Neostrada ma awarię. Korzystam z neta publicznego na pływalni i dodaję tekst. Od razu piszę, że nie wiem kiedy następny. Zazwyczaj ich awarie nie trwają dłużej niż dzień lub dwa, ale różnie bywa.
link do części I - klik
Anioł stróż (II)
Na sam początek zajęłam
się jego trefionymi loczkami. Obcięłam je na przyzwoitą długość, w efekcie
czego zyskał kędzierzawą czuprynę i głowę, na której pełno było złocistych
pierścieni. Było mu w tym do twarzy jeszcze bardziej niż złocistych splotach
spadających na plecy.
Czy protestował?
Oczywiście! Za to później przeglądał się zachwycony w lusterku, które mu
podałam.
– Nawet nieźle –
pochwalił, patrząc z upodobaniem na swoje odbicie.
– Wyglądasz jak
przerośnięty cherubinek.
Spojrzał na mnie
podejrzliwie.
– Serio?
– Żartowałam. A
teraz zostaniesz sam, ja idę na zakupy. Trzeba cię jeszcze przyzwoicie ubrać.
– Mój strój był
tkany…
– Na specjalne
zamówienie, przez całą gromadę świętych, cnotliwych niewiast zapewne?
– Skąd wiesz?
– Zgaduję. Siedź
grzecznie i nie baw się kuchenką.
Co prawda mój budżet
nie przewidywał orgiastycznych zakupów, ale trwały wyprzedaże, więc po dwóch
godzinach miałam skompletowaną niezłą wyprawkę za całkiem przyzwoite pieniądze.
Kiedy wróciłam, Daniel
siedział na kanapie i ze zdumieniem wpatrywał się w coś, co stało przed nim na
stole.
– Wiesz – zaczął
niepewnie. – Znalazłem to pod poduszką. I za nic nie mogę odgadnąć do czego
służy.
– To mój wibrator
– z całej siły starałam się, by nie wybuchnąć śmiechem. Rzuciłam torby na
ziemię i usiadłam tuż obok przystojniaka w prześcieradle.
– Wibrator? A cóż
to jest?
– Gdy mam ochotę
na seks, a nie ma w pobliżu żadnego faceta, wtedy rozbieram się, i włączam to
cudo – pstryknęłam guziczkiem. – Zobacz, ma trzy różne prędkości.
Daniel przyjął z moich
rąk cicho buczący wibrator.
– No dobrze, ale
co to robi?
– Masaż.
– Masaż? – spytał
podejrzliwie. – Nie za mały?
– Największy model
na rynku. Trzydzieści centymetrów z hakiem. We mnie wchodzi zaledwie do połowy
– zagryzłam wargi, by się nie roześmiać. Mój anioł stróż obracał w dłoniach
czarnego sztucznego fallusa, przyglądając się mu ze zmarszczonymi brwiami.
– W ciebie? Nie
bardzo rozumiem.
– Rany! Powinni
was w tym niebie dokształcić. Wkładam go sobie tutaj – wskazałam między nogi. –
I robię sobie dobrze, doprowadzając się do orgazmu. Sama. Ale tylko w
wyjątkowych przypadkach, zazwyczaj wolę prawdziwe – dodałam usprawiedliwiająco.
Trzeba by było zobaczyć
jego minę. Ze wstrętem wypuścił go z rąk i jednocześnie spurpurowiał na twarzy.
– Chcesz, to
zademonstruję? – zaproponowałam przewrotnie.
– Jak… Przecież…
Jak można… – jąkając się, spojrzał na mnie ze obrzydzeniem.
– To tylko dla
kobiet. No dobrze, teoretycznie.
– Ohyda! –
wybuchnął w końcu. On oburzeniem, ja śmiechem. Ile w końcu można się
powstrzymywać? Chichotałam, zwinięta w kułak, a z moich oczu pociekły prawdziwe
łzy. Nie pamiętam, kiedy ostatnio coś mnie tak rozśmieszyło.
– Przydadzą ci się
te niedzielne msze – powiedział mściwie.
– Mamy cholernie
przystojnego księdza – odparowałam. – Zawsze się zastanawiam jaki byłby w
łóżku? Wygląda na ogiera.
– To bardzo
pobożny człowiek – Daniel znów poczerwieniał.
– Pedał?
– Co wy na tej Ziemi
macie z tymi pedałami? – warknął rozzłoszczony. – Jak pobożny i żyjący w
celibacie to zaraz homo!
– Nie chce mi się
wierzyć, że normalny facet, z normalnymi potrzebami mógłby się skazać na taki
los. A propos seksu. Robiłeś to kiedyś?
– Nie. Wstrętne,
zwierzęce popędy!
Prawiczek? Cudownie!
– A wiesz, że
gdyby nie one, to nie miałby kto wychwalać pod niebiosa twego pana?
Zamurowało go.
– Mówiłem o
odczuwaniu przyjemności – rzucił z przekąsem, zezując na porzucony wibrator.
– Ta przyjemność
też ma swoje biologiczne znaczenie. Orgazm pomaga przy zapłodnieniu – pouczyłam
go.
– Bzdura!
– Ty lepiej weź
się raz wyluzuj i zaszalej, a potem pogadamy – odparłam i przyciągnęłam ku
sobie jedną z siatek. – Tu masz bieliznę, tu spodnie, kilka koszulek. Garnitur
pójdziemy kupić razem.
– Mam to ubrać? –
spytał złowróżbnym tonem, unosząc w górę t-shirta z napisem „jestem demonem
seksu”. – Chyba żartujesz???
– Nie mieli takich
z napisem „jestem aniołem seksu”. Ewentualnie mogę ci kupić taką z napisem
„anielski cnotek niewydymek”…
Sapnął oburzony.
– Szargasz
wszelkie świętości! Nie wiem czy twoja dusza jest warta zbawienia?
– To ty chciałeś
się w to bawić – wzruszyłam ramionami i podniosłam wibrator. – A teraz wybacz,
idę do sypialni.
– Po co?
– Nagrzeszyć. Abym
miała się z czego spowiadać.
Daniel został w
salonie. Zamarł na kanapie, z rozdziawionymi ustami i wyraźnym potępieniem we
wzroku.
Zakluczyłam drzwi, choć
podejrzewam, że nie stanowiło to dla niego najmniejszej przeszkody. Padłam na
łóżko i otuliłam się kocem. Byłam nieziemsko śpiąca. Ale zasypiając wciąż
widziałam przed sobą cudowne, ciemnoniebieskie oczy i kształtne, seksowne usta.
***
– Daniel? –
krzyknęłam. – Aniołku, gdzie jesteś?
Wyszedł z łazienki.
Ubrany w obcisłe jeansy, błękitną koszulkę, boso, wyglądał tak seksownie, że od
razu poczułam narastające ciepło w dole brzucha.
– Tutaj. Nie
krzycz.
– Wyglądasz
cholernie dobrze! – pochwaliłam z uznaniem.
– Nie przeklinaj –
odruchowo mnie poprawił. – Naprawdę wyglądam dobrze? I jestem przystojny?
Facet to facet. Nawet
jeśli jest aniołem.
– Tak seksownie,
że mam ochotę rozebrać cię i wykorzystać – dodałam z błyskiem w oku.
Znów poczerwieniał. Tylko,
że do było mu z tym wyjątkowo do twarzy.
– Tego nie było w
umowie, pamiętasz? – powiedział szybko.
– Nie było. A
szkoda…
– Tak w ogóle, to
dlaczego nie pozwoliłaś mi się pokazać dopiero w sobotę?
– I co? Poszedłbyś
ze mną w tej złocistej peruce i białym prześcieradle?
– Wyglądałem
bardzo dobrze!
– Jak na anioła. A
teraz będziesz robił za mojego chłopaka, zakochanego, wręcz oszalałego z
miłości do mnie. Trzeba cię przeszkolić, bo na razie czerwienisz się co drugie
wypowiedziane przeze mnie słowo.
– Wcale nie!
– Na pewno tak. Mam
tu kilka romantycznych komedii, na najbliższe wieczory.
– Żadnych filmów
przyrodniczych?
– Te będę oglądała
z moim czarnym przyjacielem.
– Znów zaczynasz?
Lubisz mnie drażnić, prawda?
– Lubię –
przyznałam z uśmiechem. – Chcę sprawdzić słynną anielską cierpliwość.
– Moja anielska
cierpliwość jest na wyczerpaniu. Po co ja w ogóle zgodziłem się na ten
dziwaczny układ? – wymamrotał i podszedł do okna.
– Aby zbawić mą
czarną niczym bezgwiezdna noc, duszę – powiedziałam poważnie.
– O, widzisz! Znów
to robisz!
– To twoje własne
słowa.
Westchnął, jakby
przygniotły go wszystkie problemy tego świata.
– Będę łagodny i
wyrozumiały, ale proszę, nie prowokuj mnie więcej.
Miałam się pozbawić tak
znakomitej rozrywki? Nigdy w życiu!
– Co wiesz o
związkach pomiędzy kobietą a mężczyzną?
– Miłość to…
– Nie pytam o
miłość. Pytam o zwykły związek, na przykład taki na krótką metę.
– To grzech!
– Wiem, mówiłeś
już – odetchnęłam głęboko. Może być ciężko. – Czy twoje całe doświadczenie to
trzymanie się za rączki i słuchanie śpiewu ptaszków?
– Raczej tak –
odparł ostrożnie. – Czy to źle?
Mój aniołek był chyba w
miarę reformowalny? Usiadł naprzeciwko mnie i z nieufnością przyjrzał się
kanapce, którą mu podsunęłam.
– Jedz. Chyba, że
żywisz się tylko manną niebiańską i rajskimi jabłuszkami?
– Nie cierpię
jabłuszek – aż się otrząsnął. – Są strasznie kwaśne.
– W
zasadzie to mam tutaj niepodważalny dowód na życie pozagrobowe. Fajnie, o ile
mi nie odbiło i nie są to halucynacje. Jak tam jest, powiedz proszę!
– Jak? Panuje tam
niebiański spokój, sprzyjający kontemplacji, nikogo nie nękają żadne troski czy
choroby. Błogą ciszę przerywają jedynie pienia anielskie i jazgot rajskich
ptaków. Chciałem powiedzieć śpiew – dodał zmieszany.
– I tak całą
wieczność, duszyczki siedzą na chmurkach, jedzą tę parszywą mannę oraz kwaśne
jabłuszka, kontemplując w ciszy dawne życie na ziemi? – spytałam z
niedowierzaniem.
– Mniej więcej.
– A piekło? Jak
wygląda piekło?
– Nieszczęśnicy,
którzy tam trafią są podani przeróżnym torturom. Wiodą żywot podobny do tego na
ziemi, panuje tam rozpusta, niezgoda i wieczny chaos.
– O matko! –
jęknęłam.
– Tak, właśnie
dlatego chcę zbawić twą duszę – dodał łagodnie i z niejakim współczuciem.
– Nie chcę! –
jęknęłam powtórnie. – Całą wieczność manna? Brak seksu? Chóry anielskie? Za co?
Trzeba przyznać, że go
zaskoczyłam.
– Jak to nie
chcesz? – powtórzył ze zdumieniem. – Przecież to niebo!
– Jak widać jest
przereklamowane. Ale ze swojej części umowy się wywiążę. Słowo!
Nie wyglądał na
zadowolonego.
– A później dalej
będziesz grzeszyć?
– Ma się rozumieć.
Jednak ty dostaniesz awans.
– Nie dla awansu
chcę cię uratować od wiecznego potępienia.
– Wiesz co?
Porozmawiamy o tym potem, zgoda? A teraz idziemy na miasto. Jeśli inni będą cię
widzieć, to znaczy że nie oszalałam i istniejesz naprawdę.
– Bo istnieję! –
powiedział z naciskiem.
– Ubierz buty.
– Cisną mnie w
palce.
– Przyzwyczajaj
się.
– Musisz się
przebrać. Z nagą kobietą nie będę paradował publicznie.
– Nie jestem naga.
To sukienka idealna na upały. I odsłania moje seksowne ciałko dokładnie w
odpowiednich miejscach.
– Czasem lepiej
pozostawić nieco pola dla wyobraźni – Daniel spojrzał na mnie z ukosa. Tym
razem to ja się zarumieniłam. W zasadzie miał odrobinę racji.
– No dobrze –
ugięłam się. – Przebiorę się.
Kiedy wyszłam z
sypialni w kobiecej, czerwonej i rozkloszowanej sukience a la lata
sześćdziesiąte, pokiwał z uznaniem głową.
– Od razu lepiej –
pochwalił. – Co prawda jestem zwolennikiem tego, by kobieta pokazywała jedynie
twarz i czubki palców, ale rozumiem, że należy się przystosować do wymogów epoki?
– Owszem, to nie
średniowiecze.
– Wyglądasz
świeżo, powabnie i kobieco. Już się tak nie przeglądaj w tym lustrze.
Dziwnie było słuchać
takich komplementów z jego ust.
– Chodź aniołku,
pokażę ci współczesne gniazda rozpusty – roześmiałam się, patrząc na jego minę.
– I pójdziemy na najlepszy deser jaki kiedykolwiek jadłeś w swoim wiecznym
życiu.
Po drodze miałam z nim
jeszcze odrobinę problemów, bo za nic nie chciał wsiąść do auta. Pasy również
mu się nie podobały. Kiedy zaklęłam na którymś skrzyżowaniu, nadął się urażony.
A przecież słowa „uważaj baranie jak jedziesz” nie należą do szczególnie
obraźliwych? Za to w mojej ulubionej kawiarence, spałaszował aż trzy desery.
Zeżarłby jeszcze kilka, ale stanowczo powiedziałam „nie” i powołałam się na jeden
z siedmiu grzechów głównych. Skapitulował od razu i jeszcze wyglądał jakby
zaczęły nękać go wyrzuty sumienia.
Najciekawiej zrobiło
się jednak w pubie. Półnagie dziewczęta zerkające na niego spod sztucznych rzęs,
snujący się dym papierosowy i panujący tu hałas, sprawiły, że biednemu
aniołkowi oczy wychodziły z orbit, a prawa powieka zaczęła nieco nerwowo drgać.
Na dodatek złapałam go, jak gapi się w dekolt jednej z dziewcząt.
– Widzę u ciebie
objawy normalności – szepnęłam.
– Co?! Nie, skąd –
zaprzeczył niepewnie, tym razem dla odmiany gapiąc się na czyiś tyłeczek.
– Podoba ci się,
prawda?
– Ja tylko… Tylko…
– poczerwieniał. – Po co tu mnie przyprowadziłaś?
– Widzą cię
wszyscy, zwłaszcza płeć piękna, więc nie jesteś iluzją – odparłam zadowolona. –
Możemy zatańczyć, coś wypić i nauczę cię grać w bilard.
– Bilard?
– Biedny aniołek.
– Mam imię!
– Też słodkie. Jak
twoje złociste loczki – uśmiechnęłam się, bo w tłumie spoconych twarzy
dostrzegłam kogoś znajomego. Normalnie widok Nataszy i jej urody super modelki
nie sprawiłby mi przyjemności. Lecz tym razem miałam dla niej łakomy kąsek.
– Marysia?
Sądziłam, że uczysz się do egzaminu? – Koleżanka podeszła bliżej, zachłannie wpatrując
się w mojego towarzysza. – A to kto?
– Uczyłam się. To
mój nowy chłopak, Daniel. Spróbuj go odbić, jak potrafisz! – dodałam z
satysfakcją. Grunt to wejść jej na ambicję. Tym razem powinna stępić sobie te sztuczne
pazury i wybielane na maksa kły.
– Pewnie, że
spróbuję – roześmiała się perliście.
Pochyliłam się i
wyszeptałam do ucha Daniela.
– Teraz kolej na
ciebie, by oprzeć się kuszeniu diablicy…
Wzdrygnął się i z
prawdziwym przerażeniem spojrzał na uśmiechającą się zalotnie Nataszę. Za to ja
zachichotałam szatańsko.
– Zatańczymy? –
zaproponowała, kokieteryjnie nawijając kosmyk włosów na palec.
– Nie tańczę.
– Nie tańczy –
potwierdziłam. – Ma zwichniętą nogę, prawda kochanie?
Energicznie pokiwał
głową. Nagle przestał i zamarł z jeszcze większym przerażeniem na twarzy.
– Co mu jest?
– Zgrzeszył.
– Zgrzeszyłem! – jęknął.
– O, mój panie wybacz!
Mina Nataszy była
bezcenna. Powstrzymałam tylko Daniela od padnięcia na kolana i bicia głową w
ziemię. Aż takiej sensacji nie chciałam wzbudzać.
– To co do
kościółka i klęczymy na grochu?
Jęknął i spojrzał na
mnie z prawdziwym wyrzutem w niebieskich oczach.
link do części III - klik
Babeczko, jesteś zachwycająca. Uśmiałam się do łez.
OdpowiedzUsuńPaulina
O tak :D
OdpowiedzUsuńO ja nie mogę, ciągle się śmieję! Uwielbiam twoje opowiadania Babeczko! Oby wiecej takich! Ubaw po pachy ;D
OdpowiedzUsuńŚwietne, jestem pod wrażeniem. Jedno z lepszych opowiadań
OdpowiedzUsuńHahaha widze dzieje się :D rozdział genialny i choć to opowiadanie tak różni się od innych to podoba mi się najbardziej jest takie inne a zarazem zabawne i wciagające :D z ciekawością czekam na kolejną część :) chciaż cieszę się że teraz didasz wygraną bo i to bardzo mi się podoba :) i życzę szybkiego odzyskania internetu.
OdpowiedzUsuńWALENTYNKOWA OPOWIEŚĆ- DAŁAŚ DWA RAZY 3 CZESC
OdpowiedzUsuńA kiedy wygrana? :D
OdpowiedzUsuńŁee. Wiem, że marudze po raz kolejny ale jestem załamana.. Jesteś kolejną osobą, która nazywa swojego świętego aniołka tym paskudnym imieniem. Czy nie ma innych męskich imion na tym świecie? Babeczko proszę, wszystko nie Daniel i jeszcze jest blondynem :(
OdpowiedzUsuńA co do opowiadania czekam niecierpliwie na rozwój akcji. Mam nadzieję, że będzie gorąco mimo kościoła :)
pozdrawiam,
Daniel, którego znam wcale takim świętym aniołkiem nie jest:DDDD
UsuńO jejku...aaa.. przecież to jest niesamowite!! Kocham twoje opowiadania. Przeczytałam wszystkie i nadal mi mało. Dziękuję :**
OdpowiedzUsuńSuper, świetne, a dla odmiany kurewsko zabawne! :D Chyba JUŻ moje ulubione :D
OdpowiedzUsuńA co z "Wygraną II"?
OdpowiedzUsuńnie porzucaj Alicji ;-(
chyba najsmieszniejsze opowiadanie. Czesc o wibratorze po prostu poplakalam sie ze smiechu
OdpowiedzUsuńNefdrae
Moim zdaniem jedno z najlepszych opowiadań jakie stworzyłaś ! :D Genialne !
OdpowiedzUsuńWczoraj napisałam, że mam nadzieję, że Marysia trochę podokucza swojemu aniołkowi - nie zawiodłam się i uśmiałam do łez :)
OdpowiedzUsuńKOCHAM TO!!!
OdpowiedzUsuń– Nie chcę! – jęknęłam powtórnie. – Całą wieczność manna? Brak seksu? Chór anielskie? Za co?
OdpowiedzUsuńChóry anielskie lub Chór anielski* ;)
XD w takim razie każdy Twój czytelnik zechce do piekła!
OdpowiedzUsuń