Zastanawiałam się, kiedy powstał ten kawałek tekstu? I wyszło mi, że chyba wtedy gdy miałam pewne braki, bo ukochany małżonek wyjechał na dwa miesiące... Dobrze że nie na dłużej, bo cholera wie co jeszcze bym wymyśliła?
Link do części V - klik
Ciemniejsza strona księżyca VI
Jednak coś jeszcze
zwróciło jej uwagę. Odwróciła głowę i spojrzała na skraj polany. Stał tam drugi
wilkołak, nieruchomo, przypominając bardziej posąg niż żywą istotę.
Katja zdumiała się.
– Zaprosiłem syna
na małą imprezę – usłyszała tuż obok ochrypły szept. Głos wilkołaka był zniekształcony,
bardziej przypominał warkot niż ludzką mowę. Ale doskonale dawał się zrozumieć.
– Nie mógł się oprzeć mojemu wezwaniu, bo wciąż nie potrafi zapanować nad swą
drugą naturą.
Poczuła, że jej serce w
niekontrolowany sposób przyspiesza. Dwie bestie zamiast jednej? Dwóch dzikich,
nieokiełznanych kochanków?
Tego się nie
spodziewała. Przez moment pojawił się niepokój. Czy Łowca o tym wie? Czy
przypadkiem nie zjawi się rozwścieczony, by zapobiec temu, co wydało mu się
odrażającym aktem?
Spojrzała wprost w
siarkowo żółte ślepia Zacka i zapomniała o wszelkich wątpliwościach. Wilkołak
był doskonałym połączeniem cech obu ras, choć jego spiczasty pysk, sterczące
uszy i mocne owłosienie, mogły budzić przerażenie i odrazę. Jednak nie u niej. Ogromna
sylwetka, wciąż przypominała ludzką, lecz jej rozmiary wyraźnie temu
zaprzeczały. Rzadko który człowiek miał ponad dwa metry wzrostu.
I coś jeszcze.
Bezczelnie zmierzyła go
wzrokiem, zatrzymując się poniżej pasa.
Tak, to był fascynujący
widok. Miała w swym życiu wielu kochanków, ale żaden nie mógł się poszczycić
członkiem o takich rozmiarach. Grubym, masywnym, o ciemnofioletowy odcieniu,
wynurzającym z się z gąszczu czarnej sierści.
Zadrżała, przymykając
oczy, gdy poczuła, jak owłosiona łapa, o ostrych niczym brzytwa pazurach,
zacisnęła się na jej piersi. Westchnęła z uniesieniem, przygotowując się na
rozkosz, która miała się stać jej udziałem.
Nie bała się. Nie czuła
nawet odrobiny strachu, a jedynie podniecenie tak silne, że mało brakowało, a
sama zerwałaby więzy i rzuciła się na niego. Nawet nie zwróciła uwagi, że
przeciął gruby sznur, uwalniając ją. Dopiero po chwili dotarło do niej, że leży
na chłodnej ziemi, a po jej ciele suną nie dwie, a cztery owłosione łapska.
To było niczym
spełnienie najbardziej skrytych erotycznych marzeń. Choć nigdy nie myślała, że
będzie się kochać z wilkołakiem. A co dopiero z dwoma!
Ramiona rozrzuciła na
boki, dysząc coraz głośniej, prężąc się i wyginając. Ciekawskie łapy badały
każdy zakamarek jej ciała, docierały do każdego wrażliwego punktu. Nie
rozróżniała ich, nie wiedziała, który był Zackiem, choć ten drugi wydał jej się
jakby niższy i mniej szczodrze obdarzony przez naturę.
Nagle jeden z
wilkołaków, zanurkował pyskiem pomiędzy jej rozłożonymi udami. Długim,
szorstkim językiem zaczął pieścić całkowicie już mokre wnętrze, palcem
niezgrabnie masował drugą dziurkę, co chwilę usiłując go tam wsadzić. Udało mu
się dopiero po trzeciej próbie. Drugi kucnął tuż przy jej twarzy i przez chwilę
bił ją po policzkach twardym, ogromnym członkiem. Potem znienacka wsunął go
pomiędzy pełne wargi, aż do samego końca, tak że kobieta na moment straciła
oddech. Zaczął się poruszać, wyciągając go, a później dobijając z całą dostępną
mu siłą. Jedną łapą pieścił sterczącą pierś, podszczypywał ją i ściskał, czasami
czubkiem pazura rysując małe kręgi na delikatnej skórze.
Katja tak intensywnie
smakowała doznawaną rozkosz, że była prawie półprzytomna. Słyszała sapanie,
pomruki pełne aprobaty, czuła zwierzęcy odór potu i podniecenia, ale to
nakręcało ją jeszcze bardziej. Bestia ukryta w najgłębszych czeluściach jej
umysłu, nie mogła się uwolnić, ale z pewnością rozbudziła się, z uznaniem
przyglądając temu wszystkiemu.
Nadszedł pierwszy
orgazm. Krzyczała bezgłośnie, paznokciami wbijając się w twardą ziemię, napinając
całe ciało w niemym paroksyzmie odczuwanej ekstazy. Oba stwory chyba to
wyczuły, bo jeden z nich z zanurzył aż po sam koniec długaśny paluch w jej
wnętrzu, drugi zaczął wymierzać razy w odsłonięte piersi, w policzki wypchane
jego penisem. Patrzył przy tym w dół, wprost w oczy kobiety z prawdziwą
satysfakcją. Teraz wiedziała, który z nich był Zackiem.
Potem nagle się
wycofali. Leżała na trawie, bezsilna, ciężko oddychając. Spojrzała w górę i
zrozumiała, że to zaledwie początek.
Silnym szarpnięciem
jeden z nich postawił ją na nogach. Później sam położył się na plecach i gestem
nakazał, by na nim usiadła. Zrobiła to z niekłamaną ochotą, krzycząc, gdy
potężny organ wilkołaka zanurzał się w jej wnętrzu. Nadziała się na niego
prawie po sam koniec, po czym pochyliła się, eksponując pośladki.
Poruszyła zachęcająco
biodrami. I nagle wrzasnęła. Tym razem ból zastąpił na kilka sekund rozkosz.
Ale Zack, dziwne, lecz była pewna, że to on bierze ją od tyłu, wbił się do
samego końca. Poczuła smak własnych łez. Palce zacisnęła na kudłatej piersi
leżącego pod nią stwora. Już nie krzyczała, a wręcz wyła.
Nie dali jej czasu, by
mogła odetchnąć.
Machina ruszyła.
Ogromne członki, niczym parowe tłoki, poruszały się w jej wnętrzu. Wygięła się
do tyłu, opierając o owłosiony tors jednego z kochanków. Potężne łapska pieściły
jej piersi, zaciskały się na biodrach, szczypały lub biły. To były krótkie,
ostre plaśnięcia, potęgujące odczuwaną rozkosz. Szorstki język wędrował po
rozpalonej skórze kobiety, czasami brutalnie wciskał się pomiędzy rozchylone
wargi.
Oba stwory czerpały z
tego aktu tyle samo przyjemności, co i ona. Słyszała ich głuche jęki, głośne
sapanie, nie takie jak wydaje człowiek, lecz prawdziwie zwierzęce pomruki. Bo
tak naprawdę z kim się teraz kochała?
– Podoba ci się
wiedźmo? – zabrzmiało to niczym warknięcie, tuż nad jej uchem.
– Tak! –
wyjęczała.
– To długa noc.
Będziemy to robić, aż do wschodu słońca. Nasycimy nasze i twoje zmysły. – Coraz
mocniej wbijał się w tak każdego wypowiadanego słowa. – Będziemy cię rżnąć na
wszelkie możliwe sposoby, tak długo i tak ostro, że sama będziesz błagać o
zakończenie.
Drugi wilkołak głucho
jęknął i ścisnął jej piersi. Katja poczuła nagle, jak wnętrze wypełniło się
czymś gorącym, lepkim. Zamarła na moment i zaraz została za to ukarana.
– Ja nie
skończyłem! – usłyszała wściekły warkot. Uderzenie w odsłonięty pośladek było
bolesne. Krzyknęła, ale w zamian za to wymierzył kolejny cios.
Tym razem zagryzła
wargi. Ale Zack nie przestał. Bił ją raz po jednej, raz po drugiej stronie
pupy, na dodatek zaczął poruszać się z niespotykaną dotąd siłą. Tylko na chwilę
przystopował, gdy drugi z wilkołaków, wysunął się spod niej i usiadł
naprzeciwko, błyszczącymi ślepiami obserwując całą tę scenę.
Lecz oprawca i kochanek
jednocześnie, nie odpuścił. Pchnął Katję tak, że znalazła się twarzą na wprost grubego
jak jej nadgarstek, lekko już mięknącego penisa.
– Masz mu fachowo
obciągnąć suko! Słyszałaś? Wiem, że potrafisz to doskonale zrobić!
Z prawdziwą rozkoszą
objęła wargami na wpół twardego członka. Był gorący i wracał do formy w
błyskawicznym tempie. Sterczał, otoczony przez długie, poplątane kudły, a w
gąszczu pod nim widziała dwa ogromne jądra. Przez moment mignęła zaskakująca
myśl, że to przecież Stafan, ale zniknęła tak samo nagle, jak się pojawiła.
Podniosła zamglony z
ekstazy wzrok, a potem całkowicie przestała myśleć. Kiedy uderzył po raz kolejny,
krzyknęła przejmująco i upadła, nie mając siły dłużej podtrzymywać się rękoma.
Wstrząsał nią orgazm, podczas gdy Zack pieprzył ją w zabójczym tempie, a
członek drugiego wilkołaka rósł tak samo szybko we wnętrzu jej ust.
Dobił i trysnął silnym
strumieniem. Jęczał przy tym przeciągle, zaciskając pazurzaste palce na
biodrach kochanki.
Kiedy ją puścił, przez
chwilę leżała na trawie, spazmatycznie łapiąc oddech. Ale nie na długo
zostawiono ją w spokoju.
Któryś odwrócił ją na
plecy i wszedł w jej rozgrzane wnętrze, jednym zdecydowanym ruchem. Katja
poczuła ciężar owłosionego cielska, ostry zapach potu i zrozumiała, że to
naprawdę dopiero początek.
Opasała wilkołaka nogami,
przymknęła oczy i postękując oddała się kolejnej ekstazie. Drugi stał nad nią i
przyglądał się temu z zadowoleniem. Potem jednak postanowił przyłączyć się do
zabawy. Klęknął w taki sposób, że jego jądra znalazły się tuż nad jej twarzą.
Doskonale wiedziała, co
powinna zrobić. I czego od niej żąda.
Spojrzała w górę i ze
świstem wciągnęła powietrze.
W normalnych warunkach
odwróciłaby się z odrazą. Były duże, wielkości dorodnych jabłek, twarde i mocno
owłosione. Przypomniała sobie wczorajszy dzień, gdy się kochali po raz pierwszy.
Jak widać, wraz ze zmianą w wilkołaka, następowały różnorodne zmiany fizyczne.
Lecz była tak
podniecona, że bez sprzeciwu zaczęła je ssać, lizać, pieścić z zapałem, który
zadziwił nawet ją samą. Zack mruczał z zadowoleniem, podczas gdy drugi wilkołak
przyspieszał, wyraźnie zbliżając się do kolejnego wytrysku. Wiedziała, że zaraz
dojdzie, ale nie spodziewała się, że odepchnie swego towarzysza, usiądzie na
niej okrakiem i spuści się prosto we wnętrze jej gardła.
Krztusiła się, bijąc i
drapiąc przeciwnika, ale on nie reagował, z satysfakcją pompującą swą spermę,
aż do ostatniej kropli.
Musiała to przełknąć,
inaczej by się udusiła.
– Smakowało? –
Zack szturchnął ją swoim szpiczastym pyskiem. Zawsze zastanawiało, jakim cudem
te stwory tak sprawnie posługiwały się ludzką mową.
– Tak.
– Chcesz więcej?
Skinęła jedynie głową.
– Cierpliwości
czarownico, cierpliwości.
Szorstkim językiem
zaczął pieścić jej szyję. Palce wsunął w pulsujące oczekiwaniem wnętrze i
zaczął nimi rytmicznie poruszać.
– Wiedziałem, że
ci się spodoba – szeptał. – Jesteś jedyna w swoim rodzaju, wyjątkowa.
Westchnęła.
– On musi chyba
odpocząć, ale ja się tobą odpowiednio zajmę… Nie! Ty się zajmiesz mną.
Nagle przerwał
pieszczoty i położył się na plecach.
– A teraz możesz
zrobić to, na co masz ochotę.
Padła na kolana i
wzięła w obie dłonie jego penisa. Wciąż był ogromny, wciąż twardy i
niesłychanie nabrzmiały. Zaczęła go lizać, najpierw czubek, potem całego,
przesuwając koniuszkiem języka i jednocześnie jedną ręką pieszcząc jądra.
Patrzyła prosto w oczy bestii i czuła się niczym niewolnica, narzędzie, za
pomocą którego zaspokajał swe żądze.
Tylko że ona pragnęła
tego równie mocno.
Twardego, brutalnego
seksu. Mężczyzny, który by dominował, zmuszał do uległości, traktował jak swoją
sukę.
Przymknęła oczy. Objęła
ustami jego męskość i zaczęła go pieścić oralnie. Coraz szybciej, coraz
bardziej zaciskając wargi na śliskim od jej śliny członku.
Drugiego wilkołaka chyba
znów podniecił ten widok, bo pomrukując zaczął ją obmacywać i podszczypywać. I
nagle wbił się w nią od tyłu, tak gwałtownie, że kobieta głośno zakwiliła.
Potem powoli zaczęła odpływać. Przyjemność, której doświadczała nie dawała się opisać
słowami, ani porównać do niczego innego.
– Tak, wiedźmo,
tak! – sapał Zack. – Jesteś przecudowna!
– Chcesz
prawdziwego odlotu? – wyszeptała, przerywając i spoglądając na niego prowokująco.
Tym razem zamierzała pójść na całość. Skoro on podarował jej coś
niepowtarzalnego, ona chciała mu się odwdzięczyć tym samym. – To odwrócić się.
Posłuchał.
Teraz jedną ręką
pieściła penisa, językiem rowek pomiędzy pośladkami, z zapałem wsuwając jego
czubek do zwartej dziurki odbytu. Zack ze świstem wciągnął powietrze. Widać
cholernie mu się to podobało i dostarczało nieziemskiej wręcz rozkoszy. Jęk
przeszedł w głośny skowyt. Człowiek zniknął, zostało jedynie zwierzę, dążące do
spełnienia. Przestał myśleć, całkowicie tracąc nad sobą kontrolę.
Nigdy wcześniej żadna
kobieta nie sprawiła, by zatracił się aż do tego stopnia.
Katja czuła, że nie
tylko on zbliża się do finału. I w tym momencie wydarzyły się naraz dwie
rzeczy. Za jej plecami rozległ się głuchy warkot i gorący strumień trysnął tym
razem na jej pośladki. Jednocześnie Zack napiął całe ciało, pogrążając się w
ekstazie. Wyczuła, że był już na krawędzi. Bez namysłu, z całej siły, wsadziła
palec w jego odbyt.
Tym razem rozległo się
głośne, prawdziwie przerażające wycie. Wystrzelił wyjątkowo potężnym
strumieniem, mimo iż tej nocy już raz szczytował. Orgazm wstrząsał jego
ogromnym cielskiem, przetaczał się wzburzoną falą. Padł na kolana, przestając
całkowicie nad sobą panować.
Katja uśmiechnęła się i
wyczerpana, poturlała się po trawie. Ten numer, choć rzadko go stosowała, nigdy
nie zawodził.
Słuchała głośnych jęków
niczym najpiękniejszej muzyki.
Podparła ręką głowę i
spojrzała w kierunku Zacka.
– Przyjemność za
przyjemność – powiedziała, figlarnie się uśmiechając.
Dyszał ciężko,
wpatrując się w nią z nietajonym zachwytem. Tak, to właśnie rozumiała pod
pojęciem „ujarzmić bestię”.
– A teraz –
rozłożyła szeroko uda – teraz zajmijcie się mną…
Następne kilka godzin
było niczym sen. Zmieniali pozycje, traktowali coraz brutalniej. Wymierzali jej
razy, szczypali, całowali, kilka razy doprowadzili do nieziemskiego,
niedającego się opisać słowami, orgazmu.
Była wykończona.
Oblepiona białą mazią, ociekająca potem, z licznymi zadrapaniami i siniakami na
ciele.
A kiedy sądziła, że to
koniec, wzięli ją po raz ostatni. Tym razem była to prawdziwa jazda bez
trzymanki. Nikt nie pieprzył jej w tak brutalny, zwierzęcy sposób. Straciła
przytomność, a gdy ją odzyskała, na niebie świeciło słońce.
Leżała na środku
niewielkiej polany. Dookoła widziała jedynie drzewa. Była naga i niesamowicie
brudna.
Z jękiem przewróciła
się na brzuch. Trawa była mokra, pełna rosy, w której kroplach odbijały się
promienie słoneczne.
– Och! –
wyszeptała Katja.
Pierwszy raz w życiu
czuła się całkowicie zaspokojona. To uczucie było silniejsze nawet od wyrzutów
sumienia.
– Nareszcie ktoś
porządnie mnie zerżnął – mruknęła aprobująco, przesuwając dłońmi po obolałym
ciele.
Wiedziała, że wstyd
pojawi się później. Była tego pewna, bo robiła rzeczy, od których normalnie w
mgnieniu oka by ją zemdliło. Ale na razie czuła się cudownie spełniona.
I wszystko ją bolało.
Z głuchym stęknięciem
podniosła się i na chwilę przymknęła oczy. Zanim pokaże się wśród ludzi, musi
się odrobinę ogarnąć. Do tego potrzebna była woda. Jakieś niewielkie jeziorko,
strumyk, cokolwiek.
Kilka minut później
beztrosko chlapała się w zimnej jeziorze, zmywając z siebie ślady nocnej orgii.
Jednocześnie mruczała zaklęcia, które sprawiały, że wszystkie siniaki i
zadrapania wręcz nikły w oczach.
Kiedy wyszła, położyła
się na trawie i zamknęła oczy, wspominając niedawną rozkosz. I wtedy czyiś cień
przysłonił blask słońca.
– Cześć wilkołaku –
powiedziała po prostu.
Usiadł tuż obok i
obrzucił jej nagie ciało pożądliwym spojrzeniem.
– Masz ochotę na
powtórkę kolejnej nocy? – spytał, schrypniętym głosem.
– Jeśli zaprosisz
kilku kolegów.
– Serio? –
Wyraźnie wyczuła niedowierzanie. – Dałabyś radę?
– Pod jakim
względem? – Obróciła się tak, by mogła patrzeć prosto w jego twarz. Cholera.
Jaki ten facet był kurewsko przystojny i seksowny. Znów poczuła mrowienie w
dole brzucha. Wsadziła tam palce i zaczęła się dodatkowo pobudzać, jednocześnie
dostarczając przyjemności.
Zack nie spuszczając z
niej wzroku, zrobił to samo. Wydobył ze spodni całkiem nieźle już twardą
męskość i zaczął się masturbować.
– Chodź tu suko! –
warknął nagle. – Masz go wsadzić sobie głęboko, aż po sam koniec!
Tym razem nie miała
ochoty słuchać. Tym razem miała ochotę dominować.
Dosiadła go niczym
wytrawna amazonka nieujarzmionego jeszcze rumaka. Jej piersi falowały w tak
każdego ruchu, w oczach malował się zachwyt wymieszany z coraz bardziej
narastającą rozkoszą. Ujeżdżała go coraz mocniej, z taką siłą, że całkiem
szybko stracił panowanie nad samym sobą. Dłonie zacisnął niczym szpony na
rozkosznie krągłych piersiach, potem przesunął je na kształtne pośladki,
nakazując jeszcze bardziej zwiększyć tempo. Ustami przygryzał twarde, sterczące
sutki, bawiąc się nimi, ssąc, drażniąc i za każdym razem wydobywając z jej ust
ochrypły jęk rozkoszy.
– Och tak! Tak!...
Mocniej, błagam cię, mocniej! – krzyczała odrzucając głowę do tyłu. Tym razem
dochodziła szybciej niż on. Jeszcze kilka niemal konwulsyjnych ruchów i zamarła
sztywniejąc i krzycząc z nieopisanej rozkoszy.
– Aaaa!... – Nie
czekał aż minie ekstaza. Błyskawicznie zmienił pozycję, zmuszając by uklękła
przed nim i wsadził w rozchylone usta, nabrzmiałego, poprzecinanego fioletowymi
żyłkami, członka. Bez sprzeciwu pozwoliła by zanurzył go aż po sam koniec, tak
bardzo, że twarde jak kamienie jądra, dotknęły jej podbródka. Obie dłonie wplótł
w gęste, potargane włosy i trysnął, wciąż przytrzymując głowę kobiety.
Posłusznie łykała każdą porcję spermy, patrząc w górę zamglonym wzrokiem, wciąż
pełnym pożądania. To sprawiło, że i jego orgazm był nie do opisania.
Potem padli wyczerpani
na rozgrzaną słońcem trawę.
– Sama już nie
wiem, w której postaci bardziej mi odpowiadasz? – powiedziała zamyślona.
Wow! Ta część podoba mi się najbardziej. ;)
OdpowiedzUsuńHmm jakoś to opowiadania nie przypadło mi do gustu , ale i tak uwielbiam czytać Twoje opowiadania ;) Pozdrawiam Em.
OdpowiedzUsuńUffff....mocne.dobre. niesamowite. Brak słów. Pozostaje czekać na ciąg dalszy. Myślę jak się to rozwinie. Bardzo udana wersja Czerwonego Kapturka tylko dla dorosłych. Pozdrawiam.marek
OdpowiedzUsuńGenialne! Dzięki :D
OdpowiedzUsuńŚwietną część. Boże jak ty wpadłas na taki pomysł z tym opowiadaniem. Bo ono jest zupełnie inne.
OdpowiedzUsuńPiękny prezent na urodziny, dziękuje! ;*
OdpowiedzUsuńSweet Lord...! Po prostu coś niesamowitego. Uwielbiam takie soczyste kawałki!!
OdpowiedzUsuńKamila
Bardzo lubię w Twoich opowiadaniach, że czyta się je tak, jakbyś pisała je jednym tchem :) Nie wiem, czy rzeczywiście tak było, ale podziwiam :)
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu zwykle mi się podobają opowiadania, ale to jest jakby ... obleśne :-(
OdpowiedzUsuńObleśne?na pewno nie. Mocne-tak. Realistycznie plastyczne-tak.mocno erotyczne-tak.ale litości ,nie obleśne. Czekam (nie)cierpliwie na ciąg dalszy.pozdrawiam.marek
UsuńMam małe pytanie... Kiedy będzie kolejna część "Głupia miłość"?
OdpowiedzUsuńLubię to! / N.
OdpowiedzUsuńBabeczko, Słońce Ty nasze!, błąd znalazłam :nikt mnie jeszcze tak porzadnie nie zerżnąŁ!! ;)
OdpowiedzUsuńThanks! Już poprawiłam :-)
UsuńPierwsze Twoje opowiadanie, które mi nie przypadło do gustu. Nie chodzi o to, że jest mocne, bo takie lubię ;) Główna bohaterka zachowuję się jak dziwka, która praktycznie nie ma dość ostrej zabawy. Ktoś napisał, że opowiadanie jest obleśne. Po części się zgodzę np. fragment z owłosionymi jądrami... Każdy lubi co innego. Mnie się podobają wszystkie opowiadania oprócz tego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
C
Bardzo fajne opowiadanie :-) poprosze o wiecej
OdpowiedzUsuńPomimo całej mojej sympatii do Ciebie i Twojej twórczości, nie podobał mi się ten odcinek. Według mnie był trochę obleśny. Po prostu nie moje klimatu, ale nie ma się czym martwić bo choćbyś nie wiem jak się starała nie dogodzisz wszystkim równocześnie. Pozdrawiam, Magda =)
OdpowiedzUsuń