poniedziałek, 17 października 2016

Tysiąc odcieni bieli (VI)

Troszkę Was zaniedbałam w tym tygodniu, ale obiecuję to zmienić w następnym :-)

link do części V -klik

        Tysiąc odcieni bieli (VI)
– Gdzie jesteśmy? – spytała ponownie, odwracając się powoli. I wtedy przeraził ją wyraz jego oczu. Nigdy wcześniej nie pozwolił, aby ukazało się w nich tak wiele.
– W miejscu, którego nigdy nie zapomnisz – odezwał się w końcu szeptem, uśmiechając się z satysfakcją. Szczupłe palce bardzo wolno zacisnęły się na jej krtani. – W moim domu.
– A kolacja? – wyszeptała zmartwiałymi wargami.
– Kolacja? Jesteś głodna? – Ustami dotknął jej policzka. – Ja też. Pozwól jednak, że pierwszy zaspokoję swój głód.
Skąpy blask światła rzucał dziwaczne cienie na jego twarz, wydobywając z mroku fascynujące szczegóły. Ale i tak najbardziej hipnotyzowały oczy. Ciemne, jak niebo za oknem, pełne żaru. Po raz kolejny lekko się uśmiechnął, lecz nie był to przyjemny uśmiech, a jedynie grymas zadowolenia z odniesionego zwycięstwa. I właśnie w tym momencie, jak nigdy przedtem, zapragnęła to zmienić.
– Chcesz, abym się bała? – spytała cicho.
– Nie wiem – przechylił głowę na bok, a w ciemnych źrenicach mignęło zdumienie. – Chociaż nie ukrywam, że twój strach działa podniecająco.
– Dziwny z ciebie człowiek. – Odważyła się unieść dłoń i musnąć palcami jego wargi. Skrzywił się ze złością, odtrącając jej rękę.
– Nie rób tego więcej – ostrzegł. – Nie po to tu jesteś.
– A po co? – Wspięła się na palce i wyszeptała te słowa prawie do jego ucha. Sama była przerażona własną śmiałością. A może to zupełnie nowe pragnienia, sytuacja w jakiej się znalazła, sprawiły, że zdobyła się na odwagę? Zresztą, nie było już odwrotu. Skoro pozwoliła, aby los przywiódł ją aż tutaj, to musiała dalej podążać tą drogą. Jednego była pewna; protesty, łzy i krzyki nie robiły na Rafale wrażenia. Pozostało tylko jedno wyjście – zafascynować go, zauroczyć. Pierwszy raz w życiu podjęła taką grę, ale też i pierwszy raz miała do czynienia z tak nietypowym mężczyzną.
– Zobaczysz – odpowiedział również szeptem. Jego plan przewidywał szybkie zaspokojenie zmysłów, brutalne rżnięcie i pozbycie się nieznośniej tęsknoty. A jednak nagle postanowił go zmienić. Zapragnął czegoś więcej i o dziwo, to pragnienie nie wyzwoliło kolejnej fali agresji. Po prostu pochylił się i w końcu ją pocałował. Objął, przyciągnął ku sobie i całował, pozwalając, aby puściły wszelkie tamy. Badał językiem wnętrze jej ust, odkrywał wszystkie szczegóły, smakował, delektując się tym. A jednocześnie tak bardzo się w tym zatracił, że jego dłonie coraz brutalniej zaciskały się na szczupłych ramionach kobiety. W końcu jęknęła protestująco. I dopiero ten cichy jęk wyzwolił szaleństwo.
Bez najmniejszego problemu chwycił ją na ręce i ruszył w kierunku sypialni. Posadził na ogromnym łóżku i zamarł w bezruchu. Delektował się tym, co za chwilę zrobi, tym, że będzie w końcu mógł zaspokoić zmysły. Bardzo powoli ujął szczupłą twarz Agnieszki w obie dłonie, palcami powiódł po rozognionych policzkach, zatopił spojrzenie w jej oczach. Podobało mu się to, co tam zobaczył. Pożądanie przeplatające się z niepewnością, doprawione odrobiną strachu. Uśmiechnął się drwiąco. Nie trudno było dostrzec również nadzieję, że czysto fizyczny akt, stanie się czymś więcej. On wiedział, że nie. Lecz bawiła go naiwność kobiet, pragnących zmienić go w kogoś zupełnie innego.
Zrzucił z siebie marynarkę i pochylił się nad Agnieszką, która wpatrywała się w niego zahipnotyzowana. Drżała, lecz nie z powodu zimna. Niecierpliwie czekała na kolejny pocałunek, na coś, czego nie do końca potrafiła ogarnąć rozumem.
– Przestałaś się bać? – spytał drwiąco, lekko ją popychając, tak że padła plecami na miękki materac łóżka. Jednocześnie wplótł palce w jej włosy, powoli przygotowując się do działania. Nie zamierzał być przy tym delikatny, ale brać, sycić się i zaspokajać głód.
– Nie wiem – wyszeptała. Speszyło ją, bo wyglądał na tak rozluźnionego, chociaż jeszcze przed chwilą miała wrażenie, że po prostu się na nią rzuci. I nagle ona również poczuła irytację. Podjęła wyzwanie. Leniwym ruchem uniosła ramiona w górę i zaczęła rozpinać czarną koszulę. Zmrużył oczy, ale nie przerwał jej, nawet nie drgnął. Dopiero kiedy wsunęła rękę za miękki materiał i dotknęła nagiej skóry, syknął. I zareagował. Z taką siłą szarpnął jej włosy, aż jęknęła z bólu. Drugą ręką złapał za krtań, przyciskając ją do łóżka. Potem pochylił się i bardzo delikatnie dotknął ust. Wargi miał suche, gorące. Poczuł satysfakcję widząc jej ból, tak, bo musiało boleć, skoro tak kurczowo ściskała materiał jego koszuli. A jednak kiedy ją pocałował, zapłonęła jak pochodnia. Pożądanie rozszerzyło źrenice, czerń zastąpiła błękit. Ciało zwiotczało, jakby dłużej nie chciała protestować.
I Rafał, niemal wbrew samemu sobie, zatracił się w tym pocałunku. Ta kobieta doprowadzała go do szaleństwa dziwną mieszaniną strachu i pożądania. Podniecała go swą pozorną uległością. Jak nigdy przedtem delektował się jej zapachem, wilgocią nagromadzoną pomiędzy ich wargami, lekko słodkawym smakiem pocałunków. Zdawał sobie sprawę jak bardzo jest pobudzony i jak niewiele pozostało sił, aby nad tym zapanować. Nabrzmiała męskość wręcz błagała o uwolnienie, napierając na mało elastyczny materiał spodni. Lecz zignorował to, chcąc zacząć od czegoś innego. Puścił jej krtań i nie przerywając pocałunku, zaczął szarpać delikatną tkaninę sukienki. Nie zaprotestowała. Wręcz przeciwnie, pomogła mu. Nie minęła minuta, gdy leżała na łóżku w samej bieliźnie. Wtedy Rafał podniósł się i równie niecierpliwie zrzucił z siebie koszulę.
Agnieszka była oszołomiona. Najpierw po raz kolejny spojrzała na jego twarz, potem omiotła wzrokiem nagi tors. Nie, przeczucie jej nie myliło. Ciało miał szczupłe, ale doskonale zbudowane. Tak idealne, że nie mogła zapanować nad chęcią dotknięcia go. Jedną rękę położyła na płaskim, umięśnionym brzuchu, a później przesunęła ją w dół, prawie do paska spodni. Dopiero wtedy odtrącił jej dłoń.
– Nie! – uciął zdecydowanie. Zrozumiała, że nie lubił, gdy to ona przejawiała inicjatywę. Nie miała jednak czasu na rozmyślanie o tym, bo mężczyzna wstał, tym razem pozbywając się dolnej części garderoby. Nabrzmiały, sterczący członek, został w końcu uwolniony ze swego więzienia. Przykuł jej spojrzenie do tego stopnia, że nie od razu zorientowała się, co zamierza Rafał. Dopiero metaliczny szczęk uzmysłowił jej, w jakim znalazła się położeniu.
– Co robisz? – spytała, czując narastającą panikę. Akurat tego się nie spodziewała. Szarpnęła się, lecz teraz nie miało to sensu. Mężczyzna uniósł jej skrępowane dłonie nad głowę i tam do czegoś je przymocował. Widocznie robił to nie pierwszy raz. Następnie wstał i z góry patrzył na jej rozciągnięte ciało, bezczelnie się uśmiechając.
Piękna. Doskonała. A on za chwilę zbruka tę doskonałość. Miał na to całą noc. Całą noc na ostre rżnięcie, na spełnienie każdej swojej fantazji. Nie obawiał się konsekwencji. Nie była pierwszą kobietą, którą zaliczył w ten sposób. Pragnął za to pozbyć się uczucia, że była wyjątkowa. Nienawidził go, a to wywoływało dodatkową agresję.
– Ja nie chcę… – zaczęła, ale wtedy zaatakował. Dosiadł jej okrakiem w taki sposób, że jego gruba, nabrzmiała męskość, znalazła się tuż przy jej ustach. Zrozumiała, co zamierza. Koniec z delikatnością, koniec z namiętnymi pocałunkami. Co ona sobie do cholery myślała? Przecież od samego początku wiedziała, że ma do czynienia z nieczułym bydlakiem nastawionym wyłącznie na zaspokajanie własnych potrzeb.
– Nie musisz chcieć – powiedział ze spokojem, patrząc na nią z góry. Jednocześnie dziwnie czule gładził końcówką penisa jej policzek. – Wystarczy, że ja chcę.
Jednym, gładkim pchnięciem wszedł w nią prawie do połowy. Zakrztusiła się, konwulsyjnie młócąc powietrze nogami, ale to nic nie dało. W pozycji, w jakiej się znajdowała, nie miała żadnych szans. Rafał doskonale zdawał sobie z tego sprawę, lecz nie wycofał się, nie okazał litości. Obserwował z góry, jak jej usta zmuszone do obejmowania członka, gładko ślizgają się po jego powierzchni, jak z ich kącików płynie wąską strużką ślina. Podobało mu się to. Podobał mu się również jej wzrok, błagalny, pełen strachu, szukający jakichkolwiek oznak litości w jego oczach. Pchnięcia były coraz mocniejsze, coraz głębsze, chociaż Agnieszka za wszelką ceną próbowała się uwolnić. Bezgłośnie szlochała, nie bacząc na to, że wraz z łzami spływał również makijaż. Krztusiła się, usiłując zaczerpnąć tchu. I wtedy niespodziewanie się wycofał. Zdążyła złapać zaledwie jeden oddech, kiedy gruby członek po raz kolejny znalazł się w jej ustach. Szarpała się, broniła, bo pchnięcie było wyjątkowo głębokie i brutalne. Nic już nie widziała przez załzawione oczy, niczego bardziej nie pragnęła jak wolności. Miała wrażenie, ze trwa to w nieskończoność. Aż w końcu któreś z pchnięć okazało się tym ostatnim. Zatrzymał się, tryskając głęboko w jej gardło. Zakrztusiła się i dopiero wtedy ją uwolnił.
Oddychała z wyraźnym trudem. Wciąż czuła na języku smak jego spermy. Zebrało jej się na wymioty. Nie tak wyobrażała sobie dzisiejszy wieczór.
– No już dobrze. – Rafał pochylił się i niesłychanie delikatnie pogładził jej policzek. – Musiałem pokazać, kto tu rządzi.
– Bydlak! – wychrypiała, nie poznając własnego głosu.
Nie odpowiedział. Nie rozkuł jej. Za to wstał i udał się do łazienki po mokry ręcznik. Później powoli i niezwykle dokładnie obmył jej twarz, starł rozmazany tusz, ślady spermy i śliny. Obserwowała go bez słowa, ze strachem czającym się gdzieś w głębi oczu.
– Puścisz mnie? – W końcu odważyła się spytać.
Pokręcił przecząco głową. Wtedy zauważyła, że znów był podniecony i to ją przeraziło. Tymczasem Rafał po raz kolejny ją zaskoczył. Pochylił się nad jej brzuchem, delikatnie muskając skórę czubkiem języka. Obie dłonie włożył pod pośladki, unosząc w górę jej biodra. Zębami złapał skraj koronkowych majtek i dopiero wtedy spojrzał w oczy Agnieszki. Ze świstem wciągnęła powietrze. Nie przypuszczała, że może wrócić podniecenie. Ale wróciło. Poruszyła się gwałtownie, pragnąc pozbyć się tego uczucia, bo wydało jej się czymś niestosownym po tym, co przed chwilą zrobił. Tylko że to nie było takie proste.
– Puść mnie! – zażądała drżącym głosem, doskonale wiedząc, że i tak jej nie posłucha. Nie zwabił jej tu dla kilku minut seksu oralnego. Chciał dostać dużo, dużo więcej. Zauważyła to, gdy w ciemnych oczach pojawił się niebezpieczny błysk. Dopiero teraz do niej dotarło, że zniknęła lodowata pogarda i tłumiona złość. I jęknęła, gdy poczuła jego język zmierzający chaotycznym ruchem w dół brzucha, pomiędzy rozsunięte uda. Najpierw były to bardzo subtelne dotknięcia. Lecz z każdą sekundą ich charakter wyraźnie się zmieniał. Rafał w wyważony sposób dawkował tę przyjemność, najpierw podążając do przodu, potem odrobinę się wycofując. Akurat tego się po nim nie spodziewała. Oddychała coraz szybciej i głośniej, czując wilgoć spływającą po wnętrzu ud, moczącą pościel pod jej pupą, narastający żar kumulujący się nie tylko w jednym miejscu, ale i ogarniający całe ciało. Prężyła się i wyginała, pojękując za każdym razem, gdy pieścił ten najbardziej czuły punkt. Robił to jednocześnie patrząc na nią z prawdziwym szaleństwem w oczach. Bo jej rozkosz podniecała go jeszcze bardziej niż strach. Chociaż na początku nie miał zamiaru podarować jej orgazmu, teraz nie potrafił tego przerwać. Przylgnął ustami do pulsującego punktu, a wtedy Agnieszka krzyknęła. Drżała, a fale rozkoszy rozchodziły się po ciele. Jednak nie pozwolił długo jej się tym cieszyć. Uniósł się w górę i oparty na przedramionach, mocnym ruchem wbił się prawie po sam koniec.
Tym razem krzyknęła głośniej. W zamglonych oczach nie widział już strachu czy niechęci. Wyglądała raczej, jakby coraz mniej była świadoma otoczenia. Jęczała za każdym razem, gdy zagłębiał się w jej wnętrzu, gdy całował piersi, ugniatał je wargami, kąsał i pocierał naprężone sutki. Upchnęła gdzieś w kąt całą niechęć i złość, całkowicie ulegając coraz wyraźnie nadciągającej ekstazie. Nie zwróciła uwagi, że chociaż był nie mniej podniecony niż ona, z jego ust nie wydobył się żaden dźwięk. Nic. Jakby ktoś wyłączył głos, pozostawiając jedynie obraz. Za to poruszał się coraz szybciej, czując, że nie da zdoła nad sobą zapanować. W czarnych oczach ukazała się furia, lecz Agnieszka i tak tego nie zauważyła. Nogi skrzyżowała na jego pośladkach, dłonie zacisnęła w pięści, całkowicie oddając się rozkoszy. Dopiero wtedy wysyczał coś z wściekłością. Nie mogła wiedzieć, a może wręcz przeciwnie, powinna była zauważyć, że nienawidził, gdy jego plany ulegały zmianie. Brutalność, która przynosiła satysfakcję, oraz wyrachowana delikatność były podstawowymi punktami tego planu. Jednak nigdy nie była nim całkowita utrata kontroli nad własnymi poczynaniami. Dlatego zapragnął nagle skrzywdzić ją, odepchnąć. Był jednak na to za słaby. Czy tego chciał, czy nie, i jego ciało pożądało spełnienia. Tylko w kulminacyjnym momencie, gdy powietrze przerwał pełen ekstazy krzyk, pochylił się, chwytając zębami delikatną skórę na szyi leżącej pod nim kobiety. Krzyk zamienił się w jęk bólu, a potem splótł się z nim w jedno. Potężna eksplozja wstrząsnęła i jego ciałem, a jednak z ust nadal nie wydobył się nawet najcichszy dźwięk.
Dopiero po kilku minutach, odsunął się i przetoczył na wolny kawałek łóżka. Z trudem sięgnął w kierunku kajdanek, uwalniając jej dłonie. Bezwładnie opadły na białą pościel, a Agnieszka otworzyła oczy. Wpatrywała się w niego ze zdziwieniem, jakby nie do końca rozumiejąc, co się przed chwilą wydarzyło. Wydawało się niemożliwym, że po tym, jak brutalnie ją potraktował, chwilę później dostarczy jej takiej rozkoszy. Patrzyła prosto w ciemne oczy, z których niewiele teraz mogła wyczytać. Uniosła rękę i pogładziła szczupły policzek. Drgnął zaskoczony, a potem błyskawicznie wstał, najwyraźniej zły i zirytowany. Z trudem opanował chęć, aby jej nie uderzyć, nie pokazać, że tak naprawdę to wszystko tak mało znaczy. Uciekł do łazienki, wprost pod lodowaty prysznic. Obie dłonie oparł o ścianę, pochylił się i pozwolił, aby zimny strumień wody spływał po jego ciele.
Wytrzymał tak ponad pięć minut. Owinięty ręcznikiem wyszedł z łazienki i nawet nie spoglądając w kierunku łóżka, zniknął w drzwiach prowadzących w głąb domu. Agnieszka odprowadziła go zamyślonym wzrokiem, a później sama wstała. Czuła że cała klei się od potu, własnych soków i męskiej spermy. Po pończochach niewiele pozostało, reszta jej ubrań leżała rozrzucona po sypialni. Z melancholią pomyślała, że sukienka również nadaje się tylko do wyrzucenia. W przeciwieństwie do Rafała ona wybrała ciepłą, odprężającą kąpiel. Uniosła głowę w górę, zamknęła oczy i stała tak, rozmyślając o tym, co się wydarzyło. Czy to wszystko? Koniec? Czy teraz każe jej się ubrać i odstawi z powrotem do domu? Rozsądek podpowiadał jej, że to byłoby najlepsze rozwiązanie. Nie miała szans, by okiełznać takiego mężczyznę. Tak naprawdę to mało go rozumiała. Zakręciła wodę, uśmiechając się ze smutkiem. Wręcz przeciwnie, znakomicie zdawała sobie sprawę, czego chciał i co zrobi, gdy to zdobędzie. Z goryczą pomyślała, że miała nęcić i wabić, a ona podała mu się na tacy. Nie pragnęła teraz jego towarzystwa. Bała się. Bała się spojrzeć w ciemne oczy i ujrzeć tam obojętność. Położyła się na łóżku, patrząc na widok za oknem. Wspaniały, oszałamiający, pełen surowego piękna widok głębokiej przepaści i wzburzonego morza, nieba rozświetlanego odchodzącą burzą. Leżała tak w bezruchu, na nowo przeżywając każdy szczegół dzisiejszego wieczoru. Rafał nadal nie wrócił, a ona nie miała ochoty sprawdzać, dlaczego. I nawet nie zauważyła, kiedy zasnęła.
Dopiero wtedy się pojawił. Miękki materiał ręcznika wybrzuszył się pod wpływem kolejnej erekcji, lecz tym razem nie zamierzał sobie folgować. Był równie wściekły, co podniecony. Patrzył na śpiącą kobietę, na jej rozchylone usta, zarumienione policzki, na kosmyki włosów rozrzucone wachlarzem po poduszce. Patrzył, czując coraz większą złość. Na siebie i na nią. Nie dlatego, że coś poszło nie po jego myśli. Wręcz przeciwnie, dostał wszystko, czego pragnął. Najbardziej gniewało go, że jego pragnienia nie zniknęły, lecz przybrały na sile. Po raz pierwszy w życiu zaczęło mu na kimś zależeć. I ta właśnie myśl, doprowadzała do szału.

35 komentarzy:

  1. GENIALNE!!! ;) POZDRAWIAM JUSTA.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za piękny prezent urodzinowy Babeczko! Cudny fragment :-)

    Gosia

    OdpowiedzUsuń
  3. O matko i córko! Więcej, więcej!

    OdpowiedzUsuń
  4. Szczerze mówiąc mam nadzieję, że Rafał będzie w następnym rozdziale bardziej rafałowaty i da biednej dziewczynie popalić :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziekuje za bimbowy poczatek tygodnia.

    OdpowiedzUsuń
  6. 🔥🔥🔥🔥🔥🔥 Co dalej ??????

    OdpowiedzUsuń
  7. babeczko opowiadanie jak zwykle świetne, ale mnie zmartwila jedna rzecz... ostatnio przegladalam twoje opowiadania i nigdzie nie mogę znaleźć ''ON'' zmartwilo mnie to bardzo gdyż liczyłam na to ze w końcu doczekamy się jego końca jak i całego utworu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie, jednak zdecydowałam, że będę trzymać po jednej sroce za ogon, czyli dodawać posty z jednym tytułem. Planuję Onego zaraz po zakończeniu TOB, ale jak wiadomo, z moimi planami różnie bywa :-)

      Usuń
    2. ciesze się, ale spokojnie nie martw się czekaliśmy tyle poczekamy i jeszcze trochę :)

      Usuń
  8. A to nie jest część 5? Czy się mylę ?

    OdpowiedzUsuń
  9. Szybko pisz proszę dalej bo się nie mogę doczekać. Mam nadzieję że w następnym rozdziale będzie bardziej romantycznie ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Psychopata. Jest tu czym się fascynować?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest ciekawe w kobiecych fantazjach (a gwałt, czy inny wymuszony rodzaj seksu, to jedno z pospolitszych) - podnieca w marzeniach, ale na żywo nikt przy zdrowych zmysłach nie chciałby czegoś takiego doświadczyć.

      Ta fantazja powstała w wyniku tłumienia własnej seksualności setek pokoleń kobiet. "Nie wypada", "co o mnie pomyśli?", "kobieta nie powinna", "trzeba być skromnym", 'to grzech", "dziewictwo to skarb", "seks tylko po ślubie" itd. - chcemy by mężczyzna przejął nad nami kontrolę i "zmusił" do tego, do czego nie potrafimy przyznać się same przed sobą.

      Ola

      Usuń
    2. trafne spostrzeżenia.
      Uważam że prawdziwy gwałt czy przemoc nie ma nic wspólnego z kobiecymi fantazjami. Przeważnie, bo wiadomo że istnieją wyjątki potwierdzające regułę ;-) Czytając takie sceny, między słowami możemy wyczytać cichą zgodę na takie traktowanie. Prawie każda z nas fantazjuje o "gwałtach", o "przemocy i zniewoleniu", ale tak naprawdę z góry zakłada, że będzie to coś, co jej się spodoba, co dostarczy przyjemności. No i "gwałciciel" jest obowiązkowo seksownym przystojniakiem, z ogromnym, budzącym podziw przyrodzeniem ;-D
      Rzeczywistość pod tym względem rozczarowuje, ale to nie moja działka. Ja piszę o fantazjach...

      Usuń
    3. Sęk w tym, że czasami jest...

      Usuń
  11. Rozgrzewasz, nakręcasz i nie dajesz zaspokojenia. Jesteś bezlitosna, Babeczko :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz trochę odetchniemy... Ile w końcu można pisać tych scen erotycznych?

      Usuń
  12. Twój facet to ma z Tobą pewnie ciężko, jak Ty tak się nagrzewasz. Wysysasz z niego ostatnie soki :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiedzmy, że jeszcze nie odzyskałam formy ;-) Ale niejeden już uciekał z podkulonym ogonem, to fakt :-D

      Usuń
  13. A mnie się podoba, że Jemu w końcu zaczęło na niej zależeć. W końcu... ;)
    Serdecznie pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy XD

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja chcę więcej.... Świetne opowiadania:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Odważny facet. Trafiłby na taką, której jednak by nie podniecał i zostałby kastratem :D

    Ola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z zemsty by ją ukatrupił i koniec opowiadania :-)

      Usuń
    2. Nawet gdyby facet mnie podniecał, to gdyby potraktował mnie w ten sposób, to podniecenie diabli by wzięli i musiałby padalec długo leczyć obrażenia na wiadomej części ciała. I byłby to definitywny koniec znajomości - precz gadzino rodzaju męskiego z mego życia.

      Usuń
    3. Babeczko - ciężko będzie myśleć o zabijaniu, kiedy z przyrodzenia krew się leje (a to mocno ukrwiony kawałek ciała) i trzeba lecieć natychmiast na pogotowie żeby przyszyli :)

      Usuń
  16. Hmmm... uczucia mam mieszane, ale to chyba dobrze, bo w sumie o to chodzi, żeby opowieść wzbudzała różne emocje. Ciut odetchnęłam z ulgą, bo tekst z poprzedniej części:"... nikt nie usłyszy jej krzyków" nieco mnie zaniepokoił, a po tym padalcu Rafałku niczego dobrego się nie spodziewałam, ale że tak powiem: nie wyszedł poza podłe,zasługujące na solidnego kopniaka w jaja(a lepiej ze trzy...naście kopniaczków), zachowania... tyle, że noc się jeszcze nie skończyła i kto)może Babeczka?:)) wie, co tej gadzinie męskiej do łba strzeli? Mam nadzieję Babeczko, że nieźle gada sponiewierasz, bo należy mu się jak chłopu rola i chciałabym, żeby się co nieco pomęczył. Ale też nie lituję się zbytnio nad Agnieszką, bo sama jest sobie winna - po tym, jak ją gadzina Rafałek potraktował już przy pierwszym spotkaniu, to powinna omijać go szerokim łukie. Ja omijałabym, bo wedle mnie facet, który podnosi rękę na kobietę ma skur.... we krwi.
    Tyle że, gdyby bohaterowie opowieści zawsze postępowali zgodnie ze zdrowym rozsądkiem, to nie byłoby o czym pisać:) I z czym się nie zgadzać, i czym się bulwersować, i nad czym przemyśliwać. A ja lubię jak mnie historia nieco sponiewiera. Dlatego też, życzę ci Babeczko weny takiej że ho!





    OdpowiedzUsuń
  17. Odpowiedzi
    1. Ile razy Babeczka ma pisać, że nie czytała ? A może powinna osobny nagłówek zrobic ?

      Usuń
    2. Ja się tylko zastanawiam czy to dobrze, czy źle że porównuje się moje opowiadania do Graya? Z ręką na sercu, chciałam to przeczytać, ale teraz to już sama nie wiem... W każdym razie obejrzałam film czyli 50 twarzy Blacka ;-)Kicz totalny, w połowie zasnęłam...

      Usuń
    3. Powieści o Greyu nie są literaturą wysokich lotów. Są naiwne - jak większość kobiecych fantazji opartych na schemacie "kopciuszka". I faktycznie bardzo przypominają to opowiadanie, więc nie dziwię się, że ludzie zarzucają inspirowanie się. Bo jak na razie jest naprawdę podobne.

      Oto zimny, wyrachowany, przystojny, obłędnie bogaty facet żyjący w ultra nowoczesnym, zimnym i bezosobowym apartamencie wprowadza w świat seksu o lekkim zabarwieniu BDSM naiwną studentkę, traktując ją przez dłuższy czas jako przedmiot. Ale naiwna studentka swą naiwnością, pokorną uległością i oczywiście złotym serduszkiem kruszy lód w sercu Króla Śniegu.
      Lodowy Król oczywiście ma tak jakieś sekrety z dzieciństwa, które sprawiły, że jest taki a nie inny. Ale biorąc temat z dystansu po prostu jest psychopatą wymagającym terapii. A dziewczyna ma syndrom ofiary, jest wykorzystywana psychicznie i fizycznie (bo nie ma upodobań masochistycznych).

      Ten schemat jest w pewien sposób niebezpieczny.
      Bo niektórym naiwnym kobietom może sugerować, że jeśli ona kocha, to on się zmieni. Jak uderzy, to trzeba wybaczyć, a on na pewno zrozumie błąd i się zmieni. Wiara w szczęśliwe zakończenia historii Kopciuszka i Króla Lodu prowadzi do relatywizacji przemocy w związkach.

      Dlatego dla mnie ciekawsze byłoby opowiadanie łamiące powyższy stereotyp.

      Ola

      Usuń
  18. Kiedy następna część?

    OdpowiedzUsuń
  19. Ja chcę więcej. Nie mogę się doczekać kolejnej części.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.