wtorek, 6 maja 2014

Głupstwo (VII)

Jak tam humorki po długim weekendzie? A propos - wiem, świnka ze mnie, że nie dam całości. Jednak mogłabym mieć wtedy niektóre maturzystki na sumieniu...

Link do części VI - (klik)

         Głupstwo (VII)

Tylko że ja miałam w nosie jego rozkazy.  W dodatku nie spodobały mi się te słowa.
– Gówno, a nie rządzi, popaprany zboczeńcu!
– Już ja cię nauczę posłuszeństwa!
Jak nic zwariował, pomyślałam ze zgrozą. Wrzasnęłam ile sił w płucach, ale on błyskawicznie zacisnął dłoń na mojej szyi. Teraz już mogłam, co najwyżej cichutko rzęzić. Rękoma młóciłam w powietrzu, podczas gdy ten bydlak prowadził mnie w kierunku domu. Nie wiem, może jego to rajcowało, mnie jednak w najmniejszym stopniu nie.
I po raz pierwszy czułam się tak bezsilna, tak bezbronna. Wbrew wszystkiemu, co się człowiek naczytał w tych durnych, naiwnych romansach, to wcale nie było przyjemne. Podniecenie, które pojawiło się jeszcze na plaży, zniknęło, a ja robiłam się coraz bardziej wściekła.
Humoru wcale nie poprawił mi fakt, że w domu nie było nikogo oprócz nas. To się nazywa mieć pecha! Na dodatek podczas szarpaniny, tak boleśnie uderzyłam się w łydkę, że łzy napłynęły mi do oczu.
Puścił mnie dopiero w swojej sypialni. Pchnął na łóżko i stanął tuż obok, głośno dysząc i masując sporą wypukłość pomiędzy nogami.
– Nareszcie! – powiedział z nietajoną satysfakcją.
– Tknij mnie, to w nocy jaja ci poucinam! – zagroziłam, błyskawicznie się podnosząc.
– Nie będę dłużej czekał, choćbym miał wziąć cię siłą.
– To się nazywa gwałt!
– To się nazywa seks – zsunął bieliznę, prezentując całkiem pokaźny wzwód.
– Karol, ty chyba żartujesz? – rozejrzałam się niepewnie w poszukiwaniu drogi ucieczki.
– Nie.
– Ale ja nie chcę!
– Wiem. I to podnieca mnie jeszcze bardziej. Taki nieudawany opór… Cholera! Nawet nie umiem ci powiedzieć jak bardzo.
Dobrze. Sama jestem sobie winna. Igrałam z ogniem, nie mając pojęcia, że mam do czynienia z psychopatą. Teraz naprawdę zaczynałam czuć strach. Był większy, silniejszy i napalony. I miał w dupie mój sprzeciw. Tego się nie spodziewałam.
Cofnęłam się i uderzyłam plecami w gładką powierzchnię ściany. Szedł za mną, krok w krok, a teraz znalazł się tak blisko, że czułam jego oddech. I twardość nabrzmiałego członka.
– Przestań! – jęknęłam. – Dobrze, wygrałeś. Boję się. Daję słowo, że więcej nie będę cię prowokować, a opalać się pójdę dwa kilometry dalej.
Wplótł palce w moje włosy i brutalnie nimi szarpnął. Nie odpowiedział, choć wyraz jego oczu przerażał. Było w nich i pożądanie, i szaleństwo.
– Przecież wiem, że w głębi ducha tego pragniesz.
– Gwałtu? Pogięło cię?
– Gwałtu? – uśmiechnął się drapieżnie. – Ależ skąd. Bólu, który dostarczyłby rozkoszy.
– Nie poddam się tak łatwo.
– Na to liczę Gabrysiu – językiem zakreślił wzór na mojej szyi. – Ujarzmienie cię, będzie najprzyjemniejszą rzeczą jaka mnie w życiu spotkała.
Dobrze. Zrozumiałam. Ten popapraniec wierzył, że tak naprawdę dostarczy mi przyjemności. Że niby robi to, czego skrycie pragnę. Spojrzałam w bok. Na stoliku stała jedynie smukła lampa na metalowej nodze. Poza tym nie widziałam niczego, co mogłoby mi posłużyć jako broń.
Lampa była słabą bronią przeciwko temu wielkoludowi. Ale jedyną. Jednak z taką siłą trzymał moje włosy, że nie mogłam nawet drgnąć. Gdybym spróbowała się wyrwać, to chyba wyłysiałabym w jednej sekundzie.
Zaraz, jak to było z tą samoobroną? Gdzieś czytałam, że nie tyle krocze, co usta są bardzo wrażliwą częścią ciała. Ręce miałam wolne, bo moje uderzenia i drapanie najwyraźniej go podniecały.
Bardzo szybkim ruchem wbiłam się paznokciami w jego dolną wargę i z całej siły ją wykręciłam. Jak pranie, gdy chce się wyżąć nadmiar wody. Faktycznie, efekt był natychmiastowy. Ryknął z bólu i wymierzył mi siarczyste policzek. Ale puścił włosy i kiedy tylko, na wpół ogłuszona, upadłam na podłogę, moje ramię wystrzeliło do góry i złapało metalową nóżkę lampy.
Rozwścieczony Karol pochylił się, chcą na powrót mnie schwytać, ale w tym samym momencie wzięłam potężny zamach i walnęłam go prosto w nos. Moja broń rozpadła się na wiele drobnych kawałków, ale nie czekałam na dalszy ciąg. Zerwałam się i potykając o własne nogi, runęłam po schodach w dół. Wiedziałam, że pomysł ucieczki na plażę może nie był najlepszy, ale wejście główne mogło być zamknięte. A ja nie miałam czasu na poszukiwanie klucza. Za mną podążał rozwścieczony potwór, krwawiący z rozbitego nosa i dyszący żądzą zemsty.
Wypadłam na plażę i zaczęłam biec w kierunku, gdzie widziałam spory tłumek kręcących się ludzi. Bardzo spory.
Minęłam pierwszych zaskoczonych plażowiczów i wpadłam wprost w grupkę ratowników.
– Ej, mała! Coś się stało?
Bez słowa pokazałam palcem na zbliżającego się z wściekle wykrzywioną twarzą, Karola. Chłopcy może nie grzeszyli nadmierną muskulaturą, ale odwagi w nich było sporo. Zostałam odgrodzona od niebezpieczeństwa żywym murem opalonych ciał i od razu poczułam się raźniej.
Za to mój prześladowca przystanął, wlepiając we mnie przerażający wzrok. Było doskonale widoczne, że panuje nad sobą resztką sił.
– Chciałbym z nią porozmawiać – wykrztusił w końcu, zaciskając dłonie w pięści. Jeden z chłopaków obejrzał się i spytał z wahaniem:
– Chcesz?
– Nie – otrząsnęłam się ze strachem. – Dopiero, gdy wróci mu zdrowy rozsądek.
– Mnie? – wysyczał wściekle Karol. – Najpierw paradujesz z gołą dupą, kusisz każdym spojrzeniem, a potem po prostu tchórzysz!
– Idź do psychiatry schizofreniku! – zdenerwowałam się. – Kiedy to niby kusiłam cię tym spojrzeniem?
– Wczoraj.
– Tak? I to dlatego dałeś nogę?
Wokół nas zaczął się zbierać spory tłumek. Nic dziwnego, stanowiliśmy w końcu nie lada atrakcję. Oboje wściekli, czerwoni na gębach, mierzyliśmy się nienawistnymi spojrzeniami. Było widać, że za chwilę rzucimy się sobie do gardeł i spryskamy złocisty piasek naszą krwią.
– Ty, przystojniaku! – Niska i przysadzista dziewczyna dała krok do przodu, dumnie wypinając piersi. – Ja bym tobą nie pogardziła.
– Ja również – roześmiała się skrzekliwie jakaś pomarszczona staruszka, solidnie już naruszona zębem czasu. Karol łypnął na nią wściekle, ale nie powiedział ani słowa.
– Wiesz przecież z jakiego powodu zniknąłem.
– Wiem. Więc pakuj dupę i jedź ponownie odwiedzić swoją Ewunię!
– Zdradził cię? – spytała ze zgorszeniem wysoka, chuda blondyna. Obok stały dwie pyzate dziewuszki, które jak żywe stanowiły kopię mamusi. – Ale czego się spodziewać po takim mężczyźnie? Z kwiatka na kwiatek, choć ubywa latek – dodała z goryczą.
Ani chybi po rozwodzie, pomyślałam. Cięta babka! Jednocześnie wracał mi dobry humor, bo Karol miał coraz głupszą minę.
– To ci niewdzięcznik! – Jakiś dziadek pomachał mu laską tuż przed nosem. – Ta młodzież coraz bardziej rozwiązła. Zero szacunku, tylko by ten seks uprawiać chcieli. Gumki kupowali i błękitne pigułki!
Co jak co, ale Karolka nie nazwałabym młodym. Zagryzłam zęby, żeby się nie roześmiać. Za to mój niedoszły oprawca wyglądał, jakby go miał szlag trafić.
– Gabrysia? Co się stało?
O! Znalazło się i moje towarzystwo.
– Twój kuzyn – znacząco spojrzałam na Rafała – rzucił się na mnie, bredząc, że jak mnie skrzywdzi to zaznam niezwykłej przyjemności.
– Uderzył cię?
– A widać? – zaniepokoiłam się nagle.
– Tak. Masz siniaka pod prawym okiem – Dorka delikatnie ujęła moją twarz w obie dłonie i przyglądała się jej z niepokojem.
– Przegiąłeś stary – tym razem odezwał się Łukasz.
– Do jasnej cholery z wami wszystkimi przeklęci smarkacze! – wybuchnął Karol, po czym odwrócił się na pięcie i uciekł.
Tak, to akurat był wspaniały widok.
Goniły go pojedyncze gwizdy i okrzyki potępienia. I trzeba przyznać, że o mało co nie umarłam ze śmiechu, patrząc na umykającego wroga.
To naprawdę był cudowny widok!
***
Po bardzo głośnej i bardzo nieprzyjemnej rozmowie dwóch krewniaków, która odbiła się echem w całym domu, Rafał zszedł na dół, a za nim podążał pochmurny i najwyraźniej gniewny, Karol.
Poprosił mnie, bym wyszła z nim na werandę.
Poszłam, dlaczego nie. To dziwne, ale ponownie miałam ochotę go sprowokować. Jak gdyby to miało mi zastąpić prawdziwe uczucia, co do których zastrzegł, ze należą się komuś innemu.
Jej.
Nie tędy droga, zbeształam się. Nie miałam szans na okiełznanie bestii. Wierząc w to, mogłam zaszkodzić samej sobie. Najgorsze było jednak, że wcale nie czułam się roztrzęsiona czy przestraszona porannym incydentem. Igranie z ogniem mi się spodobało. Sparzyłam się, lecz nie spłonęłam.
Tylko dokąd prowadziła ta droga?
– Chciałbym cię przeprosić – wywarczał, usilnie omijając mnie wzrokiem. Osobiście uważam, że to cud, iż nie udławił się wściekłością wypowiadając te słowa. – I obiecać, że to się nigdy więcej nie powtórzy.
– Cudowne nawrócenie zboczeńca – zakpiłam. – Jakoś nie wierzę w twą skruchę.
– I słusznie! – wybuchnął. – Wcale nie żałuję. Albo nie tak! Żałuję, że cię jednak nie przeleciałem. Wczoraj, gdy miałem okazję.
– To żałuj.
– Co do nawrócenia… Pogrzebaczem cię nie tknę i prędzej mi uschnie niż stanie na twój widok!
– Już usycha z racji wieku.
– Przestań do cholery z tymi wiekiem, nie jestem znów bezzębnym starcem.
– Z kwiatka na kwiatek, choć ubywa latek – zacytowałam blondynkę z plaży. Karol wykrzywił się jeszcze bardziej.
Ale milczał. Ja również. Stałam oparta o słupek podtrzymujący dach werandy, zapatrzona w błękitny horyzont i nagle zrobiło mi się bardzo smutno.
– Powiedziałeś kiedyś, że nie chcesz mnie skrzywdzić…
Oparł się plecami o sąsiedni słup i skrzyżował ramiona, patrząc na mnie chmurnie. Jednak bez uprzedniej wściekłości.
– Poniosło mnie – wyznał w końcu niechętnie. – Gdybyś wiedziała jak działa na mnie twoja obecność, to pewnie w życiu nie zdecydowałabyś się na ten wyjazd.
– Niby tak… Co w niej jest takiego?
Od razu zrozumiał, że pytałam o jego miłość.
– Wszystko – oświadczył stanowczo. Jednak tym razem wyczułam odrobinę niechęci. – Jest piękna, seksowna i lubimy te same zabawy.
– A co jest we mnie?
Tym razem milczał nieco dłużej.
– Może masz rację. To porąbane. Ty się do wielu rzeczy nie nadajesz. Masz doświadczenie w puszczaniu się, ale nie w innych sprawach.
– W puszczaniu się? – poczerwieniałam ze złości.
– Minąłem się z prawdą?
– O całe lata świetlne! – odpowiedziałam ze spokojem. – Tak jak ja w tym, co o tobie myślałam.
– Widzisz, znów zaczynamy!
– Co?
– Kłócić się.
– A kto nazwał mnie puszczalską? Nie wiedzieć dlaczego, powierzyłam ci wtedy moje tajemnice i co? Teraz to podle wykorzystujesz!
– Gadanie.
– Gadanie? Odrobina przemocy nie jest zła. Dodaje pikanterii. Ale to…
– Jeśli nie będziesz mnie prowokować, to na przyszłość unikniemy takich sytuacji.
– Nie stanę się niewidzialna – opowiedziałam ze smutkiem. I po wakacjach. - Mam się spakować?
– Nie – westchnął i podszedł bliżej. Może to dziwne, ale nie czułam do niego ani niechęci, ani odrazy. Miałam za to wrażenie, że gdzieś tam pogubiliśmy się, zapomnieliśmy, o co tak naprawdę nam chodziło. Bardzo delikatnie położył dłonie na moich biodrach i lekko przyciągnął, opierając swoje czoło o moje. – Nie wyjeżdżaj Gabrysiu. Bez ciebie będzie tu bardzo smutno.
– Nie będziesz miał kogo zgwałcić…
Uśmiechnął się, a ja odpowiedziałam uśmiechem.
– Strasznie brutalnie mnie potraktowałaś. Gdzieś ty się tego nauczyła kobieto?
– A w takiej jednej książce.
– Sądziłem, że na kursie, którego motywem przewodnim było „jak dokopać palantowi”?
– Nie – rozbawił mnie. – Za to jeszcze trochę w twoim towarzystwie, a po powrocie udam się biegiem do psychoanalityka.
– Bo?
– Jakie bo? Panie Hyde i doktorze Jekyll! Jest pan strasznie pokręcony.
– Teraz to chyba na topie jest Hulk? Wiesz, poważny naukowiec, zmieniający się w zieloną bestię.
– Pewnie tak – roześmiałam się, kładąc ręce na jego przedramionach. – A zamiast markiza de Sade mamy niejakiego Greya.
Patrzyłam w górę, prosto w ciemne, nieprzeniknione oczy. Patrzyłam i zastanawiałam się, co tak naprawdę widzę?
– Żałuję, że wczoraj cię zostawiłem – powiedział znienacka. 

Link do części VII

47 komentarzy:

  1. Babeczko! Ubóstwiam Ciebie i Twój talent :) Dziękuję bardzo za kolejną część. Lecę połykać literki i spać. Pozdrawiam gorąco. J.

    OdpowiedzUsuń
  2. Miałam iść spać, juz leżąc w łóżku zaczęłam myśleć o tym opowiadaniu, jak straaasznie mnie wciąga. I tak sobie myślę że chyba nie mam po co wchodzić bo dodalas zaledwie jakieś 8 godzin temu i pewnie nic nie dodasz. Ale oczywiście ciekawość kobiety zwyciężyła, jak sie okazało pozyyywnie! :D od razu lepiej będzie mi się spało:) mam nadzieję że przewidujesz jeszcze sporo rozdziałów, no chociażby tyle co wygrana bo to jest moje nowe uzależnienie, na równi z Takają Miki :D pozdrawiam; )

    OdpowiedzUsuń
  3. Wychwyciłam dwie literówki:
    -"wymierzył mi siarczyste policzek"
    -"Rozwścieczony Karol pochylił się, chcą na powrót mnie schwytać"

    OdpowiedzUsuń
  4. Czemu tak krótko? Buuu... :'(

    OdpowiedzUsuń
  5. Teraz może być sobie na powrót miły i wogóle, ale facet który był w stanie powiedzieć do kobiety "suko" i uderzyć w twarz byłby dla mnie kompletnie skreślony. Jeśli raz to zrobił to któregoś dnia zrobi znowu, a ja nienawidzę przemocy.
    PS: polski i historia na maturze to zając, ja zdawałam polski, biologię po francusku, oraz j. francuski szeroko pojęty (literatura i filozofia francuska, historia Francji, gramatyki francuska z historią gramatyki itp) i przeżyłam :) Obecna matura to jednak nie to samo......

    OdpowiedzUsuń
  6. Babeczko, znowu przerwalas w takim momencie? Sadystka!

    OdpowiedzUsuń
  7. No chyba oni nie będą razem?

    OdpowiedzUsuń
  8. No i dobrze mu tak ;) choć mogła mu mocniej przyłożyć.
    Miałam nadzieję że Karolek w końcu zacznie żałować swojej ucieczki do Ewuni.
    Super część :)

    S.

    OdpowiedzUsuń
  9. Może to i racja że było by z maturami źle gdybyś dodała całość ale Babeczko jeszcze tylko jutro i możesz. Takie oczekiwanie jest o wiele gorsze, zamiast się uczyć siedzę i odświeżam stronę czy czegoś nie ma...

    E.

    OdpowiedzUsuń
  10. Błagam, tylko niech nie będą razem! :(

    OdpowiedzUsuń
  11. Babeczko jesteś niesamowita, dziękuje. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Zawszę można na Ciebie liczyc *-*. Już nie mogę się doczekać następnej części. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Babeczko jutro już się kończą matury i to tylko juz angielski wiec może dasz juz całość. Co ? :d
    Km

    OdpowiedzUsuń
  14. A może jakaś dodatkowa część z okazji urodzin? Pozdrawiam ciepło, A. :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Hej :) opowiadanie świetne, wciągnęłam się jak nigdy. Znalazłam taką stronę i od razu pomyślałam o tobie, bo byłoby świetnie jakbyś wydała książkę albo może zbiór opowiadań w książce? http://wydacksiazke.pl/?utm_source=kampania&utm_medium=newsletter&utm_campaign=CH

    OdpowiedzUsuń
  16. JAK MOŻNA PRZERYWAĆ W TAKIM MOMENCIE?!
    Babeczko proszę! Zlituj się i dodaj już całość! :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  17. Cieszę się ,że jest kolejna super część:)
    Babeczko podaj przepis na pyszne bezy, proszę :))

    OdpowiedzUsuń
  18. Babeczko dodaj kolejną część na poprawę humoru :) Jestem załamana matematyką na maturze :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tylko ty. :( Następna część byłaby wspaniała na poprawę humoru.

      Usuń
  19. Ty jesteś prawdziwą sadystką !!!!

    OdpowiedzUsuń
  20. Matura była dzisiaj rewelacyjna, wyczuwam 100% :)
    Sądzę że nie będziesz miała nikogo na sumieniu, bo wszyscy będą zachwyceni. Następna część będzie moim motywatorem przed rozszerzonym angielskim, tą dzisiejszą czytałam w autobusie jadąc do szkoły ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. oo niee w takim momencie?oszalalas! zeby tylko mu Gabrysia nie uległa..po tym co chcial jej zrobic przez najblizszy czas nie powinna sie do niego zblizac...!

    OdpowiedzUsuń
  22. Blaaaagam!!! Daj juz calosc!

    OdpowiedzUsuń
  23. Jak dla mnie facet który uderzył kobietę jest automatycznie skreślony dlatego mam nadzieję że będzie długo za to pokutowac albo znajdzie się jakiś inny bohater który zawróci w głowie Gabi :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Bardzo fajny tekst..zdecydowanie lepszy niz pierzasty:) czekam na kolejna czesc:)

    OdpowiedzUsuń
  25. Babeczko kochana!
    Dostane zawału kolejnym razem, kiedy przerwiesz w takim momencie. :D
    Pozdrawiam, A. :*

    OdpowiedzUsuń
  26. Wiem że za dużo wymagamy ale czy jeszcze coś dzisiaj będzie?? ;)

    OdpowiedzUsuń
  27. Ech... Co ja mam napisać? Poczytacie, zobaczycie.

    OdpowiedzUsuń
  28. Babeczko, nie dodawaj fragmentu tak późno. Chyba nie chcesz żeby maturzyści byli niewyspani na egzaminie?;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze można przeczytać podczas przerwy przed rozszerzeniem (jeżeli ktoś je zdaje) ;)

      Usuń
    2. ja tam jestem dawno po maturze i poczekam byle fragment był dzisiaj :D

      Usuń
  29. Babeczko koniecznie musisz zrobić dzisiaj "głupstwo" :D

    OdpowiedzUsuń
  30. Prosimy Babeczko, osłodź nam jeszcze życie :)))

    OdpowiedzUsuń
  31. Babeczko czy następna część będzie po północy? Oczywiście nie naciskam tylko pytam :)

    OdpowiedzUsuń
  32. też tak czekam i czekam i powtarzam ten angielski, ale kurcze, ciągle przerywam i sprawdzam czy już czegoś nie dodałaś... Babeczko, zlituj się nad nami <3

    OdpowiedzUsuń
  33. O Boże, Boże, Boże!! Cudowne! Ta końcówka.. Ach, cóż za talent Pani Babeczko :) codziennie zaskakujesz mnie czymś innym.
    Uwielbiam wieczorem..hmm.. Późnym wieczorem położyć się już do łóżka, wziąć w rękę laptop czy telefon i zanurzyć się na chwilkę w twoim blogu. To, co tworzysz, jest naprawdę bardzo, bardzo świetne!
    Jak zwykle czuję niedosyt :)
    Pozdrawiam, N :)

    OdpowiedzUsuń
  34. Na coś można liczyć jeszcze dzisiaj czy można już iść spać?? ;)

    OdpowiedzUsuń
  35. i gdzie kolejna czesc? :((

    OdpowiedzUsuń
  36. Kiedy kolejna czesc?

    OdpowiedzUsuń
  37. Będzie dziś jak wrócę z pracy. Wczoraj po prostu padłam, nawet nie chciało mi się otwierać laptopa :-(
    Buziaki i miłego dnia, a maturzystom powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  38. Błagam !
    Nie wyobrażam ich sobie razem :(
    Tragizm jakiś by się przydał dla małego zgorzknienia :)

    OdpowiedzUsuń
  39. milo sie czyta, zwlaszcza ze tez mam na imie Gabi i nawet mam podobny charakter do twojej literackiej bohaterki :D

    OdpowiedzUsuń
  40. Odświeżania ciąg dalszy :(

    OdpowiedzUsuń
  41. "Z kwiatka na kwiatek choć ubywa latek" dobre:) u nas się na takich 40-latków mówi się: "głowa siwieje d*pa szaleje"

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.