Oczywiście, ku pokrzepieniu serc tegorocznych maturzystek (może i maturzystów?).
Osobiście sądzę, że polski nie jest trudny do zdania. Ja idąc na pisemny, zaopatrzyłam się w dziesiątki ściąg, po czym jak ruszyłam, to zapomniałam o tych "pomocach" i wysmarowałam elaborat na ponad dziesięć A4. Resztę czasu zajęło mi, przepisanie go na czysto i poprawianie błędów. Ustny to już była czysta przyjemność, bo trafiłam we wszystkie trzy pytania. I żeby nie było, że ze mnie taki miłośnik tego przedmiotu, to zdradzę, że zaraz po maturze składałam papiery na fizykę :-))) A jako drugi obowiązkowy przedmiot zdawałam historię, bo tam też można było lać wodę ;-D Ukochaną matematykę olałam, bo trzeba byłoby się więcej uczyć.
Po czym pojechałam na wakacje i nie wróciłam na egzaminy wstępne bo wiedziałam, że zawsze jest drugi nabór we wrześniu. Po cholerę miałam sobie przerywać przyjemny pobyt nad jeziorkiem? Na wydziale fizyki UAM zawsze mieli wolne miejsca, bo sztuką nie było się dostać na ten kierunek, ale się na nim utrzymać. Po pierwszym semestrze odpadała połowa studentów, po pierwszym roku zostawało około trzydziestu procent. A może i mniej? Pochwalę się jeszcze, że choć pierwszy semestr też z ledwością przetrwałam, to na na drugim roku należałam do ścisłej czołówki kujonów ;-) a każdy egzamin zdawałam od pierwszego kopa i to wcale nie na najniższe oceny. Na trzecim roku zaczęłam ostro balować i tak jakoś chęć do nauki mi minęła... Na czwartym o mało co nie zrezygnowałam, bo obowiązkowo weszły cholerne seminaria, co wiązało się z publicznymi wystąpieniami, których nie cierpię.
Jednak co przeżyjemy, to nasze :-))) Pamiętajcie o tym podczas tych wszystkich egzaminów.
Link do części V - (klik)
Głupstwo VI
Wypiłam trzy piwa i
zasnęłam na leżaku. Obudził mnie przenikliwy chłód poranka i skrzeczenie mew.
W pierwszym momencie
nie wiedziałam, gdzie jestem. Dopiero potem powróciły wspomnienia i emocje,
może jedynie nie tak wyraźne jak wczoraj.
Rzuciłam się na łóżko,
ale nie potrafiłam zasnąć. Wzięłam więc gorący prysznic, przebrałam się w dres
i po cichu pomaszerowałam na dół.
Dopiero w kuchni
spojrzałam na zegar. Szósta zero pięć. Tradycji stało się zadość, na co dzień
śpioch, wakacyjny pobyt zawsze rozpoczynałam od wczesnej pobudki.
Tylko że teraz było
inaczej. Mogłam sobie zrobić kawę i wyjść na werandę. Z kubkiem w dłoni chłonąć
tę niesamowitą ciszę poranka nad rozszumianym morzem.
O Karolu nie myślałam.
Wolałam nie psuć sobie humoru z samego rana.
I wtedy właśnie
zachrobotał klucz w drzwiach i ukazał się obiekt mej niechęci.
– Nie śpisz? –
zdziwił się, szeroko ziewając. Wyglądał na niewyspanego, ale i zadowolonego. I
chyba to ostatnie wkurzyło mnie najbardziej.
Miałam dziwną cechę
charakteru. Trochę lub średnio zdenerwowana okazywałam to na zwykły, pełen
emocji sposób. Wkurwiona na maksa, kamieniałam, zamieniając się w oazę
pozornego spokoju. W drzemiący wulkan, który kiedy wybuchał, zmiatał z
powierzchni wszystko, co stanęło mu na przeszkodzie.
– Nie śpię.
Dopiero wróciłeś?
– Tak. Ewa
zaproponowała mi, żebym ją odwiózł. Nie chciałem stracić ani jednej cennej
chwili z nią spędzonej. Zrobisz mi kawy?
– Nie –
uśmiechnęłam się słodko. – Nie chcę stracić ani jednej cennej minuty mego
wolnego czasu.
I popijając, wyszłam z
kuchni, w nosie mając jego zdumioną minę.
Oczywiście sam ją sobie
uszykował. Potem zajął miejsce obok, patrząc z jednoznacznym uśmieszkiem.
– Jesteś wkurzona,
bo już się napaliłaś, a tu nici z bzykanka. Prawda?
– Jestem wkurzona,
bo dałam się omotać palantowi.
– Co się odwlecze
i tak dalej. Mamy cały długi dzień przed sobą i trzy noce – dodał z błyskiem w
oku.
– Mamy – odparłam
obojętnie. – Ale mnie przeszła ochota.
– Nie martw się,
znów cię rozgrzeję.
– Ty mnie? –
spytałam z ironią.
– Oczywiście.
Odstawiłam kubek i
wstałam. Potem oparłam się o drewnianą poręcz i kusząco wypięłam pupę. Nie
przejmując się tym, co sobie pomyśli, odgarnęłam włosy do tyłu i zamknęłam oczy.
Teraz słońce przyjemnie ogrzewało moją twarz, a wiatr chłodził policzki.
Oczywiście, nawet tak
zmęczony, nie potrafił się opanować.
– Chcesz to zrobić
tu i teraz? – wyszeptał, przytulając się od tyłu.
– Tu? – zakręciłam
pupą, ocierając się o niego w dość jednoznaczny sposób. – I teraz? – Pozwoliłam
także by jego dłonie wślizgnęły się pod cienki materiał bluzy i dotknęły moich
piersi.
– O, tak! –
wymruczał, przygryzając płatek mego ucha. Potem jego usta powędrowały dalej,
jednak gdy chciał mnie pocałować, roześmiałam się i wykręciłam głowę.
– Potrafisz
doprowadzić mnie do szaleństwa i to w kilka sekund.
– Tak. Ty mnie
również. Jak wczoraj – odparłam jadowicie i zręcznie wyrwałam się z jego objęć.
– Nie podupczyłeś sobie w nocy wystarczająco wiele? Dlaczego? Ukochana nie
chciała?
– Podupczyłem. Dwa
razy zatrzymaliśmy się na dodatkowy postój. Ale to nie zmienia faktu, że ciebie
również chcę mieć.
Tak niby miał wyglądać
zakochany do szaleństwa facet? Może i zaczęłabym współczuć tej jego ukochanej,
gdyby nie fakt, że to ja wczoraj zostałam porzucona.
– A figę! –
zawołałam, puszczając figlarne oczko i zbiegając po schodach. Pewnie sądził, że
ruszę na plażę, gdzie z łatwością mnie dogoni. Ale ja miałam inny plan.
Zręcznie uskoczyłam w bok i podłożyłam mu nogę. Wyłożył się jak długi i zarył
nosem w miękki piasek.
A potem uciekłam na
górę, do swojego pokoju.
Karol jednak nie
odpuścił. Drzwi były solidne, z litego drewna, zamek również niczego sobie,
więc z całą dostępną mu siłą załomotał, aż zatrząsnął się cały budynek.
– Otwieraj!
– Nie.
– Bo jak cię
dorwę, to zobaczysz czym grozi taka zabawa!
– Już się boję! –
odwrzasnęłam drwiąco. – Idź się wykąp, bo cuchniesz po całej nocy intensywnego
bzykania na dwóch postojach. Kto wie, może i jakiś kleszczyk utknął w dupce?
Odpowiedzią był całkiem
niezły zestaw przekleństw. Na dodatek pobudził wszystkich i teraz na korytarzu
zrobiło się dość tłoczno.
– Gabrysia? – To
był głos mojej siostry. Wciąż zaspany, pełen niepewności.
– Nie wyjdę, póki
ten kudłaty się nie uspokoi.
– Co się stało? –
Tym razem to był spokojny głos Rafała.
– Powiedź swojej
siostrze… – zaczął rozjuszony Karol. Ale nie skończył.
– Co mam
powiedzieć? Żeby otworzyła i dała ci dupy, bo tak chcesz? – usłyszałam pełen
drwiny głos Dorki. Tak, od razu widać, że w naszych żyłach płynęła ta sama
krew.
– Obiecałaś…
– Obiecałam, że ją
namówię na wyjazd. I to wszystko. A teraz idę na kawę, bo nie będę rozmawiała z
kretynem.
Pięć minut później,
ostrożnie wyjrzałam zza drzwi. Z dołu dobiegał gwar rozmów, z łazienki szum prysznica.
Może to Karol korzystał z mojej rady?
Niewiele się namyślając
zbiegłam po schodach. Cała czwórka siedziała przy stole i jadła śniadanie.
– Mogę? –
spytałam, wskazując na tosty.
– Jasne – Rafał
podsunął mi pełen talerz. – Chciałbym ci powiedzieć, że gdybyś miała kłopoty,
to nie wahaj się prosić o pomoc. Doskonale zdaję sobie sprawę, że mój krewniak
potrafi być natrętny i uparty.
– Nie zawaham się
– obiecałam z pełnymi ustami.
Krewniak właśnie
schodził na dół, strasząc ponurą i pełną gniewu miną.
– Tobie też
zrobiliśmy – Iza postawiła przed nim talerz pełen tostów. – Jedz, bo po coś
kiepsko wyglądasz. Gdzie byłeś?
– Z Ewą – mruknął.
Rafał cmoknął z
przyganą.
– Znowu?
– Bo co?
– Moje zdanie już
znasz. Ta pijawka wysączy z ciebie wszystko, a ty wciąż głupio się upierasz, że
ją kochasz.
– Bo kocham!
– Znalazłeś
kleszcza? – spytałam wrednie, po czym zasłużyłam na wyjątkowo rozzłoszczone
spojrzenie.
– Odczep się
wstrętna su.. babo – dokończył jakby z przymusem. Doskonale wiedziałam, jak
cudownym epitetem chciał mnie obdarzyć.
To już nie była
potyczka. To była prawdziwa wojna!
Pomaszerowałam z
powrotem na górę i wyciągnęłam z torby mój sprzęt bojowy. Czyli bardzo skąpe,
seksowne bikini w kolorze czystego turkusu. Opalenizna z takim trudem zdobyta
na ogródku i rowerze, zyskała na głębi, a rozpuszczone włosy zalśniły w
promieniach słońca. Przypudrowałam jeszcze nos, po czym z książką pod pachą
udałam się na plażę. Leżak postawiłam perfidnie tuż pod samym oknem Karola.
Tak, aby przypadkiem niczego nie przegapił.
Siedziałam wygodnie, po
jednej stronie mając widok na morze, pod drugiej na werandę. W uszy wcisnęłam
słuchawki, na nos zsunęłam okulary i czekałam.
Niezbyt długo.
Karol wyszedł, ubrany
jedynie w kąpielówki, z ręcznikiem przewieszonym przez ramię i od razu go
przystopowało. Popijał w milczeniu wodę, gapiąc się zachłannie.
W końcu nie wytrzymał i
podszedł bliżej. Usiadł na piasku i położył dłoń na mojej łydce.
Uznałam za słuszne udać
zaskoczenie.
– Co robisz?
– Nie moglibyśmy
się pogodzić? Wczoraj sama mówiłaś, że najlepszym sposobem na kłótnię jest
seks.
– Ale może ja nie
chcę zgody?
– A seksu?
– Tym bym nie
pogardziła.
– To na co
czekamy?
– Ja na
odpowiedniego mężczyznę. A ty? Skąd u diabła mam wiedzieć?
– Potrafisz być
strasznie irytująca – odparł i dotknął wargami rozgrzanej skóry. – Ale masz
cudowne nogi i jeszcze piękniejsze oczy.
– Co ty nie
powiesz? – powiedziałam z kwaśną miną.
– Musisz wiedzieć,
że Ewa była, jest i będzie dla mnie wyjątkową osobą. Jednak to nie stoi na
przeszkodzie, bym dał ci nieco przyjemności. A ty mnie.
– Tylko seks?
– Wyłącznie. Trzy
noce nieustannego rżnięcia. Na różne sposoby, z wykorzystaniem wszelkich
fantazji.
– Raz się prawie
skusiłam. I co?
– Dziś już nie
zadzwoni.
– Pocieszające –
odpowiedziałam drwiąco. Odsunęłam nogi i lekko uderzyłam jego natrętną dłoń. –
Precz z łapami, póki sama nie pozwolę!
– Nie – oświadczył
bezczelnie.
– Dlaczego ją
zdradzasz? – zadałam nurtujące mnie od wczoraj pytanie. – Skoro jest taka
wyjątkowa?
– Mam swoje
potrzeby.
– No tak. Naiwne
dziewczątka wychodzą taniej niż płatne dziwki.
– Nie lubię
wyrachowanych kobiet.
– Że co? –
spytałam zdumiona. – Czyli wystarczy, że będę wyrachowana, a dasz mi spokój?
Zdjął okulary i zatopił
we mnie spojrzenie ciemnych, błyszczących oczu.
– Nie, tobie nigdy
nie dam spokoju.
– Tak. To już
zauważyłam. I zabieraj te łapy!
Ze śmiechem ściągnął
mnie z leżaka. Chwilę szamotaniny i leżałam na brzuchu, rozpłaszczona niczym
żaba. A on na mnie, szepcząc mi do ucha sprośne rzeczy o tym, co ze mną zrobi,
gdy w końcu ulegnę.
Ponownie poczułam tę
dziwną słabość. Trwałam w bezruchu, z zarumienioną twarzą, raz po raz oblizując
zaschnięte wargi.
– Pamiętasz ten
wieczór, gdy zjawiłaś się u mnie z kijem bejsbolowym? – szeptał Karol. – Pamiętasz?
Z tobą zrobię to samo i zobaczysz, ile można czerpać z tego przyjemności.
Odrobinę się
zaniepokoiłam.
– Słuchaj no
kudłaczu. Nawet jeśli kiedyś w końcu zgodzę się na seks, to bez żadnego bicia i
przemocy.
– Gdy sobie
pomyślę, jak uderzam w ten twój jędrny tyłeczek, aż w końcu cały jest czerwony
i obolały… Co cię tak bawi?
Roześmiałam się, bo po
prostu przypomniało mi się nasze pierwsze spotkanie. Ale Karol, już pogrążony w
swym własnym, nieco mrocznym świecie, wcale nie był rozbawiony.
– Co cię tak bawi?
– syknął, łapiąc mnie za włosy i z całej siły odginając głowę do tyłu.
– Au! To boli!
– Nic nie wiesz o
prawdziwym bólu. Idziemy do sypialni – rozkazał. – Tam ci suko pokażę, kto tu
rządzi.
Tylko że ja miałam w
nosie jego rozkazy. W dodatku nie
spodobały mi się te słowa.
- Gówno, a nie rządzi,
popaprany zboczeńcu!
- Już ja cię nauczę
posłuszeństwa!
Jak nic zwariował,
pomyślałam ze zgrozą. Wrzasnęłam ile sił w płucach, ale on błyskawicznie zacisnął
dłoń na mojej szyi. Teraz już mogłam, co najwyżej cichutko rzęzić. Rękoma
młóciłam w powietrzu, podczas gdy ten bydlak prowadził mnie w kierunku domu. Nie
wiem, może jego to rajcowało, mnie jednak w najmniejszym stopniu nie.
I po raz pierwszy
czułam się tak bezsilna, tak bezbronna. Wbrew wszystkiemu, co się człowiek
naczytał w tych durnych, naiwnych romansach, to wcale nie było przyjemne. Podniecenie,
które pojawiło się jeszcze na plaży, zniknęło, a ja robiłam się coraz bardziej
wściekła.
Link do części VII -
Jako maturzystka muszę powiedzieć, że Polski nie był taki trudny, ale zobaczymy w czerwcu! :D a opowiadanie świetne. Nie mogę doczekać się następnej część. Głupi jest Karol skoro pozwala tak wykorzystywać się Ewce. Mam nadzieję, że Gabrysia pokaże mu kto tu rządzi.
OdpowiedzUsuńM.
Ooch warto było czekać i odświeżać strone od rana :D
OdpowiedzUsuńSwietna czesc, caly dzien na nia czekalam. Kiedy kolejna?
OdpowiedzUsuńCzy możemy spodziewać się następnej części jakoś wieczorkiem? ;D
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się tego, myślałam, że Karol będzie przez kilka dni żył natchniony miłością do Ewy i nawet na Gabrysię nie spojrzy.
OdpowiedzUsuńCo do matury... Ochłonęłam sprawdziłam odpowiedzi do zadań zamkniętych i uspokoiłam się. Polski i wypracowania nigdy nie sprawiały mi trudności, ale nie będę udawać, że jestem dobrze zapoznana z treścią lektur, zawsze potrafiłam świetnie omówić tekst i bez problemu miałam te 80-90%. Ale dzisiaj gdy czytałam fragment Wesela i nie rozumiałam ani słowa, zaczęłam panikować. Ale cóż, wypracowanie napisane, więc coś tam musi być dobrze. Niemożliwe że wszystko co wymyśliłam na podstawie fragmentu jest źle :D Po cichu liczyłam na jakiś tekst z romantyzmu, to epoka bardzo łatwa dla mnie i mogłabym pisać bez końca.
Wracając do opowiadania mam dwa przypuszczenia:
1- ktoś im przerywa
2- Karol się opamiętuje; inne opcje nie są zbyt miłe.
kochana babeczko jak zwykle bardzo interesujący kawałek tekstu. Podziwiam cie za twoją fantazje. Pozdrawiam i życzę takiej lub nawet lepszej weny twórczej.
OdpowiedzUsuńwierna czytelniczka Sylwia
Kolejny kawałeczek wieczorem ?
OdpowiedzUsuńProszę :o
J.
Przepraszam, czy pojawi się dzisiaj część 7.?
OdpowiedzUsuńUch...skończyć w takim momencie?mam nadzieję ,że znajdzie się na plaży jakiś silny przystojniak i dokopie temu palantowi.ja bym chyba zabił gnoja.ale zobaczymy.to Twoje opowiadanie.genialne jest.pozdrawiam gorąco.marek
OdpowiedzUsuńSuper! uwielbiam Twoje opowiadania :)
OdpowiedzUsuńAkurat na odstresowanie po maturce, matematyka może poczekać ;)
OdpowiedzUsuńświetny tekst, czekam na kolejną część
buziaczki :*
Świetna część :) nie mogę się doczekać kontynuacji :) możesz zdradzić ile części mniej więcej przewidujesz ? :). Gośka
OdpowiedzUsuńBłaga tylko nie pisz że nagle zacznie jej się podobać taki rodzaj sexu i będzie happy. Jak dla mnie to ona powinna porządnie utrzeć mu nosa :-) Mam nadzieje że następna cześć szybko się pojawi bo przerywanie w takich miejscach powinno być karalne :-)
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze powiedziane. Zabić Cię to mało Babeczko ;)
UsuńTeż mam nadzieję że nie polubi tego wszystkiego co oferuje Karol a przynajmniej nie w takiej gwałtownej i brutalnej formie jakiej on chce.
UsuńI oby nie wziął jej siłą bo wtedy to już będzie stracony na całego.
S.
Ja też czekam!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że mu przy...
Znałam takiego frajera osobiście. Wydawało mu się, że wystarczy, że potrząśnie swoją magiczną "różdżką" i żeńska część ludzkości padnie przed nim w rozkroku.
Tacy palanci chodzą po świecie (palantki też :D )
Najlepiej byłoby gdyby ktoś im przerwał.
OdpowiedzUsuńMoże brat Karola ?
Albo ktoś zainteresowany Gabrysią :)
Powinna pokazać mu kto tu rządzi !
Karol zobaczyłby co stracił :)
Wreeeszcie... Nawet nie wiesz jak cierpiałam przez niecały dzień gdy nie pojawiało się nic nowego. Odkryłam Twój blog dopiero wczoraj i zdążyłam pochłonąć już całkiem sporo opowiadań. Czy nie mogłabyś zacząć jakiegoś nowego??? Ale, proszę Cię, najpierw dokończ inne, bo umieram z tęsknoty za niektórymi bohaterami...
OdpowiedzUsuńSkończyć w takim miejscu to po prostu grzech :) Mam nadzieje że Gabrysia (albo jakiś rycerz na białym koniu xD) da mu popalić ;) kiedy można się spodziewać kolejnej części???
OdpowiedzUsuńyuya ;)
Wiesz... skoro i tak jestem anonimowa, muszę przyznać, że seks jaki opisujesz droga Babeczko jest dla mnie podniecający. Oczywiście brzydzę się przemocą w życiu codziennym, jak chyba każdy z resztą. Ale takie triki w łóżku są nieprawdopodobnie podniecającym bodźcem. Ból też czasem potrafi być przyjemny... Ale nie chcę się tutaj rozpisywać, bo i znajdą się tacy, co ostro się ze mną nie zgodzą, zależy to od upodobań. A jak wiadomo, o gustach się nie dyskutuje. Aczkolwiek w sytuacji przedstawionej w powyższym opowiadaniu, coś ewidentnie mi nie pasuje. Nie chodzi już o sam seks, ale o jej silny charakterek i wrodzoną przekorę. Lubię takie zadziory, sama jestem jedną z nich i kibicuję takim z całego serca. Mam nadzieję, że Gabrysia się jakoś z tego zgrabnie wyplącze i chociaż jestem niepodważalną fanką BDSM, naprawdę nie chcę, by Karol zrobił jej krzywdę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Olivia.
Babeczko kiedy kolejna część ?
OdpowiedzUsuńBabeczko a co z mandatem? :))
OdpowiedzUsuńNa zawsze oddaję się Twemu talentowi...
OdpowiedzUsuńPiękny komentarz....
UsuńWy, torturystki (to od torturowania) wrzucacie po troszeczku, a ja klepiąc w klawiaturę wiszę na tych Waszych blogach, jak śliwka na gałęzi, bo pokusa nie da się okiełznać i co rusz sprawdzam czy już jest :D
OdpowiedzUsuńDoczekałam się, nie będę się dopytywać kiedy ciąg dalszy, bo przecież będzie, jak będzie. Powiszę sobie dalej w oczekiwaniu i też, jak reszta, mam nadzieję, że przeciągniesz palanta pod kilem, razem z tą jego wyrachowaną lafiryndą.
Pozdrawiam :)
to skoro bylo juz opowiadanie dla jubilata, bylo dla maturzystow, to moze teraz dla tych, ktorzy siedza i sila sie na splodzenie swojego malego dziela czyli pracy dyplomowej?
OdpowiedzUsuńz pozdrowieniami- studentka znad pracy licencjackiej:)
Dobre, przerwałaś we właściwym momencie. Oby tak dalej. Ale błagam NIE KAŻ NAM CZEKAĆ!!!!
OdpowiedzUsuńoch oby tylko mu nie ulegla i oby on nie wzial jej sila..najlepiej niech Rafał ją obroni :)
OdpowiedzUsuńBabeczko jesteś genialna!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuń