Cieszę się, że już w piątek odrobinę odetchnę. Na Wasze maile, komentarze też wtedy odpowiem, ale przede wszystkim zacznę dalej publikować, bo mój blogasek narzeka, że go zaniedbuję ;-) Od razu jednak zapowiadam, że będę działać na zwolnionych obrotach, znaki życia dając nieregularnie. Nie gniewajcie się, ale na razie mam za dużo obowiązków. Tyle ich czasem jest, że nawet na relaks przy pisaniu czy publikowaniu nie mam już siły...
A co do tekstu poniżej, ciekawe czy ktoś się domyśli jak dalej poprowadzę akcję? Ha!
Głupia miłość I
Wpadłam jak burza do
ogromnego pomieszczenia i nie zważając na zdumioną minę podnoszącej się z
miejsca sekretarki, gwałtownie otworzyłam drzwi do gabinetu prezesa.
Po czym zwinnie
wślizgnęłam się do środka i błyskawicznie je za sobą zatrzasnęłam. Na szczęście
w zamku tkwił klucz, który bez namysłu przekręciłam.
Mężczyzna siedzący za
ogromnym biurkiem, toczył właśnie rozmowę w obcym języku, jednocześnie
przeglądając leżące przed nim papiery. Nie przerwał nawet na mój widok, jedynie
nieznacznie zmarszczył czoło.
– Przyszłam się
sprzedać! – ryknęłam ogłuszająco.
Zamarł, wybałuszając
oczy. Papiery wyleciały mu z rąk i powolutku sfrunęły na gładki blat mebla.
– Co?!
– Przyszłam się
sprzedać – oświadczyłam z desperacją i podeszłam bliżej. Po krótkim namyśle zajęłam
miejsce w ogromnym, skórzanym fotelu. A następnie bezczelnie oceniłam go
wzorkiem.
Był wysoki, doskonale
zbudowany; szerokie ramiona z trudem opinała ciemna marynarka, założę się, że
miał również wąskie biodra, muskularne uda i niezły tyłeczek. Oraz takie tam inne
dyrdymały. Ciemne włosy przyprószyła na skroni siwizna, ale to raczej sprawiło,
że wyglądał bardziej seksownie. Z opalonej twarzy spoglądała na mnie para jasnoszarych
oczu, w ciemnej oprawie gęstych rzęs. No i te usta. Doskonałe, lekko wykrzywione,
z kącikami nieco uniesionymi ku górze. O dołeczku w brodzie nie wspominając.
Szał ciał i uprzęży!
– Chciałam się
sprzedać – zaczęłam niecierpliwie, odgarniając natrętne kosmyki włosów i
próbując uspokoić oddech. Jednak pokonanie dwudziestu iluś pięter dawało się we
znaki. – Jestem dziewicą, świeżutką, niemacaną. Interes ja ta lala.
O ile to możliwe,
osłupiał jeszcze bardziej. Nawet mu głosu zabrakło.
– No… Jesteś tym
biznesmenem, co go ostatnio w telewizji pokazywali? Milioner i tak dalej? –
upewniałam się. – Ponoć mówiłeś, że szukasz żony, dziewicy?
– Ty tak na
serio???
– A jakże. Żenić
się ze mną nie musisz – machnęłam ręką – ale mały sponsoring by się przydał.
Bardzo powoli, wręcz
wystudiowanym gestem odłożył telefon, potem głęboko odetchnął. W szarych oczach
zdziwienie zastąpiło rozbawienie.
– Uciekłaś ze
szkoły dla dzieci specjalnej troski?
– Dlaczego ze
szkoły?
– Taki mikrus, co
zaledwie odrósł od ziemi, w dodatku o mentalności pawiana.
– Nie obrażaj
zwierzątek. Mam dwadzieścia sześć lat – oświadczyłam z dumą.
– Akurat –
mruknął, patrząc na mnie z niedowierzaniem. Chyba trzynaście?
– Mam dowód! –
oznajmiłam triumfująco i z kieszeni dresowych spodni, wyciągnęłam plastikowy
kartonik. – Patrz i płacz!
– Faktycznie,
wygląda na autentyk. Ale i tak nie wierzę.
Drzwi zadrżały pod
wpływem głośnego łomotu. Widać właśnie dotarła ochrona, by bronić pana prezesa
swymi emerytowanymi piersiami, w których biły serca podłączone do rozruszników
made in china. Z przeceny.
Za to mężczyzna ze
spokojem podniósł słuchawkę telefonu.
– Claudia?
Wszystko w porządku. Dam sobie radę. Tak, tak. To tylko jakaś niepełnosprawna
umysłowo małolata. Niech zaczekają. Porozmawiam sobie z nią i będą ją mogli
wyprowadzić.
– Ja sobie
wypraszam! – zaperzyłam się. – Sam jesteś niepełnosprawny umysłowo!
– Pewnie –
odparował z ironią. – Możesz mi wyjaśnić, co to za durna gadka o dziewictwie i
mojej chęci nabycia go?
– No… –
zakłopotałam się. – Pamiętasz ten wywiad, co go niedawno udzieliłeś?
– Idiotka!
Żartowaliśmy sobie – spojrzał na mnie z politowaniem. – To były żarty.
Kojarzysz, co to znaczy?
– A może jednak? –
zamrugałam zachęcająco rzęsami. – Tylko dodam, że nie ma żadnego sprawdzania
towaru przed zakupem.
Zaczął się tak śmiać,
że o mało co nie spadł z fotela.
– Tam jest lustro
– wskazał na ścianę, ocierając załzawione oczy. – Przejrzyj się koczkodanie!
Z czego on tak rechotał?
Zerwałam się z miejsca i dopadłam wskazanego przedmiotu. Pełna złych przeczuć,
że może koafiura mi się przekrzywiła, albo tusz rozmazał, przejrzałam się i
wzruszyłam ramionami. Wszystko było w porządku. Tlenione blond włosy, wspaniale
natapirowane i odpowiednio utrwalone lakierem, wznosiły się ku niebu. Do tego
rzęsy tak długie, że mogłam się nimi wachlować podczas upałów, wyrazisty
makijaż, dwa sztuczne pieprzyki, by podkreślić mój seksapil oraz guma pomiędzy
karminowymi wargami.
Ja nie rozumiem czego
ten człowiek się czepiał?
Na dodatek założyłam mój
ulubiony dres adidasa w ciekawym odcieniu wściekłej zieleni oraz kilka upiększających
dupereli. Pozłacany łańcuch, chyba z setkę bransoletek i ogromne, bijące po
oczach swym niewątpliwym blaskiem, kolczyki.
– Wyglądam cudnie!
– oznajmiłam stanowczo, z lubością wpatrując się w swe odbicie. Za moimi
plecami rozległo się coś na kształt rzężenia, potem zastąpił je głośny wybuch
śmiechu.
– No co? –
spytałam wrogo, na powrót siadając w fotelu i wypuszczając ogromnego balona z
ust. – Trochę mi się gryzie ten fiolet z butów, ale bez przesady. Kto by
zwracał uwagę na takie szczegóły?
W odpowiedzi zaniósł
się jeszcze większym rechotem, o mało co nie wpadając pod biurko.
Cham jeden! Ja tu mu
proponuję mą niewątpliwą cnotę, niewinne, niemacane ciałko, a on rży niczym
młoda kobyła wiosną na łące.
– Dobijamy targu
czy nie? – zadałam podstawowe pytanie, przyglądając się mu nieco wrogo. Otarł zapłakane
oczy i spojrzał z autentycznym rozbawieniem.
– Interes mówisz?
A co niby miałbym z tobą robić?
– Dobrze całuję –
pochwaliłam się. – I robię super lody…
Tym razem zgiął się
wpół, wydając z siebie urywane kwiki. Co go tak do kurwy nędzy rozbawiło? Chyba
te fioletowe papcie? Od razu miałam przeczucie, że nie pasują!
– …w każdych
warunkach – dokończyłam z powagą, wyciągając z kieszeni małe puzderko i
przypudrowując nos. – Z seksem to nie wiem, bo jak rzekłam, jestem dziewicą.
Ale z pewnością i w tym będę miszczem.
– O, tak!
Mistrzem! – poświadczył skwapliwie, zachłannie mi się przyglądając. – Kto cię
wynajął dzieweczko, by mnie rozbawić?
– Nikt. Ja sama.
Po tym fajowskim programie, co leciał w pytaniu na śniadanie, postanowiłam, że
skoro potrzebujesz dziewicy, to ja się nadam. Zresztą, głupio byłoby dawać
ogłoszenie w necie, że sprzedam cnotę. Że tak to ujmę, spadłeś mi z nieba.
– I niby ile ma to mnie kosztować?
– Pierwszej
młodości już nie jesteś – skrzywiłam się, patrząc na niego krytycznie. – Pewnie
dość zużyty? Ale co tam, będzie promocja! – dodałam wspaniałomyślnie.
– Zużyty? –
zmarszczył brwi, błyskawicznie pozbywając się nadmiaru wesołości. – I ty śmiesz
mnie krytykować?
– Uzasadniam niską
cenę.
– Niską?
– Niską, bo na
twoje możliwości, krągły milionik to bułka z masłem – oznajmiłam radośnie,
zalotnie mrugając i nadmuchując kolejnego balona. Niestety, pękł z hukiem i
jego resztki przykleiły się na mych rzęsach. Zakwiliłam żałośnie, bo to żadna
przyjemność, gdy takie cholerstwo dostanie ci się do oka, skutecznie je
unieruchamiając.
– Milionik? – Nawet
nie ruszył dupy, by ruszyć na ratunek swej przyszłej kochance. Siedział
jedynie, wpatrując się we mnie z niedowierzaniem.
– Wiem, wiem –
machnęłam jedną ręką, a drugą wydłubując resztki ciągnącej się gumy. – To mało,
bardzo mało. Ale nie jestem pazerna. Starczy na solarkę do końca życia, szałową
brykę i nowy dres. I buty – dodałam po namyśle. – Bo te fioletowe nie pasują do
wielu ciuchów.
Zanim zdążył cokolwiek
odpowiedzieć, wrzasnęłam z triumfem, bo dodłubałam się do większego kawałka.
Pociągnęłam, ale niestety nie do końca się udało. Trzymałam więc resztkę gumy i
moje cudowne, zakręcone rzęsy.
– O, w dupę jeża! –
zaklęłam soczyście. – Make up mi się zepsuł. Ale chyba i tak wyglądam szałowo? –
spytałam, ze wzmożonym entuzjazmem mrugając zalotnie oczami.
Facet nie wytrzymał
chyba wizji przyszłego szczęścia, bo zerwał się z miejsca i zginając wpół,
uciekł do pomieszczenia obok. Pewnie do łazienki, bo mignęła mi biel
wykafelkowanej ściany.
Zanim wrócił, zdążyłam
przykleić na powrót brakujący element mego imagu, w czym pomogła mi reszta
gumy. Trochę krzywo wyszło, ale od biedy dało się to zignorować. Przypudrowałam
jeszcze raz nos, wyjęłam z opakowania kolejną i pomacałam się po głowie, sprawdzając
czy z fryzurą wszystko w porządku.
W końcu się pojawił.
Zdjął krawat, rozpiął górę koszuli, ale i tak wyglądał nieco dziwnie. Purpurowy
na gębie, odrobinę spocony, z oczyma czerwonymi jak u królika.
– To co? Bo mam
dziś jeszcze w planach imprę i nie wiem, kiedy sfinalizujemy naszą umowę?
– Umowę? W
porządku – dodał, szeroko się uśmiechając. – Ale pamiętaj, do pakietu wchodzi
seks oralny, seks analny oraz całkiem zwykły seks normalny.
– Na misjonarza,
znaczy się? – zapatrzyłam się w niego, zaprzestając nawet intensywnego żucia?
– A nie lubisz?
– Skąd mam u licha
wiedzieć? Ile razy?
– Ile razy co?
– Ile razy chcesz
mnie przelecieć? – wyjaśniłam cierpliwie. – I kiedy dostanę kasę?
– Masz – podał mi
kartkę, na której napisał kilka słów. – Staw się jutro, pod ten adres. Będzie
tam również adwokat. Załatwimy formalności i przystąpimy do rozdziewiczania.
– Zgoda! –
wrzasnęłam radośnie. Wyrwałam mu papierek, nie zwracając uwagi na wyraźnie
malującą się na jego twarzy drwinę. – Nawet się na tę okazję wykąpię!
– Wykąp się, wykąp
– poświadczył skwapliwie i znów się roześmiał. – A jak ci na imię?
– Adolfina. To
taka ksywka artystyczna – dodałam wstając.
– Coraz lepiej – odpowiedział. – Do zobaczenia jutro Adolfino. I nie
zapomnij odstawić się równie elegancko co dziś.
– Oczywiście! – Posłałam
mu całusa, na który nie zareagował. Za to w bardzo nietypowy sposób wykrzywił
twarz. – Tylko majtki przebiorę, bo te mają już kilka dni przebiegu i na rozbierane
randki się nie nadają…
Link do części II - klik
Sorry ale mi sie nie podoba. Dodane jakos tak na sile a masz przeciez opowiadanie które zapowiada sie świetnie i od miesiąca nie dodajesz zadnej części (Nie umiem stąpać...) to opowiadanie jest głupio śmieszne i myśle że zachwyci się nim młodzież z gimnazjum :D Uwielbiam Twoją twórczość i czekam na powrót na właściwe ścieżki :)
OdpowiedzUsuńZ całym szacunkiem, ale to właśnie głównie część gimnazjalistek chodzi w dresach, więc to właśnie im mogłoby się najbardziej nie spodobać ;D Każdy ma swoje zdanie. Ja jestem kobietą dorosłą i właśnie podoba mi się ta maniera Babeczki w opisywaniu dosyć przekoloryzowanych historii. Może nie wybija się na wyżyny tworząc dzieła sztuki mieszczące się w kanonach literatury pięknej, ale chyba właśnie to jest coś, co mnie w tych tekstach pociąga. Coś, czego nie znajdę nigdzie indziej. Cóż, ale rozumiem, nie każdemu się może podobać coś tak nierealnego. Dla mnie to po prostu odskocznia. Ty preferujesz ambitniejsze teksty. Kto co lubi ;)
UsuńJa uważam, że spokojnie nie jeden kabaret by na tym niezłą kasę zarobił, bo zrobiłaś tu mistrzostwo świata Babeczko. Właśnie naśmiewasz się z tych dziewczątek, które chodzą w dresach, na twarzy kilo tapety i czują się piękne. A te oszałamiające kolory ubioru! Nic tylko na paryskie salony powinny trafić i tam pokazywać projektantom kanony prawdziwej mody :D
Pozdrawiam
Shana
Hmm...do gimnazjum nie chodziłem,nie chodzę i już mi to nie grozi.nie podobać się może,ale proszę nie sądzić wg siebie. Moim zdaniem to świetna odskocznia i na razie za wcześnie ,by mówić w którą stronę to pójdzie. Było natchnienie na taką historię i ok.najgorsze sa rzeczy pisane na siłę.Babeczka widać po czestosci Jej wpisów miała ciężki tydzień i widocznie taka opowiastka była potrzebna ,by się zresetować.dajmy dziewczynie odpocząć.pozdrawiam gorąco.marek
UsuńJa także niecierpliwie czekam na "Nie umiem stąpać..". Jest szansa na następną część w najbliższym czasie? :)
UsuńPodpisuje sie pod tym :-(
UsuńChoć niechętnie, muszę zgodzić się z przedmówczynią. Chociaż uwielbiam Twoje opowiadania to to na razie mnie do siebie nie przekonuje. Chyba dlatego, że nie bardzo potrafię wyobrazić sobie tą całą sytuację i jak dla mnie Adolfina jest zbyt przerysowana. Czekam jednak na drugą część, może kolejne odsłony zmienią moje podejście do tego opowiadania ;)
UsuńMana
Nawet jeśli tylko młodzieży gimnazjalnej miałoby się podobać to, co niby w tym złego? Przy tym do żadnej młodzieży się już nie zaliczam, a mnie owszem, podoba się. Jest zabawne, a jak się czasem rozejrzeć po ulicach to wcale nie tak bardzo przerysowane... Uśmiałam się setnie z tłumem innych, jak widać po ilości komentarzy :D
UsuńPozdrawiam :)
Lubię Twoje poczucie humoru, ale tu przebiłaś samą siebie. Mało brakło a musiałbym założyć pampersa :))
OdpowiedzUsuńDuże brawa!
Zdrawim
Tomek
Witaj babeczko rzadko komentuje twoje historie ale tą akurat muszę skomentować. Sprawiłaś mi dużo radości tym tekstem, a zwłaszcza dzisiaj przy takiej niezbyt uroczej pogodzie jaką mamy za oknem.
OdpowiedzUsuńBardzo jestem ciekawa jak dalej potoczą się losy głównych bohaterów. Po tobie można się wszystkiego spodziewać dlatego nawet nie zaczynam gdybać co będzie dalej.
Pozdrawiam i życzę dużo słońca i weny
Sylwia z Gostynia
Mam nadzieję, że "Adolfina" jest tylko postacią wymyśloną przez jakąś normalną kobietę o burzy rudych loków, w tylko jej wiadomym celu:)
OdpowiedzUsuńBo jeśli nie to czeka mnie dłuższa przerwa od Babeczkarni, której nie zniose!
Pozdrawiam deszczowo z pływającego Wrocławia:)
LIA.
Mogłaś uprzedzić, że podczas czytania nie należy pić kawy i nie czytać w miejscu publicznym :P
OdpowiedzUsuńDawno tak się tak nie uśmiałam :D
Pozdrawiam Sylwia :)
Babeczko You make my day ♥♥♥ Dominika
OdpowiedzUsuńGratuluję Babeczko dawno się tak nie uśmiałam
OdpowiedzUsuńBomba!zapowiada się na niezły pastisz.poprawilas mi humor.nie będę zagadywał co dalej,ale czekam na cd.pozdrawiam.marek
OdpowiedzUsuńHahahaha ,nie no normalnie nie mogę przestać się śmiać ,super opowiadanie jestem strasznie ciekawa ciągu dalszego ;)
OdpowiedzUsuńyyy... nie wiem co o tym sądzić. Mam nadzieję, że ona tylko udaję taką kretynkę.
OdpowiedzUsuńUmarłam ze śmiechu ;D Nie powinnas dodawac takich rzeczy, bo teraz bede tu wchodzic co godzine sprawdzajac, czy cos dodałas ;D;D;D
OdpowiedzUsuńAle to tak na poważnie?
OdpowiedzUsuńzabójcze. ; ooo i jak tu Cię nie kochać. <3<3<3
OdpowiedzUsuńCoś chyba związane z wygraną
OdpowiedzUsuńOj, Babeczko, nikt tak jak Ty nie potrafi mnie rozbawić w tak paskudy deszczowy dzień! Ja się zastanawiam skąd Ty te teksty bierzesz :D I znowu koczkodan się pojawił xD Może ten tekst zachwyci Twoich czytelników podobnie jak wygrana? Kurcze, też będzie zabawnie, znając życie wymyślisz coś tak nieprzewidywalnego, że.. nikt się nie domyśli co Tobie po głowie chodzi. Chociaż, może ta bohaterka się tak tylko wystylizowała na dresiarę? Może się z kimś założyła, albo ktoś jej zapłacił za zrobienie z Pana Prezesa durnia? xD To by było ciekawe. Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy. Może czasem każesz Nam długo czekać, ale jak już coś zaserwujesz, to zwala z nóg xD
OdpowiedzUsuńI chyba w Tobie właśnie lubię tą nieprzewidywalność. Szlag mnie trafia, gdy inna blogerka ciągnie swoje opowiastki przez parę tygodni dodając jedną część na tydzień! Już dawno można zapomnieć o czym się czytało. A Ty zawsze mnie pozytywnie zaskakujesz, gdy tylko się coś pojawia. Uwielbiam Twój styl pisania. Wszystko takie nierealne, lekko się czyta i do tego rozśmiesza. Po prostu czapki z głów! ;D
Pozdrawiam
Shana
Tego się nie spodziewałam. Śmieszne owszem, ale czy rzeczywiście chcesz w opowiadaniu połączyć człowieka z klasą i tlenioną, głupawą blondynę? Dalej będę śledzić Twoje opowiadania :D Nie ma co, inspirujesz ludzi do życia :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje teksty, ale to już przesada. :( Nie lubię tego, że ze swoich bohaterów robisz takie "ciapy" (wymijająco mówiąc). Błagam rozważ to Królowo Słodkości, zrób z niej chociażby przysłaną agentkę FBI, ale niech ma więcej oleju w głowie. :((
OdpowiedzUsuńOna ma chyba jakiś ukryty plan :)
OdpowiedzUsuńI specjalnie się tak się zachowywała :P
Boskie ! Kiedy ciąg dalszy ?? ;)
OdpowiedzUsuńZnowu "baba - kołtun" i pan prezes ( lub inny książę z bajki)...
OdpowiedzUsuńNoo,no no....kolejna ciekawość mnie zżera!!! Teraz znów trzeba będzie dybać na kolejną część , a więc warte na blogu trzeba teraz trzymać. ;). Pozdrawiam serdecznie -Patim
OdpowiedzUsuńświetnie się zapowiada, jest takie inne i można się popłakać ze śmiechu. uwielbiam Twoje opowiadania :* <3
OdpowiedzUsuńP.S. obstawiam że bohaterka przegrała jakiś zakład i dlatego tak się zachowuje i wygląda ;)
jestem pod wrazeniem Babeczko...bardzo mi sie podoba to opowiadanie,bo jest takie nietypowe;)
OdpowiedzUsuńByłam zła, że tak długo nie dodawałaś nic nowego i nie kontynuowałaś opowiadań, ale dzięki temu opowiadaniu wszystko Ci wybaczam! Jest po prostu fenomenalne, dawno się tak nie uśmiałam przy czytaniu.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że trochę unormalnisz główną bohaterkę, a moze to jakiś zakład albo podstęp?
Czekam z niecierpliwością ba kolejną część.
~ C
Pretty woman??
OdpowiedzUsuńBabeczko i co ja mam powiedzieć?
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc nie podoba mi się. Jakby pisane na szybko
OdpowiedzUsuńJa mam tylko nadzieję, że ona udaje i gdy do niego przyjdzie, zaskoczy wszystkich swoją urodą i elegancją. A jak nie... To się przynajmniej pośmieję ;)
OdpowiedzUsuńczyżby inspiracja "Pretty woman"? ;)
OdpowiedzUsuńuwielbiam taki humor;) ale niestety i takie eksponaty zdarzają się w życiu codziennym;) ciekawe co dalej z tym opowiadaniem zrobisz;) uśmiałam się "po pachy"
OdpowiedzUsuńDzisiaj kolejna część :)
OdpowiedzUsuńSkręcało mnie na myśl o jej image'u :< Bleh..
OdpowiedzUsuń"Widać właśnie dotarła ochrona, by bronić pana prezesa swymi emerytowanymi piersiami, w których biły serca podłączone do rozruszników made in china. Z przeceny." - ten fragment rozłożył mnie na łopatki, leżę i kwiczę ze śmiechu:D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Adolfina jest tylko zmyślnym przebraniem jakiejś ognistej kobiety, która np. chce zrobić reportaż o bogatych sponsorach i wyhaczyła sobie ofiarę :P
Kiedy kolejna część? :D /A.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że się nie zawiodę Babeczko na tym opowiadaniu... Pozdrawiam Cieplutko!!!!! Dominika M. :)
OdpowiedzUsuńOj! Ubawiłam się tutaj dzisiaj :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że przy pisaniu tej historii i Tobie humor się poprawia, tak jak mnie przy jej czytaniu :)
Pozdrawiam cieplutko :)
Anya
http://deser.pl/deser/1,111858,16047316,Ogloszenie___Oddam_dziewictwo_za_karnet_na_Open_era__.html#TRNajCzytSST
OdpowiedzUsuńJuż mówili, że to na szczęście tylko prowokacja dziennikarska.
UsuńMuszę sobie w wolnej chwili poczytać :-)))
UsuńBabeczko ten tekst to swietna odskocznia od codziennego zycia . Czytając go malo nie umarłam ze śmiechu . Co bylo miłym akcentem. Świetny opis Adolfiny. Tekst zapowiada się w prost fenomenalnia. Czekam na kolejna część . Natalia
OdpowiedzUsuńNic nie napiszę... Przeczytacie kolejną część i sytuacja odrobinę się wyklaruje :-)))
OdpowiedzUsuńTo kiedy kolejna część ? ;) K.
UsuńA kiedy następna część ? Mam nadzieje, że wiele ona wyjaśni.
OdpowiedzUsuńA bedzie dzisiaj czesc?
OdpowiedzUsuń"A następnie bezczelnie oceniłam go wzorkiem" :D
OdpowiedzUsuńKiedy następna?
OdpowiedzUsuńhmmm cos innego i mi sie tak skojazylo z Mariolka z kabaretu Paranienormalnych :)
OdpowiedzUsuńczekam na kolejna czesc :)
Mam mieszane uczucia. Wiem ze i tak będzie super bo to Twoje Babeczki
OdpowiedzUsuńNefdrae