Trafnie niektórzy odgadli: Dama za burtą. Uwielbiam i film, i Goldie Hawn, o inspirację nie było więc trudno. Dziś wstęp krótki, za komentarze dziękuję, choć nawet już nie piszę, że odpowiem w wolnej chwil. Czort wie, kiedy taka będzie. Dostaniecie kawałeczek rozrywkowy, a z Szekspirem to chyba skojarzenie przez tytuł? Na szczęście "pączków róż" nie mam w planach :-D
Do zobaczenia w sobotę, chyba wieczorkiem, bo od rana moje dziecię ma szkolny festyn rodzinny. Aha, jeszcze jedno. Jedna z osób, które wygrały w konkursie nie dostała przesyłki. Osobiście wiem, że z pocztą różnie bywa, raz paczka dotarła do kupującego (czasy pozbywania się zbędnych lektur na allegro) po siedmiu miesiącach. Jakby ktoś jeszcze miał problem, pisać na pocztę.
I najserdeczniejsze życzenia urodzinowe dla jednej z czytelniczek! Tłuściejszy kawałek będzie ciut później, chociaż może mi się uda jednak dać coś wcześniej. Zobaczymy :-)
Link do części II - klik
Pożegnanie złośnicy (III)
Joanna z narastającą
rozpaczą rozglądała się dookoła. To miałby być jej dom? Ta śmierdząca, na wpół
zrujnowana nora? Patrzyła na zniszczone podłogi, pełną plam kanapę, lepiącą się
od brudu kuchnię i popadała w coraz większe przygnębienie.
– Witaj w domu
kochanie! – zabrzmiało radośnie za jej plecami. – Co prawda pewnie go nie
poznajesz, ale nic nie szkodzi, wszystko ci wyjaśnię. Tu mamy kuchnię, salon,
tam są drzwi do sypialni i łazienki. Na górze mają pokoje chłopcy.
– Na górze –
powtórzyła słabym głosem. – Aż dziw, że to wszystko jeszcze się nie zawaliło
pod ciężarem kurzu i pajęczyn.
– Nie przesadzaj.
Sama chciałaś abyśmy kupili ten cudny domek.
– Ja? – powoli
odwróciła się w jego stronę. Konrad o mało co nie wybuchnął śmiechem, patrząc
na jej minę. – Ja chciałam?
– Twierdziłaś, że
jest uroczo rustykalny.
– Rustykalny? –
jęknęła. – Toż to prawdziwa rudera!
– E tam, przesadzasz.
– Podszedł do lodówki i wpakował do środka kupione piwo. – Wymalujemy ściany,
przegonimy karaluchy i będzie dobrze.
– Karaluchy? –
Joanna gwałtownie pobladła. – Są tu karaluchy?
– W łazience –
odpowiedział po krótkim namyśle Konrad. Usiadł na kanapie, kładąc nogi na niski
stolik i sięgając za oparcie po na wpół opróżnioną butelkę piwa. – Trochę się
rozpleniły, ale damy radę. No i pod deskami werandy ma swoją siedzibę rodzinka
zaskrońców.
– Boże! –
wyszeptała. Nie, to niemożliwe, by to miejsce było jej domem. Z drugiej jednak
strony dlaczego ten mężczyzna miałby kłamać? Ba! Pozostaje jeszcze pytanie
dlaczego poślubiła tego nieokrzesanego troglodytę? – Chciałabym się przebrać.
– Tam – machnął w
kierunku odrapanych drzwi. – Twoje ciuchy są jeszcze niewypakowane, bo dopiero
wczoraj przyjechaliśmy.
Mruknęła coś, znikając
w sypialni. Wcale nie prezentowała się lepiej niż to, co już zobaczyła. Brudne
okna, poszarpane firanki. Jedynie łóżko wyglądało względnie solidnie. Tuż obok
niego stała jakaś potwornie stara, zniszczona walizka. Pełna obaw Joanna
otworzyła ją i w milczeniu, bardzo długo przyglądała się zawartości.
To ma być jej
garderoba?! Ostrożnie wyjęła dwoma palcami coś, co chyba było spódniczką. O dwa
rozmiary za dużą, plisowaną, w dodatku w ohydny wzorek, który wyglądał jakby
ktoś zwymiotował na materiał. Dalej bluzka. Biała, z bufiastymi rękawkami i
masą koronek. Niemożliwe by ktokolwiek mógł nosić cos takiego!
Jednak szalę goryczy
przechyliła bielizna. A zwłaszcza ogromne, bawełniane gacie z nogawkami w czarne
grochy.
– I jak?
Rozpakowałaś się już żabciu? – Konrad stał w drzwiach, oparty o futrynę,
przyglądając się jej z nieukrywaną ciekawością. Radochę niestety musiał
stłumić.
– To jest moje?!
– Jak w mordę
strzelił. Sam ci kupiłem na naszą ostatnią rocznicę ślubu – pochwalił się
dumnie.
– Rocznicę?
– Tak. Co prawda
chciałem kupić elektroniczny otwieracz do butelek, ale zażądałaś czegoś
osobistego.
Zamknęła oczy, z jękiem
siadając na łóżku. To koszmar, z którego chyba się jeszcze nie obudziła.
– Biedactwo –
rozczulił się obłudnie Konrad. – Czujesz się zagubiona? Zawołam dzieci… – Po
czym odchylił się do tyłu i wrzasnął:
– Hej, smarkacze!
Mamusia wróciła! Jazda na dół, przywitać się, bo później będzie zajęta robotą
przy garach.
Na schodach załomotały
trzy pary nóg. Chłopcy ustawili się w rzędzie, patrząc z ciekawością na
skamieniałą ze zgrozy Joannę. Byli nieziemsko brudni, ale i też szalenie
szczęśliwi. Zadanie jakie postawił przed nimi ukochany wujek nie tylko
stanowiło źródło uciechy, ale i mogło być niezłą zabawą.
– Czołem matka! –
wyrecytowali chórem.
– Kiedy obiad? –
spytał najmłodszy. – Bo jestem tak głodny, że zjadłem gile z nosa Tomka.
– Spokój! –
wrzasnął Konrad. Odwrócił się w ich kierunku puszczając oczko. Spisali się na
medal. Cudowne dzieciaki! Będzie musiał wziąć ich potem na naprawdę duże lody.
– Jak się zachowujecie smarkacze? Mama migiem się przebierze i przygotuje coś
na ząb. Prawda pączusiu?
– Gile? – spytała
z rozpaczą Joanna. W głowie miała istny chaos, a żołądek zwinął się w ciasny
supełek.
– Smarki z nosa –
uprzejmie wyjaśnił najmłodszy Arek.
– O boże, boże! –
wyjęczała, waląc głową w oparcie łóżka. – Ja śnię, to musi być sen. Nie, nie
sen. Koszmar!
– On tak zawsze
robi, jak jest głodny – wyjaśnił najstarszy chłopiec.
– To kiedy to
żarcie?
– No, matka –
Konrad naprężył muskuły, posyłając jej olśniewający uśmiech. – Jazda do garów,
dzieci mają rację, głodni jesteśmy. Amnezja czy nie, jeść trzeba.
Bardzo powoli wstała,
nogą odpychając walizkę z całą tą koszmarną zawartością. Gdy przechodziła obok
mężczyzny ten z całej siły klepnął ją w pupę. Wrzasnęła i poczerwieniała z
oburzenia, na co męska część widowni zareagowała szalonym rechotem. Tak, bo
śmiechem by tego nie nazwała.
– Jak ja lubię ten
twój tyłeczek – powiedział z uznaniem Konrad. W duchu po raz kolejny gratulował
sobie pomysłu. Co to była za rozkosz zapędzić nadętą panią dziekan do garów, a
na dodatek bez konsekwencji klepać ją po zgrabnej dupci. Potem z rozbawieniem
pomyślał, że to dopiero początek. Nie pożałuje sobie, oj, nie pożałuje.
Nie odpowiedziała,
tylko pomaszerowała do kuchni. Stanęła pośrodku, rozglądając się z prawdziwym
obłędem w oczach.
– Jest tu coś
jadalnego? – spytała w końcu.
– Coś jest. Chyba
w lodówce.
Otworzyła więc lodówkę.
Pomijając piwo, stojące na prawie każdej półce, znajdowało się tam jeszcze
kilka jajek i kawałek kiełbasy. Konrad pomyślał, że nawet jeśli nie umie
gotować, to jajecznicy chyba nie zepsuje? Każdy potrafił ją przygotować.
– Tak, coś jest –
powiedziała z przekąsem. – Co chcecie? Zupę piwną? Schabowego z kapsli czy purée
z puszek?
– Nie irytuj się
żabciu. Złość szkodzi urodzie.
– A ten syf
dookoła to niby nie?
– Posprzątasz.
– Sama?
– A niby z kim? Ze
mną? – zdziwił się, a potem w skupieniu obwąchał swoją pachę. Czas na popisowy
numer. Specjalnie wygrzebał z brudów tę koszulkę.– No patrz, a sądziłem, że trzeba
zmieniać ubrania co trzeci dzień. A tymczasem to noszę już tydzień i wcale
najgorzej nie pachnie. Chcesz powąchać? – spytał z nadzieją.
Mina kobiety
świadczyła, że z pewnością nie chce.
– Przecież lubisz
pączusiu zapach prawdziwego faceta – kontynuował Konrad w upojeniu,
zastanawiając się, kiedy pani dziekan w końcu wybuchnie, tracąc opanowanie. –
Twoje własne słowa, słowo honoru.
– Dzięki temu
wypadkowi odzyskałam widać zdrowe zmysły – odparła krótko, wyciągając z lodówki
jajka i kiełbasę. – Marsz pod prysznic, a potem zmień ubranie. Całe – dodała z
naciskiem. – A jak nie, to nie tylko nie dostaniesz obiadu, ale przysięgam!
Całe piwo popłynie do najbliższej oczyszczalni ścieków!
I odwróciła się od
zamarłego ze zdumienia Konrada, by wśród tego pobojowiska, odnaleźć patelnię, płyn
do naczyń i względnie czystą ścierkę.
link do części IV - klik
Ale super ;)
OdpowiedzUsuńWow, szalejesz babeczko, ale wolałabym kolejna cześć ,,jego", bo bedą kolejne części, prawda?
OdpowiedzUsuńniezłe :)
OdpowiedzUsuńPoprawiłaś mi humor babeczko :D Czekam na kolejną część.
OdpowiedzUsuńKinga :)
Uwielbiam to opowiadanie :D jest mega genialne :) błagam dodaj szybko kolejne części :)
OdpowiedzUsuńZajebiste!!
OdpowiedzUsuńCiekawe co sprawi, że sobie wszystko przypomni:) super tekst!
OdpowiedzUsuńświetne:)
OdpowiedzUsuńjak zawsze:)
Babeczko wielbię Cię! Czekam z niecierpliwością na kolejną część. :)
OdpowiedzUsuńJak doszłam do momentu gaci do kolan w grochy... Padlam ze śmiechu hahaha
OdpowiedzUsuńŚmieszne :) Jestem tylko ciekawa jak to będzie jak Joanna odzyska pamięć czy wogule tak się stanie :)
OdpowiedzUsuńWeroniś :)
HA!
OdpowiedzUsuńUwielbiam twoje opowiadania zawsze czytam albo wieczorem do poduszki albo rano w autobusie do szkoły :D taka świetna odskocznia od często ponurej rzeczywistości <3
OdpowiedzUsuńa teraz jeszcze z innej beczki.wiesz może co się dzieje u Anny ze od dobrych 10 dni ani jej widu ani słychu na blogu?
A.
Babeczko, mam wielką prośbę do Ciebie. Przez nowe tło nie mogę otwierać bloga na telefonie, wszystko się rozjeżdżą, liście przykrywają stronę główną i nie mam nawet możliwości kilknięcia w nowy post, wcześniej tak nie było. Myślisz, że dałoby się coś z tym zrobić?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Babeczko, proszę dodaj coś dzisiaj. Miałam straszny dzień.. tak na poprawe humoru :)
OdpowiedzUsuńhahahahahaha
OdpowiedzUsuńchciałabym zobaczyć minę Konrada ;)
Kasia
Kiedy nowy? :c
OdpowiedzUsuńDroga Babeczko.
OdpowiedzUsuńTwoje opowiadania są wspaniałe, świetnie się je czyta, zabierasz czytelnika w inny świat, to pozwala choć na chwilę się zrelaksować. Dzięki.
Rozumiem, że to Twoje hobby i jak każdy z nas masz całe mnóstwo innych zajęć, wobec tego mam sugestię, wstawiaj teksty wtedy kiedy możesz, ale nie uprzedzaj o tym, bo sama tym wprowadzasz małe zamieszanie.
Tak na przykład w środę zapowiadasz koleją część opowiadania na sobotę, po czym ono się nie pojawia. Rozumiem, że nie mogłaś, ale po co składasz takie obietnice? Czytelnicy denerwują się i piszą niepochlebne komentarze z pretensjami. Nie podawaj terminu, jeśli już wstawiasz zapowiedź, to napisz, że wkrótce lub za kilka dni.
Pozdrawiam i życzę dalszych sukcesów!
Babeczko nie obrazaj sie, ale pisz wiecej, kiedy dokladnie dasz jakis post, bo od wczorajszego wieczoru weszlam tu jakis milion razy i nic. Wole kiedy nie piszesz nic i wtedy chociaz nie ma rozczarowania :( A po drugie licznik wejsc przekroczyl juz magiczna liczbe ;) Pamietam co obiecalas ;)
OdpowiedzUsuńBabeczko ta godzina ja czekam na 4 czesc a na mym monitorze nic sie takiego nie pojawia
OdpowiedzUsuń:(
A tak zmieniając temat, będzie kontynyacja nie umiem stapac tak cicho? :)
OdpowiedzUsuńAno, film jako inspiracja fajny, zamysl fajny, oczywsicie wszystko fajne, ale nie bylabym na gdybym sie nie nie doczepila :D
OdpowiedzUsuńlicze lata tym bohatrom i ten Kondrad jakis tatki stary, ty mu dajesz 43 lata, czyli musial byc jeszcze zonaty majac 31, potem poszedl do wiezenia na kilka lat
to jak dlugo on byl w tym wiezieniu, max za pobicie jest 3 lata, za ciezki uszczerbek na zdrowiu do 8, ja lubie jak czasami cos jest precyzyjniej
i pracowal tez kilka lat na platfromach (5-6), zostal zlota roczka i pewnie z jakis czas pomaga siostrze-czyli nie wiecej niz rok,
do tego przyjedzajac do wiekszego miasta mial 25 lat czyli 6 lat imprezowal (?)
OK, czasami lubisz cos rozciagac w czasie, ale potem mi sie to troszke od realnia, wiem ze lubisz poplynac :)
a dwa co to za jezioro samotnia skoro wszystcy przypadkiem tam sie spotykaja, prawie niewiarygodne, cisza spokoj a tu pol wiekszego miasa wie gdzei to jest i ma domek w poblizu :)
znam pare cichych i odludnych miejsc od poznania ale takich tlumow to tam nie ma, nawet w wakacje
fakt sa miejsca w odleglosci godziny jazdy od poznania gluche ciche i zarosniete ale zeby az tak, to by musileli wszyscy w tym samym kierunku wyjezdzac a przeciez sie tak nie zdaza, ja wiem ze to proza, czysto fantystyczno romantyczna, ale to mi tak zgrzytlo, bo co innego spotkac kogos pierwszy raz w lesie a co innego spotkac ta konkretna osobe, czegos moze zabraklo o KOndardzie dlaczego go ciagnelo akurat do tego miejsca i dlaczego ona tez je akurat lubila i jak to sie stalo ze sie predzej tam nie spotkali (np jakis byly pani dr pokazal jej to zaciesze, a KOndarda jak ona zaczala tam jezdzic poprosu nie bylo bo byl akurat w wiezieniu lub platformie). BO tak opowiadnia bardzo fajne, najbardziej podoba mi sie ta trojka chlopakow :)rorzabiajaco- wrzeszczacych, rozwin ich plisss :D, moze opowiadanie cos nowego zyska
to tyle na dzis, czekam na wiecej!
Na wszystko przyjdzie pora, a ten wiek to muszę sobie jeszcze raz przeliczyć :-) Możliwe że coś pokręciłam, bo coś ciężko mi się ostatnio myśli...
UsuńJak sobie wszystko rozpiszesz to nawet jest ok. Ale moglby byc mlodszy
UsuńBabeczko już poniedziałek nie każ nam więcej czekać :)
OdpowiedzUsuńCam :)
Babeczko czemu od kilku dni nie ma postow? :(
OdpowiedzUsuńNie lubię, jak nawet nie dajesz znaku życia :( Już nawet nie chodzi o nowe opowiadania, ale chociaż kometarz, że wsyztsko u Ciebie ok ;(
OdpowiedzUsuńChyba mi się coś popsuło w komputerze, bo od tygodnia prawie nie pokazuje mi nowych części ;-)
OdpowiedzUsuńHeej, gdzie jesteś?
OdpowiedzUsuńNie porzucaj nas <3