Już chciałam obiecać, że będzie wieczorkiem, ale na szczęści się powstrzymałam. I słusznie, bo daję dopiero teraz i znów by było tysiąc odświeżeń stron na minutę ;-)
Cóż Wam rzeknę? Przyjemności!
Link do części I - klik
Głupia miłość (II)
Wróciłam do domu
nieziemsko uszczęśliwiona.
Kretyński pomysł na
zdobycie materiałów do oryginalnego reportażu, okazał się sukcesem. W zasadzie
miałam poprzestać na tym jednym spotkaniu, ale kusiło mnie, by dostać więcej.
Może i trafi się jakaś fotka? Albo kilka pikantnych szczegółów?
– Gdzie byłaś? –
Tomek, mój narzeczony podniósł głowę znad laptopa i zamarł. – Matko! Ada, jak
ty wyglądasz?!
– Miałam do
wykonania zadanie służbowe – oznajmiłam beztrosko, ściągając w końcu z głowy
wściekle gryzącą perukę. – Ta suka kazała mi za wszelką cenę zdobyć cenne
materiały do artykułu o pewnej znanej osobie.
– Szefowa? –
spytał domyślnie, uchylając się przed całusem. – Nie ma mowy, najpierw to z
siebie zmyj. Masz chyba gumę do żucia na rzęsach?
– A owszem.
– Oryginalne
metody pracy panują w waszej redakcji – mruknął. – Dobrze że nie kazała ci
napisać tekstu o prostytutkach tylko o tym…jak mu tam? Konrad Lewandowski?
– Uhm. Musiałam to
zrobić kotku, bo inaczej z awansu nici. Najpierw prysznic, później piwko i
wszystko ci opowiem – rzuciłam za siebie, szybkim krokiem zmierzając ku
łazience.
Kwadrans później, z
zaparowanej tafli lustra patrzyła na mnie moja własna opalona, okrągła twarz, z
nieco zadartym nosem i zielonymi oczami. Nie suszyłam włosów, były dość
krótkie, by wyschnąć same. Zarzuciłam na siebie jedynie lekką sukienkę i pośpiesznie
wróciłam do salonu. Jak nigdy o tej porze dnia, miałam szaloną ochotę na seks.
– To jak? Najpierw
zabawna historyjka czy coś innego? – wymruczałam, siadając Tomkowi na kolanach.
– Teraz?
– Nie. Zaczekamy
aż zrobi się ciemno, byś nie musiał się wstydzić tego rumieńca na twarzy –
odparłam nieco opryskliwie. Jaki ten facet bywał czasami nieznośny.
Roześmiał się.
– A piwo? – spytał
podstępnie, zsuwając ramiączka sukienki, by następnie pochylić się i przyssać
wargami do sterczącego, purpurowego sutka.
– Chrzanić piwo!
Jestem strasznie napalona – wyszeptałam mu do ucha, ocierając się o
twardniejącą męskość.
– Jak zwykle.
– Nie narzekaj.
– Nie narzekam,
stwierdzam oczywisty fakt.
Uniósł mnie i rozpiął
spodnie. Tym razem nie potrzebowałam gry wstępnej. Byłam tak podniecona, że od
razu nabiłam się na sterczącego członka, który nawet nie zdążył porządnie
stwardnieć.
– Spokojnie
maleńka – uśmiechnął się i poszukał moich ust. Pocałunek, o ile to możliwe,
rozpalił mnie jeszcze bardziej i ruszyłam do szaleńczego galopu. Ujeżdżałam go,
jęcząc coraz głośniej. Tomek zacisnął dłonie na moich biodrach, namiętnie mnie
całując, ale to nie wystarczało.
– Pieść mnie! –
warknęłam rozkazująco, przyciągając jego głowę do moich piersi.
Posłusznie wtulił się w
dość spory biust, na zamianę liżąc i go i ściskając.
– Mocniej! Tak
żeby bolało! – błagałam, dysząc coraz głośniej.
Spojrzał w górę,
zdumiony tymi słowami. Nic dziwnego, nieczęsto bywałam tak bezpośrednia. Ale
zrobił to, o co prosiłam.
Jedną ręką objął pierś
i ścisnął ją z taką siła, że prawie zawyłam z bólu. Zębami brutalnie przygryzł
drugą, a ja w tym momencie poczułam, że odpływam. Jeszcze kilka gwałtownych,
posuwistych ruchów, a powietrze przeszył mój głośny okrzyk spełnienia. Drżałam,
smakując rozkosz orgazmu zmieszaną z fizycznym bólem, bo Tomek wcale mnie nie
puścił. Dopiero po chwili uniósł głowę i spojrzał w moje zasnute mgiełką
ekstazy oczy.
– Dobrze?
– Cudownie! –
wyszeptałam. – A teraz pozwolisz, że się zrewanżuję.
Zeszłam z niego i
uklękłam. Ogromny penis sterczał dumnie, opływając moimi sokami, pachnąc
dopiero co przeżytą rozkoszą. Zacisnęłam na nim dłoń i zaczęłam pieścić,
silnymi, posuwistymi ruchami. Jednak szybko przerwałam, bo zauważyłam, że i
Tomek jest bliski eksplozji. Wsadziłam więc sobie nabrzmiałego członka głęboko
w gardło, patrząc prowokująco w jego ciemne oczy.
O, tak! Uwielbiał to! Doskonale
wiedziałam, że kochał kończyć maksymalnie zanurzony we wnętrzu moich ust.
Nie inaczej niż teraz.
Poczułam jak jego ciało się napina, oddech staje się coraz głośniejszy, wręcz
przechodzi w ochrypły krzyk. Przytrzymał moją głowę, tryskając gorącym
strumieniem słodkawej spermy, patrząc z satysfakcją pomieszaną z rozkoszą, jak
dławię się, usiłuję wyrwać, jak patrzę błagalnie, prosząc, by mnie puścił.
Nic z tego. Docisnął
moją głowę jeszcze mocniej. Dopiero kiedy wpompował ostatnią dawkę nasienia,
uwolnił i posadził na kolanach.
– Mnie również
było cudownie – wyszeptał, opuszkiem palca ścierając krople spermy, ściekające
z kącika moich ust. – Zastanawiam się, jak ty to robisz, że za każdym razem
jest coraz lepiej?
– Miłosne czary –
oznajmiłam beztrosko, zarzucając mu ramiona na szyję. – Ależ się zrobiłam
głodna!
– Zamówimy pizzę,
a w lodówce jest twoje piwko. Tylko idź się ubrać, bo za chwilę ponownie mi
stanie.
Miałam ochotę to
sprawdzić, ale posłusznie poszłam do sypialni. Z szuflady bieliźniarki
wygrzebałam bieliznę, potem ubrałam tę sama sukienkę. Kiedy skończyłam, Tomek
właśnie odbierał w drzwiach naszą kolację.
Śmiał się serdecznie,
gdy opowiadałam mu o moim występie. A jednak na sam koniec spoważniał.
– Ada, ja wiem, że
jesteś szalona i niekiedy twoje pomysły przynoszą zaskakujące rezultaty, ale na
twoim miejscu dałbym sobie z tym spokój.
– O czymś
zapomniałeś. Alunia dała mi zadanie, bym napisała tekst szydzący z jego występu
w pewnym programie. Pewnie chce się wybić na głośnej aferze.
– Tym bardziej nie
powinnaś się w to mieszać.
– E tam. Nie ważne
co mówią, ważne że mówią – dopiłam resztkę piwa. – Muszę go nieco rozgryź.
Sądzisz, że jako zwyczajna ja, miałabym na to szansę?
– Sądzę że tak i
bardzo mi się to nie podoba – zmarszczył brwi.
– Przesadzasz!
– Ja?! Przecież
wiesz, ile ten drań ma na koncie romansów, podbojów, nie wspominając już o córce
prezydenta, którą zostawił pod ołtarzem.
– Pod urzędem
stanu cywilnego – dodałam uzupełniająco. – I nie prezydenta, a premiera.
– Ada! Przestań
czepiać się szczegółów!
– Ja? Tomek, to ty
przestań zachowywać się jak idiota. Naprawdę sądzisz, że jakikolwiek inny
miałby u mnie szanse? To podłe!
Spojrzał na mnie
wyjątkowo ponuro.
– Omota cię, nawet
nie będziesz wiedziała kiedy.
– W tym
przebraniu?!
– A! No nie –
zakłopotał się i nagle wybuchnął śmiechem. – Dobrze, masz moje
błogosławieństwo. Kupię ci nawet takie super buty, w żarówiasto zielonym
kolorze.
– To dobrze –
spojrzałam na niego spod opuszczonych rzęs. – Pewnie się nie domyślasz, ale mam
ochotę na jeszcze…
Nie spytał głupio, czy
chodzi o pizzę. Po prostu wstał i podniósł mnie z krzesła. W jego ramionach
czułam się tak cudownie, jak mała bezbronna kobietka. Mała może i byłam, ale
ten, kto sądziłby, że bezbronna, bardzo szybko zorientowałby się w swej
pomyłce.
– W takim razie
idziemy do sypialni i przerżnę cię tak, że przez tydzień nie usiądziesz na tym
swoim cudnym tyłeczku…
***
Po krótkim namyśle,
uznałam że wznoszącą się ku niebu wieżę z natapirowanych blond kosmyków, warto
posypać dodatkowo brokatem. Zrobiłam to niestarannie, w efekcie uzyskując
efekt, jakby ktoś spuścił mi na głowę wiadro z farbą. Tyle że błyszczącą.
Potem wklepałam dwie
warstwy podkładu, przykleiłam nowe rzęsy, czarną kredką pogrubiłam brwi i na
sam koniec starannie umalowałam usta cynobrową szminką.
Wyglądałam świetnie!
Nie, inaczej. Wyglądałam wyjątkowo fatalnie. Szyja biła w oczy swą bielą, na
opalonym obliczu gryzły się wszystkie kolory od fiołkowych cieni do powiek,
poprzez barwę ust, aż do intensywnie landrynkowatego różu na policzkach.
Włożyłam jeszcze gumę do ust i postarałam się posłać swemu odbiciu zalotne
spojrzenie.
Z trudem zachowałam
powagę.
Tym razem w roli
seksownych ciuszków, wystąpiła mini w panterkę, futerko z jakiegoś mocno
nadgryzionego przez mole zwierzaka, top w pomarańczowo-fioletowe ciapki oraz
kupione przez Tomka intensywnie różowe buty.
– Proszę.
Brzydszych nie znalazłem – powiedział, wręczając mi rankiem mały kartonik.
– Idealne! –
zachwyciłam się. – Dają po oczach niczym halogeny.
– Mam nadzieję, że
po wszystkim je wyrzucisz? – spytał z lekką obawą.
– Nie, ubiorę na
niedzielny obiad u twoich rodziców…
Nie skomentował, ale
wyglądał na zaniepokojonego.
Zadzwoniłam po taksówkę
i z sercem przepełnionym wolą walki oraz pragnieniem zdobycia jak największej
ilości newsów, udałam się pod adres zapisany na kartce.
Dojechaliśmy do
majestatycznej posesji, której ogromna, masywna brama, była otwarta na oścież.
Kazałam kierowcy wjechać do środka i zatrzymać się dopiero na podjeździe.
A jakże! Czekał na
mnie, ubrany wyjątkowo gustownie, z drwiącym uśmieszkiem przyklejonym do ust.
– Witam moją
przyszłą ukochaną! – odezwał się kpiąco, pomagając mi wysiąść z auta.
– Nie kpij, bo
figę dostaniesz po promocyjnej cenie – ostrzegłam go i wypuściłam ogromnego
balona.
– Przecież nie
skłamałem. I mam coraz większą ochotę cię poślubić.
Jego dłoń była sucha i
ciepła. Błękit koszuli podkreślał opaleniznę, krój idealną sylwetkę. Smętnie
pomyślałam, że ta sława Don Juana nie wzięła się z niczego. Miała solidne,
namacalne podstawy. Nawet mnie się podobał, choć przecież byłam do niego tak
bardzo uprzedzona. I zakochana w innym mężczyźnie.
– Co to za
balanga? – spytałam podejrzliwie, bo dookoła stało mnóstwo luksusowych
samochodów.
– Zobaczysz –
odpowiedział, obejmując mnie ramieniem. Łypnęłam na niego podejrzliwie, bo coś
mi tutaj nie pasowało. – Niespodzianka.
– Wiem! –
wrzasnęłam triumfalnie, zwracając na siebie uwagę obsługi. – Chcesz ogłosić
nasze zaręczyny!
O mało co nie wyrżnął w
znajdujący się przy wejściu filar.
– Że co?!
– Zaręczyny! Wolisz
to niż rzucić kasą, dusigroszu jeden – wytknęłam mu. – Marzy ci się darmowe
bzykanko, ot co!
– Tak, to doprawdy
jest moje najskrytsze marzenie – odpowiedział z sarkazmem. Lokaj, stojący obok,
podejrzanie poczerwieniał na twarzy. – Bądź już cicho i chodź. I oddaj gumę.
Cóż…
Wyplułam różową masę na
dłoń i przylepiłam na płótnie wiszącego obrazu. Mój towarzysz spurpurowiał ze
złości, ale nie skomentował tego.
Za to kiedy się
odwrócił, ukradkiem wsadziłam w usta kolejną.
Z uznaniem pomyślałam,
że w razie gdyby nie powiodło mi się jako dziennikarce, zawsze mogę zostać
aktorką. Komediową oczywiście.
link do części III - klik
link do części III - klik
Dodam, że mam wyrzuty sumienia, iż tak Was zaniedbuję. Ale niestety, musiałabym po prostu nie sypiać...
OdpowiedzUsuńBabeczko, dozujesz nam po prostu przyjemność :) a dzięki Tobie odkryłam jeszcze Mikę i teraz w chwilach samotności odwiedzam to twój blog, to jej nową stronę... Tak upływa dzień po dniu na czekaniu ;)
OdpowiedzUsuńdziękuję Ci, że się pojawiłaś i tak cudownie piszesz.
To jest wspaniałe ! Nie mogę się doczekać, co będzie dalej ! Babeczko, proszę nie każ nam długo czekać na kolejną część :) K.
OdpowiedzUsuńJest dobrze, wiadomo że kaażdy tęskni i czeka aż coś tutaj napiszesz, ale masz swoje życie i to jest najważniejsze :*
OdpowiedzUsuńbuziaczki :*
Mega śmieszne, takie coś mniej więcej jak Zbuntowany Anioł ( tak mi się skojarzyło jakoś). ;;;))))
OdpowiedzUsuńKochają, poczekają :)
OdpowiedzUsuńCiekawy pomysł z tym opowiadaniem :) jak czytałam poprzednią część, to myślałam, że będziesz pisała o jakimś wytapetowanym pustaku, a tu taka niespodzianka! :D
OdpowiedzUsuńTak troszkę dziwnie się to czyta, ale jest dobrze :)
Pozdrawiam, N :)
cudowne opowiadanie,bo Twoj pomysl jest genialny:)
OdpowiedzUsuńzaskoczyłaś i to baaaardzo pozytywnie! :D
OdpowiedzUsuńGSGDUSGDUCB 153815399864 KRÓL ZSTĄPIŁ
OdpowiedzUsuńUff, dobrze, ze Adolfina okazała sie byc po prostu "aktorką". Inaczej nie wiem jak wytrzymywałabym ze śmiechu;) Oczywiscie nadal jest genialne, zabawne i najlepsze na świecie
OdpowiedzUsuńJeszcze gdybym mogla prosic o link do bloga tej Miki, bo wszyscy tak chwalą, pewnie warto tam zajrzeć...
mikakamaka.pl
UsuńCo też knuje ten Lewandowski? Kolejna dawka śmiechu, mam nadzieję, że pociągnięsz tak dalej.
OdpowiedzUsuń~C
Czyli jednak zgadłam z tym artykułem w gazecie i podstępną przebieranką :D
OdpowiedzUsuńMoże z okazji dnia dziecka coś dodasz :-D
OdpowiedzUsuńNowy blog Miki http://mikakamaka.pl/
OdpowiedzUsuńProsimy o jakiś prezent na Dzień Dziecka, bo podobno wszyscy jesteśmy dziećmi ! ;)
OdpowiedzUsuńBabeczko, strasznie nas zaniedbujesz :(
OdpowiedzUsuńBabeczko, oj Babeczko - kiedy dalsza czesc?
OdpowiedzUsuńKiedy możemy się spodziewać kolejnej części??
OdpowiedzUsuńBabeczko, tęsknimy! No, przynajmniej ja tęsknię... / N.
OdpowiedzUsuńBabeczko, co się dzieje?:////
OdpowiedzUsuńBabeczko, żyjesz?
OdpowiedzUsuńBabeczko dodaj coś bo wykituje :-D
OdpowiedzUsuńKiedy będzie coś nowego?
OdpowiedzUsuń