Kto chce, niech zaczeka do poniedziałku, bo na ten dzień zaplanowana jest kolejna część. Skonsumuje wtedy hurtem i będzie bardziej syty ;-)
W ogóle w przyszłym tygodniu może być różnie, bo jak wiadomo idą święta i mogę mieć mniej czasu na pisanie. Na pewno będą dwa posty, jeden z bezpłatną, drugi z płatną treścią. A czy coś więcej? Nie mam pojęcia...
Do piekła i z powrotem (XVII)
Daria siedziała skulona
w fotelu stojącym tuż przy oknie. Niemrawym ruchem poprawiła spadający koc, po
czym znowu zamarła. Davyana nie było, bo dała mu wolne. Oczywiście skrzętnie to
wykorzystał, znikając zaraz po porannym incydencie. Bardzo długo zastanawiała
się, gdzie pobiegł. Może do tej czarownicy, o której kiedyś wspominał?
Zgrzytnęła zębami z bezsilnej złości. Nie tylko on był zazdrosny. A potem się
rozpłakała, bo to wszystko wydało jej się nagle takie beznadziejne, takie
bezsensowne. Umowa? Do diabła z umową. Jak tylko demon wróci, wyjaśni mu, że to
wszystko było tylko zabawą. Najwyżej ją zabije i przynajmniej pozbędzie się
tego okropnego bólu serca, żołądka i całkiem sporej liczby innych narządów.
Pociągnęła nosem. Ale tak poddać się bez walki? To całkiem nie w jej stylu.
Prychnęła z irytacją,
opierając podbródek na dłoni. Gapiła się na śnieg sypiący z nieba, na biel
rozświetlaną światłami latarni i powoli w jej głowie zaczynał się krystalizować
kolejny plan. Co prawda była pewna, że aby skłonić Davyana do seksu, nie
potrzebowała czegoś takiego jak romantyczna kolacja, ale właśnie o czymś takim
marzyła. Na demona nie mogła liczyć, więc musiała sama wyjść z inicjatywą. Zerknęła
na zegarek. Aby go zrealizować miała pełne trzy godziny, bo przypuszczała, że
Davyan maksymalnie wykorzysta cały czas wolny. Trzy godziny i mnóstwo rzeczy do
zrobienia.
– No to do dzieła!
– wymruczała sama do siebie. Najpierw włączyła światło i zanurkowała w szafie,
po chwili wyciągając stamtąd sukienkę, schowaną prawie na samym dnie.
Bynajmniej nie dlatego, że była taka brzydka. Rzuciła ją na łóżko, a potem
szybko dobrała odpowiednią bieliznę. Na samym końcu wyciągnęła z komody karton
z butami. Całość obrzuciła taksującym spojrzeniem, aby po chwili pokiwać z
uznaniem głową. Po czym zabrała się za resztę.
Prawie trzy godziny
później, zadowolona Daria przeglądała się w ogromnym lustrze wiszącym na
parterze tuż pod schodami. W salonie panował idealny porządek i bardzo nastrojowy
półmrok, rozświetlony jedynie płonącym na kominku ogniem i palącymi się na
zastawionym stole świecami. Jeszcze kilka stało na komodzie przy oknie. Dopełnieniem
tego była nastrojowa muzyka sącząca się z głośników i ogromna taca sushi,
stojąca w lodówce. Catering, bo sama nie dałaby rady przygotować czegoś w tak
krótkim czasie. Poza tym odpadał problem z warowaniem przy kuchence,
pilnowaniem, aby wszystko się nie przypaliło.
Chrobot klucza rozległ
się dokładnie w momencie, gdy zegar wybił dwudziestą pierwszą. Do środka
wślizgnął się Davyan, pokryty grubą warstwą śniegu, ze strasznie niezadowoloną
miną. Otrzepał się, zdjął buty, kurtkę rzucił na podłogę i pewnie od razu
umknąłby do góry, gdyby nie widok, który zastopował go u podnóża schodów.
Daria miała na sobie
czarną sukienkę z jakiegoś migoczącego materiału, o głębokim dekolcie, tak
krótką, że ledwo przykrywała pośladki. Do tego zgrabne szpilki na niebotycznych
obcasach. Włosy rozpuszczone, usta w kuszącym kolorze czerwonego wina. Stała
przed lustrem, dokonując drobnych poprawek i wydawało się, że ledwo zwróciła
uwagę na jego przyjście.
– Punktualny
jesteś – powiedziała z uznaniem. – Gdzie byłeś?
– Nie twoja sprawa
– odparł opryskliwie, gapiąc się na nią pazernie. Momentalnie zaschło mu w
gardle, a gdy w końcu utkwił wzrok w głębokim wycięciu sukienki, z trudem
przełknął ślinę. I nagle straszne podejrzenie przeszyło jego umysł. Jeśli
umówiła się z tym wampirem, to przysięga, wypruje mu flaki i to bez
najmniejszego wahania!
– Idziesz gdzieś?
– spytał, z trudem opanowując złość.
– Nie żartuj, w
taki mróz? Przygotowałam kolację – wskazała dłonią w kierunku salonu. – Wykąp
się i przebierz, czyste ciuchy zostawiłam na łóżku.
– A może nie mam
ochoty?
– Po pierwsze,
obowiązuje nas umowa i robisz, co każę. Po drugie – podeszła bliżej i położyła
rękę na jego piersi, patrząc mu prowokująco w oczy. – Po drugie, naprawdę nie
chcesz?
Pewnie, że chciał,
chociaż po cholerę te rytuały? Wystarczyłoby kilka sekund, aby byłby gotowy, a
następnie kilka minut, aby ją przeleciał. Niestety, znowu wszystko skomplikowała.
Kolacja? Trudno, przeżyje. Miał tylko nadzieję, że go nie zwodzi, bo tym razem
weźmie siłą, to co mu się należało. Bez słowa ruszył na górę. Przed oczyma
wciąż miał ten widok – krągłe, jędrne kobiece piersi, z takim cudownym rowkiem
pośrodku. Kąpiel i ubranie się zajęło mu niecałe dziesięć minut. Na koniec
poprawił sterczącego już kutasa, a potem w pośpiechu zbiegł na dół.
Daria siedziała przy
stole, popijając wino.
– Czekałam na
ciebie – powiedziała z uśmiechem. – Siadaj.
Usiadł, chociaż wcale
nie był głodny. Kiedy wstała, zagapił się zachłannie na jej nogi, na kształtne
łydki i uda, na koronkowy paseczek pończoch i na pośladki opięte czarnym
materiałem sukienki. A kiedy lekko pochylała się nad stołem, to na dekolt i
usta. Nabrzmiały członek rozsadzał mu spodnie, napierając na mało elastyczny
materiał. Ale Davyan nie zwrócił na to uwagi. Nie zwrócił także uwagi na to, co
przygotowała. Dopiero kiedy odruchowo poszukał widelca, zorientował się, co ma
na talerzu.
– To ta kolacja? –
spytał podejrzliwie.
– Kuchnia japońska.
Lekkostrawna i pyszna. – Ponownie usiadła, bo wszystko co powinno, znalazło się
już na stole.
– To jest ryż!
– To jest sushi. A
to pałeczki. W ten sposób bierzesz jeden kawałek i maczasz go w tym sosie.
Potem zjadasz – zademonstrowała całą operację nieufnie przyglądającemu się jej
demonowi. – Spróbuj.
Oczywiście jako
pierwszy pojawił się problem z pałeczkami. W końcu Daria ze śmiechem kazała mu
posłużyć się palcami.
– I jak?
– Niezłe –
mruknął, zastanawiając się jednocześnie, czy jądra mu nie eksplodują. Przez te
kilka godzin błąkał się po mrozie, rozmyślając o sytuacji, w jakiej się
znalazł. Nieodmiennie dochodził do wniosku, że jego pragnienia coraz bardziej
zaczynają się rozmijać z celem, który miał osiągnąć. Wkurzało go to nieziemsko,
ale co mógł poradzić? I nagle zamarł, z kawałkiem sushi uniesionym w górę, bo
poczuł dotyk zgrabnej, kobiecej stópki na swoim penisie. Najpierw delikatne
muskała wypukłość pomiędzy jego udami, potem bardziej zdecydowanie zaczęła
zakreślać coraz większe kółka. Aż w końcu przerwała, wycofując się.
– Ależ jesteś
podniecony – wymruczała Daria, przygryzając dolną wargę i sięgając po kieliszek
z winem. – Jak skończysz mam coś jeszcze na deser.
Patrzyła na niego
zupełnie inaczej niż zazwyczaj. Bez rozbawienia, kpiny czy irytacji. Chyba po
raz pierwszy przyszło mu do głowy, że jest śliczna. Seksowna. I to z całą
pewnością nie tylko zasługa krwi demona, która płynęła w jej żyłach.
– Skończyłem –
oświadczył szybko. – Gdzie ten deser?
Roześmiała się
perliście. Potem wstała, pociągając go ze sobą w pobliże kominka. Tam zarzuciła
mu ramiona na szyje, a on odruchowo objął ją w pasie, lekko się pochylając.
– Najpierw
zatańczymy – powiedziała cicho, patrząc na niego spod opuszczonych powiek. Nie
musiała się starać na zmysłowość, przy nim czuła się niezwykle kobieco,
seksownie. Ubrany w czarną koszulę i czarne spodnie, z tą niepokorną czupryną i
błyskiem dzikiego głodu w oczach, był kwintesencją erotyzmu. Każda kobieta
czułaby się przy nim seksowna.
– Nie umiem
tańczyć – mruknął ze słabo maskowaną niecierpliwością. – Coś ty znowu
wykombinowała? Będziemy się pieprzyć, czy znowu mnie podrażnisz i wyślesz spać?
– Skoro nie
zaprosiłeś mnie na romantyczną kolację przy świecach i nastrojowej muzyce, ja
musiałam to zrobić.
– Ale po co?
– Ech, wy, demony!
– Płynnym ruchem odwróciła się, tym razem opierając głowę o jego ramię, i
ocierając się wypiętymi pośladkami o stwardniałą męskość. Robiła to w dziwnie
hipnotyzującym rytmie, zataczając pupą małe kółeczka, drażniąc każdym ruchem,
doprowadzając go na skraj wytrzymałości.
– Podoba ci się? –
spytała szeptem, lekko wykręcając głowę i łapiąc jego spojrzenie.
– Tak. – Z całej
siły ścisnął ją w pasie, a potem bez namysłu, przesunął dłońmi po płaskim
brzuchu, docierając do piersi. Masował je, ugniatał, a jednocześnie pochylił
się, pieszcząc ustami kusząco wygiętą szyję. Daria zamknęła oczy, a jej głośny,
coraz płytszy oddech drażnił jego zmysł słuchu.
– Davyan –
wyszeptała cichutko, ocierając się o niego z coraz większą niecierpliwością.
Podwinął brzeg sukienki, wciskając palec pod koronkowy paseczek stringów. I od
razu przekonał się, że ona również jest mocno podniecona. Gorąca i mokra. Tak
mokra, że czuł wilgoć spływającą po wnętrzu jej ud. A on już dawno przestał
racjonalnie myśleć. Pragnął jej. Gdyby nie głupi przypadek, zrobiłby to już
rano, wtedy pod prysznicem. Kiedy wychodził to i tak wiedział, że wróci. I to
nie ze względu na umowę. Po prostu nie potrafił przebywać daleko od tej
dziewczyny. I nie potrafił dłużej nad sobą panować.
– Jeśli o to ci
chodziło… – wymruczał, by zaraz potem z nieprawdopodobnym głodem wgryźć się w
jej usta. Całował ją tak, że brakowało jej tchu. Na chwilę przerwał, odwracając
przodem do siebie. Przez kilka sekund patrzyli sobie w oczy. A potem rozpętało się
szaleństwo, bo ani on, ani ona nie potrafili dłużej się kontrolować. Dwoma ruchami
zerwał z niej sukienkę, a jej strzępy odrzucił na bok. Teraz została jedynie w
bieliźnie. Delikatna czarna koronka opinała duże, jędrne piersi. Przez cienki
materiał wyraźnie było widać sterczące, ciemne sutki. Wtulił się w nie,
rozkoszując ich miękkością, kształtem. W pośpiechu wydostał je z koronkowych
miseczek, ssał, przygryzał i lizał. Wszystko, o czym marzył, wszystko, na co
zawsze miał ochotę. Tak był tym pochłonięty, że dopiero po dłuższej chwili
dotarło do niego, że Daria wije się w jego objęciach, cicho wzdychając. Bez
wahania uniósł ją w górę, a potem dał kilka kroków do przodu i położył na
dywanie przed kominkiem. Z niecierpliwością zaczęła rozpinać jego koszulę,
potem sięgnęła do rozporka.
– Och! – wyrwało jej
się, gdy poczuła twardego jak głaz penisa. Demon zgrabnie pozbył się spodni, a
później jednym ruchem rozwarł jej nogi do granic możliwości. Na moment zamarł,
gapiąc się na różową, cudownie wąską i wilgotną szparkę, lecz ten widok tak na
niego podziałał, że jego podniecenie osiągnęło apogeum. Wiedział, że zaraz
wystrzeli. Dlatego bez wahania przylgnął do ciała dziewczyny, przyssał się do
jej ust. Czuł jej duże piersi ocierające się o jego tors. Czuł płaski brzuch
pod swoim. A przede wszystkim czuł żar mokrego od soków podniecenia wnętrza.
Wszedł w nią jednym, mocnym ruchem. Szarpnęła się, zaciskając palce na jego
ramionach, wbijając je z taką siłą, że niektóre miejsca zabarwiły się na
karminowo. Krzyknęła krótko, urywanie.
– Zerżnę cię! Tak jak
od dawna marzyłem. Żeby ssać twoje piersi, żeby spuścić się w twojej cudownej
cipce – wyrzucał z siebie słowa, jak w transie. – I teraz nareszcie cię mam!
Mam cię!
– Davyan –
wyszeptała na końcu, a jej gorący oddech pieścił jego twarz. Uniósł się lekko,
opierając na rozwartych dłoniach i zaczął się poruszać. Wycofywał się, po czym
gwałtownym, silnym ruchem wbijał się na powrót. Wtedy pojękiwała. Nogi zaplotła
na jego plecach, ręce zacisnęła na prężących się barkach. Wchodził tak głęboko
jak się dało, czując jednocześnie, że zaraz eksploduje. Patrzył w pociemniałe
oczy dziewczyny, na jej rozchylone usta, na kropelki potu nad górną wargą, na falujące
piersi i rżnął ją coraz mocniej, pochylając się i w dzikim szale kąsając jej
szyję. Dotarł do ust i wtedy to ona nie wytrzymała. Pierwsza dotarła na szczyt, a kiedy poczuł
rytmiczne skurcze jej cipki, wystrzelił. Jego ciało napięło się, poddając
rozkoszy, jakiej nigdy wcześniej nie zaznał. Na wpół przytomna Daria przyciągnęła
go ku sobie, wsłuchując się w chrapliwy okrzyk ekstazy. Widziała jego zmienioną
twarz, oczy zasnute mgłą, czuła niekontrowane drżenie całego ciała. To wszystko
było jakby echem je własnych doznań, zwielokrotnionym echem. Uniosła głowę i
pocałowała go namiętnie. Odwzajemnił pocałunek. Leżał w jej objęciach i całował
ją, trochę leniwie, ale wciąż z żarem, który wcale nie zniknął. Tlił się nadal,
czekając na dogodny moment, aby mógł buchnąć w górę dużym płomieniem.
– Wiesz – ujęła
jego twarz w obie dłonie, patrząc figlarnie w oczy koloru nieba przed burzą. –
Nie chcę się skarżyć, ale strasznie szybko ci poszło. Kilka ruchów i po
wszystkim.
– Ty się dziwisz –
mruknął, przygryzając płatek jej ucha. – Byłem napalony jak cholera. Tyle razy
mnie zwodziłaś.
– Ja? Weź
przestań! To okoliczności nam nie sprzyjały. – Zepchnęła go z siebie, a kiedy
zaskoczony leżał na plecach, usiadła na nim okrakiem. Wyprostowała plecy,
rozpięła i rzuciła za siebie stanik. Teraz była całkiem naga. Zaczęła powoli
się poruszać, patrząc na niego prowokująco. To, co dostała, w najmniejszym
stopniu nie zaspokoiło zmysłów, lecz jedynie pobudziło je, wywołało głód.
Pragnęła więcej. Teraz, natychmiast. Bez wytchnienia i bez odpoczynku.
Nareszcie.... :-)
OdpowiedzUsuńDobrze, że poniedziałek blisko.
OdpowiedzUsuńdokładnie...
UsuńNareszcie! :)
OdpowiedzUsuńDavyan jest taki słodki :)
OdpowiedzUsuńCzy istnialaby możliwość zmiany strony startowej na mniej dosadną w przekazie? Zdaje sobie sprawę, że tło jest twoim dziełem, ale utrudnia ono publiczna lekturę.
OdpowiedzUsuńCierpliwości, robi się :-) Wiem ze strasznie długo to trwa, ale decydują czynniki niezależne ode mnie. Nowa strona już z obiecanym od dawna newsletterem już wkrótce!
OdpowiedzUsuń