Przepraszam, że kazałam wam tak długo czekać. Ale wczoraj byłam u mojej malutkiej siostrzenicy, uroczyście zmieniłam pierwszą kupkową pieluszkę ;-) i śmiertelnie się zakochałam...
I od wczoraj obgryzam palce, bo Malutkiej rośnie stan zapalny, czyli zakażenie po porodzie i obie z mamą mamy potężną nerwicę. W takim stanie nawet nie otwierałam komputera, tylko wzięłam tabsa na uspokojenie i poszłam spać. Dziś się okaże co jest, bo przyjdą wyniki z posiewu.
Daję co mam i od razu zaznaczam, że następna część będzie kiedy napiszę. Sam nie wiem kiedy, bo w głowie mam kompletną pustkę.
Moja córcia zauroczona kuzyneczką, wpatrywała się w nią niczym w obrazek i cieszyła jak szalona. Chyba dorobimy jej braciszka albo siostrzyczkę? Ciężko zniosę powrót do pieluch, ale co tam... Jakoś to będzie - moje oficjalne motto na życie :-)))
W tekście mogą być błędy i przeoczenia, nie mam siły go sprawdzać i poprawiać, moja prośba - zróbcie to tym razem dla mnie
link do części IV - klik
– Już jesteśmy. Jednak
mamy stolik tylko na dwie osoby.
– Nie szkodzi –
Mateusz zgrabnie wysiadł z auta i wzruszył ramionami. Potem ujął za ramię wciąż
milczącą i podejrzanie czerwoną Dominikę. – Usiądę sobie z boczku.
Dawid zgrzytnął zębami
i rzucił kluczykami w chłopaka obsługującego przyjeżdżających.
Był tak wściekły, że z
ledwością nad sobą panował. Po pierwsze z powodu niechcianego towarzystwa. Po
drugie, ją to najwyraźniej bawiło!
Ale nie zrezygnuje ze
swoich planów. O, nie! Wystarczy, że zadzwoni po Helenę. Żaden normalny facet
nie oprze się takiej kobiecie, więc towarzystwo nadopiekuńczego braciszka
będzie miał z głowy.
Dominika siedziała przy
stoliku, po prawej stronie mając Mateusza, po lewej Dawida. Czujnie mierzyli
się wzrokiem, choć ten pierwszy był najwyraźniej rozbawiony. Za to drugi trwał
w ponurej zadumie i tylko oczy mówiły jej jak bardzo jest rozgniewany. Nic
dziwnego – randka z przyzwoitką!
– To co stawiasz?
– Mateusz beztrosko ujął menu, wyraźnie widząc, jak te słowa wywołują u
przeciwnika doskonale maskowaną furię. – Kolację i deser? I dobre wino do tego.
Widzę, że mają tu świetne roczniki.
Kurrrwwwaaa!!! – zaklął
w duchu Dawid. Nie wytrzyma, wywali tego bezczelnego gnojka na zbity pysk.
Łypnął okiem w stronę milczącej Dominiki. Odpowiedziała mu śmiałym, pełnym
rozbawienia spojrzeniem. Jakby chciała powiedzieć „masz, czego chciałeś!”. Z
ogromnym trudem opanował cisnące się mu na usta słowa.
– Zacznijmy od
wina – wydusił w końcu. – Dołączy do nas jeszcze moja stara znajoma.
– To świetnie! Dwa
plus dwa to dobra kombinacja. Tylko nie myśl przystojniaku, że jak
skombinowałeś mi na wieczór super laskę, to przestanę pilnować mojej siostry! –
Mateusz rzucił mu kpiące spojrzenie.
– Dlaczego ja cię
do cholery znoszę? – wysyczał Dawid.
– Bo chcesz ją
przelecieć. Żadne takie, u nas w rodzinie panuje zasada seksu po ślubie. I nie
wiem, czy siostrzyczka wspomniała, ale musisz być obrzezany…
W tym momencie Dominika
dziwnie parsknęła i zerwała się od stołu.
– Zaraz wracam –
rzuciła w pośpiechu, kierując się ku damskiej toalecie.
Kiedy była już w
środku, oparła się o ścianę i zaczęła śmiać. Przed oczyma wciąż miała widok
gniewnej i jednocześnie osłupiałej twarzy Dawida. Jedno było pewne – pan prezes
nigdy nie zapomni tej randki! Musi powstrzymać tego wampira Mateusza przed
wymyślaniem kolejnych głupot.
Dawid może nie znieść
dalszych kpin. Poczucie humoru to najwyraźniej nie była jego najmocniejsza
strona. Miał z pewnością wiele zalet, ale akurat nie tę.
Dobrze, pora wrócić i
zakończyć zabawę. Oczywiście nie oznacza to, że wszystko mu powiedzą, ale musi
w subtelny sposób dać do zrozumienia, że nie jest zainteresowana. Co nie
całkiem oznaczało prawdę. Dawid naprawdę był fascynującym mężczyzną, ale był
również zbyt apodyktyczny i zarozumiały. To właśnie oraz jego narcystyczne
cechy, tak bardzo się jej nie podobały.
– Coś straciłam? –
Z wdziękiem zajęła miejsce przy stole.
– Dziesięć minut
drętwej ciszy – odparł wesoło Mateusz. Dawid siedział nieruchomo, nie
spuszczając z niej beznamiętnego wzorku.
W końcu jednak oparł
łokcie na stole i cicho spytał:
– Nie wystarczyło
powiedzieć nie? Musiałaś zaplanować tę komedię?
– Mówiłam nie. Ale
ty nie chciałeś słuchać.
– Dobrze, mój
błąd. Kim on jest naprawdę? – wskazał gestem na zaskoczonego Mateusza.
– Dlaczego
sądzisz, że nie jest moim bratem?
– Spuściłem
odrobinę ciśnienia, przestałem się wściekać, a zacząłem analizować. Nie
patrzycie na siebie jak rodzeństwo.
Tym razem nie mogła nie
posłać mu spojrzenia pełnego podziwu.
– Kolegą – odparła
niechętnie. – Chciałam mieć pewność, że nie zrobisz mi krzywdy.
– Krzywdy? – tym
razem brwi Dawida powędrowały ku górze. – Dlaczego miałbym ci zrobić krzywdę?
– Efekt krążących
plotek – stwierdził kpiąco Mateusz i dopił wino. Skoro zostali zdemaskowani, to
nie mają tu nic więcej do roboty. – Zbieraj się Nika, idziemy.
Posłusznie zaczęła się
podnosić. Ale Dawid błyskawicznie złapał ją za nadgarstek i przytrzymał. Zmieszała
się pod wpływem jego przenikliwego spojrzenia.
– Ja nie odpuszczę
– powiedział cicho. – I nie dlatego, że jestem aroganckim draniem,
nieakceptującym myśli, że może przegrać. Po prostu za bardzo mi się podobasz.
– O, tak! Jaśnie
pan prezes potrafi czarować – mruknął z przekąsem Mateusz, przyciągając Nikę ku
sobie. – Udanego wieczoru życzymy.
Poszła z nim bez
sprzeciwu. Jednak gdy tylko znaleźli się na zewnątrz, wyrwała się z uścisku i
stanęła naprzeciwko, wyraźnie rozgniewana.
– Wybacz moje
subiektywne wrażenie, ale dlaczego czułam się niczym marionetka podczas tego
całego spotkania?
Odrobinę się zmieszał.
Ale potem roześmiał.
– Dobrze.
Znajdziemy jakąś przytulną kafejkę i porozmawiamy. W zasadzie nie mieliśmy
jeszcze okazji na taką beztroską pogawędkę.
– To randka?
– Randka.
– Wiesz co? Też
jesteś aroganckim, zbyt pewnym siebie draniem!
– Dominisiu, nie
gniewaj się! – pochylił się lekko i wyszeptał jej to do ucha.
– Muszę się
gniewać! Po co w ogóle wkręciłeś mnie w ten cały cyrk?
– Nie sprawiła ci
satysfakcji ta jego mina?
– Nie. I wracam do
domu.
Dopiero teraz Mateusz
poczuł się zaniepokojony. Dziewczyna naprawdę wyglądała na rozgniewaną. W
zasadzie to wszystko nie tak miało się skończyć. Ale jak widać Dawid był
bystrym obserwatorem i doskonale umiał wyciągać wnioski z tego co widział.
– Złapię taksówkę
i porozmawiamy po drodze.
Wzruszyła obojętnie
ramionami. Cały dowcip polegał na tym, że była jednocześnie zła i rozweselona.
Poza tym, kiedy przypomniała sobie pełen uporu i zawziętości wzrok Dawida, wtedy
gdy mówił, że mu się podoba, czuła dziwne podniecenie.
– Chodź! – Mateusz
pociągnął ją za sobą i po chwili siedzieli we wnętrzu kremowego auta. Podał
adres kierowcy, a później, trochę nieśmiało, objął dziewczynę ramieniem.
Przez całą drogę
milczeli. Chłopak delikatnie pieścił kciukiem jej nagą skórę, od czasu do czasu
zerkając w dół. Nika siedziała zamyślona, z głową opartą o jego pierś.
Chyba już jej przeszło?
Ciekawe o czym myślała? Chyba nie o nim? Poczuł wyraźnie, jak ogarnia go dobrze
znane uczucie zazdrości. Miała rację. Trzeba było pójść na spacer, pojechać do jakiejś
romantycznej knajpki. Zachciało mu się głupich kawałów, które na dodatek mógł
przypłacić zwolnieniem z pracy.
Kiedy wysiedli przed
jej domem, a taksówka powoli odjechała, Nika po raz pierwszy spojrzała mu w
oczy.
– Dobranoc –
powiedziała tylko.
– Ej, zaczekaj!
Dobrze, wiem, to było idiotyczne. Ja też jestem idiotą.
– Nie jesteś –
odparła znużonym głosem. – Ale owszem, było idiotyczne. Czuję się po tym
wszystkim dziwnie. Najchętniej spakowałbym walizkę i uciekła gdzieś daleko,
daleko. Od ciebie, od niego, od wszystkiego.
– No co ty! –
badawczo patrzył w jej oczy. – Nie uciekaj – wyszeptał, coraz bardziej się pochylając.
– Nawet nie wiesz, jakbym tęsknił…
Tym razem udało mu się
wywołać rumieniec na twarzy dziewczyny. Niezbyt widoczny w świetle ulicznych
latarni, ale i tak zauważył, jak oblał jej policzki i szyję.
– Co z ciebie za
facet? – wybuchła nagle. – Powinieneś mnie… Zresztą nieważne. Na pewno nie
podtykać pod nos rywalowi!
Najpierw się roześmiał.
A potem nieoczekiwanie pochylił się i pocałował. Nie tak jak Dawid, łapczywie i
z żarem. Najpierw delikatnie, subtelnie, a jego usta jakby nieśmiało badały wargi
Niki. Objął przy tym jej biodra, przyciskając do siebie ciało dziewczyny. Potem
poczuła czubek jego języka wślizgujący się do środka i prowokujący do
odpowiedzi.
Nie musiał na nią długo
czekać. Wtuliła się w niego i z zapałem oddała pocałunek. Podniecenie, będące
do teraz zaledwie bladym cieniem, skumulowało się w dole brzucha i z każdą
sekundą rozprzestrzeniało się coraz bardziej.
Nagle uświadomiła sobie,
że stoją na ulicy, w jasnym blasku latarni, a na dodatek pod oknami sąsiada. Z
jękiem wyrwała się z ramion Mateusza.
– Co się stało? –
spytał zdezorientowany.
– Ależ miejsce
sobie wybraliśmy! – odparła tylko, drżącą dłonią szukając w torebce kluczy.
Roześmiał się i pomógł
jej otworzyć furtkę. Potem jeszcze na chwilę ją zatrzymał i cicho szepnął:
– Za dwa dni
weekend. Wtedy zabiorę cię w bardziej odpowiednie miejsce.
Odpowiedziała mu
uśmiechem i blaskiem w oczach. Wyraźnie widział, że spodobała jej się ta myśli.
A jednak…
– W czyim
towarzystwie tym razem? – spytała nieco kpiąco. Zanim zdążył odpowiedzieć
szybkim krokiem skierowała się do domu.
Mateusz jeszcze przez
moment stał nieruchomo, a później wesoło pogwizdując podszedł do swojego auta, stojącego
kawałek dalej. W głowie wirowało mu tysiące myśli, setki pomysłów na to, jak
zaplanować sobotni wyjazd.
Nie zauważył, że
kilkanaście metrów dalej stoi ciemne, sportowe auto. A tym bardziej czujnie obserwujących
go oczu.
Dawid zacisnął dłonie
na kierownicy, tak bardzo, aż poczuł niemal fizyczny ból.
Zajebista końcówka :D Czekam na następną część, wolałabym jednak mniej Mateusza więcej Dawida!
OdpowiedzUsuńGratuluję siostrzenicy :)
Zgadzam się z komentarzem powyżej, świetna końcówka ;) czeekam na następną część oraz na "pechową dziewczynę" :)
OdpowiedzUsuńOpowiadanie jak zwykle super choć czuje niedosyt :-)
OdpowiedzUsuńGratululuje Siostrzenicy - trzymam kciuki za dobre wyniki
Pozdrawiam AD
O tak, o wiele mniej Mateusz a więcej Dawida. ;)
OdpowiedzUsuńMeeega !
OdpowiedzUsuńNie śpiesz się Kochana.;* Mała jest ważniejsza. My poczekamy ;) !
Podpisuję się pod powyższymi komentarzami- świetna końcówka.
OdpowiedzUsuńI jak najbardziej bym chciała więcej Dawida- podoba mi się ;-)
Mam nadzieję że z Malutką wszystko dobrze.
Zajmij się rodziną, my poczekamy ;-)
a ja wole Mateusza ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Dawida:) Mateusz jest za słodki jak dla mnie... To chyba będzie moje nowe ulubione opowiadanie:)
OdpowiedzUsuńPrzypomniał mi się bardzo fajny prezent dla dzidziusia: http://img.zszywka.pl/0/0103/w_3505/DIY-Zrob-to-sam.jpg Myślę, że od Ciebie babeczko będzie idealny ;) Pozdrawiam serdecznie :*
OdpowiedzUsuńFantastyczne :D
UsuńPiszesz tak, że człowiek chce wciąż więcej i więcej; że jest wiecznie nienasycony ;)
OdpowiedzUsuńBuziaki dla Małej, oby wyniki były dobre.
Pozdrawiam,
Aneczka^^
Dlaczego Dawid jako prezes i pracodawca jest takim palantem oraz chamem, wogole nie pasuje mi to do jego wizerunku człowieka sukcesu. Za mało zbliżeń miedzy Nika a Dawidem, czemu ona tak upracie hmmm 'klei' sie do Mateusia, skoro fascynuje ja D? Poczatek byl swietny ale w miare wsprowadzenia postaci M. jest coraz gorzej. Zupelnie nie przemawia do mnie ta randka we troje - zagrywka na poziomie nastolatków i to wczesnych:)
OdpowiedzUsuńOgolnie za duzo watków, niedosżła narzeczona, brat Dawida, niespojne to wszystko, ale opowiadanie ma jeszcze u mnie szanse:)
A.
Mogę tylko napisać, że to miała być zagrywka na poziomie nastolatków :-) Głupia i bezsensowna. Ludzie czasem robią głupie rzeczy i to takie, na których wspomnienie mają ochotę wyć do księżyca ;-)
UsuńKońcówka świetna zresztą jak i cały fragment. Pozdrowienia dla malutkiej i dla siostry trzymam kciuki za dobre wyniki. Zajmij sie siostrą a my poczekamy na ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuńNefdrae
Dzięki, dzięki :-)))
OdpowiedzUsuńCRP spadło, ja się uspokoiłam i pewnie zabiorę do pisania :-) Nie wiem czy nie zmienię części powyżej, bo taka jakaś niemrawa mi wyszła...
Byle tylko nie zakończenie... Bo jest świetne! :D I jak zwykle... Chcę jeszcze :)
UsuńKiedy dalsza część?
OdpowiedzUsuńMyślę, że całkiem niedługo, jeszcze w tym tygodniu. Ale dajcie mi nabrać wiatru w żagle, bo inaczej napisze gniota o wątpliwej jakości ;-)
OdpowiedzUsuń