Króciutko, szybciutko. Dziś tekst. Jutro wyniki konkursu. Jakie szczęście, że nic nie obiecywałam na wczoraj ;-)
Głupia miłość VII
Wieczorem zaszyłam się
gdzieś w odludnym zakątku ogrodu i zadzwoniłam do Tomka. Cudownie było znów
usłyszeć jego głos, a jednocześnie nigdy nie czułam się tak podle. Wróciłam na
taras, pokąsana przez wściekłe komary, ale i szczęśliwa.
– Gdzie byłaś? –
Konrad siedział wygodnie rozpostarty w fotelu i zmierzył mnie wyjątkowo ponurym
wzrokiem.
– Dzwoniłam do
narzeczonego.
– Aha – mruknął. –
Wychodzę dziś sam.
– I dobrze, bo
jestem nieziemsko śpiąca.
Nie wiadomo dlaczego,
wyglądał na strasznie niezadowolonego. Miałam to w nosie. Pomaszerowałam do
sypialni i pierwsze co zrobiłam, to zbadałam zamek. Oczywiście, tkwił w nim
zgrabny kluczyk. Mając w nosie możliwe konsekwencje, przekręciłam go z radością
i poszłam spać.
Obudziły mnie głośne
wrzaski i przekleństwa. Oraz drzwi, które aż drżały w futrynie pod wpływem
mocnych uderzeń.
Próbowałam to
zignorować, ale niestety, nie dało się.
– Głupi buc –
wymamrotałam i ziewając, zwlekłam się z łóżka. – Czego chcesz?! – wrzasnęłam
równie donośnie, jak on.
– Natychmiast
otwieraj!
– Bo co?
Argumenty, które
przytoczył, może nie nadawały się do powtórzenia w przyzwoitym towarzystwie,
ale były bardzo dosadne.
Kiedy otworzyłam,
znalazłam się oko w oko z prawdziwym potworem. Stał naprzeciwko, dysząc głośno,
czerwony na twarzy, spocony, z włosami w nieładzie i na dodatek śmierdzący
alkoholem.
– Ależ ty jesteś
nerwowy!
Wpadł do środka
zatrzaskując za sobą drzwi z taką siłą, że aż zadrżały szyby w oknach.
– Won! – wrzasnął,
wskazując na wejście do łazienki.
– Mam spać w
wannie? Zgłupiałeś? – popukałam się po głowie.
– Gówno mnie to
obchodzi. Wynocha!
– Nie ma sprawy.
Zgarnęłam mojego
ukochanego jaśka, bez którego nigdzie się nie ruszałam i nie wdając się w
zbyteczne dyskusje, udałam się do pokoju obok. Tam zaryłam nosem w zimną,
pachnącą lawendą pościel i pewnie bym zasnęła, gdyby nie ten idiota.
Wpadł do środka i
zapalił światło na górze.
– Wstawaj!
– Czego chcesz?
– Wstawaj
powiedziałem!
– Człowieku! Jest
druga w nocy! Nie możesz poczekać do rana?
Chwycił moje kostki i
ściągnął z łóżka. Trzeba przyznać, że to od razu mnie obudziło. Wyrwałam jedną
nogę i kopnęłam na oślep, trafiając prosto w pewne bardzo wrażliwe miejsce.
Zawył i wymierzył mi potężnego klapsa, bynajmniej nie poprzestając na jednym.
Łzy stanęły w moich
oczach. Na szczęście Konrad po trzecim uderzeniu się opamiętał i stanowczym
ruchem postawił mnie na podłodze.
Wciąż jeszcze był
czerwony i ciężko oddychał, ale zaczął przypominać istotę ludzką.
– Co to miało być?
– spytałam płaczliwie, pocierając obolałe pośladki.
– Wkurwiłaś mnie!
– Czym?
– Od samego
początku działasz mi na nerwy! I ty się pytasz czym?
– Ale to bolało! –
poskarżyłam się jękliwym głosem.
– I dobrze!
– Palant! – I rozpłakałam
się. Szybkim krokiem pomaszerowałam do sąsiedniej sypialni i drżącymi dłońmi
zaczęłam się pakować, jednocześnie łykając łzy. Miałam dosyć całej tej
kuriozalnej sytuacji, bezsensownej gry, co do której finału miałam ponure
przeczucia. I gryzło mnie sumienie w związku z kłamstwem zaserwowanym Tomkowi.
– Co robisz?
– Wracam do domu.
– Nie ma mowy!
– Mam w dupie
zdjęcia twoje, moje i wszystkie inne. Oraz wątpliwej jakości awans.
– Nigdzie nie
pójdziesz!
– Bo co? –
Odwróciłam się rozwścieczona, stając oko w oko z równie gniewnym Konradem.
– Bo ja nie
pozwalam!
– Już mówiłam…
– Ty mnie nie
obchodzisz. Ale dałem słowo, że wytrzymam z tobą tydzień. I wytrzymam!
– To doprawdy
koronny argument – odparłam szyderczo. – Pakuję się i zajmę pokój obok. Na czas
mojego pobytu, nie masz do niego wstępu. Złamiesz zasady i ulotnię się w pięć
minut. Zrozumiałeś?
– Masz zostać
tutaj!
– Ale dlaczego? –
usiadłam na łóżku i spojrzałam na niego ze zdumieniem. – Czy Kamila ma gdzieś
ukrytą kamerę, przez którą obserwuje nasze wygłupy? Wytłumacz mi proszę. Poza
tym uważam, że wspólna egzystencja w jednym domu i tak wystarczająco działa nam
obojgu na nerwy.
Oparł się o parapet i
skrzyżował ramiona.
– Nie ma tu
żadnych kamer – odparł z niechęcią. – Bez przesady. Chodzi o to…
Przyblokowało go.
– Chodzi o to…
Odchrząknął.
– Dobrze. Możesz
zająć sypialnię obok.
– Dziwny z ciebie
człowiek – mruknęłam. Chciałam wziąć torbę, ale mnie uprzedził.
– Zaniosę. Panie
przodem – wskazał na drzwi.
Najgorsze było jednak
to, że gdy już zostałam sama, kompletnie odechciało mi się spać. Leżałam na
plecach, wpatrując się w sufit i po raz kolejny zastanawiając się jak to
wszystko się skończy. Żałowałam całego tego durnego pomysłu. Naprawdę
żałowałam.
No i Konrad. Po takim
człowieku spodziewałabym się raczej, że po pierwsze jego ochrona wyrzuci mnie
na zbity pysk, a po drugie prześle mi pozew przez swoich adwokatów o naruszenie
dóbr osobistych czy coś w tym rodzaju.
A on się przyłączył do
zabawy, ponoć na życzenie eks dziewczyny. Nie, mój dziennikarski nos
podpowiadał mi, że coś tu mocno nie pasowało.
Kamila? Znałam
większość historii jego miłosnych podbojów. Blondynek tam było od zatrzęsienia,
kto by spamiętał imiona. Ale tuż obok leżał mój laptop, bez którego nigdzie się
nie ruszałam.
Chwilę później w
skupieniu buszowałam po necie. Faktycznie, znalazłam zdjęcie ze znajomą twarzą,
ulokowałam w czasie i obliczyłam, że był z nią… Jeden wieczór! W krótkim
artykule konkurencyjnej gazety pod tytułem „czyżby nowa miłość?”. Następne
wydanie już prezentowało uśmiechniętego Konrada ze znaną aktorką. Kolejne ze
popularną piosenkarką. Potem była kelnerka z pubu, nauczycielka jogi,
instruktorka pływania, znów aktorka. Wcześniej córka znanego biznesmena. O!
Tutaj miał nieco dłuższy związek, bo aż cały miesiąc z pewną czarnoskórą
pięknością.
Rany! Czy ten facet
którejkolwiek odpuścił? Wiedziałam, że ma sporo na sumieniu, ale żeby zmiany
następowały dwa razy w tygodniu?
Ziewnęłam i wróciłam do
łóżka.
Trudno. Jeszcze sześć
dni. Niedużo. Nie powinnam tyle rozmyślać o Konradzie, tylko raczej zastanowić
się, co powiem Tomkowi?
No właśnie…
***
– Masz kaca? –
spytałam zaciekawiona, przyglądając się ponuro wyglądającemu Konradowi.
– Tak. Dlatego dam
ci dziś wolne. Rób co chcesz tylko nie zawracaj mi głowy.
– Może się poopalam?
– spojrzałam z zastanowieniem na błękitne niebo i basen, znajdujący się tuż
przed moim nosem.
Konrad jedynie się
skrzywił. W zasadzie to nie był nastrojony zbyt towarzysko, ale ja musiałam
wyjaśnić pewne sprawy.
– Przyszło mi do
głowy, żeby sprawdzić w necie jak prezentował się twój związek z Kamilą.
– No i?
– Z moich
skromnych obliczeń wyszło, że trwał jakiś tydzień. A ty mówiłeś coś o dwóch miesiącach.
– Ukrywaliśmy się.
I w ogóle nie zawracaj mi teraz dupy takimi głupotami! – rozzłościł się
nieoczekiwanie.
– To ukrywanie
polegało na tym, że zarywałeś wszystko, co stanęło na drodze?
– Nie irytuj mnie!
– Ależ ja się
tylko pytam – powiedziałam zdumiona, obserwując jak zmienia się wyraz jego
twarzy. – Gniewasz się o to?
– Mam kaca, jutro
ważne spotkanie biznesowe i ciebie na głowie. Tak, jestem wściekły!
– Ja mogę wrócić
do domu. Natychmiast – zaproponowałam podstępnie. – Pozbędziesz się jednego problemu.
– Nie. Zostaniesz
do soboty. Całe siedem dni, jak się umówiliśmy.
– Ale dlaczego?
– Bo dlatego!
– Mógłbyś zdradzić
choć jeden powód. Bo?
– Bo chcę cię
przelecieć! – wrzasnął nieoczekiwanie, po czym gwałtownie zamilkł i
poczerwieniał.
Ja również. Nie
potrzebne było mi lustro, żeby wiedzieć, iż z pewnością na mej twarzy wykwitła
intensywna purpura. Na dodatek poczułam złość.
– Zostanę do
soboty – oznajmiłam zimnym tonem, z całej siły próbując zachować spokój. – Ale
jeśli później wywiniesz mi jakiś numer… To znajomość ze mną zapamiętasz do
końca życia. I bynajmniej nie będą to szczęśliwe wspomnienia.
– Ciekawe co byś
mi zrobiła?
– Nie wiem. To
wszystko jest strasznie głupie. Dziecinna zabawa, dwojga zdawałoby się
dorosłych ludzi. Na co ci to?
– Ty zaczęłaś.
– Owszem. I żałuję
tego jak cholera.
Nie odpowiedział.
Miarowo wystukiwał palcami dziwnie nieregularny takt, wpatrując się w czubki
swoich butów.
– Wszystkie moje
związki są beznadziejne. Brat, siostra czy przyjaciele, mają rodziny lub
stałych partnerów. A ja? – spojrzał na mnie z prawdziwym żalem.
– Myślałam, że to
lubisz?
– Co? Budzić się
każdego ranka albo samotnie, albo w towarzystwie kolejnej kochanki? Tysiące
twarzy, zalotnych uśmiechów, upojnych nocek. Rzygam już tym!
Ustrzelił mnie.
Wpatrywałam się w niego bez słowa, zastanawiając się, w co teraz pogrywa?
Naprawdę, ten człowiek był ciężki do rozszyfrowania. Niby lekkoduch, niby
płytki facet, ale czasami potrafił zaskoczyć.
– Czy ktoś ci
zabrania znaleźć sobie dziewczynę na dłużej?
– Tak. Moja
reputacja. Sama powiedz – podniósł głowę i utkwił we mnie zamyślony wzrok – co
o mnie sądzisz?
– Że jesteś
maniakiem seksu?
– Bzdura! Nawet z
połową z nich nie spałem.
– Tak – rozbawił
mnie. – To się liczy na plus.
– No widzisz! Jak
ja z tak beznadziejną opinią mogę znaleźć kogoś normalnego?
– To może
nienormalnego?
– Myślałem o
tobie. Ale ty się upierasz, że jesteś zakochana.
– Ja niby jestem
nienormalna?
– Może źle to
ująłem. Nie do końca jesteś normalna. A może masz siostrę? Niekoniecznie
bliźniaczkę.
O ile to możliwe,
poczerwieniałam jeszcze bardziej. Siedzi sobie zarozumiałe bydlę naprzeciwko i
wygłasza krzywdzące opinie o stanie mojego umysłu. A na osłodę dodaje, że
chętnie by mnie zaliczył. Cóż za zaszczyt!
link do części VIII - klik
link do części VIII - klik
Super! :) Ale niespodzianka!
OdpowiedzUsuńAh. Twoj blog dziala na mnie jak narkotyk :)) cudnie sie to rozkreca. Oby tylko Tomka nie zdradzila bo bedzie lipton. Duzo weny zycze i slodkich snow :*zyczy Kari
OdpowiedzUsuńKocham i czekam na następną Babeczko:)
OdpowiedzUsuńgenialne Babeczko:)
OdpowiedzUsuńBabeczko, nie myślałaś może o pomocy? Osoba, ktora zajęłaby się najprostszą korektą (ortografia, gramatyka i interpunkcja) bardzo ułatwiłaby ci prace ;)))
OdpowiedzUsuńTo jest nie głupi pomysł :)
UsuńMyślałam i jak ktoś zaoferuje swoją kandydaturę, to chętnie nawiążę taką formę współpracy.
UsuńPisalam kiedys, ze chetnie bym sie podjela ;) Moze wybitnym edytorem nie jestem, ale gramatyke uwielbiam, przecinkow czasem nawet naduzywam, ortografie znam, a ze slownikow pani doctor od leksykologii i leksykografii porzadnie nauczyla mnie korzystac. Tak, studiuje filologie polska i z wielka przyjemnoscia cos bym popoprawiala ;)
UsuńKobito! Pisz na adres babeczkarnia@onet.pl
UsuńBędę naprawdę wdzięczna, bo u mnie, pomimo wysiłków, wciąż korekta kuleje :-)))
Napisane i wyslane ;)
UsuńMilo sie czyta ;* pozderki
OdpowiedzUsuńSuzue
świetne świetne świetne! Bardzo czekam na kolejną część!:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCzytam twojego bloga od niedawna i mam pytanie:)
OdpowiedzUsuńNa jednym dechu praktycznie przeczytałam całego "Kłamce" i meeega się wciągnęłam w to opowiadanie ze względu, że kocham takie tematy i tu jest moje pytanie, które z twoich opowiadań są z działu "zły chłopiec-dobra dziewczyna"?
byłabym wdzięczna za odpowiedź też inne czytelniczki :)
Pozdrawiam M.
Większość, oj, większość ;-) A tak serio to najbardziej kontrastowe: Sen, Czas poświęcony zemście, Niekompletni, Pechowa dziewczyna.
UsuńMam nadzieję, że skutecznie zapełnią Ci wakacyjny wolny czas.
Przyjemności!!!
Nie jest genialne, nie oszukujmy się. Jest dobre, ale nie wnosi nic nowego, takie trochę jakby pisane żeby pisać... Szkoda, bo jednak przyzwyczaiłaś nas, Babeczko, do tego, że z opowiadania na opowiadanie jest coraz lepiej i ciekawiej:)
OdpowiedzUsuńOsobiście nie mogę się doczekać "Nie umiem stąpać" bo mam nadzieję, że poniesiesz to opowiadanie na takim poziomie na jakim zaczęłaś, dlatego nie pytam o kolejne części, mam nadzieje, że będzie idealne.
Co do bohaterów, jeśli zostanie z tym swoim narzeczonym bo nasz pan extra, okaże się palantem, zasmuci mnie to. Ostatnio często pojawia się ten schemat, że z dwojga kandydatów wygrywa ten ciepły, bezpieczny, do bólu poprawny, szalenie kochający... A tym niegrzecznym chłopcom się obrywa i przedstawiasz ich tu w niekorzystnym świetle co mnie osobiście dotyka bo mam takiego Łobuza w domui wiem, że w wiekszości to tylko skorupka, która pod odpowiednim naciskiem pęka a ten drań okazuje się wspaniałym partnerem, z którym nie ma szans na nudę czy szarą codzienność i najlepszym ojcem na świecie...
P.S. Mam nadzieję, że wiadomo o co mi chodziło. Starałam się ale mam dzisiaj masakrycznie senny dzien, idealny do nicnierobienia, najlepiej niewychodzenia z łóżka tym bardziej, że pogoda za oknem totalnie ześwirowała;)
Pozdrawiam gorąco,
LIA.
a Ta jak zwykle! ;pp
OdpowiedzUsuńHej babeczko ;). Mam nadzieję, że nie przeszkadza Ci taki mały spamik skierowany do Ciebie. Jestem twoją wierną czytelniczką i tak pomyślałam, że może zajrzysz i ty na mojego bloga :). Co prawda dopiero zaczynam, ale przyda mi się spojrzenie i komentarz lub opinia od tak utalentowanej osoby ;). Jest to komentarz skierowany do Ciebie, nie musisz mnie reklamować udostępniając go ;). W każdym razie serdecznie zapraszam. http://przecukrzony-swiat-zuzi.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Paw :3
No co ty... Pewnie że nie przeszkadza, ale zajrzę dopiero w przyszłym tygodniu, bo w tym znów urwanie głowy... Zajrzę i zostawię ślad :-)))
Usuńsuper !!!!!!!!
OdpowiedzUsuńBabeczko, kocham Twoje opowiadania i każde czytam, choć nie każde komentuję ;)
OdpowiedzUsuńJutro (wtorek) mam obronę, potrzymaj kciuki choćby jednym najmniejszym palcem ;)
Boję się jak cholera, zamiast poczytać pracę i nauczyć się porządnie zagadnień, to jeździłam po sklepach w poszukiwaniu butów na moje cudne stopy (człowiek wysoki, to i noga długa;/) i "prezentów" dla komisji....umieram ze strachu, co to będzie jutro.
Buziaki,
A.
Ponieważ jest już wtorkowy wieczór, to pewnie już jesteś po obronie i albo ją opijasz, albo leżysz pijana "w trupa" ze szczęścia ;-)))
UsuńPamiętam swoją i tak szczerze, to tęsknię odrobinę do tych czasów...
PS. Ja mam uniwersalne 38, ale szeroką stopę i wysokie podbicie. Też bywa ciężko ;-)
Tak Babeczko, już po ;)
Usuńraczej zmęczona po 12h łażenia w butach na obcasach ;D
Przeżyłam, piątka na dyplomie, czuję się jak młody bóg (bogini?:p).
A.
O matko! 12h? Podziwiam...
UsuńA co do dyplomu, to dobrze opić ;-) I gratulacje!!!
Dziękuję ;)
UsuńWybacz, ale dopiero teraz pomyślałam, żeby zajrzeć do tego posta ;)
Noo 12h...tak wyszło :P
Anna M.
Witam,
OdpowiedzUsuńOd razu chciałabym zaznaczyć, że komentarz te nie ma na celu hejtu, a jest po prostu moja opinia.
Przeczytałam wszystkie Twoje opowiadania i szczerze powiem że mam już trochę dość. Czytając kolejne opowiadania mam wrażenie, że bohaterowie wciąż wyglądają tak samo z wyjatkiem zmiany koloru oczu i włosów. Piszesz bardzo schematycznie i przewidywanie. Masz swoje urate teksty, które powtarzasz w każdej serii opowiadań.
Oczywiście nikt mnie nie zmusza do czytania tego, jednak zaglądam tu, bo za każdym razem mam nadzieje ze czymś mnie zaskoczysz.
Pozdrawiam,
D.L.
Bynajmniej nie traktuję tego jako hejtu, ale jako wyrażenie własnej, indywidualnej opinii. Co do jednego masz rację, jest wiele tekstów, które traktują w kółko o tym samym i są schematyczne. Ale już kiedyś nadmieniłam, że większość ma taka być - moim zamiarem nie jest oszołomić czytelnika nowatorstwem, ale dostarczyć mu dobrze znanej rozrywki.
UsuńJestem trochę jak Mac - to samo żarcie, ale chętnie się je konsumuje ;-) I wcale nie czuję się obrażona własnym porównaniem. Mam kilka wyjątkowych tekstów, reszta jest czysto rozrywkowa i wcale się tego nie wypieram.
Gdyby to były kryminały, z pewnością jedynie motyw byłby inny, gdyby horrory, też byłoby widać wyraźną różnicę. Niestety, przy romansach o takie sprawy trudno :-) Owszem, czasami można się wyłamać i dać coś bardziej oryginalnego. Ale takie rzeczy powstają miesiącami, nie w przeciągu kilku dni. Właśnie dlatego poprawiam Karę, nie zważając na jęki "gdzie kolejna część". Bo wyszło mi szablonowo i pożałowałam tego.
Z uporem dziergam sobie również dwa teksty, które właśnie się wyłamują, chociażby rozbudowaną fabułą. Jeden znów na bazie niby banalnego romansu, drugi to już czyste sf.
Takie komentarze wcale nie złoszczą, a motywują. Bo wiem, że mam jeszcze coś do zrobienia i przyznam, że trochę mnie to cieszy :-) Oczywiście nie sprawi, że zaraz siądę do kompa i stworzę dzieło na miarę nobla, ale trzeba przyznać, że ostatnia taka motywacja nieźle zaowocowała. Może teraz również?
Pozdrawiam
Babeczka