Jak obiecałam, wracamy do opowiadania On. Na ten tydzień to jeszcze nie koniec, bo zamierzam odpracować zaległości :-) chociaż grypcia zatoczyła krąg i dalej się panoszy w naszym domu. Od razu dodam, że trochę zmieniłam ten tekst, głównie w szczegółach, warto więc jeszcze raz przeczytać dostępne części.
Z przykrością dowiaduję się też od Was, że coś złego dzieje się z kodami dostępu do płatnych treści. Przy poprzednim opowiadaniu zdarzyło się to tylko raz i to były raczej problemy ze złym podaniem adresu mailowego. W każdym razie, zaraz po opublikowaniu tego posta piszę do administratora, a Was proszę o kontakt mailowy. Tak będzie łatwiej i mogę odnieść się do każdej reklamacji personalnie. Zmieniłam też adres mailowy, bo onet zaczął wyczyniać różne numery i zorientowałam się, że część korespondencji albo nie dochodzi, albo ląduje w spamie. Jedynie proszę sprawdzić kody pod względem litery o i cyfry 0, bo bardzo często różne błędy wynikają ze złego wpisania poszczególnych znaków.
Linki do poprzednich części opowiadania, w zakładce po lewej stronie.
PS. Olu, dzięki za podesłanie cytatu! Będziesz wiedziała, o który chodzi :-)
Aaaa!!!! Newslettera jeszcze nie ma!!! Będzie, będzie wkrótce, całkiem prawdopodobnie, że już w grudniu!!! Nie martwcie się, z pewnością go zauważycie! Daję słowo!!! :-D
PS. Olu, dzięki za podesłanie cytatu! Będziesz wiedziała, o który chodzi :-)
Aaaa!!!! Newslettera jeszcze nie ma!!! Będzie, będzie wkrótce, całkiem prawdopodobnie, że już w grudniu!!! Nie martwcie się, z pewnością go zauważycie! Daję słowo!!! :-D
On (IX)
Czuł się niepewnie
wkraczając do pokoju przełożonej. Doskonale zdawał sobie sprawę, że nie
przynosi jej wieści, których oczekiwała. Bez słowa powitania zajął miejsce
naprzeciwko, odruchowo przeczesując włosy nerwowym gestem.
– Jak można nie
wykonać tak prostego zadania? – Jej głos był cichy i niesłychanie spokojny.
Lecz ten spokój nie wróżył niczego dobrego.
– Ma pomocnika.
– Pomocnika?
Jednego? – Tym razem wyraźnie wyczuł drwinę.
– Tak. Sprawdziliśmy.
To prawdopodobnie najemnik, wolny strzelec.
Zmarszczyła brwi i
zapatrzyła się w okno. Najemnik? Skąd ona go u licha wytrzasnęła? Czyżby
dziewczyna coś wiedziała? Może podejrzewała? Nie. To niemożliwe. Była pewna, że
Karolina dochowała tajemnicy.
– Poza tym w jego
mieszkaniu znaleźliśmy to – mężczyzna położył na biurku niewielką kartkę
papieru, zapisaną kilkoma słowami z doskonałym, wręcz anatomicznym rysunkiem
dłoni. – A to oznacza, że pomaga jej ktoś stąd.
– Wykluczone.
– Masz inne
wyjaśnienie?
Zamyśliła się.
– To był ściśle
tajny projekt, niewielu ludzi o nim wiedziało. Garstka zainteresowanych:
kilkunastu naukowców oraz kilka osób zarządzających całością. Z pierwszej grupy
większość nie żyje, a pozostali pracują w naszych laboratoriach. Z drugiej
grupy pozostałam tylko ja.
– Selekcja
nienaturalna – mruknął.
– Coś w tym
rodzaju.
– Masz pozostałą
czwórkę, po co ci ona?
– Mam pozwolić, by
po świecie błąkał się taki wybryk natury?
– Dotychczas chyba
nikomu to nie przeszkadzało?
– Dotychczas przez
cały czas mieliśmy ją na oku. Teraz ma w swoich rękach jeszcze książkę.
– Przypominam, że
nie do końca jestem wtajemniczony – powiedział z ironią, wyciągając z kieszeni
papierosy. – Może pora, byś uchyliła rąbka tajemnicy?
– Wolę nie. Już
raz to zrobiłam i mam przez to same kłopoty. Większym problemem jest nadawca
tej kartki – wskazała na zabrudzony kawałek papieru. – O obławie wiedziałam ja,
ty i Karl.
– Ekscentryczny
informatyk?
– Właśnie go
przesłuchują. Serum prawdy działa cuda – odparła sucho. – Ale to nie zmienia
faktu, że nie wiemy gdzie jest dziewczyna. Przestało mi się to podobać.
Udał, że nie zrozumiał
groźby zawartej w tych słowach.
– To ty masz
zdrajcę w swoich szeregach.
– Nie pierwszy raz
– zamyśliła się. – Nawet jeśli go złapiemy, to i tak nic to nie da. Teraz już
nie.
– Co było w tej
przesyłce?
– Wskazówki.
– Kazałaś mi użyć
wszelkich dostępnych środków tylko dla wskazówek?
– Są rzeczy, które
nie powinny ujrzeć światła dziennego i które nie powinny cię obchodzić – ucięła
ostro. – A teraz weź się w końcu do roboty. Jeśli nie zamelduję przełożonym, że
sprawa została zamknięta, to oboje odczujemy tego konsekwencje. Zapewniam cię,
że ty znacznie bardziej niż ja.
– Tego jestem
pewien – podsumował z sarkazmem, gasząc papierosa o marmurowy blat stołu. –
Straszna z ciebie suka.
***
– Dworzec czy
lotnisko? – spytała Orina rozglądając się dookoła. – Ale może najpierw zwykła
kawa i kanapka?
– Żadnych miejsc,
które są monitorowane.
– Przeceniasz ich.
– Niedocenianie
przeciwnika ma znacznie gorsze konsekwencje. Ukradniemy samochód, potrzebny nam
jakiś środek transportu.
– A właściciele
zabijemy i jego trupa upchniemy w bagażniku? – zripostowała poirytowana.
– Po co?
– Aaa… Tak dla
zabawy.
– Kupię ci tę kawę
– uśmiechnął się nieco krzywo, bacznie rozglądając się dookoła. Śnieg znów
zaczął padać, a ulicami przemykali skuleni, szczelnie opatuleni w szale mieszkańcy.
Dorian rozejrzał się czujnie. Miasto, zwłaszcza centrum, pełne było kamer. W
zasadzie najlepszym rozwiązaniem było jak najszybsza ucieczka stąd. Najpierw
jednak…
– Chodź! –
pociągnął Orinę za sobą. Weszli do malutkiej kawiarenki i zamówili dwie kawy na
wynos. Potem popijając gorący, aromatyczny napój, skierowali się na najbliższy
parking.
– Mogę wybrać
kolor i markę? – spytała dziewczyna, której diametralnie polepszył się humor. –
Zawsze marzyłam o mercedesie.
Nie skomentował tych
słow. Podszedł do ogromnego, lśniącego dżipa. Przekrzywił głowę, przyglądając
się mu i obmyślając plan. Świstek parkingowy wskazywał, że jego właściciel
wróci za niecałe pięć minut. Idealnie.
– Ten? – spytała z
powątpiewaniem Orina. – Jak niby chcesz się do niego włamać?
– Poczekaj chwilę
– Dorian oparł się plecami o pobliski murek. Miał opuszczoną głowę, ale uważnie
obserwował okolicę. Wkrótce zauważył krępego, elegancko ubranego jegomościa z
teczką, który z zacietrzewieniem prowadził dysputę przez komórkę.
– Zostań tutaj –
rozkazał Orinie, podając jej swoją kawę.
Pięć minut później
siedzieli w wygodnym aucie, a jego były właściciel, leżał nieprzytomny pod
ścianą.
– Przecież zgłosi
stratę – odezwała się z wyrzutem dziewczyna. – Namierzą nas znacznie szybciej
niż gdybyśmy podróżowali pociągiem.
– Zmienimy numery.
– Ciekawe jak?
– Otwórz czarną
torbę, tę dłuższą. Wyjmij blachy, a w bocznej kieszonce poszukaj naklejki na
szybę. Masz?
– Jest coś czego
nie potrafisz przewidzieć?
– Czasami –
zerknął na nią ukradkiem. Była właśnie jedną z tych rzeczy, których nie
przewidział, nie przeczuwał i co do których był pewien, że nigdy mu się nie
przytrafią. On i kobieta? To dopiero było dziwne. A jednak chciał jej pomóc,
nie tylko dlatego, że cholernie mu się podobała. Świetnie się przy tym bawił.
Ostatnio zlecenia bywały takie nudne…
– Mam wszystko –
postukała palcem w tablice.
– Zatrzymamy się
za miastem i je zmienimy.
– A mogę wiedzieć,
dokąd tym razem jedziemy?
– Tam, gdzie
kierują nas liczby.
– Ja się chyba
nigdy nie przyzwyczaję. Więc dokąd nas kierują liczby? – spytała cierpliwie,
wygrzebując z opakowania wielgachną kanapkę.
– To współrzędne.
– Faktycznie –
spojrzała na niego zaskoczona. – Współrzędne czego?
– Miejsca.
– Przecież wiem,
że miejsca. Lubisz to robić, prawda? Udzielasz zdawkowych odpowiedzi, wiedząc
jak bardzo mnie to denerwuje! – spojrzała na niego rozbawiona i poirytowana
jednocześnie.
– Coś w tym jest –
przyznał jej rację.
– Złośliwiec.
Spytam inaczej. Dokąd jedziemy? Nazwa ulicy, miasta, kraju, kontynentu. Numer
domu też możesz podać.
– Kontynentu?
Przesadziłaś.
– Wątpię. Więc
dokąd jedziemy?
– Północna
Norwegia.
Zamyśliła się. Dorian
również nie kwapił się do dalszej rozmowy, więc w samochodzie mknącym po białej
drodze, zapanowała cisza. Za to Orina w skupieniu starała się ułożyć to
wszystko w logiczną całość. W końcu nie wytrzymała.
– Ja będę mówić, a
ty potakuj lub zaprzeczaj. W tym akurat jesteś mistrzem – zerknęła na niego z
ukosa. Lekko się uśmiechnął, ale nadal milczał.
– Żyję sobie
całkiem zwyczajnie. Kurier dostarcza mi przesyłkę, tajemniczą książkę, z równie
tajemniczymi współrzędnymi. Cholera wie, kto ją wysłał i kto ją chce mi
odebrać. Pojawiasz się ty. Potem dziwny list z rysunkiem mojej dłoni. Ja
naprawdę nic z tego nie rozumiem – mruknęła, czując narastającą frustrację.
– Ten kto przysłał
książkę, przysłał i kartkę. Chce cię naprowadzić na jakiś trop – odezwał się
Dorian. – I chce, abyś żyła. To powinno wystarczyć.
– Nie, to
stanowczo za mało. Poza tym, to nie pasuje – zmarszczyła brwi. – Skąd ci ludzie
wiedzieli, że coś dostanę? Musieli mnie śledzić już od dłuższego czasu.
Miała rację. Nie lubił
takich komplikacji.
– Jesteś pewna, że
twoja siostra zginęła w wypadku?
– Teraz to ja już
niczego nie jestem pewna. Ale ta książka… Uwielbiałyśmy czytać baśnie
Andersena.
– Wygląda na to,
że liczyła się z tym, że może zginąć.
– Nie podobają mi
się te słowa, ale chyba masz rację. Czyli mogła wręczyć ją komuś i poprosić,
aby wysłał po jej śmierci? Makabryczne!
– Dlaczego?
– Bo musiała mieć
ważny powód. Tylko jaki? – Orina zniechęcona odchyliła głowę do tyłu, zamykając
oczy i szperając w zakamarkach pamięci. Bezskutecznie.
– Tego nie wiem –
odparł ze spokojem, zwalniając i skręcają w leśną drogę. – Czas na zmianę
tablic.
– Mam ci pomóc?
– Nie.
W milczeniu przyglądała
się jak sprawnie dokonywał zamiany. Przypomniała sobie dzień, w którym go
poznała. Dwóch napastników i ich słowa. Nie mówili o książce, ale o przesyłce. A
więc dokładnie nie wiedzieli, co dostała, lecz z pewnością obserwowali ją,
czekając na ten moment. Gdy pojawił się kurier, zaatakowali.
– Masz rację –
powiedziała, gdy Dorian na powrót zajął miejsce kierowcy. – To musiała wysłać
moja siostra. Być może podejrzewała, że zginie i ta przesyłka to jej swoisty
testament. Paskudne wnioski, bo oznaczają również, że była zamieszana w nie
byle jaką aferę. Jednak mam jeszcze jednego sojusznika i to w samym centrum
wrogiego obozu. Pozostaje jednak pytanie, co cennego możemy znaleźć w miejscu,
które ukrywa się pod tymi liczbami?
Wzruszył ramionami. Po
raz pierwszy tego dnia, poczuł się zmęczony. Rana doskwierała bardziej niż
chciałby przyznać. W końcu bohaterowie nie zważają na takie drobnostki.
Uśmiechnął się krzywo. Bohaterowie? Bez jaj. On jedynie chciał ją przelecieć.
Sarkazm nie pomógł, bo Dorian nie przywykł do oszukiwania samego siebie.
– Trochę daleko
mamy do tej Norwegii – westchnęła dziewczyna.
– Poradzimy sobie.
– Jak daleko na
północ?
– Okolice
Trondheim.
Mniej więcej kojarzyła
położenie tego miasta. Pomyślała, że
zanim znajdą się na miejscu, będzie miała mnóstwo czasu, aby jeszcze raz
wszystko to sobie przemyśleć. I aby poznać Doriana. Spojrzała na jego dłonie, z
takim spokojem spoczywające na kierownicy. Silne, pewne siebie. Przypomniała
sobie, z jaką łatwością potrafiły zabijać. Wzdrygnęła się, lecz zaraz potem
uspokoiła, a nawet poweselała. Kiedyś przeczytała, że kobiety pragną mężczyzny,
który byłby skrzyżowaniem komandosa z siostrą miłosierdzia. Czytała również
opinie, jak bardzo nierealne są te pragnienia.
Tylko że ona siedziała
teraz obok takiego nierealnego rojenia. W zasadzie jedyną wadą tego mężczyzny
była jego małomówność. Zresztą, kto wie, może specjalnie ją prowokował?
– Jak myślisz, co
tam możemy znaleźć? – spytała, przepędzając niebezpieczne myśli. – Super broń?
Pieniądze? Mega tajny instytut badań nad nieśmiertelnością?
– Informacje –
roześmiał się cicho. – Wiedzę. To o wiele cenniejsze od torby pełnej banknotów.
– Może – odparła
bez przekonania. – Prom czy samolot?
– Prom.
– Śpimy w aucie
czy w hotelu?
– Bezpieczniej byłoby
w aucie.
– W taki mróz?
– Ogrzeję cię –
zaproponował chytrze.
– Akurat! –
prychnęła. – Miałeś na myśli, że mnie rozgrzejesz. Nic z tego. Nie jestem w
nastroju. Czuję się zniechęcona, wściekła i zawiedziona. Z powodu Karoliny.
– Prześpij się,
przestaniesz zrzędzić.
– Ja nie zrzędzę –
udała obrażoną. – No, może troszeczkę. Masz rację, chyba się prześpię.
Rozłożyła nieco
siedzenie. Zamknęła oczy. Dorian swoim zwyczajem milczał. Nie wiedziała, że
ukradkiem zerka na jej dłoń, szukając rany, której już dawno nie było. Więcej,
nie było nawet blizny, będącej pamiątką po skaleczeniu. Podejrzewał, że to
właśnie mógł być powód, dla którego ją ścigano. Miał swoją wersję wydarzeń,
lecz wolał zachować ją dla siebie. Przynajmniej na razie.
Zważywszy, że jutro...eee...dzisiaj czeka mnie pobudka o świcie i sześciogodzinna podróż pociągiem, to miałam w planach iść spać z kurami, ale pomyślałam, że wpierw zaglądnę w ulubione miejsca w necie... no i wsiąkłam:) Jak to możliwe, że wcześniej nie zauważyłam tego opowiadania? Wprawdzie mam azymut na skończone opowieści, ale coraz częściej zdarza mi się czytanie tych "rozbabranych", więc dziwię się, że "On" mi umknął. Podoba mi się - jest klimatycznie, tajemniczo, tak... zdystansowanie... na chłodno... tak oszczędnie... Odkrywasz kolejne karty, a każda odkryta karta rodzi kolejne pytania, w głowie kłębią się różne scenariusze... Trzymam kciuki za całokształt, bo zaczyn jest nader udany:)
OdpowiedzUsuńPilnuję się jedynie, by za bardzo nie zagmatwać fabuły, bo potem ciężko będzie ją naprowadzić na właściwe tory :-)
Usuń"On" umknął, bo przez jakiś czas nie było go w indeksie.
Kojarzy mi się ciut z "Hitmanem" :)
OdpowiedzUsuńA mnie z poboczną misją z gry "Mass Effect 2" - młodsza siostra Mirandy Lawson miała na imię Oriana. Obydwie genetycznie zmodyfikowane, przy czym Oriana, jako dziecko, została porwana i ukryta przez Mirandę, by zaznała normalnego życia. Oriana była ciągle poszukiwana przez swojego "ojca"-stworzyciela.
Usuń****
Swoją drogą - w realu spontaniczna wyprawa promem do innego państwa, kradzionym samochodem (czyli bez OC i dowodu rejestracyjnego) na sfałszowanych rejestracjach, z torbą pełną broni palnej, bez dokumentów tożsamości, by się nie udała.
Samochody do przewozu zgłasza się bodajże 48 godzin przed odpłynięciem promu, bo konieczne jest odpowiednie balastowanie statku i samochody się rozkłada zależnie od ciężaru.
Polska nie ma połączeń bezpośrednich promowych z Norwegią.
A poruszanie się na terenie Norwegii samochodem na nie-norweskich rejestracjach wymaga osobnego zezwolenia.
No i Norwegia przywróciła kontrole dokumentów na granicy.
;)
Ola
:-) ależ ja nigdzie nie powiedziałam, że na prom zabiorą ze sobą auto... już i tak nieźle się nagimnastykowałam, aby przemycić dwie osoby, samochodu nie dałabym rady :-D
UsuńZresztą poczytasz, wszystko się wyjaśni. A prom do Dani. Sama płynęłam, więc tego akurat jestem pewna :-) Bodajże godzinę trwa przeprawa, więc nawet mnie z moja makabryczną chorobą morską nie zdążyło zemdlić.
UsuńCzasem dobrze zasugerować, że akcja dzieje się w niewielkiej przyszłości, gdzie układ geopolityczny może być nieco inny niż obecnie. wówczas nie trzeba kombinować z trzymaniem się realiów :)
UsuńZ Hitmenem? No patrz, tego bym się akurat nie spodziewała. Owszem, oglądałam, i starą, i nową wersję. Co do inspiracji to teledysk Chloe Howl Rumors. Nie pytajcie dlaczego, bo sama nie wiem.
UsuńDo do gry czy gier... Obecnie od kilku lat grywam jedynie w sudoku, ewentualnie w pasjansa. A te bardziej rozbudowane to jeszcze czasy Atari i Comodore :-) Była wtedy taka fajna gra Buble Boble czy jakoś tak :-D Ktoś pamięta?
kocham kocham. wlasnie przeczytalam cudne
OdpowiedzUsuńTez do tej pory nie zauwazylam tego opowiadania a wydawalo mi sie ze przeczytalam juz absolutnie wszystko co sie dalo. Niesamowicie budujesz klimat i napiecie,nawet jesli jako tako nie ma "akcji" :) jak juz zaczynam to nie moge sie oderwac!
OdpowiedzUsuńA! Bo nie było go w indeksie ;-)
UsuńWitaj
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy rozdział, muszę sięgnąć do poprzednich :) kiedy następny? Pozdrawiam
Już wkrótce. Najpierw TOB i Twarze.
UsuńOjejku jak ja na to czekałam!Dziękuję Babeczko:-D
OdpowiedzUsuńProszę!
UsuńMoim zdaniem bez sensowne jest rozgrzebywanie kilku opowiadań. Myśle, ze powinnaś kończyc jedno i przechodzić do następnego. Na pewno bylo by to lepsze dla czytelnika niż takie przypominanie opowiadania, którego ostatnia opublikowana część byla kilka miesięcy temu.
OdpowiedzUsuńKilka miesięcy? Od ostatniej części opowiadania 'On' minęły 2 lata xD.
UsuńO matko! Aż tyle? Ale musiałam w końcu dopisać resztę, bo mnóstwo czytelników/czytelniczek się o to dopominało :-)
UsuńA kiedy będzie kontynuacja horroru...wiesz którego:)
OdpowiedzUsuńWiem którego, ale sama nie wiem kiedy :( Na razie mam już i tak trzy teksty na tapecie, wystarczy :-)
UsuńKiedy ten cholerny TOB?! ;/ A nie jakiś On co i tak nikt go nie pamięta..
OdpowiedzUsuńWedług kolejki następny. Tak se myślę, że sprawdzę dany kawałek i publikuję. Jak mi dziecię nie przeszkodzi, to jeszcze dziś.
UsuńTOB będzie, wcale nie zamierzam tego porzucać i właśnie pracuję nad kolejną częścią.
OdpowiedzUsuńOpowiadanie cudowne.. Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy...
OdpowiedzUsuńKochana Babeczko, przeczytałem jeszcze raz od początku wszystkie części jest Super.
OdpowiedzUsuńJedno tylko ale: Brak linku na koniec 8 części do 9 części ;)
Pozdrawiam
Artur
Będę uzupełniać linki, ale ponieważ szykuje się duuuuża zmiana na blogu, to na razie tego nie robię. Później.
Usuń#teambabeczka! Jesteś super! :P
OdpowiedzUsuńPodoba mi się!
UsuńBabeczko obiecujesz, ze cos dodasz a jak zwykle nic nie dodajesz.. przez takie cos aby tracisz czytelników..
OdpowiedzUsuńNo... Zdaje się, że napisałam "jeszcze w tym tygodniu"? Zdaje się, że niedziela należy do tego tygodnia? ;-) Więc zaraz będzie, tylko go tam doszlifuję.
UsuńEch... Chociaż nie wyobrażam go sobie w domowych kapciach, podskakującego na fotelu w trakcie meczu Polska : Reszta Świata...
OdpowiedzUsuńCo dalej? :(
OdpowiedzUsuńBabeczko Kochana!
OdpowiedzUsuńZapomniałaś o Dorośnie? :(
O Dorianie :-) Czyżby podstępny słownik w telefonie? ;-)
UsuńTak :( co nie zmienia faktu, że chyba jednak zapomniałaś, a skoro już widzisz ten komentarz, to nam nadzieję na napływ weny do dokończenia tego :)
Usuń