poniedziałek, 24 lutego 2014

Anioł stróż (II)

       Neostrada ma awarię. Korzystam z neta publicznego na pływalni i dodaję tekst. Od razu piszę, że nie wiem kiedy następny. Zazwyczaj ich awarie nie trwają dłużej niż dzień lub dwa, ale różnie bywa.

link do części I - klik

          Anioł stróż (II)
Na sam początek zajęłam się jego trefionymi loczkami. Obcięłam je na przyzwoitą długość, w efekcie czego zyskał kędzierzawą czuprynę i głowę, na której pełno było złocistych pierścieni. Było mu w tym do twarzy jeszcze bardziej niż złocistych splotach spadających na plecy.
Czy protestował? Oczywiście! Za to później przeglądał się zachwycony w lusterku, które mu podałam.
– Nawet nieźle – pochwalił, patrząc z upodobaniem na swoje odbicie.
– Wyglądasz jak przerośnięty cherubinek.
Spojrzał na mnie podejrzliwie.
– Serio?
– Żartowałam. A teraz zostaniesz sam, ja idę na zakupy. Trzeba cię jeszcze przyzwoicie ubrać.
– Mój strój był tkany…
– Na specjalne zamówienie, przez całą gromadę świętych, cnotliwych niewiast zapewne?
– Skąd wiesz?
– Zgaduję. Siedź grzecznie i nie baw się kuchenką.
Co prawda mój budżet nie przewidywał orgiastycznych zakupów, ale trwały wyprzedaże, więc po dwóch godzinach miałam skompletowaną niezłą wyprawkę za całkiem przyzwoite pieniądze.
Kiedy wróciłam, Daniel siedział na kanapie i ze zdumieniem wpatrywał się w coś, co stało przed nim na stole.
– Wiesz – zaczął niepewnie. – Znalazłem to pod poduszką. I za nic nie mogę odgadnąć do czego służy.
– To mój wibrator – z całej siły starałam się, by nie wybuchnąć śmiechem. Rzuciłam torby na ziemię i usiadłam tuż obok przystojniaka w prześcieradle.
– Wibrator? A cóż to jest?
– Gdy mam ochotę na seks, a nie ma w pobliżu żadnego faceta, wtedy rozbieram się, i włączam to cudo – pstryknęłam guziczkiem. – Zobacz, ma trzy różne prędkości.
Daniel przyjął z moich rąk cicho buczący wibrator.
– No dobrze, ale co to robi?
– Masaż.
– Masaż? – spytał podejrzliwie. – Nie za mały?
– Największy model na rynku. Trzydzieści centymetrów z hakiem. We mnie wchodzi zaledwie do połowy – zagryzłam wargi, by się nie roześmiać. Mój anioł stróż obracał w dłoniach czarnego sztucznego fallusa, przyglądając się mu ze zmarszczonymi brwiami.
– W ciebie? Nie bardzo rozumiem.
– Rany! Powinni was w tym niebie dokształcić. Wkładam go sobie tutaj – wskazałam między nogi. – I robię sobie dobrze, doprowadzając się do orgazmu. Sama. Ale tylko w wyjątkowych przypadkach, zazwyczaj wolę prawdziwe – dodałam usprawiedliwiająco.
Trzeba by było zobaczyć jego minę. Ze wstrętem wypuścił go z rąk i jednocześnie spurpurowiał na twarzy.
– Chcesz, to zademonstruję? – zaproponowałam przewrotnie.
– Jak… Przecież… Jak można… – jąkając się, spojrzał na mnie ze obrzydzeniem.
– To tylko dla kobiet. No dobrze, teoretycznie.
– Ohyda! – wybuchnął w końcu. On oburzeniem, ja śmiechem. Ile w końcu można się powstrzymywać? Chichotałam, zwinięta w kułak, a z moich oczu pociekły prawdziwe łzy. Nie pamiętam, kiedy ostatnio coś mnie tak rozśmieszyło.
– Przydadzą ci się te niedzielne msze – powiedział mściwie.
– Mamy cholernie przystojnego księdza – odparowałam. – Zawsze się zastanawiam jaki byłby w łóżku? Wygląda na ogiera.
– To bardzo pobożny człowiek – Daniel znów poczerwieniał.
– Pedał?
– Co wy na tej Ziemi macie z tymi pedałami? – warknął rozzłoszczony. – Jak pobożny i żyjący w celibacie to zaraz homo!
– Nie chce mi się wierzyć, że normalny facet, z normalnymi potrzebami mógłby się skazać na taki los. A propos seksu. Robiłeś to kiedyś?
– Nie. Wstrętne, zwierzęce popędy!
Prawiczek? Cudownie!
– A wiesz, że gdyby nie one, to nie miałby kto wychwalać pod niebiosa twego pana?
Zamurowało go.
– Mówiłem o odczuwaniu przyjemności – rzucił z przekąsem, zezując na porzucony wibrator.
– Ta przyjemność też ma swoje biologiczne znaczenie. Orgazm pomaga przy zapłodnieniu – pouczyłam go.
– Bzdura!
– Ty lepiej weź się raz wyluzuj i zaszalej, a potem pogadamy – odparłam i przyciągnęłam ku sobie jedną z siatek. – Tu masz bieliznę, tu spodnie, kilka koszulek. Garnitur pójdziemy kupić razem.
– Mam to ubrać? – spytał złowróżbnym tonem, unosząc w górę t-shirta z napisem „jestem demonem seksu”. – Chyba żartujesz???
– Nie mieli takich z napisem „jestem aniołem seksu”. Ewentualnie mogę ci kupić taką z napisem „anielski cnotek niewydymek”…
Sapnął oburzony.
– Szargasz wszelkie świętości! Nie wiem czy twoja dusza jest warta zbawienia?
– To ty chciałeś się w to bawić – wzruszyłam ramionami i podniosłam wibrator. – A teraz wybacz, idę do sypialni.
– Po co?
– Nagrzeszyć. Abym miała się z czego spowiadać.
Daniel został w salonie. Zamarł na kanapie, z rozdziawionymi ustami i wyraźnym potępieniem we wzroku.
Zakluczyłam drzwi, choć podejrzewam, że nie stanowiło to dla niego najmniejszej przeszkody. Padłam na łóżko i otuliłam się kocem. Byłam nieziemsko śpiąca. Ale zasypiając wciąż widziałam przed sobą cudowne, ciemnoniebieskie oczy i kształtne, seksowne usta.
***
– Daniel? – krzyknęłam. – Aniołku, gdzie jesteś?
Wyszedł z łazienki. Ubrany w obcisłe jeansy, błękitną koszulkę, boso, wyglądał tak seksownie, że od razu poczułam narastające ciepło w dole brzucha.
– Tutaj. Nie krzycz.
– Wyglądasz cholernie dobrze! – pochwaliłam z uznaniem.
– Nie przeklinaj – odruchowo mnie poprawił. – Naprawdę wyglądam dobrze? I jestem przystojny?
Facet to facet. Nawet jeśli jest aniołem.
– Tak seksownie, że mam ochotę rozebrać cię i wykorzystać – dodałam z błyskiem w oku.
Znów poczerwieniał. Tylko, że do było mu z tym wyjątkowo do twarzy.
– Tego nie było w umowie, pamiętasz? – powiedział szybko.
– Nie było. A szkoda…
– Tak w ogóle, to dlaczego nie pozwoliłaś mi się pokazać dopiero w sobotę?
– I co? Poszedłbyś ze mną w tej złocistej peruce i białym prześcieradle?
– Wyglądałem bardzo dobrze!
– Jak na anioła. A teraz będziesz robił za mojego chłopaka, zakochanego, wręcz oszalałego z miłości do mnie. Trzeba cię przeszkolić, bo na razie czerwienisz się co drugie wypowiedziane przeze mnie słowo.
– Wcale nie!
– Na pewno tak. Mam tu kilka romantycznych komedii, na najbliższe wieczory.
– Żadnych filmów przyrodniczych?
– Te będę oglądała z moim czarnym przyjacielem.
– Znów zaczynasz? Lubisz mnie drażnić, prawda?
– Lubię – przyznałam z uśmiechem. – Chcę sprawdzić słynną anielską cierpliwość.
– Moja anielska cierpliwość jest na wyczerpaniu. Po co ja w ogóle zgodziłem się na ten dziwaczny układ? – wymamrotał i podszedł do okna.
– Aby zbawić mą czarną niczym bezgwiezdna noc, duszę – powiedziałam poważnie.
– O, widzisz! Znów to robisz!
– To twoje własne słowa.
Westchnął, jakby przygniotły go wszystkie problemy tego świata.
– Będę łagodny i wyrozumiały, ale proszę, nie prowokuj mnie więcej.
Miałam się pozbawić tak znakomitej rozrywki? Nigdy w życiu!
– Co wiesz o związkach pomiędzy kobietą a mężczyzną?
– Miłość to…
– Nie pytam o miłość. Pytam o zwykły związek, na przykład taki na krótką metę.
– To grzech!
– Wiem, mówiłeś już – odetchnęłam głęboko. Może być ciężko. – Czy twoje całe doświadczenie to trzymanie się za rączki i słuchanie śpiewu ptaszków?
– Raczej tak – odparł ostrożnie. – Czy to źle?
Mój aniołek był chyba w miarę reformowalny? Usiadł naprzeciwko mnie i z nieufnością przyjrzał się kanapce, którą mu podsunęłam.
– Jedz. Chyba, że żywisz się tylko manną niebiańską i rajskimi jabłuszkami?
– Nie cierpię jabłuszek – aż się otrząsnął. – Są strasznie kwaśne.
 W zasadzie to mam tutaj niepodważalny dowód na życie pozagrobowe. Fajnie, o ile mi nie odbiło i nie są to halucynacje. Jak tam jest, powiedz proszę!
– Jak? Panuje tam niebiański spokój, sprzyjający kontemplacji, nikogo nie nękają żadne troski czy choroby. Błogą ciszę przerywają jedynie pienia anielskie i jazgot rajskich ptaków. Chciałem powiedzieć śpiew – dodał zmieszany.
– I tak całą wieczność, duszyczki siedzą na chmurkach, jedzą tę parszywą mannę oraz kwaśne jabłuszka, kontemplując w ciszy dawne życie na ziemi? – spytałam z niedowierzaniem.
– Mniej więcej.
– A piekło? Jak wygląda piekło?
– Nieszczęśnicy, którzy tam trafią są podani przeróżnym torturom. Wiodą żywot podobny do tego na ziemi, panuje tam rozpusta, niezgoda i wieczny chaos.
– O matko! – jęknęłam.
– Tak, właśnie dlatego chcę zbawić twą duszę – dodał łagodnie i z niejakim współczuciem.
– Nie chcę! – jęknęłam powtórnie. – Całą wieczność manna? Brak seksu? Chóry anielskie? Za co?
Trzeba przyznać, że go zaskoczyłam.
– Jak to nie chcesz? – powtórzył ze zdumieniem. – Przecież to niebo!
– Jak widać jest przereklamowane. Ale ze swojej części umowy się wywiążę. Słowo!
Nie wyglądał na zadowolonego.
– A później dalej będziesz grzeszyć?
– Ma się rozumieć. Jednak ty dostaniesz awans.
– Nie dla awansu chcę cię uratować od wiecznego potępienia.
– Wiesz co? Porozmawiamy o tym potem, zgoda? A teraz idziemy na miasto. Jeśli inni będą cię widzieć, to znaczy że nie oszalałam i istniejesz naprawdę.
– Bo istnieję! – powiedział z naciskiem.
– Ubierz buty.
– Cisną mnie w palce.
– Przyzwyczajaj się.
– Musisz się przebrać. Z nagą kobietą nie będę paradował publicznie.
– Nie jestem naga. To sukienka idealna na upały. I odsłania moje seksowne ciałko dokładnie w odpowiednich miejscach.
– Czasem lepiej pozostawić nieco pola dla wyobraźni – Daniel spojrzał na mnie z ukosa. Tym razem to ja się zarumieniłam. W zasadzie miał odrobinę racji.
– No dobrze – ugięłam się. – Przebiorę się.
Kiedy wyszłam z sypialni w kobiecej, czerwonej i rozkloszowanej sukience a la lata sześćdziesiąte, pokiwał z uznaniem głową.
– Od razu lepiej – pochwalił. – Co prawda jestem zwolennikiem tego, by kobieta pokazywała jedynie twarz i czubki palców, ale rozumiem, że należy się przystosować do wymogów epoki?
– Owszem, to nie średniowiecze.
– Wyglądasz świeżo, powabnie i kobieco. Już się tak nie przeglądaj w tym lustrze.
Dziwnie było słuchać takich komplementów z jego ust.
– Chodź aniołku, pokażę ci współczesne gniazda rozpusty – roześmiałam się, patrząc na jego minę. – I pójdziemy na najlepszy deser jaki kiedykolwiek jadłeś w swoim wiecznym życiu.
Po drodze miałam z nim jeszcze odrobinę problemów, bo za nic nie chciał wsiąść do auta. Pasy również mu się nie podobały. Kiedy zaklęłam na którymś skrzyżowaniu, nadął się urażony. A przecież słowa „uważaj baranie jak jedziesz” nie należą do szczególnie obraźliwych? Za to w mojej ulubionej kawiarence, spałaszował aż trzy desery. Zeżarłby jeszcze kilka, ale stanowczo powiedziałam „nie” i powołałam się na jeden z siedmiu grzechów głównych. Skapitulował od razu i jeszcze wyglądał jakby zaczęły nękać go wyrzuty sumienia.
Najciekawiej zrobiło się jednak w pubie. Półnagie dziewczęta zerkające na niego spod sztucznych rzęs, snujący się dym papierosowy i panujący tu hałas, sprawiły, że biednemu aniołkowi oczy wychodziły z orbit, a prawa powieka zaczęła nieco nerwowo drgać. Na dodatek złapałam go, jak gapi się w dekolt jednej z dziewcząt.
– Widzę u ciebie objawy normalności – szepnęłam.
– Co?! Nie, skąd – zaprzeczył niepewnie, tym razem dla odmiany gapiąc się na czyiś tyłeczek.
– Podoba ci się, prawda?
– Ja tylko… Tylko… – poczerwieniał. – Po co tu mnie przyprowadziłaś?
– Widzą cię wszyscy, zwłaszcza płeć piękna, więc nie jesteś iluzją – odparłam zadowolona. – Możemy zatańczyć, coś wypić i nauczę cię grać w bilard.
– Bilard?
– Biedny aniołek.
– Mam imię!
– Też słodkie. Jak twoje złociste loczki – uśmiechnęłam się, bo w tłumie spoconych twarzy dostrzegłam kogoś znajomego. Normalnie widok Nataszy i jej urody super modelki nie sprawiłby mi przyjemności. Lecz tym razem miałam dla niej łakomy kąsek.
– Marysia? Sądziłam, że uczysz się do egzaminu? – Koleżanka podeszła bliżej, zachłannie wpatrując się w mojego towarzysza. – A to kto?
– Uczyłam się. To mój nowy chłopak, Daniel. Spróbuj go odbić, jak potrafisz! – dodałam z satysfakcją. Grunt to wejść jej na ambicję. Tym razem powinna stępić sobie te sztuczne pazury i wybielane na maksa kły.
– Pewnie, że spróbuję – roześmiała się perliście.
Pochyliłam się i wyszeptałam do ucha Daniela.
– Teraz kolej na ciebie, by oprzeć się kuszeniu diablicy…
Wzdrygnął się i z prawdziwym przerażeniem spojrzał na uśmiechającą się zalotnie Nataszę. Za to ja zachichotałam szatańsko.
– Zatańczymy? – zaproponowała, kokieteryjnie nawijając kosmyk włosów na palec.
– Nie tańczę.
– Nie tańczy – potwierdziłam. – Ma zwichniętą nogę, prawda kochanie?
Energicznie pokiwał głową. Nagle przestał i zamarł z jeszcze większym przerażeniem na twarzy.
– Co mu jest?
– Zgrzeszył.
– Zgrzeszyłem! – jęknął. – O, mój panie wybacz!
Mina Nataszy była bezcenna. Powstrzymałam tylko Daniela od padnięcia na kolana i bicia głową w ziemię. Aż takiej sensacji nie chciałam wzbudzać.
– To co do kościółka i klęczymy na grochu?
Jęknął i spojrzał na mnie z prawdziwym wyrzutem w niebieskich oczach.

link do części III - klik

18 komentarzy:

  1. Babeczko, jesteś zachwycająca. Uśmiałam się do łez.
    Paulina

    OdpowiedzUsuń
  2. O ja nie mogę, ciągle się śmieję! Uwielbiam twoje opowiadania Babeczko! Oby wiecej takich! Ubaw po pachy ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne, jestem pod wrażeniem. Jedno z lepszych opowiadań

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahaha widze dzieje się :D rozdział genialny i choć to opowiadanie tak różni się od innych to podoba mi się najbardziej jest takie inne a zarazem zabawne i wciagające :D z ciekawością czekam na kolejną część :) chciaż cieszę się że teraz didasz wygraną bo i to bardzo mi się podoba :) i życzę szybkiego odzyskania internetu.

    OdpowiedzUsuń
  5. WALENTYNKOWA OPOWIEŚĆ- DAŁAŚ DWA RAZY 3 CZESC

    OdpowiedzUsuń
  6. A kiedy wygrana? :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Łee. Wiem, że marudze po raz kolejny ale jestem załamana.. Jesteś kolejną osobą, która nazywa swojego świętego aniołka tym paskudnym imieniem. Czy nie ma innych męskich imion na tym świecie? Babeczko proszę, wszystko nie Daniel i jeszcze jest blondynem :(
    A co do opowiadania czekam niecierpliwie na rozwój akcji. Mam nadzieję, że będzie gorąco mimo kościoła :)
    pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daniel, którego znam wcale takim świętym aniołkiem nie jest:DDDD

      Usuń
  8. O jejku...aaa.. przecież to jest niesamowite!! Kocham twoje opowiadania. Przeczytałam wszystkie i nadal mi mało. Dziękuję :**

    OdpowiedzUsuń
  9. Super, świetne, a dla odmiany kurewsko zabawne! :D Chyba JUŻ moje ulubione :D

    OdpowiedzUsuń
  10. A co z "Wygraną II"?
    nie porzucaj Alicji ;-(

    OdpowiedzUsuń
  11. chyba najsmieszniejsze opowiadanie. Czesc o wibratorze po prostu poplakalam sie ze smiechu
    Nefdrae

    OdpowiedzUsuń
  12. Moim zdaniem jedno z najlepszych opowiadań jakie stworzyłaś ! :D Genialne !

    OdpowiedzUsuń
  13. Wczoraj napisałam, że mam nadzieję, że Marysia trochę podokucza swojemu aniołkowi - nie zawiodłam się i uśmiałam do łez :)

    OdpowiedzUsuń
  14. miniBabeczka ;)25 lutego 2014 20:26

    KOCHAM TO!!!

    OdpowiedzUsuń
  15. – Nie chcę! – jęknęłam powtórnie. – Całą wieczność manna? Brak seksu? Chór anielskie? Za co?

    Chóry anielskie lub Chór anielski* ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. XD w takim razie każdy Twój czytelnik zechce do piekła!

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.