczy i oddałam się temu bez żadnego sprzeciwu. Nikt, nigdy, nie całował mnie w tak nieporadny, cudowny sposób.
Jednak chwila w raju nie trwała długo.
– Wystarczy – wyszeptał. Widziałam, że nieznacznie się przy tym zmieszał.
– Jeszcze… Proszę!
– Nie mogę. I tak przekroczyłem własne kompetencje. Jak dowie się o tym mój przełożony…
Jakoś jednak nie wyglądał na przerażonego tą perspektywą. Ani skruszonego popełnionym czynem.
– Wracamy do domu – zadecydowałam. – Ja pójdę spać, a ty?
– Ja nie potrzebuję.
– Telewizja, książki czy internet?
– Komputer?
– Tak.
– Skoro mam ci pomóc w sobotę, to niech będzie to ostatnie. Czas się dowiedzieć czegoś więcej o waszym świecie.
Więc kiedy przebrana w piżamę przemykałam się do sypialni, Daniel wygodnie siedział przy moim biurku, sącząc mleko przez słomkę, wpatrzony w jasny ekran monitora.
– Dobranoc.
Zdziwiłam się, że jednak mnie zauważył.
– Dobranoc.
I zasnęłam niemal natychmiast, gdy tylko przyłożyłam głowę do poduszki.
***
Poniedziałkowy poranek powitał mnie resztkami wczorajszego kaca. Jednak wszystkie symptomy przeszły, gdy tylko poczułam aromat świeżo palonej kawy.
Podreptałam do kuchni, okropnie ziewając i gdy przekroczyłam próg, po prostu osłupiałam. Na stole, elegancko nakrytym, stało wytworne śniadanie. I ogromny bukiet polnych kwiatów.
– Obudziłaś się? – powitał mnie radosny głos Daniela.
– Gdzie jesteś? – rozejrzałam się dookoła.
– Ach, wybacz. Stare przyzwyczajenia. – I od razu zmaterializował się przy kuchence. Na dodatek miał na sobie jedynie koszulkę i mój stary, kuchenny fartuch. Który cudnie eksponował jego nagie pośladki.
Nic nie powiedziałam. Taki widok wraz z smakowicie wyglądającym śniadankiem, to było coś, czego mi trzeba. Czując ogromną błogość w duszy, zasiadłam do stołu i zostałam po dżentelmeńsku obsłużona. Płatki, kawka, tosty i świeże, jeszcze ciepłe rogaliki z płynną czekoladą w środku.
Daniel usiadł naprzeciwko i z uśmiechem przyglądał mi się, jak pałaszuję te frykasy. Sam również skubnął tego i owego.
Kiedy już skończyłam i dałam kolejny łyk aromatycznej kawy, nie mogłam nie zapytać.
– Jak to zrobiłeś? I skąd masz to wszystko? W mojej lodówce na pewno tego nie było.
– Dostałem odgórne pozwolenie na indywidualny tok nawracania – oznajmił zadowolony. – A reszta nie stanowi najmniejszego problemu.
Po kiego miałam zadawać więcej głupich pytań?
– Obiad też będzie?
Tu go ustrzeliłam.
– A ma być? – spytał niepewnie.
– Dobrze, obiad zrobię ja – oświadczyłam wspaniałomyślnie. – I upiekę kruche ciasteczka. W końcu nie do pichcenia cię zatrudniłam.
Wydało mi się, że odetchnął z ulgą.
– A jak szanowne zwierzchnictwo zareagowało na pocałunek?
– Ja… Nie przyznałem się – powiedział ze wstydem. Spuścił oczy i znów się zarumienił. Kawałek rogalika utknął mi w gardle, bo trzeba przyznać, że ten widok cieszył oczy i powalał na kolana. Nagle zrozumiałam, że podoba mi się to jego zawstydzenie. U seksownego mężczyzny, wyglądającego jak młody bóg było czymś nietypowym i diabelnie pociągającym
– Czy ta wyrozumiałość szefa to nie przez konkurencję? – spytałam podejrzliwie.
– Tak. Ale śniadanie to ja wymyśliłem. Czytałem na jednej stronie, że kobiety to lubią.
– Lubią – westchnęłam. Co miałam powiedzieć? Że jest pierwszym facetem, który sprawił mi taką niespodziankę? – Było pyszne. Wiesz, że zapomniałeś o dolnej części garderoby i prócz śniadanka zafundowałeś mi cudowny widok twego zgrabnego, nagiego tyłeczka?
– Zapomniałem? – pobladł łapiąc się jedną ręką za pośladek. – Och!
– Jesteśmy kwita. Ty mnie widziałeś nagą, ja ciebie również. No, prawie.
– Zapomniałem, bo pod moją szatą nie muszę nosić niczego podobnego – usprawiedliwiał się.
– Może to z przodu też pokażesz? Chyba że wy, anioły, nie jesteście zbudowane tak jak my?
– Jesteśmy – mruknął. – I nic więcej nie będę pokazywał.
– Szkoda – dopiłam kawę i wstałam. – Idę się umyć i ubrać. Ty również – dodałam z rozbawieniem.
– Posiedzę jeszcze chwilkę – odparł szybko. Doskonale wiedziałam dlaczego. Śmiejąc się zniknęłam w drzwiach łazienki.
Nagle zaczęło mi zależeć, by dobrze wyglądać. Ciemne włosy spięłam na czubku głowy, wypuszczając kilka luźnych kosmyków, by muskały moją twarz. Makijaż bardzo delikatny, zresztą przy mej wyrazistej urodzie nigdy nie potrzebowałam wielu upiększających specyfików. Balsam na usta i odrobina perfum.
Przemknęłam do sypialni i w zadumie przejrzałam zawartość szafy. Wciąż dźwięczały mi w głowie słowa o skromności. Niech będzie więc skromnie i jednocześnie seksownie, postanowiłam. Wyciągnęłam dziewczęcą sukienkę w różową krateczkę. Była długa do kolan, rozkloszowana, miała krótki rękawek i dekolt w łódkę. Na dodatek mogłam ją zsunąć odrobinę niżej, eksponując ramiona.
Weszłam do pokoju i od razu zostałam nagrodzona pełnym aprobaty spojrzeniem. Daniel siedział na kanapie, już ubrany i najwyraźniej czekał, aż będę gotowa. Cierpliwie jak na anioła przystało.
– Co robimy? – spytałam.
– Chętnie odwiedziłbym jakiś kościół.
No i masz babo placek. Jeszcze czego!
– Musimy nauczyć cię tańczyć. Poza tym jest okropnie parno. Po południu zapowiedzieli burze.
– Albo przeszedłbym się na krótki spacer. Wiesz, w tej robocie nie mam zbyt dużo czasu na kontemplowanie krajobrazów.
Wystarczyło przejść z pół kilometra, by znaleźć się wśród wszechobecnej zieleni. Właśnie ze względu na położenie, tak bardzo lubiłam moje mieszkanko. Dwa kroki na uczelnię, trzy do centrum, a cztery na spacer wśród uprawnych pól. Niedawno widziałam również pasącą się krowę.
– Może być nauka w plenerze. Weźmiemy ze sobą plecak z wałówką i koc. Piknik na łonie natury?
Pokiwał głową z niejakim roztargnieniem.
– Mógłbym założyć moje sandały? Te, które kupiłaś strasznie cisną.
– Niech będzie – zgodziłam się wspaniałomyślnie, wywlekając z szafki mój stary plecak. 

jak widać do mocy "niebiańskich" dołączą "piekielne"... ;-D 

link do części IV -klik

20 komentarzy:

  1. oj biedny będzie ten aniołek;) ale widać klaruje mu się charakter;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne, ale czuje ten niedosyt no, ale w końcu musisz dozować nam akcje i budować napięcie. W pewnym sensie przeczuwam, co będzie dalej, ale może mnie zaskoczysz? Ten fragment z nagimi pośladkami- BOSKI- kurczę zgrzeszyłam:/ No trudno może przeżyje XD. W każdym razie czekam niecierpliwie na ciąg dalszy oraz na kolejną część Wygranej( Kocham TO) ;)
    Gigi

    OdpowiedzUsuń
  3. Ooo, robi się gorąco!!!! Czuję, że ten Piekielnik nieźle namiesza. Czekam z niecierpliwością na dalszy rozwój wydarzeń!

    OdpowiedzUsuń
  4. taaaak, bardzo podoba mi się domieszka mrocznych sił :) i wogóle czytam to opowiadanie z przyjemnością, dzięki!
    ps: biedni ci ludzie co mogą tak rzadko widywać i to tylko jedną krowę... Może jakaś jedna łaciata wystąpi w następnym odcinku? ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Chyba ze dwie literówki widzialam. A tak to super. Nie powiem, narobiłaś mi ochoty na tego diabełka. Jestem strasznie ciekawa jak to rozwiniesz, bo jak na razie Daniel jakoś nie kwapi się do reform... A i ogromnie mi się podoba, że tym razem role się odwróciły i teraz to kobieta zakrawa się na tą szalejąca i śmiałą, a z mężczyzny uczyniłaś seksownego prawiczka... Cóż, ze zniecierpliwienie czekam na ciąg dalszy!

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajny kawałek:) boję się tylko czy aniołek nie za szybko ulega :D zauważyłam literówki w 'miała (miałam) w nosie' oraz 'Brakowało mu wprawy i całkowicie
    doświadczenia, ale o (i) tak to była'. Dziękuję za część i pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czyżby inspiracja Anetą Jadowską?;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mi ten diabełek, przypomina Beletha z ,,Ja diablica" autorstwa Katarzyny Bereniki Miszczuk. Cały tekst jak zwykle świetny. Pozdrawiam XD

      Usuń
    2. Mi za to przy czytaniu opowiadania przypomina się Lysander z Mrocznego anioła Geny Showalter, tylko tam, harpia sprowadzała aniołka ma złą drogę ;) chyba przeczytam kolejny raz bo się stęskniłam :)

      Usuń
  8. Poczucie humoru to jest to, co co sprawia, że chętnie tu zaglądam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo mi się spodobała pierwsza część, ale obawiałam się trochę, że będzie zbyt słodko i złociście. A tu element piekielny. Fantastyczny pomysł ;)
    A. ^^

    OdpowiedzUsuń
  10. Chcę więcej, więcej i jeszcze raz więcej ! <3
    Uwielbiam Twoje opowiadania Babeczko! :))

    OdpowiedzUsuń
  11. hahahahhaha nie no z każdy kolejny rozdziałem mój śmiech zabija wszystkich z jeszcze większą siła :D cudowne to opowiadanie takie inne od wszystkich ale cudowne z humorem i dosyć ciekawą fabułą w tle :) jestem ciekawa jak to wszystko się potoczy i gdzie zakończą swoją historię Marysia i nasz aniołeczek :) / N.

    OdpowiedzUsuń
  12. Kochana Babeczko. Dziękuje za wspaniały prezent urodzinowy :P Uwielbiam twoje opowiadania. Jestem tutaj na bieżąco chociaż nie komentuje bo czytam raczej mobilnie :P Czekam z niecierpliwością na kolejne części :) Aleksandra

    OdpowiedzUsuń
  13. boskie Babeczko, po prostu boskie :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Babeczko a co z kolejną częścią Wygranej, czekam (nie)cierpliwie i doczekać się nie mogę :) Nimfa

    OdpowiedzUsuń
  15. Dobrze, że Bóg anioły stworzył na samym początku, ot tak, jednym gestem, bo gdyby miały się rozmnażać tak jak my, ludzie, to cienko byłby z nim. Oj, cienko!
    Coś mi tu nie pasuje. Z początku piszesz anioły, a potem że z nim byłoby ciężko. Może tylko ja to odczułam, ale musiałam przystanąć nad tym zdaniem, bo coś mi się nie zgadzało.

    Miała w nosie, że rozmażę sobie tusz na rzęsach i zniszczę makijaż.
    Miałam*

    Brakowało mu wprawy i całkowicie doświadczenia, ale o tak to była jedna z najcudowniejszych rzeczy jakich doświadczyłam w całym swoim życiu.
    , ale tak to
    Chociaż nie wiem, czy w takiej formie nie powinno być przecinka. Ale mistrzem interpunkcji nie jestem. Mogłabym jedynie zasugerować zmianę na: , ale dla mnie była to

    Czują ogromną błogość w duszy, zasiadłam do stołu i zostałam po dżentelmeńsku obsłużona.
    Czując*

    Wiesz, że zapomniałeś o dolnej części garderoby i prócz śniadanka zafundowałeś mi cudowny widok twego zgrabnego, nagiego tyłeczka.
    Nie wiem czemu, ale bardziej by mi tu pasował znak zapytania na końcu ;)

    Dwa kroki na uczelnię, trzy do centrum, a cztery na spacer wśród uprawny pól.
    uprawnych*

    Mam nadzieję, że trochę pomogłam, chociaż nie we wszystkim jestem przekonana, że wychwyciłam jakiś błąd. Od razu uprzedzam, mistrzynią ortografii i interpunkcji nie jestem, po prostu czasem robię coś na czuja ;D Nie musisz wstawiać tych komentarzy, one są po prostu dla Ciebie, także wedle Twojego uznania ;) Pozdrawiam i zabieram się za następną część. W dwóch poprzednich tekstach też pozwoliłam sobie dodać komenty z poprawkami ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wstawiam każdy komentarz (prócz naprawdę chamskich), bo każdy jest cenny. Poprawione według wskazówek i jeszcze raz wielkie dzięki!!!

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.