Link do części VI - (klik)
Głupstwo (VII)
Tylko że ja miałam w
nosie jego rozkazy. W dodatku nie
spodobały mi się te słowa.
– Gówno, a nie
rządzi, popaprany zboczeńcu!
– Już ja cię
nauczę posłuszeństwa!
Jak nic zwariował,
pomyślałam ze zgrozą. Wrzasnęłam ile sił w płucach, ale on błyskawicznie
zacisnął dłoń na mojej szyi. Teraz już mogłam, co najwyżej cichutko rzęzić. Rękoma
młóciłam w powietrzu, podczas gdy ten bydlak prowadził mnie w kierunku domu.
Nie wiem, może jego to rajcowało, mnie jednak w najmniejszym stopniu nie.
I po raz pierwszy
czułam się tak bezsilna, tak bezbronna. Wbrew wszystkiemu, co się człowiek
naczytał w tych durnych, naiwnych romansach, to wcale nie było przyjemne. Podniecenie,
które pojawiło się jeszcze na plaży, zniknęło, a ja robiłam się coraz bardziej wściekła.
Humoru wcale nie
poprawił mi fakt, że w domu nie było nikogo oprócz nas. To się nazywa mieć
pecha! Na dodatek podczas szarpaniny, tak boleśnie uderzyłam się w łydkę, że
łzy napłynęły mi do oczu.
Puścił mnie dopiero w
swojej sypialni. Pchnął na łóżko i stanął tuż obok, głośno dysząc i masując
sporą wypukłość pomiędzy nogami.
– Nareszcie! –
powiedział z nietajoną satysfakcją.
– Tknij mnie, to w
nocy jaja ci poucinam! – zagroziłam, błyskawicznie się podnosząc.
– Nie będę dłużej
czekał, choćbym miał wziąć cię siłą.
– To się nazywa
gwałt!
– To się nazywa
seks – zsunął bieliznę, prezentując całkiem pokaźny wzwód.
– Karol, ty chyba
żartujesz? – rozejrzałam się niepewnie w poszukiwaniu drogi ucieczki.
– Nie.
– Ale ja nie chcę!
– Wiem. I to
podnieca mnie jeszcze bardziej. Taki nieudawany opór… Cholera! Nawet nie umiem
ci powiedzieć jak bardzo.
Dobrze. Sama jestem
sobie winna. Igrałam z ogniem, nie mając pojęcia, że mam do czynienia z
psychopatą. Teraz naprawdę zaczynałam czuć strach. Był większy, silniejszy i
napalony. I miał w dupie mój sprzeciw. Tego się nie spodziewałam.
Cofnęłam się i
uderzyłam plecami w gładką powierzchnię ściany. Szedł za mną, krok w krok, a
teraz znalazł się tak blisko, że czułam jego oddech. I twardość nabrzmiałego
członka.
– Przestań! –
jęknęłam. – Dobrze, wygrałeś. Boję się. Daję słowo, że więcej nie będę cię
prowokować, a opalać się pójdę dwa kilometry dalej.
Wplótł palce w moje
włosy i brutalnie nimi szarpnął. Nie odpowiedział, choć wyraz jego oczu
przerażał. Było w nich i pożądanie, i szaleństwo.
– Przecież wiem,
że w głębi ducha tego pragniesz.
– Gwałtu? Pogięło
cię?
– Gwałtu? –
uśmiechnął się drapieżnie. – Ależ skąd. Bólu, który dostarczyłby rozkoszy.
– Nie poddam się
tak łatwo.
– Na to liczę
Gabrysiu – językiem zakreślił wzór na mojej szyi. – Ujarzmienie cię, będzie
najprzyjemniejszą rzeczą jaka mnie w życiu spotkała.
Dobrze. Zrozumiałam.
Ten popapraniec wierzył, że tak naprawdę dostarczy mi przyjemności. Że niby
robi to, czego skrycie pragnę. Spojrzałam w bok. Na stoliku stała jedynie smukła
lampa na metalowej nodze. Poza tym nie widziałam niczego, co mogłoby mi
posłużyć jako broń.
Lampa była słabą bronią
przeciwko temu wielkoludowi. Ale jedyną. Jednak z taką siłą trzymał moje włosy,
że nie mogłam nawet drgnąć. Gdybym spróbowała się wyrwać, to chyba wyłysiałabym
w jednej sekundzie.
Zaraz, jak to było z tą
samoobroną? Gdzieś czytałam, że nie tyle krocze, co usta są bardzo wrażliwą
częścią ciała. Ręce miałam wolne, bo moje uderzenia i drapanie najwyraźniej go
podniecały.
Bardzo szybkim ruchem
wbiłam się paznokciami w jego dolną wargę i z całej siły ją wykręciłam. Jak
pranie, gdy chce się wyżąć nadmiar wody. Faktycznie, efekt był natychmiastowy.
Ryknął z bólu i wymierzył mi siarczyste policzek. Ale puścił włosy i kiedy tylko,
na wpół ogłuszona, upadłam na podłogę, moje ramię wystrzeliło do góry i złapało
metalową nóżkę lampy.
Rozwścieczony Karol
pochylił się, chcą na powrót mnie schwytać, ale w tym samym momencie wzięłam
potężny zamach i walnęłam go prosto w nos. Moja broń rozpadła się na wiele
drobnych kawałków, ale nie czekałam na dalszy ciąg. Zerwałam się i potykając o
własne nogi, runęłam po schodach w dół. Wiedziałam, że pomysł ucieczki na plażę
może nie był najlepszy, ale wejście główne mogło być zamknięte. A ja nie miałam
czasu na poszukiwanie klucza. Za mną podążał rozwścieczony potwór, krwawiący z
rozbitego nosa i dyszący żądzą zemsty.
Wypadłam na plażę i
zaczęłam biec w kierunku, gdzie widziałam spory tłumek kręcących się ludzi. Bardzo
spory.
Minęłam pierwszych zaskoczonych
plażowiczów i wpadłam wprost w grupkę ratowników.
– Ej, mała! Coś
się stało?
Bez słowa pokazałam
palcem na zbliżającego się z wściekle wykrzywioną twarzą, Karola. Chłopcy może
nie grzeszyli nadmierną muskulaturą, ale odwagi w nich było sporo. Zostałam
odgrodzona od niebezpieczeństwa żywym murem opalonych ciał i od razu poczułam
się raźniej.
Za to mój prześladowca
przystanął, wlepiając we mnie przerażający wzrok. Było doskonale widoczne, że
panuje nad sobą resztką sił.
– Chciałbym z nią porozmawiać
– wykrztusił w końcu, zaciskając dłonie w pięści. Jeden z chłopaków obejrzał
się i spytał z wahaniem:
– Chcesz?
– Nie –
otrząsnęłam się ze strachem. – Dopiero, gdy wróci mu zdrowy rozsądek.
– Mnie? – wysyczał
wściekle Karol. – Najpierw paradujesz z gołą dupą, kusisz każdym spojrzeniem, a
potem po prostu tchórzysz!
– Idź do
psychiatry schizofreniku! – zdenerwowałam się. – Kiedy to niby kusiłam cię tym
spojrzeniem?
– Wczoraj.
– Tak? I to
dlatego dałeś nogę?
Wokół nas zaczął się
zbierać spory tłumek. Nic dziwnego, stanowiliśmy w końcu nie lada atrakcję. Oboje
wściekli, czerwoni na gębach, mierzyliśmy się nienawistnymi spojrzeniami. Było
widać, że za chwilę rzucimy się sobie do gardeł i spryskamy złocisty piasek
naszą krwią.
– Ty,
przystojniaku! – Niska i przysadzista dziewczyna dała krok do przodu, dumnie
wypinając piersi. – Ja bym tobą nie pogardziła.
– Ja również –
roześmiała się skrzekliwie jakaś pomarszczona staruszka, solidnie już naruszona
zębem czasu. Karol łypnął na nią wściekle, ale nie powiedział ani słowa.
– Wiesz przecież z
jakiego powodu zniknąłem.
– Wiem. Więc pakuj
dupę i jedź ponownie odwiedzić swoją Ewunię!
– Zdradził cię? –
spytała ze zgorszeniem wysoka, chuda blondyna. Obok stały dwie pyzate
dziewuszki, które jak żywe stanowiły kopię mamusi. – Ale czego się spodziewać
po takim mężczyźnie? Z kwiatka na kwiatek, choć ubywa latek – dodała z goryczą.
Ani chybi po rozwodzie,
pomyślałam. Cięta babka! Jednocześnie wracał mi dobry humor, bo Karol miał
coraz głupszą minę.
– To ci
niewdzięcznik! – Jakiś dziadek pomachał mu laską tuż przed nosem. – Ta młodzież
coraz bardziej rozwiązła. Zero szacunku, tylko by ten seks uprawiać chcieli.
Gumki kupowali i błękitne pigułki!
Co jak co, ale Karolka
nie nazwałabym młodym. Zagryzłam zęby, żeby się nie roześmiać. Za to mój
niedoszły oprawca wyglądał, jakby go miał szlag trafić.
– Gabrysia? Co się
stało?
O! Znalazło się i moje
towarzystwo.
– Twój kuzyn –
znacząco spojrzałam na Rafała – rzucił się na mnie, bredząc, że jak mnie
skrzywdzi to zaznam niezwykłej przyjemności.
– Uderzył cię?
– A widać? –
zaniepokoiłam się nagle.
– Tak. Masz
siniaka pod prawym okiem – Dorka delikatnie ujęła moją twarz w obie dłonie i
przyglądała się jej z niepokojem.
– Przegiąłeś stary
– tym razem odezwał się Łukasz.
– Do jasnej
cholery z wami wszystkimi przeklęci smarkacze! – wybuchnął Karol, po czym
odwrócił się na pięcie i uciekł.
Tak, to akurat był
wspaniały widok.
Goniły go pojedyncze
gwizdy i okrzyki potępienia. I trzeba przyznać, że o mało co nie umarłam ze
śmiechu, patrząc na umykającego wroga.
To naprawdę był cudowny
widok!
***
Po bardzo głośnej i
bardzo nieprzyjemnej rozmowie dwóch krewniaków, która odbiła się echem w całym
domu, Rafał zszedł na dół, a za nim podążał pochmurny i najwyraźniej gniewny,
Karol.
Poprosił mnie, bym
wyszła z nim na werandę.
Poszłam, dlaczego nie.
To dziwne, ale ponownie miałam ochotę go sprowokować. Jak gdyby to miało mi
zastąpić prawdziwe uczucia, co do których zastrzegł, ze należą się komuś
innemu.
Jej.
Nie tędy droga,
zbeształam się. Nie miałam szans na okiełznanie bestii. Wierząc w to, mogłam
zaszkodzić samej sobie. Najgorsze było jednak, że wcale nie czułam się
roztrzęsiona czy przestraszona porannym incydentem. Igranie z ogniem mi się spodobało.
Sparzyłam się, lecz nie spłonęłam.
Tylko dokąd prowadziła
ta droga?
– Chciałbym cię
przeprosić – wywarczał, usilnie omijając mnie wzrokiem. Osobiście uważam, że to
cud, iż nie udławił się wściekłością wypowiadając te słowa. – I obiecać, że to
się nigdy więcej nie powtórzy.
– Cudowne
nawrócenie zboczeńca – zakpiłam. – Jakoś nie wierzę w twą skruchę.
– I słusznie! –
wybuchnął. – Wcale nie żałuję. Albo nie tak! Żałuję, że cię jednak nie przeleciałem.
Wczoraj, gdy miałem okazję.
– To żałuj.
– Co do
nawrócenia… Pogrzebaczem cię nie tknę i prędzej mi uschnie niż stanie na twój
widok!
– Już usycha z
racji wieku.
– Przestań do
cholery z tymi wiekiem, nie jestem znów bezzębnym starcem.
– Z kwiatka na
kwiatek, choć ubywa latek – zacytowałam blondynkę z plaży. Karol wykrzywił się
jeszcze bardziej.
Ale milczał. Ja
również. Stałam oparta o słupek podtrzymujący dach werandy, zapatrzona w
błękitny horyzont i nagle zrobiło mi się bardzo smutno.
– Powiedziałeś
kiedyś, że nie chcesz mnie skrzywdzić…
Oparł się plecami o
sąsiedni słup i skrzyżował ramiona, patrząc na mnie chmurnie. Jednak bez
uprzedniej wściekłości.
– Poniosło mnie –
wyznał w końcu niechętnie. – Gdybyś wiedziała jak działa na mnie twoja
obecność, to pewnie w życiu nie zdecydowałabyś się na ten wyjazd.
– Niby tak… Co w
niej jest takiego?
Od razu zrozumiał, że
pytałam o jego miłość.
– Wszystko –
oświadczył stanowczo. Jednak tym razem wyczułam odrobinę niechęci. – Jest
piękna, seksowna i lubimy te same zabawy.
– A co jest we
mnie?
Tym razem milczał nieco
dłużej.
– Może masz rację.
To porąbane. Ty się do wielu rzeczy nie nadajesz. Masz doświadczenie w
puszczaniu się, ale nie w innych sprawach.
– W puszczaniu
się? – poczerwieniałam ze złości.
– Minąłem się z
prawdą?
– O całe lata
świetlne! – odpowiedziałam ze spokojem. – Tak jak ja w tym, co o tobie
myślałam.
– Widzisz, znów
zaczynamy!
– Co?
– Kłócić się.
– A kto nazwał
mnie puszczalską? Nie wiedzieć dlaczego, powierzyłam ci wtedy moje tajemnice i
co? Teraz to podle wykorzystujesz!
– Gadanie.
– Gadanie?
Odrobina przemocy nie jest zła. Dodaje pikanterii. Ale to…
– Jeśli nie
będziesz mnie prowokować, to na przyszłość unikniemy takich sytuacji.
– Nie stanę się
niewidzialna – opowiedziałam ze smutkiem. I po wakacjach. - Mam się spakować?
– Nie – westchnął
i podszedł bliżej. Może to dziwne, ale nie czułam do niego ani niechęci, ani
odrazy. Miałam za to wrażenie, że gdzieś tam pogubiliśmy się, zapomnieliśmy, o
co tak naprawdę nam chodziło. Bardzo delikatnie położył dłonie na moich
biodrach i lekko przyciągnął, opierając swoje czoło o moje. – Nie wyjeżdżaj
Gabrysiu. Bez ciebie będzie tu bardzo smutno.
– Nie będziesz
miał kogo zgwałcić…
Uśmiechnął się, a ja odpowiedziałam
uśmiechem.
– Strasznie
brutalnie mnie potraktowałaś. Gdzieś ty się tego nauczyła kobieto?
– A w takiej
jednej książce.
– Sądziłem, że na
kursie, którego motywem przewodnim było „jak dokopać palantowi”?
– Nie – rozbawił
mnie. – Za to jeszcze trochę w twoim towarzystwie, a po powrocie udam się
biegiem do psychoanalityka.
– Bo?
– Jakie bo? Panie
Hyde i doktorze Jekyll! Jest pan strasznie pokręcony.
– Teraz to chyba
na topie jest Hulk? Wiesz, poważny naukowiec, zmieniający się w zieloną bestię.
– Pewnie tak –
roześmiałam się, kładąc ręce na jego przedramionach. – A zamiast markiza de
Sade mamy niejakiego Greya.
Patrzyłam w górę,
prosto w ciemne, nieprzeniknione oczy. Patrzyłam i zastanawiałam się, co tak
naprawdę widzę?
– Żałuję, że
wczoraj cię zostawiłem – powiedział znienacka.
Link do części VII
Babeczko! Ubóstwiam Ciebie i Twój talent :) Dziękuję bardzo za kolejną część. Lecę połykać literki i spać. Pozdrawiam gorąco. J.
OdpowiedzUsuńMiałam iść spać, juz leżąc w łóżku zaczęłam myśleć o tym opowiadaniu, jak straaasznie mnie wciąga. I tak sobie myślę że chyba nie mam po co wchodzić bo dodalas zaledwie jakieś 8 godzin temu i pewnie nic nie dodasz. Ale oczywiście ciekawość kobiety zwyciężyła, jak sie okazało pozyyywnie! :D od razu lepiej będzie mi się spało:) mam nadzieję że przewidujesz jeszcze sporo rozdziałów, no chociażby tyle co wygrana bo to jest moje nowe uzależnienie, na równi z Takają Miki :D pozdrawiam; )
OdpowiedzUsuńWychwyciłam dwie literówki:
OdpowiedzUsuń-"wymierzył mi siarczyste policzek"
-"Rozwścieczony Karol pochylił się, chcą na powrót mnie schwytać"
Czemu tak krótko? Buuu... :'(
OdpowiedzUsuńTeraz może być sobie na powrót miły i wogóle, ale facet który był w stanie powiedzieć do kobiety "suko" i uderzyć w twarz byłby dla mnie kompletnie skreślony. Jeśli raz to zrobił to któregoś dnia zrobi znowu, a ja nienawidzę przemocy.
OdpowiedzUsuńPS: polski i historia na maturze to zając, ja zdawałam polski, biologię po francusku, oraz j. francuski szeroko pojęty (literatura i filozofia francuska, historia Francji, gramatyki francuska z historią gramatyki itp) i przeżyłam :) Obecna matura to jednak nie to samo......
Babeczko, znowu przerwalas w takim momencie? Sadystka!
OdpowiedzUsuńopłacało się czekać :D
OdpowiedzUsuńNo chyba oni nie będą razem?
OdpowiedzUsuńWreszcie!
OdpowiedzUsuńNo i dobrze mu tak ;) choć mogła mu mocniej przyłożyć.
OdpowiedzUsuńMiałam nadzieję że Karolek w końcu zacznie żałować swojej ucieczki do Ewuni.
Super część :)
S.
Może to i racja że było by z maturami źle gdybyś dodała całość ale Babeczko jeszcze tylko jutro i możesz. Takie oczekiwanie jest o wiele gorsze, zamiast się uczyć siedzę i odświeżam stronę czy czegoś nie ma...
OdpowiedzUsuńE.
Błagam, tylko niech nie będą razem! :(
OdpowiedzUsuńBabeczko jesteś niesamowita, dziękuje. :)
OdpowiedzUsuńZawszę można na Ciebie liczyc *-*. Już nie mogę się doczekać następnej części. :)
OdpowiedzUsuńI znowu
OdpowiedzUsuńBabeczko jutro już się kończą matury i to tylko juz angielski wiec może dasz juz całość. Co ? :d
OdpowiedzUsuńKm
A może jakaś dodatkowa część z okazji urodzin? Pozdrawiam ciepło, A. :)
OdpowiedzUsuńHej :) opowiadanie świetne, wciągnęłam się jak nigdy. Znalazłam taką stronę i od razu pomyślałam o tobie, bo byłoby świetnie jakbyś wydała książkę albo może zbiór opowiadań w książce? http://wydacksiazke.pl/?utm_source=kampania&utm_medium=newsletter&utm_campaign=CH
OdpowiedzUsuńJAK MOŻNA PRZERYWAĆ W TAKIM MOMENCIE?!
OdpowiedzUsuńBabeczko proszę! Zlituj się i dodaj już całość! :)
Pozdrawiam.
Cieszę się ,że jest kolejna super część:)
OdpowiedzUsuńBabeczko podaj przepis na pyszne bezy, proszę :))
Babeczko dodaj kolejną część na poprawę humoru :) Jestem załamana matematyką na maturze :(
OdpowiedzUsuńNie tylko ty. :( Następna część byłaby wspaniała na poprawę humoru.
UsuńTy jesteś prawdziwą sadystką !!!!
OdpowiedzUsuńMatura była dzisiaj rewelacyjna, wyczuwam 100% :)
OdpowiedzUsuńSądzę że nie będziesz miała nikogo na sumieniu, bo wszyscy będą zachwyceni. Następna część będzie moim motywatorem przed rozszerzonym angielskim, tą dzisiejszą czytałam w autobusie jadąc do szkoły ;)
oo niee w takim momencie?oszalalas! zeby tylko mu Gabrysia nie uległa..po tym co chcial jej zrobic przez najblizszy czas nie powinna sie do niego zblizac...!
OdpowiedzUsuńBlaaaagam!!! Daj juz calosc!
OdpowiedzUsuńJak dla mnie facet który uderzył kobietę jest automatycznie skreślony dlatego mam nadzieję że będzie długo za to pokutowac albo znajdzie się jakiś inny bohater który zawróci w głowie Gabi :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny tekst..zdecydowanie lepszy niz pierzasty:) czekam na kolejna czesc:)
OdpowiedzUsuńBabeczko kochana!
OdpowiedzUsuńDostane zawału kolejnym razem, kiedy przerwiesz w takim momencie. :D
Pozdrawiam, A. :*
Wiem że za dużo wymagamy ale czy jeszcze coś dzisiaj będzie?? ;)
OdpowiedzUsuńEch... Co ja mam napisać? Poczytacie, zobaczycie.
OdpowiedzUsuńBabeczko, nie dodawaj fragmentu tak późno. Chyba nie chcesz żeby maturzyści byli niewyspani na egzaminie?;)
OdpowiedzUsuńZawsze można przeczytać podczas przerwy przed rozszerzeniem (jeżeli ktoś je zdaje) ;)
Usuńja tam jestem dawno po maturze i poczekam byle fragment był dzisiaj :D
UsuńBabeczko koniecznie musisz zrobić dzisiaj "głupstwo" :D
OdpowiedzUsuńProsimy Babeczko, osłodź nam jeszcze życie :)))
OdpowiedzUsuńBabeczko czy następna część będzie po północy? Oczywiście nie naciskam tylko pytam :)
OdpowiedzUsuńteż tak czekam i czekam i powtarzam ten angielski, ale kurcze, ciągle przerywam i sprawdzam czy już czegoś nie dodałaś... Babeczko, zlituj się nad nami <3
OdpowiedzUsuńO Boże, Boże, Boże!! Cudowne! Ta końcówka.. Ach, cóż za talent Pani Babeczko :) codziennie zaskakujesz mnie czymś innym.
OdpowiedzUsuńUwielbiam wieczorem..hmm.. Późnym wieczorem położyć się już do łóżka, wziąć w rękę laptop czy telefon i zanurzyć się na chwilkę w twoim blogu. To, co tworzysz, jest naprawdę bardzo, bardzo świetne!
Jak zwykle czuję niedosyt :)
Pozdrawiam, N :)
Na coś można liczyć jeszcze dzisiaj czy można już iść spać?? ;)
OdpowiedzUsuńi gdzie kolejna czesc? :((
OdpowiedzUsuńKiedy kolejna czesc?
OdpowiedzUsuńBędzie dziś jak wrócę z pracy. Wczoraj po prostu padłam, nawet nie chciało mi się otwierać laptopa :-(
OdpowiedzUsuńBuziaki i miłego dnia, a maturzystom powodzenia!
Błagam !
OdpowiedzUsuńNie wyobrażam ich sobie razem :(
Tragizm jakiś by się przydał dla małego zgorzknienia :)
milo sie czyta, zwlaszcza ze tez mam na imie Gabi i nawet mam podobny charakter do twojej literackiej bohaterki :D
OdpowiedzUsuńOdświeżania ciąg dalszy :(
OdpowiedzUsuń"Z kwiatka na kwiatek choć ubywa latek" dobre:) u nas się na takich 40-latków mówi się: "głowa siwieje d*pa szaleje"
OdpowiedzUsuń