Za oknem tak wieje, że mam wrażenie jakbym była nad morzem :-) Tym razem nie bezsenna noc, ale poranek.
Link do części II - klik
Echo III
Link do części II - klik
Echo III
– Dlaczego chcesz
zasłaniać tak piękny widok? – spytał tęsknie, zdejmując jednocześnie
przemoczoną marynarkę.
– Przestań się
wygłupiać. Ona w końcu tu zajrzy.
– Ona?
– Radek! – sama
sięgnęłam po szlafrok. – Dobrze, przepraszam, niezręczna sytuacja, ale nic nie
mówiłeś, że chcecie spędzić ten wieczór tutaj – mruknęłam, zawiązując pasek.
– Bo nie chciałem
– powiedział cicho, patrząc na mnie z namysłem.
– Rozumiem,
zmieniłeś zdanie. Głupio wyszło, wracasz do domu z kobietą swych marzeń, a w
wannie naga ja. Będziesz miał przez to problemy? – spytałam zaniepokojona,
zastanawiając się jednocześnie, jak najszybciej uciec do własnego lokum.
Radek nie odpowiedział,
tylko wstał i bardzo delikatnie odgarnął kosmyk włosów z mojego zarumienionego,
mokrego policzka.
– Natalia – zaczął
cichym głosem. Nigdy się tak do mnie nie zwracał. Moje zdenerwowanie osiągnęło
apogeum. To koniec, pewnie każe mi się wyprowadzić. Nie oszukujmy się, w końcu
musiał nadjeść ten moment. – Jak możesz być jednocześnie tak inteligentna, i
tak głupia?
– Dasz mi chociaż
z dwa miesiące wypowiedzenia? – spytałam żałośnie. – Nie tak łatwo będzie
znaleźć coś nowego.
– Wypowiedzenia?!
– No wiesz….
Rozumiem, że chcecie, nie, że ty chcesz pozbyć się uciążliwej lokatorki z góry.
Taka sytuacja sama się prosi o kłopoty. Na przykład takie jak teraz.
Dziwne. Wyglądał na
lekko ogłuszonego.
– Chcesz się
wyprowadzić?
– Ty jako
mężczyzna, zwłaszcza taki przyzwyczajony do nieskrępowanej wolności, pewnie nie
widzisz problemu. Ale…
Więcej nie zdążyłam
powiedzieć. Wszystko potoczyło się zbyt szybko, abym zdążyła zareagować w
jakikolwiek sposób. Po prostu objął mnie i pocałował. Pocałunek, żadna nowość,
a jednak ten zaskoczył mnie swą intensywnością, żarem, a nade wszystko osobą,
która mnie całowała. Uścisk ramion Radka był tak silny, że nie pozwolił na
żadne protesty. Zresztą wcale nie miałam na nie ochoty. Wszelkie myśli ulotniły
się gdzieś tam hen, daleko, za to obudziło się coś innego, coś całkowicie
nowego. Pożądanie. Radek wplótł dłoń w moje mokre kosmyki, pocałunek pogłębił
się, z sekundy na sekundę stając się coraz bardziej chaotyczny. Jego język
pieścił wnętrze moich ust, zanurzając się głębiej, mocniej, zachowując coraz
bardziej władczo. Tylko że ja naprawdę nie miałam nic przeciwko… To było takie
cudowne, tak nieoczekiwanie cudowne, że nie pragnęłam w tym momencie niczego
innego, jak tylko również wgryź się w jego usta, dotykać nagiej skóry, oddawać
się każdej pieszczocie. Nieważny stał się świat na zewnątrz, ważne stało się tu
i teraz. Przynajmniej do momentu, gdy Radek przerwał. Uniósł głowę, próbując
uspokoić ciężki, przyspieszony oddech i wpatrywał się w moją zarumienioną
twarz. A do mnie właśnie dotarła absurdalność sytuacji.
– Twoja dziewczyna…
– wyjąkałam, próbując wyswobodzić się z jego ramion.
– Natalia, opanuj
się. Jesteśmy tu sami.
– W łazience? –
spytałam z głupia frant.
– W domu. Boże,
kobieto! Co ja przez ciebie przeżywam…
Przez zaćmiony
zaskoczeniem umysł, nie zdołała się przebić żadna rozsądna myśl. Chyba odbiło
się to na moim obliczu, bo Radek szatańsko zachichotał.
– Ty idiotko! – powiedział,
możliwe że z lekką goryczą. – Naprawdę trudno zauważyć, że od prawie roku wodzę
za tobą maślanym wzorkiem i wzdycham tak, że aż firanki podwiewa w całym domu?
– Niemożliwe!... –
wyjąkałam. Więcej nie zdążyłam, bo z zapałem wrócił do pocałunku. Nie
potrafiłam zdobyć się, choćby na najmniejszy protest, o zebraniu poplątanych
myśli nie wspominając. Chaos opanował mój umysł, pożądanie ciało, a cała reszta
przestała się po prostu liczyć. Drżącymi dłońmi pomogłam mu zsunąć spodnie
razem z bielizną, odpiąć koszulę, po czym Radek odrzucił ją niecierpliwie
gdzieś za siebie. Wszedł do wanny i usiadł, pociągając mnie za sobą. Trzeba
przyznać, że cudownie było poczuć nagość jego skóry, odwzajemniać pocałunki,
wplatać palce we włosy. Roześmiałam się cicho, a on odwzajemnił mój uśmiech.
– Kłamczuch –
wymruczałam, przygryzając płatek jego ucha. – Po co te bajki o szałowej randce?
– Bo ja wiem? Może
to forma samoobrony?
– Trzeba było mnie
pocałować. Od razu bym zmądrzała.
– Bałem się, że
popukasz się w głowę i nazwiesz mnie niewyżytym erotomanem. Zresztą, sam już
nie wiem…
Nie zdążyłam odpowiedzieć,
bo mimowolnie spojrzałam w stronę drzwi i zamarłam. Rzucona niedbale koszula,
trafiła prosto na świeczki, na dodatek te stojące tuż obok ręczników. Całość
płonęła sobie teraz wesoło, stanowiąc zapowiedź pięknego pożaru. Radek chyba podążył
za moim wzrokiem, bo zaklął, gwałtownie podnosząc się z wanny. Pewnie bez
problemu zapobiegłby nieszczęściu, gdyby nie ślizga podłoga oraz wysoki rant
wanny…
Dlaczego u licha
walentynki zawsze musiały być dla mnie tak pechowe?
***
Choć w sali stały trzy
łóżka, zajęte było tylko to pod oknem. Leżał nim Radek, wygodnie oparty o
poduszki, z nogą w gipsie, aż po kolano, z obandażowaną głową i dziwnie
zadowolonym wyrazem twarzy, podjadając chipsy z ogromnej paki Podeszłam bliżej,
nieufnie się mu przyglądając.
– Witaj Kluseczko!-
zabrzmiało radośnie. – Chodź tu do mnie, bo strasznie się stęskniłem –
zachęcająco poklepał ręką brzeg łóżka.
– Akurat –
mruknęłam, ale posłusznie zajęłam wskazane miejsce. – W końcu jakby na to nie
spojrzeć, znalazłeś się tu z mojego powodu.
Przytaknął, ale
jednocześnie zaczął się śmiać.
– A wiesz,
odwiedził mnie kolega z pracy i ze zgrozą dopytywał się, w jakiej tajnej misji
brałem udział, że się tak urządziłem.
– To nie jest
zabawne.
– Jest – nawet nie
udawał, że traktuje poważnie moje słowa i groźną minę. – Naprawdę się
stęskniłem – przyciągnął mnie bliżej, a ja bez sprzeciwu przytuliłam się do
jego piersi. Pachniał samym sobą i szpitalem. Wyczuwałam również czekoladowo
cynamonowy aromat. Pewnie ten z nieszczęsnej, wczorajszej kąpieli.
– Powinniśmy
wyjaśnić sobie kilka rzeczy.
– Znam cię. Chyba
nawet lepiej niż przypuszczasz – wymruczał do mojego ucha, łaskocząc je ciepłym
oddechem. – Właśnie dopadły cię wątpliwości, które jestem zmuszony wyjaśnić.
Tak więc, od kiedy mnie trafiło, nie spałem z żadną inną kobietą. Owszem, dwa
razy byłem na niezobowiązującej kolacji, ale poza tym bezbłędnie odgrywałem
rolę beztroskiego singla. Czasami mam wrażenie, że robiłem to zbyt dobrze. Nie
mogę uwierzyć, że nic nie podejrzewałaś.
Uniosłam głowę i
spojrzałam prosto w jego rozbawione oczy.
– Czasami… Czasami
miałam wrażenie, że coś się wydarzyło dziewięć miesięcy temu, na imieninach u
Madzi.
– I słuszne.
– Jak to?
– Strasznie się
upiłaś…
– Wcale dużo nie
piłam. Byłam na lekach przeciwbólowych, powaliła mnie ta mieszanka i faktycznie
odleciałam – odparłam z wyraźną pretensją w głosie.
– Na jedno
wychodzi. Film ci się urwał po bardzo krótkiej grze wstępnej, choć teraz sądzę,
że chyba dobrze się stało – pogładził mnie czule po policzku.
– Grze wstępnej?!
– Bardzo, bardzo
krótkiej. Kilka namiętnych pocałunków, no i zdążyłem zdjąć z ciebie sukienkę…
Nie zdołałam z siebie wykrztusić
żadnego słowa. Więc jednak moje mgliste wspomnienia miały całkiem realne
podstawy.
– Jak to tak?
Pijaną kobietę?...
– Wierz mi, ciężko
było się oprzeć pokusie, zwłaszcza, że od prawie pół roku fantazjowałem na twój
temat.
– Coś mi tu nie
pasuje – zmarszczyłam nos. – A raczej takie zachowanie nie pasuje do ciebie.
– Tworzymy
mieszankę wybuchową. Wziąłem więc na przeczekanie.
– Co oznacza, że
miałeś nadzieję, iż ci przejdzie?
– Coś w tym
rodzaju.
– No wiesz! –
poczułam się urażona.
– A co miałem
zrobić, gdy na moje nieśmiałe próby zbliżenia, reagowałaś ostro, za każdym
razem bezlitośnie sprowadzając mnie na ziemię.
– Te wygłupy to
miały być próby okazania twych uczuć?! – spytałam osłupiała.
– Jeśli byłbym
poważny, a ty byś odmówiła, to co dalej? Ciężko byłoby nam mieszkać razem, pod
jednym dachem.
– A wczoraj?
– A wczoraj
straciłem cierpliwość. Wiesz jak cudownie wyglądałaś naga, z odrobiną piany na
lśniącej skórze i rumieńcem zakłopotania? – szepnął. – Co za pech, że jestem
unieruchomiony tym żelastwem.
– Może to i dobrze
– odparłam zamyślona, ujmując jego twarz w obie dłonie. Patrzyłam przy tym w
pociemniałe z pożądania oczy, zastanawiając się jak mogłam być tak ślepa? –
Dałeś mi czas, bym sobie wszystko przemyślała. Inaczej po wszystkim dopadłyby
mnie wyrzuty sumienia, zaczęłabym ziać nieuzasadnioną agresją i pewnie wszystko
bym zepsuła. Jak zawsze – dodałam, wzdychając. Bynajmniej westchnięcie nie było
związane z moimi rozmyślaniami, ale z dotykiem gorącej dłoni, która wślizgnęła
się pod cienki materiał bluzki.
– Będziesz się opiekować
biednym kaleką, gdy wyjdzie ze szpitala?
– Nie pasujesz mi
do roli męczennika.
– Ale to takie
przyjemne – w końcu udało mu się unieść bluzkę i wtulić twarz w moje piersi. –
Dobrze że nie połamałem rąk.
Nie musiałam głupio
pytać, co oznaczając te słowa. Nagle zebrało mi się na śmiech. Zwłaszcza gdy
przypomniałam sobie miny sanitariuszy, którzy wczoraj przybyli nam na ratunek.
– Wiesz o czym właśnie
myślę? – Spojrzał na mnie pytająco. – Całe szczęście, że nie zrealizowałeś corocznego
pomysłu owinięcia się czerwoną wstążką. To by dopiero był widok!
Nie obraził się, tylko
roześmiał.
– Natalia, obiecaj
mi jedno. Jak mnie wypiszą i wrócę, to ty powitasz mnie nago, z gustownie
zawiązaną kokardką.
– Ja? – Dziwne,
ale ten pomysł nawet mi się spodobał. Tak jak i jego schrypnięty, napęczniały
od pożądania głos. – A noga w gipsie?
– To co trzeba mam
jak najbardziej sprawne.
– O, tak! Daje się
to wyczuć. – Zarzuciłam mu ramiona na szyję i namiętnie pocałowałam. Chyba
pierwszy raz w życiu, dzień po walentynkach, byłam tak szczęśliwa i
optymistycznie nastawiona do życia. I coś mi mówiło, że to z pewnością nie
ostatni raz. Oby.
koniec
koniec
Jak widzę po liczniku online, nie ja jedna cierpię na porankową bezsenność ;-)))
OdpowiedzUsuń<3 tak bardzo tęsknię za twoimi opowiadaniami ! :)
OdpowiedzUsuńKasia.
bomba!
OdpowiedzUsuńOooo ja, jaki super prezent na urodziny! Uwielbiam Cie babeczko :D
OdpowiedzUsuńjak by nie patrzec jak dziecko sie urodzi bedziesz miec duzo nieprzespanych nocy, niedospanych momentoww i ogolnie co 3h pobudka byc moze, to by znaczylo ze wysypiesz tekstami :) byc moze, ja obstawiam scenariusz ze bedziesz raczej tak zmeczona ze na kamieniu bys spala wiec nie pozostaje mi sie cieszyc z tego co wrzucasz :)
OdpowiedzUsuńdo milego :)
Nigdy nic nie wiadomo :-) Chociaż przy córci też tak miałam, budziłam się, dawałam flachę lub cyca i szłam dalej spać. Człowiek dziwna istota, do wszystkiego się przywyknie :-D
UsuńJak dobrze, że wróciłaś :) Dziękuję za opowiadanie, tego było mi trzeba! :D
OdpowiedzUsuńTrzymaj się ciepło!
d.
Zajefajne!!!! Nie kończ jeszcze tego i daj na jutro rozdział prosze!!! Mówisz że cierpisz na bezsenność? Ile ja bym dała żeby troche pospać mój maluch wcale nie daje nam pospać! Jest taki żywy i kochany! Twoje opowiadanie daje mi małą odskocznie dziękuję!
OdpowiedzUsuńgenialne! :) może jakiś epilog jak wygląda ich szczęśliwe życie a jak jest zmarnowane jej byłego niedoszłego i tej pseudo koleżanki? ^^
OdpowiedzUsuńTo już koniec, czy bedzie kolejna część? ;)
OdpowiedzUsuńCzekamy na więcej! :D
OdpowiedzUsuńBędzie kolejna część? <3
OdpowiedzUsuńrozumiem, ze pojawi się 4 część? :D
OdpowiedzUsuńTo już koniec czy bedzie jakas czesc? Bardzo fajne to opowiadanie i jestem ciekawa czy bedzie ciag dalszy ;)
OdpowiedzUsuńpodoba mi się, super :D lubię takie opowiadania , a twoje w dodatku są dobrze napisane :D
OdpowiedzUsuńmoże w przerwie zajrzysz tutaj http://subtelneemocjee.blogspot.com/ i zostawisz coś po sobie :D
buziaki ! :D
Zajrzałam, choć nie czytałam, ale komentarz z linkiem akceptuję, bo myślę, że warto :-)
UsuńPrzepraszam że tak z grubej rury ale kiedy wkoncu bedzie ON? :/
OdpowiedzUsuńSuper przyjemne opowiadanko :-) dużo zdrówka Babeczko Kochana:-)
OdpowiedzUsuńNienasycone wampiry :-) Nie będzie czwartej cześci!
OdpowiedzUsuńOch, jak możesz! A miałam tak wielką nadzieję, że bedziesz to kontynuować... :c
OdpowiedzUsuńA może jednak czwarta część? :)
OdpowiedzUsuńBłagam o 4 część
OdpowiedzUsuń