Do piekła i z powrotem (IV)
– Davyan. –
Całkiem zapomniał, że nie powinien zdradzać własnej tożsamości. Gapił się tylko
na jej krągły tyłeczek, opięty elastycznymi dżinsami, czując, że za chwilę
eksploduje. Nie odrywając wzorku od tych wspaniałości, szedł za nią aż do
wyjścia. Dopiero tam Daria odwróciła się, to zamarła w bezruchu, a jej policzki
momentalnie pokryły się purpurą. Nic dziwnego. Ogromny, gruby i sterczący
członek, to dość niecodzienny widok. Nie przywykła do takich rzeczy. Spojrzała
wyżej i wtedy napotkała zamglone, pełne zwierzęcej chuci spojrzenie. I
zrozumiała, że nie powinna zostawać tu ani sekundy dłużej.
– Do zobaczenia
jutro – wyjąkała, wycofując się na zewnątrz. Demon podążył za nią, ani trochę
nie przejmując się panującym chłodem.
– Nie!
– wrzasnął z wściekłością, rzucając pustą butelką, która roztrzaskała się o
nieco przekrzywiony płot. Chciał jej dopaść jednym susem, ale dziewczyna była
szybsza. Ruszyła przed siebie ostrym sprintem. Wiedziała, że nie jest w stanie
mu uciec, ale miała przynajmniej nadzieję, że nie będzie za nią ganiał ze
sterczącym kutasem na wierzchu. Słuszną, bo kiedy się w końcu obejrzała, Davyan
stał pośrodku pustego pola, onanizując się energicznymi ruchami.
– Te demony to
jednak są zboczone – mruknęła, ponownie czerwona z zakłopotania. Ciekawe czy
ojciec też taki był? Trochę dziwne było rozmyślać w tym kontekście o własnych
rodzicach, ale nie potrafiła nad tym zapanować. A gdy dotarła do leśniczówki,
nie weszła od razu do środka. Oparła się plecami i drewniany słup i usiłując
uspokoić oddech, pomyślała, że Davyan się jej spodobał. Niedobrze, bardzo
niedobrze. Tylko co mogła na to poradzić?
– Demon, morderca,
a na dodatek cholera wie, jakie ma zamiary. Oszalałaś kretynko! Całkiem
oszalałaś!
Przypomniała sobie
Maksa. W porównaniu do tego stwora, wydawał się bladym cieniem, nie mówiąc już
o pewnych fizycznych aspektach. I nagle posmutniała. Co z tego, że jej matce
udało się zauroczyć demona, zawładnąć jego sercem? Co z tego, kiedy i tak
musiał wrócić do swojego świata. Nie, powinna wziąć się w garść. Żadnych, ale
to żadnych romantycznych rojeń… Roześmiała się głośno. Davyan i romantyzm? Też
coś! Żadnych rojeń o szalonym, wyuzdanym seksie, to już prędzej by pasowało.
Poza tym musi uważać,
aby nie wyjawić mu tajemnicy. On nie może się o niej dowiedzieć. Inaczej ktoś
jej bliski znajdzie się w ogromnym niebezpieczeństwie. A profesor? Było jej
ogromnie żal ulubionego wykładowcy, ale nie zamierzała drażnić demona, poprzez
nasyłanie na niego policji. Trudno, wybrała inna drogę.
– Mam tylko
nadzieję, że chociaż go zakopie – mruknęła, a potem chuchając w zziębnięte
dłonie, weszła do środka.
***
– Witam panie
profesorze. – Posłała mu baczne spojrzenie. Skrzywił się nieznacznie, ale
odpowiedział na powitanie. – Jak samopoczucie?
– Doskonale –
zgrzytnął zębami. Dlaczego ta dziewucha tak się na niego gapi? – Proszę zająć
miejsce.
Siedziała, jednym uchem
słuchając wykładu. Szczerze mówiąc, to nie mogła wyjść z podziwu. Davyan
doskonale wcielił się w nieco roztargnionego naukowca, nie ustępował mu nawet
wiedzą. Pomimo całej swojej dzikości, musiał być skubaniec niebywale
inteligentny. Owszem, wykład miał napisany na kartce, ale na pytania studentów
odpowiadał bez problemu.
Po zakończeniu zajęć,
spakowała się i poszła prosto do pokoju profesora. Oficjalny powód był taki, że
chciała dowiedzieć się czegoś więcej na temat jego pobytu tutaj. Nieoficjalny…
Cóż. Nieoficjalny umiejscowił się w dole brzucha, wywołując dziwny niepokój w
całym ciele.
– Czego? – warknął
ze złością, gdy tylko weszła.
– Chciałam
porozmawiać o twojej misji.
– Wynocha. Nie
zamierzam z tobą dyskutować.
– Ale możemy
uprawiać seks – mrugnęła jednym okiem, podchodząc do stojącego przy oknie demona.
Nie zmienił postaci, chociaż jego oczy przybrały kolor nieba przed burzą. Ręce
wbił w kieszenie i ponuro patrzył na krajobraz za oknem. Szczerze mówiąc, on
również nie wiedział, co powinien teraz zrobić? Wrócić? Tylko jak? To wcale nie
było takie proste. Zostać? Po co? Potrzebny był im syn Darena, nie ta
dziewucha. Szukać dalej? Niepotrzebnie. Ale Kadya i tak dostanie szału.
– Taaa. Widziałem przedwczoraj,
jaka byłaś chętna. Mało sobie nóg nie połamałaś uciekając.
– Wiesz – oparła
się biodrem o parapet. – Nie potrafię cię rozszyfrować. Idealnie grasz rolę
profesora, ale jako demon wydajesz się zwykłym, napalonym prostakiem. A zmieniając
temat, po co ci męski potomek Darena?
Zbliżyła się, błądząc
dłonią po jego piersi. Patrzył na nią podejrzliwie, jakby nie potrafił
zrozumieć. Najchętniej zmieniłby postać i zrobił to, o czym marzył już od dwóch
dni, ale wrodzona ostrożność wzięła górę. Poza tym dużo czasu spędził na
rozmyślaniu i na sam koniec doszedł do mało zadowalających wniosków.
– Nie twoja sprawa
– mruknął, odtrącając jej rękę i cofając się. – Co żeś się tak nagle
przyczepiła?
– Kręcą mnie
starsi panowie o płonących oczach.
– Serio byłaś
kiedyś facetem?
– No co ty! –
roześmiała się. Wiedziała, że potrzebnych informacji nie zdobędzie ani prośbą,
ani groźbą. Musi użyć podstępu. Raczej nie porozmawia sobie z nim, gdy będzie
wściekły, bo wtedy bardziej prawdopodobne było, że przegryzie jej gardło. Ale
napalony? To mogłoby się udać. Nie miała wprawy w tego typu rzeczach, ale
zauważyła już, że jej obecność działa na niego podniecająco. Cóż, swój wyczuje
swego. Żeby tak jeszcze zmienił postać… Nic tego nie zapowiadało. Usiadł w
skórzanym fotelu przy biurku, gapiąc się na nią z wyjątkowo ponurą miną.
Normalnie Daria już
dawno by się poddała, poczekała na inną sposobność. Ale nie przy nim. W jego
obecności czuła się niczym wulkan, który za chwilę wybuchnie. I nie chodziło
wyłącznie o seks, chociaż był pierwszym mężczyzną, który wzbudzał w niej takie
emocje. Mężczyzną? No, niezupełnie. Zazwyczaj opanowana w tych sprawach, teraz
prawie wbrew sobie dążyła do konfrontacji, do zbliżenia fizycznego. Chciała go
sprowokować, zmusić do jakiejkolwiek reakcji. Przygryzła wargę. Boże! W życiu
nie była tak podniecona, tak napalona na jakiegokolwiek faceta! Ci źli chłopcy
jednak coś w sobie mają.
– No uchyl rąbka
tajemnicy. Chociaż troszkę. Między nami demonami…
– Bzdura! Daleko
ci do mnie!
Uparty osioł. A na
dodatek nic sobie nie robił z jej frywolnych, zachęcających spojrzeń. To było
co najmniej dziwne, bo przecież przedwczoraj nie miał żadnych obiekcji. Daria
nie wiedziała, że demon mając mnóstwo czasu na przemyślenia, doszedł do
wniosku, że powinien się trzymać od niej z daleka. Kto wie, może jemu również
ta dziewucha przyniesie pecha? Lepiej nie ryzykować, a do bzykania znaleźć
sobie bezpieczniejszy obiekt. Wystarczy wspomnieć los Darena.
– Planujesz długi
pobyt? – spytała w końcu, przerywając przedłużające się milczenie.
– Nie – skłamał.
Diabli wiedzą, do kiedy będzie zmuszony błąkać się po tym świecie.
– A co planujesz?
– Gówno – burknął
nieuprzejmie. – Idź już sobie, dobrze? Nie mam ochoty na rozmowę.
– Nic nie rozumiem
– pokręciła głową w zadumie. – Mam wrażenie, że się boisz…
Więcej nie zdołała
powiedzieć. Davyan zerwał się z miejsca, po czym ryknął ogłuszająco.
– Wynocha! Albo
sam cię wywalę! Zrozumiałaś?!
– No już dobrze,
dobrze – odparła pojednawczo. – Idę sobie.
Nienawistnym wzrokiem
odprowadził ją do wyjścia. Dopiero tam odwróciła się i posyłając mu figlarny
uśmiech, powiedziała:
– Ale i tak tu
wrócę!
Na reakcję wolała nie
czekać. I słusznie, bo nobliwy pan profesor zaczął się zachowywać niczym
szaleniec. Uspokoił się dopiero po kilku minutach. Zamarł w bezruchu na środku
pokoju, dysząc ciężko i z satysfakcją rozejrzał się dookoła. Chaos,
zniszczenie. Świetnie, tak było o wiele lepiej. Od razu poczuł się raźniej.
Zerknął w dół. Całkiem oklapł, widocznie napad gniewu pozwolił wyładować nadmiar
energii. A teraz pora doprowadzić się do porządku i spróbować skontaktować się
z Kadyią. Nie ma chłopaka, nie ma powodu, aby dłużej przebywał w tym świecie.
Czas do domu, pomyślał tęsknie, naprężając mięśnie, aby dokonać transformacji.
***
Stała przy oknie,
czując na karku jego oddech. Przymknęła oczy. Napłynęło podniecenie. Tak bardzo
pragnęła poczuć dotyk silnych dłoni na swoim ciele. Odchyliła się lekko do tyłu,
opierając przy tym o stojącego w bezruchu demona. Wydawał się być tym zaskoczony,
lecz nawet nie drgnął. Daria odczekała dłuższą chwilę, a później bardzo
delikatnie zaczęła poruszać biodrami, ocierając się o jego podbrzusze. Kręciła
nimi malutkie kółeczka, czując obezwładniające ją pożądanie. Za to Davyan trwał
w bezruchu, a w jego umyśle panował prawdziwy chaos. Nie dlatego, że nie
wiedział, o co chodzi tej dziewczynie, ale dlatego, że jego ciało zaczęło
reagować na te pieszczoty. Prawie wbrew sobie wyciągnął ramiona, objął ją i
jeszcze mocniej przycisnął. Jęknęła gardłowo, naprężając się, a głowę
odchylając do tyłu, tak że teraz spoczywała na jego barku.
– Ludzka dziwka! –
wyszeptał pogardliwie, a sekundę później przylgnął ustami do delikatnie
wygiętej w łuk szyi. Daria szarpnęła się, jakby na chwilę odzyskując zdrowy
rozsądek, ale kiedy gibkie palce bez problemu wślizgnęły się pod materiał ubrania,
kiedy jedna z nich dotarła do piersi, a druga zanurkowała pod koronkowy
materiał bielizny, nie umiała się oprzeć. Rozchyliła uda, wręcz błagając o
więcej. Poddała się całkowicie opanowującej ją namiętności. Davyan również
przestał się kontrolować. Podarte spodnie, w które był ubrany, nie stanowiły
żadnej przeszkody. Wystarczyła sekunda…
Przenikliwy dźwięk
budzika brutalnie wyrwał ja ze snu. Otworzyła oczy i nieprzytomnym wzrokiem
spojrzała na białą tarczę, ze smukłymi wskazówkami.
– Cholera! – zaklęła,
a potem powtórzyła. – Cholera! Dlaczego akurat w takim momencie? – jęknęła, tym
razem waląc głową w poduszkę.
Taki cudowny sen,
pomyślała z irytacją, wygrzebując się spod kołdry. Piękny, niezwykły i tak
realistyczny. A ten głupi budzik wszystko zepsuł. Wyrzuci gada! Zatłucze
młotkiem!
Jednak gdy siedziała
już przy kawie, przypominając sobie każdy szczegół, poczuła się zagubiona,
zagubiona w tej nowej rzeczywistości. Zawsze wydawało jej się, że bardziej
przypomina matkę niż ojca. Oprócz nadludzkiej siły nic nie świadczyło o tym, że
płynie w niej krew demona. Nawet w sferze seksu była niezwykle powściągliwa. A
teraz co? Przy następnym spotkaniu z Davyanem, to ona się na niego rzuci, a on
będzie uciekał. Gdy oczyma wyobraźni ujrzała tę scenę, musiała się roześmiać w
głos. Niezłomna dziewica rzucająca się z obłędem w oczach i rozcapierzonymi
palcami na biednego demona. Widok nie z tej ziemi!
Nagle spoważniała. A co
z jej marzeniami o tym, aby się zakochać? O romantycznym pierwszym razie, o
czułości pomiędzy kochankami? Naprawdę chciałaby złamać wszystkie zasady w imię
jednorazowego bzykanka? I to z bestią z piekła rodem? Musi wziąć się w garść, a
przede wszystkim dawno już powinna była porozmawiać z matką i z Aleksandrem.
Podzielić się z nimi tym, co odkryła. Może oni wiedzą, po co przybył tutaj
Davyan?
Przegryzła kawę
bułeczką, a potem skupiła się na przywołaniu druida. Mamie na razie dała
spokój, bo ta odsypiała nocny dyżur. I zanim zdążyła zjeść pieczywo do końca,
rozległo się ciche pukanie.
– Dyskretny jak
zawsze – mruknęła, podchodząc do drzwi wejściowych. – Cześć Alex.
Krępy, niezwykle
elegancko ubrany mężczyzna, pozdrowił ją uśmiechem i wszedł do środka.
– Siadaj –
wskazała miejsce przy stole. – Chcesz kawy?
– Nie – pokręcił głową.
– Zdziwiło mnie, że to ty mnie wezwałaś.
– Wiem, nie często
zdarza mi się to robić. – Usiadła naprzeciwko, podpierając się łokciami. – Ale tym
razem mam ważny powód. Spotkałam demona.
– Niemożliwe –
uśmiechnął się pobłażliwie. – Brama jest zamknięta i nikt się tamtędy nie
przedostanie.
– Zawsze istnieją
boczne furtki.
– Skąd ta pewność,
że jest demonem?
– Zaczniemy od
tego, że zamordował mojego wykładowcę.
– To raczej
powinnaś z tym pójść na policję.
– A następnie
przybrał jego postać i pojawił się na uczelni.
Tym razem Aleksander
przestał się uśmiechać.
– Dowód – zażądał
twardym tonem.
– Trup leży w
domu, otoczony stadkiem wesołego robactwa, a pan profesor codziennie pojawia
się na uniwerku. Szuka chłopca, syna demona. I jest silniejszy ode mnie. Wystarczy,
czy mam mówić dalej?
– Skąd to wszystko
wiesz?
– Krótka wymiana
zdań. Zresztą był bardzo rozczarowany, że Daren pozostawił po sobie tylko
córkę.
– Powiedziałaś
mu?! – wybuchnął druid, tracąc nad sobą panowanie. – Zwariowałaś?!
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńJasny gwint! Tak to jest jak się siada przed kompem bez kawy... Bardzo cię przepraszam za usunięcie komentarza, miałam kliknąć żeby odpowiedzieć, a usunęłam :( Dziękuję za życzenia!
UsuńA długość tekstu? zawsze oscyluje w granicach 10 tys znaków ze spacjami. I faktycznie, chyba dwa pierwsze kawałki tego opowiadania były nieco dłuższe, szczerze mówiąc nie wiem, musiałabym sprawdzić :-)
Odświeżyłam sobie Twoje demoniczne opowieści, Babeczko, i niejako zróżnicowałam demony, znaczy się: wyłoniłam dwie grupy. Pierwsza, to demony prawdziwie demoniczne, z którymi nie ma żartów, np. Kayl, Yarn, Raiden, a druga, to demony takie ciut mniej demoniczne, a zarazem z nutą komizmu, np. Daren, Davyan, którzy tylko niekiedy myślą głową:) Cholerka, jak mi się który przyśni, to może mi się odechcieć śmichów-chichów:)Lubie oba typy - każdy ma swój urok i wdzięk:)
OdpowiedzUsuńCzyżby Tanja powiła bliźnięta? I co z Darenem? Może jakieś małe rodzinne spotkańko udałoby się zorganizować? Lubię nawiązania do przeszłości i innych historii - miło jest powrócić do lubianych postaci.
Rodzinnego spotkanka nie planuję ;-) Zresztą, kto to wie, co międzyczasie przyjdzie mi do głowy?
UsuńA tak nawiasem mówiąc, Daren należy do postaci, które najbardziej lubię. No i mam ochotę być w tym opowiadaniu bardzo niepoprawna. Tak wiele osób narzekało na słabe dziewoje i brutalnych mężczyzn... :-D
Nie, żebym się upierała przy rodzinnym obiadku, ale jakieś wieści o Darenie mile widziane. Ja też bardzo go lubię, bo wariat z niego nieprzeciętny, a zarazem porządny facet.
UsuńW dobie poprawności politycznej wszelaka niepoprawność mile widziana. Poza tym, silne kobiety i nie brutalni mężczyźni (co wcale nie znaczy, że mięczaki)to żadna niepoprawność. Jak Daria skopie Davyanowi tyłek, to na zdrowie mu to wyjdzie:)
Rozbawil mnie ten komentarz, jak mało który :-D
UsuńA poza tym Daren wpadlby w szał, jakby usłyszał o sobie per porządny facet :-D :-D :-D
UsuńCzyżby to wizja Darii wymierzającej kopniaczka w seksowny demoniczny tyłek tak Cię rozbawiła, Babeczko?:)
UsuńDaren równie łatwo wpada w szał, jak i z niego wypada, więc jakoś się tym zbytnio nie przejmuję:) Może mniej by się wściekł, gdybym nie użyła słowa "facet", tylko "mężczyzna" - to brzmi zdecydowanie lepiej, ale "porządny" zostaje.
W kwestii rozbawiania - cała przyjemność po mojej stronie:)Tak na zdrowy rozum, to ten zwrot jest bez sensu.
Ja tam myślę, że bardziej chodziłoby mu o to słowo "porządny" ;-) A Daria kopiąca demoni tyłek bardzo mi się podoba. Normalnie olśniło mnie, gdy to napisałaś!
UsuńMam dobry dzień - nie dość, że rozbawiam, to i za muzę robię:) Więcej takich dni poproszę!
UsuńMyślę sobie, że Daren nie przejmuje się bzdetami typu ortografia, więc słowo "porządny" może zupełnie inaczej odbierać: "pożądny" zmienia postać rzeczy - bycie żądnym, pożądanym powinno mu spasować:) Hmmm...chyba nie powinnam nabijać się z demona, bo jeszcze obudzę się w dziwnym, złowrogim miejscu...
Bardzo fajne :) Ale nadal czekam niecierpliwie na Uzurpatora:)
OdpowiedzUsuńLada moment będzie, może jeszcze dziś :-)
UsuńMoże jeszcze dziś? :-)
UsuńMam 20 minut, zobaczymy czy zdążę ;-)
UsuńHehe - siedzę i odświeżam stronę co pół minuty :D Zdąż, przepięknie proszę :)
UsuńA jakie to opowiadanie z Darenem? ;)
OdpowiedzUsuń"Pechowa dziewczyna", do obowiązkowego poczytania, jeśli jeszcze nie znasz.
UsuńTo kontynuacja jest? :o
UsuńA coś w całości będzie? Nawet płatne, tak jak na święta?
OdpowiedzUsuńTeż mi się marzy... Na dzień kobiet coś planuję, krótko i zabawnie, no i bezpłatnie :-)
UsuńMiała być ankieta?
OdpowiedzUsuńGenialne. Kiedy kolejna część? ;)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam historię od poczatku i uważam, że ma intrygująca fabułę. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń