piątek, 20 czerwca 2014

Głupia miłość (VII)

Króciutko, szybciutko. Dziś tekst. Jutro wyniki konkursu. Jakie szczęście, że nic nie obiecywałam na wczoraj ;-)
Link do części VI - klik 

          Głupia miłość VII

Wieczorem zaszyłam się gdzieś w odludnym zakątku ogrodu i zadzwoniłam do Tomka. Cudownie było znów usłyszeć jego głos, a jednocześnie nigdy nie czułam się tak podle. Wróciłam na taras, pokąsana przez wściekłe komary, ale i szczęśliwa.
– Gdzie byłaś? – Konrad siedział wygodnie rozpostarty w fotelu i zmierzył mnie wyjątkowo ponurym wzrokiem.
– Dzwoniłam do narzeczonego.
– Aha – mruknął. – Wychodzę dziś sam.
– I dobrze, bo jestem nieziemsko śpiąca.
Nie wiadomo dlaczego, wyglądał na strasznie niezadowolonego. Miałam to w nosie. Pomaszerowałam do sypialni i pierwsze co zrobiłam, to zbadałam zamek. Oczywiście, tkwił w nim zgrabny kluczyk. Mając w nosie możliwe konsekwencje, przekręciłam go z radością i poszłam spać.
Obudziły mnie głośne wrzaski i przekleństwa. Oraz drzwi, które aż drżały w futrynie pod wpływem mocnych uderzeń.
Próbowałam to zignorować, ale niestety, nie dało się.
– Głupi buc – wymamrotałam i ziewając, zwlekłam się z łóżka. – Czego chcesz?! – wrzasnęłam równie donośnie, jak on.
– Natychmiast otwieraj!
– Bo co?
Argumenty, które przytoczył, może nie nadawały się do powtórzenia w przyzwoitym towarzystwie, ale były bardzo dosadne.
Kiedy otworzyłam, znalazłam się oko w oko z prawdziwym potworem. Stał naprzeciwko, dysząc głośno, czerwony na twarzy, spocony, z włosami w nieładzie i na dodatek śmierdzący alkoholem.
– Ależ ty jesteś nerwowy!
Wpadł do środka zatrzaskując za sobą drzwi z taką siłą, że aż zadrżały szyby w oknach.
– Won! – wrzasnął, wskazując na wejście do łazienki.
– Mam spać w wannie? Zgłupiałeś? – popukałam się po głowie.
– Gówno mnie to obchodzi. Wynocha!
– Nie ma sprawy.
Zgarnęłam mojego ukochanego jaśka, bez którego nigdzie się nie ruszałam i nie wdając się w zbyteczne dyskusje, udałam się do pokoju obok. Tam zaryłam nosem w zimną, pachnącą lawendą pościel i pewnie bym zasnęła, gdyby nie ten idiota.
Wpadł do środka i zapalił światło na górze.
– Wstawaj!
– Czego chcesz?
– Wstawaj powiedziałem!
– Człowieku! Jest druga w nocy! Nie możesz poczekać do rana?
Chwycił moje kostki i ściągnął z łóżka. Trzeba przyznać, że to od razu mnie obudziło. Wyrwałam jedną nogę i kopnęłam na oślep, trafiając prosto w pewne bardzo wrażliwe miejsce. Zawył i wymierzył mi potężnego klapsa, bynajmniej nie poprzestając na jednym.
Łzy stanęły w moich oczach. Na szczęście Konrad po trzecim uderzeniu się opamiętał i stanowczym ruchem postawił mnie na podłodze.
Wciąż jeszcze był czerwony i ciężko oddychał, ale zaczął przypominać istotę ludzką.
– Co to miało być? – spytałam płaczliwie, pocierając obolałe pośladki.
– Wkurwiłaś mnie!
– Czym?
– Od samego początku działasz mi na nerwy! I ty się pytasz czym?
– Ale to bolało! – poskarżyłam się jękliwym głosem.
– I dobrze!
– Palant! – I rozpłakałam się. Szybkim krokiem pomaszerowałam do sąsiedniej sypialni i drżącymi dłońmi zaczęłam się pakować, jednocześnie łykając łzy. Miałam dosyć całej tej kuriozalnej sytuacji, bezsensownej gry, co do której finału miałam ponure przeczucia. I gryzło mnie sumienie w związku z kłamstwem zaserwowanym Tomkowi.
– Co robisz?
– Wracam do domu.
– Nie ma mowy!
– Mam w dupie zdjęcia twoje, moje i wszystkie inne. Oraz wątpliwej jakości awans.
– Nigdzie nie pójdziesz!
– Bo co? – Odwróciłam się rozwścieczona, stając oko w oko z równie gniewnym Konradem.
– Bo ja nie pozwalam!
– Już mówiłam…
– Ty mnie nie obchodzisz. Ale dałem słowo, że wytrzymam z tobą tydzień. I wytrzymam!
– To doprawdy koronny argument – odparłam szyderczo. – Pakuję się i zajmę pokój obok. Na czas mojego pobytu, nie masz do niego wstępu. Złamiesz zasady i ulotnię się w pięć minut. Zrozumiałeś?
– Masz zostać tutaj!
– Ale dlaczego? – usiadłam na łóżku i spojrzałam na niego ze zdumieniem. – Czy Kamila ma gdzieś ukrytą kamerę, przez którą obserwuje nasze wygłupy? Wytłumacz mi proszę. Poza tym uważam, że wspólna egzystencja w jednym domu i tak wystarczająco działa nam obojgu na nerwy.
Oparł się o parapet i skrzyżował ramiona.
– Nie ma tu żadnych kamer – odparł z niechęcią. – Bez przesady. Chodzi o to…
Przyblokowało go.
– Chodzi o to…
Odchrząknął.
– Dobrze. Możesz zająć sypialnię obok.
– Dziwny z ciebie człowiek – mruknęłam. Chciałam wziąć torbę, ale mnie uprzedził.
– Zaniosę. Panie przodem – wskazał na drzwi.
Najgorsze było jednak to, że gdy już zostałam sama, kompletnie odechciało mi się spać. Leżałam na plecach, wpatrując się w sufit i po raz kolejny zastanawiając się jak to wszystko się skończy. Żałowałam całego tego durnego pomysłu. Naprawdę żałowałam.
No i Konrad. Po takim człowieku spodziewałabym się raczej, że po pierwsze jego ochrona wyrzuci mnie na zbity pysk, a po drugie prześle mi pozew przez swoich adwokatów o naruszenie dóbr osobistych czy coś w tym rodzaju.
A on się przyłączył do zabawy, ponoć na życzenie eks dziewczyny. Nie, mój dziennikarski nos podpowiadał mi, że coś tu mocno nie pasowało.
Kamila? Znałam większość historii jego miłosnych podbojów. Blondynek tam było od zatrzęsienia, kto by spamiętał imiona. Ale tuż obok leżał mój laptop, bez którego nigdzie się nie ruszałam.
Chwilę później w skupieniu buszowałam po necie. Faktycznie, znalazłam zdjęcie ze znajomą twarzą, ulokowałam w czasie i obliczyłam, że był z nią… Jeden wieczór! W krótkim artykule konkurencyjnej gazety pod tytułem „czyżby nowa miłość?”. Następne wydanie już prezentowało uśmiechniętego Konrada ze znaną aktorką. Kolejne ze popularną piosenkarką. Potem była kelnerka z pubu, nauczycielka jogi, instruktorka pływania, znów aktorka. Wcześniej córka znanego biznesmena. O! Tutaj miał nieco dłuższy związek, bo aż cały miesiąc z pewną czarnoskórą pięknością.
Rany! Czy ten facet którejkolwiek odpuścił? Wiedziałam, że ma sporo na sumieniu, ale żeby zmiany następowały dwa razy w tygodniu?
Ziewnęłam i wróciłam do łóżka.
Trudno. Jeszcze sześć dni. Niedużo. Nie powinnam tyle rozmyślać o Konradzie, tylko raczej zastanowić się, co powiem Tomkowi?
No właśnie…
***
– Masz kaca? – spytałam zaciekawiona, przyglądając się ponuro wyglądającemu Konradowi.
– Tak. Dlatego dam ci dziś wolne. Rób co chcesz tylko nie zawracaj mi głowy.
– Może się poopalam? – spojrzałam z zastanowieniem na błękitne niebo i basen, znajdujący się tuż przed moim nosem.
Konrad jedynie się skrzywił. W zasadzie to nie był nastrojony zbyt towarzysko, ale ja musiałam wyjaśnić pewne sprawy.
– Przyszło mi do głowy, żeby sprawdzić w necie jak prezentował się twój związek z Kamilą.
– No i?
– Z moich skromnych obliczeń wyszło, że trwał jakiś tydzień. A ty mówiłeś coś o dwóch miesiącach.
– Ukrywaliśmy się. I w ogóle nie zawracaj mi teraz dupy takimi głupotami! – rozzłościł się nieoczekiwanie.
– To ukrywanie polegało na tym, że zarywałeś wszystko, co stanęło na drodze?
– Nie irytuj mnie!
– Ależ ja się tylko pytam – powiedziałam zdumiona, obserwując jak zmienia się wyraz jego twarzy. – Gniewasz się o to?
– Mam kaca, jutro ważne spotkanie biznesowe i ciebie na głowie. Tak, jestem wściekły!
– Ja mogę wrócić do domu. Natychmiast – zaproponowałam podstępnie. – Pozbędziesz się jednego problemu.
– Nie. Zostaniesz do soboty. Całe siedem dni, jak się umówiliśmy.
– Ale dlaczego?
– Bo dlatego!
– Mógłbyś zdradzić choć jeden powód. Bo?
– Bo chcę cię przelecieć! – wrzasnął nieoczekiwanie, po czym gwałtownie zamilkł i poczerwieniał.
Ja również. Nie potrzebne było mi lustro, żeby wiedzieć, iż z pewnością na mej twarzy wykwitła intensywna purpura. Na dodatek poczułam złość.
– Zostanę do soboty – oznajmiłam zimnym tonem, z całej siły próbując zachować spokój. – Ale jeśli później wywiniesz mi jakiś numer… To znajomość ze mną zapamiętasz do końca życia. I bynajmniej nie będą to szczęśliwe wspomnienia.
– Ciekawe co byś mi zrobiła?
– Nie wiem. To wszystko jest strasznie głupie. Dziecinna zabawa, dwojga zdawałoby się dorosłych ludzi. Na co ci to?
– Ty zaczęłaś.
– Owszem. I żałuję tego jak cholera.
Nie odpowiedział. Miarowo wystukiwał palcami dziwnie nieregularny takt, wpatrując się w czubki swoich butów.
– Wszystkie moje związki są beznadziejne. Brat, siostra czy przyjaciele, mają rodziny lub stałych partnerów. A ja? – spojrzał na mnie z prawdziwym żalem.
– Myślałam, że to lubisz?
– Co? Budzić się każdego ranka albo samotnie, albo w towarzystwie kolejnej kochanki? Tysiące twarzy, zalotnych uśmiechów, upojnych nocek. Rzygam już tym!
Ustrzelił mnie. Wpatrywałam się w niego bez słowa, zastanawiając się, w co teraz pogrywa? Naprawdę, ten człowiek był ciężki do rozszyfrowania. Niby lekkoduch, niby płytki facet, ale czasami potrafił zaskoczyć.
– Czy ktoś ci zabrania znaleźć sobie dziewczynę na dłużej?
– Tak. Moja reputacja. Sama powiedz – podniósł głowę i utkwił we mnie zamyślony wzrok – co o mnie sądzisz?
– Że jesteś maniakiem seksu?
– Bzdura! Nawet z połową z nich nie spałem.
– Tak – rozbawił mnie. – To się liczy na plus.
– No widzisz! Jak ja z tak beznadziejną opinią mogę znaleźć kogoś normalnego?
– To może nienormalnego?
– Myślałem o tobie. Ale ty się upierasz, że jesteś zakochana.
– Ja niby jestem nienormalna?
– Może źle to ująłem. Nie do końca jesteś normalna. A może masz siostrę? Niekoniecznie bliźniaczkę.
O ile to możliwe, poczerwieniałam jeszcze bardziej. Siedzi sobie zarozumiałe bydlę naprzeciwko i wygłasza krzywdzące opinie o stanie mojego umysłu. A na osłodę dodaje, że chętnie by mnie zaliczył. Cóż za zaszczyt!

link do części VIII - klik

26 komentarzy:

  1. Ah. Twoj blog dziala na mnie jak narkotyk :)) cudnie sie to rozkreca. Oby tylko Tomka nie zdradzila bo bedzie lipton. Duzo weny zycze i slodkich snow :*zyczy Kari

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham i czekam na następną Babeczko:)

    OdpowiedzUsuń
  3. genialne Babeczko:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Babeczko, nie myślałaś może o pomocy? Osoba, ktora zajęłaby się najprostszą korektą (ortografia, gramatyka i interpunkcja) bardzo ułatwiłaby ci prace ;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest nie głupi pomysł :)

      Usuń
    2. Myślałam i jak ktoś zaoferuje swoją kandydaturę, to chętnie nawiążę taką formę współpracy.

      Usuń
    3. Pisalam kiedys, ze chetnie bym sie podjela ;) Moze wybitnym edytorem nie jestem, ale gramatyke uwielbiam, przecinkow czasem nawet naduzywam, ortografie znam, a ze slownikow pani doctor od leksykologii i leksykografii porzadnie nauczyla mnie korzystac. Tak, studiuje filologie polska i z wielka przyjemnoscia cos bym popoprawiala ;)

      Usuń
    4. Kobito! Pisz na adres babeczkarnia@onet.pl

      Będę naprawdę wdzięczna, bo u mnie, pomimo wysiłków, wciąż korekta kuleje :-)))

      Usuń
    5. Napisane i wyslane ;)

      Usuń
  5. Milo sie czyta ;* pozderki
    Suzue

    OdpowiedzUsuń
  6. świetne świetne świetne! Bardzo czekam na kolejną część!:) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytam twojego bloga od niedawna i mam pytanie:)
    Na jednym dechu praktycznie przeczytałam całego "Kłamce" i meeega się wciągnęłam w to opowiadanie ze względu, że kocham takie tematy i tu jest moje pytanie, które z twoich opowiadań są z działu "zły chłopiec-dobra dziewczyna"?
    byłabym wdzięczna za odpowiedź też inne czytelniczki :)
    Pozdrawiam M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Większość, oj, większość ;-) A tak serio to najbardziej kontrastowe: Sen, Czas poświęcony zemście, Niekompletni, Pechowa dziewczyna.
      Mam nadzieję, że skutecznie zapełnią Ci wakacyjny wolny czas.
      Przyjemności!!!

      Usuń
  8. Nie jest genialne, nie oszukujmy się. Jest dobre, ale nie wnosi nic nowego, takie trochę jakby pisane żeby pisać... Szkoda, bo jednak przyzwyczaiłaś nas, Babeczko, do tego, że z opowiadania na opowiadanie jest coraz lepiej i ciekawiej:)
    Osobiście nie mogę się doczekać "Nie umiem stąpać" bo mam nadzieję, że poniesiesz to opowiadanie na takim poziomie na jakim zaczęłaś, dlatego nie pytam o kolejne części, mam nadzieje, że będzie idealne.

    Co do bohaterów, jeśli zostanie z tym swoim narzeczonym bo nasz pan extra, okaże się palantem, zasmuci mnie to. Ostatnio często pojawia się ten schemat, że z dwojga kandydatów wygrywa ten ciepły, bezpieczny, do bólu poprawny, szalenie kochający... A tym niegrzecznym chłopcom się obrywa i przedstawiasz ich tu w niekorzystnym świetle co mnie osobiście dotyka bo mam takiego Łobuza w domui wiem, że w wiekszości to tylko skorupka, która pod odpowiednim naciskiem pęka a ten drań okazuje się wspaniałym partnerem, z którym nie ma szans na nudę czy szarą codzienność i najlepszym ojcem na świecie...

    P.S. Mam nadzieję, że wiadomo o co mi chodziło. Starałam się ale mam dzisiaj masakrycznie senny dzien, idealny do nicnierobienia, najlepiej niewychodzenia z łóżka tym bardziej, że pogoda za oknem totalnie ześwirowała;)
    Pozdrawiam gorąco,
    LIA.

    OdpowiedzUsuń
  9. a Ta jak zwykle! ;pp

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej babeczko ;). Mam nadzieję, że nie przeszkadza Ci taki mały spamik skierowany do Ciebie. Jestem twoją wierną czytelniczką i tak pomyślałam, że może zajrzysz i ty na mojego bloga :). Co prawda dopiero zaczynam, ale przyda mi się spojrzenie i komentarz lub opinia od tak utalentowanej osoby ;). Jest to komentarz skierowany do Ciebie, nie musisz mnie reklamować udostępniając go ;). W każdym razie serdecznie zapraszam. http://przecukrzony-swiat-zuzi.blogspot.com

    Pozdrawiam Paw :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No co ty... Pewnie że nie przeszkadza, ale zajrzę dopiero w przyszłym tygodniu, bo w tym znów urwanie głowy... Zajrzę i zostawię ślad :-)))

      Usuń
  11. super !!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Babeczko, kocham Twoje opowiadania i każde czytam, choć nie każde komentuję ;)
    Jutro (wtorek) mam obronę, potrzymaj kciuki choćby jednym najmniejszym palcem ;)
    Boję się jak cholera, zamiast poczytać pracę i nauczyć się porządnie zagadnień, to jeździłam po sklepach w poszukiwaniu butów na moje cudne stopy (człowiek wysoki, to i noga długa;/) i "prezentów" dla komisji....umieram ze strachu, co to będzie jutro.

    Buziaki,
    A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ponieważ jest już wtorkowy wieczór, to pewnie już jesteś po obronie i albo ją opijasz, albo leżysz pijana "w trupa" ze szczęścia ;-)))
      Pamiętam swoją i tak szczerze, to tęsknię odrobinę do tych czasów...

      PS. Ja mam uniwersalne 38, ale szeroką stopę i wysokie podbicie. Też bywa ciężko ;-)

      Usuń
    2. Tak Babeczko, już po ;)
      raczej zmęczona po 12h łażenia w butach na obcasach ;D
      Przeżyłam, piątka na dyplomie, czuję się jak młody bóg (bogini?:p).

      A.

      Usuń
    3. O matko! 12h? Podziwiam...
      A co do dyplomu, to dobrze opić ;-) I gratulacje!!!

      Usuń
    4. Dziękuję ;)
      Wybacz, ale dopiero teraz pomyślałam, żeby zajrzeć do tego posta ;)
      Noo 12h...tak wyszło :P

      Anna M.

      Usuń
  13. Witam,
    Od razu chciałabym zaznaczyć, że komentarz te nie ma na celu hejtu, a jest po prostu moja opinia.
    Przeczytałam wszystkie Twoje opowiadania i szczerze powiem że mam już trochę dość. Czytając kolejne opowiadania mam wrażenie, że bohaterowie wciąż wyglądają tak samo z wyjatkiem zmiany koloru oczu i włosów. Piszesz bardzo schematycznie i przewidywanie. Masz swoje urate teksty, które powtarzasz w każdej serii opowiadań.
    Oczywiście nikt mnie nie zmusza do czytania tego, jednak zaglądam tu, bo za każdym razem mam nadzieje ze czymś mnie zaskoczysz.

    Pozdrawiam,
    D.L.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bynajmniej nie traktuję tego jako hejtu, ale jako wyrażenie własnej, indywidualnej opinii. Co do jednego masz rację, jest wiele tekstów, które traktują w kółko o tym samym i są schematyczne. Ale już kiedyś nadmieniłam, że większość ma taka być - moim zamiarem nie jest oszołomić czytelnika nowatorstwem, ale dostarczyć mu dobrze znanej rozrywki.

      Jestem trochę jak Mac - to samo żarcie, ale chętnie się je konsumuje ;-) I wcale nie czuję się obrażona własnym porównaniem. Mam kilka wyjątkowych tekstów, reszta jest czysto rozrywkowa i wcale się tego nie wypieram.

      Gdyby to były kryminały, z pewnością jedynie motyw byłby inny, gdyby horrory, też byłoby widać wyraźną różnicę. Niestety, przy romansach o takie sprawy trudno :-) Owszem, czasami można się wyłamać i dać coś bardziej oryginalnego. Ale takie rzeczy powstają miesiącami, nie w przeciągu kilku dni. Właśnie dlatego poprawiam Karę, nie zważając na jęki "gdzie kolejna część". Bo wyszło mi szablonowo i pożałowałam tego.

      Z uporem dziergam sobie również dwa teksty, które właśnie się wyłamują, chociażby rozbudowaną fabułą. Jeden znów na bazie niby banalnego romansu, drugi to już czyste sf.

      Takie komentarze wcale nie złoszczą, a motywują. Bo wiem, że mam jeszcze coś do zrobienia i przyznam, że trochę mnie to cieszy :-) Oczywiście nie sprawi, że zaraz siądę do kompa i stworzę dzieło na miarę nobla, ale trzeba przyznać, że ostatnia taka motywacja nieźle zaowocowała. Może teraz również?

      Pozdrawiam
      Babeczka

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.