Pierwsze zakończenie było tak lukrowane, że mnie zemdliło. Dominik padał na kolana przed Anią, postaci Eryka nie było w ogóle. Wykasowałam to badziewie i napisałam nowe. Przy czym poszłam w drugą stronę, zadając sobie pytanie "Ile jesteś w stanie poświęcić dla zemsty?".
link do części VI - klik
link do części VI - klik
Pomyłka (VII)
Leżała otulona ciepłym
kocem, zastanawiając się, co tak naprawdę się stało? Jak znalazła się na
prostej drodze, stromo biegnącej w dół? A ona nie tylko nie hamowała staczając
się, ale wręcz robiła wszystko, by przyspieszyć.
Przełknęła łzy. Łzy
upokorzenia, poniżenia, żalu. Skuliła się jeszcze bardziej.
Czuła się… Po prostu nie
potrafiła opisać tego bólu, który przenikał ją na wylot, szarpał
wnętrzności, zatruwał każdy oddech.
Spod poduszki wygrzebała
fiolkę
z tabletkami. Wolała nie pamiętać, do czego miały służyć.
Tak. Niepamięć była
najlepsza.
Tylko, że tak trudno
zapomnieć!
Wysypała całą jej
zawartość
na stół. Potem długo, w skupieniu układała jedną tabletkę obok
drugiej. Policzyła i z powrotem wrzuciła do pudełka. Skupiła wzrok na pęku
kluczy, leżących tuż obok.
Potem pomyślała, dlaczego
znów chce ukarać samą siebie? Odebrać to, co miała najcenniejsze – życie?
Nie, to nie fair!
Z narastającą furią wpadła
do łazienki i jednym, stanowczym ruchem wysypała wszystko do sedesu. Potem
spłukała, mściwie wpatrując się w znikające w kipieli wodnej
tabletki. Przypomniała sobie moment, gdy potraktowana wyjątkowo brutalnie przez
Eryka, wymiotowała na podłogę.
Zacisnęła zęby z taką siłą,
aż rozbolała
ją cała
szczęka.
Wstała.
Kwadrans później
przyniosła z kuchni flaszkę wina i starannie zakluczyła drzwi pokoju.
Usiadła przy biurku i
położyła przed sobą czystą kartkę papieru. Po namyśle dołożyła drugą.
Na pierwszej napisała
Eryk, na kolejnej Dominik. Tuż obok położyła te nieszczęsne klucze. Zapomniała
je wtedy zostawić.
Dobrze, bardzo dobrze.
Przydadzą się teraz.
A później, popijając wino,
punkt po punkcie, pisała swój plan zemsty.
***
Dominik ostatnio nie czuł
się najlepiej.
Nie dość, że zaczęło szwankować mu zdrowie, to na uczelni wszystko
szło pod górkę, i to bardzo stromą. Nie umiał się skupić, w związku z czym oblewał
egzamin za egzaminem, pomimo życzliwego nastawienia uczących. Do tego ten
nieustanny ból głowy, umiejscowiony gdzieś za oczami, pulsujący tak bardzo, że
zdawał się
rozsadzać czaszkę.
Czasem, gdy tabletki przeciwbólowe
przestawały działać, leżał nocami, wpatrując się w sufit i rozmyślał.
Niejednokrotnie zastanawiał
się, co słychać u pewnej dziewczyny, którą poznał w zadziwiających
okolicznościach. Ojciec nigdy nie wspomniał, że się z nią spotkał.
Zresztą… Dominik skrzywił
usta. Te jednorazowe numerki trudno było określić mianem randki. Nie chciał, by i
Anna tego doświadczyła, ale cóż mógł zrobić?
W końcu, gdy już prawie
zdecydował się
odwiedzić lekarza, ból ustał.
Zdumiony chłopak siedział
przy porannej kawie, obracając przygotowane na dziś tabletki.
- Cześć synu
– usłyszał wesoły głos Eryka.
- Cześć.
- Jak tam głowa?
- Byłem umówiony na
pojutrze, ale teraz sam nie wiem? Dziś czuję się jak nowo narodzony.
- To dobrze, jednak idź na
wizytę. Aha. Nie będzie mnie dziś w nocy.
- Tato – chłopak
przez chwilę
się
wahał przed zadaniem tego pytania. – Pamiętasz tę dziewczynę, która do
mnie przyszła. Tę o imieniu Anna. Co z nią?
- Mieliśmy odjazdową nockę –
Ojciec nie zamierzał przed nim niczego ukrywać. Przeciwnie – wydawał się być
zadowolony na samo wspomnienie tamtego spotkania.
- Nie zrobiłeś jej
krzywdy?
Eryk wzruszył ramionami,
dopijając swój codzienny koktajl.
- Myślałem, że będzie
inna. Ale to taka sama mała, śliczna kurewka jak pozostałe. Żebyś widział jak
ochoczo wypinała ten krągły tyłeczek, abym ją zerżnął na ostro.
- Przestań!
- Dlaczego?
- Po prostu nie mam ochoty
tego słuchać.
- Pytałeś, odpowiadam.
- Wiem - Dominik zasępił
się i odłożył lekarstwo. - Ale po raz pierwszy w życiu tak bardzo czegoś żałuję.
- Czego? - Ojciec spojrzał
na niego zdumiony, wciąż nie mogąc zrozumieć reakcji syna.
- Tego, że pozwoliłem to
zrobić.
- Przesadzasz.
Może i tak. Ale zazwyczaj
nie znał "kandydatek" na upojne nocki w domku letniskowym. Teraz było
inaczej. Może stąd wyrzuty sumienia? Poczucie wstydu i żalu, że nie
zaprotestował zbyt energicznie, sprzeciwiając się tej znajomości? A jego
ojciec, cwana bestia, szybko wykorzystał sytuację.
Nieważne. Było już po
wszystkim...
Dominik ubrał się i z
zaciętą miną skierował w stronę domu Anny.
Choć męczyło go
przeczucie, że już za późno na cokolwiek, to i tak postanowił porozmawiać.
***
Anna spoglądała bez słowa,
na stojącego w progu chłopaka.
- Mogę wejść?
Czy mógł? Było jej to
najzupełniej obojętne. To dziwne, ale na jego widok nie poczuła niczego,
absolutnie niczego. Żadnych piknięć serca, drżenia kolan, wilgoci pomiędzy
udami.
Zabawne.
- Proszę - pozostawiła
otwarte drzwi i skierowała ku kuchni.
Czuła, że nie zraziło go
chłodne przyjęcie. Szedł tuż za nią.
- Kawy, herbaty, wody? -
odwróciła się i spojrzała pytająco.
- Wody jeśli mogę prosić.
Ostatnio nie czuję się najlepiej.
Coś, jakby cień
satysfakcji przemknął po twarzy Anny. Złośliwej radości. Przemknął i zniknął,
pozostawiając obojętność.
- Proszę.
Postawiła przed nim
szklankę napełnioną, aż po samą górę i usiadła przy stole naprzeciwko miejsca
zajętego przez chłopaka.
To on pierwszy przerwał
kłopotliwą ciszę.
- Zmieniłaś się.
- Powiedzmy, że wiele się
nauczyłam.
- Na przykład czego?
- Na przykład tego,
że o mężczyźnie uprawiającym seks na pierwszej randce mówi się, iż ma
powodzenie. A kobietę traktuje się jak puszczalską kurwę, podsumowując wszystko
ironicznym "sama chciała".
Rozgniewał się.
- Nieprawda! Ja chciałem
się z tobą ponownie umówić! Zaprosić na kolację! To ty mnie potraktowałaś
jednorazowo i kazałaś się wynosić!
Anna zacisnęła usta. W tym
co mówił, było wiele racji. Nie zamierzała jednak ustąpić.
- Przyznaj, było to ci na
rękę? Prawda? Mogłeś od razu się poddać i przystąpić do nowych podbojów?
- Jesteś niesprawiedliwa!
- wybuchnął, wytrącony z równowagi. W dodatku znów pojawił się ten cholerny,
uporczywy ból.
To nie był już ten sam
roześmiany, beztroski chłopak, którego spotkała kilka miesięcy temu na imprezie
u Joanny. Przypominał cień samego siebie.
Ona również nie wyglądała
najlepiej. Zeszczuplała; policzki miała zapadnięte, podkrążone oczy, bladą, półprzejrzystą
cerę. Najgorszy był jednak błysk nienawiści w zielonych źrenicach. Tak bardzo
do niej nie pasował...
- Mocno cię skrzywdził? -
spytał cicho, kładąc swoją dłoń na jej ręce. Drgnęła gwałtownie, zaskoczona tym
gestem.
- Wystarczająco - odparła
krótko.
- Aniu, dlaczego mnie nie
posłuchałaś?
- Popełniałam błędy od
samego początku.
- A teraz?
Spojrzała na niego
dziwnie. Wyszarpnęła dłoń i skrzyżowała ramiona.
- Teraz możesz już
iść. Nie chcę twej spóźnionej litości czy wymuszonych wyrzutów sumienia. Nie są
mi potrzebne.
- A co jest?
Nie odpowiedziała.
Obserwowała go z uwagą jak wstaje, uśmiecha się i odwraca w kierunku drzwi.
Właśnie takim chciała go
zapamiętać.
Potem wstała, wzięła
plecak z komody i wciągnęła buty. Uśmiechnęła się ponuro, bo doskonale zdawała
sobie sprawę, skąd u Dominika ten ostry ból głowy. A to był tylko początek.
Później dojdzie kilka innych objawów. I będą się nasilały dopóty, dopóki nie
skończy mu się duża tubka pasty do zębów.
Wzruszyła ramionami i
wybiegła z mieszkania. Niech trochę pocierpi, chociażby fizycznie. To i tak
znacznie lepsze od tego, co czuła ona sama.
Teraz miała ważniejszą
sprawę do załatwienia.
Potwór ruszył na łowy.
Jak co miesiąc, w ostatni
piątek. Systematyczność Eryka w jego ekscesach erotycznych ułatwiła pracę. To
było takie banalne, takie proste, iż czasami miała ochotę wybuchnąć śmiechem.
Wyśledzenie drogi do
leśnej chatki nie sprawiło jej najmniejszych problemów. Był zbyt pewny siebie,
zbyt zadufany, by przypuszczać, że któraś z jego kochanek mogłaby zdecydować
się na odwet. A już z pewnością nie spodziewał się tego po skromnej, delikatnej
Annie.
Dotarła na miejsce parę
godzin przed nim. Przygotowała wszystko i opatulona kocem, usadowiła się na
maleńkim stryszku. Chrupiąc zabrane ze sobą orzeszki, jeszcze raz powtórzyła
krok za krokiem cały plan. Uśmiechnęła się sama do siebie na myśl o
przyszłości.
Gniew. To gniew i zimna wściekłość
popychały ją do działania.
Pragnienie odwetu za
wszelką cenę.
O, tak! Eryk zapłaci za
wszystko co zrobił. Nie tylko jej, ale każdej z tych dziewcząt.
Dwie godziny później na
dole rozległ się chrobot klucza. Do środka wszedł Eryk, a przez ramię miał
przerzucone smukłe ciało.
Przyglądała się jak
mężczyzna kładzie nieprzytomną dziewczynę na łóżku. Jak siada w fotelu z
drinkiem w dłoni. Razem z nim cierpliwie czekała, aż ofiara się ocknie.
Poczuła żal, gdy zobaczyła
zagubioną twarz tamtej. Doskonale wiedziała, że tym razem Eryk przesadził.
Zawsze wybierał młodsze, jednak tym razem to była nastolatka.
Anna zagryzła wargi. Nie
mogła i nie chciała się wtrącać. Miała plan do zrealizowania. Nie czas na
sentymenty, może smarkata nauczy się czegoś, co potem przyda się jej w życiu?
Tak jak ona sama...
Bezgłośnie zaklęła.
Z dołu dobiegły do jej
uszu pierwsze pojękiwania i urywane okrzyki. Potem rozległo się miarowe
plaskanie dwóch nagich ciał.
Ostrożnie zerknęła zza
krawędzi barierki.
Spocony Eryk z obłędem w
oczach wbijał się pomiędzy sterczące pośladki, klęczączej przed nim dziewczyny.
Anna przechyliła głowę w
zadumie. Taki sam scenariusz, te same metody. Żadnego polotu, zero fantazji.
Eryk wbrew wszelkim pozorom był nudny...
To stwierdzenie szalenie ją
ubawiło.
Jeszcze raz zerknęła w
dół.
Choć to było chore, czuła
jak rośnie jej podniecenie. Jak wilgotnieje wnętrze i twardnieją sutki. Usiadła
tak, by widzieć pieprzącą się parę, a potem wsunęła prawą dłoń w spodnie. Lekko
zaczęła masować nabrzmiałą łechtaczkę, drugą rękę wkładając pod bluzkę i
zaciskając na piersi.
Eryk uderzał z coraz
większą wściekłością. Palce zacisnął na smukłej szyi jęczącej dziewczyny. Parł
do przodu na nic nie zważając.
Patrząc na nich miała
wrażenie, że nie widzi dwojga ludzi, ale parzące się zwierzęta. Paradoksalnie
podniecało ją to tak bardzo, iż przyspieszyła, dopasowując się do rytmu tych z
dołu. Zacisnęła usta, by nie zdradzić się nawet najcichszym dźwiękiem.
To było trudne.
Wiła się i prężyła, czując
jak zbliża się ku końcowi. Pragnienie, by znaleźć się na miejscu tej
dziewczyny, było niemal bolesne. Wszytko inne, nawet poczucie wstydu, że to co
robi jest porąbane, zniknęło. Dyszała ciężko, czując jak tonie we własnych
sokach, obficie moczących jej bieliznę.
Gdy usłyszała przeciągły
krzyk szczytującego Eryka, również wybuchła. Napięła całe ciało, spazmatycznie
zacisnęła dłoń na piersi i zagryzła wargi, by nie usłyszeli jej skowytu.
Leżała wyczerpana pod
ścianą. Sił starczyło na tyle, by odsunąć się w głąb i nie zostać zauważoną.
Potem cichutko przemknęła
do swojej kryjówki i otuliła się kocem. Wciąż drżała po przeżytym orgazmie.
Poczuła straszne zmęczenie i pochyliła głowę.
Zostało kilka godzin.
Później finał.
Przeciągnęła się niczym
zadowolony z siebie kot. Plan wypalił w stu procentach. A Eryk zrobił jej dodatkową
przysługę, wybierając tym razem siedemnastolatkę.
Po prostu wybornie.
Opłaciło się wytrwale czekać,
planować, śledzić i obserwować.
Zemsta zawsze najlepiej
smakuje na zimno.
***
- To twoja sprawka?!
Twoja?
Najpierw spojrzała w oczy
rozjuszonego Dominika. Potem na tytuł gazety, którą rzucił na stół.
- Moja - przyznała
uczciwie. Nie było sensu tego ukrywać. Ciekawe jak się domyślił?
- Zobacz co z niego
zrobili? Zboczonego pedofila!
- Widziałeś film?
Chłopak usiadł i z jękiem
wczepił palce we włosy.
- Dobra, wiem, jest lekko
porąbany. Ale przyznaj, też byłaś chętna?
- Byłam - wzruszyła
ramionami. - A kiedy obserwowałam ich z góry, robiłam sobie dobrze. Kilka razy.
Powoli uniósł głowę. W
jego oczach pojawiło się obrzydzenie.
- Jesteś tak samo chora
jak mój ojciec.
Zaczęła się śmiać.
Zerknęła na siedzącego w bezruchu Dominika. Przez chwilę miała wrażenie, że
zerwie się z miejsca i ją uderzy.
Ale nie. Wstał, lecz wcale
nie zamierzał odejść.
- A ja? Jaką karę
obmyśliłaś dla mnie?
Uśmiechnęła się. Zniknęła
jego bladość, podkrążone oczy. Widać, skończyła mu się pasta do zębów. Ta,
którą odpowiednio spreparowała i podrzuciła.
- Idź już lepiej. I nigdy
więcej tu nie wracaj. A Erykowi powiedz, że jesteśmy kwita. On zabrał mój
honor, ja jego. Poniżył mnie, ja jego również. Wykorzystał, ja się
zrewanżowałam. Tylko tyle i aż tyle.
Uniósł dłoń i delikatnie
dotknął policzka dziewczyny. Nawet nie drgnęła, patrząc na niego z wyraźnie
widocznym chłodem.
- Zrobiłaś coś znacznie
gorszego. Nie Erykowi. Sobie. Zmieniłaś się Aniu i nawet nie wiesz jak bardzo.
Tam, w ogrodzie, spotkałem wspaniałą dziewczynę. Co się z nią stało?
Miał rację pytając, ale
odepchnęła od siebie tę myśl.
Stanęła przy oknie i objąwszy
się ramionami, patrzyła jak znika za rogiem ulicy.
Cały, bardzo długi film z
udziałem Eryka i nieznanej jej z imienia dziewczyny umieściła w internecie. I
anonimowo przesłała do kilku odpowiednich instytucji.
Rozpętała się prawdziwa
burza. Był osobą publiczną, na wysokim stanowisku państwowym, o politycznych
aspiracjach i planach na przyszłe wybory.
Z premedytacją to wszystko
zniszczyła.
Stała przy oknie, czując
jak po policzkach spływają niechciane łzy. Zemsta nie przyniosła oczekiwanej
ulgi, tylko rozczarowanie.
Myślała, że kiedy zrealizuje swój plan, po prostu poczuje satysfakcję i będzie mogła wrócić do życia, które znała.
Pomyliła się.
Teraz dopiero zaczynała rozumieć, jak bardzo.
Z szuflady biurka wyjęła kolejne opakowanie małych, białych tabletek. Usiadła i wysypawszy je na blat, zaczęła w skupieniu układać, jedna obok drugiej.
A potem zamyślona trwała w bezruchu, patrząc na krajobraz za oknem.
Wciąż miała nadzieję. I trzydzieści pięć sztuk tabletek nasennych...
koniec
Myślała, że kiedy zrealizuje swój plan, po prostu poczuje satysfakcję i będzie mogła wrócić do życia, które znała.
Pomyliła się.
Teraz dopiero zaczynała rozumieć, jak bardzo.
Z szuflady biurka wyjęła kolejne opakowanie małych, białych tabletek. Usiadła i wysypawszy je na blat, zaczęła w skupieniu układać, jedna obok drugiej.
A potem zamyślona trwała w bezruchu, patrząc na krajobraz za oknem.
Wciąż miała nadzieję. I trzydzieści pięć sztuk tabletek nasennych...
koniec
Bardzo smutne zakonczenie.
OdpowiedzUsuńBardzo dobre zakonczenie!
OdpowiedzUsuńZakończenie może i smutne ale za to bardzo dobre. Jest zupełnie inne od tych wszystkich "lukrowanych". Też jestem zdania, że nie zawsze musi się kończyć "żyli długo i szczęśliwie"
OdpowiedzUsuńZakończenie świetne :) dobrze, że Anna w końcu pokazała pazurki :D
OdpowiedzUsuńChoć opowiadanie " pomyłka" nie podobało mi się, to zakończenie jest miłym zaskoczeniem.
OdpowiedzUsuńTo się cieszę, bo trochę się bałam zakończenia bez "happy endu". Poza tym teraz mogę zdradzić, że na samym początku miałam ochotę na dużo, dużo krwi i przemocy, ale odpuściłam, bo główna bohaterka trafiłaby za kratki ;-)
OdpowiedzUsuńhaha :) A może jakaś kontynuacja pod postacią gorącego romansu z seksownym strażnikiem więziennym ?:D
Usuńa mnie sie nie podoba. kobieta musi byc silna i stawać do walki każdego dnia.
OdpowiedzUsuńuwazam, ze kazdy ma takie problemy jakie jest w stanie znieść. Bohaterki niby cwane, wygadane nie dające sobie dmuchać w kaszę a kończą w ten sposób, stlamszone, zdeptane. Zbyt wielką zrobiła sie tragedia, gdyby on ją tak bzykał co weekend, mogłaby miec obrzydzenie do siebie, jakies tam stany depresyjne ale nie w momencie kiedy spędzili tak tylko jedna noc i sama sie w to wpakowala a na koniec robiła sobie dobrze patrzac jak on w ten sam sposób obraca inna laske.
Nie wiem dlaczego tak piszesz, widocznie lubisz.
Ja nie lubię i jestem zawiedziona bo opowiadanie mi sie początkowo mocno podobało.
pozdrawiam.
Zgadzam się z przedmówca, opowiadanie dobrze się zapowiadało, a marnie skończyło:) Nie idź tą drogą:)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że "Nikomu ani słowa" nie będzie w ten deseń. Pozdrawiam.
Również się zgadzam.
OdpowiedzUsuńCzuję też, że "Nikomu ani słowa" skończy się w podobny sposób.
Autorka jakoś nie czuje naszego "dramatyzmu sytuacj" i pisze tak jakby od niechcenia i tak jakby byle było.
Przypominam sobie, że "Sen" miał być wyjątkiem w smutaśnościach a jak widać sen rozpoczął złą dla czytelniczek passę.
Jak to zwykle bywa, jednym się podoba, innym nie :)))
OdpowiedzUsuńPrzy "Nikomu..." też niestety tak będzie. Pozostaje mi działać wahadłowo - raz szczęśliwe, raz niejasne, raz dołujące zakończenie ;-)
Mam problem. Z jednej strony zakończenie fajne, pasujące do reszty. Jednak z drugiej strony miałam nadzieje na coś mocniejszego, np. że spotkanie z Erykiem otworzyło jej oczy, odnalazła własna seksualność i zmieniła się w kobietę "wampa" albo że dalej spokojnie sobie żyje w bibliotece ale co jakiś czas pozwala jakiemuś brutalowi zawładnąć jej ciałem.
OdpowiedzUsuńA jest jakas szansa na to że w środę będzie III i IV część wygranej?:) bo trzecią można na pokatnych przeczytać a ja juz umieram z ciekawości co będzie dalej :P pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTu jest inna numeracja niż na pokatnych :))) Musiałabym przeprogramować wszystkie posty....
UsuńWiesz, że masz chyba skłonności do smutnych opowiadań? Najpierw przeczytałam dziś zakończenie "Pomyłki", potem "Niekompletnych", a na koniec dorzucę pierwsze zakończenie "Dżina". Myślałam, że to po prostu kolejne części ( poza "Niekompletnymi"), a tu BUM! Koniec! Te zakończenia są cudowne! Mimo wszystko SMUTNE! Ja nie lubię smutnych opowiadań, szczególnie tych dla najlepszych opowiadań. Mam nadzieję, że napiszesz następnym razem coś wesołego, by swoimi opowiadaniami nie tylko nas rozgrzewac, ale również dawac radośc jaką niesie ze sobą romantyczna opowięśc z Happy Endem! ;) Miłego i twórczego pisania! Polecam piosenkę Birdy - Wings (delikatna, idealna do pisania, nie rozprasza) :)
OdpowiedzUsuńPoprawiam: Ja nie lubię smutnych ZAKOŃCZEŃ... . Przepraszam za błąd ;)
Usuńmówisz, że wszytskim nie dogodzisz a ja chciałabym zobaczyć wpisy w których czytelnicy mówią, że chcą smutnego i dołującego zakończenia...
OdpowiedzUsuńJa nie piszę, że lubią. A wyżej są i wpisy, w których jest, że się podobało ;-)
UsuńA tak serio, to czasami trzeba. To swoiste oczyszczenie, zwłaszcza, że na tapecie mam kolejny zabawny, lekki tekst z prawdziwie lukrowanym happy endem. Mowa o Życzeniu, gdzie główna bohaterka trafia podczas swojej podróży poślubnej na bezludną wyspę. A towarzyszy jej szalenie przystojny marynarz....
zakończenie takie ... niesycące. Przy wcześniejszych pełnych ekspresji opisach czekałam na bombę. Takie trzęsienie ziemi połączone z huraganem, tsunami i wybuchem. Pojechałaś poprzednio babeczko ostro po bandzie i oczekiwałam, że finał będzie z wielkim hukiem. A tu takie mizianie wyszło. Może pokusisz się o alternatywne zakończenie?
OdpowiedzUsuńzauważyłam taką jakaś dziwną rzecz... wszystkie opowiadania zapowiadają sie świetnie a kończą byle jak.
OdpowiedzUsuńKtoś tu napisał, że pełzają a później już galopują. True. Babeczko przykładaj się mocniej;) Czasem warto poczekać dłużej i dostać zamiast dobrego ciacha pyszny tort z wisienką;)
Osobiście nie zgadzam się ze słowem "wszystkie". Niektórych nie zgodzę się zmienić za skarby świata :)
UsuńCo do reszty - jak każdy mam słabsze i mocniejsze teksty. Lepsze i gorsze pomysły. Z zakończenia "Pomyłki" też nie jestem w stu procentach zadowolona, nie wiem czy jednak ten krwawy mord nie byłby lepszy?
Wiecie co? Jak na samym początku napiszę wstęp i zakończenie od razu, to całość o wiele lepiej mi wychodzi. Opisuję tylko krętą drogę od punktu do punktu. Może to dla mnie najlepsza metoda?
Nie zrozum mnie źle.
OdpowiedzUsuńJesteś ŚWIETNA w tym co robisz.
Źle to ujęłam. Chodziło mi o wszystkie, moje ulubione. Poza Wygraną.
Wiem, że czytelnicy mocno cisną ale czasami warto poczekać dłużej, żebyś miała czas na dopracowanie i dodawanie tylko tego z czego jesteś w pełni zadowolona.
P.S. Tu juz nawet nie chodzi o krwawy mord, tylko o to żeby Anka wygrała, a nie - nawet jeśli się zemściła - skończyła zdeptana. I przemiana Dominika, przyszla zbyt szybko i bez wyrazniejszego powodu. No i zemsty na nim z tą pastą jakoś nie rozumiem i sensu jej nie widze.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło;)
Do krwawego mordu zapomniałam dodać ";-)"
UsuńZ tym odleżeniem w szufladzie to święta prawda! Wyjątek to Dżin i Lustra, w których nie zmieniłabym absolutnie niczego, a pisane były wręcz na kolanie :)
Na co nasza bohaterka miała jeszcZe nadzieje
OdpowiedzUsuńJeszcze się taki nie urodził co by każdemu dogodzil
OdpowiedzUsuńCała opowieść przypomina mi " Osiemdziesiąt dni żółtych, niebieskich i czerwonych" . też było w niektórych momętach ostro;)
OdpowiedzUsuńTrafiłam ostatnio przypadkiem na Twojego bloga, czytam wszystkie opowiadania po kolei. Jesteś genialna!
OdpowiedzUsuńTo ja się bardzo cieszę i dodam od siebie, że mas zajebistego nicka ;-)
UsuńOstatnio przeczytałam to opowiadanie jeszcze raz i muszę stwierdzić, że to zakończenie idealnie pasuje do tej historii. Wcześnie nie przepadałam za niedokończonymi opowiadaniami, ( typu ,, i dopowiedz sobie czytelniku co było dalej sam") ale teraz zaczęło mi się podobać.
OdpowiedzUsuńPs. Wakacyjna opowieść zapowiada się gorąco. W odróżnieniu od bohaterki ,,Głupiej miłości" ta bardziej przypadła mi do gustu.
Pozdrawiam G.
I będą się nasilały dopóty, dopóki nie skończy mu się duża tubka pasty do zębów.- tak mnie ucieszyło to zdanie.
OdpowiedzUsuńZakończenie piekne. Ciesze sie, że Anka nie załamła sie i nie liczyła popękanego serca brazylijskimi serialami i kubełkami pełnymi lodów. #-))
Eryka bym zabiła a z Dominikiem zrobiłabym podobnie jak ty zrobiłaś z Erykiem i nie zabijałabym Anny, nie zasłużyła na samobójczą śmierć. Za to Eryk jak najbardziej. Anna stałaby się twardą kobietą triumfu, może nie szczęścia ale na pewno nie śmierci. Właściwie podobało mi się co zrobiłaś z facetami ale naprawde żal mi Anny.
OdpowiedzUsuńNikt