wtorek, 11 kwietnia 2017

Recydywista (II) - treść płatna


           Recydywista (II)
– Przepuścisz mnie?
– A co za to dostanę? – spytał ze śmiechem.
– Raczej czego nie dostaniesz – rozległ się za jego plecami głos pełen sarkazmu. Zza zielonej kurtyny wyłoniła się potężna sylwetka Tymoteusza. Twarz miał spokojną, ale spojrzenie pełne tłumionego gniewu.
– Matka cię szuka – zwrócił się do znieruchomiałej dziewczyny. Lidia skinęła głową i szybko zniknęła. Lecz gdy Szymon chciał pójść w jej ślady, silna dłoń zacisnęła się na jego ramieniu.
– Skrzywdź ją, a cię zabiję. – Drgnął, odwracając się i posyłając kose spojrzenie starszemu mężczyźnie.
– Dlaczego miałbym ją krzywdzić? – spytał krótko.
– Twój brat jest dla mnie jak rodzina. Ty nie. Tylko ze względu na niego, zgodziłem się, abyś mógł się tutaj dzisiaj zjawić.
– Nie wierzysz w moc resocjalizacji? – zakpił Szymon, macając się po kieszeniach i wyciągając papierosy. – Po cholerę miałbym mścić się za własne błędy i to jeszcze na twoich dzieciach? Odbiło ci czy co?
– Doskonale pamiętam, co mi powiedziałeś po rozprawie. Czyżbyś zmienił zdanie?
– Tak.
Tymoteusz nie odpowiedział, mrużąc oczy. Szczerze mówiąc, to już żałował, że uległ prośbie przyjaciela. Mariusz też lepiej by zrobił, pozbywając się ukochanego braciszka z domu. Ten mężczyzna był niebezpieczny, potrafił wpaść w niekontrolowany szał. Był zgorzkniały, cyniczny i żądny zemsty. Minęło piętnaście lat i zmienił się, ale na gorsze. Wtedy jego czyny były skutkiem głupoty, obecnie wyrachowania.
– Trzymaj się od mojej córki z daleka – zagroził po raz kolejny.
– Bo co? Co mi zrobisz? Zastrzelisz mnie? – Szymon wzruszył ramionami, po czym odwrócił się na pięcie i nie czekając na odpowiedź, skierował ku rzęsiście oświetlonemu domowi. Z niechęcią pomyślał, że ten Tymoteusz to jednak cwana bestia. Doskonale go rozszyfrował. Ale czy to ważne? Póki nie ma dowodów, nic nie zrobi. A dziewczyna… Aż mlasnął z zadowoleniem. Specjalnie pozostanie na głodzie, a gdy już zrealizuje swój plan, wtedy sobie poużywa. Całą noc, calutką noc będzie ją brał na wszelkie możliwe sposoby. Bez litości. Najbardziej pikantne sceny nagra i wyśle tatusiowi. A co będzie potem? To bez znaczenia. Może uda mu się uciec, może wściekły Tymoteusz faktycznie go zastrzeli. Plan Szymona dotyczył zemsty i kończył się na zemście. Niczego innego nie przewidywał.
***
Stał w cieniu rozłożystego drzewa, z uwagą obserwując siedzącą na trawie dziewczynę. Była pochłonięta nauką, bo widział jak raz po raz zerkała, to do książki, to na którąś z rozrzuconych dookoła niej kartek. Czasami coś notowała, innym razem czytała, marszcząc czoło i przygryzając końcówkę ołówka.
Oparł się o szorstki pień brzozy. Była zaledwie połowa czerwca, ale z nieba lał się prawdziwy żar. Szymon czuł, jak koszulka lepi mu się do pleców, jak czoło zrasza pot. Najchętniej wyskoczyłby z ciuchów, ale przecież nie w miejscu publicznym. Uśmiechnął się do swoich myśl, popijając wodę. Zauważył, że dziewczyna zrobiła to samo. Potem zaczęła się wachlować kartkami papieru. Przerwała studiowanie notatek i zapatrzyła przed siebie.

Jeśli chcesz przeczytać więcej,  kliknij tutaj!

1 komentarz:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.